Urodziny męża

Siedziałam właśnie w domu i czekałam na powrót mojego męża z pracy. Dzisiaj jednak wyjątkowo nie byłam sama – obok mnie siedziała Karolina – dziewczyna z agencji towarzyskiej. Właśnie wypadały 30-te urodziny mojego męża i Karolina była prezentem dla niego. A dokładniej prezentem miało być spełnienie jednej z fantazji seksualnych mojego męża – seksu z dwoma dziewczynami. O fantazjach mojego męża wiedziałam wszystko, ponieważ nie mamy przed sobą żadnych tajemnic. Zarówno ja zwierzam się mojemu

mężowi z wszystkiego, jak i on niczego przede mną nie ukrywa. Osobiście uważam, że taki model małżeństwa znakomicie się sprawdza i przynajmniej w naszym związku funkcjonuje on znakomicie. Wiem także, że wielu facetów ma na swojej liście fantazji seksualnych seks z dwiema panienkami naraz, ale niewielu ma odwagę się do tego przyznać przed swoją partnerką. Dla wielu także owa fantazja pozostaje jedynie w sferze marzeń, gdyż będąc w związku z partnerką jej spełnienie oznaczałoby zdradę. Ja postanowiłam owo marzenie mojego męża urzeczywistnić. Oczywiście zdrada nie wchodziła w rachubę – dlatego wynajęłam panienkę z agencji towarzyskiej, by wspólnie z nią postarać się spełnić marzenie męża. Panienka oczywiście została wtajemniczona w to, że będzie brała udział w trójkąciku ze mną i z mężem. Pozostało jedynie poczekać i zobaczyć jak zareaguje – w końcu prezent był dość ryzykowny. Mąż mógł mimo wszystko się obrazić i nici z zabawy, a trzeba przyznać, że coraz bardziej sama nabierałam ochotę na taką odmianę.

Punkt 17-ta usłyszałam kroki na schodach i do mieszkania wszedł mój mąż. Od progu krzyknął już „Cześć Kotku”, by po chwili wejść do pokoju. Standardowo zazwyczaj podchodził do mnie by dać mi buziaka, lecz teraz (co mnie wcale nie zdziwiło) stanął jak wryty. Na kanapie ujrzał bowiem dwie laseczki (znaczy mnie i Karolinę) w seksownej bieliźnie. Zanim zdążył jednak cokolwiek powiedzieć wstałam i mówiąc „Wszystkiego najlepszego Kochanie” podeszłam do niego i cmoknęłam go w policzek. „To mój prezent dla Ciebie” – powiedziałam, po czym ściągnęłam z niego marynarkę i dodałam „Idź do łazienki się odświeżyć, a my tu na Ciebie poczekamy”. Najwidoczniej zrozumiał o co chodzi, bo bez słowa wycofał się z pokoju, po czym usłyszałam jak wchodzi do łazienki i odkręca prysznic. Ja tymczasem usiadłam z powrotem przy Karolinie i razem poczekałyśmy, aż mój mąż się wykąpie.

Gdy wrócił, widać było że zdążył już przeanalizować całą sytuację, bo zapytał jedynie, czy jestem pewna tego, co chcę zrobić. Odpowiedziałam, że naturalnie tak i żeby się niczym nie martwił, bo dzisiaj są jego urodziny i ja jestem od tego, by spełniać jego zachcianki. I tak oto tą krótką wymianą zdań zakończyliśmy konwersację i przeszliśmy do sedna sprawy.

Poflirtuj ze mną… Zaczęłyśmy od wspólnej laski. Uklękłyśmy przed nim obie i Karolina wzięła fiuta mojego męża do ręki. Zaczęła go zręcznie masować (widać, że miała w tym wprawę), co powodowało, że z każdą chwilą stawał się coraz większy. Gdy zrobił się już maksymalnie duży i twardy, ściągnęła z niego skórkę i zaczęła delikatnie wodzić po główce językiem i ocierać sobie o twarz. Usłyszałam ciche westchnienia męża, któremu najwidoczniej się to podobało. Karolina jeszcze przez chwilę bawiła się nim w ten sposób, po czym włożyła go sobie do ust. Zaczęła robić standardową laskę mojemu mężowi, a ja starałam się podpatrzeć mistrzynię przy pracy, by móc się poduczyć pewnych rzeczy od bądź co bądź fachowca. Nie dane mi było jednak długo się patrzeć, ponieważ Karolina wyjęła fiuta ze swoich ust i nakierowała go na mnie. Wzięłam go do ust i zaczęłam ssać, naśladując ruchy mojej towarzyszki zabawy. Szło mi całkiem nieźle – bo w końcu co tu dużo mówić – ja też niejedną laseczkę zrobiłam w życiu, choć większość głównie mojemu mężowi. Ssałyśmy i masowałyśmy więc na przemian fiuta mojego męża do momentu gdy zobaczyłyśmy, że niewiele mu już brakuje by wytrysnąć. Przerwałyśmy zabawę i dając mu odpocząć usiadłyśmy obie na brzegu kanapy rozkładając szeroko nogi i prezentując nasze muszelki w całej okazałości. Zaczęłam pieścić swoją wilgotną już nieco cipkę (w końcu wspólne robienie laski nieco mnie podnieciło), starając się to robić tak, by jak najwięcej było widać. To samo robiła Karolina – jej śliczna, wygolona cipeczka musiała robić wrażenie na moim mężu. Przyglądał się nam obu dając nieco odpocząć swojemu wackowi, po czym podszedł do Karoliny, uklęknął między jej nogami i zgrabnym ruchem wjechał w jej wilgotną dziurkę. Masowałam swoją szparkę patrząc jak rytmicznie zaczyna posuwać cipkę Karoliny. Pierwszy raz mogłam zobaczyć męża w akcji z innej nieco perspektywy. To dziwne – ale widząc, że jest to „dziewczyna na telefon” nie byłam wcale zazdrosna. Co najdziwniejsze, nieźle mnie to podnieciło, co zaskutkowało ty, że coraz intensywniej się masturbowałam. Prawdopodobnie doszłabym w ten sposób do orgazmu gdyby nie to, że mąż postanowił zmienić partnerkę i po chwili to we mnie wjeżdzał kutas mego męża. Ponieważ mój mąż nie był przyzwyczajony do dwóch partnerek naraz, widać było, że już niedużo mu brakuje do orgazmu. Tuż przed szczytowaniem wykonał trzy głębokie sztosy, po czym wyjął kutasa z mojej cipki i wytrysnął na mnie całym ładunkiem swojej spermy. Gorący strumień ochlapał moje ciało, docierając do biustu i szyi. Mój mąż trwał tak chwilę w bezruchu, po czym zabrał się z powrotem do działania. Podczas gdy ja wycierałam spermę ze swojego ciała, on zajął się lizaniem cipki Karoliny. Widać było, że obojgu sprawia to wielką przyjemność, tym bardziej, że mój mąż był naprawdę dobry w te klocki (wiem co mówię). Teraz miał okazję posmakować cipki innej kobiety, co prawdę powiedziawszy zupełnie mi nie przeszkadzało. Miałam tylko nadzieję, że i moja muszelka zostanie porządnie obsłużona. Nie myliłam się – gdy skończył z Karoliną (co pod koniec skutkowało potężnymi „achami” i „ochami” z jej strony), zabrał się za mnie. Nie trwało to długo, gdyż podniecona maksymalnie bardzo szybko poczułam zbliżający się koniec i tak jak moja współtowarzyszka potężnym „taaaaaaakkkk!!!” zakończyłam zabawę.

Chwilę odpoczęliśmy, po czym zaczęliśmy się ubierać. Zapłaciłam Karolinie dziękując za wspólną zabawę i pożegnałyśmy się, życząc sobie wszystkiego najlepszego. Mężowi zaś zaproponowałam zjedzenie obiadu, który tym razem ze względu na pewne okoliczności przesunął się w czasie.

Scroll to Top