Wycieczka przy okazji

WYCIECZKA PRZY OKAZJI (częściowo oparte na faktach)

Ch,,, w d,,, Łodzi! Oczywiście nie mam tu nic złego na myśli, kocham to miasto od kiedy przekonałem się że to znane powiedzenie (zwłaszcza wśród Warszawiaków) może mieć zupełnie inne znaczenie. Ale po kolei…

Zaczęło się od tego, że coś mnie podkusiło aby wziąć udział w eliminacjach do pewnego teleturnieju. Słowo daję, chciałem tylko zobaczyć jak wygląda telewizja Wrocław od środka! Niczego więcej się nie spodziewałem. A oni wysłali mnie od razu do Warszawy. Przez następne kilka tygodni ryłem z nosem w książkach gdyż podziałała na mnie ambicja i mój rosnący w miarę jedzenia apetyt kazał mi coś ludziom pokazać skoro już jadę do tej stolicy. W końcu Pan Bóg nie daje talentu tylko tym urodzonym w miastach powyżej 300 000 mieszkańców, nie? Nawet ktoś pochodzący z takiej małej podwrocławskiej dziureczki jak Oława (czyli ja) jest w stanie utrzeć nosa tym pysznym Warszawiakom i innym wielkomieszczańskim ziomalom. Tak więc praktycznie nie wychodziłem z domu, próbując zakasować przyszłych rywali swą wiedzą i połykając kolejne książki.

Po pewnym czasie jednak zwolniłem tempo. Od tej nauki ciągle bolała mnie głowa. Uznałem że tak nie można. Do teleturnieju powinienem przystąpić zrelaksowany i wyluzowany. Wtedy moje szanse na pewno wzrosłyby. Ale jak tu się zrelaksować? Mieszkałem w takiej dziureczce że miłe damskie dziureczki były na wagę złota. Niestety większość albo była już zajęta albo dopiero do zdobycia. Pomyślałem że nie mam czasu na łowy. Wyjechać miałem już za tydzień. Trzeba znaleźć inne rozwiązanie. Przeglądając internet wszedłem na stronę www.epuls.pl, na której zarejestrowałem się parę dni temu, raczej tylko z ciekawości. Jakież było moje zdziwienie gdy odebrałem tam wiadomość od jak mi się z początku wydawało obcej osoby. Okazało się, że to moja dawno nie widziana qmpela z wakacji mnie odnalazła. Nie miałem czasu z nią utrzymywać kontaktu gdy tyle laleczek miałem w szkole. Teraz jednak wszystko sobie przypomniałem. Te długie nocne spacery, te rozmowy o wszystkim i o niczym… Zaraz zaraz, czy byliśmy wtedy sami? Patrycja przecież miała jeszcze swoją qmpelę. Poznały się na tychże samych wakacjach mimo że mieszkały na jednym łódzkim osiedlu. Jak ja kocham trójkąciki! Natychmiast ściągnąłem i wydrukowałem sobie z Epulsa zdjęcie Patrycji. Mmm, jakie seksowne bikini miała na sobie. Jestem pewien że jej wagina miała smak malin. Nie wiem czemu, jeszcze nie próbowałem, ale taką miałem intuicję.

Jakie to szczęście, że jechałem pociągiem! Trudno jechać do Warszawy omijając Łódź i nie tracić wielu kilometrów. Co prawda pociąg raczej długo na stacji nie stoi, ale Patrycja i Dorotka na mnie poczekają i w drodze powrotnej na pewno uczczą razem ze mną moje zwycięstwo lub pocieszą mnie w przypadku porażki. Po kilku telefonach wszystko było ustalone. Po drodze do Warszawy pójdą na dworzec i przynajmniej zdążymy sobie pogadać te kilkanaście minut. Cóż za wspaniała motywacja do gry!

Ekspres Odra z piskiem stalowych kół zatrzymał się na upragnionej stacji Łódź Kaliska. Natychmiast wyskoczyłem z pociągu i zacząłem poszukiwać mojej Malinki jak ją w myślach nazywałem. Jest! Jest! Stała na następnym peronie. O mało nie wpadając pod pociąg gdy do niej biegłem, rzuciłem się jej na szyję i uściskaliśmy się serdecznie. Bądź co bądź nie widzieliśmy się ponad rok. Zauważyłem że jest sama.

– A gdzie Dorota?

– Eee, chyba się na nas obraziła. Sprawia wrażenie jakby nie chciała już utrzymywać z nami kontaktu. Ostatnio gdy do niej dzwoniłam odebrała jej mama, a ja słyszałam wyraźnie jak mówi do niej, żeby powiedziała że jej nie ma.

– Ha, ja za to gdy dzwoniłem do niej przed paroma dniami, też odebrała jej mama mimo, że komórka to raczej osobisty telefon, nie? i w dodatku ochrzaniła mnie żebym więcej nie wydzwaniał i że Dorota już śpi a nie spała bo też ją słyszałem w słuchawce. W prawdzie było dwadzieścia minut po północy, ale ona prowadzi nocny tryb życia, nie?

– Nie ona jedna… – zaśmiała się Patrycja tajemniczo. – jej spojrzenie dawało mi pewne sygnały, które próbowałem rozszyfrować. Spojrzała na mnie z lekko otwartymi ustami jakby chciała mi zrobić loda. Szybko się otrząsnąłem z zadumy i skarciłem się w duchu za moje erotomańskie myśli.

– W drodze powrotnej zatrzymam się w Łodzi na dłużej. Będziemy mieli więcej czasu.

– No ja myślę… – Pati się zaczerwieniła i nagle powiedziała – Ja już muszę lecieć, sorry, ale spieszę się. Spotkamy się jeszcze, papa. – pocałowała mnie w policzek i uciekła.

Jadąc dalej zastanawiałem się czemu się tak szybko zmyła. Czyżby chciała ukryć swoje podniecenie? Może była napalona?…

Opanuj się Michał, nie zajmuj się takimi rzeczami teraz, do teleturnieju musisz przystąpić maksymalnie skoncentrowany i uspokojony. Co będzie gdy dojdziesz do finału i przy decydującym pytaniu zaczniesz myśleć o dupach?

Hmm ale jaka to dupa! Zacząłem sobie wyobrażać jak Patrycja pochyla się do przodu, wypinając swą pupę a ja mocno chwytam ją za wewnętrzną stronę jej aksamitnych ud i brutalnie wpycham jej swą pałę. Pati dyszy z rozkoszy a ja ciągle przyspieszam i przyspieszam aż wreszcie… Oho, pora do kibelka! Wyskoczyłem z przedziału i czując że jeszcze chwila i nie wytrzymam zacząłem przepychać się przez pasażerów stojących na korytarzu. Jednemu zdaje się wypadł szlug przez okno, ale co to, mój problem? Dobiegłem do kibla, który był dzięki Bogu wolny bo inaczej musiałbym się przez okno spuścić, stanąłem nad sedesem i miarowymi ruchami uwolniłem z mego kutasa lepką maź szumnie nazywaną Eliksirem Życia. Kiedy było już po wszystkim odetchnąłem z ulgą i wróciłem na swoje miejsce.

Trzy dni później zwyciężyłem w teleturnieju. Długie dnie spędzone nad książkami poświeconymi astronomii nie były straconym czasem. Okazało się że pytania były bardzo proste i dotyczyły mojej kategorii wiekowej, ja natomiast uczyłem się z książek dla licealistów i studentów tak wiec wszystkie pytania ponadpodstawowe (i lepiej punktowane0 nie stanowiły dla mnie żadnego problemu. Mniejsza o to co wygrałem, najważniejsza była dla mnie radość z faktu, że gdy wysiądę na dworcu Łódź Kaliska będę mógł oznajmić Patrycji o moim tryumfie i zobaczyć jej szczęśliwą minę. Znów przyszła bez Doroty.

– To wspaniałe, wiedziałam że ci się uda – zawołała. Przez chwilę wydawało mi się że wysunęła język spomiędzy warg co natychmiast sprawiło że pomyślałem jak cudownie byłoby wsunąć swój język do jej warg ale już nawet nie tych poziomych tylko pionowych, umiejscowionych dużo niżej.

– Wiem już o co chodzi z Dorą. Chłopak ją rzucił. Wpadła w depresję i nie wychodzi z domu. Nie ma kto ją obdarzyć męskim ciałem. To znaczy ciepłem. Heh, eee, nie chodziło mi tu o, no wiesz…

– Łechtać. Ko? – spytałem po czym oboje zaczęliśmy się śmiać.

W drodze autobusem do jej domu (całe 35 minut, nie to co u nas, ja w 35 minut przejdę całą Oławę z buta) zauważyłem że to już nie są tylko moje przypuszczenia, ona jest naprawdę na mnie napalona. Całą drogę flirtowaliśmy wzajemnie i rozmawialiśmy o rozmaitych pikantnych rzeczach. Kłóciliśmy się na przykład czy ważniejsza jest długość czy grubość penisa. Pati twierdziła że grubość choć uznała że długość mojego Gumowego Pana którą jej podałem zadowoliłaby ją w zupełności. Potem opowiedziałem jej o Ewci z mojej klasy która nie wiedziała nawet co to jest łechtaczka i oboje zaczęliśmy się z niej brechtać.

Po jakichś czterdziestu minut dotarliśmy do jej domu. Mieszkała w dużym wieżowcu, w Oławie było takich zaledwie kilka. Niestety miała pecha, bo na parterze, co oznaczało, że na jej parapet raz po raz spadały jakieś śmieci czy niedopałki zrzucane z wyższych pięter. Ja tez nie miałem najszczęśliwszej miny gdy to odkryłem, bo miałem nadzieje, że winda którą mielibyśmy jechać się zepsuje. Na parterze była zupełnie nieprzydatna. Gdy weszliśmy już do jej mieszkania, zawołałem głośno dzień dobry, bo spodziewałem się obecności jej rodziców lub rodzeństwa.

– Nikogo, nie ma, nie obawiaj się.

– Czego miałbym się obawiać? – spytałem z głupia frant

– Że nas ktoś nakryje – uśmiechnęła się szelmowsko

Aż przysiadłem na łóżku. Czy ja dobrze słyszę?

– Widzisz, już dawno miałam na to ochotę, od kiedy po raz ostatni się widzieliśmy w zeszłym roku… – mówiąc to zdjęła bluzkę i podeszła do mnie bliżej. Miała na sobie seksowny top, który więcej odsłaniał niż zakrywał. Uzmysłowiłem sobie że się ślinię. Zanim zdążyłem jakkolwiek zareagować Pati zlizała ślinę z moich ust co rozpaliło nas oboje do czerwoności. Położyliśmy się na łóżku. Zaczęła mocować się z moim paskiem od spodni podczas gdy ja wsunąłem obie dłonie pod jej top, szybko odnajdując zapięcie stanika… Zacząłem masować jej cudowne piersi kciukami pocierałem o coraz twardsze sutki. Pati głośno oddychając zsunęła mi wreszcie spodnie z nóg i zaczęła kontemplować mój namiocik, który chyba ją trochę onieśmielał. Oglądała go z różnych stron dopóki nie powiedziałem – I co, zrobiłby ci dobrze?

To był impuls. Wzięła w usta gumkę od moich slipów i jednym szybkim ruchem pociągnęła je w dół o mało nie wybijając sobie zębów na moim kutasie, który wystrzelił w górę niczym ręka Hermiony Granger na transmutacji. Zerwałem jej top a mój język podziwiał istny park krajobrazowy jej piersi. Urządziłem sobie po nich mały rajd językiem, szczególną uwagę przywiązując do odcinków specjalnych sutków. Potem położyłem głowę na jej mostku i gryzłem delikatnie jej piersiątka. Jęczała seksownym niskim głosem. W tym czasie Patrycja wzięła oba moje jądra do ust i zaczęła je żuć niczym gumę. Było to nieopisane uczucie, po prostu odlatywałem. Wsunąłem jej penisa prawie do gardła. Zacisnęła zęby po czym zaczęła nimi jeździć od podstawy aż do nasady. Było to dość bolesne więc aby ją skarcić przygryzłem trochę jej czerwonego jak SLD sutka. Wrzasnęła a z oczu pociekły jej łzy. Stała się delikatniejsza. Wsunęła swój język do mojego napletka i od tej pory nie używała już zębów. Moje palce właśnie miały odsunąć jej stringi, bo nie mogłem się już doczekać skosztowania zachwycającej zawartości jej ud, gdy nagle usłyszeliśmy jakieś hałasy za oknem pod którym stało nasze łóżko. Przerwaliśmy wiec zabawę. Patrycja szybko wstała i narzuciła szlafrok. Pod oknem stała… Dorotka.

– Ja już nie mogę tak dalej żyć – zawołała smutnym głosem. – Ja chcę miłości! Ja chcę… seksu.

– Hmm, poczekaj, pomogę Ci wejść. (Wejść to ja w Patrycję chciałem, pomyślałem zdenerwowany, że ktoś nam przerywa.) Patrycja podała ręce Dorotce, a ta wgramoliła się niezdarnie do środka. Mnie natomiast złość zupełnie minęła gdy zobaczyłem Dorotkę, której też nie widziałem od kilkunastu ładnych miesięcy. Spod koszulki wyraźnie prześwitywały jej piersi, krągłe niczym jabłuszka. Miałem nadzieje, że Patrycja zaprosi ją do wspólnego pocieszania, gdyż ja, widzicie, jestem bardzo nieśmiały i sam bym się chyba na to nie zdobył. Dorotka zeskoczyła z parapetu na łóżko i mruknęła – No no, już rozgrzaliście tak? Mam nadzieję, że się nie spóźniłam?

– Ależ skąd, możesz do nas dołączyć – zaproponowała Pati.

– To wspaniale – powiedziałem – tylko, że ta niespodziewana wizyta sprawiła, że ostygłem już nieco.

– Nic nie szkodzi, mam dla ciebie coś specjalnego – uśmiechnęła się Dorotka – tak dawno się nie widzieliśmy… a poza tym oglądałam w telewizji twój teleturniej. Gratulacje, mam dla ciebie nagrodę. To mówiąc szepnęła coś na ucho Patrycji, która zrzuciła szlafrok i poszła po coś do pokoju.

– Pozwolę ci się przywiązać do łóżka, rozebrać, a potem zrobić ze mną co będziesz chciał.

– Oboje cię rozbierzemy, suczko – zaśmiała się Pati wracając z grubym sznurem w rękach.

– Zaraz zaraz, jeśli będzie przywiązana, nie będziemy mogli jej rozebrać! Lubię ruchać się przy całkowicie zdjętym ubraniu, nie przy opuszczonym. Najpierw Dorotę rozbierzmy a potem przywiążmy.

– Ok., jak sobie chcesz. – Patrycja włączyła Yepaaaa! (utwór Clubbasse) abyśmy się stali tak pełni energii jak ten zespół i powoli rozpinała bluzkę Dorotki. Ja się bardzo spieszyłem i dopiero gdy jej ponętne figi ukazały się moim oczom zwolniłem tempo i zacząłem powoli zsuwać je z jej nóg. Ujrzałem nieduży trójkącik jedwabnych blond-włosków, nie mogły mieć więcej niż pół centymetra. Pochwaliłem ją, bo tak jak Bezele nie lubię kłaków. Dorotka tylko pokiwała głową, bo nie była w stanie odpowiedzieć nic więcej. Tym razem to Patrycja urządzała sobie rajd językowy po śliskich od jej śliny piersiach. Delikatnie i z największą ostrożnością jakby były ze szkła rozsunąłem uda Dorotki. Jej szparka, jeszcze zwężona nagle sama się rozszerzyła ukazując różowe wnętrze. Na moich oczach jej łechtaczka uniosła się nieco i stwardniała. Czym prędzej rozsunąłem jej nogi prawie do szpagatu, ile tylko mogła wytrzymać i przywiązałem jej jedną stopę do jednej nogi łóżka a drugą do drugiej.

– Może być?

– Uhm… Yyyy…

No tak, Patrycja ścisnęła swą prawą pierś i jeździła sutkiem po podniebieniu Dorotki po czym wpychała ją coraz głębiej do gardła wiec Dorotka nie mogła się nawet odezwać. Klęknąłem nad nią i rytmicznymi ruchami zacząłem wsuwać swojego penisa do jej cipki, która z każdym ruchem robiła się coraz bardziej śliska i łatwiejsza do penetracji. Pozostało jeszcze zrobić coś z rękami. Ponieważ Patrycja w dalszym ciągu stała nad Dorotką z rozkraczonymi nogami, która lizała jej piersi, mogłem nareszcie zdjąć jej stringi i utorować sobie drogę do świeżej i pachnącej rozkoszą cipki Pati. Włożyłem jej dłoń pomiędzy nogi, ułożyłem równolegle do jej ud i zacząłem masować jej cipkę. Cudownie było czuć ocierające się o moje palce wargi sromowe, które w miarę jak przyspieszałem falowały raz w jedną raz w drugą stronę. Patrycja jęczała coraz głośniej. Jęknąłem i ja, po czym do dłoni dodałem jeszcze język, który zagłębiał się coraz bardziej w jej pochwę. Chwilami tonąłem w jej wnętrzu kiedy natrafiał na jakiś miękki, rozpalony płatek jej waginy, po czym wspinałem się znów na powierzchnię owijając język wokół jej łechtaczki, która niczym twardo stojąca latarnia morska pilnowała porządku. Taak… maliny, które sobie wyobrażałem nie były nawet w połowie tak dobre jak cipka Pati. Smakowała niczym boski nektar, zarezerwowany jedynie dla wybranych. A ja byłem w tej chwili jego panem i władcą. Łapczywie spijałem śluz nawilżający to fascynujące wnętrze. W tym czasie Dorotka uwolniła się z więzów i odwróciła w drugą stronę. Mój Gumowy Pan z przytulnego gniazdka Dorotki, znalazł się nagle w jej równie rozpalonych ustach. To było to co lubiłem najbardziej. Wziąłem ją za włosy i zacząłem odsuwać i przysuwać jej głowę. Jej język i moja żołądź doskonale się rozumiały. Wziął ją w takie obroty, że zacząłem szybko oddychać, mniej więcej w takim tempie, jak Patrycja która teraz robiła z Komnatą Tajemnic Dorotki to samo co ja z jej. Śliniąc się, włożyła język do maksymalnie rozwartej cipki i zaczęła ją wylizywać jak spragniona wody Afrykanka po wielu dniach tułaczki na pustyni. Ja w między czasie wyjąłem język i zacząłem delikatnie ciągnąć jej grzybka. Ruszałem nim jak dżojstikiem. To już dla Patrycji był kres możliwości. Zaczęła krzyczeć na całe gardło, zbliżając się do orgazmu. Wziąłem ją w ramiona i potrząsałem jakiś czas, czując jej piersi obijające się o mój policzek. Nagle poczułem mrowienie z tyłu. To Dorotka wsuwała mi paluszki do odbytu sprawdzając ile się zmieści. Było to uczucie jakby żar rozkoszy rozlewał się po całym moim ciele, rozpoczynając od pupy. Również zacząłem krzyczeć.

– Tak to lubisz, hę? – powiedziałem. Puściłem Patrycję, która upadła na łóżko i umilkła ale dyszała ciężko jakby miała astmę. Złapałem Dorotkę mocno za pośladki, rozsunąłem je i zacząłem posuwać od tylca. Położyliśmy się na boku po czym Dorotka dała ręce do za siebie i zaczęła ugniatać moją dupę aż stała się czerwona jak rozgrzane żelazo. Czułem że zbliża się moja fala. Oby nie spowodować niebezpieczeństwa podtopienia, w końcu to parter. Dorotka cała w dreszczach zaczęła się trząść. Jej cipka stała się idealnie okrągła jak księżyc na niebie. Potężne AAA…AAA…AAAAAAAAAA wydobywające się prosto z gardła w którym jeszcze przed chwilą znajdował się mój kutas, zakłóciło ciszę wieczoru i spokojne dźwięki Clubbasse. Patrycja, która zdążyła ochłonąć położyła się obok nas, twarzą koło mojej. Dorotka mogła dzięki temu wylizać dokładnie jej kakaową dziurkę, nie omieszkając oczywiście trochę pogryźć jej jędrnej pupy. Ja z kolei zacząłem całować się z Patrycją, stopniowo schodząc niżej. Kiedy rozsmarowywałem swą ślinę na jej piersiach i brzuchu zauważyłem, że wszyscy troje jesteśmy czerwoni. Na naszych lepkich od potu i śliny ciałach pojawił się rumieniec seksualny. Zacząłem szczytować tuż po Dorotce. Zawołałem – laski, będzie erupcja! – Zachwycone oderwały się od swoich zajęć i każda wzięła w usta jedno moje jądro, idąc coraz wyżej, aż ich języki spotkały się w punkcie na czubku mojego członka. Wypiąłem uda, a pierwszy wystrzał trafił prosto do ich dzióbków a duża jego część rozlała się obficie po dolince między piersiami Dorotki, która szybko zebrała go na palce, rozsmarowując po sutkach i oblizując smakowicie palce. Patrycja podzieliła się z nią moim Darem zwilżając obspermionym językiem jej wargi i liżąc nim jej brodę. Drugą falę wystrzeliłem na brzuch Patrycji. Trochę spłynęło w dół. Pati ostrożnie nawilżyła swoje zewnętrzne wargi sromowe a także odbyt. Trochę spermy zostało w jej pępku, co wychłeptała Dorotka łapczywie. Kiedy nadeszła trzecia fala, obie były już gotowe. Nastawiły swoje płonące ciała a ja spuściłem się na nie obficie. Rozsmarowały to wszędzie gdzie się tylko dało, od płatków uszu jadąc, poprzez pagórki piersi i maszty sutków, pępek, aż do wzgórków łonowych, odbytu i ud. Dosłownie, były białe jak bałwanki zimą.

Ponieważ byliśmy już zbyt zmęczeni na ostre ruchanie, Patrycja zaproponowała kilka gier i zabaw. W domu był tylko jeden wibrator, wiec ogłosiłem konkurs. Ta z dziewczyn, która głębiej zassie mojego penisa będzie mogła się zabawić ze sprzętem. Zgodziły się. Pierwsza, jako gość zaczynała Dorotka. Bardzo się starała, ale jej dzióbek był przeznaczony raczej do delikatnych i wyrafinowanych pieszczot niż do deep throat i niestety musiała się poddać. Patrycja natomiast poradziła sobie doskonale. Wsunęła go do samego końca, tak, że aż czułem języczek jej podniebienia. Pogratulowałem jej i pobiegła po wibrator. Była jednak w tak dobrym humorze, ze oddała go Dorotce, a sobie wzięła dorodnego ogórka. Stałem urzeczony i aż kręciło mi się w głowie patrząc jak Dorotka jęczy z rozkoszy nad brzęczącym wibratorem a Patrycja w najwyższym uniesieniu rozgniata miąższ ogórka we wnętrzu swojej pochwy. Tak mi się kręciło w głowię, że również zacząłem kręcić sobie kutasa aby w spokoju, patrząc na nie zwalić sobie konia. To mi podsunęło pomysł na następną zabawę.

Dziewczyny, ta która z was w szybszym tempie zwali mi konia otrzyma ładunek spermy do buzi gratis. Wzięliśmy więc stoper i rozpoczęliśmy liczenie. Dorotka odsłoniła mi grzybka 180 razy na minutę, Pati 150 a więc tym razem Dorotka zwyciężyła. Położyłem się na plecach aby było jej wygodniej i Dorotka zaczęła domagać się nagrody jeszcze szybciej niż poprzednio bo 200 razy na minutę ale to wartość czysto hipotetyczna bo już po kilkunastu sekundach jej usta wypełniły się moim Eliksirem Życia. Nie rozsmarowywała już niczego, połknęła wszystko nie roniąc przy tym ani kropli i bardzo zadowolona z siebie popatrzyła na Patrycję. Pati była wyraźnie wkurzona, więc prędko wymyśliłem jeszcze jeden konkurs. Która z nich lepiej ukryje prezerwatywę w opakowaniu w swojej pochwie, tą przełożę przez kolano i będę brutalnie bił po pupie. Popatrzyły na siebie, zastanowiły się chwilkę i powiedziały – zgoda.

Zaczynała Dorotka. Schowała kondoma głęboko w Pizdolince, musiałem się nieźle namęczyć aby w końcu wyciągnąć go samym językiem, lecz wreszcie się udało. Kolej na Patrycję. Zawsze wiedziałem że jej cipka jest niesamowita. Choć błądziłem po wszystkich zakamarkach jej malinowej pochwy, nie byłem w stanie nic zrobić. Wyciągnięcie kwadratowego celofanu zajęło mi dwa razy więcej czasu niż u Dorotki i jeszcze musiałem sobie pomagać zębami. Usiadłem na łóżku, położyłem Pati na brzuchu na moich kolanach i tak ją sprałem że z pewnością popamięta to do końca życia. Moja dłoń z lubością lądowała na jej sprężystych pośladkach, które robiły się coraz bardziej czerwone. Patrycja zaciskała zęby ale nic nie mówiła a ja wsłuchiwałem się w odgłosy pacnięć połączone z podskakiwaniem jej tyłeczka. Po pięciu minutach zmęczyłem się i przestałem. Jej pupa spuchła i z pewnością bardzo bolała. Patrycja miała łzy w oczach ale nadal nic nie mówiła. Dorota patrzyła na nią z miną „Dobrze-Ci-Tak” Patrycja podziękowała mi jeszcze za to!

Niestety wszystko ma swój czas i nadeszła pora powrotu. Wzięliśmy wiec wspólny prysznic po wszystkim (Przez cały czas mój Mały Przyjaciel prężył się mężnie, zwłaszcza gdy przesuwałem śliskim mydłem po ich cipkach, pupkach i piersiach, naprawdę, było to bardzo podniecające.) i pojechaliśmy na dworzec. Odprowadziły mnie do pociągu. Uznaliśmy, że musimy się częściej spotykać i obiecaliśmy to sobie. Ekspres Odra nabierał prędkości. Chwilę biegły za mną po peronie, aż wreszcie straciłem je z oczu. W przedziale oddałem się filozoficznym kontemplacjom…

Widzicie więc, dlaczego tak bardzo lubię to miasto, jakim jest Łódź, że poczesne miejsce na mojej ścianie zajmuje jej mapa. Oczywiście obok zdjęć Patrycji i Dorotki

Scroll to Top