Włodek, obiad

Włodek, obiad.

Podczas swojej wycieczki rowerowej poderwałam Włodka. Nie raz jeździłam tą trasą, nie raz towarzyszyli mi mężczyźnie, czasami w połowie swojej drogi „odpoczywałam” z nimi w Zajeździe. W tym przypadku było zupełnie inaczej. Jest takie powodzenie, że ktoś komuś „wpadnie w oko”. Jest to trudne do wytłumaczenia, ale od samego początku, od momentu, kiedy zrównał się ze mną i się przedstawił, coś we mnie „drgnęło” A kiedy w Zajeździe „ poznaliśmy się bliżej” wiedziałam, że coś między nami „gra”. Była niedziela, wzięłam się za porządki domowe, aby jak najszybciej minął ten czas oczekiwania. A on, jak na złość wlókł się nim doczekałam się umówionej godziny 16-tej.

Weszłam do mieszkania, mieszka na parterze w starej, dwupiętrowej, przedwojennej kamienicy. Mieszkanie bardzo przestronne, klasyczne 3 pokoje z kuchnią, ale duże, rzędu 100m2, z dużą kuchnią, na zapleczu kuchni spiżarka. Duży przedpokój, a z niego wejście do „pokoju kąpielowego” bo trudno to nazwać, z racji powierzchni, łazienką. Po prezentacji mieszkania zaczęła się uroczystość powitania. Włodek czekał na mnie ubrany w jasny garnitur, biała koszu krawat a w ręku ogromny bukiet długich, przepięknych pąsowych róż. Już ta forma powitania spowodowała, że byłam mocno podniecona. Podziękowałam za kwiaty, pocałowaliśmy się symbolicznie, po czym zostałam zaproszona do stołu. Duży stół, elegancko nakryty, na środku pojemnik z szampanem. Otworzył, nalał do kieliszków, po czym wzniósł toast – za miłe spotkanie. Byłam pod takim wrażeniem tego przyjęcia, że wypiłam go do dna. Za chwile miałam nalany ponownie, ale wcześniej Włodek zaczął podawać obiad.

Nie jest to ważne, w każdym bądź razie do tego obiadu poszła najpierw butelka szampana, a później kilka kieliszków wódeczki. W tym czasie Włodek przestał być taki oficjalny, zdjął marynarkę i krawat, ja zdjęłam żakiet, mając mocno rozpiętą bluzkę koszulową. Nic dziwnego, że w pewnym momencie emocje były już bardzo duże, nie wytrzymaliśmy, kiedy Włodek wracał z kuchni po końcowym sprzątaniu stołu stanęłam przed nim zsuwając z niego spodnie. On odpiął moją spódniczkę, tak zaczęliśmy się rozbierać, a kiedy tylko już miał szorty, natychmiast je zsunęłam klękając wzięłam jego prącie do ust. Jakby mi na chwilę ulżyło, kiedy go poczułam, ale to była tylko chwila. Kilka głębokich wsunięć, zrobił się taki sztywny, że już go chciałam mieć w sobie. To też odwracając się w kierunku łóżka położyłam się, szeroko rozsuwając nogi, lekko, lekko rozchylając je na boki. Po chwili Włodek już mnie wypełniał, a ja podnieciłam się do granic możliwości. Praktycznie, od samego początku drżałam jednocześnie wypinając w jego kierunku biodra. Moment, w którym się we mnie spuszczał potwierdziłam bardzo głośnym jękiem, prawie krzykiem i mocnym wbiciem palców w jego ramiona, tłumiąc w ten sposób drgawki, które dostałam. Po tym zbliżeniu długo leżeliśmy, za nim oboje wyrównaliśmy oddechy. Ale nie można było tak w nieskończoność. Umyliśmy się, po czym Włodek przesunął barek do sypialni, naszykował po kieliszku wódeczki, ja chciałam colę do popicia i wzniósł toast – za nasze miłe spotkanie. Po tym kieliszku był następny, wywiązała się dyskusja na temat jego mieszkania. Wówczas okazało się, że cały ten dom jest jego własnością. Przed wojną Dziadek był naczelnikiem w jednym z Banków, dobrze zarabiał, stać go było na pobudował ten dom dla swoich pracowników, samemu mieszkając w wybudowanej willi. Po wojnie państwo zajęło wille, a im został dom „z lokatorami”. Po zmianach ustrojowych udało mu się odzyskać willę, którą sprzedał, za te pieniądze zrobił remont kapitalny domu, naliczając odpowiedni czynsz, tym sposobem pozbył się większości lokatorów. W tej chwili on mieszka na parterze, po drugiej stronie korytarza mieszka kuzynka jego Mamy, która pełni rolę administratorki i gospodarza domu, natomiast wszystkie mieszkania na piętrach są wynajęte instytucjom. Wynika to z tego, ze jest tam odpowiednia powierzchnia i standard, na który nie stać „fizyczne” osoby. W trakcie tej rozmowy wypiliśmy po dwa następne kieliszki, po których byliśmy już dość weseli. Weseli, a przede wszystkim podnieceni. To też ja przyjęłam pozycję umożliwiającą mu wejście, szeroko rozkładając i unosząc nogi. Włodek wszedł we mnie, poczułam go bardzo mocno. Jęczałam, kiedy się we mnie wsuwał, ale on w pewnym momencie zatrzymał mnie, chwycił swoje prącie w rękę i patrząc na mnie zaczął przesuwać je w kierunku brązowej dziurki. Spojrzałam i tylko podciągnęła wyżej biodra, a on wręcz wdarł się we mnie. Od tego momentu zaczął bardzo mocno się wsuwać, osiągając w którymś momencie swój szczyt i spuszczając się w moje wnętrze. Nie jest to ten sam orgazm, co pochwowy, ale ten moment czuje się bardzo dobrze. Po chwili wysunął się, poszedł się umyć, ja za nim. Ponownie położyliśmy się, znowu wódeczka, mnie już trochę szumiało w głowie, tym razem rozmowa toczyła się na temat mojego domu. Ponieważ widział go, był zainteresowany, skąd go mam. Nie bardzo wierzył, że „sama” go wybudowałam, ale kiedy zaczęłam mówić o szczegółach, uwierzył. Ta przerwa spowodowała, że on był mocno podniecony, a ja „bardzo go chciałam” W momencie, kiedy zaczęłam się ruszać, usłyszałam – od tyłu. Spojrzałam i spuściłam się na krawędź łóżka, dając mu możliwość swobodnego wejścia we mnie. Było to dobre posunięcie, ja swobodnie leżałam na łóżku, biodra miałam swobodnie wystawione w jego kierunku. To dało jemu dużo swobody, po chwili już go czułam w sobie, a po następnej chwili po całej sypialni zaczął rozchodzić się ten klasyczny odgłos odbijanych od siebie bioder. To jest wspaniały „doping” ja od samego początku „płynęłam” Płynęłam i jęczałam z obłędnego podniecenia, moment, kiedy się spuszczał potwierdziłam prawie krzykiem, bo dopadł mnie bardzo mocny orgazm. Włodek tkwił we mnie dłuższą chwilę, a kiedy się wysunął poczułam, jak po nogach sączy się nadmiar jego i moich soków. Przeszedł po mnie dreszcz, po którym poszłam się umyć. Kiedy wyszłam, Włodek czekał na mnie z kieliszkiem wódki. Wypiliśmy i był to nasz pożegnalny kieliszek, bo zrobiło się późno, a on rano „leciał w świat”. Ubrałam się, przejechałam do domu, umyłam, położyłam do łóżka i odruchowo dotknęłam łechtaczki. Przeszedł po mnie dreszcz, wstałam, poszłam do swojej szafki, wzięłam średniej wielkości wibrator. Na początku wsuwałam go w siebie i wysuwałam, ale przyszedł moment, kiedy byłam już bardzo mocno podniecona, wówczas uklękłam, puściłam wibrację na macam, samemu wbijając go w siebie całkowicie. Poczułam go bardzo głęboko w sobie, po chwili cipka puściła swoje soki a ja opadłam cała drżąca w pełnym orgazmie. Miałam z sobą ręcznik, wytarłam się i nawet nie wiem kiedy usnęłam. Do „rzeczywistości” wróciłam, kiedy poniedziałek o 06.30 zaczął dzwonić budzik. Wczoraj byłam tak zmęczona, że go nie wyłączyłam, w tym momencie mogę powiedzieć, że definitywnie skończył się obiad u Włodka. Położyłam się i nawet nie wiem, kiedy znowu usnęłam. 09 maja 2013r. Baśka

Scroll to Top