Święta, Święta…

Przypomniała mi się pewna świąteczna historia sprzed 15 lat. Datę pamiętam dokładnie, bo wtedy po raz pierwszy (i na szczęście ostatni) spędziliśmy święta bez taty. Nie żeby coś strasznego się stało, po prostu jego ówczesna praca wymagała, aby na miesiąc od połowy grudnia do połowy stycznia wyjechał w interesach do Azji. A my z mamą, aby nie siedzieć w pustym domu bez taty – wyjechałyśmy na 12 dni w austriackie Alpy. Na narty of course, ale jak się okazało – nie tylko! Pierwszy dzień spędziłyśmy w podróży samochodem do alpejskiego miasteczka, na miejscu obiad, potem długi spacer po tymże miasteczku, kolacja, wieczorem trochę telewizji (nudy!), trochę czytania, kąpiel i spać! W apartamencie było jedno „małżeńskie” łoże, początkowo się dziwiłyśmy, ale po kąpieli wskoczyłyśmy z mamą nagusieńkie pod kołderkę. Dla wyjaśnienia: odkąd pamiętam w domu spało się nago i tylko nago, a na wszelkie wyjazdy nawet nie braliśmy piżam, bo ich po prostu nie mamy, ewentualnie tylko szlafroki, kiedy trzeba było wyjść z pokoju do łazienki czy na korytarz.
W pokoju nie było zbyt ciepło – co prawda był kominek i przygotowane przez gospodarzy drewno, ale nie chciało nam się rozpalać ognia. W łóżku jeszcze chwilę pogadałyśmy, wtuliłam się w mamę i zrobiło się naprawdę ciepło. Mama trochę marudziła na temat świąt bez taty, a ja czułam się bosko przytulona do mamy, rozgrzana jej ciepłym brzuchem i piersiami. Przyznam, że wcześniej nie spałyśmy w jednym łóżku, no chyba że w dzieciństwie, kiedy nad ranem wskakiwałam do łóżka rodziców aby się do nich poprzytulać. Szczególnie w weekendy. Tym razem było nieco inaczej, ja już prawie 16-latka, mająca potrzeby seksualne i dość często masturbująca się – znalazłam się w sytuacji, kiedy leżałam z mamą w łóżku i czułam jej gołe, duże i ciepłe piersi i pachnące nagie ciało. W jakimś momencie mama ułożyła się do mnie przodem, położyła delikatnie swoją nogę na moim udzie i głaskała pod kołdrą moją szyję i ramiona. Byłam szczęśliwa, było mi ciepło i przyjemnie. Nic nie mówiłyśmy przez dłuższą chwilę, a w końcu mama zapytała:
– Ciepło ci teraz?
– Mhm. Głaskaj mnie, to takie przyjemne – odpowiedziałam cicho.
Mama przywarła do mnie mocniej, czułam, że przytulanie i głaskanie mnie sprawia jej ogromną przyjemność, a kiedy jeszcze usłyszała, że jest mi z tym dobrze – chyba była również zadowolona i szczęśliwa, że daje mi przyjemność. Długo gładziła mi ramiona, potem lekutko muskała palcami brzuch i w końcu zaczęła masować moje piersi. Byłam w siódmym niebie. Piersi miałam średniej wielkości, jak to u 16-latki, ale już były bardzo wrażliwe na pieszczoty – podczas masturbacji lubiłam je sobie masować i to przyspieszało dojście do orgazmu. Głaskanie ich rozgrzało całe moje ciało – pewnie dostałam wypieków z podniecenia, na szczęście było ciemno i nie było tego widać.
– Fajnie? Głaskanie piersi sprawia ci przyjemność? – zapytała.
– Fajnie! – odpowiedziałam.
– Domyślam się, bo sutki masz sterczące i twarde.
Mama przytuliła mnie jeszcze mocniej i pocałowała kilka razy w policzek.
– Gorąca jesteś.
– Jest mi gorąco i przyjemnie. Głaskaj…
Mama wtuliła się kroczem w moje biodro, czułam kłujące odrosty włosów na jej łonie. Jej ręka powoli zaczęła przesuwać się z moich piersi na brzuch. Cały czas głaskała moje ciało, aż dotarła do mojego podbrzusza i zaczęła masować włosy na łonie. Lekko ciągnęła moje kręcone i długie włoski, rozgarniała je palcami. Niemal codziennie widywałyśmy się nago, ale od kilku lat mama nigdy nie dotykała mojego krocza. Depilowała się, ja jeszcze nie, więc mój zarost był naprawdę mocny i gęsty. Byłam bardzo podniecona, marzyłam, aby mama dotknęła mojej łechtaczki. Rozchyliłam nogi, a potem uniosłam tą nieobciążoną udem mamy i zgięłam ją w kolanie, aby dostęp do mojej łechtaczki był lepszy. Mama znakomicie odczytała moje plany, zaczęła przesuwać palce po mojej cipce i drażnić łechtaczkę.
– Cała jest mokra – stwierdziła z uśmiechem w głosie.
– Bo jest jej miło i przyjemnie. Ruszaj mnie tam…
– Ruszał cię ktoś tam wcześniej?
– Kiedyś koleżanka. Nawet kilka koleżanek. I jeden chłopak. On był pierwszy, ale potem wolałam dziewczyny. To było dawno. Teraz sama sobie czasem ruszam wieczorem w łóżku. Ale jak ty mi to robisz – to jest lepiej. Cała jestem gorąca. I jest mi tak dobrze.
– Twój guziczek stwardniał i urósł – czułam, że mama chwyta moją łechtaczkę i pociera palcami.
Zamilkłyśmy. Mama masowała mi łechtaczkę, a ja pocierałam sobie piersi, słychać było tylko nasze oddechy i moje jęki, bo robiło się coraz przyjemniej i czułam, że wkrótce będę miała orgazm. Mama zwiększyła siłę masowania, w końcu przyszła chwila, że dostałam dreszczy i całą mną zaczął szarpać potężny orgazm. Trwał dłużej niż zwykle przy masturbacji i był silniejszy. Po tym mama jeszcze przez chwilę głaskała mi podbrzusze, a potem zajęła się moimi piersiami. Powoli dochodziłam do przytomności. Mama włożyła głowę pod kołdrę i pieściła mi łechtaczkę ustami. Nigdy nie było mi tak przyjemnie. Głaskałam jej wystające spod kołdry pośladki i przesuwałam palcami od łechtaczki do wypiętej pupy. Lekko włożyłam jej palec do odbytu. Jej pupa też była cała mokra i śliska. Mama przestała mnie całować po cipce, wyjęła głowę spod kołdry, leżała na wznak dysząc głośno.
– Mamo…
– Tak?
– A ty chcesz, żebym cię teraz pomasowała?
– Chcesz tego?
– Tak!
– Na pewno?
– Tak!
– Pomasuj mi piersi, bardzo to lubię. A tam pomasuję się sama.
Mama podciągnęła nogi i zaczęła się masturbować, a ja przekręciłam się na bok i bawiłam się jej piersiami, masując ręką i co chwilę łapiąc jej sutki wargami.
– Twój guziczek też jest już twardy i wielki? Też jesteś taka mokra jak byłam ja? – zapytałam.
– Jestem pewna, że mój guziczek jest twardszy i większy od twojego. Robisz mi wielką przyjemność i podnieca mnie to. Zobacz! Dotknij! – odpowiedziała.
Położyłam palec na jej łechtaczce i poczułam, że jest stercząca, śliska i twarda. Zaczęłam po niej przesuwać palcem.
– Masuj mnie tak, ja sobie włożę palce do środka, tak szybciej dojdę – powiedziała cichutko mama.
Masowałam jej łechtaczkę, czułam, że mama włożyła sobie palce do środka i wykonywała szybkie ruchy. Jęczała przy tym coraz głośniej i coraz szybciej, aż uniosła wysoko biodra i po chwili z długim westchnieniem opadła na łóżko.
– Włóż mi tam palce – poprosiła. – Nie ruszaj, tylko włóż i tak trzymaj. Chcę, aby było mi tak przyjemnie jeszcze długo.
Schowałam głowę pod kołdrę, przesunęłam się niżej i pocałowałam mamę w krocze. Poruszałam językiem jej wciąż twardą i mokrą łechtaczkę, była lekko kwaśna i pachnąca.
– Całuj mnie tam. Robisz to tak delikatnie i tak fantastycznie. Zaraz dostanę drugiego orgazmu – roześmiała się mama. A po chwili dodała:
– Też bym cię wycałowała, ale naprawdę jestem zmęczona i chcę już spać. Chodź i przytul się do mnie, jutro możemy się znów pokochać. Nawet zapomniałam, że nie ma z nami taty. A może to i dobrze, że przez parę dni bez niego będziemy tylko dla siebie…
Wszystkie nasze wieczory w austriackim apartamencie wyglądały podobnie. Modyfikowałyśmy nasze pieszczoty, mama nawet kupiła sztucznego silikonowego penisa. Miała orgazm pochwowy, samo masowanie łechtaczki jej nie zaspokajało. Ja przeciwnie, dochodziłam najszybciej po masowaniu łechtaczki. Mama nauczyła mnie też, że pieszczenie odbytu jest mega przyjemne. Wcześniej tego nie próbowałam. Kiedy leżałam z uniesionymi nogami, mama lizała mi pupę i wkładała język do jej środka, a ja palcem drażniłam sobie łechtaczkę – potrzebowałam góra 2 minuty na dojście! Nigdy wcześniej nie miałam kilku orgazmów jeden po drugim przy masturbacji. Było nam z mamą wspaniale, kochałyśmy się jak dwie wyuzdane, rasowe lesbijki, przy świetle, przy nagrzanym kominku, bez żadnych ograniczeń, bez wstydu i bez poczucia winy. Goliłam mamie pod prysznicem zarost łonowy kiedy uznała, że ma zbyt duży odrost. Cały nasz pobyt w Austrii stał się jednym pasmem erotycznych zachowań: nawet na narty świadomie wybierałyśmy się bez bielizny, a po zjazdach, zmęczone odpoczywałyśmy z rozpiętym kostiumem i z połową piersi na widoku przy wzmocnionej herbatce z rumem lub grzanym winie w knajpkach. Nawet w damskiej toalecie czekając na wolną kabinę rozpinałyśmy górę kostiumu i stałyśmy prawie nago do pasa. W saunie i w basenowej łaźni łaziłyśmy nago, czasem przytulone do siebie, czasem wzajemnie myjąc sobie przy innych okolice intymne – co zresztą w Austrii nie jest zbyt szokujące. Czułyśmy się anonimowo i nie przejmowałyśmy się, co inni na ten temat myślą. Podniecało nas to i prowokowało do wyuzdanych akcji wieczorem w apartamencie. Chyba w czwartym/piątym dniu pobytu mama kupiła nam dildo analne do wzajemnych masaży odbytu. Zdecydowanie twierdzę, że to był początek mojego przekonania do analu, który trwa do dzisiaj i orgazm analny to moja ulubiona forma seksu. Wymaga czasu i współpracy z partnerem, ale warto!
Po zakończeniu pobytu i przyjeździe do domu skończyły się nasze zabawy, przyznam, że obie nie miałyśmy ochoty na kontynuację. Chyba zaważyła obopólna świadomość, że tato wkrótce wróci do domu, a obie nie chciałyśmy, aby dowiedział się o naszych przygodach w czasie wyjazdu. Pamiętam doskonale słowa mamy, słowa, które kilkanaście lat później usłyszałam w trochę innym kontekście: ”Tylko nie mów nikomu!”. Ja nie dotrzymałam słowa. Po kilku latach pochwaliłam się tą przygodą koleżance, z którą mieszkałam w akademiku i z którą też przez jakiś czas byłyśmy partnerkami. Była oburzona:
– Pier..liłaś się z własną matką!? Po..bało cię?
– Tak! Pier..liłam się z mamą i nie żałuję! – odpowiedziałam. Byłam pewna, że partnerka odejdzie, ale tak się nie stało, natomiast wielokrotnie podczas naszego seksu wracała do tego tematu i dopytywała o szczegóły. Wydaje mi się, że moje wspomnienia i opowiadanie o tym również ją podniecały…
Nie jestem pewna, czy też mama nie zwierzyła się tacie: bodajże 2 lata po tej przygodzie planowaliśmy malowanie mieszkania i zaszła konieczność zorganizowania spania. Padła propozycja aby usunąć meble z mojej sypialni, a ja będę przez kilka dni na czas remontu spać w łóżku z mamą w sypialni rodziców, a tato na materacu na podłodze. Tato bardzo zdecydowanie skomentował pomysł:
– Uważam, że sypianie matki z dorosłą córką może doprowadzić do kazirodztwa, co o ile mi wiadomo miało już u was miejsce i nie chcę, aby się powtórzyło. Koniec dyskusji!
Ani mama, ani ja nie zaprotestowałyśmy i ostatecznie to ja spałam na dostawianym materacu…

Scroll to Top