Wreszcie wakacje

Hanka prawie wybiegła z sali egzaminacyjnej. Była jeszcze mocno zdenerwowana, serce waliło jej w piersiach. Szybko obstąpił ją spory tłumek.
– Co miałaś?! Jakie były pytania?! Co dostałaś?!
– Spokojnie, zaraz zaraz! Dajcie chwilę odsapnąć. …Miałam krzywą podaży i popytu, …i omówić restrykcyjną politykę monetarną. Akurat to umiałam. Poszło chyba nieźle – czwóreczka!
– Pięknie, pięknie! To dzisiaj dają więcej niż za biust, bo masz tylko trójkę – wycedził Robert.
– Przestań świntuszku i nie przejmuj się tak, dobrze Ci pójdzie – nie przyjęła zaczepki.

Trochę nawet współczuła Robertowi. Była już po wszystkim, a on miał wystraszoną minę i niepewny wzrok. W słabym stylu brał ją czasem na litość i próbował się umawiać, mimo iż wiedział o Jacku. Nie akceptowała podwójnej gry i starała się trzymać szkolnych podrywaczy na dystans.

Teraz mogła myśleć już tylko o wakacjach, słońcu, wyjazdach. Ekonomia była ostatnim egzaminem! Jeszcze nie mogła w to uwierzyć.
Spokojne myśli mąciła tylko statystyka. Niestety nie zdała jej w tej sesji i miała mieć poprawkę pod koniec września. To ją strasznie złościło! Będzie musiała skrócić pobyt w Londynie, a w wolnym czasie jeszcze powkuwać. Miała nadzieję, że pracę w recepcji małego, uroczego hotelu dostała dzięki swojej nietuzinkowej urodzie i udanym rozmowom telefonicznym. Wysłała przecież zgłoszenie z dwoma zdjęciami. Podejrzewała jednak, że nie bez znaczenia były tu kontakty ojca. Wszystko jedno – Londyn jest wspaniały – a przy okazji zarobi trochę pieniędzy, o których będzie mogła sama decydować.
Na korytarzu pojawiła się Baśka, znowu spóźniona. Swój egzamin zaliczyła już wczoraj. Dziś przyszła tylko pokibicować, podtrzymać ludzi na duchu. Obie nie kryły radości z zakończenia sesji – padły sobie w objęcia.
– Chodź! Idziemy zaszaleć do kafejki, ja stawiam – rzuciła do Baśki.

Nie mogła jeszcze swobodnie wyjeżdżać z Jackiem. Wolała nie rozmawiać o tym z ojcem – to mogło skończyć się zakazem jakichkolwiek samodzielnych wyjazdów. Musiała tylko zaliczyć otwarcie sezonu – wspólny wyjazd rodzinny do ich domu na Mazurach w przyszłym tygodniu. Potem była wolna.
Plan był prosty – powie rodzicom, że wyjeżdża tylko z Basią. Wynajmą dwuosobowy pokój w pensjonacie nad morzem. Tata przywiezie ją prosto z Mazur, a Baśka przyjedzie z Jackiem z Warszawy.
Traktowała ją jako oddaną przyjaciółkę, a nie przyzwoitkę. Na pewno nie będą sobie nawzajem przeszkadzać. Bardzo cieszyła się na ten wyjazd.

***

Hanka opalała się na leżaku i czytała jakąś babską gazetę. Smukłe ciało nabrało już brązowego odcienia, błyszczało od oliwki i prezentowało się znakomicie w skąpym, kwiecistym bikini. Będzie miała piękny prezent dla Jacka… Zerkała czasem na połyskującą w słońcu taflę jeziora i małe trójkąciki żagli.
Przez te kilka ostatnich dni zdążyła naprawdę wypocząć i oderwać się od zwariowanego, wielkomiejskiego tempa. Wszyscy byli tutaj spokojniejsi, milsi, czuli się naprawdę rodziną.

Tata wyszedł na rozgrzany taras z kwaśną miną i telefonem w ręku. Zaciął usta i chwilę patrzył na jezioro szukając uspokojenia.
– Kochanie, nie będę Cię mógł jutro odwieźć nad morze. Wzywają mnie pilnie do firmy. Jutro w południe mam spotkanie i muszę na nim być – słyszała przepraszający ton. – Może pojedziemy rano na stację i postaramy się znaleźć Ci jakieś połączenie pociągiem. Ostatecznie możesz zadzwonić do Basi i odłożyć ten wyjazd o jakiś tydzień. Posiedzicie sobie jeszcze z mamą. Pogoda jest znakomita!
Wiadomość podziałała na nią jak zimny prysznic. Nie mogła im tego zrobić! Musiała coś szybko postanowić.

– Tato, nie mogę dłużej zostać. Baśka zapłaciła już sporą zaliczkę, która przepadnie jak nie przyjedziemy. Wiesz jak trudno jest w Ustce znaleźć dobry pokój w sezonie. W taką pogodę – starała się mówić spokojnie. – Poza tym mamy się tam spotkać jutro i Baśka przecież kupiła bilety… Ja też mogę dojechać pociągiem, nie martw się.
– Trudna sprawa… W takim razie dobrze, jutro wcześnie rano zawiozę Cię na dworzec do Morąga. Potem muszę gnać do miasta.
Nie była pewna czy odetchnąć z ulgą. Nie mogła zawieść Jacka, ale nie uśmiechała jej się podróż zatłoczonym pociągiem z bandą rozbrykanych kolonistów.

***

Jacek spakował się wcześnie. Była dopiero siódma trzydzieści, a on już wjeżdżał na osiedle Baśki. Nie chciał tracić całego dnia i jeszcze dziś skorzystać w pełni z dobrodziejstw pięknego lata – orzeźwiającej kąpieli i widoku zachodzącego słońca nad morzem. Poza tym bardzo podobała mu się Baśka – szczupła, drobna blondynka z uroczą buzią. Podniecał go jej lekko sterczący biust i zgrabne nogi, które zawsze, gdy była w spodniach pozostawiały małą szczelinę w kroku, zapraszając zabłąkaną dłoń. Cieszył się, że spędzą większość dnia tylko we dwoje.

Podjechał, zgodnie z umową, na równoległą ulicę – z daleka od ciekawskich oczu rodziców i sąsiadów. Ciepły poranek zapowiadał spory upał w ciągu dnia, ale widok dziewczyny przerósł jego oczekiwania. Miała skąpą, bladoróżową bluzeczkę odsłaniającą pępek i mocno opinającą biust – raczej bez stanika, zważywszy na odciskające się sutki – oraz zwiewną, białą spódniczkę, którą mógł poderwać nawet lekki wiaterek. W jego slipkach zrobiło się nagle ciasno.
– Cześć! Wcześnie wstałeś – usłyszał na powitanie.
– Czołem ślicznotko! Mamy przed sobą kawał drogi, a chciałbym jeszcze dziś wziąć rozkoszną morską kąpiel. Zabójczo wyglądasz… – to ostatnie palnął raczej bezwiednie.
– Wariat! – Baśka uciekła wzrokiem i zaczęła wsiadać do samochodu.
Upchnął torbę w bagażniku i zasiadł za kierownicą. Z przyjemnością zauważył, że może lekko dotykać ramieniem dziewczyny w czasie zmiany biegów, była to jedna z niewielu zalet małej corsy w długiej trasie. Jednak widok ładnych kolan i sporej części ud potrafił wiele zrekompensować.

***

Mała stacja robiła miłe wrażenie. Ceglany budynek jaśniał w budzącym się słońcu. Był odnowiony i pomalowany na beżowo. Ładne, stare cegły pozostały przy obramowaniach okien i drzwi. Okalające go rozłożyste kasztanowce miały jeszcze resztki kwiatów.
Niepokój budził tylko niezwykły ruch na jedynym peronie. Sporo ludzi czekało już na pociąg, który miał ich zabrać na zachód. Nie mogła oprzeć się porównaniu do gorączki złota w Stanach parę wieków temu. Miała tylko nadzieję, że podróż będzie krótsza i mniej niebezpieczna niż w tamtych czasach.

Tata wyjął z bagażnika jej dużą torbę i ruszyli w stronę kasy.
– Na szczęście to pospieszny. Nie będzie zatrzymywał się gdzie popadnie. Nie ma niestety mowy o miejscówce, ale wsiadaj od razu do pierwszej klasy. Spróbuj znaleźć miejsce siedzące. Na pewno ktoś Ci pomoże. Tylko pilnuj bagażu i miej telefon zawsze przy sobie. Dzwonimy codziennie! – uścisnął ją mocno. – Kochanie, ja naprawdę muszę jechać.
– Dobrze tatku, poradzę sobie. Pa! – odwzajemniła uścisk i pocałowała go.

Znalazła sobie luźniejsze miejsce na peronie i zaczęła wyglądać na tory. Pociąg już się zbliżał. Widziała trójkąt czołowych świateł lokomotywy i długi skład wagonów. Wypatrywała oznaczeń pierwszej klasy.
Grupka młodych sportowców ciągle rzucała jej spojrzenia. Odwracała wzrok, była przyzwyczajona do tego, że przyciąga uwagę. Nawet z daleka jej długie ciemnorude włosy można było wypatrzyć w tłumie. Nie mogła dosłyszeć o czym mówią, ale wyraźnie dyskutowali na jej temat. Trzej wysocy chłopcy, na pewno jeszcze ze szkoły średniej, w dresach sportowych i z wielkimi torbami, coraz bardziej zuchwale się jej przyglądali.

Może trochę przesadziła ze strojem. Wiedziała, że będzie gorąco, dlatego włożyła skąpy biały T-shirt i luźną, pomarańczową spódnicę przed kolana. „Powinnam była jechać w jeansach!” -pomyślała. Na nogach miała wysokie, wygodne klapki. Wspaniały wygląd dopełniało opalone, szczupłe ciało.
Nie miała czasu dłużej się zastanawiać, pociąg już wjechał na stację i ludzie zaczęli tłoczyć się na skraju peronu. Wypatrywała swoich wagonów, ale najwyraźniej były gdzieś pod koniec składu. Zaczęła przedzierać się w tamtą stronę ciągle kogoś potrącając. Udzieliło jej się panujące wokół zdenerwowanie i pośpiech, torba strasznie ciążyła. Że też musiała nabrać tyle ciuchów! Nagły gwizd prawie ją przestraszył. Czy zdąży znaleźć ten wagon? Powinna chyba już wsiadać.
– Pomogę Ci! Pociąg zaraz rusza – usłyszała spokojny głos i silna ręka zdjęła jej z ramienia torbę. To był niebieskooki blondyn ze sportowej trójki. Lekki strach przezwyciężyło uczucie doznanej ulgi.
– Dzięki, ale ja muszę znaleźć wagon pierwszej klasy – zdobyła się na pewność w głosie.
– Już nie zdążysz! Przejdziesz sobie wzdłuż pociągu – kolejny gwizd przekonał ją ostatecznie.

Jeden z chłopaków podał jej rękę, drugi, z jej torbą, był już w wagonie. Pokonała kilka niewygodnych stopni i weszła do zatłoczonego korytarza. Sportowcy okazali się niezwykle mili i zaczęli jej pomagać, wręcz torować drogę do kolejnego wagonu. Nie było to łatwe zważywszy na olbrzymi tłok i ich spore torby. Sprawdzał się najczarniejszy scenariusz tej podróży. Nie było mowy o miejscach siedzących w przedziałach. Ścisk dopełniały wszędzie poupychane plecaki, walizy, tobołki. Czyżby wszyscy jechali w tym roku nad morze?! Właśnie tym pociągiem?!!

Była już mocno zdenerwowana gdy przedostała się na koniec drugiego wagonu. Zrobiło się jeszcze ciaśniej i zorientowała się, że dalej nie przejdzie. Zrezygnowana utknęła w przejściu pomiędzy wagonami, tuż przy rozsuwanych drzwiach.

Sportowcy trzymali się z tyłu. Miała mieszane uczucia, z jednej strony mogli służyć jako przyboczna straż, z drugiej – nie było wiadomo co im chodzi po głowie. Zaraz za przejściem stały dwie zakonnice i to dodało jej trochę otuchy. Było tu dosyć głośno, ale zdecydowała, że później postara się z nimi porozmawiać. Zawsze intrygowało ją życie za murami wielkiego klasztoru.

***

Radio przypominało wszystkie przeboje lata. Jacek słyszał je jednak jak przez mgłę. Często spoglądał na nogi i piersi dziewczyny siedzącej obok. Obraz drogi coraz bardziej schodził na drugi plan. Nie było to bezpieczne, ale jego podniecenie rosło wygrywając nierówną walkę z rozsądkiem. Wiotka spódnica Baśki zsunęła się do połowy ud, a działająca klimatyzacja utrzymywała sutki w pozycji czuwania. Marzył o tym by zanurzyć dłoń pod spódnicą i gładzić miękkie zagłębienia. Tymczasem mimowolnie ocierał ramię o gładką skórę dziewczyny. Jego członek rozpychał lekkie, letnie spodnie, co musiało być widoczne. Baśka, niczego nie świadoma, przeciągnęła się i rozchyliła kolana. Musi coś wymyślić, żeby rozładować to nieznośne napięcie!

Zabudowania rozrzedziły się i wjechali w rejon sporych lasów. Jacek nie miał zamiaru dłużej zwlekać.
– Widzę, że królewna trochę zmęczona. Może zatrzymamy się na chwilkę? Mamy całkiem dobry czas.
– Dla mnie może być, bo koniecznie muszę do łazienki.
– Salonu z hiszpańską terakotą nie mogę obiecać, ale z pewnością znajdziemy ustronne miejsce.

Zdjął nogę z gazu i zaczął szukać dogodnego zjazdu. Miał trochę szczęścia. Przejechał jeszcze kilkaset metrów i włączył kierunkowskaz – w bok odchodziła wąska dróżka ginąca w gęstym lesie. Corsa zgrabnie wpasowała się pomiędzy drzewa i wolno sunęła po wybojach. Po ok. dwustu metrach drzewa rozrzedziły się i wjechali na małą polankę. Droga kończyła się przechodząc w leśną ścieżkę. Ledwo było słychać główną szosę. Miejsce idealnie nadawało się na odpoczynek. Zatrzymał samochód.

Baśka pierwsza wyskoczyła z auta i rozprostowała kości.
– To ja za chwilę wrócę. Muszę schować się za jakiś krzaczek – powiedziała i ruszyła między drzewa.
– Spoko! Przygotuję coś do picia.

Jacek odprowadził ją wzrokiem utkwionym w zgrabny tyłeczek. Otworzył bagażnik, wyjął butelkę wody i solidne plastikowe kubki. Nie mógł przestać myśleć o dziewczynie. Wyobrażał sobie jak teraz jej skąpe majteczki zjeżdżają po gładkich udach, a różowa muszelka zawisa nad mchem oddając strużkę moczu. Nalał dwa pełne kubki wody i pociągnął łyk. Jego członek rozpychał spodnie domagając się wolności i kobiecego ciepła. Musiał się do niej jakoś dobrać! Tymczasem Baśka już wracała z wesołą miną, kołysząc lekko biodrami. Zaczął działać.

– Trzymaj! Nalałem wody.
Podniósł z dachu kubek i wykonał ruch w kierunku dziewczyny, po czym naumyślnie potknął się i chlusnął całą zawartość na jej piersi i brzuch.
– Aj! Zwariowałeś?! Nie jest aż tak gorąco! No dzięki, jak ja teraz wyglądam?!
– Wielkie sorry! To przez ten korzeń! Strasznie przepraszam.
Wyglądała wspaniale: bluzka oblepiła kształtne piersi podkreślając sterczące sutki, mokra spódnica stała się kompletnie prześwitująca ukazując koronkę majtek i zarys ukrytych włosków. Nie odrywał od niej wzroku, musiał zasłonić nabrzmiałego członka. Speszona Baśka skrzyżowała ręce z przodu.
– Muszę się przebrać w coś suchego. Pięknie mnie załatwiłeś.
– Naprawdę niechcący. Nie przejmuj się, wysuszymy Ci wszystko na tylnej półce. W tym upale wystarczy godzinka.

Baśka podeszła do bagażnika i nachyliła się nad swoją torbą. Wypięła przy tym zgrabną pupcię w zapraszającej pozie. Tego było za wiele, machinalnie podszedł i oparł się sterczącym członkiem o pośladek.
– Pomóc Ci jakoś?
– Radzę sobie – złapała rzeczy z torby i wysunęła się w bok. – Przebiorę się w samochodzie. Masz nie podglądać!
– Oczywiście! Wyluzuj, będę grzeczny – głos mu drżał.
Baśka zniknęła na tylnym siedzeniu samochodu i zatrzasnęła drzwi. Jacek potulnie stanął z boku, ale kątem oka śledził wnętrze auta. Zobaczył jak ściąga bluzkę przez głowę uwalniając krągłe piersi. Zaczęła też walczyć ze spódnicą i pewnie z majteczkami…

Jego członek ostatecznie przejął dowodzenie. Jacek doskoczył do auta i otworzył tylne drzwi. Naga dziewczyna była kompletnie zaskoczona. Zrzucała ostatnią część garderoby – mokre majtki wisiały już tylko na jednej kostce. Spojrzała na niego z wyrzutem próbując zakryć piersi.
– Co ty sobie wyobrażasz Jacek?! Zmiataj stąd!
– Za małą rozkoszną chwilkę – wepchnął się na tylne siedzenie i objął Baśkę silną ręką.
– Zwariowałeś kompletnie?! Puść mnie! – próbowała go odpychać.
Już nie słuchał. Wcisnął kolano pomiędzy jej uda i wsunął rękę pod pośladki, aby ułożyć ją na siedzeniu. Obiema rękami mocno rozchylił jej uda i wdarł się między nie przygniatając dziewczynę swoim ciężarem. Uciekała ustami w bok, więc zaczął całować, lizać jej twarz, szyję, włosy. Jedną ręką ugniatał pierś, drugą zatrzymał na miękkiej cipce i zaczął ją lekko masować.
– Odbiło ci! Co na to powie Hanka?!
– Hanka nic się nie dowie – powiedział z przekonaniem i polizał jej ucho.
Zaczął drażnić łechtaczkę wprawnymi, krótkimi ruchami. Ciągle się opierała, ale coraz słabiej. Udało mu się pochwycić usta i przywarł do nich gorącym pocałunkiem. Stopniowo zagłębiał w niej swój język cały czas pieszcząc muszelkę. Poczuł większą wilgoć, a dziewczyna zaczęła odwzajemniać pocałunek. Wprowadził w wilgotny rowek jeden palec wywołując naprężenie bioder. Zaczął nim wykonywać powolne posuwiste ruchy.

Jego członek sterczał w spodniach sprawiając lekki ból. Zdecydował, że już czas go uwolnić. Uniósł się na kolana nie przerywając pieszczot mokrej już cipki. Drugą ręką odpiął spodnie i ściągnął je razem ze slipkami. Wielki narząd wyskoczył ukazując purpurową główkę. Baśka próbowała wstać, ale ponownie przytulił się do niej napierając męskością na rozkoszny rowek. Znów całował jej usta i pieścił piersi. Nakierował członka na miękki otworek i zaczął się w niego stopniowo wślizgiwać. Opanowało go uczucie wielkiej ulgi. Dziewczyna próbowała cofnąć biodra, ale stanowczo je unieruchomił. Wsunął członek do końca i rozkoszował się ciasnym wnętrzem. Oboje przyspieszyli oddechy. Rytmiczne ruchy dawały olbrzymią przyjemność. Zjechał ustami w dół i ssał kolejno nabrzmiałe sutki. Jego uderzenia stały się mocniejsze i szybsze. Palcem drażnił łechtaczkę. Dziewczyna wtuliła twarz w tapicerkę i zaczęła cicho pojękiwać.

Czuł już pulsowanie członka i nadchodzącą falę rozkoszy. Walił biodrami jak maszyna. Przyspieszył kółeczka na łechtaczce i wbijał się z całych sił. Nagły spazm szarpnął jego ciałem, wystrzelił rozgrzany ładunek spermy do pulsującej cipki. Ciało Baśki wygięło się w łuk, również nie powstrzymała krzyku. Ich biodra wykonały jeszcze kilka ruchów, po czym oboje opadli wykończeni.

***

Było strasznie niewygodnie i głośno, ale wmawiała sobie, że opanowała sytuację i musi jakoś przeżyć tę podróż. Ktoś kiedyś powybijał szyby i w przesuwanych drzwiach oddzielających wagony wstawiona była dykta zaciemniająca wnętrze. Porozkładane bagaże nie pozostawiały wiele miejsca. Przechyliła się przez drzwi do następnego wagonu w nadziei na ciekawą rozmowę z zakonnicami. Zapomniała o towarzyszących jej sportowcach.

Młodzi wioślarze obserwowali dziewczynę wygłodniałym wzrokiem. Gdy rozpoczęła rozmowę z kimś z wagonu obok, ukazał im się wspaniały widok: lekko wypięta, zgrabna pupcia, osłonięta jedynie cienkim, pomarańczowym materiałem, długie opalone nogi w podwyższonych klapkach. Krew w nich zawrzała. Zaczęli oceniać sytuację: zsunięte drzwi unieruchomią dziewczynę, jest głośno, we trzech mogą zrobić skuteczną zasłonę…

W spodniach urosły spore narządy. Spojrzeli po sobie porozumiewawczo w wielkim podnieceniu. Taka okazja drugi raz się nie zdarzy. Jeden wyjął z torby oliwkę do masażu, drugi sięgnął po scyzoryk.

***

Przejechali kolejne sto kilometrów w kompletnym milczeniu. Wnętrze wypełniały szum pojazdu i piosenki z radia, niektóre całkiem do rzeczy. Nie nuciła jednak. Ciągle była wściekła na Jacka. Co powie Hance? Nie, nie może nic powiedzieć! Nie chciała jej zranić. Nigdy nie sądziła, że może zrobić coś takiego przyjaciółce. Jak mogła dać się tak podejść?! Wybrała się w tę podróż przekonana, że ma do czynienia z miłym, zakochanym chłopakiem. W głowie się nie mieści! Czy faceci w ogóle wiedzą co to wierność czy lojalność?!
Rozterki moralne łagodziła jednak doznana rozkosz. Już dawno, może nawet nigdy, nie miała tak silnego orgazmu. Czy sprawiła to niecodzienna sytuacja, czy Jacek?
Nieco łagodniejszym wzrokiem spojrzała na jego silną rękę wspartą na gałce zmiany biegów. Nie miała siły dłużej tego roztrząsać. Wyjrzała przez okno na zmieniający się, pofalowany krajobraz z małymi jeziorkami.

Wtem poczuła dłoń na swoim udzie. Spojrzała z wyrzutem na Jacka, ten jednak był wpatrzony w drogę. Chciała ją zepchnąć, ale trzymała się mocno. Trudno, może chce ją przeprosić… Ale dłoń posuwała się dalej, zaczęła podciągać spódniczkę. Chwyciła ją, lecz ciekawość zwyciężyła – cóż może jej teraz grozić? Nie chciała robić awantury, czy się z nim szarpać. Miała swoją dumę.
Tymczasem Jacek gładził już jej wzgórek przez cienki materiał majteczek. Zacisnęła uda, ale miłe uczucie zniewalało ją coraz bardziej. Wróciło znajome ciepło w podbrzuszu. Odżyły niedawne wspomnienia z lasku. Podsunęła biodra do przodu i rozchyliła uda – niech się dzieje co chce…

Jacek jakby tylko na to czekał, wsunął palce pod wąską koronkę majtek i łapczywie masował wilgotniejące krocze. Poczuła spory palec na krawędzi swojej dziurki, który zaczął ślizgać się delikatnie po miękkich płatkach. Zatrzymał się za łechtaczce i bardzo zręcznie ją drażnił, opukiwał, kręcił małe kółeczka. Jej ciało zesztywniało. Przestała się kontrolować, soki zaczęły wypływać na zewnątrz mocząc drugie dzisiaj majteczki.

Jedną dłonią mocno złapała uchwyt na drzwiach, drugą zacisnęła na boku fotela. Wpatrywała się w szybko uciekający krajobraz. Kątem oka zerknęła na prędkościomierz, którego wskazówka przekroczyła 140 km/h! Jacek prowadził niewzruszenie. Tymczasem jego palce szalały na łechtaczce powodując wielką rozkosz. Rozchyliła szerzej kolana i zaczęła ciężko oddychać, to było silniejsze od niej. Gorąca fala i mrowienie zaczęły rozchodzić się z podbrzusza po całym ciele. Policzki paliły ją, marzyła o otwarciu okna. Nieustępliwy palec rozwiercał rozognioną łechtaczkę. Chciała poczuć go w środku, głęboko, mocno! Wiedziała, że dłużej tego nie wytrzyma. Drzewa za oknem znikały w przerażającym tempie! Nagły, potężny spazm szarpnął jej drobnym ciałem.
– Aaa! Aaaaaa!! Aaaaaaaach!!!

***

Drzwi nagle zsunęły się ściskając ją mocno w talii. Jej nogi zostały rozepchnięte na boki i zablokowane na wysokości kolan. Zaczęła tracić równowagę, pochyliła się do przodu i oparła ręką o ściankę, tuż przy głowie jednej z zakonnic. „Co to za głupi kawał?!” – pomyślała – ale nie była w stanie odwrócić się i skarcić intruzów. Poczuła bezczelny dotyk na pośladkach. Po chwili spódnica podjechała w górę, kilka rąk błądziło po nagiej pupie, wewnętrznej stronie ud, gładziło jej intymne zakamarki! Była wściekła i zażenowana! Wstydziła się jednak zdradzić cokolwiek zakonnicom. Ciepła dłoń wsunęła się pod wąski pasek jej stringów, który nagle zniknął, jakby odcięty?! Zaczęła wpadać w panikę, co z pewnością zdradzała jej mimika. Zadała jakieś błahe pytanie zakonnicy.

Wtem śliska ręka zaczęła pieścić jej intymny rowek. Palce coraz śmielej otwierały płatki płci, aż zaczęły wślizgiwać się do środka. Cała zesztywniała i ściągnęła usta, ale palec wszedł już do końca i wykonywał krótkie pchnięcia. Drugi rozprowadził wilgoć po łechtaczce i zaczął ją delikatnie rozwiercać. Serce waliło jej jak młotem, w głowie miała kompletny zamęt. Na twarzy pojawiły się wypieki. I te pytające spojrzenia zakonnic. Zdenerwowana poprosiła o otwarcie okna.

Tymczasem na jej cipkę naparł dużo większy organ i zdecydowanie posuwał się do przodu. Wypełnił jej wnętrze i lekko pulsował. Po krótkiej chwili rozpoczął silne, zdecydowane pchnięcia wybijając rytm o jej wypiętą pupcię. Ciągle nie mogła w to uwierzyć! Niestrudzony palec kręcił szaleńcze kółeczka na łechtaczce. Jej oddech bardzo przyspieszył. Ukojenie dawał silny strumień powietrza, który wpadał z otwartego okna i owiewał jej twarz. Poczuła kilka mocniejszych uderzeń i w jej wnętrzu wystrzelił strumień gorącej cieczy. Członek zagłębił się jeszcze kilka razy i wycofał.

Nie czekała długo, kolejny twardy penis wszedł w nią jednym pchnięciem i rozpoczął zdecydowane natarcie. Nienasycone ręce ugniatały jej pośladki. Palec znów drażnił łechtaczkę, kolejny zaczął bawić się jej drugim otworkiem! Była coraz bardziej mokra. Ogarnęło ją nieznane dotąd podniecenie. Nie mogła, nie chciała go dłużej hamować. Poczuła promieniujące ciepło w podbrzuszu i zaczęła ciężej oddychać. Zacisnęła pięści i poddała się silnym, głębokim pchnięciom. Chciała dojść. Nagły wybuch spermy w jej cipce zakłócił nieco nastrój.
Rozognionym wzrokiem spojrzała na zakłopotane zakonnice. Nie dbała już o ich reakcje. U wejścia do swej rozgrzanej rozgrzanej norki poczuła kolejną, tym razem wielką, pulsującą główkę. Okazały członek wchodził w nią z małymi oporami. Czuła jak jej cipka rozciąga się. Gdy mocnym pchnięciem dotarł do końca nie powstrzymała głośnego „Och!!” patrząc wprost na najbliższą zakonnicę. Ciepła strużka wypłynęła na wewnętrzną stronę uda. Penis rozpoczął zdecydowane, posuwiste ruchy.

Chciała tego. Wsłuchała się w rytm wybijany przez pędzący pociąg. Druty biegnące za oknem układały się w psychodeliczny, rozedrgany zygzak. Wolną ręką ścisnęła nabrzmiałą pierś. Członek penetrował ją głęboko, wsuwał się z dużą siłą dając nieoczekiwaną rozkosz. Czuła uderzenia o pośladki i palce bezustannie drażniące łechtaczkę. Syrena pociągu zawyła ogłuszająco – zbliżali się do jakiejś stacji. Nagle fala spermy uderzyła w tylną ściankę pochwy. Zaskoczona wielkim orgazmem mocniej zgięła się wpół. Z ust wyrwały się głośne jęki. Penis jeszcze uderzał w niej przez chwilę potęgując doznania. Straciła poczucie rzeczywistości. Niewidzącym wzrokiem wpatrzyła się w widok za oknem. Wielki organ wyślizgiwał się. Spódnica wróciła na swoje miejsce.
Zaczęła wyrównywać oddech. Mogła już swobodnie poruszać nogami. Pociąg wjeżdżał na spory dworzec. Uścisk przesuwnych drzwi znacznie zelżał i udało jej się wyprostować. Gdy otworzyła drzwi ludzie tłoczyli się do wyjścia. Nie było śladu bezczelnych sportowców. Zniknęły i zakonnice. Pociąg opustoszał. Podniosła torbę i na niepewnych nogach podążyła w kierunku wagonów pierwszej klasy. W oddali za oknem zauważyła trzy postacie w dresach znikające wśród zabudowań.

Elegancka łazienka w jej wagonie miło ją zaskoczyła.

***

Cała trójka dotarła nad morze późnym popołudniem. Hanka, chyba najbardziej zmęczona, długo całowała Jacka na powitanie. Był nawet zaskoczony jej spontaniczną namiętnością. Unikali jednak swojego wzroku. Nikt nie opowiadał o trudach podróży. Cieszyli się swoją bliskością, pięknem nadmorskiego krajobrazu. Pensjonat okazał się niewielki, ale bardzo miły i czysty. Podobnie jak sam pokój, który miał ładny widok na morze i rozległe wydmy.
Rozpakowali się i poszli na długi spacer. Zjedli coś na promenadzie, po czym ułożyli się na ciepłym piasku. Piękny zachód słońca wynagradzał długie godziny spędzone w drodze. Jacek nie mógł sobie darować orzeźwiającej kąpieli. Wracał w mokrych slipkach.

Każde z nich wyczuwało dziwną, inną niż zwykle, atmosferę w ich zgranej paczce. Może dlatego, iż był to ich pierwszy wspólny wyjazd?
Ostatnie wrażenia i zmęczenie szybko ułożyły ich do snu.

Jacek obudził się z twardą, bolesną erekcją. Dłuższy czas przyzwyczajał wzrok do ciemności. Rozróżnił ciemne włosy rozrzucone na poduszce. Było gorąco i duszno. Bliskość rozgrzanego ciała i wspomnienia z podróży wzmogły podniecenie.
Odrzucił przykrycie i przysunął się do Hanki, oparł tors o rozgrzane plecy. Pulsującego członka wtulił między ciepłe pośladki. Nie przyniosło to spodziewanej ulgi. Objął ją, ściskał piersi i napierał coraz mocniej. Dziewczyna zgięła się w półśnie. Wsunął kolano między jej uda, odciągnął napletek i umieścił sterczący narząd w miękkim zagłębieniu. Biodra mimowolnie ruszyły do przodu. Poślinił palce i odszukał łechtaczkę, drażnił ją wprawnie rozprowadzając wilgoć wzdłuż delikatnego rowka, wpychał swój rozogniony narząd. Hanka zaczęła się wiercić i głośniej oddychać. Pod palcami czuł płynące soki.

Stwierdził, że dłużej nie wytrzyma. Uniósł wyżej jej udo i nakierował główkę na miłosny otworek, wepchnął się w niego z nieopisaną rozkoszą. Kilkoma posuwistymi ruchami dotarł do końca i chwilę delektował się miłym, ciasnym wnętrzem. Jego dziewczyna cicho mruczała. Złapał ją za piersi i zaczął mocno, zdecydowanie posuwać. Odpowiedziała przyspieszonym oddechem i silniejszym wypięciem ślicznej pupki. Przeniósł dłoń na łechtaczkę i zaczął kręcić na niej małe kółeczka. Hanka jęczała coraz głośniej, mogli obudzić Baśkę śpiącą w drugim końcu pokoju. Nie chciał jednak teraz o tym myśleć, uderzał coraz mocniej i bał się, że długo tak nie wytrzyma, balansował na granicy wytrysku.
Nagle zwolnił czując dłoń obejmującą jądra i palce zaciskające ciasną obręcz u nasady członka. Ktoś gładził jego pośladki. Bardzo się zdziwił, bo Hanka obiema rękami opierała się o ścianę. Spojrzał w dół – prosto w lubieżne oczy Baśki.

Jego krew zawrzała. Wbił się w swoją dziewczynę ze zdwojoną siłą. Stworzyli zgrany, ruchomy organizm. Pokój wypełniły krzyki. Nie panował nad sobą, jego umysł był czysty, nadchodził nieuchronnie wielki orgazm. Wybuch nasienia spotęgowały silne skurcze pochwy i ciasna obrączka na penisie. Ekstaza wygięła jego ciało, zaczął drgać w krótkich spazmach. Bezsilny popadł w lekkie omdlenie. Wydawało mu się, że znów jest nad morzem – leżał na ciepłym piasku wsłuchany w bijące fale.

Scroll to Top