Dawno temu, w Niskich Krajach…

Agnieszka powiedziała mi któregoś dnia, że Gośka (z którą, od kilku tygodni, mieszkała razem w wynajmowanym mieszkaniu, na takim holenderskim blokowisku) kupiła sobie nowy strój kąpielowy. „Moja” Margo chciała mi zagrać na nerwach, chyba. Tak ją wciąż kochałem, a ona od dwóch miesięcy dawała dupy innemu…. nieważne… later on!
Panieny wymyśliły sobie, że pójdą na nowo otwartą w mieścinie saunę, czy jakiś tam fitness. Tak sobie pomyślałem, że ona pewnie te bikini kupiła tylko po to, żeby błysnąć dupą (a naprawdę – niezłą miała/ma?) przed kutasami na tej saunie; (sorki, ale tak wtedy o niej myślałem – pełen wulgarności, i pełen zawiedzionej miłości – czysta schiza, mówię wam… i bardzo mi przykro, że tak bluzgam, ale staram się wczuć w tamten czas… poniekąd: słodki czas:-)
Agnieszka mi się nie podobała specjalnie; zawsze w myślach miałem tylko piczkę Margo (której to piczki użyczała od jakiegoś czasu innemu kutafonowi… – albo i wcześniej: nawet teraz nie chcę myśleć o takiej ewentualności); ale tym razem… zdecydowałem się pójść razem z nimi…. byle tylko być bliżej Margo. Byłem żałosny – przez 5 dni w tygodniu spałem z nią (ale tylko spałem, bez cudzysłowia), jedliśmy razem, i pracowaliśmy razem, po czym ona wyjeżdżała na weekend do jakiegoś popierdolonego, holenderskiego Jana, ksywka „Jantje” – że niby taki mały, bo to holenderskie zdrobnienie od „Jana”… zresztą: nie trzeba zdrabniać…. – nieważne); podła suka.
Nie byłem sobą. Ale gdy usłyszałem, że idą na saunę, i że mam okazję pójść z nimi, to chciałem tam być, chociażby po to, by raz jeszcze obejrzeć półnagie ciało Margo. Żal dupę ściskał: jak facet może dopuścić do tego, by dać się tak stłamsić?! „miłość” jest pojebana, i przereklamowana…; nie byłem sobą (ale to już chyba pisałem…);
Była bardzo wysoka, miała ksywkę w szkole – „8848″ – że niby Mount Everest. Miała prawie metr 80. Ja mam metr 87, więc nawet się nie musiałem schylać. Ale to już była przeszłość: od 2 miesięcy dawała dupy innemu, bo on miał chałupę w tej Holandii, a ja nie. Podła suka!
Szedłem z nimi na tę saunę, myśląc o jej cipce, którą od 2 miesięcy próbował otworzyć taki tam jeden, przywiędły kutas, i nawet się nie spodziewałem, co nastąpi. Gdybym wiedział, co się wydarzy…. hm… to pewnie tym bardziej bym poszedł:-); ale na razie była tylko schiza, że znowu ciało mojej suczki będą oglądali inni faceci, a ja tylko mogę statystować.
Margo była w swoim pełnym rozkwicie: całe 25 lat seksu i pewności siebie. Taka zajebiście seksowna sucz, w pełni sił. Olewała mnie od początku, tego dnia: „Chcesz iść z nami? No to chodź, skoro musisz”…. – poniżyła mnie po raz kolejny. Agnieszka wydawała się nie kumać w ogóle, o co chodzi, i po prostu miała w myślach tylko miłe spędzenie popołudnia.
Sauna (czy fitness), jak to sauna (czy fitness) w Holandii: full wypas – basen, prysznice, przystępne ceny, i drinki po wszystkim; „moje” laski poszły do swojej szatni, ja do swojej; byłem w nastroju „do dupy”, bo wiedziałem, jak Gośka działa na innych facetów, gdy się ubierze w bikini…. do niedawna sam tego doświadczałem…;
Poszliśmy trochę późno, tak po 18-tej… sauna była czynna do 20-tej; zanim się przygotowaliśmy, było już chyba po 19-ej; miałem w głowie tylko zazdrość i schizę, zwłaszcza, gdy widziałem, jak się faceci patrzą na ciało mojej suczki, które jeszcze przed wakacjami było „moje” i tylko moje, a teraz obmacywał je jakiś popierdolony Holender, bez normalnego wzwodu, ale z kasą (sama mi o tym opowiadała, to znaczy – o braku wzwodu, a kasę dopowiadałem sobie sam: no, mówię wam – popierdolona sytuacja)!
A najbardziej mnie wkurwiali Arabowie, Marokańcy głównie (bo tych w Holandii „jak mrówków”): gapili się na nią, jak prymitywne samce (każdy z nas jest samcem, ale my, Europejczycy, przynajmniej udajemy, że patrzymy w oczy); oni nawet nie udawali: gapili się w jej krocze, i nawet, bez żadnego obciachu, smyrali się po jajach…);
Laski się zrelaksowały, łaziły po basenie – 1,20 głębokości, jakieś sztuczne, super-hiper zasolenie wody; kładły się na plecach i wypinały cipska (chociaż pewnie one to inaczej postrzegały); tego dnia akurat był półfinał Mistrzostw Świata w piłce nożnej, i Holandia grała… z kimś tam: a chuj mi do tego, z kim… ja traciłem Margo, i nic się nie liczyło; tak się zdołowałem, że też dałem sobie w końcu luz, i dałem się ponieść falom…;
Aniśmy się obejrzeli, a zrobiło się późno, no i pusto, na basenie…; „ekipa techniczna” ślepiła w telewizor, bo tam „Oranje” właśnie szturmowali bramkę… kogoś tam, albo na odwrót…. a chuj mi do tego… wiem, mówiłem już, że mi to wisiało…; w końcu mecz się skończył (chyba), bo facet z dyżurki zaczął charkotać po swojemu, że „je mut terug huis”, czyli, że należy zabierać tyłki z wody, i wracać do domu;
Zanim ten alarm podnieśli, tak sobie lukałem smętnie na pływającą Margo, no i niechcący – na pływającą obok Agnieszkę; Aga…. hm…. nie mogła się równać do Margo: niższa, nie tak ładna, nawet sądziłem, że cycki ma mniejsze (chociaż Margo nie miała wcale wielkich balonów, ale za to bardzo kształtne i jędrne – nawet je „wulkanikami” kiedyś tam ochrzciłem); no i właśnie od cycków się zaczęło….;
Ona (Aga) sobie chyba nawet nie zdawała sprawy, jak jej te sutki stanęły na baczność! tak sobie moczyła dupsko w tej wodzie, i tak sobie leniwie pływała na plecach, a tu takie dwie antenki, idealnie odznaczające się przez mokry materiał stanika! to chyba od zimnej wody (nigdy nie byłem kobietą, i nigdy mi sutki nie sterczały aż tak bardzo, ale podobno kobiety tak mają: nie muszą być podniecone, żeby im sutki sterczały – to coś, jak z porannym staniem fiuta na baczność u facetów, tak „bez powodu”); no, ale nieważne…..
Tak sobie na nią luknąłem, i jeszcze raz…. i zacząłem się przypatrywać dokładniej: miała bardzo „oszczędne” majtki: tylko minimalny trójkącik, zakrywający cipkę, i dwie, cieniuteńkie, wstążki na biodrach, z takimi zajebistymi kokardkami, które aż się prosiły o to, żeby je rozsupłać; no i akurat przepływałem koło niej, i zauważyłem, że na tym trójkąciku tak się jej zajebiście odznacza szparka…. wiecie, jak to jest: laska „we wodzie”, majty mokre, i co tam pod majtkami, to się odznacza; no i mnie, kuźwa, ruszyło…;
Chyba pierwszy raz od dwóch lat, od kiedy byłem z Margo w tej jebanej Holandii, zwróciłem uwagę na inną kobietę; a ta – jakby nigdy nic: leży se na plerach, i leniwie macha nogami…. no i właśnie zauważyłem, że ma zajebiście podniecające biodra, i taki śliczny, kobiecy, lekko uwypuklony brzuszek……;
Ale nas z tego basenu pogonili;
Nie wiem, czy wiecie, ale w holenderskich saunach (fittnesach) są koedukacyjne prysznice; tzn. niby nie są koedukacyjne, ale „ogólnie dostępne”; normalnie jest tak, że laski wchodzą oddzielnie, a faceci oddzielnie; ale, jak już wspomniałem, zrobiło się późno, i cała ekipa z basenu wlazła pod te prysznice „samen”, czyli razem; niby nie powinno być problemu, bo są tam „boksy”, czyli takie pół ustronne miejsca, gdzie sobie można w spokoju dupsko opłukać; ale tym razem było inaczej….;
Poza nami trojgiem, w basenie plumkał się jeszcze jakiś Holender, „lekko opalony”, mówiąc wprost: czarnuch, pewnie z Aruby albo z Curacao, i jakaś blond laska, na którą wcześniej nie zwracałem uwagi; no i cała ta nasza ekipa, w sumie 5 osób, wparowała pod te prysznice…; i każdy poszedł grzecznie w swój kącik, i pewnie by nic nie było, gdyby nie ten pojeb z „dyżurki”…;
Marokaniec, albo jakiś taki śniady, ciapaty…. ale przystojny, jeśli mnie to oceniać: wiecie, jak to jest? – te darmozjady z Afryki, w Holandii odżywają na „socjalu” (i nielegalnym handlu haszem): włoski na żelu, bermudy na dupie, złoty sygnet na paluchu…; chyba od początku nie był do końca trzeźwy, bo nagle wypalił: „jointje voor alles?” … znaczy: czy ktoś chce zajarać jointa?
Nie wiem, co się stało z tą blond Holenderką (Holendrzy są bardzo ok, gdy chodzi o przestrzeganie prawa, tzn. jarają aż miło, ale głównie w domach, albo w tych osławionych coffie-shopach); nie wiem, co się stało z tym czarnuchem (wyglądał dość inteligentnie, trochę jak Patrick Kluivert, taki piłkarz); no i po pierwsze – nie wiem, co się stało z „moimi” laskami: Aga chyba tylko raz, od kiedy ją znałem (a znałem ją od półtora roku) puściła dymka, i jej nie smakowało, bo nie paliła w ogóle papierosów; Gośka… – kiedyś ze mną zajarała, ale w sumie oboje woleliśmy porto, zmieszane z czymś tam, znaczy alkohol…. wiadomo: Polacy :-)… a tu nagle widzę, że wszyscy – debilnie uśmiechnięci, a ta blondzia holenderska mówi: „waarom niet”, znaczy: dlaczego nie? czarnuch też się głupio uśmiecha, Gośka – podobnie, a Aga wychyla się ze swojego kącika i patrzy na mnie; a ja na nią….; i czuję, że mi pała staje, bo Aga tylko w prawie niewidocznych, bo tak małych, majtkach, ale bez biustonosza, i te jej zajebiste antenki na czubkach cycków…. ona chyba tak odruchowo się wychyliła zza tych kafelków… a mi tak odruchowo fiut poszedł prawie do pionu, i zaczął zupełnie jednoznacznie rozpychać slipki…; oboje się zawstydziliśmy, ja się odwróciłem do ściany, ale mi pała stoi jak marzenie, i próbuje wyrwać się na wolność z ciasnych slipek;
Nie za bardzo wiedziałem, co z tą sterczącą pałą począć; tymczasem – ja patrzę, a ten Marokaniec od jointów zdejmuje bermudy, tylko w slipach, pała i solidne jaja mu się odznaczają, aż mnie podniecenie bierze (chociaz ja żaden homoś), wyciąga plastikową torebkę, a tam 3 piękne jointy, prawie tak grube, jak ta jego, coraz bardziej się odznaczająca w slipach pała (nie, no, przesadziłem 🙂 – ale solidny stuff); widzę, że Gośka luka na tę Holenderkę (głowy im było widać zza tych boksów kafelkowych) i chyba sobie nawet kiwnęły tymi łepetynami (albo mi się zdawało), i słyszę, jak mówi do Agi: – Wreszcie ten jeden raz bądź sobą!
No i Aga (do tej pory ją postrzegałem jako taką „cnotkę niewydymkę”, z jakiejś tam mieściny pod Białymstokiem) wychodzi zza tego prysznicowego schronienia, cycki jej dyndają, suty sterczą, a mi ta pała mało nie eksploduje! Za chwilę Gośka się wyłania… też już bez biustonosza, te jej wulkaniki tak zajebiście się kołyszą, gdy – kręcąc zamaszyście tyłkiem – idzie do tego Marokańca, który już wyciąga zapalniczkę, przypala, zaciąga się, i daje jej; Gośka bierze macha, odwraca się…. – ja pierdolę, jakie ona miała śliczne biodra i długie uda!!!!, do teraz się jaram, gdy sobie ją wyobrażam – i daje jointa Holenderce; Booooże….. – co za dupa!!! dopiero teraz zwróciłem na nią uwagę….. też tylko w majtkach, wielkie, pełne cyce na wierzchu, z dużymi, ciemnymi sutkami, no i ta wielka, kształtna dupa, z ledwie co zasłoniętą bardzo opiętymi majtkami cipką!! – uśmiecha się do mnie bezczelnie i się zaciąga; no i wychodzi Murzyn….. i kurwa….. można zwątpić: mało mu tych slipów nie rozsadzi! tak na oko – kilo żywego mięcha w gaciach (a widać, że to nie koniec, i że mu ciągle rośnie!!);
No i teraz się naprawdę zaczęło…..! Ja, już bez wstydu, ze sterczącymi do przodu slipami, idę po tego jointa, zaciągam się, daję Adze, ta ciągnie, jakby laskę robiła, oddaje czarnuchowi, który ciągnie górą, a tu mu na dole rośnie w gaciach to, co i tak miał już ogromne; naprawdę!!! Pierwszy raz widziałem taki widok: jakby ktoś balon pompował – kurwa, podnieciłem się dodatkowo, chociaż nie mam cipki!
No i od tego momentu wypadki potoczyły się jak lawina!
Marokaniec zaciąga się jeszcze raz, przekręca zamek w drzwiach do pomieszczenia z prysznicami, i sam zdejmuje slipy…. pała mu skacze do pionu (no, solidną miał!), i rusza do Holenderki z wielką dupą (a jajca mu się kołyszą pod kutasem); Czarnuch idzie do Marokańca, bierze drugiego jointa z torebki, przypala, zaciąga się raz jeszcze, i daje Margo; a ta sucz – jakby ją zamurowało: gapi się jak zahipnotyzowana w krocze czarnucha, ciągnie bezwiednie podanego jointa, i widzę, jak jej po udach zaczynają cieknąć soki – majtki co prawda ma ciągle jeszcze mokre od wody, ale tam, gdzie jest szparka, robi się ciemniejsza plama; ja sam czuję, że za chwilę oszaleję z podniecenia – biorę zapalonego jointa od czarnucha, który właśnie ściąga z tyłka Margo jej świeżo zakupione bikini; Margo wypina się, jak najlepsza aktorka porno: jej picz rozszerza się lekko, czuję zapach jej cipki (a może wszystkich trzech cipek naraz), a czarnuch wkłada do rozpulchnionej dziury dwa paluchy; „moja” sucz spina się w sobie, jak klacz potraktowana batem, i wydaje z siebie przeciągłe „oooohhhhhh”;
Mając w podświadomości zajebiście podniecający mikst: ZAZDROŚCI (paluchy czarnucha w cipce mojej, do niedawna, dziewczyny) i wiszącą w powietrzu RUJĘ (wiem, co te wszystkie pizdy za chwilę czeka, i wiem, że one też wiedzą, i tego chcą) biorę potężnego macha, i jeszcze, trzymając dym w płucach, i oddając dymiącego jointa Adze, zaczynam jej te sutki kręcić paluchami, niczym pokrętłami w starym radioodbiorniku; Aga zadrżała jak galareta, gdy ją za te suty dotknąłem, bierze kolejnego macha…. widzę, że aż ją odrzuca, ale dzielnie trzyma dym w płucach, jakby jarała od dziecka; no i klęka przed mną, i szybkim, głodnym ruchem, ściąga mi slipy; kutas z nich wyskoczył, jakby był na sprężynie, aż ją uderzył w podbródek – tak nabrzmiałej pały nie miałem chyba od czasów licealnych (jeśli w ogóle, kiedykolwiek); dziewczyna, bez dalszych ceregieli, wpija się ustami w penisa, ściąga do końca napletek, i ssie, aż miło; a mi – ciary chodzą po całym ciele: moja cnotliwa (jak do tej pory sądziłem) koleżanka robi mi loda-marzenie: wsadza kutasa głęboko do gardła, niemal po same jaja, i ciągnie, jak dyplomowany lachociąg! Nikt mi tak pały nie ssał, jak ona wtedy (a sporo lat już od tamtej orgietki minęło, i – nie chwaląc się – niejedna mi jeszcze ssała…);
W normalnych warunkach joint zaczyna działać po 2-3-4 minutach. Tym razem było szybciej, ale trudno się dziwić: zapach feromonów, spermy, i soczków z trzech, tęskniących za solidnym wyruchaniem, najaranych pizd, wyczuwało się dosłownie w powietrzu. Kątem oka widzę, jak Marokaniec ściąga majtki z wielkiej, ale ślicznej, kształtnej dupy Holenderki, która stoi do nas tyłem; klepie ją (trochę za mocno, jak na mój sposób traktowania najaranych suczek) po pośladkach, ta – wypina się cudownie – i oczom całej naszej czwórki, stojącej ze 2 metry z tyłu, ukazuje się ciemne cipsko, z wielką szparą między nabrzmiałymi wargami. Marokaniec wkłada tam jęzora, a niderlandzka sucz zaczyna jęczeć, cienkim głosikiem, tak niby nie pasującym do tej jej wielkiej dupy, wielkich cycków, i wielkiej piczy….
Na ten widok Margo, już z goła pizdą na wierzchu, przytula się przodem do torsu Murzyna, rozpłaszcza te swoje jędrne cycki na jego ładnie wysklepionej klacie, i zaczyna falować biodrami, przyciskając podbrzusze do jego, prawie pękających w szwach, slipów; widać, że jest napalona, jakby przez pół roku nikt jej fiuta między nogi nie wkładał (a wiem, że to nieprawda – jeszcze w wakacje sam jej wkładałem); czarnuch nie może już zdzierżyć, ściąga majtki jednym ruchem: wielka, gruba pała nawet mu nie stoi pionowo, ale dynda między udami; a pod pałą – dwa wielkie jaja , za które, moja do niedawna sunia, chwyta teraz całą dłonią; drugą ręką łapie kutasa za żołądż, i – mimo, że ma dość dużą dłoń – to nie jest w stanie objąć go całego; ściąga napletek i zaczyna powolne (chyba się trochę bała) ruchy: w góre i w dół, w góre i w dół; ale tylko przez kilka sekund, bo nie wytrzymuje, nagle odwraca się, i wypina dupsko wprost pod to wielkie, czarne, nabrzmiałe monstrum, wygladające jak solidny kawał kaszanki;
Aga, która w międzyczasie oderwała na chwilę usta od mojego kutasa (który stoi mi już zupełnie pionowo, dotykając pępka) gapi się, niczym zahipnotyzowany przez wzrok kobry królik, w obślimaczoną cipę Margo, z dziurą wycelowaną wprost pod fiuta czarnucha (nawet nie miał aż takiego wielkiego – chociaż o rząd wielkości większego od mojego, i marokańskiego – ale za to niesamowicie grubego), zaczyna bezwiednie jeździć paluszkiem po łechtaczce, przez delikatny materiał majteczek; nagle, w jednym momencie, spoglądamy na siebie, i Aga klęka, i zaczyna mi lizać jaja, a obiema dłońmi zaczyna dziki masaż fiuta; zaczynam odpływać, nie tylko z powodu tego masażu, ale czuję, że i joint zaczyna robić swoje; Aga na chwilę wstaje z klęczek, a ja, z dziką przyjemnością, ciągnę za te pierdułkowate sznureczki na jej biodrach; majtki opadają, ukazuje się pięknie wygolona pizdunia, z tak słodko (uwielbiam to) sterczącym na środku „mięskiem” (takie pizdeczki nazywam „wulgarną cipką” :-); Aga – już najarana na maksa – zaczyna bluzgać przez zaciśnięte zęby: – Wyliż mi pizdę (nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek usłyszę takie słowa w jej ustach); a ja – o mało co się nie spuszczę od samego dźwięku tych wyrazów – zbliżam usta do jej piczki: pachnie kobietą, cipkę ma mokrusieńką, po udach cieknie jej, klejący palce, soczek; liżę jej uda od wewnętrznej strony, jak głodny psiak, zbieram palcami ten jej cipkowy nektar, i daję jej palucha do possania; razem zlizujemy z palca to jej podniecenie; na chwilę wpycha mi jezyk do ust, reką ściska za jaja, i prawie krzyczy: – Wyruchaj mnie, chuju! – Masz to, zdziro! – odkrzykuję, dysząc z dzikiego podniecenia. – Wypnij dupę, dziwko!
Aga wypina dupcię, cipka się jej trochę rozchyla, kropelki soków lśnią na różowych płatkach jej pizdeczki niczym rosa…. i w tym momencie słyszę przeciągłe: „aaaahhhhhh” – podnoszę głowę, i widzę, jak na najlepszym pornolu, idealnie dla mojego wzroku ustawiony pod odpowiednim kątem, wypięty zad „mojej” Margo, i wielkiego, czarnego kutasa, który rozpycha jej ciasną piczę, i zagłębia się, centymetr po centymetrze, w tych jej słodkich różowościach; czarnuch wpycha do pochwy mojej suni, do połowy, swojego obrzmiałego kutasa, i wysuwa…. pała mu lśni, niczym nasmarowana gliceryną; moja (do niedawna moja) kobieta wygina się w pałąk, łapie czarnucha od spodu za jaja, i jęczy gardłowo: „fuck me, fuck me hard, to the end” (wspólnie oglądane pornole widocznie nie tylko ja zapamiętałem); „czarnuch rucha moją kobietę”, przebiega mi przez głowę idiotyczna (zważywszy na okoliczności) myśl;
Ale to mnie jeszcze bardziej (chociaż to się wydaje niemożliwe) podnieca; jedną ręką przykładam kutasa do dziurki Agi, drugą łapię ją za ten słodki, płaski brzuszek, i przyciągam do siebie; i powoli, jak na filmie instruktażowym (nie wiem, czy są takie filmy) wpycham mojego pulsującego wojownika do jej słodziutkiej, zaślinionej, chętnej, naoliwionej, bezbronnie wypiętej piczy; nadziewam sucz na moją rozognioną pałę, jak starożytny Grek, starożytnego Persa, na dzidę; cudowne uczucie: na początku – mały opór, główka penisa przebija się, z niewielkimi oporami, przez pierwszą linię obrony, ale za chwile słychać coś, jak małe „plum”…. i kutas wjeżdza w pizdę, jak nóż w roztopione masło, po same jaja; Aga wydaje z siebie gardłowe „arrrgggghhh”, opiera się rękoma o wyłożoną kafelkami ścianę, i aż niemal prostuje: wygina słodko cały kregosłup, wypinając przy tym dupę, z cipą nadzianą na sterczącego chuja; ja trzymam go bez ruchu, ona robi kilka ruchów biodrami, w tę i z powrotem, i nagle czuję, jak jej pizdunia zaciska mi się na pale: Aga zaczyna jebać mnie od środka; jest bosko! – ma taką ciasną dziurkę, i tak słodko obejmuje kutasa swoimi cipkowymi wargami, i ściska, i ściska…;
Normalnie, to bym eksplodował już po paru sekundach, ale tym razem czuję, że mogę długo, i że wytrysk jest pod kontrolą – tak to już jest po maryście! łapię ją w końcu za biodra, i zaczynam dziko dobijać, aż mi jaja odskakują od jej, ociekającej sokami, piczy. Czarnuch w tym czasie otworzył już zupełnie pizdę Margo, i robi podobnie: jego czarna pyta metodyczne wchodzi i wychodzi z cipy mojej suczy: „gdzie tej kurwie mieści się taki kawał mięcha” – przez głowę przebiega mi, przyznaję teraz – niezbyt inteligentna myśl…; „maryśka” sprawia, jakbym stracił czucie wszędzie, jakbym wyszedł poza ciało, i był tylko tym fiutem, którego tak ciasno obejmuje picza mojej koleżanki; czuję dziką przyjemność, gdy kutas trze o – dobrze naoliwione – wnętrze Agowego jebadełka. – Spuszczę ci się do środka, słodka kurewko – harczę jej w ucho; – Nie jestem żadną kurewką! Chcę dziś być kurwą! i rżnij mnie, jak niedojebaną sukę…… – w ostatnim przebłysku świadomości dociera do mnie, że moja, bardzo grzeczna do tej pory, znajoma, totalnie odpłynęła, i wygaduje takie rzeczy, których nie słyszałem na najlepszych pornolach;
„Ooooouuuuuuu” – dobiega nas w tym czasie z drugiego końca pomieszczenia! To Marokaniec wjechał właśnie, bez żadnych delikatności, w piczę wielkodupnej Holenderki; dzikim spojrzeniem patrzę, co się tam dzieje, nie przestając ostro ujeżdżać od tyłu Agi: ta holenderska sucz, z wielkimi, falującymi pod uderzeniami arabskiego fiuta cycami, wygięła się w łuk, i pomaga śniademu jebace, ruszając biodrami; i drze się przy tym, jak opętana;
Darcie udzieliło się też i Margo: stęka jak jebana przez ogiera klacz, rusza dupą, a kutas czarnucha rozjebuje ją bez litości; „jak ci jest, kurwo”… rzucam do niej przez zaciśnięte zęby (a mój fiut też ujeżdża piczę Agi, aż zaczyna TAM chlupać i mlaskać); – Zajebiście…ooohhh… ale ma pytę!!!! – ale mnie ujeżdza, wypełnia mnie całą…. aaaaaa…, o kurwa, chyba dochodzę!
– Spuść się w końcu, czarny chuju, do tej białej pizdy – krzyczę niby do czarnucha, ale wiem, że i tak nie kuma (bo niby skąd miałby kumać po polsku);
A czarnuch chyba jednak zajarzył (może jakiś body language): widzę, że mu się czarna morda wykrzywia w grymasie orgazmu, że dobija piczę Margo coraz bardziej….. aż przestałem jebać Agę, żeby popatrzeć do końca: zaczyna stękać, jak to samiec (oj, wolę jęczenie samiczek, gdy dochodzą – przyznaję: jesteśmy zbyt prymitywni, powinniśmy się spuszczać bezgłośnie do waszych cipek 🙂
I strzela w końcu; i tak, jak na japońskiej mandze, ale to było prawdziwe: z pizdy Margo zaczynają wyciekać całe strumienie białej śmietany…. moja sucz odpływa totalnie: drze się bez kontroli jakimś gardłowym „aghhhhhhhh”, jej pizda dobija wielka czarną pałę, zupełnie siebie nie kontroluje, a z tej jej rozjebanej szpary wypływają strumienie białej spermy;
Dobijam Agę, już zupełnie bez kontroli, moja sucz, czuję, doszła…. drży cała i trzęsie się… wyciągam kutasa w pełnej erekcji…zostawiam ją taką rozedrganą, krzyczę do czarnucha: „take her, finished her”!!! i idę z tą dzidą do wciąż spazmującej Margo;
– A teraz wyjebie cię w dupę…. bedziesz miała obie dziury zaspermione, za wszystko, co mi zrobiłaś!!!…. i nawet jej nie pytam o zgodę: łapię za biodra, omijam skwapliwie zalaną czarnuchową spermą pizdę, celuję prosto w rozwartą dziurę na dupie, przykładam, i wpycham: Margo, której już powoli wracał oddech, wydziera się przeciągłym „nieeeeeeeee”!!! a ja sukę dobijam w tą jej wypietą dupę: bez litości, i po same jaja!
Sucz gnie się i wygina, ciągle wrzeszczy „nieeeeee”, ale ja już nie kontroluję niczego: jebię zdzirę jak szaleniec, mam to w dupie, czy ją boli, czy nie, czy ktoś ją kiedyś jebał w tę dziurę, czy nie, odbijam sobie wszystkie upokorzenia z ostatnich miesięcy, jebię sucz, harcząc jej do ucha: – Ty zdziro, tak cię kochałem, masz za wszystko, kurwo! maaaasz!!!!……. czuję, że dochodzę: z dziury dochodzą jakieś dziwne, ciamkające odgłosy, ta mi się ciągle drze „nieeee”… a ja ją jebię, i czuję, że jeszcze 5…. 4…. 3…. 2 dobicia, i wystrzelę;
O kurwa! takiego orgazmu jeszcze nigdy nie miałem! – przez dobrych 5 sekund strumienie spermy zalewały dupę Margo, a ta pizda ciągle „nieeeeee!!”, a to mnie jeszcze bardziej podniecało; moja i murzyńska sperma zmieszały się na jej pośladkach i udach, spływały gęstą strugą…. ona chyba nawet zaczęła płakać, pewnie ją bolało (a chuj ci…. nomen omen… w dupę!); rzeka białej mazi spływa jej po cipsku, wypływa z dupy, sucz sie trzęsie i ciągle drze się „nieeee”, jakby to coś pomogło;
Nawet Marokańca to przyciągnęlo – wyciąga wielką pałę z nabrzmiałej pizdy Holenderki….. i idzie jak lunatyk do tego rozjebanego krocza Margo: finished her!!! – wrzeszczę do niego… i ruszam do Holenderki, bo ciągle czuję, że mi kutas nie opada; już mnie to nie obchodzi, co z moją byłą suczą, bo mam teraz przed oczami wypietą dupę Holenderki, z ciągle rozjebaną piczą, z wielką dziurą pełną czerwonego mięcha, wycelowaną wprost we mnie: nie myślę, nie zastanawiam się: czy miał HIV-a, gdzie jest gumka, czy ona jest czysta? …. wpadam na nią z doskoku, picza cała mokra, kutas mi wjeżdza bez oporu, ale sucz się drze od razu: wpycham jej po same jaja, żałując, że i tych jaj nie mogę tam wepchnąć, łapię za włosy i ciągnę za te pióra; czuję, że ją boli, a jednocześnia ta sucz wygina kręgosłyp i stęka: „do it do it”!
To mi sie nigdy nie zdarzyło: po takiej ejakulacji – dochodzę drugi raz…. i jajca mi pulsują: rucham Holenderkę, wreszcie…… strzelam! Mniej już tego, ale wciąż na tyle dużo, żeby zobaczyc, jak jej ta moja śmietana wypływa z piczy….;
…………………………..
…………………………….
……………………………
później już nie było tak fajnie; nawet, przez jakiś czas, bałem sie, że mnie wsadzą do pierdla – na szczęście (dla mnie, i dla nich) żadna nie zaciążyła, a wszystko w końcu rozeszło się po kościach, a mendy-prawnicy nie mieli okazji do zarobku; i – o ile mi wiadomo – nie mam HIV-a 🙂 – ale co sobie pochędożyłem wtedy, to moje! – i jeśli będę miał okazję, zanim raz na zawsze zamknę oczy, powspominać sobie „stare dobre czasy” (oby nastapiło to jak najpóźniej:-), to właśnie tę historię chciałbym wspomnieć, zanim odejdę raz na zawsze : aha: Margo… – no cóż – jakiś czas potem pokasowałem wszystkie mejle do niej, i jej fotki, włącznie z tymi bardzo „hot”…; zostawiłem tylko jedną, zrobioną samowyzwalaczem (nawet papierową kopię sobie zrobiłem): gdy siedzimy na wrzosowisku, i patrzymy na siebie, a w oczach mamy po prostu…. czystą MIŁOŚĆ…;
ps. panowie (samce): spieszcie się kochać sunie….. – tak szybko odchodzą (do innych 😉 !!!!
ps. 2: to był tylko jeden taki raz, w moim całym (dość długim już) życiu; ja naprawdę kocham kobiety, i szanuję, i zero ironii; i wiem, że pretensje za to, jakie możecie czasami być, należy kierować do Stwórcy…..;

Scroll to Top