Nieoczekiwana znajomość

631

Szukanie partnera na siłę nigdy nie było w moim stylu, zawsze wolałam raczej płynąć z nurtem, jeżeli wiecie co mam na myśli. Nie lubię się specjalnie spinać i tak jest też w przypadku uczuć, czekam po prostu na to co przyniesie życie. Tak jest najlepiej, człowiek unika zbędnego stresu. Skoro do tej pory ta zasada się sprawdzała, to myślę, że teraz będzie podobnie.

 

Nadeszło lato, właśnie skończyła się szkoła, miałam przed sobą ponad 2 miesiące lenistwa. W sumie na początku chciałam sobie znaleźć jakieś porządne zajęcie i zarobić trochę grosza, ale wyszło jak zawsze. Niestety jest ze mnie mały leniuszek, ale obiecałam sobie przepracować chociaż dwa tygodnie. W międzyczasie razem z kupelą wybrałyśmy się na festival rockowy, oczywiście nazwy wam nie podam, podpowiem tylko, że jest darmowy i przyjeżdża tam masa fajnych osób.

 

Dojeżdżając na miejsce okazało się, że nasze portmonetki świecą już pustkami, ponieważ po drodze się nie oszczędzałyśmy (wiadomo wakacje, studenci muszą poszaleć). Nie wiedząc za bardzo co zrobić udałyśmy się do najbliższego punktu gastronomicznego w celu zdobycia czegoś pożywnego. Oczywiście nie mając kasy musiałyśmy całą sprawę rozwiązać na tzw. sępa, ale opłaciło się. Przy okazji dowiedziałam się, że sprzedający tam chłopak ma imię Paweł i zaprasza nas wieczorem na imprezkę. W sumie nie bardzo wiedziałyśmy co z tym fantem począć, ale dałyśmy się namówić.

 

Było już koło północy, kiedy zjawił się nasz nowy (nie)znajomy. Przyniósł ze sobą browarki, więc byłyśmy w siódmym niebie, ale najlepsze miało dopiero nadejść. Okazało się, że załatwił na wejściówki na tzw. bakstejdż, czyli za kulisy mówiąc oględnie. Zawsze chciałam zobaczyć jak wyglądaja zaplecze wielkiego koncertu i właśnie nadarzała się ku temu wyśmienita okazja. Kiedy dotarliśmy na miejsce zobaczyłam masę sławnych, pijanych ludzi. Muzycy, aktorzy i wielu innych. Na około wielkie parasole, catering i masa piwka. To była niesamowita impreza, a zakończyłyśmy ją śpiąc pod stołem. Pawła niestety nie było, gdzieś znikął, nie było okazji ani podziękować, ani się pożegnać.

 

Po powrocie z wypadu, jeszcze przez długi czas wszystko wspominałam. Po pewnym czasie oczywiście przyszła szara rzeczywistość. Postanowiłam nieco odswieżyć grono znajomych i (o ja wariatka) zapisałam się na portalu randkowym . Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu odnalazłam tam Pawła, który jak się okazało poszukiwał…mnie. Od razu napisał do mnie wiadomość. Ponoć myślał o mnie cały czas i bał się, że nigdy mnie nie odnajdzie, ale dzięki serwisom randkowym udało się nam odnaleźć. Życie jest pełne niespodzianek.