Urlop Świateczny 2012.02

Urlop Świąteczny, kwiecień 2012r, niedziela.

Mój syn Marek mieszka w Lyonie, tam się ożenił, ma 2-letnią córeczkę. Jest to moje jedyne dziecko, to też kiedy tylko mogę, latam do nich. Tak też było w tym roku, po bardzo intensywnym okresie pracy w I kwartale postanowiłyśmy w okresie Świąt odpocząć. Ja wzięłam sobie urlop aż do niedzieli, 15 kwietnia.

Ale sobotę poznałam Michała. Wspólnie spędziliśmy wieczór i zapowiedział swoje przyjście w niedzielę rano. Jak zapowiedział, tak zrobił. Było parę minut po ósmej, kiedy stanął w drzwiach. Zdążyłam właśnie wyjść z łazienki i zrobić kawę. Zaproponowałam ją również Michałowi. Wypiliśmy po filiżance, po której Michał rozebrał się stanął przede mną, jakby chciał dać mi do zrozumienia – to prącie jest Twoje. Nie wiem, czy właściwie, ale tak to odczytałam, to też przyklękłam przed nim i zaczęłam wsuwać je sobie w usta. Nie był jeszcze całkiem podniecony, to też mogłam go dość swobodnie i dość głęboko wsunąć. Nie trwało to jednak zbyt długo, nie wiem, czy na skutek tych pieszczot zrobił się grubszy i mocniejszy, nie miałam możliwości już go dłużej pieścić, spojrzałam na niego, a on powiedział – od tyłu i w pupę. Jeszcze raz spojrzałam, po czym weszłam na łóżko i wypięłam w jego stronę pupę. Delikatnie rozsunął jeden pośladek, pomagając sobie drugą ręką to swoje sztywne prącie skierował w moją brązową dziurkę. Delikatnie, aczkolwiek stanowczo naparł na nią, ja jęknęłam, była bardzo ciasna, ale po chwili wpuściła go do środka. Poczułam, jak mnie mocno ścisnął za biodra, a ta chwilę, jak bardzo mocno zaczął wsuwać go w moje wnętrze. Czułam, jak mnie całą rozpiera, jak sięga daleko w głąb, aż po kilku takich mocnych pchnięciach, jak mnie wypełnia swoimi sokami. Nie jest to ten sam orgazm, jak w cipce, ale jest to też odpowiednio mocne wrażenie, które u mnie wywołało wręcz lekkie drżenie całego podbrzusza. Dłuższą chwilę tkwił we mnie, po czym wysunął się, a ja poszłam się ponownie umyć. Po tym powitaniu ubraliśmy się i poszliśmy do rodziny na Świąteczne Śniadanie. Przebiegało ono w bardzo miłej atmosferze, po pewnym czasie przekształciło w Świąteczny obiad, mocno zakrapiany winem. Oni są chyba do tego wina przyzwyczajeni, ale mnie zaczęło lekko szumieć w głowie, to też „po cichu” poszłam odpocząć na piętro do ich sypialni. Ale Michał się szybko zorientował, że mnie nie ma, Małgosia mu powiedziała, gdzie jestem, to też po paru minutach był już u mnie. Kładąc się do łóżka zdjęłam sukienkę, byłam w samych majteczkach. Michał je błyskawicznie ściągnął, pokazał, że ponownie mam się odwrócić na kolana, zaraz też już był we mnie. Wychodząc z założenia, że ma mało czasu od razu wziął się za mnie bardzo energicznie. Trzymając mocno za biodra wsuwał się we mnie i wysuwał, słychać było „mlaskanie” naszych pośladków, aż przyszedł ten moment spełnienia, kiedy się we mnie spuścił. Podał mi leżący na krześle ręczniczek i poszedł, wsunęłam go sobie w krocze, zwinęłam w fasolkę i długo odpoczywałam. Przykryłam się kołdrą, miałam wrażenie, że przysnęłam. W pewnym momencie poczułam, że ktoś dotyka mnie od tyłu, że wsuwa rękę między moje nogi. W pierwszej chwili myślałam, że mi się to śni, ale kiedy chciałam się ruszyć, usłyszałam- nie ruszaj się, mam dla Ciebie Świąteczny prezent. W tym momencie poczułam, jak w cipkę zaczyna się coś wsuwać. Położyłam się na płask, a Anna zaczęła wsuwać we mnie średniej wielkości standardowy wibrator. Jęknęłam, ale pozwalałam jej dalej działać. Byłam jeszcze mokra, to też ślizgał się lekko, wsuwała mi go do końca. Spowodowało to moje błyskawiczne podniecenie, przyszedł moment, że „chlusnęłam” swoimi sokami. Wysunęła go, położyła obok, mówiąc – odpocznij trochę. Nie było to takie proste, po takim „wybudzeniu”, ale ponownie zwinęłam się w fasolkę, przykryłam kołdrą, o dziwo na trochę usnęłam. Gdy się obudziłam, umyłam zeszłam na dół, Małgosia szykowała Świąteczny obiad. Na szczęście po tym obszernym Śniadaniu była to raczej „przegryzka” niż obiad, więcej piliśmy wina, niż jedliśmy, dużo rozmawialiśmy. Zrobiło się już późne popołudnie, kiedy uznałam, że na dzisiaj wystarczy, bo przecież przed nami jeszcze sporo dni. Pożegnałam się, wyszłam, razem z Michałem przeszliśmy do pensjonatu, w którym mieszkałam. Kiedy podeszliśmy, okazało się, że czeka na nas Karol, mąż Anny. Podobno zapomniałam wziąć swój Świąteczny prezent w postaci koszyczka z butelkami wina. Ale kiedy weszliśmy do pokoju, już nie miałam wątpliwości, po co oni weszli. Oni też nie kryli swoich zamiarów i od razu zaczęli się rozbierać. Zaczęło się, można powiedzieć, normalnie. Na początku uklękłam między nimi, pieszcząc to jednego, to drugiego. Kiedy już obaj byli mocno podnieceni, dali znać, abym się ustawiła na kolanach, przy czym Karol usiadł na łóżku, szeroko rozsuwając nogi. Było to jednoznaczne, że mam jego prącie wziąć usta. Po chwili Michał już mnie wypełniał od tyłu i tym sposobem miałam ich jednocześnie w sobie. Dość dawno nie miałam w sobie tak zgranej „pary” widać, że mają doświadczenie, bo spokojnie, ale skutecznie Michał wsuwał się we mnie, a ja pochłaniałam prącie Karola. Tak doszliśmy do wytrysku Michała i mojego orgazmu. Umyłam się szybko, bo przecież jeszcze nie zaspokojony był Karol. Tym razem ułożyłam się w pozycji klasycznej, Karol wszedł we mnie, a z boku przyklęknął Michał, podając mi, jeszcze „prawie śpiące” swoje prącie do ust. Ale tym sposobem mogłam je głęboko wsunąć w usta. Tak, że miałam głęboko w cipce Karola i głęboko w ustach Michała. Ta sytuacje bardzo mocno mnie podnieciła, nie bardzo mogłam jęczeć, ale dawałam im do zrozumienia, że jest mi dobrze. Przyszedł moment, kiedy Karol wypełnił mnie swoimi sokami, a ja, wypuszczając w tym momencie z ust penisa Michała dość głośno jęknęłam. Puścili mnie, poszłam się umyć, uważając, że zadawalając ich oby zakończyłam dzisiejszy dzień. Można powiedzieć, że tak skończyła się moja Świąteczna Niedziela. We Francji poniedziałek jest już normalnym dniem pracy. 15 kwietnia 2012r. Baśka

Scroll to Top