Urlop 09/Piotr

Urlop 09/Piotr

Jest takie powiedzenie, że swój swojego znajdzie na drugim końcu świata. Tak też było z moim poznaniem się z Piotrem. W tym roku zaplanowałam sobie urlop na cały sierpień, ale przez dłuższy okres czasu nie miałam koncepcji jak go wykorzystać i jak to u nas bywa, zdecydował przypadek.

Jedna z pracownic z całą rodziną miała lecieć na dwutygodniowe wczasy do Egiptu, wszystko było już opłacone, ale w ostatniej chwili, z racji kłopotów rodzinnych, musieli zrezygnować. Do dyspozycji były 3 miejsca. Na 2 szybko się ktoś znalazł, problem był z tym jednym. Odpowiadał mi termin wyjazdu, był tylko problem, czy będzie można zamienić pokój trzyosobowego na jeden pokój dwuosobowy i jeden jednoosobowy. W Biurze Podróży okazało się, że tak, a ponieważ w Egipcie nie byłam, więc zapadła decyzja na tak. Na pierwszy tydzień sierpnia poleciałam do Lyonu, do syna. Spędziłam z nimi bardzo miło czas, ale tydzień to wystarczy. Prosto z Lyonu poleciałam do Egiptu, a właściwie do Hotelu Palm Beach Resort w Hurghada, dzielnica: Dahar / Downtown.Doleciałam w późnych godzinach popołudniowych i zostałam zakwaterowana w bardzo ładnym pokoju, z widokiem na morze. Hotel składa się z budynku głównego oraz dwóch 1 – 3 – piętrowych skrzydeł mieszkalnych, łącznie 295 pokoi. Pokoje klimatyzowane, z pełnym wyposażeniem, balkon. Hotel leży bezpośrednio przy piaszczystej plaży z rafą (koralowce mogą w niektórych miejscach sięgać aż do plaży. Program pobytu przewidywał wycieczki do najważniejszych zabytków w Egipcie oraz na rafy, gdzie można było ponurkować. Wszystko mi odpowiadało i zaczynałam odpoczywać. Szczególnie byłam zadowolona z możliwości nurkowania w Morzu Czerwonym. Turnus już wszedł w drugi tydzień jak co dnia pod wieczór poszłam popływać. Włączyłam tą swoją „żabę” i dawaj, „przerabiać” basen wokół. Woda cieplutka, to nie to, co nasze baseny, to też sama przyjemność być w tej wodzie. Był wtorek, w pewnym momencie spostrzegłam, że obok mnie płynie mężczyzna. Złapał ze mną równy rytm i tak dłuższą chwilę pływaliśmy razem. Taka sama sytuacja powtórzyła się w środę, ale pływał trochę dłużej. W czwartek, kiedy tak już pływaliśmy niby zaprzyjaźnieni spytał, czy mówię po angielsku. Kiwnęłam głową, wówczas zaproponował – kto pierwszy wyjdzie z basenu, ten stawia drinka. Pomyślałam, tu Cię mam i spokojnie włączyłam „długi dystans”. Po opłynięciu wspólnych od tego momentu pięć razu basenu wokół patrzę, że on zaczyna się robić nerwowy, a po szóstym okrążeniu zrezygnował, a ja do niego, żeby poszedł po drinki. Wrócił, wówczas wyszłam z basenu, owinęłam w ręcznik, usiadłam obok niego na leżaku. Przedstawił się jako Piotr. Był to bardzo dobrze zbudowany mężczyzna średniego wzrostu. Na pierwszy rzut oka miał około czterdziestu lat, ale pięknie umięśniony. Ramiona tak grube jak moja ręka, a uda jak dwa moje. Popijając drinka zapytał, gdzie ćwiczę pływanie, bo pływam ładnie stylowo, a przede wszystkim mam niesamowicie dużo sił. Wytłumaczyłam, że pływam prawie od dziecka, że nie pływałam nigdy wyczynowo, tylko rekreacyjnie. Praktycznie, w czwartek nasza rozmowa na tym się skończyła. Jedyna rzecz, na którą zwróciłam uwagę. Miął tatuaż, to znaczy miął tak ja pod prawą brodawką czerwoną gwiazdkę, pod lewą brodawką niebieską. Ja mam kropki, on ma chyba tej samej wielkości wyraźne gwiazdki. Zaczęło mnie to zastanawiać, czy to zbieg okoliczności, ale skończyliśmy drinki i poszłam do swojego pokoju. Historia powtórzyła się w piątek wieczorem. Kiedy pływałam, Piotr już nie dyskutował ze mną, tylko przyszedł na brzeg basenu mówiąc – ja idę po drinka, a Ty wychodź z wody. Popatrzyłam na niego, po czym widząc, że wraca, wyszłam owijając się w ręcznik. Normalnie noszę „skąpą” bieliznę, a kostiumy kąpielowe mam tym bardziej skąpe to też powyżej górnej linii majteczek minimalnie wystawał czerwony czubek mojego „kwiatuszka”. Dlatego, można powiedzieć, szczególnie owinęłam biodra. Kiedy tak siedzieliśmy na leżaku popijając drinki i rozmawiając na temat następnego tygodnia naszego pobytu dość blisko nas przechodziło dwóch młodych mężczyzn, jeden z nich zapytał Piotra po niemiecku czy wybiera się na dyskotekę. Odpowiedział, po czym ja zapytałam też po niemiecku – czy Ty jesteś Niemiec. Piotr się uśmiechnął i tym razem po niemiecku odpowiedział mi – – nie, Karol jest Niemcem, ja jestem Polakiem. W tym momencie parsknęłam śmiechem mówiąc już po polsku – to dlaczego my cały czas rozmawiamy w innych językach. W tym momencie nie wiele brakowało, aby wypadła mu szklaneczka z reki, popatrzył na mnie, mówiąc – to Ty jesteś Polką. A oni, wskazując na tamtych chłopaków, powiedzieli mi, że jesteś Angielką. Zaczęliśmy się śmiać, po czym wyjaśniłam, że mogło tak wyglądać, bo przy stoliku, przy którym jadam nie ma nikogo z Polski, to też rozmawiamy po angielsku. Dalej zaczęliśmy ustalać, gdzie mieszkam w Polsce. Żartobliwie powiedziałam, że taka informacja kosztuje. On to potraktował serio i zaproponował – mam w pokoju szampana, wystarczy. Spojrzałam, mówiąc – wystarczy. Podnieśliśmy się z leżaka i poszliśmy do jego pokoju. Po wejściu zapytałam, kto tu jeszcze mieszka, odrzekł, że sam. Wykupili ten wyjazd we czterech, tamtych dwóch, on i jego kolega, ale koledze coś wypadło i nie mógł przyjechać, to też Piotr zażartował, że mieszka „po kawalersku”. Miało to usprawiedliwiać pewien bałagan, który panował w tym pokoju. Zgodnie z przedstawiona propozycją wyjął z lodówki szampana, nalał do kieliszków, po czym podając mi mój wzniósł toast – zdrowie „krajanki”. Wypiliśmy moje, wypiliśmy jego, zrobiło się wesoło. Ale później zaczęła się dalsza wyliczanka o miejsce zamieszkania. Kiedy Piotr powiedział swoje, nie wierzyłam. Okazało się, że mieszka w dużym powiatowym mieście na terenie naszego województwa. Pijąc następny kieliszek szampana zastanawialiśmy się, jaka może nas dzielić odległość i ja oceniłam, że jest to 65km, Piotr obstawał za mniejszą. To też umówiliśmy się, że po powrocie zmierzymy ją po ustalonej trasie. Jeżeli ja mam rację, to on stawia kolację, jeżeli Piotr, to ja. Wypite wcześniej drinki, wypity prawie cały szampan spowodował, że oboje byliśmy w bardzo dobrych nastrojach. Potrzebowałam skorzystać z toalety, a kiedy z niej wyszłam, Piotr stał jakby czekając na mnie. W pokoju było zgaszone światło, panował dość głęboki półmrok. Kiedy podeszłam, objął mnie mówiąc – a nie uważasz „krajanko”, że powinniśmy to spotkanie uczcić we właściwy sposób, jednocześnie zsuwając mi majteczki z bioder. Pomyślałam sobie, właściwie czemu nie. Młody mężczyzna, bardzo dobrze zbudowany, może być ciekawie. To też kiedy majteczki opadły już zupełnie sama zsunęłam staniczek i trzymając w ręku ręcznik, zaczęłam iść w kierunku łóżka. Położyłam, dając mu możliwość wejścia we mnie. On też się nie zastanawiał, błyskawicznie zrzucił spodenki i po chwili już zaczął wsuwać we mnie swojego kutasa. W tym momencie zorientowałam się że coś jest nie tak. Kiedy zaczął się we mnie wsuwać poczułam go bardzo mocno, kiedy już był dość głęboko poczułam, że mnie prawie wypełnia, a kiedy już wszedł we mnie całkowicie miałam wrażenie, że za chwilę wyjdzie mi czubkiem nosa. Ale nie tylko czubkiem nosa, czułam jak mnie bardzo mocno rozpiera na boki. Nie byłam przygotowana na tak dużego kutasa, to też zaczęłam się błyskawicznie podniecać, kiedy on się we mnie wsuwał i wysuwał. Ale robił to jakoś „dziwnie”, albo ja spragniona seksu, tak go odbierałam, bo czułam go w sobie wyjątkowo mocno. Mocno, to znaczy nie dość, że byłam całkowicie wypełniona, to jeszcze ten jego kutas powodował jakąś dziwną wibrację. To znowu powodowało narastające we mnie podniecenie, w wyniku którego wręcz wypychałam w jego kierunku swoje biodra, aby wszedł we mnie jak najgłębiej. Moment, kiedy doszliśmy oboje do maksymalnego podniecenia jest trudny do opisania, w każdym bądź razie mnie po brzuchu systematycznie przesuwały się skurcze orgazmu, kiedy spuszczając się nie zastygł w bezruchu, lecz wpadł w jakiś dziwny stan wibracji. Zasłoniłam sobie usta ręką, żeby nie krzyczeć, bo czegoś takiego chyba jeszcze w życiu nie przeżywałam. Piotr wysunął się, a ja zwinięta w kłębek trzymałam się za brzuch, w dalszym ciągu przeżywając to zbliżenie. Kiedy ja wyszłam z łazienki Piotr podłą mi kieliszek, wypiliśmy „za miły wieczór” i wróciłam do swojego pokoju. Wróciłam, ale jeszcze po drodze trzymałam rękę na brzuchu, bo miałam wrażenie, że za chwilę ponownie zacznie się trząść. Położyłam się spać, ale gdzie tam, cały czas czułam drżenie w brzuchu. Nie wiem, kiedy usnęłam, natomiast kiedy obudziłam się rano miałam tylko jedną myśl – wsadzić sobie ponownie tego kutasa w cipkę. Nie przypuszczałam, że wsadzę go sobie tak skutecznie i to nie jednego. Poszłam na śniadanie, nie wiem, czy na mnie czekał, czy też akurat przyszedł, ale zasiedliśmy przy wspólnym stoliku. Postanowiłam wykorzystać okazję i kiedy kończyliśmy śniadanie powiedziałam – po śniadaniu zapraszam Cię na kawę, podając mu numer pokoju. Powiedział, dobrze i tak się rozstaliśmy. Poszłam do pokoju, rozebrałam się do naga, zakładając na siebie tylko cieniutką, przeźroczystą tunikę. Piotr przyszedł przynosząc z sobą szampana, uśmiechnęłam się, podałam szklaneczki, wypiliśmy za miłe spotkanie. Po odstawieniu kieliszków Piotr zaczął się śmiać, pokazując ręką na moje i swoje piersi. Ja widziałam te jego gwiazdki, on dopiero teraz zobaczył moje, ale jednocześnie zobaczył mój wytatuowany na czerwono „kwiat lotosu”. Spojrzał, mówiąc – widziałem wczoraj, że coś tu wystaje, ale że jest takie ładne, to nie przypuszczałem. Ale ja tez mam się czym pochwalić, jednocześnie zsuwając spodenki. Spojrzałam, a on, podobne jak ja miał wygolony wzgórek łonowy, a na jego nasadzie miał wytatuowaną czarną stylizowaną Kotwicę Admiralicji. Zaintrygowało mnie to, wysunęłam rękę dotykając i wyczułam, że tak samo jak u mnie, nie jest to tatuaż powierzchniowy, ale wtopiony. Przychyliłam się, próbując dokładnie obejrzeć ten rysunek. Moim zdaniem była ona wpisana w prostokąt mający 5cm wysokości i 4cm szerokości. Zaczęłam dokładnie przyglądać się temu obrazkowi. Kiedy ja zaczęłam dokładnie przesuwać rękę po tym „obrazku” Piotr zsunął dalej swoje spodenki i wówczas oczom moim okazał się przedmiot mojego wczorajszego zadowolenia. Między jego nogami zwisał kutas, który na pewno nie należał do średnich, raczej odwrotnie do dość dużych. Nie będąc jeszcze w pełnym wzwodzie miał on, moim zdaniem około 18cm długości, ale to, co jest równie ważne, miał on odpowiednią szerokość, chyba ze 4cm. Zsuwając ręce niżej objęłam go i próbowałam wziąć w usta. A gdzie tam, może wsunęłam go połowę i już ani centymetra dalej. Te kilka pieszczot językiem spowodowało, że zrobił się sztywny, a Piotr dał mi wyraźnie do zrozumienia, że już by go chętnie zatopił w mojej dziurce. Ja też już byłam gotowa powtórnie przyjąć go w sobie. To też położyłam się na łóżku, odpowiednio szeroko rozsuwając nogi, a Piotr już po chwili zaczął mnie wypełniać. Powtórzyła się sytuacje z wczorajszego dnia. Poczułam, jak się we mnie wsuwa, a przede wszystkim, jak mnie rozpiera na boki, wypełniając coraz mocniej, aż był już cały we mnie. Powtórzyła się również sytuacja z wczorajszego dnia, że nie tylko był głęboko we mnie, ale w momencie wsuwania się jego kutas dostawał pewnego rodzaju wibracji. To powodowało niesamowite wrażenie, a przede wszystkim bardzo mocne podniecenie. Podniecenie wyrażane dużymi skurczami brzucha. To też jęczałam bardzo głośno, kiedy systematycznie się we mnie wsuwał. Jęczałam, ale jednocześnie swoje biodra wypychałam do góry, aby jak najmocniej wszedł we mnie. Aż przyszedł ten niesamowity moment pełnego orgazmu. Przecież orgazm podczas zbliżenia z mężczyzna nie jest dla mnie nowością, ale ten orgazm był niesamowicie mocny, falujący, z wyrzuceniem z siebie dużej ilości moich soków namiętności. Piotr do tych moich soków dołożył swoje i po chwili poczułam, jak ich nadmiar zaczyna ze mnie wypływać. Wsunęłam pod siebie ręcznik, Piotr położył się obok mnie i tak zastygliśmy w bezruchu na dłuższą chwilę. Wróciliśmy do napoczętego szampana i popijając go, zaczęliśmy rozmawiać o naszych tzw. przyziemnych sprawach typu kto gdzie pracuje i co robi. Ja nie miałam zbyt dużo do powiedzenia, powiedziałam, że jestem księgową, Piotr jednak wykazał duże zainteresowanie, dopytując pewnych szczegółów mówiąc – kto wie, czy nie będę chciał zrobić z Tobą interesu. Natomiast Piotr przedstawił się jako handlowiec, nie precyzując rodzaju tego handlu, mnie ta wiadomość też nie była potrzebna. Ta rozmowa pozwoliła Piotrowi ponownie podniecić się. Widząc to zaproponowałam pozycje od tyłu, a on ją zaakceptował. Obróciłam się na kolana, szeroko rozsunęłam nogi, wystawiając biodra. Piotr nie miał problemów i po chwili już był we mnie. Teraz co ja mam napisać, że było to szaleństwo, to mało. Chwycił za biodra i wbijał się we mnie z całej siły. Przecież przy takiej różnicy masy ciała, moje biodra fruwały do góry. Mało tego, ale w tej pozycji wszedł we mnie jakby jeszcze głębiej. To też wyłam z podniecenia, czego wyrazem było tłuczenie rękoma o pościel. Aż przyszedł moment spełnienia, który Piotr zaakcentował w sposób szczególny, a mianowicie chwycił mnie za włosy i ściągając głowę do tyłu zaczął się spuszczać. Tym sposobem musiałam lekko unieść się i moje biodra jeszcze mocniej wypięły się w jego kierunku. W tym momencie wydałam z siebie bardzo głośny jęk uniesienia, po czym opadłam zwijając się z bólu orgazmu, który mnie dopadł. Po krótkim odpoczynku dopiliśmy szampana i Piotr wyszedł a ja leżałam, trzymając się za dół brzucha. Pomimo, że od tego zbliżenia minęła już dobra chwila moja cipka jeszcze nadal płakała sokami szczęścia. Praktycznie do południa nie wyszłam z pokoju. Ale był to ostatni dzień naszego pobytu. To też po obiedzie wyszłam przekopać się i jeszcze trochę poopalać. Kiedy tak spokojnie sobie leżałam znalazł mnie Piotr mówiąc – zapraszam Cię wieczorem na wódkę. Tak zakończyło się moje przedpołudniowe spotkanie z Piotrem. A jak wyglądało popołudniowe w następnej części opowiadania. 26 sierpnia 2009. Baśka

Scroll to Top