– Przyjechałem na wyjazdową sesję MBA, przez 2 tygodnie są prowadzone bardzo intensywne wykłady i ćwiczenia.
– I co? Bardzo was męczą? Macie też tutaj egzaminy i zaliczenia?
– Tak się składa, że ja prowadzę cykl wykładów, więc mnie nikt nie męczy.
– Czyli jest pan profesorem!
– Ależ nie, mam tylko tytuł magistra…
– Skoro pan wykłada, to jest pan profesorem!
Do końca wieczoru nie dała się przekonać i uporczywie tytułowała mnie profesorem. Gdy już wstaliśmy od stolika i szliśmy w kierunku wyjścia powiedziała:
– Ola ma kłopoty z układem pokarmowym, cierpi na zatwardzenia. Zwykle robię jej lewatywę co 2-3 dni, ale akurat na ten wyjazd zapomniałyśmy zabrać zestawu do lewatywy.
Jej córka, która dotychczas praktycznie milczała i odpowiadała monosylabami, pociągnęła ją za rękaw mówiąc coś szeptem, ale to jej nie powstrzymało:
– Olu, nie ma się czego wstydzić. Więc mówiłam, że nie mamy tego zestawu, tutejszy lekarz też nie ma. Czy pan profesor dysponuje samochodem? Gdyby pojechać do miasteczka to w aptece pewnie byłby zestaw do lewatywy.
Wyszliśmy ze stołówki w kierunku pokojów, Ola szła przed nami i widok jej szczupłej sylwetki, w obcisłych legginsach i koszulce, nasunął mi pewien pomysł.
– W takiej wiejskiej aptece nie będzie porządnego zestawu do lewatywy, bo tu nikt nie kupuje czegoś takiego, ale skoro Ola ma problem to postaram się pomóc. Wspominała pani o leczeniu moczem, więc pewnie słyszała pani o tym, że wykonuje się lewatywy z moczu. Oczywiście mocz musi być świeży. W tej sytuacji, przy braku zestawu, można posłużyć się penisem jako wlewką, dzięki czemu uniknie się całkowicie kontaktu moczu z powietrzem. Czytałem o tej metodzie na forum ezoterycznym.
Ola, idąca przed nami, nieco zmieniła krok, jej matka była kompletnie zaskoczona, ale też bardzo zaintrygowana.
– Panie profesorze, ale jak to możliwe?
– Trzeba wprowadzić penisa w stanie wzwodu – siliłem się na naukową terminologię, żeby dodać powagi temu, co mówię – do odbytnicy i następnie oddać mocz.
– Ale to nie chodzi o seks?
– Absolutnie nie! Trenowałem przez lata seks tantryczny, w pełni panuję nad swoim podnieceniem, wzwodem i wytryskiem. To będzie tylko i wyłącznie zabieg z dziedziny leczenia moczem.
– To fascynujące! Zapraszam do naszego pokoju, to już tutaj. Zaraz przeprowadzimy zabieg.
Weszliśmy do środka, matka położyła rękę na ramieniu córki i zaprowadziła ją prosto do łazienki.
– Rozbieraj się – zakomenderowała. – Pan profesor zrobi ci lewatywę.
Ola, bardzo zawstydzona, niechętnie zdjęła spodnie i majtki, ale matka powiedziała:
– Rozbierz się całkiem, przecież i tak będziesz się zaraz kąpać.
Zdjęła z niej koszulkę, pochyliła ją tak, żeby się oparła o umywalkę i lekko rozstawiła jej nogi. Nie mogłem oderwać wzroku od ślicznych, drobnych, kształtnych pośladków i prostych, szczupłych nóg Oli. Z trudem skupiłem się na jej matce, która wzięła z półeczki pod lustrem krem i coś do mnie mówiła.
– …smaruję Olę tym kremem, wlewkę i odbyt, tym razem też mam tak zrobić?
– Oczywiście – odpowiedziałem. – To jest niezbędne, bo członek jest nieco większy niż typowa wlewka.
Matka rozchyliła pośladki córki, posmarowała starannie jej ciasną dziurkę, potem włożyła palec do środka i poruszała chwilę, żeby nieco ją rozluźnić, dołożyła jeszcze trochę kremu, włożyła dwa palce, dłuższą chwilę poruszała w środku… Ręce drżały mi z podniecenia, gdy rozpinałem spodnie i zsuwałem je nieco. Matka z niepokojem spojrzała na mojego wyprężonego członka, z wahaniem podsunęła mi krem, którym posmarowałem się obficie.
– Nic się nie bój, to dobrze ci zrobi – powiedziała do Oli, chwyciła mocno jej pośladki i zdecydowanie je rozchyliła. – Proszę bardzo, panie profesorze.
Przysunąłem koniec członka do odbytu Oli, która w pierwszej chwili kurczowo zacisnęła pośladki, ale jej matka zaraz znów je rozchyliła i powolutku zacząłem się wsuwać do środka. Pupa była bardzo ciasna, ale tłusty krem sprawił, że było bardzo ślisko. Gdy wsunąłem się już do połowy Ola znów kurczowo zacisnęła zwieracz, ale po chwili sama się rozluźniła i powoli wsuwałem się dalej. Patrzyłem z góry na mojego członka w jej pupie i podniecenie narastało: z trudem łapałem oddech, a serce biło jak szalone. Gdy mój brzuch przylgnął jej pośladków, moje nogi skleiły się z jej nogami, moje jądra dotknęły jej cipki, przyszedł niewiarygodnie silny orgazm. Przez chwilę zrobiło mi się ciemno przed oczami, wydawało mi się, że potężny wytrysk nigdy się nie skończy… Ola pewnie poczuła, co się stało, jej matka chyba nie, bo cały czas rozchylała jej pośladki, patrząc zafascynowana na członka w pupie córki. Już spokojny, skupiłem się i po chwili strumień moczu popłynął w głąb ciała Oli. Gdy już prawie opróżniłem pęcherz Ola poruszyła się niespokojnie.
– Już kończę – powiedziałem. – Jeszcze tylko chwila.
Powoli wycofałem się z pupy Oli, a jej matka uwolniła jej pośladki. Ola usiadła szybko na sedesie, pochyliła się i ukryła twarz w dłoniach. Umyłem członka nad umywalką, mama Oli dała mi ręcznik, wyszliśmy z łazienki, zostawiając Olę samą.
– Bardzo dziękuję, panie profesorze. Oli na pewno dobrze to zrobi.
– Ależ nie ma za co. Zawsze chętnie pomagam w potrzebie. Gdyby Ola miała nadal kłopoty to możemy powtórzyć zabieg.
– Oczywiście. Jeszcze raz dziękuję. Dobranoc!
– Dobranoc!
Wyszedłem na zewnątrz i udałem się w kierunku mojego pokoju. Dziwna sprawa z tą matką i córką – niektórzy naprawdę są trochę porąbani…
– Oli pomogło – oświadczyła matka. – Dużo lepiej dzisiaj się czuje. Że też nie słyszałam wcześniej o tej metodzie.
– Może dlatego, że jest nieco kontrowersyjna – wtrąciłem.
– Cała medycyna alternatywna jest kontrowersyjna – zaperzyła się moja rozmówczyni. – Nie można dać się uwięzić w okowach tradycyjnego myślenia, to hamuje postęp.
Mogłem spokojnie jeść kolację, monolog płynął… Po kolacji, gdy dochodziliśmy do ich pokoju, matka powiedziała:
– Panie profesorze, może zbadałby pan Olę? Zapraszamy do środka.
– Ależ ja nie jestem lekarzem – zaprotestowałem.
– No i bardzo dobrze, gdyby pan był lekarzem to nie miałabym do pana zaufania.
W międzyczasie weszliśmy do pokoju.
– Olu, rozbierz się, pan profesor Cię zbada. Lekarze nie mają całościowego obrazu człowieka, każdy ogranicza się do swojej specjalności.
Ja miałem teraz całościowy obraz Oli, jej szczupłego, kształtnego ciała, prostych nóg, stożkowatych, niewielkich piersi… Sprawdziłem, że jest dziewicą.
– Czy Ola często się przeziębia? – zapytałem.
– O tak! Ma osłabioną odporność dróg oddechowych. W zimie ciągle jest zakatarzona, ale w lecie też łatwo się przeziębia.
– Istnieje pewna, również mocno niekonwencjonalna, metoda zwiększenia odporności i ochrony gardła.
– Konwencjonalne metody nas nie interesują. Chętnie sprawdzimy pańską metodę, wczorajsza bardzo dobrze się sprawdziła. Więc na czym polega ta metoda?
– Otóż – znów starałem się przyjąć naukowy ton – chodzi o stworzenie warstwy ochronnej z wysokogatunkowego białka, będącego składnikiem spermy. Trzeba w tym celu wprowadzić spermę do ust i połykać ją niewielkimi łykami, żeby białko związało się ze ściankami gardła. Taka ochrona starcza na wiele dni.
– Szokująca terapia… – zawahała się nieco matka. Czyżbym przesadził? Po chwili jednak zapytała: – Jak konkretnie ma wyglądać ten zabieg?
– Można uzyskać spermę przy pomocy masażu prostaty, ale jest to dość uciążliwe i zwykle nie uzyskuje się odpowiedniej ilości. Lepiej zrobić to tak: wsunę członka do ust Oli i metodą tantrycznej koncentracji energii doprowadzę do wytrysku nasienia.
To wystarczyło. Matka zakomenderowała:
– Olu, usiądź na brzegu tapczanu, żeby panu profesorowi było wygodnie.
Stanąłem przed Olą, rozpinając spodnie spojrzeliśmy sobie w oczy, włożyłem członka w jej delikatne usta. Nie wiem, czy ktoś ją uczył, czy po prostu szybko wyczuła o co chodzi, ale jej sprężyste wargi i zdecydowany język szybko doprowadziły mnie na skraj orgazmu.
Matka, widząc co się dzieje, powiedziała półgłosem:
– Pamiętaj: małymi łykami.
Próbowałem odwlec tę chwilę, żeby dłużej cieszyć się sytuacją, ale po kilku kolejnych ruchach poczułem znajomą falę gorąca i zacząłem tryskać w usta Oli, która szybko połykała moją spermę. Byłem nadal nieco oszołomiony, gdy Ola starannie mnie wylizała, potem jeszcze równie starannie oblizała swoje usta.
– Bardzo dziękujemy – powiedziała jej matka, gdy zapinałem spodnie.
– Polecam się na przyszłość.
– Na pewno jeszcze skorzystamy z pańskiej wiedzy. Dobranoc!
– Dobranoc!
– Czy Ola ma obfite miesiączki?
Ola zaczerwieniła się i opuściła głowę, ale jej matka odpowiedziała natychmiast:
– Dość obfite, właśnie parę dni temu jej się skończyła.
– To może przysporzyć problemów, bo błona dziewicza blokuje część wypływającej krwi.
– Panie profesorze, niech mi Pan to wyjaśni dokładnie. Olu, rozbierz się i połóż na łóżku.
Ola posłusznie wykonała polecenie, bez dodatkowych pytań rozbierając się do naga, położyła się i rozchyliła uda. Pochyliliśmy się nad jej ciałem.
– Proszę spojrzeć – rozchyliłem nieco wargi sromowe. – Ten delikatny fałd skóry to błona dziewicza, co prawda zakrywa tylko część otworu, ale krew nie spływa swobodnie. Teraz Ola jest nieco podniecona badaniem, to zupełnie naturalna reakcja i już widać, że śluz też się tutaj zatrzymuje.
– Czy to wymaga interwencji chirurgicznej?
– Och, nie. Medycyna klasyczna niechętnie patrzy na takie zabiegi. Natomiast wśród ludów pierwotnych, o których Pani wcześniej mówiła, funkcjonuje do dzisiaj obrzęd inicjacji seksualnej, która jest dokonywana wkrótce po pierwszej miesiączce, zapewne słyszała Pani o tym. Jest to szczególnie istotne w gorącym i wilgotnym klimacie.
– Może w takim razie trzeba usunąć tę błonę jakimś domowym sposobem?
– Najlepsze są metody naturalne, jak Pani słusznie zawsze powtarza. Jest jeszcze dodatkowa korzyść: otóż Ola teraz przeżywa prawdziwą burzę hormonalną, co może doprowadzić np do trądziku czy innych, niekorzystnych zmian. Dostarczenie jej porcji męskich hormonów pozwoli zachować równowagę.
Przez cały czas delikatnie masowałem okolice łechtaczki, a pod koniec zdania zacząłem się rozbierać. Matka Oli otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale potem bez słowa, lekko drżąc na całym ciele, obserwowała jak pochylam się nad jej córką. Ola lekko rozchyliła uda, była bardzo wilgotna i w pierwszej chwili niezwykle ciasna, poczułem rozrywanie paseczka skóry i już byłem w niej w środku, po kilku ruchach miałem orgazm, ale podniecenie nie opadło nawet na chwilę, kochałem się z nią do kolejnego orgazmu… Podniosłem się z łóżka, zebrałem ubranie. Matka Oli wyglądała na wstrząśniętą, nadal drżały jej ręce i nic nie odpowiedziała na moje uprzejme „dobranoc”.
– Trzeba zbadać, czy przerwana błona dobrze się goi.
Ola posłusznie rozchyliła uda.
– Ranka jest niewielka i praktycznie zagojona, ale na pewno dzisiaj nie można kontynuować terapii w ten sam sposób co wczoraj.
– Czyli przerywamy tę terapię – matka Oli powiedziała to z ulgą.
– Jak Pani wie, przerwanie terapii jest niewskazane, szczególnie gdy chodzi o terapie hormonalne – znów siliłem się na naukowy ton i matka Oli automatycznie przytaknęła. – Proponuję w tej sytuacji dostarczyć kolejną dawkę doodbytniczo, już przecież sprawdziliśmy, że Ola akceptuje ten rodzaj aplikacji. Proszę przynieść krem, którego wtedy używaliśmy – powiedziałem, zdejmując ubranie. Matka Oli posłusznie przyniosła krem z łazienki i patrzyła bez słowa, jak Ola klęka na łóżku, chwyta pośladki i rozchyla je na boki. Posmarowałem jej ciasną dziurkę, potem mojego członka i powolutku wszedłem w nią najgłębiej jak się dało. Po kilku początkowych, delikatnych ruchach Ola jeszcze mocniej rozchyliła pośladki dłońmi i zrobiło się ślisko, ciasno, po chwili miałem pierwszy orgazm, ale nie przestawałem, aż do kolejnego, równie silnego wytrysku…
Gdy się ubierałem, Ola leżała na brzuchu, patrząc w telewizor i machając od niechcenia nogami, a jej matka znów wyglądała na zaszokowaną. Zobaczymy, co będzie jutro.
Odprowadziłem je do ich pokoju. Gdy matka otwierała drzwi Ola, odwrócona do mnie tyłem, uniosła spódniczkę, pokazując mi nagie pośladki. Aż mi ręce zadrżały z podniecenia. Wszedłem za Olą i zamknąłem drzwi. Jej matka odwróciła się, Ola zarzuciła jej ręce na szyję i położyła głowę na piersi, a ja rozpiąłem spodnie, uniosłem spódniczkę i znów wszedłem w wilgotną, gorącą, ciasną dziurkę. Obie drżały w rytm pchnięć… Kolejny orgazm, obfity wytrysk… Gdy zapinałem spodnie, obie nadal stały przytulone, Ola z rozstawionymi nogami, spomiędzy których kapała na podłogę sperma…
Gdy się obudziłem, Ola właśnie się ubierała. Założyła koszulkę i pochyliła się, szukając majteczek. Jej śliczne pośladki i lśniące od wilgoci uda sprawiły, że poczułem znów zwierzęce podniecenie. Zerwałem się z łóżka, chwyciłem ją za biodra i wszedłem gwałtownie. Ola wyprostowała się zaskoczona i oparła się rękami o ścianę. Kochaliśmy się przez dłuższy czas, ale była taka śliska i wilgotna, że nie mogłem osiągnąć orgazmu. Chwyciłem ją mocno za pośladki i przeniosłem się do ciasnej dziurki. Ola krzyknęła z bólu, ale byłem zbyt podniecony, żeby zwrócić na to uwagę. Przycisnąłem ją do ściany i teraz było dobrze, ciasno, mocno… Myślałem, że ten orgazm nigdy się nie skończy, czas jakby zwolnił, kolejne wytryski w ciasną pupę… Oszołomiony usiadłem na łóżku i już spokojnie patrzyłem, jak Ola się ubiera i wybiega bez słowa z pokoju.
W drodze na śniadanie przechodziłem koło ich pokoju i ze zdziwieniem zauważyłem, że drzwi są otwarte, a w środku sprzątaczka myje podłogę. Zajrzałem, nie było żadnych bagaży! Pobiegłem do recepcji – okazało się, że Ola z matką wyjechały. Recepcjonistka nie chciała mi podać żadnych informacji – ochrona danych osobowych. Ja nawet nie pamiętam, skąd one były: mówiły to na samym początku, ale puściłem to mimo uszu i już nie pamiętam. Może znacie kobietę, która samotnie wychowuje córkę Olę i była właśnie na krótkim wyjeździe?