Świąteczny Poniedziałek

Świąteczny Poniedziałek

I kwartał w rachunkowości podatkowej jest to okres wyjątkowo intensywnej pracy. Jeszcze do połowy lutego jakoś dawałyśmy radę, ale później już pracowałyśmy po 12 godzin, Oczywiście ze wszystkim zdążyłam, wszystkie dokumenty zostały na czas dostarczone do odpowiednich urzędów. Praktycznie skończyłyśmy w sobotę, tydzień przed Świętami, w poniedziałek i wtorek już było „sprzątanie biura”, a w środę „wewnętrzne” podsumowanie. Od czwartku do następnej soboty „zafundowałyśmy” sobie 10 dni urlopu. Nie bardzo chciało mi się gdziekolwiek jechać, zamierzałam odpocząć. Składając życzenia Karolci zamieniłyśmy kilka zdań, między innymi na temat Świąt. Kiedy usłyszała, że nie mam żadnych planów, zaproponowała w Poniedziałek po południu „kosmetyczne spotkanie nie tylko z maseczką”. Rzeczywiście, od Sylwestra nie miałam czasu spotkać się z nią, z przyjemnością skorzystałam z jej zaproszenia, nie będąc do końca świadoma, co oznacza to jej stwierdzenie – „nie tylko z maseczką”

Karocie znam już prawie 20 lat, zaczynała jako młoda fryzjerka – kosmetyczka u fryzjerki, do której kiedyś chodziłam. Jest to ambitna dziewczyna, pracując skończyła licencjat z kosmetologii, ale również kilka innych zawodowych szkoleń. Formalnie pracuje w dużym zakładzie kosmetycznym Ewy, ale od czasu, kiedy kupiła sobie mieszkanie, ma też swój zakład kosmetyczny. Kupiła mieszkanie w tzw. starym budownictwie, są to duże dwa pokoje z kuchnią, łącznie ponad 85m2. Zdecydowała się na to mieszkanie, ponieważ obok dość dużej łazienki było jeszcze dodatkowe pomieszczenie, tzw. służbówka. Karolcia zrezygnowała z tej służbówki, połączyła ją ze „starą” łazienką, tworząc duże pomieszczenie do swojej działalności kosmetycznej. Spotkałyśmy się o 15-tej, zaczęłyśmy od przekąsek, kilku kieliszków wódeczki i różnych „plot”. Kiedy już byłyśmy wesołe Karolcia stwierdziła – dość już tego, teraz do roboty, pokazując jednocześnie pomieszczenie „łazienki”, Był tam stół do masażu, ale nie zwykły, moim zdaniem zdecydowanie szerszy, niż normalne. W kącie stała duża wanna z hydromasażem, taką mam w domu, poza tym umywalka i kilka innych sprzętów. To, co najważniejsze, a łazience było bardzo ciepło, Karolcia pokazała, abym się rozebrała, położyłam się na łóżku. Ułożyła mi odpowiednio głowę, lekko ją opuszczając, po czym zrobiła jakąś zieloną „papkę”, poleciła zamknąć oczy, położyła na nich kawałki płatków kosmetycznych i zaczęła tę papkę kłaść mi na twarz. Już tego nie widziałam, ale po pewnym czasie poczułam również ciepła papkę na piersiach, poczułam, jak mi je nią obkleja. Wówczas okazało się, że to jeszcze nie koniec, poczułam też ciepłą papką na brzuchu poniżej pępka i tu pewne zaskoczenie. Usłyszałam – rozsuń szeroko nogi, po chwili poczułam, jak mam rozsuwane wargi sromowe i za chwilę jak mam wsuwane coś do pochwy. Jęknęłam, wówczas usłyszałam- leż spokojnie, te miejsca też powinny być co jakiś czas ujędrniane a za chwilę poczułam jak tą papką mam je obkładane. Skończyła, usłyszałam – leż spokojnie, musi to się mocno wchłonąć, w tym czasie zrobię Ci paznokcie. Rzeczywiście, przez tą pracę miałam trochę zaniedbane paznokcie u rąk, natomiast miałam zupełnie nie zrobione nogi. Karolcia systematycznie je obcinała, piłowała, a na końcu malowała. Kiedy skończyła papka na mnie już prawie stwardniała, wówczas usłyszałam, jak leci woda do wanny, po chwili mi je pozdejmował, pokazując, ze mam wejść do wanny, kładąc się na brzuchu. Puściła „bąbelki, a ja poczułam „dziwny” bardzo miły zapach wody. Wówczas pokazała mi opakowanie żelu do mycia ciała z olejkiem rokitnikowym, mówiąc – powinnaś sobie taki kupić i w nim się kąpać. Leżałam na brzuchu, woda masowała mi cały przód, a Karolcia specjalną myjką z trawy morskiej „szorowała” plecy. Po pewnym czasie nastąpiła zmiana, leżałam na plecach, woda mi je omywała, a Karolcia „szorowała” mi przód, szczególnie „mocno” piersi i brzuch. Skończyła, opłukała mnie, pomogła wytrzeć, po czym ponownie położyła na stole, zaczęła nacierać balsamem do ciała. Wysmarowała mi cały przód, dodatkowo specjalnym kremem wysmarowała piersi, a po nich zaczęła smarować brzuch, przesuwając ręce coraz niżej. Kiedy zbliżyła się do wzgórka łonowego odruchowo rozsunęłam nogi, a ona bardzo delikatnie zaczęła również nacierać tym kremem wargi sromowe.

Aż w pewnym momencie przesunęła się na krótką część stołu, ugięła i rozsunęła mi nogi na boki, wzięła na palec dość dużo tego kremu, wsunął mi go do pochwy. Jęknęłam, a ona się śmiejąc mówi – tam też czasami trzeba smarować. Po czym zaczęła go wsuwać i wysuwać, aż poczułam, jak się mocno podniecam. Ona też to wyczuła, wysunęła palec, sięgnęła do szafki, wyjęła z niej średniej wielkości szklany „bagnet”, wsunęła mi go bardzo delikatnie, ale po chwili już nie była taka delikatna, już zaczęła mi go wsuwać coraz mocniej i głębiej. Ale kiedy już się zorientowała, że wsuwa mi go już swobodnie, ze już się mocno rozluźniłam, sięgnęła ponownie do tej samej szafki, wyciągając następny, ale jaki ??? Była to „wieżyczka” kuleczkowa. Pierwsza kuleczka była niewielka i wsunęła mi ją bez problemów, przez krótką chwilę zaczęła ja obracać to w lewo, to w prawo, po to tylko, aby za chwilę zacząć napierać nim, aż weszła we mnie druga kuleczka, o „numer” większa. Tak systematycznie wbijała go we mnie, a o dziwo, ja chciałam, aby go wbijała. Mając podkurczone nogi unosiłam biodra, aby mogła go mocniej wsunąć. Jęczałam coraz głośniej, a ona nic, tylko parła też jęcząc – głębiej, głębiej. Aż wbiła mi go całego, aż po stopkę. Wówczas przystawiła stołeczek przy łóżku, pokazała, abym na nim usiadła, wówczas wbiłam go sobie jeszcze głębiej, sama za to zaczęła smarować mi kark i plecy, aż doszła do pośladków. Wówczas. Pozwoliła mi wstać, o dziwo, korek tkwił we mnie, a ona zaczęła intensywnie smarować pośladki. Ale smarując je zaczęła przesuwać ręce w dół, wówczas natrafiła na moją brązową dziurkę. Mając śliskie palce od razu wsunęła w nią dwa palce, obracając nimi to w lewo, to w prawo. Kiedy poczuła luz sięgnęła po szklany bagnet, którego używała, kiedy mi „pieściła” pochwę, mocno posmarowała balsamem, za chwilę naparła nim na dziurkę. Jęknęłam, ale było już za późno, wsuwała go we mnie coraz głębiej, a ja coraz mocniej jęczałam, przecież w pochwie miałam wcale nie małych rozmiarów „kuleczki”. Po chwili chwyciła mnie za biodra i odciągając w dół powiedziała – siadaj. Spojrzałam, za mną stał ten sam stołeczek, na którym siadałam poprzednio. Trzymając się rękoma stołu pomału siadałam, a sterczący mi z pupy bagnet wsuwał się we mnie coraz bardziej. Na szczęście na końcu miał dużą kulkę, ta się zaparła, miałam go całego w sobie. Jęczałam głośno, ale to nic nie dawało, miałam te dwie wkładki w sobie. Wówczas Karolcia pokazała, abym wstała, wyjęła obie wkładki z ciebie, głądko wyszła ta z pupy, to z pochwy trochę trudniej, ale też po chwili już ją mogłam odłożyć na stołeczek. Wówczas ponownie położyła mnie na stole, pokazała, abym podkurczyła szeroko rozsunięte nogi, wzięła na rękę dużą ilość balsamu, przyłożyła ją do pochwy, zaczęła go w nią wsuwać. Najpierw jednym palcem, po chwili dwoma, a za chwilę trzema palcami. Mając je w pochwie zaczęła nimi przekręcać to w lewo, to w prawo, a kiedy poczułam, że już są odpowiednio śliskie, wysunął je, ale tylko po to, aby za chwilę zacząć mi wsuwać całą dłoń.Zaczęłam jęczeć, że boli, ale z drugiej strony zaczęłam unosić i wypinać w jej stronę biodra. Efekt był taki, że po chwili miałam w sobie cała jej dłoń. Poczułam, jak mi ją wsuwa głęboko, poczułam, jak mi napiera na ściankę z szyjką i o dziwo, zaczęłam się podniecać. Po chwili Karolcia poczuła, jaka zrobiłam się śliska w środku. Wówczas zrobiła coś, o czym do tej pory nigdy nie słyszała, lekko wycofała dłoń, ale tylko po to, aby po chwili zgiąć palce, ale nie wszystkie, palec wskazujący pozostał wyprostowany i kiedy zaczęła mi ponownie wsuwać ją do środka po chwili on trafił na szyjkę. Ona zaczęła napierać, ja zaczęłam się drzeć, to nic nie dawało, po chwili „boksowała” moje wnętrze, jednocześnie palcem wskazującym rozciągając szyjkę na boki. Jęczałam bardzo głośno, ale z drugiej strony wypinałam w jej kierunku biodra. Przyszedł moment, że już byłam bardzo mocno rozbita, prawie krzyczałam, wówczas Karolcia zatrzymała się na moment, a po chwili zaczęła wolniutko wysuwać swoją dłoń. Kiedy już całkiem ją wysunęła, j opuściłam nogi i położyłam się na boku długo dochodząc do siebie. Jeszcze dłużej stawałam na nogach, za nim byłam zdolna zrobić kilka kroków. Umyłam się, ubrałam i żegnając się powiedziałam – widzę, że masz ciekawe umiejętności „kosmetyczne”, na co ona odpowiedziała – przyjdź za jakiś czas, pokaże Ci więcej. Na tym się rozstałyśmy, pojechałam do domu weszłam do swojej wanny i czując to co czułam wiedziałam, że nie jest to „Prima Aprilis”, aczkolwiek był to 01 kwietnia. Długo w niej leżąc zastanawiałam się, co oznacza Karolci – pokażę Ci więcej. Może się kiedyś dowiem. 05 kwietnia 2013r Baśka

Scroll to Top