Wojtek i “zabawa”

Wojtek i „zabawa”

Wojtek to mój daleki kuzyn z którym byłam na Ukrainie, szukając śladów naszych przodków. Spędziliśmy razem tydzień, podczas którego dochodziło między nami do wielu zbliżeń. Ale czas nieubłaganie biegł, wróciliśmy do domu po drodze przynajmniej ja „trochę” wypiłam, więc byłam w domu, podczas naszego żegnania się dość „wesoła”. Wojtek żegnając się ze mną chwycił ręką za pośladek, usłyszałam:- ależ Ty masz zgrabną dupcię, jaką ja mam chęć Ci ją zerżnąć, a może zrobił i coś więcej  ? Spojrzałam na niego, po czym, chyba z tej racji, że byłam „wesoła”, nie zastanawiając się, palnęłam:

– a potrafisz ?

– a chcesz się przekonać ?

– taaak

– to się kiedyś umówimy.

Ta moja nieprzemyślana paplanina kiedyś mnie skończy, a póki co, Wojtek pojechał do domu, a ja praktycznie o tej rozmowie zapomniałam. Trwał okres urlopowy, Wojtek systematycznie przypomniał się ze swoją propozycją, przesłał e-maila, proponując spotkanie u niego . Po pewnym czasie przysłał następny list, tym razem mnie „szantażując”, że ma dla mnie nowe dokumenty rodzinne. Praktycznie, nie miałam wyjścia, zgodziłam się na spotkanie w pierwszą sobotę września. Akurat Andrzej wyjeżdżał, miałam wolne przed swoim wyjazdem do sanatorium. Wojtek mieszka ponad 50 kmode mnie, ale jest dogodne połączenie pociągiem, to też umówiliśmy się na sobotę, godzina 10-ta, tak przyjeżdża pociąg. Odebrał mnie z dworca, pojechaliśmy do niego, piętrowy dom na wysokim podpiwniczeniu, w głębi była jeszcze jakaś zabudowa. Zaprowadził do saloniku na parterze, obok widoczna był chyba jego gabinet, z drugiej strony kuchnia i łazienka, na piętrze sypialnie i dodatkowa łazienka. Poprosił, abym się rozgościła, miałam możliwość skorzystania z toalety. Odświeżona zeszłam do saloniku, gdzie czekał na mnie poczęstunek. Stół był bardzo elegancko nakryty na 2 osoby, zasiedliśmy, zaczęliśmy od wódeczki i toastu za „miłe spotkanie”. Później wymieniliśmy kilka zdań na temat przygotowanych przez niego dokumentów, rzeczywiście, miął takie. Poza kieliszkami do wódki na stole stały szklaneczki z napojami. Każdy popijał ze swojej, ale myślę, że moja była „spreparowana” jakimś środkiem odurzającym, w niewielkiej ilości, bo od tego momentu czułam się absolutnie wyluzowana, jednak całkiem świadoma tego, co się wokół mnie dzieje. A zaczęło się dziać. Kiedy już miałam pustą szklaneczkę Wojtek podszedł do mnie, bardzo delikatnie pogładził po głowie pytając – dobrze Ci, kiwnęłam głową, wówczas usłyszałam – to zaczniemy się bawić ? Moim zdaniem był to wpływ zarówno wódeczki jak i tego napoju, bo głośno potwierdziłam – taaaak. Wojtek podniósł mnie, wziął za rękę, zeszliśmy do podpiwniczenia, gdzie miał klasyczny gabinet lekarski. Popatrzyłam, usłyszałam – tutaj trochę dorabiam. Nie było to wcale małe pomieszczenie, w pierwszej części biurko i klasyczna leżanka, za ścianą drugie pomieszczenie i klasyczny fotel ginekologiczny, a naprzeciwko „pokój odpoczynku” z dużym łóżkiem i duża łazienka. Spojrzałam, wyjaśnił – czasami robię zabiegi w płytkiej narkozie, pacjent musi dojść do siebie. Uśmiechnęłam się, Wojtek uniósł mnie, po czym zaczął rozpinać mi sukienkę. Po przyjeździe odświeżyłam się w łazience, jednocześnie zakładając na siebie tylko cieniutką luźną sukieneczkę, więc nie miał zbyt dużo pracy, odłożył ją na bok. Jeden ruch i już stałam naga, wówczas wykonał pół kroku do tyłu i dłuższą chwilę mnie oglądał, „znaczki” już widział, ale kiedy mnie obrócił, zobaczył „czerwoną gwiazdę”. Delikatnie przeciągnął po niej ręką, mówiąc – a tego poprzednio nie było, spojrzałam, nie komentując, tylko znowu palnęłam – no to teraz pokaż, co potrafisz. Wojtek jeszcze raz bardzo wymownie na mnie spojrzał, po czym usłyszałam – no to jest szansa na bardzo różnorodną zabawę. Ponownie znacząco na mnie spojrzał, z barku, który był w gabinecie wyjął szklaneczki, nalał nam nowego drinka, tym razem widziałam, co nalewa, a kiedy wypiliśmy odstawił szklaneczki, po czym pokazał, abym przeszła w kierunku fotela ginekologicznego i na nim usiadła, wziął mi ułożył nogi na podpórkach, mocno opuścił, tak, że prawie leżałam. Przez dłuższą chwilę przyglądał się cipce i to, co mnie w tym momencie zaskoczyło, lekko go uniósł do góry, a samemu twarzą zbliżył się do krocza. Miałam szeroko rozsunięte nogi, to też, w tym momencie miał pełny do niej dostęp. Od razu poczułam jego język na łechtaczce, zaczęłam j jęczeć, bo zaczęłam się mocno podniecać. On na to nie zwracał uwagi, systematycznie napierał językiem na nią, to znowu brał ją bardzo delikatnie w zęby. Kiedy byłam już mocno podniecona i z dziurki zaczęły sączyć się moje soki, zaczął je wylizywać, zanurzając w nią swój język. To doprowadziło mnie do bardzo dużego podniecenia, wówczas Wojtek się podniósł, zsunął spodenki a za chwile już miałam w dziurce jego prącie. Jęczałam coraz głośniej, kiedy on się we mnie wsuwał, wypełniając do końca, aż po momentu spełnienia, kiedy to zaczęły chodzić po mnie, jak mrówki, moje skurcze obłędnie dużego orgazmu. Tkwił we mnie dłuższą chwilę, wysunął, podając mi ręcznik, samemu gdzieś odszedł, ale wrócił, podając szklaneczkę z drinkiem. Nie mogłam wstać, bo miałam wysoko zawieszone nogi, to też w pozycji półleżącej wypiłam wszystko, a on pokazał, abym się ponownie położyła. Usłyszałam – a teraz zabawimy się w doktora, myślę, że miał te narzędzia przyszykowane, podciągnął niewielki wózeczek, odkrył ściereczkę, którą były przykryte, w jego ręku pojawił się standardowy rozwieracz ginekologiczny. Wprowadził go w pochwę, delikatnie ją rozwierając, po chwili pojawił się przewód, przypominający wyglądem cewnik, jego końcówkę delikatnie przez szyjkę macicy wprowadził do środka. Wówczas usłyszałam – jesteś bardzo zgrabną kobietą, ale masz wyjątkowo mały brzuszek, ja Ci go trochę powiększę, za nim skończył, w jego ręku pojawiła się bardzo duża strzykawka, podłączył ją do końcówki tego przewodu, zaczął naciskać na tłok. Mając bardzo wysoko uniesione nogi nie miałam żadnej możliwości ruszyć się, Wojtek mówił dalej – nic się nie bój, nie zrobię Ci krzywdy, w końcu jestem lekarzem, jest to tzw. czarny żel, obojętny dla organizmu, wchłonie Ci się po ok. trzech miesiącach. Mówiąc to cały czas naciskał na tłok tej strzykawki, a ja czułam, jak mam mocno wypełnianą macicę. Wstrzyknął jedną strzykawkę, po chwili drugą, zaczęłam jęczeć, ale też od razu zobaczyłam, że nad wzgórkiem łonowym mam wcale nie małe wybrzuszenie, można powiedzieć taki czwarty miesiąc ciąży. Skończył, wytarł mnie, zdjął nogi z podpórek, mogłam stanąć, podeszłam do lustra, nie będę ukrywała, wyglądałam „interesująco”. Wojtek podał następną szklankę z drinkiem, a kiedy skończyłam, usłyszałam – wejdź na fotel, bawimy się dalej. Nie bardzo wiedziałam, o co mu chodzi, ale usiadłam, a właściwie położyłam się na nim, Wojtek podniósł mi nogi wysoko i szeroko na podpórkach, ale tym razem zapiął opaski, to samo zrobił z rękoma, rozsunął je dość szeroko i też zapiął opaski. Nic z tego nie rozumiałam, ale Wojtek mnie uspakajał, że to tylko ciąg dalszy zabawy. Przyciągnął do fotela następny stolik, zdjął z niego gazę, patrzę, a tam cała „bateria” strzykawek. Ale za nim sięgnął po strzykawkę, najpierw wziął igłę, otworzył z papierka, ścisnął mi pierś, po czym wbił mi ja do połowy, mówiąc – wypełniłem Ci macice, teraz Ci trochę napompuję piersi i cipkę, w tym momencie wbił mi druga igłę. Tak wbijając się systematycznie, wbił mi po cztery igły w każdą pierś, oraz po dwie igły w każdą wargę. Gdy już wbił wszystkie, wziął strzykawkę, mówiąc – a to jest przeźroczysty żel, będziesz miała małe baloniki, zaczął wyciskać jej zawartość. Zaczął stosować pewną „rotację” najpierw jedna pierś, następnie druga, jedna warga, druga, znowu pierś i tak dalej, aż wykorzystując wszystkie igły powciskał mi odpowiednią ilość tego żelu. Patrzyłam, że były to dwudziestki, to znaczy w każdą pierś wcisnął mi po 80 ml a w każdą wargę po 40. Nic dziwnego, że rzeczywiście, piersi, a przede wszystkim wargi zrobiły się jak „baloniki”. Wojtek pousuwał wszystkie igły, przetarł gazą z jakimś płynem piersi i cipkę, po czym usłyszałam – a teraz zobaczymy, jak to się czuje. W tym momencie podniósł mnie trochę na fotelu, po to tylko, aby móc wejść we mnie . Przystawił swoje prącie do dziurki, zaczął się wolno wsuwać, ale za chwilę był całkiem we mnie, a wcześniej mocno napierał na moje „baloniki” Jęczałam od samego początku i ku mojemu zdziwieniu, za każdym jego pchnięciem podniecałam się coraz mocniej, aż zaczęłam jęczeć bardzo mocno, kiedy poczułam jego wibrację, w momencie, kiedy się we mnie spuszczał. Przez pewien czas tkwił we mnie, a kiedy się wysunął, zdjął mi nogi z podpórek i odblokował ręce, dając możliwość pójścia do łazienki. Wcześniej stanęłam, spojrzałam w lustrze na siebie przodem, bokiem. Mam mały biust i nie da się ukryć takie powiększenie piersi dodało mi trochę „kobiecości” ale mam też dość mocno wygiętą do przodu kość łonową, co powoduje, że przy teraz powiększonych wargach moje „łono” wygląda „zachęcająco”. Umyłam się, Wojtek podał mi następną szklaneczkę z drinkiem, po czym usłyszałam – a teraz czas zająć się Twoja pupą, oprzyj się rękoma o fotel. Spojrzałam na niego, ale grzecznie oparłam ręce, mocno wypinając pupę, natomiast w jego ręku pojawił się bat. Po chwili pierwsze rzemienie osunęły się po moich pośladkach, ale rzeczywiście, osunęły się, dalej było tak samo, można powiedzieć, że było to pewnego rodzaju masowanie moich pośladków. Wojtek uderzył mnie kilka razy, ale rzeczywiście, wyjątkowo delikatnie, oczywiście czułam osuwające się po moich pośladkach rzemienie, ale w żadnym wypadku nie można tu mówić o bólu, wręcz przeciwnie, zaczęło mnie to bardzo mocno podniecać. To też od pewnego momentu zaczęłam  się wypinać w jego kierunku i lekko cofać biodra, albo „kręcić” nimi na boki. Przyszedł moment, kiedy byłam już bardzo mocno podniecona, wówczas Wojtek odłożył ten bat, zsunął spodenki, po chwili jego prącie zaczęło się wdzierać w moja dziurkę. Nie był mocno zwilżony, to też rzeczywiście wdzierał się, rozciągając mięśnie zwieracza, ja jęczałam, a on bardzo mocno napierał, aż w końcu miałam go całego w sobie. Trzymał mocno za biodra, wsuwając się systematycznie, aż poczułam jego wibrację i moment, kiedy jego coki rozpływają się po moim wnętrzu. Dłuższą chwile trwał we mnie, ale ku mojemu zaskoczeniu, w momencie, kiedy się wysunął, wytarł mnie ręcznikiem, usłyszałam – a teraz znowu usiądź na fotelu. Dostałam następnego drinka, usiadłam, po chwili prawie zostałam położona, nogi wysoko w podpórkach i szeroko rozsunięte, na rękach też zacisnął opaski. Chwilę go nie było, wrócił, wówczas usłyszałam – masz ładne piersi i ładne łono, ale na skutek powiększenia trochę zmieniły kolor, ja Ci je teraz poprawię. Patrzę, a on ma coś w rodzaju „kociołka”, wyjął z niego pędzelek i zaczął jakąś czarną pastą „malować” mi piersi. Kiedy skończył, przeniósł się do cipki, ku mojemu zdziwieniu, wziął z szuflady rozwieracz Hagera, chyba taki ok. 5mm, wsunął mi go w drugą dziurkę, a po chwili zaczął malować całą przestrzeń, zarówno duże jak i małe wagi. Kiedy skończył, usłyszałam – masz na zewnątrz cipkę czarną, ale wewnątrz nie, a też powinna być czarna. Patrzę, a on wyciąga z tego kociołka taki gąbczasty wałek, jaki się używa do malowania ścian, mocno nasączony tą pastą i zaczyna mi go wsuwać w pochwę. Drę się – nieeee, to nic nie daje, po chwili cały wałek jest w moim wnętrzu. W tym momencie wziął w rękę kawałek gazy, miała w środku wyciętą dziurkę, przyłożył do cipki, zakrywając całe to malowanie. Na to nałożył kawałek płóciennej szmatki, całość zaczął pryskać, tak mi powiedział, bandażem w aerozolu. To samo zaraz zrobił z piersiami, też je poprzykrywał, kiedy skończył zaczął dotykać cipki, bandaż już zasechł, wyciągnął ten rozwieracz, usłyszałam – siusiu będziesz mogła zrobić, do rama się nie myj, bo jak to dostanie wody, to się wściekniesz. Wówczas zdjął mi nogi z podpórek, odpiął ręce, kiedy usiadłam, wziął szeroki bandaż, zaczął mi bandażować piersi wokół całego ciała. Skończył, spojrzał na mnie, przytulił, pocałował, jeszcze raz zaznaczając – nie ruszaj tego, a teraz znowu wypnij dupcie i też się nie ruszaj. W jego ręku ponownie pojawił się bat, tak samo, jak poprzednio, zaczął nim „głaskać” moje pośladki, ale niestety, nie trwało to zbyt długo. Po kilku takich lekkich uderzeniach poczułam mocniejsze, a po chwili już bardzo mocne. Zaczęłam się drzeć, a on tylko powtarzał – stój spokojnie, jak miałam stać spokojnie, skoro on zaczął uderzać mnie nie tylko po pośladkach, ale też po plecach. Nie wiem, jak długo to trwało, ale w pewnym momencie dostałam po dwa uderzenia n pośladki bardzo mocne, po których przestał, odłożył bat, zaczął mi je głaskać, pozwalając się wyprostować. Płakałam, bo mnie bolało dostałam coś do picia, a kiedy wypiłam, usłyszałam – to na dzisiaj ta zabawa skończona, jak wrócisz, to się znowu kiedyś spotkamy. Dał mi znowu coś do picia, szybko wypiłam, weszłam do pokoju, założyłam na siebie tylko sukienkę, zarzuciłam szal na ramiona, wróciłam do domu. Zrobiłam sobie herbatę i przez dłuższą chwilę zastanawiałam się – myć się czy nie. W końcu uznałam, że to mi specjalnie nie przeszkadza, zostawiłam, zajęłam się swoimi pracami domowymi, w wieczorem poszłam spać. Ku swojemu zdziwieniu, szybko zasnęłam, obudziłam się była prawie dziewiąta. Poszłam do łazienki, wzięłam nożyczki, zaczęłam przecinać te wszystkie „zabezpieczenia” wyjęłam z siebie ten wałek, weszłam pod natrysk, zaczęłam się myć. Kiedy wyszłam, wręcz byłam z siebie zadowolona, miałam większe, bardziej kobiece piersi, ładnie wystającą cipkę, a wszystko w kruczoczarnym kolorze. Na stołeczku położyłam lusterko, rozsunęłam wargi, spojrzałam „od dołu”, rzeczywiście, całe moje wnętrze było czarne. Dotknęłam cipki, przeszły po mnie dreszcze, wiedziałam – cipka coś chce. Akurat miałam pod ręką nową „szpilkę”, 2,5cm średnicy, ok. 20cm długości, ustawiłam ją na stołeczku, po chwili zaczęłam się na nią nabijać. Ugięłam nogi kilka razy, poczułam, jak ciasno we mnie wchodzi, ale naparłam na niego mocniej, po chwili miałam go w sobie. Kiedy wsunęłam go prawie całego poczułam, jak się moje wargi – baloniki opierają o podstawkę, to spowodowało dodatkowe podniecenie, po chwili popłynęły ze mnie moje soki namiętności. Umyłam się i ponownie położyłam się do łóżka, teraz już zupełnie spokojna zasnęłam głębokim snem. Obudziłam się wieczorem bardzo głodna, w tym momencie, można powiedzieć, skończyło się następne spotkanie moje z Misiem – Wojtkiem. 09 września 2013r

Scroll to Top