Ucieczka…

Nie myślałam, że to tak się skończy… a było tak pięknie… dopóki nas nie złapali. Od kąd moi rodzice przyłapali nas w łóżku moje życie zamieniło się w pasmo udręk. Wyrzucili Cię z mojego domu jak jakiegoś przestępcę… i ciagle słysze słowa „jeśli jeszcze raz zbliżysz się do mojej córki pożałujesz!”… a mówili zawsze, że mnie kochają… że chcą szczęścia… Dożywotni szlaban na randki z Tobą i jakikolwiek kontakt. Nie udało im się. Czekałam zawsze na nasze potajemne, o wiele za krótkie spotkania. Nie wytrzymałam. Popołudniem bez wyjaśnień spakowałam kilka rzeczy i wyszłam z domu, słyszałam za sobą wrzask rodziców… Sprzęgło, bieg, gaz i już mnie nie ma. Jechali za mną uparcie. Zgubiłam ich gdzieś w lesie. Telefon nie milknął nawet na chwile. Droga wydała się taka długa, mijałam drzewa, wszystkie prawie takie same, migały mi w oczach. Zanim dotarli inną droga do Twojego domu było dla nich za późno. Zobaczyli tylko z daleka jak pakowałeś torbe do samochodu i z piskiem opon ruszyliśmy dalej, nie dogonili nas. Pierwszy raz od kilku miesięcy byłam szczęśliwa. Droga prawie 200 km, i milczenie… milczeliśmy… nie wiem czemu…ale ta cisza była tak kojąca. Zatrzymaliśmy się przy jakimś jeziorze, wynajęliśmy domek przy plaży… Nie skrytykowałeś mnie za ten pomysł. Usiedliśmy na pomoście, otoczeni wodą, otuleni zimnym wiatrem. Znów cisza… Siedziałam Ci na kolanach ze trzy godziny… Słońce dawno zaszło. Zabrałeś mnie do domku, otuliłeś kocem i przytuliłeś czule, całując mnie w czoło… Każdy Twój dotyk był dla mnie święty, tak oczekiwany. Zaspokojona tęsknota. Nie mogłam się od Ciebie oderwac choćby na chwilę… bez Ciebie ten świat był pusty. Wsunąłeś się pod koc, objąłeś… chwilę tak cudowną przerwał sygnał Twojego telefonu… popatrzyłes na ekranik i odłożyłeś go na stolik koło łóżka. Przez moją głowe przelatywało chyba milion myśli na sekundę… co zrobimy dalej? Jak długo możemy tu siedzieć? Ile wycierpimy zanim będziemy w końcu razem? Co powiedzą rodzice gdy wrócimy?Czy dobrze zrobiłam namawiając Cie szybko na ten wypad? Czy to takie trudne być szczęśliwym? Niebo błyszczało już tysiącem gwiazd. Nie wiem kiedy przyszedł sen. Film urwał mi się w tych rozmyślaniach. Jakie to szczęście obudzić się w nocy w Twoich ramionach. Jeden ruch. Nie chciałam Cie obudzić…ale Ty otwarłeś troche nieprzytomne oczka. Jedno spojrzenie tych magicznych zielonych oczu i czuje jak cieszy mi się serce.
– Śpij… – pogłaskałam Cię po włosach, przykryłeś nas szczelniej kocykiem, a mnie przysunąłeś do siebie. Zaspani zasnęliśmy tuląc się do siebie. Co mi się śniło? Nie pamietam… ale pamiętam jak zerwałam się z krzykiem. Akurat wychodziło słońce.
– Iza?
– To tylko sen… – powiedziałam sama do siebie
– Już dobrze… – przytuliłeś mnie mocno, w odpowiedzi musnęłam Twoje usta. Wiedziałam co wisiało w powietrzu gdy z tym charakterystycznym spojrzeniem kładłeś mnie na plecy, powoli zbliżając się do moich ust. Twój wzrok przeszywał mnie na wylot. Rękami objęłam Twoją szyje splatając palce na karku. Całowałeś czule i delikatnie, najpierw usta, potem policzek… szyję… obojczyk. Głaskałam Cię po włosach. Adrenalinka rosła z każdym dotykiem, z każdą najmniejszą pieszczotą. Oddałam Ci się całkowicie. Twoja ręka zwinnie zsunęła siępo moim brzuchu… te dreszcze… Wsunąłeś ją pod moją koszulkę. Dotykałes mojej skóry, czułeś moje emocje, jak drżałam pod wpływem Twojej dłoni. Złapałeś mnie z boku… Poczułam jak Twój języczek splata się z moim w szalonym tańcu. Teraz już nie miałam wątpliwości… dla takich chwil jak ta, warto wyjechać nawet na koniec świata. Wbiłam paznokcie przez materiał bluzki w Twoje plecy. Oderwałeś się pod moich ust i zaśmiałeś cicho. Moje dłonie były już pod koszulką na Twoich łopatkach ciągnąc materiał w górę. Szybko się go pozbyłeś. Dotykałam Cię po skórze… plecy, kark, boczki, przesząłm na klatę i brzuszek. Podniosłeś się lekko i zacząłęś rozpinać mi guziczki od bluzki.Jeden od góry, drugi od dołu, było ich pięć, a Ty rozpiąłeś cztery. Jeden z nich zapinał koszulke pod piersiami. Pochyliłeś się by pocałować mój dekold… dołek między piersiami… obojczyk… zsunąłeś rękawy koszulki by móc całować ramiona. Widziałam i czułam jaki jesteś rozpalony… jak wszystko w Tobie wrze i gotuje się a hormony szaleją. Odpięłam Ci spodnie, luźne dzinsy szybko zsunęły się do wysokości kolan. Widok wybrzuszenia w Twoich bokserkach spowodował szybsze bicie serca. Silnymi rękoma uniosłeś mi lekko biodra i odpinając moje spodnie zdjąłeś je kilkoma ruchami. Przycisnęłam Cie mocno od siebie… Jak Ci wtedy serce waliło… miało niesamowity rytm. Zrobiłes coś czego się nie spodziewałam. Położyłes się obok na podpierając ręką… drugą położyłes na moich bokserkach. We mnie już wszystko wariowało. Wsunąłeś rękę w nie, patrząc mi głęboko w oczy sunąłeś powoli w dół… Delikatnie zacząłeś masować mój Skarb zataczając chyba kształt koła. Odlatywałam… Nie spuszczałeś mnie z oczu… napajając się widokiem moich zamglonych oczu… Wiem, bawiłeś się mną… chciałeś dać jak najwięcej przyjemnosci… udało Ci się… ale to był początek… Szybko zawisłeś nade mną zciągając po drodze swoje bokserki. Byłeś gotowy. Rozsunąłęś mi uda… zdecydowanie a jednak delikatnie… Ocierałeś go o moją myszke. Lubisz jak doprowadzasz mnie do szału. Wdarłeś się we mnie szybko, mocno, głeboko. Krzyknęłam.. ale złapałam Cię mocno za ramiona
– Przepraszam… – usłyszałam, owszem nigdy do tąd tak tego nie rozegrałeś, ale nie powiedziałam, że mi się nie podobało… Uspokojony moim uśmiechem zacząłeś wykonywać rytmiczne ruchy biodrami, coraz bardziej we mnie… i odwrotnie.Nabieraliśmy coraz większego tempa. Zawsze było mi z Tobą tak dobrze. Byłeś zdecydowany a jednak delikatny, miałam poczucie że cały czas starasz się nie zrobić mi krzywdy czy bólu. Czułam jak zaczynałeś odchodzić od zmysłów… ja też tak miałam… Moje ciało wygieło się w łuk, spiete wszystkie mięśnie. Doszliśmy prawie równocześnie… Ległeś zmęczony obok mnie, łapiąc oddech wziąłeś moją dłoń i pocałowałeś ją…

Scroll to Top