Zapłata za kurs

Kochanie wracajmy już – powiedziała Gabi. Spojrzałem na nią przez do połowy opróżnioną szklankę piwa. Lekko kiwała się w przód i w tył. W moich palcach tlił się papieros, no właściwie już prawie kiep. Gabi i ja mieliśmy już nieźle „w głowach”. Do knajpy przyszliśmy około 18, spojżałem na zegarek – o rzesz, racja juz pierwsza. Dobra zbieramy się. Zgasiłem papierosa i z pewnym trudem wstałem od stolika. Knajpa była już niemal pusta i prawdę mówiąc gdzieś zaginęło mi przejście pomiędzy zabawą i zaangażowanymi rozmowami o polityce, które byłem pewny prowadziłem jeszcze sekundę temu z … no z kimś, a tępym wpatrywaniem się w szklankę piwa.

Ubrałem kurtkę, następnie wziąłem płaszczyk mojej żony i postanowiłem być gentelmanem i założyć jej go na ramiona. Po trzecim podniesieniu płaszczyka z podłogi, doszedłem do wniosku, że małżonka ma mocniej zaburzone poczucie świadomości niż myślałem. Prędzej ten płaszcz sam by na nią wlazł niż ona aktywnie go pomogła sobie ubrać.

No nic, jakoś założyłem na nią ubranie i ruszyliśmy do wyjścia. Ta część powrotu nie była łatwa, ja przecież też nie byłem zbyt trzeźwy, więc nasza trasa biegła lekkimi zakosami. Wyglądaliśmy jak standardowy przykład rezerwistów wracających do cywila, z tym, że nie w fazie „KUUURWAAA!” ale trochę później, gdy emocje opadną wypłukane litrami taniego alkoholu. No z tym, ze ja pod rękę prowadziłem 30 letnią blondynkę, którą było bardzo miło podczas tego spaceru złapać za to i owo, a nie pijanego draba.

Gdy tak szedłem obejmując i podtrzymując ramieniem żonkę, najwyraźniej za sprawą chłodnego listopadowego powietrza, przetrzeźwiałem trochę, no ale nie na tyle by do głowy nie przychodziły głupie pomysły. Po drodze na postój taksówek, co rusz pod moją dłoń wpadała mi jej prawa pierś, najwyraźniej oswobodzona ze stanika podczas szamotaniny z płaszczem.

Właśnie mijaliśmy planty, pomyślałem, że miło byłoby na chwilkę usiąść na ławeczce, podziwiać okoliczności przyrody i co najbardziej istotne zrobić parę zdjęć! O tak, to był genialny pomysł, miałem w kieszeni „cyfraka”, a pod ręką znieczuloną atrakcyjną blondynkę! Zrobię fajne fotki!

Kochanie, co myślisz o paru fotkach na pamiątkę tego upojnego wieczorka ? – zapytałem – żona popatrzyła na mnie zamglonym wzrokiem – ok, Kocie zróbmy zdjęcia, a potem do domku – wybełkotała – Jasne, tylko podejdźmy tam dalej w planty, żeby nikt nam nie przeszkadzał.

Doszliśmy do takiego okrągłego ronda na plantach, kto był w Krakowie ten będzie wiedział o co chodzi. Usadziłem Gabi na ławeczce i zabrałem się za robienie fotek. Muszę przyznać, że nawet w takim stanie upojenia, była moja żona świetną modelką. Wdzięczyła się do obiektywu, pokazując raz z jednej raz z drugiej strony i strojąc głupie miny. To znaczy wtedy nie uważałem tych min za głupie, no ale sami na pewno widzieliście swoje pijane foty i założę się, że podczas ich robienia nie myśleliście „o teraz zrobię minę debila”. No ale do rzeczy. Po zrobieniu kilkunastu zwykłych zdjęć, przeeszedłem do fazy drugiej mojego planu.

Gabi, proszę teraz zdejmij spódniczkę – powiedziałem, przykucając i robiąc minę, jaką jak sadziłem robią zawodowi fotografowie na sesjach zdjęciowych. – No nie daj się prosić, nikogo tu nie ma, zaszalejmy! – dodałem szybko, aby zawczasu rozwiać jej wątpliwości. Posłała mi czarujący uśmiech i powoli zaczęła ściągać swoją obcisłą czarną spódniczkę, jednocześnie wyginała się zmysłowo, niczym zawodowa stripteaserka – pstryk, pstryk. Spódniczka opadła na ziemię, Gabi zrobiła krok do przodu i stanęła w pozie mówiącej „no to teraz patrz”. Powoli zaczęła rozpinać guziki swojej czerwonej koszuli i za chwile robiłem zdjęcia małżonki bez spódniczki, w samych czarnych stringach i rajstopach oraz z rozpiętą koszulą odkrywającą jej biust. Chyba nagle listopad zmienił się w maj bo zrobiło mi sie bardzo ciepło. Gabi patrząc mi cały czas w oczy rozpięła staniczek i jej kształtne piersi zostały uwolnione. W dyskretnym świetle księżyca, w środku miasta zrobiło to na mnie porażające wrażenie. Strzeliłem jeszcze ze dwie fotki, schowałem aparat do kieszeni kurtki i podszedłem do wciąż uśmiechającej się Gabi.

– Kotku, wiesz że jesteśmy w środku miasta? – nie odpowiedziała, zamiast tego uklękła i rozpięła mój rozporek. Mój penis wyskoczył ze spodni wprost w jej usta. Zacisnęła delikatnie wargi i zaczęła ssać główkę penisa. Z każdą chwilą coraz bardziej wkładała sobie go do ust, każde poruszenie głowy zagłębiało moją męskość głębiej w jej ustach. W tym Gabi była naprawdę dobra, ssała, lizała, całowała penisa, pomrukując przy tym zmysłowo. Po chwili nie był to już nawet maj, było mi gorąco jak w lipcu. Chwyciłem ją obiema rękami za głowę, a biodrami zacząłem poruszać w przód i w tył. Właśnie rżnąłem żonkę w usta w środku miasta. Co za wspaniałe uczucie, musicie spróbować, wyjątkowo podniecająca sytuacja. Po paru minutach, jęknąłem cicho i wypuściłem cały ładunek spermy prosto do jej ust. Gabi, patrzyła mi prosto w oczy cały czas obejmując ustami penisa, czekała aż skurcze ustaną i cała zawartość znajdzie się w środku.

– O rany, Gabi to było naprawdę, mocne! – niepewnym krokiem podszedłem do ławeczki i usiadłem. – Dobrze było, kocie? – zapytała podnosząc z ziemi spódniczkę – no jasne, nie spodziewałem się , że dzisiaj jesteś w tak „napalonym” nastroju.

– Gabi, ściągnęła rozpięty stanik i schowała go do torebki i zapięła koszulę . – Ok, chodźmy już bo za chwile nie znajdziemy żadnej taksówki, a mam ochotę na porządny seks – stwierdziła. Hmm założę się, że jeszcze przed paroma minutami była nieźle naprana. Widać podniecenie, mały taniec i obciąganie zniwelowały trochę działanie alkoholu.

Podeszliśmy na pobliski postój taksówek, wybraliśmy białego mercedesa i rozsiedliśmy się wygodnie na tylnym siedzeniu.

– Dokąd jedziemy? – zapytał „złotówa”. Był to typowy przedstawiciel swego gatunku. Typ w okolicach czterdziestki, o aparycji byłego policjanta drogówki, z tym że teraz nosił skórzaną kamizelkę zamiast odblaskowej, brakowało mu tylko wielkich ciemnych okularów, no ale to zapewne dlatego, że w nocy gorzej przez nie widział. Za to pod nosem wałęsił mu się imponujący wąs. – Zabierzów proszę, na Lipową – zdecydowałem.

Nigdy nie rozmawiam z taksówkarzami, tym razem nie miałem zamiaru robić wyjątku. Zwłaszcza, że miałem tam z tyłu coś o wiele bardziej interesującego. Gdy taksówka ruszyła, facet zgasił lampkę i zapadła ciemność. Wsadziłem rękę pod bluzkę Gabi. Lubię to uczucie, gdy znajduje pod koszulą nieskrępowane niczym piersi. Zacząłem się nimi delikatnie bawić, wodząc palcami wokół brodawek, delikatnie podnosząc, to jedną to drugą pierś. Jednocześnie mój język penetrował usta mojej żony.

Gdzieś tak mniej więcej w połowie trasy, wyciągnąłem dłonie spod koszuli Gabi, popatrzyłem jej w oczy a następnie szepnąłem do ucha – on nas nie widzi, chodź – jednocześnie popchnąłem jej głowę w kierunku mojego krocza. Nachyliła się i otworzyła usta. Powoli rozpiąłem rozporek i usta Gabi delikatnie objęły mego penisa. Tym razem prawie wcale nie ruszała głową, tylko delikatnie lizała i ssała. I tak w miłej atmosferze wracałem do domu.

Gdy już dojeżdżaliśmy pod dom raz jeszcze spuściłem się żonie w usta, tym razem, jako że nie miała gdzie wypluć połknęła całość ładunku. To już drugi raz dzisiaj, czułem się nieźle wypompowane, za to w oczach mojej małżonki widziałem gotujące się rządze.

kochana dzisiaj raczej już nie licz na nic – szepnąłem – jestem całkowicie wyssany.

Popatrzyła na mnie z wyrzutem – poradzę sobie – niech się Pan tutaj zatrzyma – nakazała taksówkarzowi. – Tutaj? – zapytał zdziwiony, jechaliśmy akurat po podłej polnej drodze pośród lasku. – Tak tutaj, nie słyszał pan?

Facet zatrzymał merca i zapalił wewnętrzną lampkę. Gabi wyszła z samochodu i stanęła przed maską w świetle reflektorów. Oparła jedną rękę na biodrze i popatrzyła wyzywająco w kierunku samochodu.

No to chyba jeden z tych dni kiedy ona wie czego chce – pomyślałem – żona tymczasem odwróciła się na pięcie i zrzuciła z ramion płaszczyk. Następnie rozłożyła go na drodze i znów spojrzała w naszą stronę. Szybkim ruchem zrzuciła koszulę a następnie spódniczkę.

Taksówkarz miał minę z gatunku „priceless”. Widziałem jak jego szczęka powoli opada, a papieros którego miał właśnie zamiar zapalić wypada z pomiędzy szeroko rozwartych ust. – O kurwa mać – skomentował.

– No mniej więcej – przychyliłem się do jego opinii. Sięgnąłem na przednie siedzenie, wyciągnąłem papierosa z jego paczki i zapaliłem – ale to nie dla mnie ten pokaz – dodałem.

Gabi tymczasem przyjęła pozycje „na czworaka” i wypięła w kierunku świateł tyłek ubrany tylko w koronkowe stringi.

Facet dalej gapił się na wyczyny mojej żony. Zaciągnąłem się papierosem i zapytałem – masz Pan prezerwatywy? – Co? A tak, no mam – wybełkotał.

Rozparłem się wygodnie na środku tylnego siedzenia, tak aby nic co będzie działo się z przodu nie umknęło mojej uwadze.- To zakładaj i do dzieła – powiedziałem.

Taksówkarz wyskoczył z samochodu i ruszył w kierunku wypiętego tyłka mojej żony. Po drodze udało mu się pozbyć spodni i tylko raz upaść na drogę gdy przydepnął sobie nogawkę. W końcu stanął za Gabrysią, wyciągnął z kieszenie kamizelki prezerwatywę i założył na fiuta. Żona czuła, że ktoś uklękł za nią i delikatnie poruszyła tyłeczkiem za boki.

Facet położył swoje wielkie łapska na jej pupie, i mocno ścisnął jej pośladki. Wydała z siebie cichy jęk. Złotówa nie tracił czasu na grę wstępną, bo i po co w takiej sytuacji. Sciągnął majteczki Gabi tak, że zatrzymały się w połowie ud. Gruby paluch wpakował do cipki mojej żony, aż ta stęknęła. Rozwarł jej cipkę i wsadził w moją małżonkę swojego kutasa. Bez żadnych subtelności wepchnął go po same jądra i zaczął rytmicznie pieprzyć Gabryśkę, postękując przy tym jak żubr.

Tak gwałtowne wejście sprawiło, że zaczęła przesuwać się do przodu, tak jakby chciała uratować swoją cipkę – O Boże, au, ah ah ahh. – jednak gdy początkowe zaskoczenie i ból przerodziły się w rozkosz zaczęła sama napierać coraz bardziej na jego kutasa. – O tak tak, rżnij mnie!

Wyszedłem z samochodu, szkoda oglądać takie rzeczy z za szyby. Ciszę nocy przerywało stękanie wąsatego knura, ciche jęki mojej małżonki wypiętej na czworaka i z jego fiutem w sobie.

Podszedłem bliżej, tak że mogłem dokładnie oglądać w świetle reflektorów jak kutas taksówkarza, znika w krągłościach tyłeczka Gabi. Facet nawet nie zauważył, że podszedłem. Utrzymywał stałe, całkiem szybkie tempo. Spojrzałem na żonę. Oczy zamglone z rozkoszy, podparta na łokciach z olbrzymią radością oddawała się nieznajomemu kierowcy. Jej pełne piersi kołysały się w rytmie pchnięć wąsacza.

Podszedłem bliżej głowy mojej żony, uklęknąłem przed nią i spuściłem spodnie. Jedną ręką chwyciłem swojego penisa, a drugą Gabryśke za włosy. Podniosłem jej głowę do mojego fiuta i wpakowałem go jej w usta, aż po same jądra. – Ssij dziwko – syknąłem. Nawet nie musiałem robić żadnych ruchów. Rżnący ją od tyłu drab tak popychał ją na mojego fiuta, że ten zagłębiał się w jej gardle raz po raz. Nie mogła już stękać z rozkoszy, ale widziałem jak jej ciało raz po raz przeszywał y spazmy orgazmu.

Dobrze ci mała suko !? – bardziej oświadczyłem niż zapytałem. Wyjąłem mojego kutasa z jej ust i chwyciłem za włosy – a teraz jak grzeczna suczka poprosisz Pana kierowcę, żeby zerżnął ci dupkę – syknąłem.

Nie, proszę nie chce tak – powiedziała błagalnym tonem. Jej oczy były szkliste, usta wilgotne od soków z mojego penisa a jej piersi obijały się o siebie w rytmie pchnięć taksiarza.

Poproś ! – rozkazałem.

Odwróciła głowę w kierunku wąsacza i cieniutkim, łamiącym się głosem powiedziała – Bardzo Pana proszę, niech Pan zerżnie mnie w pupę. – Facet wytrzeszczył oczy, jeszcze bardziej niż do tej pory, ale nie należał do tych, którym coś takiego trzeba powtarzać dwa razy.

Z cichym mlaśnięciem wyciągnął fiuta z cipki Gabrysi, splunął siarczyście na rękę i nasmarował śliną mniejszą dziurkę mojej żony. Chwyciłem ją za ramiona, tak by nie odsunęła się od niego, gdy zacznie wpychać jej kutasa.

Taksówkarz przyłożył fiuta do dziurki Gabi i zaczął napierać na jej ciasne wejście.

Boli, auu – pisnęła

Rozluźnij tyłek suczko – powiedziałem i jednocześnie pchnąłem ją na taksówkarskiego kutasa.

Ten zanurzył się w jej tyłku całkowicie.

Nie, proszę, jest za duży, auu – błagała

Rżnij ją – poleciłem gościowi

Z takim samym zapałem jak poprzednio jej cipkę, złotówa zaatakował tyłek mojej żony. Widziałem jak jego kutas niczym tłok zagłębia sie w jej ciasnej dupce, aż po same jądra. Facet popychał mocno, raz za razem wywołując krzyk Gabryśki. Musiałem trzymać ją mocno za ramiona, żeby nie zabrała tyłka taksiarzowi. Lecz po chwili takiej gwałtownej obróbki, pupa zaakceptowała najwyraźniej swojego gościa, bo Gabi nie chciała już odsuwać się od typa. Wręcz przeciwnie, teraz już nie była rżnięta teraz ona rżnęła.

Wstałem i odszedłem on nich na dwa kroki, aby lepiej przyglądać się zabawie. Wąsacz sapał gdy jego kutas na całą długość wysuwał się z pupy mojej żony i głośno stękał gdy wpychał jej go tam z powrotem.

Taksiarz zaczął coraz bardziej przyspieszać i mocniej wpychać fiuta w tyłek Gabi, na co ona zareagowała głośnym krzykiem – Ah, aaah, boli – to maksymalnie podnieciło faceta, pchnął jeszcze ze trzy razy, ale z taką mocą, że Gabi łzy popłynęły po policzkach. Złotówa stęknął potężnie i przyciągnął tyłek mojej żony do siebie z całą siłą.

Auuu, ssss – wrzasnęła i syknęła niemal jednocześnie.

Cielskiem wąsacza targnęły spazmy orgazmu i krótkimi ruchami bioder zaczął pompować spermę w odbyt Gabrysi. Każdy ze spazmów grubasa kwitowała, krótkim krzykiem, tak głęboko wsadził jej kutasa.

Gruby wydał z siebie ostatnie stękniecie i w ciszy jaka chwilowo zapadła słyszałem głośne PLUP z jakim jego fiut opuścił zerżnięty właśnie tyłek mej małżonki. Typ wstał i zaczął rozglądać się za spodniami. Gabi zamknęła oczy, opadła do na bok kuląc się na płaszczyku. Widziałem jak sperma grubasa wylewa się z jej rozciągniętego teraz odbytu i spływa po pośladku na płaszczyk. Podszedłem bliżej, na jej twarzy malował się zupełny błogostan. Uklęknąłem i pogłaskałem ją po pupie. Uśmiechnęła się nie otwierając oczu.

Fajnie? – zapytałem.

Fajnie – odpowiedziała, wijąc się pod dotykiem mej ręki niczym kotka.

Usłyszałem trzask zamykanych drzwi samochodu. Taksówkarz był chyba tak zszokowany tym co się stało, że nie chciał nawet wspomnieć o zapłacie za kurs. Chociaż w sumie to moja żona zapłaciła. Spojrzałem na nią, teraz juz bez iluminacji reflektorów samochodu, w bladym świetle księżyca. Jej nagie spocone ciało wyglądało nieziemsko, a na twarzy malował się cudowny uśmiech.

Chodź kotka, do domu dwa kroki.

Mrrr..

Scroll to Top