Niezapomniane walentynki

To co opowiem przyda żyło się tydzień temu. Mam 25 lat, jestem na ostatnim roku kierunku dziennikarstwa.

Na pierwszym poznałem fantastyczną dziewczynę – Anię. Zaprzyjaźniliśmy się z czasem zakochaliśmy. Już na

drugim zamieszkaliśmy razem. Mniej więcej od tamtego czasu znam jej rodziców, ojciec Zbigniew jest

właścicielem dużej firmy komputerowej, natomiast matka Ewa pracuje jako urzędniczka. Jak się łatwo

domyślić Ania poszła w ślady rodziców i studiuje informatykę. Później zapewne zamierza przejąć firmę po

ojcu.

W zeszłe wakacje oświadczyłem się Ani podczas pobytu w Portugalii, planujemy wziąć ślub rok czy dwa po

studiach.Koniec zimowej sesji wypadł w tym roku na początek lutego. Ania pojechała do domu, ja pracuję na

pół etatu więc zmuszony byłem zostać na ferie w Warszawie a co za tym idzie walentynki mieliśmy spędzić

osobno. 13 lutego po południu dzwoniliśmy jeszcze do siebie na skajpie – na pytanie czy może nie przyjadę

jutro do niej – skłamałem mówiąc, że niestety nie uda mi się wyrwać. Na prawdę wziąłem sobie dwa dni

wolnego i chciałem ją zaskoczyć następnego dnia.

Wsiadłem rano w pociąg i po 3 godzinach podróży, znalazłem się już w jej rodzinnym miasteczku. 15 minut

później dzwoniłem do bramy przed dwupiętrowym domkiem jednorodzinnym (a raczej willą) – bywałem tutaj

bardzo często.
– Halo – odezwał się domofon
– Kurier, mam przesyłkę dla pani Anny Kowalskiej – odrzekłem
– Proszę niech pan wejdzie, zaraz zejdę

Przeszedłem przez bramę, wszedłem do werandy i prawie zderzyłem się z matką Anki schodzącą z piętra.
– Tomek? Co ty tutaj robisz, miałeś nie przyjeżdżać?
– Do Ani – rzuciłem i spojrzałem wymownie na bukiet róż, który wyjąłem zza pleców
– Romantycznie – uśmiechnęła się Ewa – ale mam dla Ciebie złą wiadomość. Pojechała dzisiaj o świcie ze

Zbyszkiem do Krakowa. Miał coś do załatwienia w Company a ona bardzo chciała zobaczyć jak to wygląda od

środka, jutro wracają.Porozmawialiśmy chwilę przy wejściu, powiedziałem, że w zasadzie mam wolne do

poniedziałku i zostanę poczekam aż wrócą. Ponieważ nic jeszcze nie jadłem chętnie przystałem na śniadanie.

– Szkoda – ciągnąłem rozmowę – no nic, nici z walentynek – błądziłem myślami o tym co straciłem.

Siedząc już w kuchni zreflektowałem się, że przecież jej mama, też siedzi tutaj sama jak kołek a ja i tak

nie mam komu dać kwiatków. Nie zastanawiając się długo, wstałem i wypaliłem

– Wszystkiego najlepszego z okazji świętego Walentego Ewo – byliśmy po imieniu.

Wzięła kwiatki, powąchała, powiedziała, że ładnie pachną i zaraz wstawi do wazonu by nie zwiędły. Na końcu

ze śmiechem podziękowała i nachyliła się do mojego policzka. Było to zupełnie normalne, bardzo często na

powitanie i pożegnanie całowałem ją w policzek. Tym razem jak to zwykłe przy składaniu życzeń cmok – cmok

– … no i trzeci cmok nie wyszedł. Nie wiem jak ale po prostu nasze usta zamiast się minąć to się na

sobie zatrzymały. Żaden wielki pocałunek po prostu buziak w usta, natychmiastowe uderzenie krwi do głowy.

Odskoczyliśmy jak oparzeni. Z drugiej strony nie było to nic na tyle ważnego by do tego wracać, więc

usiadłem przy stole i zająłem się dzisiejszą gazetą i bułeczkami.

Kątem oka obserwowałem jak przyszła teściowa krząta się po kuchni. Miała 50 lat nie była już młoda, jednak

zawsze nienagannie ubrana w najlepszych sklepach, pachnąca drogimi perfumami. Tak i teraz nosiła czarną

spódniczkę do kolan i coś w stylu damskiej koszuli. Figury nie miała idealnej jednak nadal wszystko „na

swoim miejscu”. Czarne krótkie włosy, wręcz chłopięce, spory biust, delikatne wcięcie w talii i trochę za

duża pupa. Sam siebie przyłapałem na myśleniu o tym jak wygląda bez ubrania. Nawet nie zauważyłem jak

skończyłem jeść i dawno zostałem sam na sam ze swoimi myślami.

– Tomek, możesz tu przyjść? – wołanie z piętra wyrwało mnie z zamyślenia.

Wszedłem na górę. Okazało się, że potrzebna jest pomoc w garderobie – wysunęła się najwyższa półka i

spadła razem z rzeczami. Teraz gdy o tym myślę wydaje mi się, że półka nie mogła sama z siebie tak po

prostu spaść, ale wtedy wydawało mi się to całkiem normalne.

– Możesz przynieść drabinę z garażu?

Chwilę później odrobinę zmachany rozkładałem drabinę w ciasnej garderobie. Ewa nie dała mi jednak

zamontować półki, sama szybko weszła na drabinę. Kiedy tak stała nie mogłem oderwać wzroku od jej nóg

znikających w spódniczce. Znowu dopadły mnie myśli z kuchni, jaką ona ma? Minęło kilka sekund zanim się

otrząsnąłem. Gdy znów spojrzałem patrzyła mi prosto w oczy. Od razu zrozumiałem że Ona wie.

Zeszła powoli na dól i odłożyła półkę z podłodze nie przestając jednak patrzeć mi prosto w oczy. Stanęła

na wprost mnie w odległości jakichś 20 cm bez słowa. Jakby niezauważalnie zbliżyła się. Drżałem. Nie ze

strachu – byłem już z kilkoma kobietami, ostatnia – Ania – lubiła seks w każdej postaci i byłem całkiem

doświadczony jak na swój wiek. Drżałem bo to podniecenie było tak silne, jak wtedy kiedy pierwszy raz

widziałem nagą kobietę na żywo. Połączenie motyli w brzuchu i stresu przed wielkim meczem. Prawie nie

oddychałem.

Bez słowa zbliżyła się ponownie i cmoknęła mnie w usta tak samo, jak wcześniej, ale teraz nie pozostawiła

wątpliwości. To nie przypadek. Nie wiedziałem co robić ale ciekawość popchnęła mnie do przodu. Gdy

ponownie się zbliżała wyszedłem jej na przeciw i zatopiłem się w jej ustach. Sekundę później poczułem jej

ręce na brzuchu. Jedna wędrowała w górę do twarzy, druga w dół. Złapała mnie za szyję i pocałowała

ponownie. Jednocześnie przez spodnie poczułem jak masuje mi krocze.

– Nikogo nie ma poza nami. Nikogo nie będzie aż do jutra. – Szeptała między pocałunkami – Nikt się nie

dowie. Jestem bardzo podniecona. – masaż zamienił się w mocny uścisk powoli prostującego się prącia –

Kochaj się ze mną.

Nie wierzyłem w to co się dzieje. Policzki paliły mnie, jednak wiedziałem, że nie odmówię. To było jak

sen. Niemożliwie wręcz podniecające i zupełnie nieziemskie.Poczułem rozpinanie guzika od spodni, chwilę

później zamka. Gumka slipków nie broniła się zbyt długo i Ona miała już w dłoni mojego penisa.

Lekko mnie za niego ciągnąć zaprowadziła do sypialni. Moje ręce w końcu natrafiły na zameczek spódniczki.

Sekundę później ta zsunęła się na podłogę. Wyszła z niej i stanęła za mną. Szybko zdjąłem koszulkę, chcąc

jak najprędzej wylądować w łóżku. Popchnęła mnie w jego kierunku – wylądowałem na brzuchu a ona

natychmiast usiadła mi na plecach. Poczułem jej oddech na uchu i szept – zrelaksuj się, najpierw masaż.

Pomimo, że chciałem jak najprędzej dobrać się do jej cipki, nie miałem odwagi protestować w obawie, że się

rozmyśli. Ułożyła mnie wygodnie i rozebrała do końca. Ręce wyciągnąłem w górę i złapałem się rzeźbionej

poręczy. Była to bardzo przyjemna pozycja, kiedy masowała mi barki.

– Wyjmę balsam – szepnęła.

Nachyliła się do szafki nocnej i coś z niej wyjęła. Rozlała mi na plecach zimną maź i wmasowywała. Od

pośladków po nadgarstki. Nagle, kiedy zbliżała się do nadgarstków usłyszałem kliknięcie i poczułem zimną

stal. spojrzałem w górę i wszystko stało się jasne – przykuła mnie do łóżka.

– To by dodać trochę pikanterii – zamruczała.

Wstała z łóżka, to co teraz robiła mogłem obserwować w wielkim wiszącym nad nim lustrze. Rozpięła koszulę,

później opadł stanik ukazując kształtne piersi. Patrzyła na mnie oblizując wargi. Lewa ręka powędrowała

teraz pod piękne koronkowe majteczki, chwilę pobawiła się swoją muszelką, jednak nie zdjęła bielizny do

końca. Została w pończochach i figach.

– Zaraz wracam, ubiorę coś lubieżnego.

widziałem w lustrze jak wychodzi i idzie do pokoju obok. Wróciła po kilku minutach. To co zobaczyłem było

dla mnie szokiem. Między jej nogami kołysał się sztuczny penis. Zanim zdążyłem o czymkolwiek pomyśleć, nie

mówiąc o działaniu już siedziała mi na nogach. Jedną ręką chwyciła moje jądra i ścisnęła je do bólu.

– Mogę ścisnąć mocniej, jeżeli zrobisz coś, co mi się nie spodoba. A ty jedyne co możesz zrobić to

krzyczeć. Przypomnę Ci tylko, że nikogo tu poza nami nie ma.

Krótkim szarpnięciem za jądra zmusiła mnie do podniesienia bioder i uklęknięcia. Ręce dalej miałem

przypięte do poręczy przed sobą, więc byłem po prostu wypięty. Przyznam, że zdarzało mi się już myśleć o

takich rzeczach i cała ta sytuacja mocno mnie podnieciła. Poczułem zimny balsam kapiący wprost na mój

rowek. Delikatna dłoń powoli go rozsmarowywała. Jeden z palców zatrzymał się na odbycie i kreślił małe

kółeczka w koło.

– Patrz na mnie – usłyszałem.

W lustrze napotkałem jej spojrzenie. Dzikie, pełne rządzy. Poczułem powoli zagłębiający się we mnie palec.

Po chwili wyszedł. Opuściła wzrok nalewając więcej balsamu. Złapała mnie ręką za biodro i zaczęła powoli

napierać sztucznym penisem na mój anus. Nie broniłem się, wydawało mi się, że to może być przyjemne. Cały

czas patrzyłem na jej twarz. Kiedy weszła główka a ja otworzyłem usta w niemym okrzyku bólu dostrzegłem

diaboliczny uśmiech.

Pierwsze pchnięcie jej bioder połączyło jej i moje jęknięcie. Kiedy była w środku powędrowała ręką do

mojego wciąż sterczącego penisa i powoli zaczęła go obciągać w rytm kolejnych pchnięć. Postękiwałem i

jęczałem głośno, czując dziwne uczucie wypełnienia, przyjemność płynącą ze stymulacji penisa i psychiczną

uległość wobec kobiety. Matki mojej przyszłej żony.

Doszedłem pierwszy, spermą zalewając ich małżeńską pościel. Puściła wtedy mojego penisa. Złapała mnie

obiema rękami za biodra i naparła mocniej. Przyśpieszyła. Słyszałem jej głośne jęki i czułem się jakbym

mdlał. Dochodząc opadła mi na plecy z głośnym westchnieniem. Drżała chwilę w spazmach orgazmu.

Wyjęła go ze mnie, wstała i podeszła do węzgłowia łóżka. Odkluczyła mi jedną rękę i upuściła kluczyk przy

mojej głowie.

Wychodząc zatrzymała się w drzwiach.

– Od teraz do jutra rana będę twoją suką – rzuciła i wyszła.

Scroll to Top