Wojtek – Misio, spotkanie “Herbowe”

Wojtek to mój daleki kuzyn z którym byłam na Ukrainie, szukając śladów naszych przodków. Ten temat go zafascynował, udało mu się odtworzyć fragment drzewa genealogicznego. To też nie byłam specjalnie zdziwiona, kiedy przysłał mi zaproszenie na następne spotkanie – „Herbowe”.  Nie bardzo wiedziałam, co to znaczy, ale zgodziłam się, aczkolwiek z pewnymi oporami, Wojtek poza działaniami „rodzinnymi” potrafi dość mocno podokuczać, a przede wszystkim jest moim „malarzem”, odpowiedzialnym za zaczernienie moich piersi i cipki. Ale hasło „spotkanie Herbowe” było interesujące, zaproponował piątek, na 18.30. Wojtek mieszka ponad50 km ode mnie, ale jest dogodne połączenie pociągiem, odebrał mnie z dworca, pojechaliśmy do domu.

Wchodzę, weszłam do pokoju, a tam niespodzianka, dwóch młodych ludzi, podszedł, przedstawił mnie, przedstawił ich – Wiktor i Leszek, młodzi, dobrze zbudowani mężczyźni, jak się okazało mieli 30 i 32 lata. Wojtek wyjaśnił, że mieszkają ok. 250km od nas, że już kiedyś nawiązał z nimi kontakt, wszystko wskazuje na to, że nasz pra, pra, pra, pra dziad miał najprawdopodobnie brata, po którym poszła inna linia o tym samym nazwisku. Jest to o tyle prawdopodobne, że ich korzenie sięgają tego samego Podola, co nasze, a opracowane przez nich drzewo genealogicznie wskazuje również ten kierunek.  Zasiedliśmy do kolacji, mała wódeczka, zaczęły się rodowe opowieści, różne analizy, w pewnym momencie „kuzyni” przedstawili kopię dokumentu potwierdzającego najprawdopodobnie nasz herb. Pod herbem inskrypcja pisana po łacinie:

Na tle Herbu czerwonym widnieje nam Strzemię  – bo nie obce a Polskie wydało nas Plemię  

Ludzie tego Rodu są mądrzy, waleczni i zacni  – to wszystko wyróżnia nasz pośród ocałej Nacji 

Strzeszcie się wrogowie co nam na drodze staną  – my walczmy z Honorem, ze złem z siłą ci nam znana
właśnie dlatego Wxxxxxxxxxx nam na miano dano. 

Nieczytelny podpis i data 14 lipiec 1685 rok oraz ślad po pieczęci lakowej

Wg znalezionego opisu – w czerwony polu, złote strzemię. Nad hełmem królewska korona i pięć pawich piór. Wszystko wskazuje na to, że nasi przodkowie zasłużyli się podczas Potopu Szwedzkiego i w dowód uznania nadano im szlachectwo i herb. Wskazuje na to zapis – wszystko wyróżnia nasz pośród ocalałej Nacji. No i data na pewno po Potopie Szwedzkim. Nie wiem, kto tłumaczył ten tekst, ale trzeba przyjąć za wiarogodny, bardzo ucieszyłam się, kiedy otrzymałam ten dokument w formie obrazu za szkłem, oprawiony w elegancką ramę. Wówczas wypiliśmy – za pomyślność Rodu, po czym podeszłam do nich, aby im „podziękować”. Nie musiałam się specjalnie „prosić”, gdy tylko podeszłam wstali, byli to mężczyźni średniego wzrostu, ale bardzo ładnie zbudowani, to też beż żadnych oporów zaczęłam się całować najpierw z jednym, później z drugim, po czym w ramach tych pieszczot zaczęłam Leszkowi odpinać spodnie, zsunęły się, zaraz miałam na zewnątrz jego prącie. Wsunęłam je w usta, delikatnie pieszcząc, w krótkim czasie poczułam jego sztywność, wówczas usłyszałam Wojtka – masz wolne łóżko. Nie musiał mi powtarzać dwa razy, po chwili leżałam na nim, a Leszek bardzo ładnie i spokojnie wsuwał się we mnie. Ten jego spokój i ta „elegancja” spowodowały, że ja się bardzo mocno podnieciłam, osiągając wcale nie mały orgazm, w momencie, kiedy się we mnie spuszczał. Chwila oddechu, poszłam się umyć i już od razu pokazałam Wiktorowi, że czekam na niego. Nie da się ukryć, Wiktor to młody, bardzo sprawny mężczyzna, to też wsuwał się we mnie bardzo energicznie, jego biodra bardzo intensywnie „chodziły” w górę i w dół, doprowadzając mnie do bardzo dużego podniecenia, potwierdzonego głośnym jękiem, kiedy się we mnie spuszczał. Wiktor z Leszkiem wyjeżdżali po śniadaniu, to też po tych zbliżeniach poszli na górę spać, ja z Wojtkiem zostaliśmy sami, posprzątałam po kolacji, umyłam, położyłam do łóżka. Po chwili przyszedł Wojtek, wtuliłam się w niego, zaczęliśmy się całować. Te pocałunki „sprowokowały” nasze ręce, zaczęłam pieścić jego prącie, on zaczął dotykać łechtaczki. Kiedy poczuł, że jestem już dość mocno podniecona, usłyszałam – połóż się, „pogłaskam” Ci cipkę. Wiedziałam jak wygląda to jego „głaskanie”, przecież jestem u niego nie pierwszy raz, a mimo to położyłam się, szeroko rozsuwając nogi. Ukląkł przede mną, a w jego ręku pojawiła się klasyczna, skórzana packa, zaraz też zaczęła spadać na moje wargi. Zatkałam ręką usta, żeby nie było mnie słychać, a on raz za razem uderzał w sam środek, przyszedł moment, że czułam już bardzo mocno te jego uderzenia, to też przesunęłam rękę do przodu, zasłaniając ją, spojrzał, odłożył, po czym zaczął się przesuwać tak, aby mógł wejść we mnie. Znowu zatkałam usta ręką, aby nie krzyczeć, kiedy wszedł we mnie poczułam go bardzo mocno w sobie, ale też poczułam go bardzo mocno „na sobie”, jego kość łonowa bardzo mocno napierała na moje wargi, które moment wcześniej zbił. Jęczałam coraz mocniej, aż przyszedł ten wspaniały, bardzo mocny moment pełnej rozkoszy, kiedy się we mnie spuszczał. Dłuższą chwile leżał, po której poszedł się umyć, ja za nim, wówczas się w niego wtuliłam i czując go mocno przy sobie, wolno opadałam z emocji, aż zasnęłam. Obudziłam się, dochodziła ósma, zdążyłam się delikatnie ruszyć, a Wojtek już mi wsuwał rękę między nogi, od razu zaczął dotykać łechtaczki, a ja zaraz zaczęłam być podniecona. Nie zastanawiając się dłużej, uniosłam się na kolanach, wypinając w jego kierunku biodra, zaraz też przemieścił się za mnie, po chwili już go czuła w sobie. Nie da się ukryć, że w tej pozycji ma on duże możliwości, trzymał mnie mocno za biodra, wypełniając mnie całą, mało tego, moje wargi sromowe dość mocno spuchły po tym jego wczorajszym „głaskaniu” to tez miałam dodatkowe bodźce powodujące moje podniecenie. To też kiedy się we mnie spuszczał, głośno jęczałam w bardzo mocnym orgaźmie. Dłuższą chwilę tkwił we mnie, po czym opadł na łóżko, a ja poszłam się myć, ubrana tylko w sukieneczkę poszłam do kuchni szykować śniadanie. W tym momencie okazało się, że Leszek przyszedł, chciał kawy, ale za nim ja ją mu przygotowałam, on już wsunął rękę pod sukienkę, przesuwając ją w kierunku dziurki. Byłam jeszcze podniecona po zbliżeniu z Wojtkiem, to też czując, że jestem mokra, delikatnie odsuną mnie od blatu, podciągnął wyżej sukienkę i od razu wszedł we mnie. Jęczałam głośno, bo przecież jeszcze czułam w sobie Wojtka, ale to chyba go jeszcze mocniej podniecało, bo bardzo mocno wsuwał się we mnie, napierając jednocześnie swoją kością łonową na moje wargi, co powodowało jeszcze większe moje podniecenie. Moment, w którym się spuszczał potwierdziłam bardzo głośnym specyficznym jęczeniem, tkwił we mnie dłuższą chwilę za nim poszedł na górę. Zdążyłam się tylko umyć, kiedy Wojtek powiedział – Wiktor pyta, czy w tym lokalu podają kawę do łóżka. Uśmiechnęłam się, bo zrozumiałam aluzje, nalałam do filiżanki, weszłam na górę do pokoju. Zdążyłam tylko postawić ją na stole, Wiktor już mnie chwycił za rękę, od razu zdjął ze mnie sukienkę, pociągnął do łóżka, kładąc na plecach. Po tym zbliżeniu poszłam się umyć, ubrałam i nareszcie mogłam się zająć śniadaniem, okazało się, że wszyscy byli już głodni, ze stołu wszystko znikało, co podawałam, samej mnie też się udało co nieco zjeść, po czym Wiktor z Leszkiem się pożegnali, mówiąc – do następnego spotkania. Zdążyłam posprzątać po śniadaniu, na trochę usiadłam w fotelu pijąc kawę, pojawił się Wojtek, przyniósł drinka, nie będę ukrywałam, że po tych emocjach związanych ze spotkaniem z „kuzynami” miałam chęć trochę odpocząć, nie przewidując, że podany mi przez Wojtka drink jest „zaprawiony”, to też krótko po jego wypiciu poczułam się mocno pobudzona, podszedł do mnie, pomógł mi wstać, pochylił, mocno mnie całując, po czym poprowadził do drzwi od sypialni, mówiąc – stań tutaj, rozkładając mi na boki i do góry ręce, po czym usłyszałam – dawno Cię nie „głaskałem” całą, w tym momencie w jego ręku pojawił się krótki pejcz, a jego końcówka po chwili zaczęła spadać na moje ciało. Tego się nie da w żaden logiczny sposób wytłumaczyć, wiedziałam, że będę bita, a pomimo to stałam z rękoma opartymi o drzwi, czując, jak co jakiś czas końcówka tego pejcza spada a to na ramiona, a to na plecy, a to na pośladki. Przyszedł moment, że już głośno jęczałam, czując te uderzenia, prawie płakałam, a on jeszcze uderzał, aż w pewnym momencie przestał, podszedł, pogładził całą, po czym dal mi znać, abym się lekko odsunęła, wystawiając biodra. Rozsunęłam nogi, zaraz też poczułam go w sobie, w tym momencie poczułam wyjątkowo mocne podniecenie, jęczałam, ale jednocześnie wypinałam w jego kierunku biodra, aby się jak najmocniej we mnie wsuwał, a kiedy poczułam drżenie jego prącia i ten moment, kiedy się we mnie spuszczał, prawie krzyczałam. On się wysunął, a ja opadłam na podłogę, głęboko oddychając, za nim miałam siłę iść do łazienki. Umyta opadłam na łóżko, jeszcze głęboko oddychając, na szczęście Wojtek czymś się tam zajął, mogłam spokojnie poleżeć, przykryłam się kołdrą, nawet nie wiem kiedy usnęłam. Obudziłam się, była prawie 12-ta godzina, ku mojemu zdziwieniu, Wojtek leżał koło mnie, a ja nawet nie wiedziałam, kiedy się wsunął. Widząc, że się ruszam, wstał, sięgnął po naszykowanego drinka, wypiłam, po czym położył się obok, zaczęliśmy się całować, a kiedy już byłam mocno „podniecona” zaczął mnie przesuwać na krawędź łóżka, usłyszałam – połóż się „pogłaskam” Ci trochę pupę. Myślę, że była to spraw tego drinka, bo miałam świadomość, ze zaraz będzie mnie bił, a pomimo to, spokojnie, bez żadnych oporów przemieściłam się wypinając w jego kierunku pupę. Delikatnie mnie poprawił, tak, abym była ułożona w sposób, jaki chciał, po czym w jego ręku pojawiła się skórzana packa, która zaraz zaczęła spadać na moje pośladki. Niestety, tym razem nie było to delikatne „głaskanie” a normalne bicie, uderzał raz za razem, a ja pomimo tego podniecenia, które czułam w sobie, leżałam głośno płacząc. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale pozwoliłam mu się bardzo mocno zbić, jego to chyba bardzo mocno podnieciło, bo przestał, usłyszałam – rozciągnij pośladki, po chwili miałam go już w pupie. Chwycił mocno za biodra i z równą siłą wsuwał się we mnie, od samego początku poczułam go głęboko w sobie, ku mojemu zdziwieniu, zaczęłam się podniecać, bardzo głośno jęcząc w momencie, kiedy się spuszczał. Wysunął się, ja natomiast wciągnęłam się na łóżko i bardzo długo leżałam, za nim miałam siłę pójść do łazienki. Myjąc się, chłodną wodą omywałam pośladki, próbując złagodzić ból. Wytarłam się, ponownie położyłam na łóżku, dalej odpoczywając, nie wiem jak to długo trwało, przyszedł Wojtek, usłyszałam – chodź, idziemy się malować, i znowu, jak to ciele za krową, poszłam do gabinetu, nawet przez moment nie dyskutując, podeszłam do fotela i usiadłam na jego brzegu, po chwili pomógł mi się położyć, przez dłuższą chwilę się przyglądał, po czym usłyszałam – nawet nie wiele się zmieniła od naszego poprzedniego spotkania, ale jak już jesteś, to Ci ją odświeżę. Przyciągnął podręczny stoliczek, odkręcił pokrywkę od dość dużego słoika, wziął pędzelek, zaczął malować całą przestrzeń, zarówno duże jak i małe wagi. Skończył, po czym śmiejąc się do mnie mówi – środeczek też odświeżymy, wziął naszykowany wałeczek z gąbki, wcisnął go do tego słoika, wziął szpatułkę, dość mocno go tam ugniatał, po czym wziął w palce i bardzo delikatnie zaczął mi go wsuwać w dziurkę. Jęczałam, ale to nic nie dawało, mocno całego mi go wsunął, po chwili wziął gazę, przykrył wszystkie pomalowane miejsca, nałożył kawałek płóciennej szmatki, całość zaczął pryskać, tak mi powiedział, bandażem w aerozolu.  Skończył, po czym głaszcząc mnie po wzgórku łanowym usłyszałam – kiedyś tu miałaś jakieś znaczki, ale w tej chwili praktycznie tutaj nic nie ma, może warto by było się zastanowić nad tym, co tutaj „namalować”. Skończył, po czym położył mnie na płask, mówiąc – piersi też warto trochę „odświeżyć”, wówczas wziął jedną, chwycił za brodawkę, podciągnął trochę do góry i bardzo delikatnie tym pędzelkiem nanosił tą farbę, starając się nanieść na każde miejsce. Skończył jedną, to samo zrobił na drugiej, przykrył je gazą, na gazę położył kawałki płótna, tak samo spryskał tym bandażem w aerozolu, ponownie usłyszałam – pamiętaj, do rana się nie myjesz, bo spuchniesz i wściekniesz się z bólu. W tym momencie był to koniec naszego „Herbowego” spotkania, pomógł mi się ubrać, oczywiście, nie założyłam stanika, natomiast dość delikatnie wciągnęłam majteczki, ubrałam się w sukienkę, wypiłam kawę i praktycznie był to czas pojechać na dworzec. Spokojnie, „na stojąco” dojechałam do domu, rozebrałam, zaczęłam szykować sobie obiad, cały czas mając na sobie te „opatrunki”. Nie wiem, czy to, co on mówił jest prawdę, czy nie, ale wolałam nie ryzykować, jakoś spokojnie dotrwałam do niedzielnego ranka, niestety, fizjologia mnie zmusiła, zdjęłam opatrunek z cipki, załatwiłam, co trzeba, po chwili zaczęłam się myć. Rzeczywiście, zmyły się, stanęłam przed lustrem, spojrzałam na piersi, jakie są takie są, jeszcze dość mocno jędrne, to też wcale nieźle wyglądają te dwie „czarne” kuleczki, spojrzałam na cipkę, nie da się ukryć, bardzo ładnie wyglądała ta moja „mała czarna”, ale w tym momencie zaczęłam się bliżej przyglądać wzgórkowi, Wojtek miał rację, te moje „wtopione” znaczki prawie zniknęły, wówczas przestałam się zastanawiać, czy dobrze, czy źle, ubrałam się, zaczęłam szykować sobie śniadanie, a po nim długo jeszcze odpoczywałam. A co ze znaczkami będzie, czas pokaże.

Scroll to Top