Znajomość BARDZO nieprzyzwoita

Małgorzata miała niewiele dni jak ten dzisiejszy. Od urodzenia dziecka wiele zmieniło się w jej życiu. Czasu było wciąż za mało. Ale na pewne przyjemności musiał się znaleźć. Choćby kosztem porzucenia, niektórych obowiązków domowych jakich było teraz na jej głowie zbyt wiele. Zostawiła więc wszystko co powszednie i weszła na strony portalu bdsm w celu zaspokojenia swoich dzikich żądzy jakie trawiły ją od wczesnego dzieciństwa.

Tematyka BDSM urzekała ją od czasu, kiedy tylko mogła sięgnąć pamięcią…lecz brakowało jej dotychczas odwagi aby zanurzyć się w mroczną otchłań tego co się tam wyprawia. Wszystko pozostawało w świecie fantazji. Te nagie ciała skrępowane artystycznie kolorowymi sznurami, powiązane skórzanymi akcesoriami, napięte, wyprężone i przeżywające rozkosz z faktu bycia zniewalanym bądź też zniewalania innych. Urzekała ją ta sztuka pasjonowania się teatralnym przeżywaniem bólu w akcie erotycznym. Ona widziała w tym artyzm. Wie, że inni ludzie mają prawdziwe skłonności do okrucieństwa. Jednak ona patrzyła na to zjawisko jak na sztukę i jakaś siła pchała ją zawsze w te rejony.

Przeglądając profile osób odwiedzających te naszpikowane perwersjami strony spostrzegła niezwykły dla niej nick: THURISAZ. Miano to, chociaż zupełnie jej nieznane, zaintrygowało ją na tyle, że postanowiła przeczytać, co ów pan o tajemniczym imieniu ma do powiedzenia na swój temat. Znalazła słowa świadczące o szerokim kręgu zainteresowań tego mężczyzny, zelektryzowały ją, chociaż były z pozoru zupełnie zwyczajne. Postanowiła więc napisać coś zaczepnego. Czuła się dość pewnie, gdyż zalogowała się jako kobieta dominująca. Pisując w przeszłości z pozycji osoby uległej wychodziła naprzeciw innym zawsze nieśmiało i z pewną dozą skromności, lecz obecnie pewna siebie (przynajmniej wczuła się w nią na papierze) pisała do nieznanego mężczyzny jak równa jemu.

Odpowiedział jej nad wyraz szybko i poczuła, że coś między nimi zaiskrzyło, na tyle oczywiście na ile pozwalała odległość. On mieszkał gdzieś w stolicy a ona w Gdańsku.

W jednym z pierwszych maili THURISAZ zwrócił się do Małgorzaty takimi słowami:

„ Może to zabrzmi banalnie ale każda wiadomość od Ciebie wywołuje u mnie dreszcz i poczucie bliskości. Nie często tak jest. Masz wielki dar słowa. Używania go lekko i płynnie. Z niemal samoistnym ale świadomym akcentowaniem przez Ciebie spraw, które uważasz za najistotniejsze. Wrażliwość w akcie erotycznym, w każdym z resztą, jest jak morze ognia u osób z taką wyobraźnią jak Twoja.

Nie będę zbytnio schlebiał Twojej Osobie lecz bez fałszywego przymilania się powiem:

„pierwszy efekt jaki na mnie wywierasz jest następujący—żałuję, że nie jesteśmy kochankami”.

Sex jest częścią umysłu. Psychiki czy też duszy jeżeli tak ją ktoś nazwie. Nie spotkałem w tej sferze zbyt wielu poetów, reżyserów z talentem, dramaturgów z pasją, ani też utalentowanych wybitnie koneserów sztuki współżycia tzw. cielesnego choć tak naprawdę mentalnego. Większość, tak jak w całej reszcie żywota ludzkiego, jest co najwyżej rzemieślnikami, częściej profanami, rzeźnikami, majstrami, bądź nawet kalekami.

Wiesz, ja osobiście pragnę kształtować w sobie „duszę” artysty, dążę do perfekcji, do sublimacji rozkoszy przez jej nienasycenie wciąż ekscytowane przed zaspokojeniem aż do granicy obłędu. Marzę i staram się sprawiać chwile pięknymi w tym klasycznym pojęciu. Kieruję się zrozumieniem, ponieważ to wymaga ode mnie wysiłku. A wyzwania są moją krwią i oddechem. Dużo piszę, jeszcze więcej czytam. Sporo mówię ale dużo bardziej wolę słuchać i obserwować. Uwielbiam działanie jako osobiste organizowanie swojego życia oraz współpracę z ludźmi. Konie są moją pasją. Sztuka walki mieczem samurajskim także. Filozofia każda też. Psychologia również i jeszcze gitara basowa, jak dobry, stary, zaufany kompan pozwala wykrzesać z siebie boskie dźwięki dla ukojenia nerwów.

Jest tego tak wiele, że często mam nieodparte wrażenie, iż mogę się zgubić w ogromie tych przeżyć, idei, sposobów patrzenia na świat. Zbyt wielkie bogactwo umysłu jest wbrew pozorom ogromną wadą. Chociaż jakby nie było napełnia człowieka pewnym swoistym rodzajem godności i szacunku dla otoczenia oraz samego siebie.

Mam bardzo duże potrzeby cielesne i pozostają one niezaspokojone z braku odpowiedniej partnerki-przyjaciółki. Zbyt wiele zostaje w sferze wyobraźni. To aż boli i staję się nerwowy z braku realizacji samego siebie takim jakim chcę być

Może zagramy w wymianę???? Ja, codziennie przyślę Tobie opowiadanie

jedną stronę A4 i Ty w zamian zrobisz to samo dla mnie.

Zgadzasz się? Tak poznamy nasze pragnienia i możliwości. Teatr dwojga aktorów.

Ty i ja. Ja piszę o nas. I ty piszesz o nas. Choć się nie znamy…to może być wielce pouczające. I przyjemne. Pozwolisz, że ja rozpocznę zabawę? Jutro do godziny 18.00 dostaniesz opowiadanie. Do jutra. Jakiego Twojego imienia pragniesz żebym używał w naszych rozmowach?

Kiedy zapytał ją o imię, zastanowiła się. Nigdy nie czyniła tajemnicy ze swojego imienia, ale wydawało jej się, że ono tak bardzo do niej nie pasuje. Pomyślała więc, że może nowopoznany, intrygujący mężczyzna mógłby pomóc jej w tej delikatnej materii. Miała jakąś dziwną pewność, przekonanie o tym, że nieznajomy potrafi sięgnąć do zakamarków jej podświadomości i odgadnąć prawdziwe miano, którego matka nie nadała jej na chrzcie świętym, a które idealnie pasowało by do jej osobowości. Napisała więc w kolejnym mailu, że w tej kwestii zdaje się na niego. Przyjęła również wyzwanie, co więcej – ucieszyło ją niezmiernie, że będzie miała okazję popisać. Uwielbiała pisać, chyba od zawsze. Może od tego dnia, gdy w wieku sześciu lat napisała swoją pierwszą „książkę” z własnoręcznie wykonanymi ilustracjami?

W każdym razie, Małgorzata przyjęła warunki tajemniczego znajomego i już niebawem odebrała „list” o takiej treści:

Myślę, że dobrym imieniem dla Ciebie, biorąc pod uwagę i na wyczucie Twoją ekspresję, będzie NEHERENI. To prawdopodobnie staroegipskie imię. Nie pamiętam co symbolizuje. Ale postaram się odszukać jego znaczenie, jeżeli Ci na tym zależy. U mnie, kiedy ktoś je wymawia, jego brzmienie i dźwięk, wywołuje podniecenie – pożądanie – namiętność. Może spodoba się i Tobie…posmakuj je…jeżeli Tobie odpowiada i poczujesz się z nim dobrze to tak będę się do Ciebie zwracał. Chciałbym także żebyś mnie nazywała imieniem ANDREAS. To imię w dosłownym tłumaczeniu oznacza „MĘŻCZYZNĘ” a symbolizuje to co dawniej pojmowano i rozumiano pod tym znaczeniem. Nie jestem zbyt przywiązany do imion i ich fetyszu. Lubię je zmieniać. Więc na początek stwórzmy razem

ANDREASA i nehereni.

Czy jej się spodobało? Ależ uznała, że imię jest wprost cudowne! Do tego, kiedy usłyszała je wypowiedziane przez NIEGO w rozmowie telefonicznej przeszył ją dreszcz emocji i podniecenia. Ale to nastąpiło znacznie później. Najpierw obydwoje rozpaleni zarówno tym, co pisali jak i przeżywali na odległość, rzucili się w wir korespondencji.

Zgodnie z obietnicą, Andreas napisał opowiadanie ale zamiast je wysłać, kliknął przycisk „usuń”. A nehereni czekała coraz bardziej niecierpliwie… nareszcie postanowiła zapytać, co z obiecanym początkiem pisarskiego maratonu?

Wtedy dopiero jej prowokator literacki zorientował się w swojej pomyłce, ale było już za późno na jej naprawienie: nie zapisał nigdzie wcześniej tekstu i nie był w stanie go odtworzyć. Nehereni zrozumiała to, wiedziała bowiem, że i ona podobnie nie potrafiłaby napisać dokładnie tego samego po raz drugi. Tak to jest, kiedy pisze się pod wpływem chwili, impulsu, pod dyktando umysłu. Na szczęście ANDREAS był na tyle twórczy, że już w kolejnym e-mailu przesłał treść pierwszej części opowiadania. I zakład ruszył…

„Witaj nehereni!

A jednak spodobała Ci się gra.

Czujesz głód pragnień seksualnych?

Podnieca Cię różnica płci, różność stanów naszej psychiki, odmienność biologiczna i emocjonalna.

Sądzę, że potrafisz kipieć jak wulkan, kiedy pożądanie rozsadza Twe ciało, kiedy już nie radzisz sobie z pasją jaka ogarnia Cię na myśl o ekstazie współżycia między kobietą i mężczyzną.

Nehereni, skoro podjęłaś grę, to od tej pory staniemy się parą wirtualną.

Na razie na zasadach PAN i niewolnica a jeżeli ten układ przestanie Ci odpowiadać dasz sygnał i wtedy zmienimy nasze relacje.

Tak więc ostatni raz zwracałem się do Ciebie jak do osoby równej statusem.

I choć w świadomości naszej pozostajemy sobie równi tak jak każdy inteligentny i wolny człowiek, to od teraz pisał będę do ciebie wyłącznie „małymi literami” przyjmując to jako symbol Twojej uległości wobec mnie z nieprzymuszonego Twojego wyboru a nie jako akt mojej władzy nad Tobą.

CAŁUJĘ cię nehereni niewolnico MOJA W KARK,

DELIKATNIE SMAKUJĄC twoją SKÓRĘ JAK OWOC MOJEJ WŁASNOŚCI

ANDREAS

A o to co napisał nieznajomy dla swojej wirtualnej kochanki:

Noc.

Ciemność spowija wszystko w około.

Cisza i mrok rządzi światem o tej porze doby.

Tylko głęboko granatowe chmurzyska przesuwają się bo niebie zasłaniając swoją masą i złowrogą potęgą blask księżyca.

W tej głuszy, w takiej scenerii upiornej niemal, zauważyć się daje bryłę klasztoru sióstr zakonnych.

Trwa tak cicho samotna w rzeczywistości krajobrazu. Uśpiona w obłokach mgły wilgotnej i snującej się tuż nad ziemią.

Czy ten klasztor, taki posępny i przerażający śpi już?

Czy być może tli się w nim jeszcze jakieś niespokojne życie?

Ale o tej porze?

Otóż tak ….

Niespokojna tej nocy jedna z sióstr zakonnych, młoda i dość ładna, jak sądzę, klęczy w nawie kaplicy i modli się żarliwie o zmiłowanie za swoje grzechy, które w jej mniemaniu są wielkie.

Nie są to jednak ogromne winy. Zwykłe błahostki tylko, bo gdzie tu można narazić się na upadek moralny…..?

Ot, niedoświadczenie życiowe oraz powaga młodziutkiej siostrzyczki miłosierdzia sprawia, iż jej wyobraźnia przeraża ją po prostu.

Wiatr gwiżdże na dworze i śpiewa dziwacznie w różnych szparach i otworach klasztornych.

Nagle wzmaga się niespotykanie gwałtownie, z ogromną siłą atakuje wrota do kaplicy a one ….ustępują pod jego siłą.

Słychać rżenie konia i stóp kogoś dźwięki.

Kto to????? Myśli przerażona dziewczyna.

Chce wrzasnąć z przerażenia lecz z lęku krzyk zamiera w jej gardle.

Oddech staje się ciężki i dławi jej piersi.

Boi się. Bardzo.

Drży z zimna i przestrachu. Kuli się w sobie nie znajdując nigdzie ucieczki.

Przerażenie przygniata ją do podłogi, tak jak gdyby pragnęła stać się niewidzialną.

Co tu robisz kobieto, o tej porze? słyszy nagle mocny, męski głos.

Czyż za mało czasu dniami spędzasz na modlitwie żarliwej by móc zmyć z siebie ciężar twoich wątpliwych przewin? —- ciągnie dalej swą wypowiedź obcy przybysz.

Dziewczyna słyszy i czuje, że nieznajomy podchodzi do niej.

Blisko, bliżej, staje tuż nad nią.

Czuje jego pewność siebie i zdecydowanie.

Załamuje ręce i prosi Boga o wybawienie.

On pochyla się nad nią.

Słyszy jak ona oddycha.

Szybko i niespokojnie.

Ujmuje jej twarz delikatnie lecz pewnie w swoją dłoń odzianą w skórzaną rękawicę.

Podnosi jej twarz ku sobie, ku swojej twarzy.

I patrzy na nią.

Zdecydowanie.

Bez grozy.

Trwają tak oblicze w oblicze.

On i ona patrzą sobie w oczy.

Dziewczyna myśli—jaka bezczelność bije od tej nieznajomej męskiej postaci.

Mężczyzna myśli —jak ona ładna bidulka, z taką poświatą niewinności i zakłopotania.

I tak wdzierając się w nią swym błękitnym spojrzeniem dotyka jej policzka swoimi ustami smakując kobiecy lęk i przerażenie przed nim.

Nagle odzywa się do niej żeby ją uspokoić:

Jeśli wierzysz w Boga, stworzyciela wszechrzeczy, to musisz też brać pod uwagę że istnieje jego przeciwieństwo—diabeł, szatan, lucyfer, el diavolo.

Czy myślisz, że dziś w nocy właśnie jego spotkałaś?

Tu w kaplicy?

W miejscu świętym? Sądzisz, że Bóg Ojciec pozwolił mu tu zawitać?

Nagle, gwałtownie podnosi ją z ziemi wysoko na swych ramionach .

Ona odczuwa jak bije jego serce.

Czuje jego ciepło.

Jego głęboki oddech.

Widzi, że pierś ma szeroką. Jest postawny aczkolwiek smukły i gibki jednocześnie.

Dziewczyna spuszcza w dół oczy i wbija wzrok w ziemię.

Nieznajomy mężczyzna podnosi ją i nieznane dotąd uczucie bezwładności ogarnia jej całe ciało. Płonie ogniem palącym ją do żywego.

Ta bezpośrednia jego bliskość, to poczucie przyjemności wynikające z tego faktu. Z kąd to się wzięło w niej? Dlaczego to czuje?

Wyślizguje się z jego ramion a on pozwala jej na to.

Klęka u jego stóp i prosi.

Panie odejdź i daj spokój mnie biednej, poślubionej Stwórcy.

Hahahahaha —śmieje się on i zrzuca z siebie długi płaszcz na ziemię.

Przeraził ją tym lekceważeniem.

Co teraz się stanie, co on uczyni, jeśli Boga w sercu jego mu brak być może???

Lecz on przemówił spokojnym głosem—a dlaczego miałbym to uczynić dla ciebie?

Czy wiesz, że mogę zrobić z tobą co zechcę?

Dziewczyna zamiera słysząc te słowa.

On siada w ławce i odzywa się do niej.

Wstań z podłogi i usiądź na moich kolanach.

Ona nie reaguje.

Wtem czuje na swoim podbródku zimno jakby…to ostrze miecza.

Zrób to co ci kazałem mówi on a głos jego brzmi niczym grzmot w czasie burzy.

Zastraszona i drgająca całym swym ciałem czyni to co jej rozkazał.

On dotyka jej prawej piersi ale nie pieści jej, napręża materiał habitu na wysokości sutków i prostym ruchem miecza ścina go.

To samo robi w miejscu lewej piersi.

Skłania swą głowę powoli i zatapiając usta w materiale wysysa jej sutek na zewnątrz. Wypuszcza go ze swych ust i pozostawia na zimnym powietrzu kaplicy. Drugi zostawia w spokoju.

Teraz ściąga z jej głowy kaptur habitu i owija jej długie włosy wokoło swego przedramienia oraz dłoni.

Nie walcz ze mną…mówi szeptem…nie broń się …bo nie wygrasz z rozkoszą….jaka w tobie kipi…i Bóg nie ześle ci przed nią żadnego wybawienia.

Nasyć się nehereni treścią

I odpisz

CZEKAM”

Małgorzata „posłusznie” odpowiedziała więc tymi słowy:

„Zaczęłam, ANDREASIE tam, gdzie Ty skończyłeś, czyli na dialogu:

teraz Ty się nasyć, o ile mój styl Ci się spodoba. Twój wydaje się

być bardzo interesujący… czyżbym trafiła na godnego mnie przeciwnika?

😉

oto co napisała Małgorzata jako nehereni dla swojego Andreasa:

Ale ułatwię Ci zadanie: staniesz się moja niewolnicą, każde nieposłuszeństwo zostanie ukarane, dlatego – zniewolona – nie jesteś odpowiedzialna za swoje czyny

Panie, proszę – próbowała jeszcze przemówić mu do tzw. sumienia, którego on zdawał się być pozbawiony – raczej umrę, aniżeli będę Ci powolna. Mój Bóg wolałby tę ofiarę…

Dziecko, co ty wiesz o Bogu? – zaśmiał się przybysz chrapliwie – Bóg, jeśli jest stwórcą wszechrzeczy i dał człowiekowi taka naturę jaką dał, być może nie chce aby człowiek występował przeciw ciału i grzeszył brakiem miłości do siebie samego odmawiając spełnienia własnych potrzeb. Ale nieważne: teraz jesteś w mojej mocy, powtarzam Ci: bądź posłuszna z tymi słowy wykonał ręką wplątaną w jej włosy taki ruch, aby jej twarz znalazła się blisko jego… poczuł gamę emocji bijących od zniewolonej: lęk, nienawiść, bezsilność i .. pożądanie a może i ciekawość?

Spojrzał w jej oczy: były niezwykłe, zielone, głębokie, błyszczące i takie .. podniecające.

Chodź za mną – pociągnął ją za włosy zrzucając ze swych kolan i kierując w stronę ołtarza.

Jęknęła tylko czując się bezsilną, zniewoloną nie tylko poprzez tego

tajemniczego mężczyznę, ale również przez swoje, nieznane wcześniej, odczucia.

Tymczasem niesamowity Pan położył zakonnicę na twardym, zimnym stole ofiarnym i przywiązał jej rozkrzyżowane ręce oraz nogi ognistymi linami, które zmaterializowały się z powietrza na jego ruch dłonią. Nie, nie parzyły, nie były nawet ciepłe ale wyglądały dość przerażająco: krwawa czerwień wokół przegubów jej bladych rąk i wokół kostek stóp..

Gdy leżała tak, totalnie unieruchomiona, mogąc jedynie wić się w bezsilności, On wsunął dłoń pod jej habit i zdarł z niej bieliznę, którą nosiła, pomagając sobie mieczem, który przez cały czas dzierżył w dłoni.

Krzyknęła przerażona – nigdy nie była naga przed mężczyzną…

Pozostawił na niej jedynie habit z wyciętymi miejscami na piersi, które teraz bezwstydnie wystawały prężąc się w górę z zimna i podniecenia, ogarniającego ją wbrew jej woli.

Błagam – próbowała uprosić go o uwolnienie, ale sama nie wiedziała, czy prosi o pozostawienie w spokoju czy o więcej i więcej nowych doznań.

Nie zareagował na jej słowa a może to co uczynił za chwilę było właśnie reakcją na nie? Dotknął delikatnie swoją męską dłonią jej dziewiczej kobiecości i poczuł, że ocieka rosą podniecenia. Zanurzył się w niej powoli. Zakonnica zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu w niekontrolowanym odruchu.

Wtedy zabawił się płatkami jej wrażliwej róży przesuwając po nich opuszkami swoich palców i wówczas młoda dziewczyna krzyknęła w ekstazie, zniewolona.

– Wiesz, jak smakujesz?- spytał demonicznym głosem – spróbuj, napewno cię to zaskoczy – mówiąc to niespiesząc się włożył jej palec do ust. Biedne dziewczę nie wiedziało nawet, jak to zrobić: jej usta i język odrętwiały z lęku i panującego w świątyni zimna.

Zauważył to i powiedział z ironicznym wyrazem twarzy:

– teraz zrobi Ci się gorąco.

Zaczął drzeć na niej habit, pewnymi i krótkimi ruchami obnażał jej śliczne ciało, ruch za ruchem, pociągnięcie za pociągnięciem, szarpnięcie za szarpnięciem. Kiedy stała przed nim zupełnie już naga, w zimnej i ciemnej kaplicy, z zamkniętymi powiekami, dygocąca z zimna i przerażenia, intruz przeraził się jak bardzo ją upokorzył tym co zrobił. Ślina uwięzła w jego gardle i nie mógł jej przełknąć z zaskoczenia własnymi reakcjami.

Kobieta otworzyła oczy i spojrzał w nie. Zobaczył w nich mieszankę bólu i rozkoszy. Zdziwił się swoim podnieceniem. Właściwie nie spodobało mu się to, jak zareagował na tę przestraszoną dziewczynę odkrytą z podartego habitu.

– zamknij oczy – dotknął jej twarzy ostrzem miecza, które powędrowało w okolicę prawego oka

– błagam, Panie, nie okaleczaj mnie – w tych cudnych zwierciadłach migotały na zmianę ból, lęk i podniecenie a on pomyślał, że za chwile nie wytrzyma..

– milcz i zamknij oczy, to może nic Ci nie zrobię – wysyczał ze złością

Posłusznie opuściła powieki, które on za chwilę zakrył gęsto tkaną opaską na oczy.

To ją przeraziło, poczuła się samotna w swoim bólu i przerażeniu, całkowicie ubezwłasnowolniona i wyobcowana.

– będę bardzo posłuszna, zrobię wszystko co pan rozkaże, nie będę stawiała oporu i … i chcę Panu służyć, ale proszę… błagam… proszę zwrócić mi spojrzenie…”

Kiedy Małgorzata, dumna z siebie i zadowolona z ogarniającego ją podniecenia przesłała swoją pierwszą część kontynuacji, była pewna, że musi się to spodobać jej wirtualnemu Panu. Nie spodziewała się jednak takiej pochwały, jaką znalazła w kolejnym e-mailu od Andreasa:

„Mieć taką niewolnicę, jak ty nehereni to skarb, bowiem masz dwa niezaprzeczalne dary.

Jeden to literacki talent..

Drugi to erotyczny akcent twojego charakteru.

Tak też ANDREAS jest dumny z faktu posiadania ciebie jako służebnicy.

I dopisał kolejną część opowiadania.

-Nie wykłuwam ci oczu dziewczyno lecz tylko je przesłaniam zawiązując tę szarfę by cię chronić…

-jak to chronić???

-Byś nie oszalała widząc to co zamierzam z tobą uczynić…

czy jesteś pewna, że to co ujrzysz nie doprowadzi cię do obłędu???

Zbyt piękna jesteś i pociągająca bym pozwolił ci zwariować po tak małej dawce rozkoszy dla twojej niewinnej dotąd świadomości.

A TERAZ MILCZ

ZAMKNIJ SIĘ

BO WCISNĘ CI DO UST CAŁY twój PODARTY HABIT

I ZADUSISZ SIĘ JAK KOT W WORKU

-dobrze – pomyślała ona w duchu i postanowiła zamilknąć choćby nie wiem co z nią ON miał zamiar wyczyniać

ON podniósł w górę ramiona i wyszeptał słowa, których ona nie zrozumiała

Były jej nieznane i wyrażały w jej mylnych odczuciach nienawiść

Przeraziły ją do szpiku kości

Am surgus emrcel uba ssah uij dertel otsma wehro geni

Na te słowa w kaplicy zrobiło się jasno i ciepło, wręcz gorąco

Z charakterystycznym dźwiękiem zsunęły się z sufitu łańcuchy lśniące i gładkie jak wypolerowane nieznanym sposobem

USIĄDŹ NIEWOLNICO

NADAJĘ CI IMIĘ

BĘDZIESZ SIĘ OD TEJ CHWILI NAZYWAŁA nehereni

ZAPAMIĘTAJ JE I CZCIJ MNIE JAKO, ŻE JESTEM OD TERAZ TWOIM WŁAŚCICIELEM NA WIEKI

IMIĘ MOJE BRZMI ANDREAS

I JE TAKŻE WYKUJ W SWOJEJ PAMIĘCI

ABYŚ ZAWSZE BYŁA PEWNA KOMU SŁUŻYSZ

Wsłuchaj się w nie

Ono niesie w sobie ból dla ciebie

Ono da ci wolność jakiej dotąd nie znałaś mimo, tego że będziesz zniewolona

To imię ofiaruje ci siłę byś mogła kochać swego PANA

W OKOŁO ROBIŁO SIĘ CORAZ BARDZIEJ UPALNIE

POT ŚCIEKAŁ PO CIELE nehereni

CZUŁA GO WSZĘDZIE

A JEJ ROZKROK KIPIAŁ Z ŻARU TAK BARDZO IŻ MUSIAŁA POCIERAĆ BEZWIEDNIE UDEM O UDO BY MÓC ZNIEŚĆ TO PRZYJEMNE PIECZENIE

USIĄDŹ GŁUPIA–powiedział Andreas z podstępnym uśmiechem wyrytym przebiegle na swoich męskich ustach

USIADŹ NA OŁTARZU TWOJEGO BOGA

ROZSIĄDŹ SIĘ NA NIM OKRAKIEM JAK LADACZNICA

Nehereni milcząc usiadła choć poczucie grzechu było w jej sercu i umyśle wielkie

Czuła jak ON oddychając ciężko i głęboko zapina na jej sutkach klamry

doświadczała nieznanej jej dotychczas rozkoszy pomimo bólu jaki jej towarzyszył

Ból…siła zapięcia była bolesna, przenikała ją jak strzała wkłuwająca się w serce

Nehereni wygina się w tył i jęczy

TAAAAAK TAK WŁAŚNIE POWINNO BYĆ SYCZY ANDREAS

MOCNYMI RUCHAMI ROZKŁADA NOGI nehereni

Pewnie ci się to nie podoba ale z czasem polubisz wszystko co dla ciebie mam

Rozkłożył jej nogi w szpagat

Są rozpłaszczone na ołtarzu tak, że jej kobiecość przywiera i przykleja się do białego obrusa na nim

ANDREAS bierze w dłonie kajdany zwisające z sufitu i zapina je na kostkach nehereni

Pstryka palcami a łańcuchy naprężają się mocno unosząc ją na kilka centymetrów nad ołtarz

On w ostatniej sekundzie podpiera jej plecy żeby nie przewróciła się

Jezu drogi – szepcze nehereni

Cichoooooooooo – syczy jej do ucha ANDREAS

BO POBUDZISZ WSZYSTKICH W KLASZTORZE I WÓWCZAS ZOBACZĄ JAK SIĘ ZABAWIASZ NOCĄ Z NIEZNAJOMYMI

HAHAHAHAHAHA

TO JĄ PRZYWRACA DO PORZĄDKU I MILCZY CHOCIAŻ JEJ BÓL JEST OGROMNY

NAPINA JEJ ŚCIĘGNA CAŁYCH NÓG I JESZCZE SUTKI UWIĘZIONE W POTRZASKU PIEKĄ JĄ NIEMIŁOSIERNIE

RĘCĘ!!!!!!!!!!!!!

WYCIĄGNIJ JE KU NIEBU…nehereni…może TWÓJ BÓG ZEŚLE CI OCALENIE PRZED ZHAŃBIENIEM

NEHERENI PODNOSI RĘCE DO GÓRY

LECZ ŻADEN CUD SIĘ NIE WYDARZA

ANDREAS ZAPINA STALOWE OBRĘCZE NA JEJ PRZEGUBACH

I DAJE SIĘ SŁYSZEĆ JEGO GŁOS…CICHY…SPOKOJNY…ZAROZUMIAŁY

stwórco, który jesteś BOGIEM i DIABŁEM w jednej osobie, ty który rodzisz i zabijasz na wszystkie sposoby jakie istnieją, istniały i będą istnieć, ty który jesteś wszystkim i nic nie ma poza tobą, obdarz ją intuicją transcendencji i oświecenia aby była w stanie zrozumieć CIEBIE, MNIE I siebie jako jedność bytu wiecznego i choć przemijalnego to na zawsze nie zniszczalnego. AMEN

i spojrzał na nehereni jak na odwrócony krzyż

nogi rozpięte na sztywno nad stołem ołtarza

ramiona prosto razem wyciągnięte i naprężone jak struna

sutki czerwone z boleści i podciągnięte piersi ku górze

zawiązane oczy

rozchylone usta

rozdęte chrapy noska

i połysk potu na jej skórze

JESTEŚ PIĘKNĄ ZDOBYCZĄ nehereni

Jesteś moim klejnotem i muszę skosztować twojego smaku

Złapał ją za pośladki

Nagie i jędrne

Ścisnął aż zadrgała jak dreszcz, jak spazm

Ugryzł ją lekko w szyję i zaskowyczała jak psinka

Przytulił ją więc by mogła poczuć jego ciało i przemówił

Jak smakowały ci twoje soki????

Nie kosztowałaś ich wcześniej!

Nauczono cię obrzydliwości dla ciała

WSTYDU PRZED CIELESNOŚCIĄ

A ona jest pięknem samym w sobie

Jak Bóg i po co chciałby stworzyć tak urocze ciało i nauczać że jest ohydne?????

To bzdura!!!!

Teraz ja zasmakuję ciebie…i poczuła jak coś delikatnego muska jej łechtaczkę

Przejęła ją rozkosz

Zapomniała o wstydzie i wyszeptała – taaaaak. Proszę nie przestawaj……

drgające dotykiem ruchy doprowadzały ją do szaleństwa

Wiła się i jęczała przenikliwie

Naraz poczuła, że ANDREAS pochłania ją coraz to więcej, że ssie już jej płatki i pociera je swoim językiem tak szybko i w muskający sposób aż poczuła dreszcze na swoich plecach

On przestał i nagle wdarł się w nią głęboko całym językiem wysysając sok z jej wnętrza

Wstał i pocałował ją w usta

Podoba ci się?

Tak ANDREASIE nic lepszego nigdy dotąd nie czułam

Zaczęli całować się bez opamiętania

Całował ją i dotykał mieczem jej różnych części ciała co wyzwalało u niej reakcję jakby prąd przepływał przez jej mózg

DOSĆ…niewolnico…

Ona dysząc jak zwierzę nie mogła uspokoić swego tchnienia

Jeszcze proszę….wyszeptała

Jeszcze…ANDREASIE….PANIE…WŁADCO mego losu……

Na jeszcze trzeba zasłużyć odparł ANDREAS

nehereni

kiedy będziesz czytać ten tekst zaopiekuj się swoim ciałem tak jak pragniesz żebym ja to zrobił i opisz mi to wysyłając twój dalszy ciąg

NIECIERPLIWY ANDREAS”

Małgorzata/nehereni nie posłuchała jednak polecenia swojego Pana dotyczącego zaopiekowania się własnym ciałem. Wolała dopisać dalszy ciąg historii, bo zajęcie to podniecało ją niezmiernie i nie chciała tracić czasu nawet na przyjemność cielesną. Dlatego już niebawem mogła wysłać Panu kolejny odcinek opowiadania o ANDREASIE i nehereni:

„Jak dużo i jak niewiele potrzeba było, aby zmienić nastawienie niewolnicy do swego Pana. Jeden orgazm, może pierwszy w życiu? a może zadawała już sobie rozkosz sama, wcześniej, słuchając potrzeb swego ciała i karząc się później modlitwą i pokutą ponad miarę?

Jakkolwiek nie było, teraz nie miało to już znaczenia: poznała rozkosz związaną z bólem i dłońmi mężczyzny – cudownego znawcy kobiecego ciała.

– zdejmiemy klamerki, moja piękna niewolnico – mówiąc to odpiął obydwie, co wywołało krzyk bólu – no tak, należało je zdjąć w momencie największej przyjemności, teraz gdy przestały uwalniać się endorfiny ból powrotnie napływającej do sutków krwi jest nieznośny, prawda? Ale za przyjemność możesz mi trochę zapłacić…

Zdjął jej z oczu opaskę, miały dziki wyraz i wyglądała z nim tak pięknie.. była piękna ze swoimi czarnymi, niedługimi włosami, regularnymi rysami twarzy no i te oczy, które zachwycały wszystkich. ANDREAS był dumny z posiadania takiej niewolnicy. Postanowił zabrać ją do siebie. Odpiął wszystkie urządzenia, które trzymały nehereni, zdjął z niej zniszczony habit i owinął swoim ciepłym płaszczem, po czym wziął na ręce jak najdroższy skarb i tak odjechali razem w kierunku posępnego zamczyska nieopodal, w którym mieszkał Pan.

Gdy byli już na miejscu , pozwolił się jej umyć i ubrać w aksamitną suknię zielonego koloru, który wspaniale podkreślił barwę jej oczu. Suknia miała dekolt tak głęboki, że widoczne były piersi wraz z sutkami. Dół sukni był obfity, ale miał rozcięcia z przodu i tyłu, gdyby zebrać boki i spiąć w jakiś sposób, to można by oglądać zarówno jej kobiecość jak i pośladki. Tymczasem poły sukni były jednak spuszczone i tylko piersi uwolnione znad gorsetu napawały nehereni przerażeniem.

Pan przyszedł po nią i podjąwszy ją pod rękę wywiódł z komnaty a następnie sprowadził po schodach do jadalni:

– zjedzmy kolację, teraz przez chwile będziesz moja wyuzdaną damą – uśmiechnął się ANDREAS

– z chęcią, chociaż muszę przyznać, że mam mętlik w głowie i nieswojo się czuję – wyszeptała nehereni

– uspokój się, nic Ci tutaj nie grozi. Przynajmniej nie w tym pokoju – jego usta okrasił złowrogi uśmieszek, którego ona na szczęście nie zauważyła.

Kolacje zjedli w miłej atmosferze, chociaż nehereni była onieśmielona i mało rozmowna. Później ANDREAS pozwolił nehereni odpocząć w fotelu zostawiając ją na jakiś czas samą. kiedy wrócił do niej był inny, taki jak w kaplicy, mroczny i tajemniczy.

– wstawaj, niewolnico, nie zapominaj, że jesteś tu dla mojej i tylko mojej przyjemności!

– tak, ANDREASIE – wyszeptała pobladłszy nieco

Pan zdjął z niej suknię, aby całkowicie uwolnić piersi. Były duże i zwisające, podobały mu się, bo wiedział, co dalej zrobić aby były jeszcze piękniejsze: w jego dłoniach zmaterializował się czarny, gruby sznur, którym zaczął owijać każdą z piersi, aż skóra na nich napięła się do granic możliwości. nehereni jęknęła cicho z bólu pomieszanego z rozkoszą.

Doznanie zdziwiło ją i przestraszyło. Kiedy podniosła oczy na swojego Pana, ten znów poczuł, że zaczyna tracić kontrolę nad sobą, miałby ochotę posiąść tę kobietę nawet zaraz, ale był przecież Panem, nie godziło się sprawiać niewolnicy wyłącznie przyjemności. Chociaż, biorąc pod uwagę fakt, że była dziewicą – jej przyjemność mogła być wątpliwą. Dla zasady ANDREAS postanowił jednak zagrać na zmysłach kobiety i swoich, zanim zajmie

się nią dogłębnie…

Czarny sznur wyglądał przepięknie na jej delikatnej skórze. Kiedy związał już piersi, postanowił zrobić dla nehereni również majtki ze sznura z supłem w pewnym, strategicznym, jakby rzecz można określić, miejscu. Tak ubrana musiała podejść do fotela, na którym uprzednio siedziała i przełożyć się przez jego oparcie a ręce położyć na siedzeniu. W ten sposób, jej delikatne pośladki zostały cudnie wyeksponowane i zdawały się oczekiwać na dalszy ciąg. Kolejny sznur oplótł nadgarstki nehereni i przymocował je do fotela a inny przytwierdził do niego nogi niewolnicy. Zanim Andreas uderzył po raz pierwszy, pieszczącym dotykiem dłoni przesuwał po jej skórze i napawał się jej gładkością. Ona przymknęła z lubością powieki jakby nie wstydziła się już dotyku mężczyzny. Ale gdy poczuła pierwsze piekące uderzenie bata, jęknęła i skuliła się w sobie, nie mogąc jednak uciec ani nawet zmienić niewygodnej pozycji.

Nie wiedziała, ile razów odebrała jej umęczona pupa, kiedy Pan przestał bić tak nagle, jak zaczął. Znów gładził jej zaognione tym razem pośladki i – jeśli nie wydawało się jej – pocałował ją nawet. Kiedy ją odwiązał, zachwiała się a on ją podtrzymał. To było właśnie

takie cudowne: zadawał jej ból i poniżenie a jednocześnie dbał o nią, gładził i podtrzymywał.

[…]

mam nadzieję, że się spodobało drogiemu i niecierpliwemu ANDREASOWI

:-)”

Jak się niebawem okazało, ANDREAS był pod wrażeniem słów swojej nehereni. Zaczął ją nawet nazywać pieszczotliwie „nehe”, jako, że w jego ocenie zasłużyła na życzliwość i odrobinę pieszczoty. Oczywiście, przesłał kolejną część ich fantastycznego opowiadania o nich samych:

„[…]

Andreas podtrzymywał nehe przed upadkiem na zimną i twardą podłogę komnaty.

Przytulił ją nawet do swej piersi i pogładził subtelnie po karku.

Ukoiło to jej zmęczenie i siły zaczęły powracać.

Teraz, stracisz swoje dziewictwo rzekł do niej podziwiając jej piękno

Zaraz staniesz się kobietą

Przestaniesz być niewinnym dziewczęciem

I odtąd twoje zmysły staną się nieubłagane dopóki ich nie zaspokoisz

Połóż się na podłodze nehe

Osunęła się delikatnie i przywarła do jego kolan

Boję się wyszeptała czule

Kładź się odparł Andreas i popchnął ją silną, lewą, ręką tak, że przywarła do lodowatej posadzki

Andreas klasnął w dłonie

Przed nim stanęło stare, drewniane, mocne krzesło

Podszedł do niego i szybkim ciosem stopy odzianej w piękny długi but wybił z niego powierzchnię siedzenia

Gwizdnął ostro a w jego dłoni pojawił się ozdobny topór

Wyrąbał nim wszystkie ostre drzazgi jakie mogły by okaleczyć jego śliczną niewolnicę

Gotowe rzekł jakby sam do siebie

Chodź tu nehe

Ona podniosła się i chciała podejść ale on dodał……na kolanach….i powoli…jakby w zwolnionym tempie

nehe zrozumiała

W pozycji na czworakach poczęła sunąć ku niemu

Jak pantera

Jak dzika kocica

Jak by płynęła do swego Pana

Władcy jej duszy

Dobrze nehe, dobrze

A teraz stój powiedział Andreas

Spójrz na mnie

Podniosła głowę a on niespodziewanie wbił topór przed nią

Lęk pojawił się w jej szmaragdowych oczach

Wstawaj nehe– krzyknął głęboko

Jeszcze nie zdążyła się podnosić gdy on poderwał ją do góry i niemal rzucając posadził na krześle

na moment prawie straciła przytomność z przerażenia

Nogi przywiązał jej ulubionym czerwonym sznurem do nóg krzesła

Teraz brutalnie przygiął jej grzbiet do ud i oplótł jej białą szyję czarnym sznurem

Przywiązał go do ud pod jej kolanami

Wyglądała ciekawie

Cofnął się i podziwiał swoje dzieło

Nie spodobało mu się więc wrzasnął jak dzikus i w jego dłoniach zabłysły złote łańcuchy

Przyczepił je do obręczy wystająych z przednich nóg krzesła

Teraz huknął śmiechem z zadowolenia i krzesło w raz z nehe znalazło się w powietrzu

Nehe wisiała wraz z krzesłem

zawieszona w przestrzeni prawie jak słońce na horyzoncie

Jej naga pupa i kobiecość „patrzyła” na Andreasa

Czekała na jego złą wolę

Pochylił się nad tym widokiem i polizał jej kobiecość jak wąż

Bardzo smaczną posiadam niewolnice pomyślał w duchu

Ona prawie zemdlała z zachwytu

Andreasie Panie mój wykorzystaj mnie do twych niecnych celów wyszeptała

Może…odparł zimno Andreas

Odwrócił ją głową do siebie i zmierzwił jej czarne włoski na niej

Nehe zobaczyła między jego nogami coś czego wcześniej nie widziała

Było to jak pal dość długie i grube

Sztywne i pulsujące krwią jej Pana

Andreas ściągnął z tego skórę i zobaczyła że ta część jego ciała ma dużą czerwoną głowę

Weźmiesz to do ust by sprawić mi przyjemność i rozkosz

Poczuła ciepło tego stworzenia i wchłonęła go do swojej buzi

Zrobiło się jej cieplej i zachwycił ją smak

Korzenny

Delikatny

Oraz miękkość tkanki połączona ze sprężystością i twardością

Andreas wyprężył się zadowolony

Ssij i gładź języczkiem nehe

Czyniła to z lubością a szał zaczął ogarniać jej zmysły

Czuła jak to coś rośnie w niej i pęcznieje jak żyje i pręży się w tym samym rytmie co jej Pan

Dość

Andreas uciekł z jej ust a ona niepocieszona poczuła niezadowolenie z siebie

Czyżby zrobiła coś nie tak???

Niech jej Pan ukarze ją więc srodze i pozwoli jej naprawić błąd

Ale on odwrócił ją tyłeczkiem ku sobie i usłyszała

Obiecałem ci niewolnico, że pozbawię cię dziś całkowicie twojej niepotrzebnej już niewinności

Poczuła jego palce na swoim rozkroku

Wiesz nehe jak w świecie nazywają to co kobiety noszą między udani???

Jedni mówią na to czule

Inni prostacko

a jeszcze inni bawią się tego nazwami

Twój skarb nazwiemy pipi

I cały czas czuła jak bawi się jej pipi a ona puszcza obfite soki jak dojrzały owoc rozkrojony na pół

Miotało nią podniecenie i nienasycenie

Poczuła jak coś wchodzi w nią…

W jej wnętrze

W pipi

Zrozumiała, że to ten sam element jej Pana, który miała łaskę i okazję trzymać w ustach

Był opór i gorąco

Ból i przyjemność

Rozkosz jak cios wdarła się w jej wnętrze

Zespoliła się z panem i pojęła, że byli dopasowani do siebie jak klin do otworu, na wcisk, na opór

Pan trzymał ją za głowę i zaczął kołysać się w niej jak na huśtawce

Przesuw

Ruch

Tarcie

Ślizganie

Nehe stała się energią

Przestała odczuwać siebie jako istotę cielesną

Wiedziała, że istnieje ale jakoś inaczej

Teraz była wirem

Tajfunem

Huraganem odczuć

Pan zaczął ją dźgać jak sztyletem w serce

Błogość i krzyk nehe rozdzierał cisze komnaty

razem byli jak wahadło, które on wprawiał w ruch swoim zapamiętaniem

Nehe przeżyła nieoczekiwanie coś co wstrząsnęło nią całą i spazmy przywróciły ją do przytomności

Pan czując jej ekstazę zaczął wnikać w nią głębiej i nagle jego ciałem poczęły szarpać pioruny spełnienia

Nehe poczuła w sobie jakieś ciepło jeszcze inne od tego poprzedniego

Nie wiedziała co przeżyli razem

Była świadoma tylko wspaniałości tego przeżycia…….

Dyszała jak pies zgoniony kilometrami

Było jej bardzo dobrze

Czuła w sobie wdzięczność do Andreasa

Pokochała go

Scroll to Top