“Ostre” pieszczoty

Przyszedł koniec roku i zrobiłam pewnego rodzaju podsumowanie swojej osoby. Doszłam do wniosku, że są we mnie dwie natury:

  1. Natura kobiety, której odpowiada klasyczny seks. Nie ukrywam, że czasami tęsknię za tym, abym była mocno zerżnięta przez kilku mężczyzn. To miało miejsce już nie raz i dlatego jest to coraz trudniej opisać. Przykładem mogą być moje spotkania z Piotrem. Z racji Świąt i Nowego Roku nie widzieliśmy się 3 tygodnie i nie ukrywam, że tęskniłam, aczkolwiek miałam też pewne obawy. Tymczasem było „normalnie” bez żadnych dodatkowych atrakcji, podczas pierwszego zbliżenia dostałam bardzo mocny orgazm. Później długo rozmawialiśmy o różnych kwestiach, tym razem wypieścił mi cipkę języczkiem, a jak mnie wziął od tylu od początku jęczałam w dużym podnieceniu. W momencie, kiedy zaczął się we mnie spuszczać przyszedł tak duży orgazm, że aż krzyczałam, bo czułam, jak się kurczą na nim wszystkie mięśnie pochwy. Ten ból podbrzusza czułam bardzo długo, więc jak tu nie tęsknić za takim seksem.
  2. Natura kobiety, która ma chęć, aby jej zadano ból. To trudno zrozumieć, ale tak jest. Mam świadomość, że jest to moje „skrzywienie” psychiczne, ale nic na to nie poradzę. Rozmawiałam na ten temat z Małgośką, skierowała mnie do psychiatry. Odbyliśmy trzy spotkania, za każdym razem mnie zerżnął, ale w końcu postawił diagnozę i chyba jest ona właściwa. Ja w swoim życiu jestem „żywiołem”, który cały czas „szaleje”. Kiedy byłam mała dziadek nazywał mnie „półdiablę weneckie” bo ja byłam wszędzie i nigdy nie można było mnie upilnować. Moje rówieśniczki chodziły z lalkami, a ja ganiałam się z chłopakami po drabinkach. Być może ta „żywiołowość” spowodowała, że dobrze grało mi się w piłkę ręczną. Ale od tego momentu zaczyna się moja dominacja w życiu. Na podwórku dominowałam nad chłopakami, w szkole zawsze byłam przewodniczącą klasy, w sporcie zawsze byłam kapitanem drużyny. Na studiach byłam starostą roku, a po trzecim roku przewodniczącą samorządu studenckiego. Kiedy poszłam do pracy, to tylko rok pracowałam „samodzielnie”, po roku już byłam jakąś kierowniczką zespołu, później działu. Kiedy powołałam dział Marketingu byłam jego kierowniczką, aż teraz zastępca dyrektora.W innych działaniach to samo, albo Prezes, albo Przewodnicząca, albo Główny Specjalista. Więc jak mi wytłumaczył ten psychiatra, gdzieś musiała pojawić się „nisza”. Padło na seks, ale ten z bólem. Kiedyś w 1992 roku spiłam się w głupi sposób i wówczas wymusiłam na swoim partnerze, żeby mnie zbił. Zrobił to, a ja się zdziwiłam, że poza bólem pojawiło się bardzo mocne podniecenie. Później przypomniałam sobie ten fakt w Hamburgu, mówiąc o tym Manfredowi. On to przekazał swoim kolegom, a oni okazali się być osobami „inteligentnymi” i nie skatowali mnie od pierwszego razu, tylko stopniowali „klepanki”, gdzieś na przełomie 1999/2000 zaczęli również delikatnie dokuczać mi różnego rodzaju igłami, szpilkami czy klamrami. Muszę przy tym zaznaczyć, że zawsze wszystkie te „pieszczoty” były połączone z bardzo dobrym seksem. Tak, że teraz już, można to tak nazwać, nie bardzo umiem się obyć od „przemocy”, przy czym zawsze ma ona inny wymiar. Przykładem są np. pieszczoty z Markiem. Marek jest mężem Eli, która na pewnym etapie zaczęła pomagać mi w prowadzeniu gospodarstwa domowego. Kiedyś chciałam, aby mi posprzątała również samochód, stwierdziła, że nie, od sprzątania samochodu jest jej mąż Marek. No i tak zaczął „pracować” u mnie Marek dbając o mój samochód, ale nie tylko. Jest również odpowiedzialny za wszystko, co jest na zewnątrz domu. Przyjechał w sobotę przed południem, posprzątał podwórko, pozamiatał liście a kiedy skończył spytał, czy bym nie miała ochoty „umyć mu pleców”. Jest to takie nasze hasło do pójścia do łazienki na piętrze. Kiedy się umyliśmy i bardzo delikatnie przepłukał mi brzuszek zaproponował, abyśmy poszli do łóżka. Tam położył się obok i zaczął bardzo delikatnie pieścić moją łechtaczkę. Oczywiście robiła się coraz bardziej podniecona, aż wyczuł, ze już cała pływam. Ja już jęczałam bardzo głośno, bo chyba nie ma kobiety, która by się tak nie podnieciła. Przyszedł moment pierwszych skurczów, a on jeszcze mnie pieścił. Czując, że jestem już bardzo mokra wsunął dwa palce w cipkę, robiąc klasyczną palcówkę. To powodowało jeszcze większe podniecenie, aż zaczęły przychodzić skurcze i przyszedł tak mocny orgazm, że aż „chlusnęłam” swoimi sokami na zewnątrz. Przerwał, mówiąc – idziemy na górę. Weszliśmy do łazienki, wówczas poprosił, abym wypięła pupę. Stanął odwrotnie, to znaczy jego stopy były przy moich rękach i mocno je trzymałam, a on wziął skórzaną szpicrutę i zaczął mnie bić. Przyłożył mi kilka razy, ja jęczałam, ale z drugiej strony czułam, jak się podniecam, jak ze mnie „kapie”. Polecił rozsunąć pośladki, opierając się na ramionach przesunęłam ręce do tyłu i rozsunęłam je, a on przyłożył mi kilka razy w sam środek rowka. Koniec szpicruty sięgał aż na wzgórek łonowy. Przerwał, przeszedł do tyłu i wszedł we mnie. Ja nie jestem w stanie opisać tego podniecenia, jakie w tym momencie przeżywałam, ale powiedzieć, że wszystko we mnie w środku wibrowało, to mało. Orgazm, który dostałam, kiedy się spuszczał był tak mocny, że aż wyłam z bólu. Tkwił we mnie chwilę, po czym polecił podnieść się, stanąć przy ścianie i zaczął dotykać łechtaczki. Ja wyrzuciłam ręce do góry, drąc się z podniecenia, które przecież jeszcze po tym zbliżeniu nie minęło, a on powodował nowe. Przerwał, sięgnął, miał naszykowaną dość grubą, ale przede wszystkim długą szpilę po czym pokazując mi miejsca na piersiach powiedział – tu je wbijasz. Te szpilki nie dawno kupiłam i w tym momencie doszłam do wniosku, że te wszystkie zabawki kupuje na swoją „zgubę” Ręka jego ponownie wróciła na łechtaczkę i intensywnie ją pieścił patrząc jednocześnie, jak ja sobie przebijam najpierw jedną, a później drugą pierś. Tutaj następne wyjaśnienie, co innego jak ktoś Cię kłuje, a co innego, kiedy trzeba to zrobić samemu. Wówczas trzeba pokonać te barierę strachu. Kiedy skończyłam on przerwał, pokazując mi, że mam uklęknąć, ale wówczas jego kutas wszedł między moje piersi rozsuwając je, co powodowało dodatkowy ból, a ja pochylając głowę miałam lizać jego czubek. Robiłam to tak długo, aż doszedł do orgazmu, wystrzelił swoimi sokami. Wówczas wysunął się, obmył, ubrał i poszedł do domu. Drugi przykład to moje grudniowe spotkanie w „Klinice Weterynaryjnej” Jest między nami taka umowa, że ja jeżdżę w każdy czwartek do nich do pracy. Wówczas nie wolno im mnie ruszać. Ale Mikołaj, szef obsługi, lekarz weterynarii raz na jakiś czas proponuje, ze przyśle po mnie samochód. Oznacza to, że mają chęć się ze mną „pobawić”. W połowie grudnia, biorąc pod uwagę, że to koniec roku i warto by było go jakoś ciekawie zakończyć zgodziłam się, aby po mnie przyjechali. „Zabawa” zaczęła się już w biurze, kiedy kończyłam pracę dziewczyny dały mi drinka. Czułam, że jest „zaprawiony”, ale wypiłam. Po pewnym czasie wydawało mi się, że wszystko kontroluje, ale jakoś bez oporów poddaję się temu, co one chcą, jednak zachowując czucie. Zaprowadziły mnie do pokoju „socjalnego” i tam rozebrały, po czym położyły na leżance. Po chwili pojawiły się inne z linką i zawiązały mi bardzo ciasne „obwarzanki” na piersiach. Tym sposobem robią się z nich dość duże baloniki. Kiedy już uznały, że te „baloniki” są odpowiednie w ich rekach pojawiły się różnego rodzaju igły. Na początek poszła brodawka, w którą wkłuły po dwie igły, a następnie „baloniki” w które wkłuły też po dwie igły, ale długie, praktycznie na wylot. Oczywiście, jęczałam coraz głośniej, ale one wówczas z większą zażartością wbijały mi te igły. Tak przygotowaną zaprowadziły do „stajni” a tam czekał już na mnie Mikołaj ze swoja „drużyną”, było ich siedmiu. Założyli mi na ręce opaski, wpięli i rozciągnę na boki. Ale tym razem zrobili jeszcze coś innego. Wsunęli pod „obwarzanki” haczyk i zaczęli podciągać mnie do góry nie na rękach, ale na tych obwiązanych piersiach. Powodowało to jeszcze większy ich ścisk, a przez to ból. Kiedy mnie podciągnęli do odpowiedniej wysokości, zwisając równo w dół zaczęli używać sobie taką wielo rzemieniową dyscypliną na moich pośladkach. Darłam się, ale to nic nie dawało, swoje musiałam dostać. Oni stali za mną i tylko patrzyli, czy pojawiają się odpowiednie ślady na pośladkach. Ale po chwili musieli się dostać do mojej cipki. Założyli mi opaski na nogi i zaczęli podciągać do góry, jednocześnie rozchylając je na boki. Po chwili miałam je już na wysokości swoich ramion, tyle tylko, że tym sposobem wisiałam w powietrzu na rozciągniętych nogach i haku wpiętym między piersi, bo ramiona zostały trochę poluzowane. Darłam się, bo mnie to bolało, ale to nic nie dawało. Teraz wzięli się za cipkę. Jest takie pojęcie „precyzyjnego cięcia” u chirurga, można to również odnieść do zachowania się Mikołaja, który z wyjątkową precyzją uderzał trzcinką prosto w cipkę. A jego asystent poprawiał go dyscypliną, sięgając rzemieniami dość wysoko powyżej wzgórka łonowego. Ja rzucałam biodrami na boki, ale to niewiele dawało, końcówka trzcinki spadała Na środek cipki. W pewnym momencie dał znać i dwóch „partnerów” rozciągnęło mi „płatki” po to, aby mógł lepiej celować w sam środek ciupki. Skończył, wówczas podszedł, przesunął ręką po całym kroczu, uznał, że wystarczy. Wystarczy na kroczu, ale dla niego nie wystarczyło całkiem, podszedł do przodu i zaczął tą trzcinką uderzać w moje nabrzmiałe piersi. Bolało „jak skurwysyn”, darłam się niesamowicie, a on spokojnie licząc do pięciu, uderzał raz za razem. Kiedy tak wisiałam całkiem rozciągnięta pojawiły się „dziewczyny”. Kiedy podeszły w ich rękach zobaczyłam średniej wielkości, ale wcale nie takie cienkie szpile. Jena chwytała moją wargę, ściskając ją, a druga wbijała w nią wzdłużnie tą szpilę. Darłam się, bo przecież wszystkie te miejsca były bardzo mocno „sklepane”, to jednak nic nie dawało. Po chwili powtórzyły to z drugą wargą. To nie był koniec, za chwilę pojawiły się w ich rękach klamerki bardzo podobne, jak używa się do włosów, tylko metalowe i z bardzo ostrymi trójkątnymi „zębami”. Stwierdziły – te „szczęki rekina” będą w sam raz na Twoją pizdę. Ponownie ścisnęły mi wargę i zapięły ją, a ich końce wbiły się prawie całkowicie w moje ciało. Za moment zrobiły to samo z drugą wargą, zapinając na niej drugą klamerkę. Po chwili pojawiła się następna, zapięła haczyk na oczku jednej klamerki. Do tego haczyka była przywiązana gumka, przeciągnęła ja pode mną i zapięła drugim haczykiem z drugiej strony. Rozdarłam się jeszcze głośniej, bo tym sposobem cipka została całkowicie rozciągnięta na boki. Okazało się, że to o to chodzi, wówczas panowie opuścili moje nogi na podstawiony stoliczek, tak, że biodra moje znalazły się na wysokości ich bioder i Mikołaj, jako pierwszy wszedł we mnie swoim kutasem. Ma go dość potężnego, to też czułam go mocno w sobie. Chwycił za biodra i zaczął wbijać się z całej siły. Jęczałam, bo mnie całą wypełniał, aż wypełnił do końca. Był to początek „sztafety”, po Mikołaju następny i następny. Po trzecim już się darłam, a był jeszcze czwarty i piąty. Kiedy rżnął mnie szósty już prawie wyłam, a przy siódmym całkiem. Bolało mnie wszystko z zewnątrz i wewnątrz, kiedy skończyli miałam dodatkowo sklepaną cipkę z zewnątrz i wcale nie mniej rozklepaną cipkę wewnątrz. Skończyli, dziewczyny wytarły mnie mokrym ręcznikiem po czym stwierdziły – my też coś z tego chcemy mieć. Podeszły, zaczęły głaskać mnie po kroczu, jedna stanęła z jednej strony i zaczęła „głaskać” mi łechtaczkę, zaczęło mi się robić „dobrze”, druga stała z drugiej strony i zaczęła paluszkami dotykać dziurki. Tam było trochę gorzej, bo mnie całe to miejsce mocno bolało. Po chwili, ta, która „zaglądała” do dziurki zwinęła swoją dłoń i zaczęła mi ja wsuwać do środka. Darłam się, bo mnie wszystko bolało, ale ona nie przestawała tak długo, aż nie wsunęła mi całej dłoni do środka, zwinęła ją w piąstkę i zaczęła nią dość szybko wewnątrz mnie przesuwać. Wyłam z bólu, rzucając biodrami na lewo i prawo, ale to tylko powołało dodatkowe bodźce, w pewnym momencie zaczęłam być „śliska” czyli cipka popuściła soków. Wówczas ona zaczęła i mocniej i szybciej wbijać ta dłoń we mnie, aż chyba przyszedł orgazm, bo bardzo głośno zawyłam. Wysunęła dłoń i zaczęły wypinać mnie z tej uprzęży, najpierw nogi, później ręce, na koniec poluzowały linkę od haczyka przy piersiach i całkiem opadłam na stół. Leżałam dłuższą chwilę, dostałam szklankę picia, które wypiłam jednym haustem, po chwili drugą. Za nim mnie rozwiązały dobrały mi się do pupy, wsuwając w nią systematycznie coraz większe „kołki”, aż na końcu ustawiły na stołeczku odpowiedni dużego „kołka” i ściągając mnie ze stołu patrzyły, jak się na niego nabijam, drąc się przy tym, bo mnie mocno w środku „rozpierał”. Tak wyposażoną zaprowadziły mnie do pokoju, gdzie się rozbierałam, owinęły w koc, włożyły do samochodu i w takim stanie zostałam odwieziona do domu. Dopiero w domu szybko weszłam do wanny i „mocząc się” pozbyłam się wszystkich „ozdób.
Scroll to Top