Miłosne przygody Małgorzaty

W stojącej po awarii windzie pełnej ludzi w biurowcu,która przed momentem ruszyła ku górze, gdzie przed paru minutami był gwałt na mojej osobie, stałam prawie naga…Opuszczona czarna spódnica na podłogę, grafitowe rajstopy i białe, koronkowe figi na niej…rozpięta biała bluzka i czarny staniczek to… rezultat dobierania się do mnie gwałciciela. Ujrzałam go w pobliżu…stał czerwony ze wstydu i nerwowo usiłował schować zwiotczałego już chuja. Był cały spocony i zapach jego potu zmieszany z wonią wody kolońskiej, o którym przedtem w chwilach uniesienia miłosnego, zupełnie zapomniałam, był po prostu teraz nie do zniesienia…A ja stałam wyprostowana dumnie z uniesioną głową, bez rumieńca już na twarzy,wodziłam zimnym wzrokiem po otaczających mnie ludziach…Spojrzałam na Teresę, która stała bardzo blisko mnie i wzrokiem pełnym ironii patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami, oblizywała swoje usta..”stara kurwa!”
Natomiast mężczyźni powoli opuszczali wzrok wpatrując się w moje częściowo obnarzone ciało, szczególnie na moje łono, cipkę – Biedulkę…to na garderobę u moich nóg…to na wystawające spod stanika i bluzki cycuszki, cigle krągłe i uniesione do góry, ze zwiedzionymi sutkami, aż po wierzchołki brodawek. Zajrzeli mit też w oczy szukając w nich wstydu, ale pomylili się bardzo. Patrzyłam na nich zimno, ale dumnie i wzniośle, gdyż nie przejmowałam się już tą sytuacją. Obniżali swój wzrok na moje podbrzusze i Biedulkę, z której szpary wydostawała się piana, sączył się śluz pomieszany ze spermą…
Powoli ostentacyjnie zdejmowałam z siebie bluzkę i podałam Teresie. To samo zrobiłam z biustonoszem. Potem wyprostowana zdjęłam stopami pantofelki i wyszłam ze spódnicy. Schylona ściągnęłam rajstopy i figi, które wzięłam do ręki i unioslam bacznie im się przyglądając…Patrzyli na mnie ciekawie, co zrobię z nimi dalej…
-Oh, dziurawe!- powiedziałam i rzuciłam je w kierunku chłopów. Jeden schwycił je w powietrzu, powąchał i prędko schował za pazuchę. Inni rozstąpili się nagle, jakby przed jakąś zarazą. Czyżby byli obrażeni na mnie za to, że się skurwiłam tu w windzie, i że to zrobiłam nie z nimi.Skurwiele, świnie, skurwysyny…patrzyli jednak zachłannie na mnie z ciekawością i zainteresowaniem, co zobaczą dalej. Mało tego! Zapomnieli otworzyć drzwi kabiny windy!
Wdzięczyłam się teraz przed nimi. Odchyliłam głowę do tyłu, odrzuciłam za ramiona długie jasnoblond włosy. Uniosłam obie ręce do góry, by je zebrać i zawiązać z tyłu głowy. Guzdrałam się przy tym specjalnie, wypinając cycuszki do przodu. Kołysałam się w biodrach przebierając zachęcająco nogami. Słowem…zachowywałam się jak rutynowa striptizerka na scenie, gdyż tylko w ten sposób mogłam rozładować napiętą atmosferę. Zmusić do milczenia świadków tego perwersyjnego przedstawienia. Płaciłam teraz za swoją głupotę i za niezaspokojoną żądzę posiadania mężczvzny…
Winda zatrzymała się na ostatnim piętrze biurowca, ale ludzie ociągali się z wysiadaniem.Mężczyźni z żalem w oczach patrzyli na mnie sycąc jeszcze swój wzrok darmowym przedstawieniem jednej aktorki. Podeszłam do nich z szeptem na ustach…
-Wysiądźcie, proszę! A gdy zaczęli wychodzić z windy: -Do miłego zobaczenia! Na końcu wychodził mój koneser damskich majtek, Pocałowałam go w usta i szepnęłam mu do ucha: -Zadzwoń, tel. masz na majtkach! -A teraz papatki! Pozostał tylko mój „farciarz” i Teresa. Nie opuściła mnie w biedzie. Podeszła do mnie…
W tym czasie „mój partner seksualny” doprowadził windę na strych wieżowca i zablokował windę. Odwrócił się do nas…
-Czego jeszcze chcesz kutasie? -mówiła gniewnie Teresa.
-Mało jeszcze sobie poruchałeś? -prowokowała. -A może i mnie zgwałcisz skurwielu jeden! -Ale ogier się znalazł! -Kurwa jego mać! -A to ci skurwysyn! -mówiła patrząc na jego genitalia z zachwytem, gdyż ich jeszcze nie schował…Zażenowany poluźniał pasek spodni i je opuszczał wraz ze slipami, które były zbyt obcisłe, by wepchnął do nich tego zwiotczałego, wielkiego kutasa…
-No, pokaż go wreszcie! -prowokowała z uśmiechem Teresa. -I nie wstydź się, żę zwisa! -No po…
-Chcę być jeszcze kochana! -Tak Teresko! -Kochana i ruchana! -No chodź tu do mnie!…
Chcę być tutaj solidnie zruchana! -mówiłam do Teresy i nieznajomego mężczyzny, mojego niedawnego gwałciciela. Tutaj tzn. w windzie biurowca, unieruchomionej na strychu. -No chodźże tu do mnie, natychmiast! -mówiłam do niego. -Chcę być wyruchana! -Zjebana! -Wypierdolona!
Podszedł posłusznie do mnie natychmiast i bez słowa odsunął Teresę na bok. Objął mnie rękoma w pasie, a ja zarzuciłam mu swoje ręce na szyję i trzymałam, jak w kleszczach. Nasze wargi ust spoiły się ze sobą. Drżałam…Całował mnie namiętnie tam, gdzie zabłąkały się jego usta…
Doznawałam jakiejś dziwnej,chorobliwej przyjemności, oddając się chłopu, którego nie znałam, nie wiedziałam jak się nazywa. Skręcałam się w biodrach, tarłam biustem o jego tors, przebierałam nogami. Kolanem prawej nogi podnosiłam do góry kutasa, a swoim kroczem pocierałam jego prawe udo…
-Wyliż mi teraz cycuszki!-nakazałam. -Zobaczcie, jak sterczą im sutki!
Posłusznie stanął teraz u mego boku. Zarzucił lewą rękę na moje ramiona, prawą zaś ugniatał moje piersi, pocierał ich sutki i brodawki. Za chwilę objął wargami swoich ust szeroko aureolkę prawego cycuszka…Przywarł i ssał jego sutek, by następnie rytmicznymi dotknięciami szorstkiego języka drażnić wierzchołek jego brodawki. Kciukiem prawej dłoni pocierał jednocześnie sutek drugiej piersi…
-Tereska chodź tutaj i pieść ustami mój drugi sutek, a lewą ręką możesz złapać go za jaja, kutasa…
Pod wpływem jego pieszczot i jej pieszczot nastąpiło kurczenie się elastycznych włókienek otaczających okrężnie sutki i brodawki. W efekcie skurczu nastąpiło zmniejszenie się aureolek oraz uwypuklenie i stwardnienie sutek, eksponując na ich wierzchołkach zakończenia czuciowe. Drażnienie stwardniałych brodawek zainicjowało zwiększony przypływ krwi do moich cycków, powiększenie się ich rozmiarów i stwardnienie, stawianie się. Stawały się bardziej kuliste, zaróżowione z wyraźnym rysunkiem błękitnych żyłek pod skórą.Pieszczoty i bodźce nerwowe biegnące z sutka do narządu rodnego powodują intensywny przepływ krwi do pochwy, warg mniejszych i łechtaczki…
Dostarczali mi teraz odczucie intensywnej rozkoszy seksualnej obejmuiącej nie tylko piersi, ale także i pochwę, i łechtaczkę pomimo tego, że okolice te nie były jeszcze bezpośrednio pobudzane…
-A teraz zamieńcie się szybko cycuszkami! -I do roboty!…
Posłusznie zamienili się i lizali już moje sutki i brodawki, a on dodatkowo opuścił lewą swoją rękę do mojej talii, a prawą gładził moje biodro…A gdy uznałam, że wypieścili już oboje dostatecznie stwardniałe sutki i brodawki moich piersi, wydałam następne polecenia…
-Schylaj się powoli chłopcze i wyliż mi cipkę, a Ty Teresko stań za mną i pieść dalej moje piersi! -Możesz się też rozbierać powoli! -Bo chyba chcesz, żeby cię też przeleciał po mnie!…-Wypierdolił!
-Chyba nie wystraszyłaś się jego chuja! -Co prawda jest ogromny, jak u murzyna, ale zauważyłam, że Ci odpowiada! -Nieprawdaż Tereniu?
-Tak Gosiu!- odparła Teresa. -Ja też bym chciała, żeby mnie wyruchał! -A kutasa się jego nie boję! -Co prawda jest wielki, ale już miałam takich w sobie i dobrze mi było! -Tak na oko to ma ze 25 cm w zwisie, ale jak mu stanie może mieć i 30 cm! -A średnicy ma może 8, 10 cm! -Dam radę go przyjąć, bo chcę koniecznie go mieć w sobie, tym bardziej,że już z miesiąc nie byłam ruchana!…
Tymczasem odrywałam jego dłowę od mych cyców. naciskałam jednocześnie obiema rękoma jego ramiona, popychając go w dół…Musiał klękać, prawie padał na kolana, gdyż cofałam się do tyłu. Nosem i jęzorem orał po moim ciele, zarył się w pępuszku…Pospiesznie się poprawił.Objął rękoma moje biodra i odchylił głowę do tyłu, by przyjrzeć się mojej pizdzie=Biedulce. Ten cudowny owoc o smaku malin, jak mówi Naomi na swym profilu, i dotyku był wilgotny, tętnił żywo i wyczekiwał na niego…Pragnął jak najszybciej dobrać się do niego, wcisnąć w moje krocze i zerwać go nagle, natychmiast… Prosił pocałunkami po wewnętrznej stronie ud,bym je rozchyliła tak,żeby mógł się wcisnąć i zerwać ten zakazany owoc. Skamlał przy tym,jak pies do suki z cieczką…Spojrzałam na Teresę, która przyglądała się tej scenie wytrzeszczając oczy. Patrzyłam na nią dumnie, gdyż nie każda kobieta może się naocznie pochwalić drugiej tym, że klęczy przed nią mężczyzna, łaszcząc się i skamląc jak pies…Mrugnęłam do niej tajemniczo i rozstawiłam szerzej swoje nogi…
Mężczyzna podczołgał się na kolanach bliżej mnie. Podsadził ręce pod moje uda i objął pośladki…Sycił swój wzrok wpatrując się w moją pizdę pożądliwie…Mlaskał przy tym, ślinił się i obracał niecierpliwie językiem…
-Wyliż mi ją teraz natychmiast! -odezwałam się po chwili i siłą wcisnęłam jego głowę w moje podbrzusze…Zarył się nosem w gęste owłosienie cipki i utkwił w szparze Biedulki. Dławił się i krztusił włosami, a ja trzymałam go mocno za głowę i przyciskałam do siebie…
-Musi zlizać to, co niedawno pozostawił spuszczając się do pochwy! -powiedziałam. – Musi być też grzeczny dla kobiet i ich nie gwałcić w windzie, gdziekolwiek!…kiedy kobiety nie chcą być ruchane, to trzeba respektować głupole! -Mężczyzna powinien służyć kobiecie, uwielbiać ją i kochać psychicznie i fizycznie /ruchać/! -Potem zostanie wynagrodzony jej ciałem! -Może ją wtedy całować, pieścić i na koniec wyruchać, zjebać do jej woli! -Mam rację Tereniu? -„Kobieta to stworzenie Boże, co powinno stać w oborze, a mężczyzna dla jej dupy zabrał więc ją do chałupy!” -tą sentencją zakończyłam swój monolog zaskoczona tym, że mnie słuchano i pieszczono moje ciało nieprzerwanie…
Pozwoliłam mu odetchnąć przez chwilę…A gdy zaczerpnął powietrza, przyssał się i ostro zabrał do roboty.Zrazu orał płytko swym jęzorem wzdłuż szpary, łagodnie, potem natarczywie wciskając język głębiej, i głębiej do szpary mojej psioszki. Dotarł do warg mniejszych, które z przekrwienia zmieniły się z cieniutkich zwisających płatków w nadęte jędrne wałeczki ścieśniające wejście do pochwy. Pieścił językiem chwilę te pomarańczowe skórki o smaku malin / tak twierdzi Naomi/, najcudowniejsze w dotyku i smaku. Następnie muskał językiem odsłoniętą żołądź łechtaczki, wysuniętą z napletka. Objął ją wargami ust, ślinił i drażnił końcem języka.Potem wodził nim wokół ścian pochwy…
Stałam z zamkniętymi oczami i głaskałam czule jego głowę…Oddawszy się tej niezwykłej rozkoszy seksualnej rewidowałam swoją decyzję. Chciałam się zwolnić po tym wszystkim z pracy, ażeby plotka Teresy okazała się niewypałem. To, że została, świadczyło o tym, że nic nie powie w pracy, i liczy na ruchanie,jak mówiła niedawno. Muszę jej w tym dopomóc, bo to jednak dobra koleżanka i dobra, dobra jednak przyjaciółka…I niech przeżyje to samo, co ja. Ale nim go jej oddam, musi mnie jeszcze porządnie zerżnąć, wypierdolić, wyruchać, zjebać tym swoim wielkim kutasem…
-A teraz bądź tak dobry i zerżnij moją Biedulkę! -mówiłam odrywając jego głowę od pizdy.-Wyjeb! -Wypierdol! -Wyruchaj!
-Boże, jak ja tego pragnę!…-No, pospiesz się mój ukochany!-szczebiotałam…
-Chcę być teraz pierdolona! -Biedulka czeka na Twojego Ważniaka! -kontynuowałam podekscytowana…
-Tereniu zobacz teraz, czy jest gotowy do stosunku? -Weź kutaska do swojej rączki i pomasuj przez chwilę! -Hm…możesz wziąć go w usta i popieścić na tyle, by osiągnął doskonały wzwód!..-I możesz mu pomóc wsadzić chuja potem do mojej pochwy, gdy uznasz, że może mnie już nim ruchać! -Potem…-A Ty potem w tym czasie dokończysz swoje rozbieranie!-Pasi Tereniu?…-Mówił kapitan Rykow i tak to jest pięknie, baby chujem nie straszcie, bo się go nie zlęknie! /A. Fredro/
-Tak Gosiu! -odparła mi na to Tereska…-Już się nie mogę doczekać tego jebania!

– O Boże, jak ja teraz tego pragnę! -Chcę, by mi wsadził te 30 cm do mojej pochwy, aż po same jaja, jaja jak arbuzy! /A. Fredro/. -Bo jak chuj opadnięty, to się baba boi, a gdy weźmie na język, to po chwili stoi! /A. Fredro/ -dokończyła Tereska.

-Cytowaliśmy obie fragmenty „13 Księgi Pana Tadeusza” A. Fredry! -wyjaśniłam…SAMO ŻYCIE!

Scroll to Top