Tego dnia Anka wróciła z pracy wyjątkowo zmęczona. Od razu postanowiła wziąć odprężającą kąpiel. Nie potrafiła się jednak w pełni zrelaksować. Od pewnego czasu była zbyt nabuzowana, a nie miała okazji, by zaspokoić swoje potrzeby. Zaczęła delikatnie głaskać wzgórek łonowy, ale wiedziała, że kolejna palcówka to za mało. Brak partnera seksualnego był irytujący, ale przecież tak bardzo chciała zostać dyrektorką swojego działu, że nie miała czasu na romanse. Kąpiel nie trwała długo, bo w myślach zakiełkował pomysł. Może to nie było nic porywającego, ale w gruncie rzeczy, dawno nie flirtowała z nikim na czacie. Naga, z ramionami okrytymi narzuconym szlafrokiem usiadła przed komputerem. Nie musiała długo czekać. Na jej nick „ostra_84” faceci reagowali nader szybko. Od razu wciągnęła się w rozmowę. Opisywała swoje najskrytsze fantazje tak długo, aż jej cipka była w pełni wilgotna. Doprowadzając się do granic podniecenia, dopiero pod koniec włożyła dwa palce do rozkosznej dziurki, kciukiem naciskając rytmicznie łechtaczkę. Wystarczyło kilka sekund, żeby odleciała. Dawno już nie miała tak głębokiego snu, jak po tym porządnym orgazmie.
Kolejny długi dzień w pracy. Wszyscy wyszli z pracy punktualnie o 16:00. Koleżanka z pokoju obok, szefostwo, ale przecież Anka chce zostać kierowniczką! Nie ma zmiłuj, znowu została po godzinach, wzięła tyle projektów, zawaliła się pracą. Za oknem robiło się już ciemno, a Anka dalej pochylona była nad stosem papierów. Nagle usłyszała jakieś dźwięki. Przestraszona, podniosła głowę. W drzwiach stał stażysta, którego poznała dzisiaj rano. Ponoć ma odbyć kilkutygodniowy staż, ale co tu robi o tej porze? Dobrze zbudowany blondyn stał w drzwiach z szerokim uśmiechem na twarzy i rękami założonymi z tyłu.
– Pani tu stróżuje? – chciał być zabawny.
– Ależ mnie pan przestraszył – zaśmiała się Anka. – Muszę dokończyć kilka spraw, a w domu trudno się skupić, więc wolę pracować w firmie.
Mężczyzna bez pytania wszedł do biura Anki. Choć kobieta nie zadawała pytań, opowiadał o tym, jak minął mu dzień. Cały czas mówiąc, podszedł do okna, które znajdowało się za Anką. Poczuła się trochę nieswojo, bo nawet nie zapytał, czy może wejść, a był tak blisko niej, że niemal dotykał jej głowy. Nagle Anka poczuła szarpnięcie za prawą rękę.
– Aua! – krzyknęła wyraźnie przestraszona.
Blondyn mocno ścisnął jej prawy nadgarstek, a drugą ręką przytrzymywał lewy. Był zwinny – po chwili wyginał obie jej ręce owijając taśmą za jej plecami.
Anka nawet przez moment nie próbowała negocjować. Od razu zaczęła krzyczeć, ale przecież nikogo nie było. Z drugiego piętra nie słyszał jej nawet portier, który w swojej klitce przed budynkiem zapewne oglądał porno.
– Zamknij się – wysyczał przez zaciśnięte zęby mężczyzna, ale Anka ani myślała być ciszej.
– Stul pysk! – powiedział stanowczo, nawet nie czekając aż kobieta zamilknie. Przytrzymał jedną ręką jej podbródek, a drugą ręką wcisnął jej do ust wyciągnięty z kieszeni kawałek materiału. Anka poczuła, że zaraz się udławi. Ale on doskonale wiedział, jak głęboko można zakneblować, by nie zrobić krzywdy mając jednocześnie pewność, że nie wypluje szmaty.
W oczach Anki widać było przerażenie. Choć nie płakała, jej makijaż rozmazywał się. Czuła, że to koniec. Przecież nie było nikogo, kto mógłby ją uratować, a ona nie miała siły, żeby rozplątać ręce. Pozostały jej nogi, więc wierzgała nimi ze wszystkich sił. Niestety, na to też znalazł sposób. Chociaż postawny blondyn otrzymał kilka kopnięć, był silniejszy od Anki. Nachylił się, złapał pod pachę jej nogi i mimo wszystko, zdołał zedrzeć z niej czarną spódnicę. Kiedy była już w samych majtkach, zgiął najpierw jej lewą, potem prawą nogę i nie zważając na grymasy bólu na twarzy Anki, owinął je taśmą przy kostkach, a potem przymocował do podłokietników krzesła tak, że jej krocze stało się punktem centralnym nie tylko jej ciała, ale praktycznie całego pomieszczenia. Anka wiedziała już, że czeka ją najgorsze.
Blondyn obszedł krzesło dookoła. Popatrzył przez okno wsłuchując się w przyspieszony oddech Anki, po czym zagaił:
– Mam wrażenie, czy jesteś przestraszona?
Dźwięki, jakie wydawała z siebie Anka dawały do zrozumienia, że gdyby mogła, wrzeszczałaby na całe gardło.
– Zaraz przystąpimy do pracy – zaśmiał się mężczyzna, po czym otworzył jedną z szuflad w biurku Anki, przeszukał ją i wyjął nożyczki.
Białe, koronkowe majtki Anki dały się rozciąć jednym ruchem. Teraz wiedziała już, że zaczyna się największy koszmar. Na jej udach dało się widzieć gęsią skórkę. Nogi Anki lekko drżały, a z oczu leciały już łzy. Pomyślała, że jeśli ktoś wejdzie, to zobaczy ją kompletnie nagą, a w dodatku w najbardziej upokarzającej pozycji, jaką może przyjąć kobieta. Blondyn jakby czytał w jej myślach – zamknął drzwi, na wszelki wypadek przekręcając też tkwiący w zamku klucz. Stojąc na drugim końcu gabinetu uśmiechnął się szeroko, strzelił palcami i rozbawionym głosem zapytał retorycznie:
– To co, zaczynamy?
Podszedł znów do Anki i obrócił stojącą na biurku lampkę tak, by dokładnie oświetlała jej cipkę. Potem przykucnął przy krześle i z bliska zaczął wpatrywać się w najbardziej intymną część ciała kobiety. Było słychać, jak jego oddech przyspiesza, co było najlepszym świadectwem wzbierającego podniecenia. Dwuznacznie oblizując usta, mężczyzna wyciągnął rękę i delikatnie przejechał wszystkimi palcami jednej ręki po wargach sromowych Anki. Kobieta wydała z siebie przytłumiony jęk. Jako że blondyn zadbał o wyeksponowanie wszystkiego, co było mu potrzebne do zabawy, miał doskonały dostęp nie tylko do jej cipki. Wiedział, że jeśli to zrobi, upodli ją jeszcze bardziej, więc bez namysłu, bez jakiejkolwiek gry wstępnej włożył palec wskazujący w jej tylny otwór. Anka ponownie wydała z siebie jęk, który był jednak ledwo słyszalny spod dławiącego ją materiału.
Mężczyzna czuł się coraz swobodniej. Przysunął krzesło z Anką bliżej biurka tak, że wygodnie klęcząc na podłodze miał bezproblemowy dostęp do genitaliów kobiety. Położył obie dłonie na jej pachwinach i zaczął intensywnie masować obszar wokół jej cipki. Wargi rozchodziły się i schodziły, a on dostrzegał, jak z każdym kolejnym kółkiem zataczanym przez jego ręce, na wewnętrznej części płatków jej „róży” pojawia się coraz więcej wilgoci. W końcu nie wytrzymał. Delikatnie naciągnął skórę przy cipce tak, że otworzyła się przed nim rozpalając go do czerwoności. Ciężko oddychając, starał się opanować. Ta zabawa nie mogła toczyć się zbyt szybko, bo straciłaby swój urok. Nie potrafił jednak przypomnieć sobie, jaki był dalszy plan. Próbując zebrać myśli, nagle po prostu splunął wprost w różowy, wilgotny otwór. Jego ślina wylądowała tuż pod jej guziczkiem rozkoszy, powoli spływając w stronę tylnego wejścia. Nagle przyssał się mocno do jej łechtaczki. Ssał bardzo mocno, co niekoniecznie byłoby przyjemne nawet w innych, bardziej romantycznych okolicznościach.
Kiedy oderwał się od łechtaczki, tusz z Anki rzęs kapał wraz ze łzami na czerwone policzki. W jej głowie kotłowało się tysiąc myśli. Jeszcze wczoraj właśnie tak wyobrażała sobie idealny sposób na odstresowanie się po męczącej pracy. Dzisiaj była bezbronna i upodlona, a wciąż nie wiedziała, co jeszcze na nią czeka.
Mężczyzna nie zamierzał kończyć swojej zabawy. Włożył palec wskazujący do cipki Anki i zaczął nim obracać we wszystkie strony. Wyciągnął tylko na moment, popatrzył na stopień jego zwilżenia, a następnie włożył go z powrotem, dołączając jeszcze palec środkowy. Początkowo poruszał nimi szybko i chaotycznie, ale potem postanowił dokładnie zbadać jej wnętrze, więc krok po kroku, powoli przesuwał palcami po każdym centymetrze jej mokrej, gorącej cipki. Kiedy wyjął palce, oba były oblepione jej sokami.
– Podoba ci się? – zaśmiał się wstając.
Potem odwrócił się i znowu zaczął przeszukiwać szuflady. Ankę ogarniała panika, oddychała coraz szybciej. Nie widziała, co oprawca wyciągnął z biurka, ale chwilę po tym, jak ukląkł znów między jej nogami poczuła ostry, piekący ból na wardze sromowej. Po chwili taki sam ból przeszył jej drugą wargę.
– Do dobrej zabawy można wykorzystać wszystko, co znajdzie się pod ręką – zapewnił ją blondyn trzymając w palcach klips do papieru.
Ściśnięte wargi Anki piekły jak cholera, ale jej cipka i tak była coraz bardziej wilgotna. Mężczyzna nie interesował się jednak dolnymi partiami ciała swojej ofiary. Rozpinał właśnie bluzkę Anki, a potem jej stanik. Kiedy jego oczom ukazały się średnich rozmiarów piersi z twardymi, sterczącymi tak ze strachu, jak i podniecenia sutkami, najpierw possał przez chwilę każdy z nich, a później nie miał dla nich żadnej litości. Dwa następne klipsy wylądowały na sutkach Anki, boleśnie je ściskając.
– Nie lubisz lubrykantów, prawda? – zapytał wracając między jej nogi.
Anka nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ciągle do niej mówi, zamiast wreszcie zgwałcić ją i zostawić w spokoju. Chciała skończyć ten koszmar, jak najszybciej. Przez moment zastanawiała się nad tym, skąd on wie, że rzeczywiście nie lubi lubrykantów. Myśli jednak urwały się wraz z pierwszym klapsem. Z otwartej dłoni, mocno, głośno i dość boleśnie uderzył ją w wypięty pośladek. Po chwili to samo spotkało drugą część jej tyłka. Po całej serii klapsów, gdy tyłek Anki był już czerwony, mężczyzna zaczął rozpinać spodnie. Anka zobaczyła jego prężący się, wielki sprzęt i przymknęła oczy. Wiedziała, co ją czeka. Był dobrze przygotowany, nałożył prezerwatywę, obrócił krzesło z Anką tak, by było mu wygodniej, oparł je o ścianę, żeby nie przewróciło się pod jego ciężarem, a potem przygniótł unieruchomioną kobietę swoim ciałem. Anka drżała z przerażenia starając się przygotować na punkt kulminacyjny. A jednak blondyn nieprzyjemnie ją zaskoczył. Kiedy od klipsów bolały ją już sutki i wargi sromowe okazało się, że to jeszcze nie koniec nieprzyjemności. Jego wielki pal nie wbił się w jej cipkę. Mężczyzna postanowił najpierw wyruchać jej dupę. Starał się być delikatny, ale kiedy jej zaciśnięta dziurka nie dawała mu wejść do środka, porządnie splunął prosto w nią, a potem bez ogródek, mocno wepchnął penisa przedzierając się przez każdy milimetr napiętych mięśni.
Pieprzył ją ostro i długo. Robiła, co mogła, żeby skupić się na bólu, ale gdzieś w głębi czuła, że jej ciało pragnęło właśnie tego, co otrzymywało. Uwielbiała ostre rżnięcie analne. Wiedziała, że jej cipka jest już maksymalnie mokra, bo zawsze tak reagowała na głęboką penetrację tyłka. Z każdym kolejnym pchnięciem drżenie ze strachu przeistaczało się w dreszcze niechcianej rozkoszy. Unoszona na fali przyjemnych doznań, Anka zapominała o pieczeniu powodowanym klipsami w newralgicznych miejscach jej ciała. Wyrwał ją z tego zapomnienia, gdy nagle pociągnął za jeden z klipsów na piersiach. To bolało. Ale po chwili znowu przestała myśleć, skupiając się na tym, jak gładko jego duży członek przesuwał się po wnętrzu jej tyłka. Czuła, jak z torsu oprawcy kapią na nią krople jego potu. I chociaż jeszcze przed chwilą nienawidziła człowieka, który zgotował jej taki los, podniecał ją jego naturalny zapach. Na jej twarzy nie było już łez, za to pojawił się jej własny pot. Im bardziej zmęczona była pieprzeniem, tym stawała się spokojniejsza.
Kiedy blondyn skończył zabawę analną, Anka nie wiedziała już, czy naprawdę chce, by to się miało tak zakończyć. Z jednej strony, jak każda normalna kobieta, była przerażona, upokorzona i błagała w myślach o natychmiastową pomoc, ale z drugiej… no przecież nie mógł zakończyć wykorzystywania jej na stosunku analnym. Jej cipka była wilgotna, gorąca i gotowa do dalszego ruchania.
Ściągnął gumkę i rzucił na podłogę. Potem podszedł, zerwał z niej klipsy, a każde miejsce, w którym się znajdowały dokładnie wylizał. Anka uświadomiła sobie, że tak miało to wyglądać w jej najodważniejszych fantazjach. Chciała bólu – ale nie przesadnego, chciała bólu – ale zakończonego w przyjemny sposób, chciała bólu – ale prowadzącego do rozkoszy.
Kiedy uznał, że przyniósł już ukojenie jej obolałym sutkom i wargom, które nieco napuchły od klipsów i teraz pięknie układały się w kształt motyla, stanął przed nią ze swoim nagim już, dumnie stojącym mieczem i zapytał nie oczekując odpowiedzi:
– Gotowa? – teraz Anka zobaczyła, jak pod umięśnioną klatą mocno bije jego serce. – Zapamiętaj ten orgazm na całe życie – dodał, po czym wbił się w jej podnieconą, miękką cipę.
Walił ją głośno dysząc, a Anka nie myślała już kompletnie o niczym. Był twardy, duży, idealnie dopasowany do wielkości jej dziurki. Czuła, jak jej soki ciekną na krzesło, jak oblepiają jej uda, ale nie miała dość. Żałowała tylko, że przez zatkane usta nie może dyszeć ani jęczeć. Jej ciało przenikała rozkosz, jakiej nie doświadczyła nigdy wcześniej. Była już u progu, kiedy mężczyzna mocno ścisnął oba jej sutki, jednocześnie wbijając się w nią jeszcze głębiej. Idealnie wyczuł moment. Choć nie mógł tego zobaczyć, Anka zacisnęła mocno pięści, a wszystkie mięśnie jej ciała ogarnęła seria krótkotrwałych, intensywnych skurczów. Poczuł to i uśmiechnął się pod nosem, ale nie przestał. Pozwolił jej szczytować jeszcze dwa razy, a potem dodatkowo przyspieszył. Nagle wyjął fiuta z jej cipki i wystrzelił na jej brzuch. Ciepła, mlecznobiała maź pokryła okolice jej pępka i wzgórka łonowego.
Tuż po wytrysku blondyn w pośpiechu zaczął się ubierać. Rozciął taśmę krępującą ręce i nogi Anki. Nie mówił przy tym kompletnie nic, a kobieta jedynie wodziła za nim wzrokiem rozumiejąc, że nie zamierza jej już więcej skrzywdzić. Choć była wolna, nie ruszyła się z fotela, jedynie wyciągnęła materiał z ust i kilkukrotnie odkaszlnęła. Był tym nieco zaskoczony, ale nie odezwał się. Przekręcił klucz w zamku, ale kładąc dłoń na klamce odwrócił się jeszcze i z uśmiechem – tym razem naprawdę sympatycznym – rzekł:
– Ale następnym razem zastanów się, zanim zwierzysz się obcemu człowiekowi z najskrytszych fantazji. Na czatach pojawiają się prawdziwi zboczeńcy – po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Anka drżała. Zaczęła zbierać swoje ubrania. Godzinę temu w kompletnej panice myślała o zemście, policji, dochodzeniu w sprawie gwałtu. Teraz czuła spokój. Była bardzo zmęczona, ale zadowolona. Rzeczywiście, rozmawiała wczoraj o tym, jak bardzo marzy o tym rodzaju gwałtu, który nie jest krzywdzący, przebiega zgodnie z jej wyobrażeniem, ale jednocześnie nie jest nadmiernie kontrolowany. Opowiadała, jak trudno spełnić tę fantazję, bo stopień jej kontroli zawsze jest zbyt duży. Popatrzyła przez okno. Na przystanku pod latarnią muskularny blondyn odpalał papierosa.