W klimatach bdsm…

Kazałeś mi być punktualnie o 17. Byłam minutę później. Byłeś zły, widziałam to. Ale nic nie dawałeś po sobie poznać. Zaprowadziłeś mnie od razu do łazienki. Miałam się rozebrać. Ty stałeś w drzwiach i patrzyłeś. Wstydziłam się wypiąć pupę w Twoją stronę. A tylko tak mogłam zdjąć moje czarne, koronkowe szorty, było za mało miejsca. Wyciągnąłeś z kieszeni mały brązowy pejcz. Ledwo zdążyłam się wypiąć, od razu poczułam ból, cichutko pisnęłam. Uderzyłeś mnie nim. Podniesionym tonem powiedziałeś, bym została w tej pozycji. Nie zdążyłam zdjąć nawet szortów. Stałam w lekkim rozkroku z opinającymi łydki szortami. Zawiązałeś mi opaskę na oczy. Chwila niepokojącej ciszy. Nie na darmo bałam się tego, co będzie potem. Na początku zimno, a później ostry ból. Wsadziłeś mi coś do pupy, wysmarowane sporą ilością żelu. Ciepło. Już czuję. To korek analny. Wyjątkowo duży korek. Pozwoliłeś bym dokończyła się rozbierać. Teraz miałam się umyć pod prysznicem. Dalej obserwowałeś każdą moją czynność. Czułam się nieswojo z czymś w pupie. Kiedy moja prawa ręka powędrowała do myszki, by ją też umyć, krzyknąłeś: „stop!”. Podszedłeś i od razu skierowałeś swoją prawą dłoń do mojej myszki. To Ty chciałeś ją umyć. Kiedy błądziłeś po niej palcami, od razu poczułam dreszczyk podniecenia. Dostrzegłeś to. Przerwałeś. Rozkazałeś mi wypiąć pupę, w strugach wody lejącej się z prysznica. Ręce musiałam trzymać na kostkach, nogi. Domyślałam się, że będzie kara. Pewnie chłosta pejczem. Ale nie. Ty jesteś przecież nieprzewidywalny. Wyciągnąłeś ze mnie korek energicznym ruchem. Moja pupa została jednak otwarta. Miałam się jeszcze lekko pochylić. Ledwo to uczyniłam, już zapełniłeś moją pupę. Wszedłeś w nią gwałtownie i głęboko jak tylko mogłeś. Czułam, że jesteś cały nagi. Nie mogłam się ruszać. Twoje ruchy jednak były tak silne, że musiałam puścić się kostek i chwycić ściany. Gdybym tego nie zrobiła, upadłabym. Ale nie wiem czy zwróciłeś na to uwagę. Nie przestawałeś ani na chwilę mnie rżnąć. Byłeś bardzo brutalny. Już po chwili miałam dość, a tą chwilę mnożyłeś specjalnie dla mnie. Jest. Ciepło. Spuściłeś się we mnie. Byłam szczęśliwa. Szczęśliwa, że wytrzymałam. Wytrzymałam dla Ciebie, mój Panie. Teraz pewnie będę mogła się umyć – myślałam. Nic z tego. Znów wepchnąłeś mi korek analny. A Twoja sperma wciąż we mnie tkwiła. Mała chwila i włożyłeś powolnym ruchem jeszcze sztucznego penisa do wnętrza mojej myszki. Nie wolno było mi go wypuścić z siebie. Miałam tak iść do Twojego pokoju. Było to niezwykle trudne. Wciąż byłam cała mokra. Nie mogłam wytrzeć ręcznikiem nawet twarzy. Popychałeś mnie w odpowiednim kierunku. Wciąż miałam opaskę na oczach. Kilka razy machnąłeś pejczem w kierunku mojej pupy. To były naprawdę mocne machnięcia… Kiedy dotarłam, miałam uklęknąć. Związałeś mi najpierw ręce. Później nogi. Złączyłeś te węzły ze sobą. Byłam unieruchomiona, z opaską na oczach, z penisem w myszce i korkiem w pupie, już prawie sucha. Byłam Twoja, mój Panie. Tylko Twoją własnością. Rozkazałeś mi otworzyć usta. Nagle poczułam coś metalowego. To knebel dentystyczny. Wystraszyłam się. Nigdy nie chciałam go mieć w buzi. Teraz będziesz mógł wejść w moje gardło tak daleko jak tylko będzie Ci się to podobało, a nie – tak jak ja wyznaczę granicę. Próbowałam protestować, szarpać się z Tobą. Nie pomogło. Przytuliłeś tylko moją głowę, pogłaskałeś po włosach, tylko po to, by zaraz za nie pociągnąć. Bolało. Ale najgorsze było potem. Kiedy wszedłeś w moje usta bardzo głęboko. Ten okropny odruch wymiotny … Prawie bym się zakrztusiła. A Ty zacząłeś kierować nim do przodu i do tylu i zataczając małe kółka. Na początku powoli. Już nawet się przyzwyczaiłam. Tylko po co … Już za chwilę przerodziły się te ruchy w mocne, szybkie pchnięcia. Ledwo łapałam oddech. I stało się. Wypuściłam z siebie sztucznego penisa. Zauważyłeś to od razu. Przerwałeś. Odwiązałeś moje ręce i nogi i zdjąłeś opaskę z oczu. Usiadłeś na łóżku. Kazałeś mi położyć się na Twoich kolanach z wypiętą pupą. Oznajmiłeś, że będzie kara. Zacząłeś od klapsów dłonią. Ale nie były to lekkie klapsy. Miałam wrażenie, że używasz całej swojej siły. Nie liczyłam ich. Było ich stanowczo za dużo. W jakimś momencie zdarzyło mi się wiercić i popiskiwać. Chwyciłeś mnie mocno swoją lewą dłonią za moją lewą pierś. Kiedy zaczynałam się wiercić, zaciskałeś palce na moim sutku. Wymierzyłeś jeszcze kilka klapsów. Zaczęłam prosić, byś przestał. Wstałeś gwałtownie, zrzucając mnie na podłogę…

Scroll to Top