O tym, co dziś wyprawia młodzież, każdy wie. A przynajmniej tak się każdemu wydaje. Brukowce co chwila sprzedają nam niusy o pijanych nastolatkach, ciężarnych gimnazjalistkach, słoneczkach, nasączanych spirytusem tamponach czy rozbieranych sesjach, które potem „przypadkiem” trafiają do sieci… Ciekawe, skąd oni to biorą. Znaczy te pismaki. Bo ja jakoś przez 18 lat mojego życia nie natrafiłam w swoim otoczeniu na żadne z tego typu ekscesów… No, może prawie żadne. Przynajmniej do zeszłego weekendu, kiedy to… Ale po kolei.
Rodziców mam bardzo tolerancyjnych – nigdy nie zabraniali mi chodzić na imprezy, nie chowają mnie, jak to się mówi, „pod kloszem”, zresztą sami są młodzi (mam najmłodszą mamę ze wszystkich moich koleżanek W tym roku kończy 35 lat) i zależy im, abym była szczęśliwa. Mimo to nigdy nie nadwyrężyłam ich zaufania. Wręcz przeciwnie – czuję się odpowiedzialna za swobodę, którą mi dają i może właśnie dlatego jestem jeszcze… no wiecie…
Nie, żeby był to dla mnie problem, ale coraz częściej zastanawiam się, kiedy, jak i z kim stracę w końcu cnotę… No i troszkę zazdroszczę dziewczynom, które mają to już za sobą. Mam wrażenie, że te, które zaczęły już uprawiać seks, są od razu doroślejsze, bardziej pewne siebie i, co tu kryć, po prostu atrakcyjniejsze w towarzystwie. A ja? No cóż… chodzę sobie na imprezy i zamiast flirtować z chłopakami, to zawsze kończy się na gadkach w babskim gronie o ciuchach, kosmetykach i szkole. No, w najlepszym wypadku o facetach, ale to szeptem i z wypiekami na twarzy.
W zeszłym tygodniu Maciek z naszej klasy miał urodziny. W sobotę miała być u niego imprezka. Nic wielkiego – typowa domówka. Nie nastawiałam się specjalnie, szczerze mówiąc to nawet nie miałam wcale ochoty tam iść, ale namówiła mnie Aśka, moja najlepsza kumpela i główna towarzyszka tych naszych imprezowych „babskich” rozmów.
Najwyraźniej rodzice Maćka są równie ufni w stosunku do swojego syna, co moi, bo zostawili mu wolną chatę a sami wyjechali gdzieś na weekend. W sumie to się nie dziwię – nie wyobrażam sobie, żeby Maciek zrobił coś szalonego. To typ kujona, zamknięty w sobie gość o naturze żółwia. Ale zaskoczył nas, bo zapraszając na imprezę mówił na ucho, żeby przynieść ze sobą jakiś alkohol Ja nawet o tym zapomniałam i nic ze sobą nie wzięłam, ale Aśka pomyślała o mnie i skądś wytrzasnęła pół litra wódki! Cholera, zazwyczaj nie piję alkoholu, a jeśli już, to tylko piwo. Wódki spróbowałam raz, ale nie byłam w stanie wypić więcej niż pół kieliszka.
Byłyśmy dość wcześnie, więc pomagałyśmy Maćkowi w kuchni, bo sobie kompletnie nie radził. Chciał zrobić kanapki, ale okazało się, że zakupy, które zrobił, były, jakby to powiedzieć, niewystarczające Wyszły więc dwa talerze małych kanapeczek. Na szczęście chłopaki podłapali pomysł, żeby zrobić zrzutę i zamówić pizzę. Ludzie się schodzili, a my z Aśką i dwiema innymi dziewczynami siedziałyśmy w kuchni i obgadywałyśmy chłopaków, jacy to są nieporadni. Aśka wyciągnęła naszą wódkę, ja skombinowałam sok i sączyłyśmy sobie drinki. Potem ktoś pożyczył sobie nasz sok, więc nie zastanawiając się wiele, nalałam sobie do szklaneczki czystej wódki. Nawet na to jakoś specjalnie nie zwróciłam uwagi, tym bardziej, że tematy rozmów były coraz ciekawsze… właśnie zaczęłyśmy obstawiać, którzy chłopcy z naszej klasy mają już „to” za sobą
Poczułam, że muszę szybko czymś popić wychylonego przed chwilą łyka wódki, wstałam więc i ruszyłam do pokoju na poszukiwania naszego soku. No i właśnie… kiedy my tam w kuchni, z wypiekami i podnieceniem szepcemy sobie o naszych domysłach, tu w pokoju Lena, Aśka N. (nie ta moja, tylko inna) i Olka pokazują swoje… staniki a chłopaki oceniają która ma najfajniejszy. Gdy mnie zobaczyli, oczywiście krzyknęli, żebym pokazała i swój. Kurcze… jak mogłam o tym nie pomyśleć wcześniej… przecież mam taki super, koronkowy staniczek, ale… został w domu. W ogóle się nie przyłożyłam dziś do ubioru, włożyłam ciuchy jak na co dzień do szkoły i zwykły, bieliźniany biały biustonosz… I kiedy te blachary (żeby chociaż były ładne) zdobywają podziw wszystkich facetów na imprezie, ja stoję czerwona jak burak i najchętniej zapadłabym się pod ziemię.
Nie wiem, czy to złość, czy alkohol, w każdym razie zrobiłam coś, czego nikt się nie spodziewał. Szybkim ruchem ściągnęłam bluzkę i zanim wszyscy zdążyli ocenić mój stanik, rozpięłam go i rzuciłam w kąt. W pokoju zaległa cisza. A ja stałam tak przed wszystkimi z gołymi cyckami nie bardzo wiedząc, jak mogłam coś takiego zrobić, no i… co robić dalej.
W tym momencie z pomocą przyszła Aśka, która zaciekawiona ciszą, wyjrzała z kuchni i widząc, co się dzieje, zaczęła bić brawo, przyskoczyła do mnie, złapała mnie za ręce i zaczęła ze mną tańczyć. Kurwa, jak ja jej byłam wdzięczna! Zamiast stać jak idiotka na środku pokoju, mogłam zająć się tańcem, który uwielbiam, a wszyscy wkoło nas podziwiali! Aśka tymczasem złapała mnie za piersi i zaczęła je masować. Byłam tak podniecona, że położyłam rękę na jej biuście i przez ubranie zaczęłam bawić się jej cyckiem. Atmosfera zrobiła się dość gorąca – chłopaki zaczęli pogwizdywać i krzyczeć „Aśka, Aśka”, a Aśka ku mojemu totalnemu zdziwieniu powiedziała mi, żebym zdjęła jej bluzkę. Zrobiłam to, potem, jak w amoku rozpięłam jej stanik i teraz świeciłyśmy gołymi cyckami obie. Widziałam już nie raz piersi Aśki, ale nigdy w takich okolicznościach. To co się działo, z jednej strony mnie przerażało, z drugiej maksymalnie podniecało. No i w końcu byłyśmy w centrum zainteresowania!
Oczywiście zazdrośnice od pokazywania staników nie mogły znieść tego, że zostały na drugim planie i zaczęły się z nas naśmiewać, krzycząc, że jesteśmy lesbami. A że akurat zmieniała się piosenka, wykorzystałam okazję i oderwawszy się od Aśki rzuciłam w stronę chłopaków, który ma ochotę zatańczyć (nigdy wcześniej bym siebie nie podejrzewała o taką odwagę). Jako, że chłopcy, mimo, że pewnie każdy miał ochotę, nie mogli się zebrać na odwagę, podeszłam do Maćka i powiedziałam, że w takim razie pierwszy taniec dla gospodarza. Maćka wryło i był chyba jeszcze bardziej czerwony niż ja przed chwilą, ale już ciągnęłam go za rękę i zaczęłam przed nim podrygiwać. Aśka wyrwała Matiego, który od razu się do niej przylepił a chwile potem już rękami obmacywał po jej sterczących sutkach. Pozostali chłopcy przyskoczyli do roznegliżowanych koleżanek a także do kompletnie zdezorientowanych i zaskoczonych sytuacją pozostałych dwóch dziewczyn, które wcześniej siedziały z nami w kuchni (one też były z tych „grzecznych”, dlatego w pewnym momencie dostrzegłam w ich oczach niemałe przerażenie ).
Nie trzeba było długo czekać, aż na podłogę spadały kolejne staniki, postanowiłam więc być znów o krok do przodu i zaczęłam ściągać koszulę z Maćka. Był tak podniecony, że nie protestował, a nawet pomógł rozpinać guziki. W tym momencie rozległ się pisk i krzyk Agi (to jedna z tych z kuchni), której Adam chciał zdjąć bluzkę, a ona najwyraźniej nie miała na to ochoty. Adam mówił, że przecież wszystkie dziewczyny się rozebrały i nie ma się czego wstydzić, na co wtrąciła się moja Aśka i powiedziała, że skoro jest taki odważny i nie ma się czego wstydzić, to niech się sam rozbierze. To chyba nie był dobry pomysł, bo Adam nie należał do wstydliwych, a do tego też już trochę dziś wypił i nie trzeba mu było dwa razy powtarzać. Zdjął spodnie, slipy i… stał przy wszystkich kompletnie nagi ukazując nam swoją pałkę, która całkiem okazale sterczała Krzyknęłam więc do Agi, że teraz już nie ma wyboru. Chyba za to przestanie mnie lubić… Ale odważyła się. Łyknęła sporego łyka ze szklanki, która trzymała, po czym zdjęła bluzkę, stanik, a po chwili wahania… jednym ruchem spodnie i majtki! Chłopcy zawyli! Postała tak niecałą minutę i ubrała się spowrotem. Ale przez te kilka chwil chłopcy patrzyli z podziwem, a dziewczyny z zazdrością na idealne ciało Agi. Była piękna! Super cycki, talia osy no i te nogi… Ale przede wszystkim wszyscy z największym zaciekawieniem wpatrywali się w to, co miała między nogami. A miała pięknie i równiutko wydepilowany paseczek czarnych włosków. I najciekawsze – Aga była po wakacjach pięknie opalona i to na całym ciele! Tuż po wakacjach mówiła nam co prawda, że była z rodzicami w Chorwacji na plaży naturystów, ale nie bardzo jej wierzyliśmy, a już do głowy nam nie przyszło, że ona sama opalała się nago. Tymczasem okazało się, że mówiła prawdę. Zrobiło mi się trochę wstyd moich białych placków, ale byłam na tyle pijana, że kiedy tylko Aga się ubrała, ja krzyknęłam, że nie mogę być gorsza! I już po chwili stałam z moją owłosioną piczką (na szczęście nie bardzo – też się niedawno trochę ogoliłam, żeby spod bikini włosy nie wystawały). Sama nie wiem, jak to się stało, że zostawiłam Maćka i położyłam rękę na udzie Adama, przesuwając ją coraz bardziej do góry. Trochę mnie zamroczyło, poczułam jeszcze, że Adam dotyka mojego krocza, a ja miałam nieodpartą chęć złapać go za jego fiuta, ale chyba musiałam stracić równowagę, bo upadłam razem z nim na podłogę, a gdy otworzyłam oczy, jego męskość prężyła się tuż przy mojej twarzy. Pamiętam jeszcze, że chyba niektórzy się wystraszyli, bo parę osób się ubrało i wyszło. Ale mi było wszystko jedno co się dzieje i co się stanie. Zaczęłam całować i lizać chuja Adama i słyszałam jakieś komentarze, ale nie wiedziałam ani kto, ani co mówi. Wypięłam tyłek i chciałam zapytać, kto chce mnie mieć, ale chyba mi nie wyszło. Tym niemniej któryś z chłopaków doskoczył do mnie i poczułam coś dziwnego w cipce. Nie było to ani przyjemne, ani specjalnie bolesne. Ale wiedziałam, że to jest to. Byłam w takim stanie, że mogli by mnie po kolei wyruchać wszyscy chłopcy w tym pokoju. A nawet i tego byłoby mi mało! Chciałam wyjść nago na ulicę i ruchać się z każdym napotkanym mężczyzną!
I chyba by do tego doszło, gdyby nie Aśka. Ja tego kompletnie nie pamiętam, ale z tego, co mi potem opowiedziała, musiała się nieźle natrudzić, żeby mnie oderwać od protestującego Matiego, który zaczął mnie regularnie posuwać przy wszystkich na imprezie! Aśka przestraszyła się nie na żarty, bo wiedziała, że nie zażywam żadnych tabletek antykoncepcyjnych, a Mati oczywiście nie miał gumy. Z pomocą Maćka siłą zaciągnęła mnie do łazienki, obmyła (trochę krwawiłam) po czym ubrała i taksówką odwiozła do domu.
W poniedziałek w szkole wszyscy udawali, że nic się nie stało, choć wszyscy dużo więcej niż zwykle szeptali o czymś namiętnie i dziwnie milkli, gdy przechodziłam. Ale nikt nie powiedział mi nic przykrego, w sumie bałam się, że będzie gorzej. Nie wiem tylko, czy nie powinnam się do wszystkiego przyznać rodzicom. Póki co, nie znają szczegółów… Byli dość przerażeni moim stanem, ale nie podejrzewali, że wydarzyło się coś więcej ponad to, że się kompletnie upiłam. Może to i lepiej. Ale z drugiej strony widziało to tyle osób (być może nawet ktoś nakręcił wszystko komórką), że niewykluczone, że i tak się dowiedzą, a chyba lepiej, żeby dowiedzieli się ode mnie, niż od innych…