Walentynki 2013r, piątek

W czwartek były „Walentynki” wieczorem, po basenie, spotkałam się z Andrzejem i Konradem, kiedy się żegnaliśmy Andrzej powiedział – nie mieliśmy możliwości urządzić odpowiednich „Walentynek”, planowaliśmy loterię, ja wyjeżdżam to Konrad ją zrealizuje, macie do dyspozycji cały weekend. Kończąc te słowa dał mi buziaka i obaj poszli. Była to jednoznaczna dyspozycja od Andrzeja, że w piątek mam się spotkać z Konradem na dość zagadkową „loterię”. Ponieważ kiedyś obiecałam Andrzejowi posłuszeństwo, nawet się nie zastanawiałam nad tym, czy mam iść, tylko na którą. Ale Konrad tę moją wątpliwość rozwiał, przysyłając sma-a, abym przyjechała do niego na 20-tą. Rzeczywiście, jeżeli mamy do dyspozycji cały weekend, to po co się spieszyć.

Przyjechałam nawet kilka minut po dwudziestej, od razu zeszliśmy do „salki ćwiczeń”, tam się rozebrałam, Konrad przez chwilę mnie oglądał, szczególnie „pomalowane” piersi, bo nie widział ich wcześniej w całości. Uznał, że „bardzo ciekawie” to wygląda, po czym przekazałam mu informację, że kiedy się myłam po basenie jedna z koleżanek mocno się tymi „malowaniami” zainteresowała, poleciłam, aby się z Tobą skontaktowała. Nawet się tą informacją ucieszył, po czym poprosił, abym usiadła na stoliku, szeroko rozsuwając nogi. Tym sposobem miał możliwość dokładnego obejrzenia mojej cipki, którą też „pomalował”. Długo się przyglądał, stwierdzając, że są małe „niedoróbki”, które trzeba poprawić. Usłyszałam – ale za nim to zrobimy, to się dzisiaj pobawimy, podając mi w tym momencie szklaneczkę z drinkiem. Wzniósł toast – za miłe spotkanie i wypiłam jej zawartość do końca, czułam w niej alkohol, ale nie miałam wątpliwości, że jest wzmocniona. To też bardzo szybko zaczęłam być „wesoła”, bez żadnych oporów zgodziłam się na lekką zabawę, kiedy Konrad trzymając w ręku bat i klasyczną szpicrutę zakończoną skórzaną wąską packą. Rzeczywiście, była to „lekka” zabawa, bo Konrad muskał mnie batem, ale nie uderzał, nie oznacza to, że tego się nie czuło, tak „przeleciał” mi po piersiach, po plecach, trochę mocniej „muskał” po pośladkach, ale nie był to ból.

Zmienił bat na packę, pokazał, abym wypięła pupę, lekko uderzając po niej, a zaraz później pokazał, abym zmieniła pozycję, szeroko rozsuwając nogi. Wówczas dość mocno zaczął uderzać po cipce, ale było to do wytrzymania. Ponieważ byłam mocno podniecona sama nawet wystawiałam się, gdzie ma mnie uderzać, a kiedy uderzał po cipce, wręcz wypinałam w jego kierunku biodra. Wówczas przestał, mówiąc – na cipkę przyjdzie jeszcze czas, teraz pochyl się, wystaw pupę i rozciągnij pośladki. Kiedy to zrobiłam Konrad zaczął tą szpicrutą uderzać w sam rowek, szczególnie w brązową dziurkę. Na początku robił to dość delikatnie, ale po chwili zaczął uderzać coraz mocniej. Przyszedł moment, że już mnie cały rowek mocno bolał, a pomimo to cały czas stałam pochylona w jego kierunku mocno rozciągając pośladki. Aż przyszedł moment, kiedy już nie wytrzymałam, jęknęłam – boli, puściłam ręce i wyprostowałam się. Wówczas Konrad pokazał, abym stanęła przy stoliku, pochyliła i wypięła pupę, zrozumiałam, że za chwilę będzie chciał w nią wejść. Nie myliłam się, zsunął spodenki, wziął w rękę swoje mocno podniecone prącie, przystawił do brązowej dziurki, po chwili poczułam, jak mnie rozciąga, a za moment już był we mnie. Chwycił za biodra i systematycznie wsuwał się, a ja jęczałam, jego biodra dotykały miejsc, które chwilę temu uderzał. Pomimo to Konrad doszedł do swojego maksymalnego podniecenia, a zaraz poczułam, jak się spuszcza, przez chwilę tkwił we mnie, a kiedy się wysunął usłyszałam – a teraz zaczynamy loterię.. Podeszliśmy do szafki, na której w szklanym pojemniku było pięć kulek, pokazał, abym losowała, wylosowałam trójkę. Otworzył szufladę, a tam przykryte ręcznikami leżało pięć zabawek, każda miała swój numerek. Uniosłam ręcznik z trzeciego numeru, a tam „koreczek”, ale jaki, ok. 3cm średnicy i ok. 30cm długości. Konrad spojrzał na mnie, ciepło mówiąc – wylosowałaś, cały jest Twój. Cały, ale przecież on jest bardzo duży, ja patrzyłam na niego, a Konrad w tym czasie przygotował stołeczek, koreczek miał przyssawkę. Ustawiłam go na tym stołeczku, Konrad podał jakiś krem, posmarowałam, zaczęłam go sobie wsuwać. Od razu zaczęłam jęczeć, bo przecież pupę miałam dość mocno zbitą, po chwili poczułam, jak mi się rozciągają mięśnie, za chwilę zaczęłam wsuwać go w siebie. Na początku nie było większego problemu, ale od połowy już go czułam bardzo mocno, wyrażając to coraz głośniejszym jękiem. To jednak nic nie dawało, Konrad stał za mną i szpicrutą z packą dopingował mnie, abym mocniej na nim siadała. Nie da się ukryć, ten doping miał wpływ na to, że po pewnym czasie miałam go praktycznie całego w sobie. Usłyszałam – potańcz na nim trochę, to znaczy zacznij go sobie wysuwać i wsuwać. Wykonałam kilka ruchów do góry i w dół, wbijając się na niego jeszcze mocniej. Konrad pokazał, abym się mocno uniosła, wysunął się ze mnie całkowicie, po czym zaczęłam go wsuwać w siebie ponownie. Tym razem byłam już mocno rozluźniona, to też wsuwał się we mnie zdecydowanie szybciej. A kiedy już na nim trochę „potańczyłam” Konrad pokazał, abym wstała, położyła się na stoliku, wypinając pupę w jego kierunku, po czym wysunął mi go, ale jednocześnie wsunął mi w pupę średniej wielkości „serdelka”, a za nim ponownie ten sam korek, ale nie do końca. Pokazał, abym usiadła z nim na stołeczku. Tym sposobem wepchnęłam sobie głęboko tego „serdelka”, który mi wsadził. Pokazał, abym znowu na nim trochę „potańczyła” po czym pozwolił go wyjąć. Korek wyjęłam, ale w środku siedział „serdelek” i w tym momencie zaczęło się dziać coś dziwnego. Coś się w moim wnętrzu działo, ale nie był to ból, miałam wrażenie, że mnie coś mocno „swędzi”, ale nie mam żadnych możliwości podrapać się. Zaczęłam „masować” brzuch, a to jeszcze bardziej swędzi. Wówczas Konrad stwierdził – to tamtą stronę, pokazując na pupę, mamy załatwioną, teraz czas na przód, jednocześnie dając mi do wypicia następną szklaneczkę drinka z dużą ilością alkoholu i pokazując, abym się położyła na stole. Gdy tylko uniosłam nogi od razu przystawił swoje prącie do dziurki, a za chwilę już je miałam w sobie. Od razu też głośno jęczałam, przecież w środku miałam tamtego serdelka, który mnie mocno drażnił. Być może to drażnienie spowodowało, że zrobiłam się szybko mocno podniecona, a po jego kilku pchnięciach byłam już bardzo mocno podniecona, po następnych poczułam mocne skurcze na brzuchu i bardzo mocny orgazm, kiedy się we mnie spuszczał. Dłuższą chwilę tkwił we mnie, podał mi ręcznik, wytarłam się, usłyszałam – a teraz ciąg dalszy loterii. Myślę, że było to spowodowane tą ostatnią porcją alkoholu, ale byłam bardzo „napalona” na tę zabawę. Podeszliśmy do tej samej szafki, w pojemniku te same kulki, przypadek, ale znowu wyciągnęłam trójkę. Konrad otworzył inną szufladę, a tam równo ułożone „zabawki” przykryte ręcznikiem. Odkrywam trójkę, a tam komplet „klasycznych wibratorów” tych z lekko zaokrągloną złotą „główką”. Jedno ale, nie wiem, skąd on je wytrzasnął, ale ich rozmiary nie były wcale „standardowe”. Konrad wziął je w rękę, wyszliśmy na środek salki, tam ustawił stołeczek, podał mi pierwszego. Na moje oko miał 3,5cm średnicy i ok. 24cm długości, Konrad go posmarował kremem, podał, a ja rozsunęłam mocno nogi na boki, zaczęłam go sobie wsuwać. Po pierwsze byłam jeszcze rozluźniona po naszym zbliżeniu, po drugie, byłam „napalona” na tą zabawę, to też mocno na niego naparłam, okazało się, że dość gładko wszedł we mnie. Wykonałam kilka „podskoków” wbijając go sobie całkowicie. Wówczas Konrad podał mi drugi wibrator. Ten, moim zdaniem, był o centymetr grubszy i trochę dłuższy. Niby była to różnica 1cm, ale w tym momencie okazało się, że jest to dużo.To też zaczęłam się z nim „mocować” wsuwając go w siebie, Konrad mnie w tym dopingował, co jakiś czas uderzając packą po pupie. Ale ja też byłam na niego „napalona”, jęczałam coraz głośniej, ale też coraz mocniej napierałam, aż w końcu miałam go w sobie. Wykonałam jeszcze kilka „podskoków” potwierdzających, ze mam go całego w sobie. Wówczas zaczęłam go wysuwać, a Konrad podał mi trzeci wibrator. Ten był już bardzo duży, a to co najważniejsze, przede wszystkim gruby, miał ok. 5cm średnicy. To też na początku położyłam się na plecach, zaczęłam go w siebie wbijać. Udało mi się trochę, ale nie była to najwygodniejsza pozycja. Podniosłam się, postawiłam na stołeczku, znowu zaczęłam napierać. Udało mi się wbić w siebie dużo, ale miałam chęć na jeszcze więcej. Wówczas jęknęłam – pomóż, Konrad polecił mi położyć się na plecach, wysoko unieść nogi, chwycił w swoje ręce stopkę tego wystającego wibratora, zaczął nim mocno na mnie napierać, systematycznie wykonując ruchy do przodu i do tyłu. Prawie się darłam, on jednak wbijał go we mnie coraz głębiej. Niestety, był on na tyle długi, że on też nie dał rady wbić mi go całego. W pewnym momencie uznaliśmy, że wystarczy, ale nie wyjmując go ze mnie Konrad pomógł mi wstać, jeszcze usiadłam na stołeczku, starając mięć go w sobie jak najdłużej, a Konrad podał następną szklaneczkę, mówiąc – a teraz jeszcze zabawimy się inaczej. Kiedy wypiłam pomógł mi wstać, wyjąć ten korek z siebie, po czym pokazał, abym uklękła na podłodze, podpierając się rękoma z tyłu z szeroko rozsuniętymi nogami. Nie bardzo mogłam to zrobić, cały czas czułam to dziwne uczucie w sobie, w brzuchu i jeszcze mocno rozciągniętą cipkę. Konrad ukląkł obok mnie, po czym zaczął zsuwać swoją rękę po moim brzuchu, minął wzgórek łonowy, jego palce same nakierowały się na pochwę, po czym usłyszałam – no Malutka, weź sobie tą rączkę, jednocześnie zaczął mi ją wsuwać. Zaczęłam się drzeć, ale nie wiem dlaczego, z drugiej strony byłam tak podniecona i napalona, że zaczęłam się wypinać w jego kierunku, a on zaczął mi ją nakierowywać na dziurkę. Kiedy poczułam jego dłoń pod sobą zaczęłam napierać mocniej, jednocześnie jęczałam, czując, jak jestem rozciągana. Ta jego dłoń nie była wcale taka malutka, ale po mnie przechodziły dreszcze podniecenia, wypinałam się coraz mocniej, a on napierając wsuwał coraz głębiej. Po chwili miałam już ją całą w sobie, jednocześnie podpierając się na dwóch rękach z tyłu, jeszcze mocniej wypinałam się w jego kierunku. A on, czując, że już jest całą dłonią we mnie zaczął mnie „boksować”, wsuwając i minimalnie wysuwając swoją dłoń. Jęczałam i darłam się, ale cały czas wypinałam się w jego kierunku. Aż przyszedł moment, w którym poczułam wewnątrz siebie bardzo mocny ból, wówczas dopiero przesunęłam rękę pokazując, że ma wysunąć swoją, a kiedy to zrobił, opadłam na podłogę, szybko i głęboko oddychając. Dopiero po dłuższej chwili byłam w stanie się podnieść, Konrad podał mi szklaneczkę z piciem, wypiłam, pocałowałam go mocno, jęcząc jednocześnie – dziękuję. Nie wiem, co prawda za co, za to, że mi nadokuczał, za to, że czułam mocno „swędzenie” w brzuch i mocno rozbitą cipkę. Ale to było jeszcze w stanie bardzo dużego podniecenia, chyba do końca się nie kontrolowałam, bo dodałam – kiedyś przyjdę do Ciebie na bardzo mocną zabawę. Znowu zaczęłam go całować, po czym poszłam do łazienki, podmyłam się, ubrałam, wróciłam do domu. Na zewnątrz robiło się już szaro, spojrzałam na zegarek, dochodziła 4-ta rano, prosty wniosek, nasza „zabawa” trwała 8 godzin. Tak wyglądały moje „Walentynki” 2013r. Baśka

Scroll to Top