Psikusy wyobraźni

Wymarzone wakacje. Skończone 18 lat, blond włosy, długie nogi i przerost ambicji. Ful męskich spojrzeń, po prostu życie u stóp. Głowa pełna fantazji i marzeń o rycerzu na białym koniu. Świadectwo z paskiem, od pół roku stały chłopak i zaliczone wszystkie pozycje z repertuaru Kamasutry, więc czy można chcieć czegoś więcej od życia? Ano można. Pełnej krwi Araba. Takiego „Z bajek z tysiąca i z jednej nocy”, co to bram raju przychyli i pokaże inny świat. I nadarzyła się taka okazja. Wyjazd do Tunezji.

Kasia od zawsze o tym marzyła. Doskonale wiedziała, że blondynki wzbudzają w tym kraju niekłamany zachwyt. Jej błyszczące, długie włosy przyciągały spojrzenia wszystkich tubylców. A zgorszony wzrok miejscowych kobiet, wywoływał w niej salwy niekontrolowanego śmiechu i zachęcał do noszenia jeszcze bardziej obcisłych szortów. Miejscowi mężczyźni, chcący ją wyzwolić spod jarzma imperializmu, proponowali jej ojcu za nią po kilka wielbłądów, co tylko podsycało pewność siebie małolaty.

Oczy chodziły jej dookoła głowy, w poszukiwaniu cudownego szejka i padło na Mustafa. Poznała go na dyskotece. Typowy żigolo. Pachniało od niego na trzy metry. Czarne, smoliste włosy, zaczesane do tyłu i nasmarowane jakąś błyszczącą pomadą. Biała koszula, białe spodnie i buty, opalizowały w świetle dyskoteki. Jego ciemna skóra cudnie kontrastowała w takim zestawieniu. Nonszalancki sposób bycia, pewność siebie i wyuczony bajer nie mogły, nie zrobić wrażenia na Kasi. Przepadła po pierwszym drinku. Miała oczywiście opory, nie mogła przecież wyjść na pierwszą lepszą, ale cholernie tego chciała.

Był cudowny. Prawdziwy ideał. Prawie nosił ją na rękach. Stawiał drinki, kokietował, obtańcowywał. Spacerowali każdego wieczoru, snując opowieści o życiu i jego zawiłościach. Prawdziwa przygoda. Przeżyje pierwszy gorący romans i wróci do domu z nowymi doświadczeniami. Ależ ona opowie swoim koleżankom. Ależ będą jej zazdrościć.

Po tygodniu obiecywania gruszek na wierzbie, szczytów, fal uniesień i realizacji najbardziej mrocznych fantazji, Kasia zdecydowała, że jest gotowa skonsumować wreszcie ten romans. Zaprosił ją do siebie, mieli oglądać znaczki i pić jakąś kawę bez kofeiny.

Już w pierwszej chwili Kasia stwierdziła, że chyba jest tu coś nie tak. Zamiast kawy Mustafa postawił na stole najtańszą wódkę, jak była dostępna na rynku. Polał w dwa kieliszki, każdy inny, a kto by na to patrzył w takiej chwili. Z resztą nie ważne gdzie, ważne z kim. Wypili, porozmawiali chwilę i rączki Mustafy powędrowały na talię dziewczyny, sprawdzając, czy stan upojenia jest już wystarczająco duży, aby rozpuścił jej ewentualne opory.

No cóż, w końcu na to czekała i nie ukrywajmy, że po to przyszła, więc niech już się to dzieje. Niech zabierze ją do obiecanego raju i pokarze na co stać południowców. Wreszcie dowie się i przekona na własnej skórze, jacy z nich ogniści i bajkowi kochankowie.

I fakt, rączka na biodrach wywołała pierwszy przyjemny dreszcz. Od jakiegoś już zresztą czasu wyobraźnia nastolatki pracowała dość intensywnie i zdążyła już sobie uroić kilka podniecających scen. Cipeczka stała się więc mokra, a nóżki lekko drżące. Poczuła oddech Mustafy na szyi i pomyślała, że właśnie zaczyna się jej wymarzony sen. Wyobraziła sobie siebie, jako arabską księżniczkę. Zastanawiała się, kiedy dotknie jej cudnych piersiątek i pieszczoty zaczną się na całego.

I dotknął. Nie musiała na to długo czekać. Nie wyczuwając oporu, rączka szybka wpełzła pod bluzeczkę. Momentalnie wysupłała piersiaczka z niewielkiego stanika. Ścisnęła jak gumową piłeczkę. Jedyne co przeszło w takiej chwili przez myśl dziewczyny, to dobrze, że nie bolało. Druga, lepka rączka, momentalnie skierowała się w stronę jej przyrodzenia. Narwany ten Arab, ale może uda jej się zaczerpnąć radości z tego dzikiego szału – myślała. Na pewno dawno nie miał tak jasnej, gładkiej i wypielęgnowanej skóry pod palcami i stąd ten pośpiech i determinacja. Ale przecież mu nie ucieknie. Mają dużo czasu.

Rączka dotarła i wpełzła pod majtki. Szybko, zdecydowanie zagłębiła się w jej wilgotnej kobiecości. Jak dobrze, że zdążyła się wcześniej podniecić, bo on zupełnie nie dał jej na to szansy. Palce poruszały się szybko i bez specjalnego namaszczenia wtargnęły do środka. Kasia była coraz bardziej osłupiała i właściwie przestała uczestniczyć w tym pobieżnym akcie. Była tak zdziwiona jej walącymi się fantazjami i marzeniami, że stać ją było już tylko na bierną obserwację poczynań pospiesznego kochanka. Była już tylko ciekawa, co jeszcze ma w zanadrzu. Kiedy wreszcie wyjmie tego asa z rękawa, a może ze spodni i uratuje honor arabskiej krwi.

Wszystko razem trwało może minutę.
– Chodź – wziął ją za rękę i poprowadził, jak cielę, na stojącą obok wersalkę. Rzucił ją na łóżko, co było nawet przyjemne i szybkim ruchem pozbył się spódniczki i majtek. Och tak – myślała Kasi – teraz wreszcie stoi u bram raju. Jej oddech przyspieszył i w napięciu oczekiwała części dalszej. Mustafa najszybciej, jak się dało pozbył się spodni, popatrzył na szparkę swojej zdobyczy, przejechał po niej dwa razy językiem i momentalnie uwalił się na coraz bardziej zdziwionej dziewczynie, przygniatając ją swoim ciężarem.

Jej cudowny ogier właśnie na niej leżał. Ustami prawie dotykał jej ust, a dłońmi majstrował coś przy swoim przyrodzeniu. Właściwie to miała wrażenie, że chyba pospiesznie wali sobie konia, no w każdym razie jakoś tak się szamotał. No i wreszcie chyba go już poczuła w sobie, a może nie poczuła, no co on tam robi z tą ręką? – zastanawiała się cały czas Kasia.

Mustafa zlazł z niej i stanął nad jej ustami. Korzystając z siły ciążenia wpakował swój sflaczały narząd do jej buzi i mocno docisnął przyrodzenie. Kamasutra uczy coś o miękkim wejściu, ale chyba nie było go na tej lekcji. Kasia ssała, tak że prawie oczy wychodziły jej na wierzch, ale właściwie oprócz ciekawości, co też może się jeszcze dalej wydarzyć, nic już nie targało jej wyobraźną. Miała tylko nadzieję, że wilgoci zostanie w niej na tyle, aby to przynajmniej nie bolało, bo podniecająco to już dawno przestało być.

No narząd wreszcie stanął. Mężczyzna usadowił się przed wejściem do pochwy dziewczyny. Widząc, że jest sucha i nie chcą się chyba narażać na otarcia, naślinił palce i tym eliksirem potarł bialutkie płatki. Wszedł. Był już w środku. Zwycięstwo – pomyślała Kasia. Może chociaż teraz zaskoczy ją jakąś niezwykłą techniką, zrobi coś szalonego. Zaczęła poruszać biodra i ocierać się łechtaczką o jego podbrzusze. Też w końcu musi coś z tego mieć.

Wyśniony mężczyzna poruszał się dość szybko i rytmicznie. Ze dwa razy może ścisnął jeszcze jej pierś. Całym ciężarem uwalił się na jej udzie, bo przecież wchodząc w nią, chciał dobrze wszystko widzieć.

Do dziewczyny dotarło też, że w całej tej kotłowaninie zapomniała jeszcze o prezerwatywie. Pozostawało mieć tylko nadzieję, że nie spuści się do środka, chociaż właściwe traciła wszelkie podstawy, aby spodziewać się że w ogóle o niej pomyśli, w jakimkolwiek kontekście. A domyślała się, że próba przerwania tej akcji, może się dla niej źle skończyć.

Kasi zaczynało robić się nudnawo od tych jednostajnych posunięć. Może czeka na jej orgazm? Ma aż tak mało wyobraźni, a może ona wygląda na taka ognistą, co to dostanie spazmów na sam jego widok? Zaczęło ją dręczyć pytanie, a może by tak udawać orgazm? Ale po co? Żeby zrobić mu przyjemność? Cholera wie. Pojękiwała na wszelki wypadek, żeby nie wyszło, że jest taka strasznie zimna. Może arabki są bardziej ogniste? A może wyobrazi sobie coś ciekawego i tak, czy siak w końcu też dojdzie?

Po kilku minutach całej akcji mężczyzna wyskoczył z niej i wystrzelił na jej brzuch, jak z procy. Zmęczony, zziajany i spocony, położył się obok niej.
– Wszystko w porządku? – zapytał zdziwiony jej zdziwieniem i pytaniem w oczach.
– Jasne – niewiele myśląc odpowiedział Kasia. A o czym tu rozmawiać? Bolała ją noga, pewnie przypłaci to niezłym siniakiem. Miała ochotę pstryknąć palcami, aby ów cudowny kochanek zniknął jak dżin z butelki, ale to było niemożliwe. Musi teraz pokonać wstyd, pozbierać rozrzucone ubrania. Nie było tego wiele, bo nie zdjął z niej nawet bluzki i starać się z podniesioną głową wyjść z tej alkowy.

Zachciało jej się romansów – myśli szybko przelatywały przez jej głowę. Tak jak jeszcze nigdy zatęskniła do ramion swojego cudownego chłopaka, którego zostawiła w kraju. Cudownego, czułego, trochę wariata, ale zawsze dbającego o jej potrzeby. Mustafa dyszał zziajany obok niej i nawet nie zapytał czy miała orgazm, czy potrzebuje, aby ją dopieścić. No nic. Nie mogła uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.

Nazajutrz, schodząc na śniadanie, zobaczyła Mustafę podpierającego murek przy hotelowej restauracji. Patrzył na nią z dziwnym uśmieszkiem i ten sam uśmieszek mieli stojący obok niego koledzy. Nie spuszczając z niej wzroku, zaczęli o czymś rozmawiać i śmiać się. Zrozumiała, że o niej i z jej naiwności. Że po prostu ja przeleciał, zaliczył kolejną głupią i łatwą, spragnioną przygód Europejkę. Spuściła głowę i szybko weszła do środka. Musi tu pozostać jeszcze przez tydzień i jakoś uporać się ze wstydem. A do tego liczyć, że nie złapała jakiegoś syfu i nie przywiezie nieplanowanej pamiątki z wakacji.

Scroll to Top