Krzysztof i Halina

Krzysztof i Halina

Krzysztof to kolega mojego byłego męża z czasów studiów oraz świadek z naszego ślubu. Kontakty nasze urwały się, kiedy mój mąż wyjechał do Paryża. Ale w sposób absolutnie nie przewidywalny odżyły w listopadzie 2010 roku. Okazało się, że Krzysztof jest liczącym się przedsiębiorcą produkującym określony sprzęt dla przemysłu okrętowego. Jest znaczącym przedsiębiorcą, czytaj jest zamożnym człowiekiem.

Krzysztof mieszka na stałe w Hamburgu, ale tutaj pozostał mu po rodzicach domek – segment. Jest mu żal to sprzedać, bo jest to „ojcowizna” ale z drugiej strony ma problemy, aby go w należytym stanie utrzymać. Kiedy widzieliśmy się właśnie w listopadzie narzekał, że niby tym domem opiekuje się jakaś jego kuzynka, ale ona nic w nim nie robi, nawet nie ściera kurzu z mebli. Wówczas wyraził się, że on jest w stanie dobrze zapłacić, pod warunkiem, że ktoś się tym domem rzetelnie zajmie. Taka możliwość pojawiła się w połowie lutego. Wracając kiedyś z miasta zastałam u siebie w domu Magdę, która sprząta u nas w biurze, ale też prowadzi mój dom i robi to bardzo dobrze. Zapytała, czy możemy porozmawiać. Zrobiłam kawę, zrobiłam po dużym drinku i zasiadłyśmy „roboczo” w kuchni przy stole. Wówczas Magda zaczęła mówić: Spotkałam któregoś dnia w mieście swoją dawną koleżankę z pracy, Halinkę. Halina przez pewien czas pracowała razem ze mną w tym samym laboratorium, ale „trafiła jej się fucha” i przeszła do pracy w laboratorium przemysłowym. Zdecydowały względy finansowe. Niestety, w 2007roku w lipcu miała wypadek. Pobierając próbkę do analizy z pewnej instalacji urwał się kurek probierczy i gorąca substancja pod ciśnieniem zalała jej prawa część ciała – twarz od policzka, ramię, klatkę piersiową i pierś, część brzucha, aż po udo. Proces leczenia trwał ponad półtora roku, ale pozostały ślady, które są widoczne przede wszystkim na twarzy. W związku z tym wypadkiem dostała druga grupę inwalidzką i jest od dwóch lat na rencie. Obecnie jest całkiem sama, męża „wyrzuciła” dawno z domu, bo pił i gdzieś się zapił na amen. Syn „kupił” po niej żyłkę chemika, na etapie liceum wygrał jakąś olimpiadę europejską, po maturze dostał propozycję studiowania w Denver, USA, oczywiście z niej skorzystał i wyjechał. Jest sama, ma 40 lat i chętnie by się podjęła jakiejś pracy, ale nigdzie jej nie może znaleźć, nawet sprzątania. Podejrzewa, że problem tkwi w wyglądzie jej twarzy. Basiu, może byś porozmawiała z Krzysztofem, może on by wyraził zgodę i za niewielką opłatą ona by mu posprzątała dom, a dla niej nawet tysiąc złotych miesięcznie to dużo. Kończąc drinka stwierdziłam, że chyba nie jest to zły pomysł i na tym tę rozmowę skończyłyśmy. Magda poszła, ja zrobiłam sobie jeszcze jednego małego drinka, zasiadłam przy biurku i zaczęłam się zastanawiać, co z tym „fantem” zrobić. Pomyślałam, Magda może ma racje, chce mieć czysty dom, to może go mieć, a ponieważ generalnie go w nim nie ma, nie będzie zbyt często narażony na widok Haliny, przy czym sama też jeszcze nie wiedziałam, jak ona wygląda. Zadzwoniłam do Magdy, że jej propozycja jest dobra, ale chciałabym skontaktować się z Haliną. Dostałam telefon i umówiłyśmy się na rozmowę w najbliższy piątek na 20-tą. Przyszła punktualnie kobieta średniego wzrostu, wyjątkowo zgrabna, kiedy zdjęła czapkę „wyleciało” z pod niej wyjątkowo dużo jasnych włosów. Zrobiłam kawę, zapytałam, czy chce się czegoś mocniejszego napić, wyraziła chęć na wódeczkę, dałam colę, sok jabłkowy i Wyborową, nalałam w kieliszki wznosząc toast – za nasze spotkanie. Wypiłyśmy i w kilku słowach przedstawiłam jej ewentualna swoją propozycję. Wówczas Halina stwierdziła – jak wyglądam, to widzisz, pokazując twarz, mówiąc jednocześnie – chcesz zobaczyć więcej ? Kiwnęłam tylko głową, a Halinka zaczęła się rozbierać. Zdjęła bluzkę i wyraźnie widać było dość grube bliznowce pomarańczowego koloru na ramieniu, poniżej ramienia, na klatce piersiowej. Odpięła staniczek mówiąc – tu było bardzo mocno, bo zatrzymało się w staniku, po chwili odpięła spódnicę, spuściła ja do dołu, zsunęła rajtuzy i majteczki, widać było duży ślad na biodrze i na udzie. Pokazując biodro powiedziała – tutaj też było duże poparzenie, bo zatrzymało się w majtkach i przemieściło się prawie na połowę brzucha. Rzeczywiście, widać było, że ten bliznowiec sięga prawie do wzgórka łonowego w dół i prawie do linii pępka w szerz brzucha. W tym momencie zobaczyłam Halinę praktycznie nagą i powtórnie przekonałam się, ze jest to wyjątkowo proporcjonalnie zbudowana kobieta, bez brzucha, bez żadnych przerostów, co w całości daje jej bardzo ładna sylwetkę. Pomimo tych blizn widać było jej kształtne biodra i dość obfity biust. Ubrała się, mówiąc – tamto wszystko to pryszcz, bo zakryte, najważniejsza jest twarz, bo widać. Zapytałam, czy nikt nie proponował jej operacji plastycznej, odpowiedziała, że nie, ponieważ jest to poparzenie chemiczne, a nie termiczne i jest zupełnie inna struktura tych bliznowców. Nie bardzo chciało mi się w to wierzyć, ale nie był to w tym momencie temat. Przedstawiłam jej propozycję sprzątania w domku Krzysztofa, akcentując właśnie ten element, że jego głównie nie ma. Halina zgodziła się od razu, wówczas wyjaśniłam jej również, że Krzysztof jest agresywnym mężczyzną i mogą ją spotkać pewne uciążliwości, tu w kilku słowach je przedstawiłam. Halinka popatrzyła na mnie mówiąc – jeżeli mnie ktoś zerżnie, to mi tylko zrobi dobrze, bo już nie pamiętam, kiedy miałam ostatnie zbliżenie z mężczyzną. Jeżeli nawet rozpierdoli mi pizdę, to też nie problem, na razie jest bezużyteczna.  A jak widzisz, przy moim wyglądzie te szanse są bardzo małe. Bólu też się nie boję, bo przy tym poparzeniu mocno uodporniłam się na ból. Na tym praktycznie nasza rozmowa na ten temat się zakończyła, przeszliśmy na temat naszych dzieci, bo jej syn w Denver, mój w Lyonie i tak zastała nas północ i pusta butelka. Mając zgodę Halinki następnego dna napisałam do Krzysztofa list: Zbliżają się Święta Wielkanocne, czy chcesz mieć elegancko wysprzątany dom. Odpowiedź przyszła natychmiast, przy czym okazało się, że może przyjechać dopiero na weekend 15/17 kwietnia, natomiast proponował kontakt z dotychczasową „opiekunką”, wzięcie od niej kluczy i robienie w tym domu porządków od ręki. Zgodnie z jego życzeniem skontaktowałam się z dotychczasową „opiekunką” umówiłyśmy się na spotkanie w ostatnią sobotę lutego. Przyszła kobieta w dojrzałym wieku, dość chętnie przekazała druga parę kluczy mówiąc, że już dawno mu to proponowała, bo dla niej jest to tylko uciążliwość. Weszłyśmy do domu, obejrzałyśmy, rzeczywiście, było tam co sprzątać, ale praktycznie ten dom kwalifikuje się do remontu wewnętrznego i zewnętrznego. Opisałam mu to wszystko, otrzymałam odpowiedź, że zdaje się zupełnie na mnie i prosi o numer konta, na które ma przesłać pieniądze na wszelkie zakupy. Ja tą informację przekazałam Halinie, a ponieważ ona też dysponuje komputerem i Internetem, dalsza wymiana korespondencji już była między nimi. Po dwóch tygodniach Halina zadzwoniła do mnie, poszłyśmy do tego mieszkania, pokazała, co przez ten czas zrobiła, mówiąc jednocześnie, że Krzysztof co tydzień przysyła jej dość znaczną kwotę pieniędzy. Powiedziałam, żeby się tym nie przejmowała, niech założy sobie w komputerze rachunek, zlicza wydatki i już. Uzgodniłyśmy, co ma robić dalej, następny zakres prac już uzgadniała bezpośrednio z Krzysztofem. Tak mijały dzień za dniem, aż przyszła połowa kwietnia i termin jego przyjazdu. Miał przylecieć w czwartek po obiedzie i od razu umówił się ze mną na 20-tą, natomiast z Haliną na sobotę, również na 20-tą. Umówiłyśmy się, że Halina po powrocie zadzwoni do mnie. Czekałam na ten telefon do północy, nie ma, wpół do pierwszej, nie ma. Wysłałam sms, tuż przed pierwszą drugi, na który otrzymałam odpowiedź – wszystko w porządku, zadzwonię jutro koło południa. Byłam zdziwiona, ale uspokojona poszłam spać. Nie było tego telefonu o dwunastej, ale dopiero około 13-tej z pytaniem – czy mogę przyjść do Ciebie. Wyraziłam zgodę i po kilku minutach Halina była u mnie. Weszła radosna, uśmiechnięta, trzymając w ręku 0,7 Wyborowej. Ja wyjęłam z lodówki napoje, zasiadłyśmy w salonie i Halina zaczęła swoja opowieść: Jak sama wiesz, od półtora miesiąca sprzątałam mieszkanie Krzysztofa, czasami przez cały dzień, czasami nawet tam spałam. Co pewien czas pisałam do niego listy, co zrobiłam i ile pieniędzy na to wydałam. Jaki był tego efekt, sama mogłaś zobaczyć, będąc tam w piątek. Rzeczywiście, kiedy w piątek przyszłam do Krzysztofa mieszkanie „pachniało” świeżością, czego nie można było powiedzieć, kiedy brałyśmy klucze od „opiekunki”. Za każdym razem, kiedy pisałam o swoich wydatkach, zaraz miałam na swoim koncie przynajmniej dwa razy więcej pieniędzy, niż wydałam, tym sposobem mam ich sporo i nie bardzo wiem, co z nimi zrobić. Uśmiechnęłam się, mówiąc – nic, są Twoje. Umówiliśmy się na spotkanie wczoraj na 20-dziestą. Po Twoich informacjach szłam na nie dość mocno stremowana, tym bardziej, że sprzątając „siłownię” odkryłam jego „specjalną” szafę. Ale od wejścia pełne zaskoczenie, rozebrałam się w przedpokoju, weszłam do pokoju, przywitał się ze mną bardzo elegancko, całując w rękę, po czym wręczył mi olbrzymi bukiet pięknych, bardzo długich, czerwonych róż. Podziękowałam, włożyłam do wazonu, wiedziałam, gdzie stał, po czym zasiedliśmy do zastawionego przez niego stołu. Na stole było to, co naszykowałam w lodówce, ale były tez inne potrawy, czyli musiał samemu je dokupić. Nalał do kieliszków wódeczki i wzniósł toast za nasze spotkanie, o którym przedstawił się, swoja historię życia oraz napomknął trochę o swoich interesach. Trwało to dobra chwilę, podczas której wypiliśmy dwa następne kieliszki wódki. Kiedy skończył, kurtuazyjnie zapytał, czy mam pytania, po czym poprosił, abym powiedziała coś o sobie, zaznaczając, że mogę powiedzieć to, co chce. Specjalnie nie mam czego ukrywać, to mu opowiedziałam historię swojego życia, dość mocno akcentując sprawę wypadku. Dokończyłam, mówiąc o leczeniu i o naszym spotkaniu. Kiedy skończyłam powiedział – mówisz o poparzeniu znacznej części ciała, czy mogę zobaczyć. Licząc się z tym, że za chwile mogę być naga i nie bardzo wiedziałam, co będzie dalej, wypiłam nalany kieliszek wódki i zdjęłam bluzkę, kładąc ją na krześle obok. Dalej zdjęłam stanik, położyłam obok i tak stałam przez chwilę. Usłyszałam – dalej, rozbierałam się już nie raz do naga, nie robiło to już na mnie większego wrażenia, to też zdjęłam spódnicę, zsunęłam rajtuzy i majteczki. Krzysztof wstał, podszedł do mnie i dłuższą chwilę przyglądał mi się, po czym spytał – mogę dotknąć. Kiwnęłam głową a on przyłożył rękę do mojej twarzy, po czym wolno przesunął w dół i zgrabnie omijając piersi przesunął ją aż do wzgórka łonowego. W tym momencie pomyślałam, że zamiast mnie zerżnąć pewnie mnie wyrzuci, bo kto to by chciał mieć do czynienia z taka kolorową. Ale nie, odsunął się, nalał do kieliszków, podał mi mój, mówiąc – za Twoje zdrowie. Po Twoich opowieściach, jaki on jest brutalny nie wierzyłam własnym uszom, bo Krzysztof za chwilę powiedział – chodź na górę. Byłam przygotowana, że w tym momencie każe mi iść do „siłowni” ale na górę, nic z tego nie rozumiałam. Weszliśmy do sypialni, a Krzysztof pokazuje, abym położyła się w łóżku. Sam też położył się z mojej lewej strony, lekko mnie przykrył, po czym patrząc na mnie ponownie zaczął przesuwać rękę po moich bliznowcach. Zaczął od twarzy, ponownie przesunął ja aż do samego uda i do góry. Nic nie mówił, tylko patrzył, aż zsunął kołdrę, dając mi znać, że chce ze mną odbyć zbliżenie. Rozsunęłam szeroko nogi, po chwili poczułam, jak moja pizdę wypełnia jego kutas. W tym momencie dostałam dreszczy, przecież nie miałam w sobie męskiego kutasa już wiele lat. Moment, kiedy wszedł we mnie cały potwierdziłam głośnym krzykiem, jednocześnie wyrzucając ręce do góry. On to bardzo dobrze zrozumiał, bo wolniutko wysuwał się, po czym dość energicznie wsuwał do samego końca, czułam jego główkę na szyjce. Ale czułam też, jak podczas tych ruchów jego główka przesuwa się we mnie, co powodowało narastające podniecenie. To też jęczałam coraz głośniej, a on coraz mocniej wsuwał we mnie tego kutasa. Poczułam, jak mój brzuch nagle zrobił się twardy i bardzo mocny orgazm, kiedy się we mnie spuszczał. Tkwił we mnie dłuższą chwilę, po której powiedział – idź się umyj, weź z szafki jakąś podkoszulkę i zejdź na dół. Cała drżąca zeszłam, będąc pewną, że tym razem zejdziemy do „siłowni”. Ale Krzysztof zasiadł do stołu prosząc, abym zrobiła dla niego i dla siebie herbatę. Szybko zmieniłam filiżanki, w tym czasie zagotowała się woda i herbata była gotowa. Ponownie nalał do kieliszków wódeczkę i wzniósł toast za nasze spotkanie. Wypiliśmy, zaczęła się rozmowa, co bym zmieniła w tym jego domu. Powiedziałam, że przede wszystkim trzeba zrobić w nim generalny remont, bo ma bardzo starą instalacje elektryczną, powinny być też wymienione urządzenia sanitarne i np. wanny w łazience na górze już się nie da doszorować. Powinno się zmienić szafki w kuchni, bo są stare i się nie domykają. Rozmowa potoczyła się w tym kierunku, analizowaliśmy praktycznie każde pomieszczenie. Zajęło nam to trochę czasu i następne dwie kolejki wódki. Kiedy już prawie wszystko omówiliśmy Krzysztof powiedział – idziemy na górę. Ponownie się zdziwiłam, ale weszliśmy, położyliśmy się do łóżka i ponownie Krzysztof wodził rękoma po moich bliznowcach. Robił to bardzo wolno, delikatnie, zdziwiłam się, ale to mnie zaczęło podniecać. Chyba za trzecim razem, kiedy przesuwał rękę z góry na dół na wysokości piersi przesunął ja na pierś i patrząc mi prosto w oczy zaczął ją głaskać. Sama zdziwiłam się, ale pierś jakby zadrżała a po chwili wyraźnie się podnieciła, co uwidoczniło się mocnym powiększeniem się brodawki. Jęknęłam, a on nadal bardzo delikatnie ją gładził, aż przyszedł moment, którego się absolutnie nie spodziewałam. Krzysztof uniósł się trochę na ręce, na której leżał, pochylił się i wziął mi tą pierś w usta. Lekko ją ścisnął i wolniutko wysuwając się zaczął pieścić brodawkę językiem. Nie przypuszczałam, że ta brodawka jest jeszcze tak wrażliwa, to też syknęłam. Uniósł się i patrząca na mnie, zapytał – bolało, odpowiedziałam – nie, po czym on ponownie zaczął ją pieścić, intensywnie „omywając” brodawkę. Nie było to dla mnie obojętne i zaczęłam być bardzo mocno podniecona. Czując to spojrzał na mnie, po czym usłyszałam – usiąć na mnie. Nie robiłam tego prawie nigdy, to też nie szło mi to dość zgrabnie, ale w końcu siedziałam na nim, mając jego kutasa w swojej piździe. Chwycił mnie za biodra i kilka razy uniósł, to spowodowało, że wbił się we mnie jeszcze mocniej. Czułam go bardzo głęboko, jakbym go miała pod przeponą. Po chwili jakby przyciągnął mnie do siebie i patrząc mi prosto w oczy zaczął pieścić moje piersi, obie, tą zdrową i tą oparzoną. Ściskał je w rękach, to przesuwał lekko ściskając brodawki. Trwało to dość długo, po czym poczułam, że mnie minimalnie odpycha od siebie. Lewą ręką pieścił mi ta „chorą” pierś, drugą położył na brzuchu i wsunął palec pode mnie, tak, ze poczułam go na łechtaczce. Zaczął jednocześnie nimi ruszać, a ja zaczęłam się tak podniecać, że w pewnym momencie z pizdy zaczął wypływać śluz. Wówczas Krzysztof chwycił za biodra i unosząc lekko do góry wbijał mnie coraz mocniej w siebie, aż przyszedł moment, kiedy poczułam mocny chwyt w biodrach i jego wytrysk. Prawie krzyknęłam, bo ja też jednocześnie dostałam taki orgazm, jakiego w życiu nie pamiętam. Przyciągnął mnie do siebie i tak leżeliśmy dłuższą chwilę. Dał mi znać, zeszłam z niego i głową pokazał mi, że mam się iść umyć. Stojąc pod natryskiem już sobie wyobrażałam, że teraz to na pewno pójdziemy do „siłowni” i tam mi odpowiednio wpierdoli, zgodnie z Twoją zapowiedzią. Ale znowu zaskoczenie, zaprosił do stołu, wypiliśmy znowu po kieliszku, nie ukrywam, że z tych emocji już mi trochę szumiało w głowie, po czym ponownie wróciliśmy do samego wypadku, ale tym razem bardziej interesował go sam proces leczenia, a właściwie odczuwany przeze mnie ból. Tu już od razu moja myśl popłynęła do „siłowni”, ale dość precyzyjnie opowiadałam, jak bardzo mnie to wszystko bolało. Kiedy skończyłam, zapytał – czy musisz wracać do domu?.  Spojrzałam, mówiąc, że nie, bo znaczną część życia spędziłam sama, zajmując się wychowaniem syna, a po jego wyjeździe jestem już zupełnie sama. Dlatego nie miałam kompletnie nic do robienia i szukałam jakiegokolwiek zajęcia. W tej sytuacji jestem wdzięczna mojej koleżance Magdzie, że załatwiła mi tę prace u niego i na pewno będę zadowolona, jeżeli on mi pozwoli dalej ją wykonywać. Wówczas, zamiast odpowiedzi usłyszałam – chodź na górę. Ponownie położyliśmy się w łóżku, tym razem Krzysztof dokładnie mnie przykrył, mówiąc – idziemy spać, porozmawiamy rano. Basiu, czy Ty rozumiesz, mając świadomość, że mogłam być zbita czy nafaszerowana jakimiś korkami, a tu proponuje mi spanie. Druga sprawa, przecież ja nie spalam z mężczyzną już wiele lat. Teraz mam spać obok normalnego mężczyzny. Masz świadomość, że to nie wchodziło w rachubę. Krzysztof leżał na boku, przodem do nie i prawie za chwilę już spał. Ja leżałam i leżałam, w którymś momencie też przekręciłam się na bok, przodem do niego. Otworzył oczy, pogłaskał mnie po głowie, mówiąc – śpij, śpij. To chyba pomogło, bo zasnęłam, mało tego, zasnęłam tak mocno, że nie czułam, kiedy on wstał. Poczułam głaskanie po „chorej” części twarzy i usłyszałam – wstań, śniadanie czeka. Zerwałam się na równe nogi, przepraszając go, że tak długo spałam, Krzysztof się tylko uśmiechnął, bardzo czule mnie przytulił, mówiąc – idź się umyć. Zrobiłam to szybko, po czym zeszłam do kuchni, a tam rzeczywiście na stole czekała na mnie kawa. Zjedliśmy śniadanie, rozmawiając już tylko o jego locie do Hamburga. Kiedy skończyliśmy, wziął mnie za rękę, poszliśmy na samą górę domu. Zapytał, co bym zmieniła, popatrzyłam na niego, mówiąc, trzeba ten pokój odświeżyć, meble są z lat 70-tych, też je można by było wymienić. Dalej już nie chodziliśmy, wróciliśmy do pokoju, w którym spaliśmy, ponownie położył się obok mnie i właściwie milcząc gładził te moje bliznowe. Od góry do dołu, dotykając również piersi. Za którymś razem, kiedy miał rękę „na dole” wsunął mi ją między nogi, a ja je szeroko rozsunęłam. Poczułam, jak zaczął dotykać mi palcami łechtaczkę, ale robił to bardzo delikatnie, co powodowało narastające we mnie podniecenie. Przesuwał ten palec w górę i w dół raz dociskając go mocniej, raz lżej. Już nie wytrzymywałam, już głośno jęczałam, kiedy usłyszałam – jestem już mocno podniecony, chcę w Ciebie wejść, jak – od przodu, tyłu czy usiądziesz. Spojrzałam zdziwiona, od kiedy to mężczyzna pyta kobietę jak ma ja wypierdolić, to też powiedziałam – Ty decydujesz. Wówczas usłyszałam – połóż się na brzuchu i leż. Po chwili wrócił, stanął za mną, a w jego ręku zobaczyłam klasyczną dyscyplinę. Pomyślałam – no nareszcie się zacznie, on rzeczywiście, uderzył mnie po dupie, ale niezbyt mocno, po czym powiedział – odwróć się, a kiedy już leżałam przodem, rozsuwając nogi i spodziewając się, ze za chwilę dostanę po brzuchu, usłyszałam – nic byś nie dostała, gdybyś była grzeczna, jak ja pytam, masz odpowiadać, a nie dyskutować. Uśmiechnęłam się tylko mówiąc – przodem, po chwili już wszedł na łóżko i jego kutas wszedł w moją pizdę. Wsunął się, był uniesiony na swoich potężnych ramionach, a biodra jego systematycznie przesuwały się do przodu, wsuwając jego kutasa całkowicie we mnie. W sytuacji, w której się znalazłam, przy tym miłym jego do mnie usposobieniu, dostałam bardzo szybko orgazmu. Głośno krzyczałam, on jeszcze nie kończył. Aż przyszedł moment, kiedy się minimalnie wyprostował, po czym poczułam kilka mocnych pchnięć i ten wspaniały moment wypełniania jego spermą. Tkwił we mnie dłuższą chwilę, patrząc mi prosto w oczy. Ja patrzyłam na niego i też widziałam jego radosne oczy. Wysunął się, mówiąc – jak się umyjesz, zejdź na dół. Zeszłam, Krzysztof był już ubrany i zapraszał mnie do stołu. Wypiliśmy po następnej wódce po czym usłyszałam – dziękuję Ci bardzo za doprowadzenie domu do takiego stanu. Mam świadomość, że więcej nie byłaś w stanie zrobić. Pozostawiam Cię tutaj, jako Panią na włościach. Tam w teczce są pieniądze, powinno Ci starczyć na te Twoje zamiary remontowe. Remontujesz wszystkie pomieszczenia wg swojego uznania, co do podpiwniczenia dostaniesz szczegółowe instrukcje. Na mnie już czas, Ty możesz tu zostać, przyjeżdżasz do mnie za trzy tygodnie, pierwszego maja. Czy masz jakieś pytania ? Spojrzałam, mówiąc, że nie mam. Dopiliśmy kawę, ubrał się, zadzwoniłam po taksówkę, wychodząc pożegnał się, tuląc mnie do siebie i dając mi całusa w „chory” policzek, pojechał. Ja usiadłam przy stole i długo nie byłam w stanie wstać. W końcu się ruszyłam, najpierw posprzątałam kuchnię, później posprzątałam i pościeliłam pokój, w którym spaliśmy, na końcu weszłam do pokoiku, który był kiedyś chyba gabinetem, bo stało w nim bardzo eleganckie biurko. Na biurku leżał czarny, męski neseser, zamykany na dwa zameczki. Delikatnie go otworzyłam, po czym uniosłam wieko i omal nie zemdlałam. Patrzę, a on jest praktycznie pełen banknotów i to euro. Przejrzałam, a tam same nominału 500 euro. Zamknęłam go, po czym schowałam do szuflady w tym biurku, poszłam do kuchni i napiłam się wódki. Jeszcze przez chwilę siedziałam, w końcu ubrałam się, wsiadłam w taksówkę, pojechałam do swojego domu, tam się też przebrałam i przyjechałam do Ciebie. Basiu, kiedyś miałam spierdolone małżeństwo, bo Michał okazał się być pijakiem, później ten wypadek. Nie pamiętam kiedy jakikolwiek mężczyzna mnie objął ramieniem, a żeby pocałował – szczególnie teraz – jeszcze się to nie zdarzyło. Po tej nocy z Krzysztofem i po tym, co dla mnie zrobił jestem jego. I nie jest ważne czy przy następnym pobycie mi wpierdoli, czy nie, może mi wpierdolić, może mnie wypierdolić jak chce. Jestem po prostu jego. Rzeczywiście, cała ta relacja zaskoczyła mnie, tym bardziej, że u tego samego Krzysztofa byłam dzień wcześniej i mocno mi „nadokuczał” Cóż mam powiedzieć, teraz jak Ci Krzysztof powiedział, że jesteś „Panią na włościach” to przede wszystkim musisz się wziąć za siebie. Dam Ci namiary na kosmetyczkę Karolcię, dobrze by było, żebyś trochę poćwiczyła, aczkolwiek figurę to Ty masz wspaniałą. A co dalej będzie zobaczymy. Zobaczymy, jak będzie wyglądał Twój wyjazd do Hamburga. Dalej rozmawiałyśmy już tylko o remoncie, za który ma się wziąć i właściwie na tym skończyłyśmy. Tak zaczęła się znajomość Haliny z Krzysztofem, jak będzie wyglądała dalej, jeżeli będę miała jej jakąś relację, napiszę. I jeszcze jedna uwaga – ta znajomość jest następnym potwierdzeniem przypadkowości w naszym życiu. Bo gdyby Magda nie rozmawiała ze mną na ten temat, tego tematu by nie było. 20 kwietnia 2011r. Baśka.

Scroll to Top