Wilhelm z Berlina

Wilhelm z Berlina

W jedną z wrześniowych sobót poznałam na basenie Wilhelma i miałam z nim zbliżenie. Jest to mężczyzna w wieku około 40 lat, średniego wzrostu, ale bardzo dobrze zbudowany, mając krępą budowę ciała. Zaproponował następne spotkanie za trzy tygodnie, a ja się zgodziłam.

 

Zostawił wizytówkę z adresem poczty internetowej, przez który mieliśmy się umówić. Po wymianie korespondencji uzgodniliśmy, że nie przyjdę do niego do hotelu, ale przyjadę po niego i pojedziemy w umówione przeze mnie miejsce. W tym mieście żyję i nie mogę sobie pozwolić na to, że będę nad ranem wychodziła z hotelu, być może trochę pijana. Druga sprawa, to bezpieczeństwo osobiste. Umówiłam się na spotkanie w zajeździe u Barbary. Znamy się, nie jedno przeżyłyśmy. A w jej zajeździe na pierwszym piętrze są dwa pokoje mające podwyższony standard, można je nazwać apartamentami. Zgodnie z umową o dziewiętnastej podjechałam taksówką pod hotel, zadzwoniłam do pokoju, zszedł i pojechaliśmy na miejsce. W pokoju było zapalone intymne światło, panował przyjemny półmrok. Zaczęliśmy od kolacji i normalnej konwersacji. Wyjaśniłam mu, że pracuję jako „księgowa” w jednej z firm i to mu starczyło, on się też przedstawił i tutaj jest pytanie – pech czy zbieg okoliczności. Wilhelm pracuje w tej samej korporacji ubezpieczeniowej, co Manfred, jest jakimś prezesem Oddziału na Europę Wschodnią. Różne firmy wchodzą na teren Europy Wschodniej ze swoimi inwestycjami, również na teren Polski i wymagają odpowiedniego ubezpieczenia. Właśnie takie ubezpieczenia nadzoruje Wilhelm. Podczas tej dyskusji wypiliśmy po dwa kieliszki „Finlandii”, ale już przy trzecim zaprotestowałam, sugerując przejście na formę drinkową. Wilhelm się zgodził, sporządził odpowiednie drinki, po czym podając mi szklaneczkę zaproponował, abym popijając tego drinka w czasie dalszej części rozmowy zaczęła rozbierać się. Spojrzałam na niego, uśmiechnęłam, po czym wolniutko zaczęłam rozpinać bluzkę. Już dawno przekonałam się, że najmniej atrakcyjny wygląd kobiety jest wówczas, kiedy jest zupełnie naga. Dlatego specjalnie ubrałam się w seksowny komplecik składający się z płytkiego staniczka, fig i paska w czarnym kolorze z pończochami w kolorze cielistym. Praktycznie , nie było ich widać na nogach. Więc zdjęłam bluzkę, spod której wyłonił się staniczek wypełniony moimi drobnymi piersiami, ale na zewnątrz którego wyraźnie zaznaczały się mocno wystające brodawki. Popijając następnego łyka ze szklanki poprosił o to, abym kontynuowała to rozbieranie. Więc podeszłam do niego i przy nim spuściłam spódniczkę. Stałam już tylko w tym kompleciku. Popatrzył na mnie dłuższą chwilę, po czym wysunął ręce i samemu zaczął mi zsuwać figi. Rozsunęłam lekko nogi, wysunęły się z krocza i opadły na podłogę. Wówczas wyciągnął ku mnie ręce, jedna ręką „zagarnął” mnie od tyłu, a drugą rękę wsunął między nogi. Poczułam jego palec na łechtaczce, a on wolniutko, jakby rozmasowujęc go, powodował narastanie mojego podniecenia. Kiedy głęboko jęknęłam z narastającego podniecenia przesunął go niżej, trafił na „dziurkę” i wypełnił ją. Ja aż uniosłam się na palce, czując go bardzo mocno w sobie. On na to nie zważał, tylko delikatnie, ale bardzo precyzyjnie, wysuwał go i wsuwał. Ja już nie miałam siły stać na palcach, opuściłam się na pełne stopy, zaczęłam bardzo głośno jęczeć. On na to dalej nie zwracał uwagę, aż do momentu, kiedy już bardzo mocno podniecona puściłam obficie soki. Wówczas on odsunął się zupełnie od stołu dając znać, że powinnam się zająć jego pałeczką. Uklękłam przed nim, rozsunęłam rozporek, zsunęłam slipy i wyskoczył do góry ON. On, czyli jego penis. Miałam z nim już do czynienia, ale wówczas nie miałam możliwości dokładnie mu się przyjrzeć. Teraz miałam go jak na dłoni, a właściwie w dłoni. Nie dość, że miał go dosyć dużego, to przede wszystkim miął go znaczne grubszego, niż tzw. standardowe penisy. Objęłam go dłońmi, jedną nad drugą, okazała się, że cała żołądź wystaje jeszcze ponad moje dłonie. Pochyliłam się i chciałam go wziąć w usta. Okazało się, że musze je dosyć dobrze rozszerzyć, aby wpuścić go do wnętrza.Wolno wsuwałam do ust, czując, jak wypełnia całkowicie ich przestrzeń. Miałam go ponad połowę w ustach, kiedy poczułam, że w tym momencie dalej już go wsunąć nie mogę. Wysunęłam trochę i ponownie zaczęłam wsuwać. Powtarzając ten ruch kilkakrotnie osiągnęłam pewien postęp, ale całkowicie go w usta wsunąć nie mogłam. Ale te kilka ruchów spowodowały, że był on wyjątkowo twardy. Czując to Wilhelm odsunął moją twarz, mówiąc idziemy do łóżka. Ja miałam do zrzucenie tylko buty, on całe ubranie. To też wykorzystałam tę chwilę, zrzuciłam z łóżka całą pościel i swobodnie się rozłożyłam przy jego krawędzi, czekając na niego. Po chwili był już przy mnie, a za chwilę prawie we mnie. Prawie, bo przy tej grubości jego penisa musiał „zdobywać” moją cipkę. Ale w końcu ją zdobył, mocno mnie wypełniając. A ja, kiedy mocno poczułam go w sobie jakbym miała rozpłynąć się z podniecenia. Już od pierwszego pchnięcia czułam bardzo mocne podniecenie. Wyrzuciłam ręce poza siebie, wypinając biodra do góry, jak bym mu chciała powiedzieć, wchodź we mnie jeszcze mocniej. A on, jakby czytał w moich myślach, lekko się nade mną pochylił, chwycił za biodra i systematycznie wbijał się raz za razem. Wolniutko do tyłu i błyskawiczne do przodu, jakby chciał za chwilę wylądować mi gdzieś pod żebrami. Jęczałam coraz głośniej, a on coraz mocniej wbijał się we mnie. Aż przyszedł wspaniały moment spełnienia potwierdzony przez niego chrapliwym „Jaaaa” i moim głośnym „Takkk”. Wysunął się, a ja odwracając się na brzuch położyłam się na łóżku, opuszczając nogi na dół, ścisnęłam je, jakbym chciała jak najdłużej zatrzymać w sobie po nim ślad. Udało mi się przez czas jego pobytu w łazience, zaraz po nim weszłam i umyłam się. Kiedy wyszłam, uporządkowałam swoje ubranie, wyjęłam z torby mój szlafroczek i zasiadłam przy stole. Szklaneczka z drinkiem była odpowiednio napełniona, wzięłam ja w rękę i mówiąc, było mi bardzo dobrze, stuknęłam się z nim, następnie wypiłam znaczną jej zawartość. Przeszliśmy na łóżko, gdzie leżąc obok siebie wdaliśmy się w zupełnie śmieszną dyskusję, dlaczego mój kostium jest czarny, a pończochy beżowe. Wytłumaczyłam mu, że idąc przez miasto zdecydowanie ładniej wyglądają nogi w kolorze naturalnym, niż czarne. Ale wstałam, wyjęłam z torby czarne pończochy, ponownie założyłam tę cześć kostiumu, szpilki  i zaczęłam przechadzać się po pokoju. Ta rozmowa i ten „pokaz mody” wystarczył, aby się on podniecił, co w znaczący pokazał. Podeszłam do łóżka, pytając, jak. Powiedział, od tyłu. Więc weszłam prawie na środek łóżka i mocno wypięłam biodra. W tym samym czasie on tez się uniósł, zajmując odpowiednią pozycję. Po chwili już poczułam go w swojej cipce a w następnym momencie, jak się we mnie wpycha. Wpycha, bo tak to trzeba nazwać, z racji jego grubości. Poczułam jego twardość, jak we mnie wnika. Ale tez można powiedzieć, poznałam mistrza. Wolniutko, minimalny ruch do tyłu i mocny ruch do przodu. Raz za razem, a jego pałka wdzierała się we mnie coraz głębiej. Poczułam go na szyjce, ale nie poczułam jego bioder. Zrozumiałam, że już mnie wypełnił, ale jeszcze nie wszedł cały. Ale to trwało chwilę, wykonał jeszcze kilka pchnięć i już był we mnie. Chwycił wówczas mnie za biodra i zaczęła się jazda. W pewnym momencie miałam wrażenie, że jeszcze jedno pchnięcie i moje biodra wylecę do góry. Nie mówię już o wnętrzu. Czułam go gdzieś pod piersiami. Kilka następnych pchnięć i poczułam, jak po moim podbrzuszu zaczynają przelatywać skurcze mojego bardzo dużego podniecenia. Przyszedł ten najważniejszy, ten orgazmu, już krzyczałam, ale on jeszcze nie skończył. Przetrzymał mnie o kilka następnych pchnięć, po czym wystrzelił we mnie swoimi sokami namiętności. Ten strzał skwitowałam jeszcze większym krzykiem. Przez chwilę jeszcze we mnie tkwił, po czym poszedł do łazienki, a ja, zwinięta w fasolkę, przeżywałam jeszcze te jego pchnięcia, czując jak we nie wszystko jeszcze wibruje. Widząc, że wychodzi z łazienki zebrałam się teraz ja. Umyta, wróciłam do łóżka, gdzie czekała szklaneczka z orzeźwiającym napojem. Tego mi było potrzeba. Położyliśmy się, przez chwile patrząc na siebie, po czym Wilhelm zadał mi pytanie, dlaczego dałam się poderwać tam, na basenie. Zaczęłam coś mówić o tym, że podobała mi się jego sylwetka i inne tam różne inne „dyrdymały”. Od tego tematu przeszliśmy do innych, bardziej lub mniej znaczących. Ale czas i ilość wypitego płynu dał o sobie znać i ponownie musiałam odwiedzić łazienkę. Tutaj nastąpił pewien moment konsternacji, bo Wilhelm również wstał i zaczął iść za mną. Wypuściłam z siebie całą zawartość pęcherza, po czym weszłam pod prysznic, chcąc się opłukać. Wilhelm podszedł do mnie, mówiąc, odwróć się, to Ci umyje plecy. Spojrzałam, podałam mu „słuchawkę”, a on spłukał mi plecy, po czym poprosił o żel. Rozprowadził trochę jego po plecach, po czym zaczął rękę opuszczać coraz niżej, aż wsunął między nogi. Rozsunęłam je szeroko, a on najpierw zaczął pieścić mi łechtaczkę, po czym wsunął palce w cipkę, pieszcząc nim czubek szyjki. Ja zaczęłam mocno jęczeć, czując narastające podniecenie, on na moment wysunął palec, dołożył do niego drugi i wsunąwszy mi dwa palce bardzo mocno „rozrabiał” w cipce. Kiedy już całkiem wypięłam się w jego kierunku nagle wysunął te palce z cipki i tak zmoczony palec wskazujący wsunął mi w pupę, rozwiercając ją na wszystkie strony. Ja jęknęłam, wówczas usłyszałam, daj mi żel. Wycisnął go trochę na rękę, po czym przesmarował te ręką swoją stojącą już pałkę i mówiąc do mnie, wypnij ją mocniej, zaczął nią kierować prosto w moją brązową dziurkę. Była ona lekko rozruszana, ale nie na tyle, aby wpuścić go bez problemów. Więc naparł na nią jeszcze mocniej, aż wszedł. Poczułam, jak rozpiera się, jak przepycha się przez „bramkę” i jak wypełnia moje wnętrze. Chwycił mnie w tym momencie za biodra i po łazience zaczął rozchodzić się ten charakterystyczny odgłos odbijanych od siebie ciał. Wbijał się we mnie systematycznie, a w tym to on ma wprawę, za każdym pchnięciem czułam go coraz mocniej w sobie. Aż przyszedł ten moment, kiedy wystrzelił we mnie swoim mocnym strumieniem. Jęknęłam mocno, czując, jak mnie wypełnia, po czym wysunął się, opłukaliśmy i poszliśmy do łóżka. Pobyt w łazience trochę nas wychłodził, więc z chęcią wśliznęłyśmy się pod pościel, wypiliśmy po łyku drinka i jak „dobre, stare małżeństwo” wtuliliśmy się w siebie. Trudno powiedzieć, jak długo to trwało, ale na pewno zasnęliśmy. W pewnym momencie poczułam, że Wilhelm chwyta mnie za rękę i prowadzi ją w kierunku swojego prącia, przykładając ją do niego. Nie miałam wątpliwości, znowu było sztywne. Spojrzałam, pytając – jak. Odpowiedział – od przodu. Rozłożyłam się na łóżku a on już po chwili był przy mnie. Znowu zaczęło się wszystko od początku. Najpierw wdzieranie się we mnie, później pełne wypełnienie. Ale tym razem, tak samo, jak i poprzednim, bardzo go chciałam mieć w sobie. Wyrzuciłam do góry ręce, mając możliwość maksymalnego wypięcia bioder, po to, aby był we mnie jak najmocniej I był, był, bo każde jego pchniecie czułam bardzo mocno w sobie. Wbijał się systematycznie, a ja coraz głośniej pojękiwałam. On nie wykazywał jeszcze żadnych symptomów „zmęczenia” a ja już odlatywałam w pełnym orgazmie. Od tego podniecenia wszystkie mięśnie brzucha były już twarde, aż prawie bolały, a on jeszcze się we mnie wbijał. Tym razem, za nim się spuścił, rozklepał mnie bardzo mocno. Skończył i wysunął się, a ja miałam wrażenie, ze nie mogę nóg złączyć. W końcu je złączyłam, przekręciłam się na bok, z jednej strony jeszcze czułam, jak wszystko we mnie pulsuje, z drugiej strony poczułam, jak z mojej cipki zaczynają sączyć się wszystkie soki naszej namiętności. Wilhelm wrócił z łazienki, poszłam ja, dłuższą chwile płukałam się, po czym, jeszcze owinięta w ręcznik, szybko wsunęłam się do łóżka, mocno się do niego tuląc. Lekko rozgrzana, jak to się mówi, wysunęłam nos nad kołdrę, uśmiechnęłam się do niego, mówią, że już zaczyna świtać. Rzeczywiście, za oknem już robiło się widno. On popatrzył na zegarek, stwierdzając, że mamy jeszcze sporo czasu. Ten moment wyluzowania się spowodował, że zaczęliśmy rozmawiać. Dowiedziałam się, że przyjechał do Berlina z rodzicami po upadku muru, tu się wykształcił i zaczął pracować. Ponieważ jego kuzyni są w Bonn w podobnej firmie, dostał określone rekomendacje i mógł szybko awansować. Kiedy tak opowiadał, ja nabrałam znowu na niego chęci, więc mówiąc mu, żeby opowiadał dalej zsunęłam się między jego nogi, po to, aby mieć możliwość popieścić te jego pałkę ustami. Nie był jeszcze mocno podniecony, a pomimo to nie była ona taka mała. Tym nie mniej chcąc się wykazać, zaczęłam ją pieścić. Najpierw wolniutko oblizywałam całą żołądź, próbowałam językiem wkręcić się w jego dziurkę, później ściągałam napletek całkowicie i taką całą brałam w usta, wolno ją sobie wsuwając. Poczułam, jak wyślizguje się z napletka i jak przesuwa się po moim podniebieniu. Kilka takich ruchów i poczułam jak pęcznieje. Okazało się, że wsuwanie go w usta jest coraz trudniejsze, bo robił się coraz większy, a przede wszystkim coraz grubszy. Kiedy poczuł, że jest już odpowiednio mocny, stwierdził, obróć się, teraz ja. Obróciłam się, Wilhelm za chwile prawie całą nakrył swoim ciałem biodra jego wylądowały nad moją twarzą. Chwyciłam tę jego pałkę i przystawiłam do ust, a on ja pchnął. Wypełniła sobą całe usta, aż prawie po krtań. Pomimo to chciałam mieć ja jak najgłębiej, więc puściłam ręce, wręcz unosząc głowę do góry. Wykonał kilka ruchów w głąb, ale widząc, że nic więcej nie osiągnie, wysunął się, mówiąc, usiądź na mnie. Teoretycznie nie było z tym problemu. Praktycznie jednak tak. Usiadłam na nim, uniosłam się na udach, a on przesunął ją w kierunku cipki. Zaczęłam opuszczać się, ale było to klasyczne połykanie królika przez węża. Najpierw wsunęła się sama główka, później dopiero, wolniutko, można powiedzieć, milimetr po milimetrze, pochłaniałam jego pałkę. A on ani drgnął. Czekał, aż wejdę cała. Ale ja weszłam cała, tylko on nie wszedł cały. Więc mi pomógł. Chwycił mnie za biodra, uniósł swoje, wykonał „dwa podnoszenia” i już drąc się, że jestem nabijana, byłam całkiem przez niego wypełniona. Cipka puściła soki, zrobiło się lżej i zaczęłam teraz ja swój taniec namiętności. Praktycznie cała wychylona do tyłu, unosiłam się i opadałam, czując go w sobie bardzo mocno. Jęczałam już w bardzo dużym podnieceniu, każde uniesienie się i opuszczenie powodowało bardzo głęboki oddech, bo miałam wrażenie, że za chwilę będę miała go gdzieś pod żebrami. Kiedy opuściłam się, biorąc właśnie taki głęboki oddech, powiedział – unieś się i wysuń. Pomimo, że czułam go w sobie bardzo mocno, to jednak było mi dobrze. Ale wysunęłam się, on chwycił tę swoją bardzo sztywną już w tym momencie pałkę i przesunął ja w kierunku brązowej dziurki, mówiąc – siadaj. Ale to było już bardzo trudne. Owszem, pałka jego była dosyć śliska, ale nie na tyle, aby się bez problemów we mnie wsunąć. Druga kwestia, pupa była dosyć mocno zwarta, więc trochę stawiała opór. Ale w momencie, kiedy miałam ją już nad dziurką, on uniósł się wysoko i bardzo szybko opuścił się. Tym sposobem ta część, która była powyżej jego ręki znalazła się w mojej pupie, co potwierdziłam dużym krzykiem. Wilhelm usunął rękę, wykonał kilka następnych ruchów i już całą miałam ją w sobie. Teraz dopiero zaczęła się zabawa. Jedną ręką lekko odchylił mnie do tyłu, a palec wskazujący drugiej ręki wsunął mi do cipki, dotykając nim łechtaczki. Ja byłam bardzo pobudzona, więc dotkniecie w tym momencie łechtaczki spowodowało, że wręcz zaczęłam na nim tańczyć. Ja kręciłam się na boki, on systematycznie unosił się do góry i na dół. To skojarzenie błyskawicznie dało swój efekt w postaci mocnego wytrysku we mnie. Kiedy to poczułam, jeszcze przez chwilę na nim wirowałam, po czym wręcz zwaliłam się na niego, bardzo głęboko oddychając. Po chwili położyłam się obok i tak leżeliśmy przez dłuższą chwilę. Ale nie mogliśmy zbyt długo, bo za oknem już było dosyć jasno, co oznaczało, że czas się zbierać. Spojrzał na zegarek, dochodziła piąta. Kiedy już ubrani stanęliśmy naprzeciwko siebie, Wilhelm objął mnie w pół, bardzo mocno ucałował, po czym stwierdził – jesteś bardzo dobrą kochanką. Za tydzień zapraszam Cię do Berlina, muszę Cię zapoznać z moim kolegą. Nie uwierzy, że poderwałem taką Kobietę. Wyjaśniłam mu, że za tydzień nie przyjadę, bo mamy wybory. Spojrzał i stwierdził, to za dwa. Popatrzyłam i stwierdziłam – dobrze. Wróciliśmy do miasta, podjechaliśmy pod hotel, wysiedliśmy i żegnając się Wilhelm jeszcze raz powtórzył swoje zaproszenie, a ja jeszcze raz potwierdziłam swoją gotowość przyjazdu. Tak się rozstaliśmy. No cóż, wszystko wskazuje na to, że za dwa tygodnie będę miała weekend z atrakcjami.

Scroll to Top