Deszczowy facet

Było lato, do około pola, lasy i jezioro, piękny duży dom. Felerem takich wakacji było brak towarzystwa w moim wieku. Miałam (jeszcze) 17 lat, byłam szczuplutką, chudziutką wręcz nastolatką, według mojej mamy ze sporą niedowagą, według moich koleżanek sytuację ratowały sporych rozmiarów jędrne cycki. Zazdrościły mi tych buforów, ja sama, gdy zaczęły mi tak sterczeć, strasznie się ich wstydziłam, ale ostatecznie stały się moją dumą. Moje blond włosy łagodnymi splotami sięgały tyłka, miałam duże niebieskie oczy. Coraz bardziej podobałam się sobie jako kobieta, lubiłam swoje sprężyste piersi i jędrne pośladki. Chłopcom też się podobałam, całkiem niedawno pozbyłam się cnotki z kolegą z klasy, nie, żeby to była jakaś miłość, raczej chwilowe zauroczenie. No i, nie ukrywam, trochę alkoholu. Nie żałowałam, przeciwnie. Spróbowałam tej nowo odkrytej przyjemności jeszcze z z dwoma kolegami i wydawało mi się, że znalazłam sens życia, a teraz to… Potrzebowałam towarzystwa młodych ludzi, a nie pary dziadków, bo to u nich spędzałam wakacje. Do najbliżej wioski było około 5 km, a tak dookoła żadnej żywej duszy. A mnie się ruchać chciało. Nie była to zbyt miła perspektywa. Trudno, może jakoś wytrzymam z moją ulubioną rączką od szczotki – pomyślałam
Dom dziadków był duży, piętrowy. Oni mieli swoją sypialnie na dole, mi zostało do wyboru 6 pokoi na górze i miałam do dyspozycji sporą łazienkę, chociaż na to nie musiałam narzekać. Rano przy śniadaniu dziadkowie oznajmili mi, że po południu przyjeżdża ich znajomy i zostanie przez miesiąc. No pięknie, pewnie jakiś stary pryk – pomyślałam Udałam się na spacer nad jezioro, postanowiłam się trochę opalić.
– Basiu, tylko nie spóźnij się na obiad – krzyknęła jeszcze babcia
– Ok., będę na czas – odparłam
Położyłam się na pomoście, słońce mocno przypiekało, moja skóra bardzo szybko nabrała oliwkowego koloru. Wracając do domu postanowiłam odwiedzić moje ulubione miejsce – altankę, położoną pod lasem od domu osłoniętą krzewami. Lubiłam to miejsce bo było odludne, gdy byłam młodsza lubiłam się tam bawić. Altanka była prostokątna, filary były oplecione bluszczem, stało tam kilka krzeseł, bujany fotel, leżanka, stół i szafka w której kiedyś trzymałam zabawki. Zdziwiłam się, że nie widać kurzu na meblach. Pomyślałam sobie, że pewnie dziadek uprzątnął ją przed moim przyjazdem. Skorzystałam z leżanki. Przymknęłam oczy i pobawiłam się chwilę swoim guziczkiem, wspominając ostatniego kutasa, który pod nim gościł. Kurwa, jak mi tego brakowało! Spuściłam się w majteczki od bikini, aż przemokły. I właśnie wtedy usłyszałam samochód. O, pewnie przyjechał ten stary pryk – pomyślałam – no nic, jakoś się przemknę. Nie miałam nic do okrycia, oprócz tego skąpego bikini. Zakradłam się do domu od strony ogrodu. Był tam mały salonik z szerokimi podwójnymi drzwiami otwierającymi się na taras, przydawało się to w razie deszczu. Drzwi były uchylone, nasłuchiwałam chwilę, dobiegł mnie szmer rozmowy od frontu. Jest dobrze – pomyślałam i na paluszkach…
– Dzień dobry – usłyszałam. Zamarłam na środku saloniku, prawie, że z nogą w powietrzu.
W fotelu siedział mężczyzna, na oko 30 latek. Uśmiechał się niewinnie i… wręcz pożerał mnie wzrokiem. Ale przystojniak – pomyślałam mimo woli – był cudownie opalony, miał wręcz czarne oczy i włosy.
– Dzień dobry – powiedziałam, on uśmiechnął i szerzej i wstał, miał 2 metry wzrostu i był wspaniale umięśniony, no ciacho.
– Mam na imię Artur – wyciągając do mnie rękę
– Basia – przedstawiłam się, ściskając mu rękę. I wtedy przypomniałam sobie o przemoczonych w kroku majtkach… A on cały czas taksował mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem. Poczułam się naga. Niemalże wyrwałam swą dłoń z jego i uciekłam na górę.
Przy obiedzie toczyła się grzeczna rozmowa, w której ja prawie nie uczestniczyłam. Wpatrywałam się szeroko otwartymi oczami w nowo przybyłego. Nie mogłam pozbyć się myśli, że cudownie by było się z nim pieprzyć. Postanowiłam, w odwecie za to zaskoczenie, trochę się z nim podroczyć. Na pierwszą okazję nie musiałam długo czekać. Dostał mu się pokój naprzeciwko mojego, i gdy wieczorem szłam do łazienki miałam na sobie tylko białą koszulkę na ramiączkach, ledwo zakrywającą pośladki. I oczywiście nic pod spodem. Czatowałam chwilę pod drzwiami, nasłuchując czy nie wychodzi z pokoju i otworzyłam drzwi w tej samej chwili co on, stojąc z ręcznikiem w ręku i w tej białej koszulce, uśmiechnęłam się lekko.
– Proszę idź pierwsza – powiedział, spoglądając na mnie dziwnym wzrokiem. Zlustrował mnie szybko od góry do dołu – przebijające cienki materiał, sterczące w tej chwili sutki, smukłe uda…
– Dzięki – odparłam i uśmiechnęłam się do niego, zadowolona z wrażenia, jakie na nim zrobiłam. Nie spieszyłam się, niech mnie sobie obejrzy z tyłu. Już w drzwiach łazienki obejrzałam się szybko. Stał tam nadal…
Rano wbiłam się w swoje najbardziej wycięte bikini, zeszłam na dół mówiąc, że nie będę jadła śniadania i że idę się opalać. Artur popatrzył na mnie takim wzrokiem, że zrobiło mi się gorąco. Szybko wymknęłam się z kuchni. Na obiad zeszłam ubrana w długą, białą sukienkę zapinaną z przodu. Pod spodem miałam tylko białe stringi. Moje ulubione, jak je nazywałam – żeglarskie: mały, trójkątny żagielek skrywający cipkę i same sznureczki. Cały czas spoglądałam na niego i uśmiechałam się zalotnie.
– Idę na spacer – powiedziałam babci, po skończonym obiedzie.
– Nie oddalaj się za daleko, bo będzie padać – rzekła
– Jasne, jak by co to przeczekam deszcz w altance – odparłam i wyszłam z domu.
I rzeczywiście, nie minęła godzina, jak się rozpadało. Zanim doleciałam do altanki byłam cała mokra. Sukienka przylegała ściśle do mojego ciała, pokazując każdy jego zakamarek. Od razu zaglądnęłam do szafki mając nadzieje, że znajdę coś czym mogłabym się wytrzeć. Nagle usłyszałam jakiś szelest. Zobaczyłam jak Artur wstaje z bujanego fotela.
– Rozbierz się, bo się przeziębisz – powiedział, błądząc wzrokiem po moim ciele – a może ci pomóc. Prosiłaś się o to od wczoraj. Nie wiedziałam co powiedzieć, po prostu mnie zamurowało. Patrzył na mnie tak, ze nogi się pode mną ugięły. Zaczął zbliżać się do mnie wolnym krokiem.
– Nie, ja sama – rzekłam i zaczęłam rozpinać guziki sukienki. On wrócił na fotel, ja po chwili stałam naprzeciwko niego w rozpiętej sukience, z cyckami na wierzchu. Zero wstydu, samo podniecenie. Cały czas obserwował każdy mój ruch. Przenosił wzrok z mojej twarzy na cycki i krocze. No niby miałam te majteczki, ale, kompletnie mokre, wiernie odwzorowywały kształt cipki. Nie musiałam zerkać, sprawdzałam kiedyś w łazience. Wygoliłam niedawno picz dla kolejnego chłopaka i tak już zostało. Zero piczych włosków. Chłopak tego nie docenił, po prostu zsunął je na bok i wyruchał. Ten facet jednak… Widziałam podziw i pożądanie w jego oczach. I jakoś tak nagle postanowiłam spełnić każde jego życzenie.
– Teraz rozpuść włosy – zrobiłam jak kazał
– Ściągnij sukienkę, tylko powoli – zsunęłam ją z ramion i odniosłam na krzesło. Celowo zrobiłam te parę kroków, by pochwalić się praktycznie gołym tyłkiem. Znów stanęłam tuż przed nim.
– Masz cudowne piersi, mogę ich dotknąć? – spytał powoli wstając z krzesła
– Nie – odparłam
– Ok. – usiadł z powrotem. Znów miał oczy na wysokości mojej cipki. I korzystał, studiował chyba każdą fałdkę mojego sromu. Przez majteczki, jeszcze… Nie miałam żadnych wątpliwości, jak to się dalej potoczy. I nic przeciw temu.
– Chciałbym, żebyś zrobiła dla mnie coś więcej…
– Cokolwiek sobie zażyczysz – przeszłam na ty.
– Dotknij swoich piersi, chcę zobaczyć jak się pieścisz.
Chętnie spełniłam jego prośbę. Powoli zaczęłam delikatnie przesuwać po nich rękoma, zataczałam nimi kółka. Chwyciła oba cycki w ręce i zaczęłam je gnieść. Pośliniłam kciuki i drażniłam sutki. On patrzył na mnie już otwarcie pożądliwym wzrokiem, bardzo mnie to podniecało.
– Dotykaj się wszędzie!
Zrobiłam co mi kazał. Zaczęłam pieścić sobie szyję, ręce, brzuch, nogi. Dotykałam się zmysłowo patrząc cały czas na niego. Nigdy jeszcze tego nie robiłam, gdy ktoś patrzy. Bardzo mnie to podniecało.
– Wsadź rękę w majteczki, proszę – powiedział, popatrzyłam mu w oczy. Moja ręka powoli wędrowała po brzuchu schodząc coraz niżej, aż natrafiła na brzeg stringów. Przesunęłam ją dalej.
– Popieść łechtaczkę!
Zaczęłam powoli ją pocierać, poczułam jak robię się mokra.
– Zdejmę ci majteczki – powiedział
– Nie, ja sama – odparłam, zsunęłam stringi i szeroko rozsunęłam nogi. Stałam teraz przed nim całkiem naga. Ręką pocierałam łechtaczkę. Widziałam jak bardzo go to podniecało. Jęknęłam, a on cały czas patrzył na to co robię. Zsunął się na krawędź fotela, wpatrując się w moją mokrą cipkę, a ja nie przestawałam się pieścić. Pociągnął nosem.
– Zaczynasz pachnieć.
Dobrze wiedziałam, o jaki zapach mu chodzi, choć żaden z chłopaków nigdy mi tego nie powiedział. Im chodziło tylko o to by wsadzić, zaruchać i spuścić z krzyża. Temu facetowi chodziło o coś więcej. I on pierwszy pomyślał o mnie. Wiem, stałam tak przed nim i bez cienia wstydu spełniałam jego erotyczne fantazje. Ale przecież miewałam podobne. A teraz je realizowałam.
– Wsadź sobie palec do cipy!
Zrobiłam to bez wahania i nie obrażając się za tę cipę. Za pizdę też bym się nie obraziła, taka sytuacja.
– Włóż go jak najgłębiej, wsadź drugi palec!
Pieprzyłam się nimi, robiłam sobie dobrze, nie przejmując się jego wzrokiem. Widziałam jak robi mu się ciasno w spodniach.
– Widzę, że zmieści się i trzeci, wsadź go sobie – powiedział – drugą ręką pieść sobie łechtaczkę.
Podniecało mnie to bardzo, zaczęłam coraz głośniej wzdychać i pojękiwać.
– Pomogę ci.
– Nieee jaa saaama – wyksztusiłam – chcęę żebbyś paaatrzył.
– Dobrze – odparł, patrzył jak moje palce coraz mocniej i szybciej wchodzą w cipę, jak moje ciało przechodzą dreszcze podniecenia. Doprowadziłam się szybko do orgazmu. Zacisnęłam uda, było mi cudownie.
– Byłaś cudowna – powiedział, wstał i podszedł do mnie.
– Podaj rękę!
Podałam mu tę wyjętą z pochwy. Ujął ją delikatnie i uniósł do ust. Obwąchał, ach, jakże mnie to podnieciło, pocałował, a potem… potem zaczął zlizywać z niej moje soczki! Drżałam. Nie wyobrażałam sobie czegoś takiego, owszem, fantazjowałam o chłopaku liżącym mi cipę, ale nigdy nie doświadczyłam nawet tego. A teraz to…
– Robiłaś kiedyś loda – spytał, gdy skończył.
– Nie
– No to masz okazję.
Patrzyłam na niego, kiwnęłam głową. Artur ściągnął koszulę i spodnie, potem slipki. Oczywiście mu stał. W swoim życiu nigdy nie widziałam tak dużego kutasa, z miejsca postanowiłam, że go później zmierzę, babcia miała gdzieś tutaj koszyczek z przyborami do szycia, centymetr też…
– Nie widziałam, że do loda trzeba się aż tak rozebrać – o, nawet byłam w stanie zażartować
– Do samego loda, to nie… – i uśmiechnął się tak, że aż mi się gorąco w kroczu zrobiło. Wyrucha mnie, nie ma bata!
– O, widzę, że Ci się podoba!
– Nawet bardzo! – Odpowiedziałam, nim zdążyłam pomyśleć. Ale wtopa!
Artur sięgnął za siebie, rzucił mi pod nogi poduszkę z fotela.
– Uklęknij!
Zrobiłam to ochoczo, co skwitował lekkim uśmieszkiem. Teraz ja miałam jego genitalia tuż przed sobą. Z zaskoczeniem stwierdziłam, że golił jądra. W ogóle wokół pały nie miał ani włoska…
– Przez to wydaje się większy:)
– Czytasz mi w myślach, czy co?
Roześmiał się, znów się zbłaźniłam. Postanowiłam zatrzeć złe wrażenie, dostarczając mu innych… Wyciągnęłam rękę.
– Nie!
Zamarłam.
– Nie chcesz?
– Ty poważnie jeszcze nigdy nie obciągałaś?
– No… buzią, to nie… Przypomniałam sobie te zabawy w klasie, pod ławką. W czasie lekcji. Akurat te.
– W takim razie zróbmy to, jak należy. Jak się raz dobrze nauczysz, będziesz królową!
– Królową loda?
– No przecież nie lodu! Nie wyglądasz mi na oziębłą:D
Zrobiłam dokładnie to, co mi kazał. Najpierw ręce. Dla pewności zaplotłam je na plecach. On stanął w szerokim rozkroku, ja wygięłam seksownie ciałko, odchyliłam głowę do tyłu, wysunęłam język…
– O, taaak! – Jęknął, gdy liznęłam mu jądra. Spodobało mi się to. I ta delikatna skórka na twardych jajach, i to, że teraz ja miałam nad nim władzę. Liznęłam jeszcze raz, z tym samym efektem. Za trzecim razem nie odrywałam języka, przeciągnęłam szerokim lizem aż po sam czubek kutasa. Chyba jeszcze urósł, w każdym razie napletek zsunął się całkowicie ujawniając każdy szczegół. Gładka, purpurowa główka kusiła…
Rozchyliłam usta, zwilżyłam mocno wargi i nasunęłam je na tego chuja. Wszystko według instrukcji. Wzięłam do buzi samą główkę, i tak wypełniała mi usta, ledwo starczało miejsca na manewry językiem.
– Delikatne, szybkie muśnięcia – przypomniał mi Artur.
– Uhm… – Tyle mogłam rzec z pełną buzią.
– Rób tak daleeej, jesteś cuudownaaa – i wbrew temu, co powiedział, chwycił obiema rękoma moją głowę. Normalnie ruchał mnie w usta! Zaczęłam się krztusić, czułam go w gardle, brakowało mi powietrza i… kurwa, ależ mi się to podobało!
Nagle przestał, zabrał mi moją zabawkę… Dyszał ciężko.
– Jeszcze chwila i…
– Szkoda by było tak się spuszczać na samym początku – puściłam do niego oko – to co teraz?
– Nauczymy się ssać jajka.
Usiadł na fotelu, stopy oparł na poręczach. Całe jego przyrodzenie łącznie z dziura w dupie, miałam jak na dłoni. I w zasięgu języka…
Przysunęłam się bliżej.
– Jeśli będziesz pamiętać o rękach, nie musisz już ich tak trzymać za plecami, możesz mnie dotykać, byle nie genitaliów – dodał
– Łaskawca!
Dobrałam się do jego jąder, tylko ustami i językiem, tak jak mi kazał. Na zmianę zasysałam i lizałam tę wielką mosznę, najpierw po jednym jądrze, później zmieściłam w buzi oba. Chuja na razie nie tykałam, niech sobie odpocznie. Podobało mu się.
– Możesz zejść niżej… – Powiedział z pewną taką nieśmiałością.
O kurwa! On chce, żeby mu wylizać dupę! W życiu!
Nie mniej zeszłam z językiem ciut niżej, pod same jaja. Z miejsca zaczął wzdychać głośniej
Ty cię mam! – Pomyślałam. – Czułe miejsce!
Liżąc mu to czule miejsce, węszyłam. Hmmm… ładnie „tam” pachniał, czyścioszek jeden. Zaczęłam się łamać.
Centymetr w tę, czy w tę, co to za różnica – pomyślałam. A kusiło mnie, żeby spróbować. Lizanie odbytu, hmmm… widziałam to na jakimś pornolu, wyglądało spoko a on odwdzięczył jej się tym samym… Pomyślałam o języku Artura w mojej dupie i poczułam strużkę spływającą po wewnętrznej stronie uda. A więc to tak… Moja cipa najwyraźniej tego pragnęła. A skoro ona, to i ja.
Wylizałam mu wszystko powoli i dokładnie. Pośladki, rowek między nimi i oczywiście, jak ja nazwał, rozetkę. Był zachwycony. I zaskoczony.
– Naprawdę robisz to pierwszy raz w życiu?
– Ile razy mam powtarzać?
– I masz siedemnaście lat?
– Tak – burknęłam – pewnie za młoda na więcej, niż loda?
– Dla mnie absolutnie nie. Zresztą dziewicą nie jesteś…
– W dupie jestem – wymknęło mi się.
– No nie wiem…
– Co, nie wierzysz mi?
– Wierzę, nad czymś innym się zastanawiam.
– Och! – Pomyślałam o tym wielkim kutasie w mojej dupie.
– W twojej piździe będzie mu wystarczająco ciasno.
Trudno się było z nim nie zgodzić. Był z niego naprawdę kawał chuja.
– Wracamy do ssania pały – polecił, a ja posłusznie przeniosłam się wyżej. Possałam mu przez chwilę, nasuwając usta coraz to dalej i dalej.
– Teraz wyższa szkoła jazdy – słuchałam, nie przerywając obciągania. Tak, jak kazał, sięgnęłam ręką do cipy, nabrałam ile się dało swojej wydzieliny. I taką śliską dłonią masowałam mu jądra. Teraz druga łapka – wsunęłam palec do pizdy, nabrałam tej ambrozji i taki lepko-śliski wepchnęłam mu w dupę.
– Aaach!
Po kilku takich achach i ochach poczułam, jak jego chuj pręży się i drży w mej buzi. Gorąca fala zalała mi migdałki. Odczekałam chwilę, aż się uspokoi i wyjęłam go z buzi.
– Czo mam stym zhobić – spytałam z pełną buzią. Sperma wylewała mi się kącikami ust.
Przyglądał mi się z lubością przez chwilę.
Facet zawsze ma w takim momencie dylemat – powiedział wreszcie – chciałbym zobaczyć, jak przełykasz i chciałbym zobaczyć, jak rozsmarowujesz spermę na cyckach. I buzi –dodał szybko.
– To może trochę przełknę, a resztą się pobawię, tyle tego jest…
– Super!
Zapach spermy już znałam, smak… W smaku była ostra, ale można się przyzwyczaić. A nawet polubić. Resztę rozsmarowałam na buzi i cyckach, jak kazał, lubieżnik jeden:)
Nawet się nie zorientowałam, kiedy wstał i zaczął mnie lizać. Po tych cyckach i po tej buzi. Na koniec wsunął mi język w usta, zaczęliśmy się regularnie lizać, w lizaniu byłam dobra. Dużo języczka, dużo śliny i chłopak jest twój – uczyła mnie koleżanka. Zadziałało i tym razem. Z dodatkiem spermy.
– Jesteś absolutnie zajebista! – Tym razem to jemu zabrakło tchu. Punkt dla mnie.
Pociągnął mnie na leżankę, gdzie zaznajomiłam się w praktyce z pozycją 69. To też było zajebiste. Z jego językiem to na łechtuni, to głęboko w cipie, ssałam go i lizałam do sztywnego skutku. Ale dziwnie się ociągał…
– Mieliśmy się pieprzyć…
– Poproś!
Nie wierzyłam własnym uszom! Ten gnojek… Nie… To było to!
– Zerżnij mnie! – Powiedziałam, biorąc mikrofon do ręki.
– Nie słyszę…
– Ścisnęłam mu kutasa mocniej.
– Wyruchaj mnie teraz!
– Co mówisz?
Zacisnęłam drugą łapkę na jądrach, poczuł, westchnął głośno.
– Wypierdol mnie natychmiast!
No i wypierdolił! Zerżnął. Wyruchał. Wyjebał. Miał niespożyte siły. I potencję. Sperma ściekała mi po nogach, gdy już we mnie wytrysnął.
– Zbierz to wszystko, niech nic się nie zmarnuje!
Zbierałam więc. Zgarniałam z ud, ze sromu, wygarniałam palcami z pizdy, co do kropli. Wszystko do buzi. Chuja też mu wylizałam do czysta. Pogłaskał mnie za to po główce.
– A teraz spadaj, mała. Babcia się pewnie martwi!
Tak mi podziękował!
W krzywo zapiętej sukience, majtkami w garści, na sztywnych nogach, wróciłam do domu. Padłam na łóżko, nie miałam nawet siły się wykapać, czy chociaż podmyć. Zresztą ten zapach… Cudowny zapach seksu. Chciałam zachować go jak najdłużej.
Obudził mnie… No właśnie, nie tyle dźwięk, co jego brak. Ustał szmer deszczu na dachu altanki. Leżałam wtulona plecami w Artura, przylegał do mnie ściśle, jedna dłonią udało mu się ogarnąć oba moje cycki, drugą… Cóż, w drugiej miał moją cipę. Nawet przerażona perspektywą rychłego nadejścia babci, nie miałam jak się wyrwać z jego żelaznego uścisku. Zresztą było mi tak dobrze… Z tym jego boskim ciałem, z tymi dłońmi. Dłonie się poruszyły, z miejsca wzbudzając pożądanie.
– Nie śpisz? – spytał, przesuwając palcem miedzy fałdkami sromu. Również cycki dostały swoją porcję pieszczot.
– Musimy stad spadać, babcia…
– Szybki numerek?
Wiedziałam, że nie powinniśmy, nie tutaj i nie teraz, ale… Nie myślałam, że kiedykolwiek aż tak będę tęsknić za jakimś kutasem. Zamiast odpowiadać, wysunęłam się z niejakim trudem z jego objęć, zwłaszcza oderwanie jego dłoni od cipy było trudne. Pewnie myślał, że chcę stąd spadać… Do chwili, gdy położyłam się obok. Na brzuszku. Wtuliłam policzek w poduszkę i zaczęłam podciągać nogi. Ta pozycja podobała mi się najbardziej, z wypiętą dupą, z pizdą skierowaną w niebo czekałam na jego dyszel.
Nie musiałam długo czekać. Zawisł nade mną na wyprostowanych nogach i rękach. Poczułam, jak we mnie wchodzi. Prosto z góry. Bez pomocy rąk, swoich, czy moich.
– Jak w masełko!
– Jak sztywny chuj w mokrą cipę – byłam bezwstydnie dosłowna.
Namieszał mi tym chujem w cipie. Tłok pracował bezlitośnie, obijał mi dupę jajami, gdy tak dobijał wgniatając mnie w materac. Dopiero teraz dotarło do mnie, jaki był delikatny za pierwszym razem. Teraz się nie pierdolił.
– Pierdol mnie! O taaak!
I pierdolił do skutku. Mnie pierwszą dopadł orgazm, lecz on się nie przejmował, ruchał mnie dalej, choć próbowałam się wyrwać, odsunąć, skulić… Pozostały mi wyzwiska, wyzywałam go od najgorszych, bluzgałam… Tylko się śmiał i rżnął mnie dalej. Poczułam falę gorąca w pochwie, usłyszałam jego jęk. Opadł na mnie całym ciężarem, rozprasował, zgniótł na placek, wgniatał mnie w pościel, wciąż z chujem w mojej pochwie.
– Udusisz!
Zwalił się wreszcie na bok, czułam, jak wypływa ze mnie jego nasienie, sięgnęłam ręką…
Nie wiem, czy właśnie tego oczekiwał, ale rozsmarowałam mu wszystko po twarzy. Tylko się śmiał.
– Podoba mi się facet, który nie brzydzi się własnej spermy.
– Twój chłopak się brzydzi?
– Właściwie, to nie mam chłopaka. Nigdy nie miałam.
– No to jak…
– Ruchałam się z paroma kolegami z klasy i tyle.
Nie sądziłam, że takie wyznanie przejdzie mi przez usta. No i przeszło. Znów sięgnęłam sobie do pizdy, tym razem sobie zrobiłam maseczkę.
– Wyliżę ci twarz, a ty wyliżesz moją, okay?
– Z rozkoszą. A wracając do tych chłopaków…
– Panna puszczalska ze mnie, co?
– Powiedziałbym raczej – ciekawa nowych wrażeń. A ja, jak się dobrze składa, mogę ci ich dostarczyć.
Dziwna to była rozmowa. Gdy jedno mówiło, drugie zlizywało mu spermę z twarzy. I tak na zmianę.
Podjęłam grę.
– Czy jest jeszcze jakaś pozycja, której nie przerobiliśmy?
– Och, mnóstwo. I mnóstwo miejsc, w których cię nie ruchałem. Ale nie to mam na myśli.
– Masz na myśli swoich kolegów? – Oświeciło mnie.
– Kolegów, koleżanki… Jedna ma pieska, który bosko liże…
O kurwa!
– Pieprzycie się jeden na jeden, czy zbiorowo?
– Różnie. Jak wypadnie. Mogłabyś spróbować z kilkoma na raz, z dziewczynami, popatrzeć, jak laski się liżą, czy pierdolą…
– Kusisz:) Ale do czego wam właśnie ja?
– Byłabyś najmłodsza w tym gronie…
– Nieletnia. Zakazany owoc. Musze cię rozczarować, za dwa miesiące kończę osiemnaście lat, będzie mnie można dymać legalnie.
– Tym bardziej powinniśmy się pospieszyć – skwitował – ale wiek, to nie jedyny twój atut. Jesteś śliczna, masz piękne ciało, uwielbiasz się rżnąć i lubisz eksperymenty.
– Wchodzę w to!
– W ciebie bym wszedł:) Ale chyba rzeczywiście musimy się zbierać. Zostało mi coś na twarzy?
– Jeszcze na czole – liznęłam raz i drugi – gotowe. A mnie?
– Koło noska – liznął delikatnie. Mlasnął.
– Aż tak lubisz własną spermę?
– Smakuje twoją piczą:)
– To jeszcze spróbuj u źródełka.
– Rozchyliłam uda i Artur szybko, acz dokładnie wylizał mi krocze. Szybko, bo naprawdę musieliśmy się zbierać.
Ubrał się szybko. Ja narzuciłam tylko sukienkę, już podeschła, nie przebijała. Majtki podałam Arturowi.
– Wypierz!
Roześmiał się. Powąchał je i schował do kieszeni.
– Tym razem wypiorę. Ale, jak będę wyjeżdżać, włożę ci je do pochwy. Pochodzisz tak z dzień, pieszcząc się przy każdej okazji, a potem je wyjmę i zabiorę ze sobą.
– Jakoś tego nie widzę, mam zamiar pieprzyć się z tobą przy każdej okazji.
– Pojutrze muszę wyjechać na cały dzień. Interesy… Wtedy to zrobisz.
– Wyjechać? Smutno mi będzie bez… Twojej pały. I pusto…
– Hahaha… szybko wrócę i wszystko nadrobimy, obiecuję. A teraz już spadaj, ja zjawię się za chwilę, pójdę okrężną drogą, wiesz, pozory…
I poszłam.
* * *
Obiad minął szybko, babcia widząc moje rumieńce pomyślała, ze się przeziębiłam i wysłała mnie ciupasem do łóżka. Dostało mi się przy tym za nie słuchanie jej dobrych rad i łażenie po deszczu. Przedstawiła mnie też Arturowi.
– To moja wnusia, Basia. A to pan Artur. Jest pisarzem, znajduje tu spokój i natchnienie, więc nie wchodź mu za bardzo w drogę, kochanie.
Uścisnęliśmy sobie dłonie, dygnęłam jak pensjonarka.
– Miło mi, proszę pana.
I autentycznie spłoniłam się, jak ta pensjonarka. Pomyślałam bowiem, jakiego rodzaju natchnienia właśnie mu dostarczyłam.
– Jaki tam ze mnie pisarz… Scenariusze piszę, i tyle.
Myśl, że Artur opisze w jakiejś książce nasze dzisiejsze zmagania, zabłysła we mnie i umarła. Scenariusze, no tak…
Babcia ostatecznie pogoniła mnie na górę. Artur dogonił na schodach. Wsunął mi rękę pod sukienkę i szłam tak, kręcąc tyłkiem, z jego dłonią między pośladkami i palcem między fałdkami sromu. Fajne uczucie.
– Przez chwilę myślałam, że to ja będę twoim natchnieniem – wyznałam.
– Ależ będziesz! Scenariusze do pornosów też piszę:D
Odprowadził mnie do samych drzwi mojego pokoju, zadarł do góry sukienkę i wyruchał. Na korytarzu i na stojąco. Miał naprawdę niespożyte siły.
– Zostawię cię teraz samą z moja spermą, smacznego!
– Kiedy przyjdziesz?
– Po kolacji, muszę się kiedyś zregenerować. Skoro mamy się pieprzyć cała noc…
Tego mi było trzeba, takiego zapewnienia.
– Przyszedł mi też do głowy pomysł na scenariusz… muszę go szybko przelać na papier, nim umkna mi jakieś szczegóły.
– Niech zgadnę, do pornola?
– Jakżeby inaczej:) A teraz posłuchaj babci, masz być czysta i pachnąca, jak przyjdę.
– Umyłbyś mnie…
– Jeszcze dziś w nocy, obiecuję.
Wzięłam szybki prysznic, wymyłam dokładnie cipę i położyłam się nago do łóżka, nie zamykając drzwi, czekałam.
Oczywiście przyszła babcia.
– Przyniosłam ci mleczko z miodem, kochanie. Wypij, póki ciepłe. – I czeka. A ja goła… Jakoś tam usiadłam, wysunęłam dłoń spod kołdry, wypiłam to mleko.
– Dziękuję, babciu. Strasznie mi się spać chce – ziewnęłam, aż zawiasy skrzypnęły – nie budź mnie, babciu, jutro.
– Dobrze, dobrze, jak sobie życzysz… Pogderała jeszcze trochę i poszła. A ja… Jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak rozbudzona. Spanie? Wolne żarty!
Złapałam za książkę, ale nie mogłam się skupić, czytałam po parę razy tę sama stronę, wciąż myślałam o Arturze, jego pięknym ciele, a zwłaszcza o jego pokaźnym chuju. Miałam go w myślach, miałam w cipie i w buzi .Bez ustanku czułam mrowienie między nogami. Zajrzałam. No tak, wargi śliskie i błyszczące, niteczki śluzu, poniżej wijąca się biaława strużka, plamka na prześcieradle. Ledwo się powstrzymałam przed brandzlowaniem, naprawdę chciałam mieć wypoczętą…
Nawt nie wiem, kiedy zasnęłam. Musiałam skopać kołdrę, często tak we śnie robię, bo przecież poczułabym, jak Artur ją ze mnie ściąga… A tak obudził mnie jego język. Bo często zasypiam na wznak, a teraz w dodatku z rozrzuconymi nogami… Rozwarłam je jeszcze szerzej.
– Miła pobudka:)
– Nagi lunch – odwzajemnił się, oblizał się i nabrał językiem kolejną porcję piczego śluzu.
Nagle wstał, stał tak chwilę nade mną, z tym swoim wielkim sterczącym chujem, lustrował mnie wzrokiem.
– No co?
– Napawam się. Buzia, cycki, brzuszek, łono, pizda… wszystko masz idealne.
– A dupa? Nie wspomniałeś o dupie.
Zamiast odpowiadać, wyciągnął do mnie rękę.
– Wstawaj! Masz tu jakąś muzę? Coś szybkiego.
Podeszłam do odtwarzacza kręcąc tyłkiem, wypięłam go w jego stronę, wybierając muzę. W nagrodę dostałam klapsa.
– Dupcię też masz idealną. No, ale zobaczmy, jak się ruszasz. Tańcz! Tylko tak, żeby mi stał.
I zatańczyłam. Tańczyć potrafię. Wprawdzie nigdy nie tańczyłam nago dla faceta, ale sama i owszem. Zresztą, co za problem. Odstawiłam naprawdę lubieżny spektakl, potrząsanie cyckami i tyłeczkiem, wypinanie krocza, rozchylanie pośladków, naśladowanie kopulacji i to w różnych pozycjach… Wreszcie na serio zajęłam się swoją cipą.
– Masz już mokrą?
– Cały czas mam mokrą.
– Pokaż.
Stanęłam przed nim i rozchyliłam wargi. Te dolne.
– Mokra i soczysta. Takie pizdy lubię najbardziej.
I złapał mnie za tę pizdę. Ścisnął w dłoni. Aż jęknęłam.
– Nie stój tak, tańcz!
Więc tańczyłam. Z jego ręką w kroczu. Ograniczała mi trochę ruchy, ale wiłam się, jak szalona na tym boskim punkcie podparcia.
Włożył we mnie palec, potem dwa…
– Żebyś mi nie uciekła z cipą!
– Nie zamierzam! A to, żebyś mi nie uciekł!
I wzięłam go w dłoń. Ależ był twardy!
Teraz tańczyliśmy oboje. To odsuwaliśmy się od siebie, to przywieraliśmy w mokrym pocałunku a moja dłoń przesuwała się wzdłuż tej potężnej pały. Mówiąc wprost – waliłam mu konia. On masował mi krocze, pieprzył palcami. Cały czas się lizaliśmy. Było zajebiście!
Puścił wreszcie moją cipę, ale tylko po to, by łapać mnie rękoma za uda. Uniósł mnie, jak piórko i opuścił wprost na swój dyszel.
– Na huj mi chuj, kiedy nie ma na nim ciebie! – Wydyszał mi wprost do ucha. I zaczął je lizać. Tańczył dalej ze mną nabitą na pal, nieźle mi przy tym mieszał w cipie. Wstrząsnął mną potężny orgazm.
– Świeża dostawa soczku – zaśmiał się, zsunął z chuja i podniósł wyżej. Ssał i lizał mi pizdę, dalej tańcząc.
– Chcesz mi ją zjeść? Chcesz pożreć moją cipę?
– Chciałbym!
Wziął ją teraz calutką do ust, zassał, jego język szalał w środku, wyłam z rozkoszy, dopadł mnie kolejny orgazm.
– Daj mi go! Daj mi go natychmiast, bo zwariuję!
Zamiast jednak osiodłać konika, obrócił mnie w powietrzu i znów przyssał do mojego sromu. Tyle, że teraz na wprost twarzy miałam tego drąga…
Ssałam mu i obciągałam, jak szalona, ręką na zmianę masowałam, ściskałam, skręcałam i ciągnęłam go za jaja, aż doprowadziłam go do wytrysku. Był absolutnie boski. Znów mnie obrócił i zatknął na maszcie. Złapał mocno za pośladki i rżnął.
– Chwila, przecież właśnie się spuściłeś! Jak…?
– To przez ciebie!
I zamknął mi usta pocałunkiem. Pieprzyliśmy się na stojąco, cały czas liżąc, dzieliłam się z nim jego własna spermą i moja śliną, jego usta miały smak mojej pizdy. Tańczył tak ze mną nabitą na jego pal, póki znów nie wypełnił mnie swym nasieniem. Dopiero wtedy, nie wypuszczając mnie z objęć, padł na łóżko.
– No ładnie, dwa strzały, w usta i w cipkę! A zawsze musiałam wybierać, gdzie wolę!
Śmiał się długo i zaraźliwie. A potem spytał:
– To „zawsze”, to ile razy właściwie?
Zastanawiałam się zbyt długo.
– Aż tyle? Chcesz kalkulator?
– Nie, żebym musiała liczyć, zastanawiam się, co mnie właściwie z tobą łączy.
– I?
– Nic, oprócz kutasa:D Od czasu do czasu. Ruchać mi się chciało, a ty się nawinąłeś.
– Zdrowe podejście. – Ale mina mu cokolwiek zrzedła.
– I ty pierwszy mnie zerżnąłeś, oni mnie tylko przelecieli.
To mu wyraźnie poprawiło humor.
– A wracając do mojego pytania…
– Jesteś czwarty. Pierwszy był Romek, takie klasowe ciacho, na szkolnej dyskotece, w kiblu:p Wypiłam trochę i…
– Żałujesz?
– Weź nie pierdol! To ja go tam zaciągnęłam, strasznie mi ta cnota ciążyła. Ale to była pomyłka, dałam mu tylko raz, łaził później za mną, ale…
– Ale?
– Cienias był, nawet ja, zupełnie bez doświadczenia, to widziałam. Więc zakręciłam wokół jego kumpli. Z Wojtkiem cztery razy, z Darkiem pięć. Oni już byli dobrzy. To znaczy myślałam tak do dzisiaj:)
– Podoba mi się twoja otwartość.
– Ta również? – Rozłożyłam szeroko nogi. Zajrzał mi między rozchylone wargi.
– Też. Żadnych zahamowań…
– Żebyś wiedział. – Podrapałam się po cipie
– Swędzi?
– Włoski odrastają. Ogolisz mi?
Zamiast odpowiedzi zerwał się z łóżka, wziął na ręce i ruszył do drzwi.
– Otworzysz?
– Ale…
– Przecież dziadkowie dawno śpią. Idziemy się wykąpać. No i ogolę ci pizdę.
Artur puścił wodę do wanny, ja tymczasem przysiadłam na kibelku.
– Poczekaj! – Złapał mnie za cipę – teraz szczaj.
Przyjęłam to jako coś zupełnie normalnego, z nim mogłam wszystko. Z uśmiechem na ustach wysikałam mu się na rękę. Podtarł mnie drugą.
– Teraz ty!
– No, gdyby nie te dwa spusty przed chwilą, nie dałbym rady – on szczał, a ja celowałam.
– Dlaczego?
– Jak ty jeszcze mało wiesz…
– Więc mnie wyedukuj.
– Jak facetowi stoi, to nie bardzo może sikać.
– Aha – Otrzepałam mu, otarłam dłonią ostatnie kropelki. Byliśmy kwita.
Weszliśmy do wanny. Wody było jeszcze mało, więc zaczęliśmy od mojej cipy. Przysiadłam na krawędzi i rozłożyłam szeroko nogi.
Ogolił mnie naprawdę fachowo, sama nie zrobiłabym tego lepiej. Przesunęłam dłonią po kroczu.
– Widać, że masz wprawę.
– Niektóre dziewczyny to lubią. Pozwól, że ja też sprawdzę. – I sprawdził. Językiem.
– A ty lubisz właśnie takie dziewczyny:) – Poddałam się z rozkoszą tej kontroli.
– Ty będziesz moją ulubioną.
Zsunęliśmy się do wody. Pierwszy raz kąpałam się z facetem, Nie potrzebowałam gąbki, umył mnie swym ciałem. A ja jego. Pomagaliśmy sobie dłońmi
– Szybko się nudzę – droczyłam się z nim.
– Dostarczę ci rozrywki, nie obawiaj się.
Rozrywki… Nie pomyślałam wtedy o nim, o tym, jak jeszcze możemy się we dwoje zabawić. Pomyślałam o zabawie w większym gronie, zobaczyłam siebie, nagą, ze sztywnym chujem w każdej ręce, może nawleczoną na trzeciego, albo i czwartym w buzi… O tryskającej na mnie i we mnie spermie… I o sobie liżącej się z inną dziewczyną, podczas gdy Artur obrabia nas obie na zmianę…
– Zawiesiłaś się!

Scroll to Top