“Towarzyskie” spotkanie lekarskie

„Towarzyskie” spotkanie lekarskie

Od jesieni 2009 roku zaczęłam współpracować ze Spółką Lekarską i ta współpraca spowodowała moje odejście z Firmy i założenie własnego Biura Rozrachunkowo – Podatkowego. Oczywiście, nie tylko ich spółka, do końca roku już miałam cztery spółki, więcej, teraz mam ich dziewięć i na dodatek całą masę tzw. osób fizycznych, które są na samo zatrudnieniu. Ale nie da się ukryć, że największym sentymentem darzę tych moich „pierwszych” To też byłam nawet zadowolona, kiedy w połowie kwietnia Tadeusz zaproponował spotkanie „podsumowujące” 2012 rok. Rzeczywiście, można go było podsumować, wszystkie dokumenty świadczyły o tym, że ich działalność daje efekty finansowe, po to się w końcu pracuje, aby coś tam zarobić.

Trudno było zgrać terminy, ale przyszedł długi weekend majowy, postanowiliśmy w jego połowie spotkać się na tym „umówionym” podsumowaniu. Karol ma poza miastem „posiadłość” a tam duży dom, który teoretycznie jest letni, ale praktycznie jest to normalny murowany dom. W ubiegłym roku też tam umówiliśmy się na podsumowanie, to też niczego nie podejrzewając przystałam na propozycję spotkania się. Umówiliśmy się na czwartek, na 21-szą, jechałam samochodem z Tadeuszem, klasyczny 40-latek, miałam z nim już nie jedno zbliżenie. Poza nami jechało jeszcze dwóch – Damian i Mateusz, równie sprawni czterdziestolatkowi. Wiedziałam, że już wcześniej pojechał Karol, miął nagrzać dom, ale nie wiedziałam, że on pojechał „w komplecie” czyli we czterech, poza nim jeszcze Adamem, Czesław i Andrzej. Tym sposobem, kiedy myśmy dojechali, ich na miejscu było siedmiu. Zaczęliśmy od kolacji i wódeczki, omówiłam „osiągnięcia” finansowe spółek, ale też rozmawialiśmy o różnych innych naszych sprawach życiowych. Około 22-giej towarzystwo zrobiło się już „wesołe”, zaczęła „zabawa”, umówiliśmy się, że spotykamy się o 9-tej rano na śniadaniu, po którym wracamy do domu. Tym sposobem przez ten czas byłam rżnięta przez tych bardzo sprawnych 40-latków. Oni zajmowali się w między czasie sobą, pięciu grało w brydża, tym sposobem jeden zawsze wolny, w domku był też bilard, pozostali pogrywali. Ale jak tylko któryś mógł mnie dopaść, to dopadał. Całą zabawę zainaugurowali Tadeusz i Karol, „chirurg miękki”, odbyliśmy „zapoznawcze” zbliżenia w klasycznej pozycji, Tadeusz pierwszy, Karol po nim.

Przede wszystkim zaintrygowała ich moja „czarna dziurka”, nawet przez moment żartowali, że jeszcze „w takim piekiełku” nie byli, obaj to doświadczeni czterdziestolatkowie a ich prącia mają już duże doświadczenie, to też wypełniali mnie do końca, a ponieważ było to ich w tym momencie pierwsze zbliżenie, wsuwali się we mnie dość mocno. Przy Karolu już bardzo mocno jęczałam, kiedy osiągałam wcale nie mały orgazm. Skończyli, zdążyłam się umyć, zejść na kolację. Praktycznie podczas tego typu wyjazdów nie wiele co jem, ale mieli bardzo dobrą sałatkę jarzynową no i oczywiście dobre wino. Na kolacji powitali mnie następni znajomi ze spółki, Damian, Mateusz, Adamem Czesław i Andrzej. Można powiedzieć, że byłam przez nich mocno „adorowana” szczególnie pilnowali, abym miała cały czas pełny kieliszek. Kiedy skończyła się ta kolacja Tadeusz zaproponował, abyśmy napili się kawy, wówczas okazało się, że ekspres do kawy jest w moim apartamencie. Spojrzałam, ale się nie odezwałam, tylko wstałam, zaczęłam iść z nimi do pokoju. Uśmiechając się, pomyślałam – zapowiada się niezła zabawa i nie myliłam się. Gdy tylko weszliśmy do pokoju, Tadeusz zajął się parzeniem kawy, natomiast Damian, Mateusz już zaczęli mnie rozbierać, a kiedy byłam nago położyli na łóżku, zaczęli mnie pieścić. Damian zaczął pieścić łechtaczkę, ale kiedy tylko ją zobaczył, zaczął się śmiać, że nie może mnie zbyt mocno pieścić, bo mógłby mnie wylizać i znowu mogła bym stać się „biała”. Mateusz natomiast pieszcząc moje piersi „zlizywał” je, czekając, kiedy się zrobią „białe”, piersiami całe napęczniały, zrobiły się twarde, ale nie traciły koloru. Byłam już mocno podniecona, kiedy Damian uniósł się, po chwili jego prącie zaczęło penetrować moją „czarną jamkę”. A penetrowało ją dokładnie, wypełniając ją do końca. Bardzo dobrze go czułam, tym bardziej, że to następny, doświadczony 40-latek. To też ta penetracja spowodowała moje duże podniecenie i głośno jęcząc potwierdziłam moment, w którym się we mnie spuszczał. Długo tkwił, po czym poszedł się umyć, a ja leżałam zwinięta na boku. Kiedy wyszłam z łazienki czekała na mnie kawa i kieliszek koniaku. Tadeusz wzniósł toast – za miłe spotkanie, a kiedy go opróżniłam w połowie Mateusz dał mi znać, abym wypięła się pupą, po czym usłyszałam – rozsuń pośladki, oznaczało to, że zaraz będę go miała w pupie. Poczułam, jak mnie rozciąga, jak jestem wypełniana. Dobrze, że przed wyjazdem dobrze się umyłam, pupa była czysta. Chwycił za biodra, poczułam jego bardzo mocne pchnięcia zarówno w sobie, jak i na sobie. Jego biodra mocno napierały na moje, co dawało dodatkowy odgłos tego zbliżenia. Ale miałam mocno rozsunięte nogi, co wykorzystał Damian, wsunął rękę od dołu, zaczął dotykać łechtaczki. Zaczęłam w tym momencie głośno jęczeć, czując, jak rośnie we mnie podniecenie, potwierdzając je, w momencie, kiedy się we mnie spuszczał. Mateusz się wysunął, ale Damian nie pozwolił mi zmienić pozycji i za chwilę miałam go w pochwie. Ten też ma prącie odpowiedniej wielkości, na dodatek w tej pozycji miał do mnie duży dostęp, to też wsuwał się bardzo mocno, a ja czułam go bardzo głęboko. Na dodatek zaczął się wokół rozchodzić ten charakterystyczny odgłos odbijanych od siebie bioder, co powodowało jeszcze większe podniecenie. To też już bardzo głośno jęczałam, kiedy się we mnie spuszczał. Uznałam, ze to koniec tego spotkania, poszłam się umyć, ale po wyjściu z łazienki, kiedy wypiłam już kawę i następny kieliszek koniaku Tadeusz zaproponował przejście na siłownię, na „lekki trening przed snem”. Jaki lekki trening, owszem, trochę się „powygłupialiśmy” na przyrządach, po czym weszliśmy do sauny, a tam Adam i Czesław. Spojrzałam, Tadeusz mi wytłumaczył – oni tu odpoczywają. Ale gdzie tam odpoczywają, od razu zsunęli z moich bioder ręcznik, pokazali, abym położyła się na pierwszej półce i za chwilę już miałam pierwszego w sobie. Nie ma o czym dyskutować, był to potężny mężczyzna, przy tej różnicy masy ciała, można powiedzieć, że fruwałam w powietrze, kiedy we mnie wchodził. A ponieważ miałam biodra na odpowiedniej wysokości, wsuwał się we mnie bez żadnych problemów w odpowiednią siłą. To też od samego początku jęczałam, aż do momentu, kiedy się we mnie spuszczał, ale to był tylko moment oddechu, bo zaraz „zainstalował się we mnie drugi, wsuwając się we mnie równie mocno.Skończył, ale to nie był jeszcze koniec tej zabawy, kiedy odbywałam zbliżenie z Adamem do kabiny wszedł jeszcze Andrzej, tym sposobem było ich trzech. Po tym zbliżeniu poszłam pod natrysk, ale gdy tylko wyszłam pojawił się przede mną Czesław, położył mnie na podłodze, rozłożył nogi i bardzo mocno we mnie wchodził. Ja już bardzo głośno jęczałam, bo było to już któreś z kolei zbliżenie, zaczynałam czuć się pomału zmęczona. To jednak nie miało żadnego znaczenia, gdy tylko spuścił się we mnie zaraz wziął mnie Andrzej. Można powiedzieć, że to był początek „zabawy” w saunie, bo podczas odbywania tych zbliżeń do pomieszczenia sauny przyszli Tadeusz i Karol, oni odpoczęli po pierwszych zbliżeniach i mieli chęć na następne. Od tego momentu zaczęła się klasyczna zbiorówka, moi partnerzy wchodzili we mnie jak chcieli, to od przodu, to od tyłu, to znowu ja ujeżdżałam któregoś, a inni pieścili moje piersi, wsuwając mi jednocześnie swoje prącia w usta. Gdy tylko skończyli, ponownie włączyli się Tadeusz i Karol. Przyszedł moment, że już nawet nie krzyczałam, ale też nie byłam w stanie kontrolować całej sytuacji. Przechodziłam z rąk do rąk, będąc mocno rżnięta. Nawet nie wiem kto zarządził przerwę, ale skończyli, „dowlokłam” się do swojego pokoju, znalazłam siły, aby się jeszcze umyć. Nie wiem, jak oni to robili, ale te ich prącia cały czas stały i wchodzili we mnie, jak w masło. Około 2-giej już byłam mocno zmęczona, już miałam „dziurkę” mocno rozklepaną, ale to ich nie interesowało, wsuwali się we mnie do końca. Koło 5-tej byłam w swojej sypialni, już nie miałam siły zejść na dół, to oni przychodzili, mocno jęczałam, ale oni mnie rżnęli. Ostatnie zbliżenie miałam około 7-mej, po którym nastąpił „finał” tej zabawy” ale jaki !!! Wzięli mnie z łóżka, znieśli na dół, do saloniku, gdzie stał stół bilardowy, tym razem nakryty dużym, kąpielowym ręcznikiem. W pierwszej chwili pomyślałam, że „koniec zabawy” to go zabezpieczyli, ale było to moje błędne założenie, pokazali, że mam na niego wejść, zajmując pozycję na kolanach, po czym mocno rozsunęli na boki nogi. Przez pewien czas przyglądali się mojemu całemu kroczu, Karol przeciągnął po nim ręką, jęknęłam, bo zarówno cipka, jak i pupa po tej nocy były mocno „sfatygowane”, on jednak przesuwając po nim ręką czymś je zwilżał. Nie bardzo wiedziałam, o co mu chodzi, ale za chwilę już wszystko było jasne. Zaraz za nim pojawili się Damian i Mateusz, w ich rękach pojawiły się bilardowe kije, Adam i Czesław stanęli z boku, jakby „asystując” natomiast Damian jako pierwszy obrócił kij grubszą częścią do przodu, zaczął go zbliżać do mojej pupy. Zaraz za nim Mateusz mając tak samo obrócony kij zaczął mi go wsuwać w cipkę. Moment i oba te kija zaczęły się wsuwać we mnie, jęczałam, bo byłam mocno rozpierana, ale z drugiej strony wypinałam się, a oni wsuwali mi je coraz głębiej. Przyszedł moment, że już czułam je bardzo głęboko w sobie, pierwszy „zaparł” się kij w cipce, ale w przypadku pupy Damian naparł mocniej i zaczął mi go wsuwać głębiej. Czując je mocno w sobie zaczęłam się unosić na rękach aż przyszedł moment, że już tylko klęczałam na tym stole, a oni jeszcze mocniej wsuwali je we mnie, szczególnie ten w pupę. Aż przyszedł moment, kiedy już zaczęłam drżeć się – dość. Jest żelazna zasada przestrzegania wymogów bezpieczeństwa, to też od razu czuję, jak mi zaczynają wysuwać te kije, a kiedy już mnie uwolnili, opadłam, długo nie mogąc się podnieść. Ale pozbierałam się, umyłam, wróciłam do domu, dobrze, że w piątek było wolne, miałam czas na dłuższy odpoczynek, co nie oznacza, że już zakończył się dla mnie ten weekend majowy. 12 maja 2013r Baśka

Scroll to Top