Wspomnienie kilku godzin…

Siedzę teraz w pociągu i piszę tą historię na laptopie.
Jest może 10 rano. Prócz notebooka mam tylko pofel i telefon.
Jadę by rozpocząć nowe życie.
W głowie szumi mi od wypitego alkoholu.
Poza tym wspomnienia ostatnich kilku godzin nie pozwalają mi odpocząć.
Wszystko zaczęło się kilkanaście godzin temu, gdy dziewczyna, którą kochałem ponad siły poprosiła o spotkanie.
Ucieszyłem się, gdyż miałem nadzieję na mile spędzony wieczór oraz cudowną noc.
Jak zwykle kupiłem kilka róż i byłem na miejscu kilka minut przed wyznaczonym terminem.
W tej cichej kafejce poznałem ją i było to stałe miejsce naszych spotkań.
Z tym miejscem wiązały się same miłe wspomnienia i gdy tylko zobaczyłem szyld, uśmiech zagościł na mojej twarzy.
Zamówiłem sobie kawę i czekałem wpatrując się w drzwi.
Po kilku minutach rozległ się dzwięk dzwoneczka i w drzwiach pojawiła się kobieta mojego życia.
Wstałem, wręczyłem jej róże i poprowadziłem do stolika.
Widziałem, że jednak coś ją trapi.
Wiedziała, że znam ją tak dobrze i udawanie mnie nie oszuka, więc od razu przeszła do sedna.
Wśród potoku słów wychwyciłem jedynie „muszę odejść” i „nie kocham”.
Byłem w szoku. Wstałem i skierowałem się do wyjścia.
Nie odezwałem się do niej słowem.
Próbowała mnie jeszcze zatrzymać, mówiła do mnie, w jej oczach pojawiły się łzy, ale ból, który wywołała swoimi wcześniejszymi słowami był tak silny, że jedyne czego wtedy chciałem, to stracić ją z oczu, nie słyszeć jej głosu.
Wybiegłem z lokalu i gnałem przed siebie.
Widziałem rozmazane twarze przechodniów, raz czy dwa wpadłem na kogoś, a w uszach ciągle dudniły mi słowa „Muszę odejść”, „nie kocham…”.
Gdy zabrakło mi sił zatrzymałem się, usiadłem na krawężniku, a z oczu popłynęły mi łzy.
Wszystkie moje plany, marzenia w tej jednej chwili straciły jakikolwiek sens.
Po kilku chwilach wstałem i zacząłem krązyć ulicami miasta bez celu.
Gdy zaczęło się ściemniać wstąpiłem do pierwszego lepszego baru.
Usiadłem przy ladzie i poprosiłem barmana o moją ulubioną szkocką whisky.
Siedziałem wpatrując się w szklankę z alkoholem.
Bar powoli pustoszał, w międzyczasie wypiłem kilka szklaneczek alkoholu.
W pewnym momencie oderwany od myśli potoczyłem już nieco pijanym wzrokiem po sali.
W przeciwległym końcu dostrzegłem śliczną kobietę.
Miała piękne, brązowe włosy opadające na ramiona.
W pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały.
Zobaczyłem piękne piwne oczy pełne smutku.
Zauważyłem też, że ma lekko rozmazany makijaż. Płakała – pomyślałem.
Pod wpływem impulsu chwyciłem swoją szklankę i ruszyłem nieco chwiejnym krokiem w jej kierunku.
Pozwoliła mi się przysiąść. Pamiętam, że dość długo rozmawialiśmy.
Mój smutek i ból po rozstaniu prysł. Z taką kobietą zawsze chciałem być.
Dostrzegłem, jak bardzo myliłem się myśląc, że kocham dziewczynę, która ode mnie odeszła.
Kobieta o której marzę siedzi w tej chwili przede mną. Miała na imię Karolina.
Doskonale rozumiała mój smutek i ból.
Nie wiedziała, że przechodzi on powoli w zauroczenie i zafascynowanie jej osobą.
Opowiedziała mi swoją historię. Niewiele różniła się od mojej.
Jej opowieść mnie poruszyła, ale coraz bardziej byłem nią zafascynowany. Pragnąłem jej.
Ilość wypitych drinków podziałała na moją odwagę. Spojrzałem jej w oczy i dotknąłem dłoni.
Nie była zaskoczona. Chwyciła moją dłoń i uśmiechnęła się.
Usłyszałem słowa „Wiesz… chcę się dziś z Tobą kochać”. Objąłem ją i wyszliśmy z lokalu.
Powiedziała, że mieszka niedaleko. Podążałem kierunkiem, który wyznaczała i po chwili stanęliśmy przed drzwiami jej mieszkania.
Gdy otwierała drzwi, nasze spojrzenia znów się spotkały.
Nie był to jednak smutny wzrok zranionej dziewczyny. W jej oczach tańczyły iskierki.
Oboje chcieliśmy tego samego. Pragnęliśmy siebie.
Gdy tylko otworzyła drzwi chwyciła mnie za rękę i poprowadziła w kierunku sypialni.
W sypialni stało duże łóżko. Usiadła na jego skraju i czekała na mój ruch.
Straciłem nieco pewności siebie. Zbliżyłem się do niej i dotknąłem swymi wargami jej ust.
Szybko odwzajemniła pocałunek. Nie był on tak nieśmiały jak mój.
Było w nim tyle oddania, namiętności. Nasze języki splatały się, by po chwili toczyć swego rodzaju walkę.
Objąłem ją, dotknąłem piersi. Powoli zacząłem zdejmować jej bluzkę. Nie chciała czekać.
Szybko zrzuciła z siebie bluzkę, zdjęła spodnie i w samej bieliźnie uklękła na łóżku, wplotła dłonie we włosy.
Mogłem ją podziwiać w całej okazałości.
Miała cudowne, duże piersi, wąską talię oraz najpiękniejsze nogi, jakie kiedykolwiek widziałem.
Zdjąłem z siebie koszulę i spodnie. Chwyciłem ją i położyłem na łóżku.
Całowałem jej szyję, ramiona, pieściłem dłońmi jej piersi.
Odpiąłem jej stanik, drażniłem językiem sutki. Byłem bardzo delikatny.
Całowałem i lizałem jej brzuch zbliżając się powoli do jej rozpalonego wzgórka.
Zsunąłem powoli majtki z jej pośladków. Moim oczom ukazała się już ociekająca sokami szparka.
Całowałem, pieściłem językiem wewnętrzną stronę jej ud. Delikatnie przygryzałem pachwiny i wargi sromowe.
Celowo omijałem najczulsze punkty. Słyszałem, jak mruczy.
Doskonale wiedziałem, że już nie może się doczekać momentu, gdy w nią wejdę oraz zacznę pieścić jej najczulsze punkty.
Była tak podniecona, że gdy tylko dotknąłem językiem jej łechtaczki, wstrząsnął nią dreszcz rozkoszy.
Czułem, jak napina i rozkurcza mięśnie, widziałem, jak jej ciało wygina się w łuk, słyszałem cichy jęk oczekiwanego spełnienia.
Po chwili usiadła przede mną. Zdjęła mi bokserki i chciała wziąć do ust mojego gotowego do akcji penisa.
Powstrzymałem jednak ją przed tym. Była zbyt piękna, zbyt cudowna, by potraktować ją jak zwykłą suczkę.
Masowała go przez chwilę dłonią, po czym klęknęła przede mną, oparła się dłońmi i powiedziała, bym zrobił z nią co zechcę.
Nie mogłem już wytrzymać. Chwyciłem ją za biodra i wszedłem w nią tak głęboko, jak tylko mogłem.
Usłyszałem jej jęk. Na początku mój penis pracował w niej powoli, delikatnie, ale z każdą chwilą przyspieszałem.
Wolną dłonią pieściłem jej piersi, zaś ona sama masowała swoją łechtaczkę.
Jeszcze nigdy nie było mi tak dobrze. Oddychałem coraz szybciej i coraz głośniej.
Słyszałem jej coraz głośniejsze jęki, słyszałem, jak trudno jej złapać oddech.
Poczułem jej stalowe mięśnie zaciskające się na moim penisie. Po serii takich skurczów nie wytrzymałem.
Jęknąłem głośno i skończyłem w niej. Wyczerpani położyliśmy się obok siebie.
Nic nie mówiliśmy, tylko patrzyliśmy sobie w oczy. Poczułem jej dłoń na moim penisie.
Wiedziałem, że nie ma jeszcze dość. Pieściła go przez parę chwil. Znów był gotowy do akcji.
Cały czas leżałem, a Karolina usiadła na mnie.
Nabiła się na mojego penisa, pochyliła nade mną i zaczęła poruszać biodrami w górę i w dół.
Całowała mnie namiętnie, ja pieściłem jej piersi i łechtaczkę.
Podskakiwała na mnie coraz szybciej i szybciej. Teraz ona dyktowała tempo.
Wiedziałem, że długo nie wytrzymam takiej prędkości. Karolina finiszowała po paru chwilach.
Mi jeszcze udało się powstrzymać wystrzał. Wyjąłem z niej penisa i zmieniliśmy pozycję.
Teraz ona leżała na plecach i założyła mi nogi na ramiona.
Posuwałem ją tak szybko, jak mogłem. Nie musiałem stymulować jej łechtaczki, by znów szybko szczytowała.
Po raz kolejny poczułem mięśnie zaciskające się niczym obręcze. Nie starałem się już powstrzymywać.
Strzeliłem w nią kolejnym ładunkiem. Oboje byliśmy wykończeni. Obiąłem ją i czekałem dopóki nie zaśnie.
Gdy zapadła w głębszy sen, puściłem ją, po cichu ubrałem i wyszedłem.
Chciałem uniknąć kłopotliwej rozmowy rano. Wylądowaliśmy w łóżku znając się tylko z imienia.
Zostawiłem jej jednak na nocnym stoliku kawałek papieru z numerem telefonu i informacją, że gdy będzie chciała się ze mną spotkać niech zadzwoni pod ten numer.
O 6.04 wsiadłem w pociąg na dworcu Łódź Kaliska i pojechałem do Gdyni, by rozpocząć tam nowe życie.
Scroll to Top