W pokoju

Siedziałem na blacie w jej kuchni i obserwowałem ją z boku gdy zmywała naczynia po obiedzie. Mogłem jej w tym pomóc, bo w domu sam zajmowałem się tą nielubianą przez wielu czynnością, ale odmówiła – była panią domu i chciała wszystko zrobić po swojemu.

Rozmawialiśmy. Rozmowa dotyczyła wielu tematów, ale przy niektórych ściszaliśmy głosy – co nie było dziwne zważywszy na to, że w pokoju obok byli nasi małżonkowie, a między pokojami biegało moje dziecię.
Znaliśmy się wszyscy już kilka lat – nasi małżonkowie razem studiowali i to oni nas ze sobą poznali. Jakimś cudem bardziej mogłem się dogadać z nią niż z nim – może to kwestia zgodności charakterów, zrozumienia, pewnych wspólnych doświadczeń?
Skłamałbym gdybym napisał, że była śliczną, zgrabną, blondyneczką o długich nogach i atrakcyjnym biuście. Nie.. była po prostu zwykłą dziewczyną, a w tym momencie nie była nawet ubrana wyzywająco czy atrakcyjnie – w tej chwili miała na sobie czerwoną, prostą, sztruksową sukienkę, która kończyła się w jednej trzeciej ud.
Wracając do prowadzonej rozmowy – od mojej żony dowiedziałem się przed tym spotkaniem, że mąż przyłapał ją na zdradzie – tej fizycznej, ale i tej boleśniejszej – psychicznej. Ktoś ją sobą zauroczył i oszalała na jego punkcie – jeździła do niego na drugi koniec Polski, sypiała z nim, marzyła o nim, kochała go… I to był temat naszej przyciszonej części rozmowy. Byłem bardzo ciekaw dlaczego to zrobiła, jak to było, kim jest tamten. Opowiadała zatem o swym byłym kochanku, o uczuciach, o tym co robiła, ale wyjawiła również, że to nie był pierwszy raz – pierwszy raz miał miejsce nad morzem gdzie wyjechała na urlop bez męża. Tam poderwał ją jakiś gość na dyskotece, a potem poszli do parku, długo rozmawiali i w końcu nad ranem bzykali się na ławce.
Na chwilę zawiesiła głos, westchnęła i zamknęła oczy – wróciły wspomnienia, które na nią podziałały. Atmosfera zrobiła się gęsta, a powietrze wypełniło się feromonami. Wtedy pod wpływem nagłego impulsu zeskoczyłem z blatu i podszedłem do niej. Byliśmy bardzo blisko i zauważyłem, że włoski na jej karku się zjeżyły, a ona leciutko zadrżała. Zaryzykowałem – położyłem na nim dłoń. Nie strząsnęła jej, nie zareagowała niechęcią – po prostu zagryzła dolną wargę, przerwała zmywanie i złapała się krawędzi zlewozmywaka. Teraz wiedziałem, że będzie moja – prędzej czy później. Ruszyłem kamień, który za chwilę mógł się zamienić w lawinę nieoczekiwanych zdarzeń. Mnie również ogarnęła fala gorąca i podniecenia. Podniecało mnie nie tylko seksualne pożądanie, ale przede wszystkim uczucie władzy nad nią – wiedziałem, że zrobi wszystko czego pragnę. A ja pragnąłem… zobaczyć, poczuć i usłyszeć jej orgazm.
Zsunąłem dłoń z jej karku i powędrowałem nią w dół wzdłuż kręgosłupa. Ogarnąłem krągłość pośladków, a potem dotarłem do dolnej krawędzi sukienki. Jakby odpowiadając na moją pieszczotę rozsunęła nieco uda i stanęła w lekkim rozkroku. Dotknąłem wewnętrznej strony ud i leciutko je drapiąc przesunąłem palce wyżej. Pod opuszkami czułem kobieco delikatną skórę. Jednocześnie cały czas uważnie wpatrywałem się w jej reakcje i wsłuchiwałem w przyspieszony oddech. Choć bardzo pragnąłem to nie mogłem jednak kompletnie zatonąć w tej pieszczocie, bo w każdej chwili mogło wpaść do kuchni dziecko lub któreś z naszych ślubnych. Mimo wszystko starałem się w miarę możliwości kontrolować otoczenie.
Dotarłem do majtek – takich zwykłych, bawełnianych.. Były ciepłe i.. już wilgotne. Potarłem przez nie muszelkę, ale moja dłoń nie zadowoliła się takim dotykiem. Odsunąłem je i poczułem pod palcami włoski. Doświadczone palce bez trudu odnalazły najdelikatniejszy kawałeczek ciała. Każdy ich, nawet minimalny ruch powodował, że mocniej zaciskała ręce na krawędzi zlewu. Nie bawiąc się w dalsze pieszczoty łechtaczki wsunąłem w nią środkowy palec. Uwielbiam czuć ucisk wilgotnej muszelki na moim palcu. Natychmiast zacząłem kręcić kółeczka… Pamiętam, że śluz, który został mi na palcach nie był lepki, ale wodnisty..
W tym momencie musiałem przerwać gdyż usłyszałem głos mojego dziecięcia – nadchodziło krzycząc jednocześnie coś do mamy. Postarałem uspokoić emocje na tyle na ile było to możliwe i w miarę opanowanym głosem prowadziłem dalszą część jakiegoś neutralnego tematu. Na szczęście moje dziecko niczego nie dostrzegło – było zbyt małe.. Gdyby weszła osoba dorosła natychmiast wyczułaby co się tu stało. Gdy po chwili dziecko wyszło wziąłem ją za rękę i poprowadziłem do krzesła, na którym (co za ironia..) jej mąż zwykł był siadać przy posiłkach. Usiadła, a ja dotknąłem jej ust mokrą dłonią. Poczuła swój zapach i zrozumiała, że ma zlizać swe soki.. W jej oczach widziałem obawę, strach, ale i przemożną chęć spełnienia. Była potwornie podniecona. Zresztą tak jak ja.

Odsunąłem się od niej i wyszedłem z kuchni. Głośno zacząłem przypominać jej o tym, że rano wspominała mi coś o zepsutym oprogramowaniu na komputerze i, że miałem na to spojrzeć. Poprowadziła mnie na górę, a tam dla niepoznaki włączyliśmy maszynę. Pokój wypełnił szum zasilacza i odgłosy made by Microsoft, celowo ustawione tak głośno by nieco zagłuszyć to co mogło się tu przydarzyć. Usiadła na wersalce, a ja stanąłem przy niej zsuwając nieco spodnie. Spojrzała mi prosto w oczy po czym wzięła mego członka w ciepłą dłoń i wtuliła w niego twarz. Trwała tak chwilę bez ruchu.
Niestety moje dziecko znów postanowiło do nas przyjść więc szybko poprawiłem odzież i zająłem się „naprawą”..
Ani tego ani kolejnego dnia nie mieliśmy już możliwości zostania sam na sam, a potem wróciłem z rodziną do domu…

*******************************

Spotkaliśmy się ponownie kilka miesięcy później. Szalała zima, drogi były śliskie i zaśnieżone, a ja przypadkowo przejeżdżałem niedaleko jej miasta. Uzgodniłem z żoną, że zajrzę na chwilę do przyjaciół by nie zapomnieli, że jeszcze istniejemy. Z kolei z nimi umówiłem się, że odbiorę ją z pracy i przywiozę do domu gdzie czekał już jej mąż. Czekało nas zatem co najmniej pół godziny jazdy do domu po mało uczęszczanych, wiejskich drogach.
Ledwie wsiadła, a ja położyłem dłoń na jej udzie – mimo mrozu miała grube rajstopy i krótką spódniczkę. Nie bawiłem się w ceregiele – miałem ochotę ją po prostu zerżnąć i to jak najszybciej. Wziąłem jej chłodną dłoń i naprowadziłem na swoje krocze. Zarumieniła się, była skrępowana, ale leciutko głaskała i uciskała mojego członka przez materiał. Gdy stanęliśmy na przejeździe kolejowym rozpiąłem rozporek, a ona wyjęła członka ze spodni, nachyliła się nad nim i zaczęła go ssać. W takim stanie nie mogłem kontynuować podróży, więc chwilę później zjechałem z głównej trasy w boczną drogę, ale niezbyt daleko by nie zakopać się w zaspach. Silnik pozostawiłem na chodzie by nie zrobiło nam się zimno i odwróciłem się do niej. Kazałem jej zdjąć buty, rajstopy i majtki. Rozebrała się posłusznie, a ja uklęknąłem przed jej fotelem i zsunąłem spodnie do kostek. Rozsunąłem jej uda, główkę sztywnego już członka naprowadziłem na jej muszelkę i delikatnie otarłem kilka razy jej wejście. Wzrokiem pełnym zwierzęcego, samczego pożądania spojrzałem na nią i zacząłem się sycić jej strachem i obawą wymieszanymi z pragnieniem.
Patrząc mi prosto w oczy szepnęła: „Kazimierzu! Co my robimy?”. Ochrypłym z podniecenia głosem odparłem krótko: „Pieprzymy się” i w tym momencie wbiłem się w nią. Jęknęła, a rozkosz wygięła jej ciało. Objęła mnie ramionami i udami. Rżnąłem ją w swój ulubiony sposób – zmieniając tempo, głębokość pchnięć, kręcąc lędźwiami kółka. Czułem, że odleciała i ja odlatywałem również. I nie ważne było w tym momencie, że było mi cholernie niewygodnie, że zgięte buty uciskały mi palce stóp, że kolano ociera się o metalowy fragment fotela i tworzy się rana, że jej soki zostawią ślad na fotelu mego samochodu. Nic nie było w tym momencie ważne poza seksem i dążeniem do spełnienia. Po kilku chwilach (minutach?) jęknęła głośno i mocno mnie do siebie przytuliła. Zwolniłem więc tempo i chwilę odczekałem by mogła wrócić do siebie.
Spojrzałem za okno – szyby zaparowały i byliśmy zupełnie niewidoczni dla otoczenia. Gdy otworzyła oczy zapytałem czy mogę skończyć w niej czy mam szukać gumki. Odpowiedziała kiwnięciem głowy. Wznowiłem więc suwy. Na początku były składne, przemyślane, ale z czasem traciły na tych cechach, bo znów opanowało mnie po prostu zwierzęce pożądanie. Nie trwało to długo gdy mocnym wbiciem się w nią, głośnym westchnięciem i drżeniem całego ciała oznajmiłem nadejście orgazmu. Wyczerpany wtuliłem się w nią na moment. Gdy wróciłem do siebie sięgnąłem po chusteczki i pomogłem jej w zabiegach higienicznych, a potem w założeniu odzieży.
Do jej domu dotarliśmy spóźnieni – o co jej mąż nie omieszkał na zapytać.

„Ślisko było, jak wiesz” odpowiedziałem…

„Ślisko było” szepnęła…

Scroll to Top