24 grudnia

Ekskluzywne centrum handlowe w centrum miasta było bardzo zatłoczone. Do zamknięcia pozostało jedynie pół godziny. Klienci z lekkim obłędem w oczach w pośpiechu wybierali ostatnie prezenty gwiazdkowe. Szczególny tłok panował w sklepie z damską bielizną. Wśród klientów szukających seksownych skrawków materiału była również Weronika, której obecność skutecznie rozpraszała męską część kupujących.

– Do cholery, który mam wybrać? – zaklęła pod nosem zniecierpliwiona. Przed nią leżały dwa komplety niezwykle eleganckiej bielizny. Wahała się pomiędzy czarnym, koronkowym staniczkiem w zestawie z malutkimi stringami, a figami z nieziemskim bordowym gorsecikiem, który podkreśliłby jej niesamowitą talię. Zagryzła pełne wargi w zamyśleniu.

Jemu i tak będzie wszystko jedno – stwierdziła po chwili w myślach i zaniosła obydwa komplety do kasy. Stanęła w długiej kolejce tuż za wysokim, przystojnym facetem rozmawiającym przez komórkę. Uwielbiała ten typ facetów – zadbanych, wysportowanych i świetnie ubranych. Spojrzała na jego doskonałe pośladki i od razu poprawił jej się humor.

Przystojniak najwidoczniej wyczuł jej wzrok bo po chwili odwrócił się i spojrzał prosto na nią. W jego oczach błysnęło zainteresowanie. Przyglądał się jej otwarcie nie przerywając jednocześnie rozmowy. Weronika w swoim 25-letnim życiu przywykła już do takich spojrzeń. Kobieca figura, długie smukłe nogi oraz kształtne pośladki zapewniały jej nieustanne zainteresowanie płci przeciwnej. Natura obdarzyła ją także pięknymi rudymi włosami, które miała teraz upięte wysoko w elegancki koczek, odsłaniając twarz o porcelanowej cerze pokrytej piegami. Zmysłowe usta błyszczały pociągnięte błyszczykiem, a mocno podkreślone zielone oczy odwzajemniały spojrzenie mężczyzny. Uśmiechnęła się do niego zachęcająco.

– Przepraszam pana, bardzo się spieszę, czy mógłby pan mnie przepuścić? – zapytała go kiedy chwilę później nacisnął przycisk kończący rozmowę i ponownie odwrócił się w jej stronę.

Jego wzrok przesunął się powoli po jej ciele zatrzymując się na głębokim dekolcie bluzki w kształcie litery V, odsłaniającej kuszący fragment dekoltu pokrytego piegami oraz jej pełnych piersi.
– Oczywiście, proszę – odpowiedział lekko zachrypniętym głosem nawet nie patrząc na zegarek.

– Dziękuję.. bardzo pan uprzejmy – powiedziała Weronika kiedy zamienili się miejscami w kolejce. Oparła się o ladę ponętnie wypinając tyłeczek. Stanął obok niej.
– Żaden problem, dla pięknej kobiety zrobię wszystko.
– Ach tak? Brzmi kusząco – zaśmiała się i spojrzała znacząco na jego rozporek – szkoda ze naprawdę się spieszę.
– Wielka szkoda… a dokąd pani się tak spieszy, jeżeli można wiedzieć? – nie dawał za wygraną trochę już podniecony przystojniak pożerając wzrokiem jej pośladki.
– Czeka na mnie mój narzeczony. O, teraz moja kolej – dodała wesoło nie zwracając uwagi na zawiedzioną minę mężczyzny.

Odwróciła się od niego i położyła na ladzie bieliznę. Wyjęła z torebki kartę kredytową i zapłaciła. Na paragonie napisała szybko swój numer telefonu i podeszła do przystojniaka, który obrzucił ją niechętnym spojrzeniem i ostentacyjnie zaczął oglądać swoje zakupy. Przysunęła się do niego bardzo blisko aż poczuł wyraźnie zapach jej drogich perfum. Położyła rękę na jego pośladku i wsunęła paragon do tylnej kieszeni jego spodni. Nie mogła się oprzeć i ścisnęła jeszcze lekko jego kształtny tyłeczek.
– Zadzwoń po nowym roku – powiedziała i wyszła ze sklepu odprowadzana licznymi męskimi spojrzeniami.

W taksówce wiozącej ją do apartamentu, który zajmowała wraz ze swoim narzeczonym, Weronika wyjęła mały notesik i zaznaczyła kolejną pozycję na swojej liście.

W miarę zbliżania się do celu jej humor się pogarszał. Mogła dokładnie przewidzieć co się będzie działo przez najbliższe godziny.
Portier otworzył przed nią drzwi nowoczesnego wieżowca w modnej dzielnicy miasta. Weronika zdjęła płaszcz i skierowała się w stronę wind. Lubiła droczyć się z młodym lift boy’em, którego często tu spotykała. Miał około dwudziestu lat i najwidoczniej bardzo podniecał go jej widok.
Jak zwykle powitał ją nieśmiałym uśmiechem. Był nawet przystojny, wysoki, choć może trochę zbyt chudy. Bez słowa nacisnął odpowiedni guzik i winda bezszelestnie pomknęła w górę. Chłopak wbił wzrok w jej buty – wysokie i eleganckie szpilki.

Weronika spojrzała na jego spodnie – widać było już w nich spore wybrzuszenie. Spodobało się jej że aż tak na niego działa. Wiedziała też, co ją czeka na górze. Była już trochę podniecona rozmową z przystojniakiem w sklepie, więc postanowiła zrobić sobie wigilijny prezent… no, i lift boy’owi także…

– Co pani robi? Ja… – wyjąkał zduszonym głosem chłopak kiedy nacisnęła guzik STOP. Winda stanęła między piętrem 10 i 11 – Ja… muszę… ktoś może chcieć skorzystać z windy… – dokończył zdenerwowany.

Uśmiechnęła się tylko i rzuciła płaszcz oraz torebkę na podłogę. Podeszła do niego powoli, kołysząc biodrami i zdejmując leniwie długie skórzane rękawiczki.

– Ile wind jest w tym budynku? – spytała.
Rękawiczki wylądowały na podłodze.
– Jeszcze trzy… – patrzył osłupiały na jej dłonie przesuwające się w dół po jego klatce piersiowej.
– Więc nigdzie ci się nie spieszy… prawda? – przysunęła się bliżej – jestem ci winna prezent gwiazdkowy.

Jedną ręką chwyciła go za kark i przyciągnęła jego usta do swoich, a drugą zaczęła masować jego krocze.
– Jak masz na imię? – wyszeptała milimetry przed jego twarzą
– Paweł – powiedział już pewniejszym tonem
– Więc jak z tym prezentem?
Nie musiała już o nic pytać. Teraz on przyciągnął ją do siebie. Musiała przyznać ze umiał całować. Ich języki spotkały się w namiętnym pocałunku. Po chwili Weronika poczuła że ma ochotę na coś więcej. Przygryzła delikatnie dolną wargę i patrząc mu w oczy rozpięła jego spodnie. Westchnął zadowolony.
– Od dawna o tym marzyłem… – jęknął gdy jej dłoń objęła sztywnego już penisa.
Weronika przesuwała powoli palce od nasady po czubek kutasa, a drugą ręką ścisnęła jego pośladek.
– Masz świetny tyłeczek – wymruczała i uklękła przed nim.

Miała przed sobą około 15-centymetrowego dość grubego penisa. Delikatnie przejechała po nim językiem słysząc jak Paweł głośno wciąga powietrze. Uśmiechnęła się, oblizała usta i objęła nimi jego główkę. Ręką masowała umiejętnie jadra i nasadę kutasa. Wsunęła go głębiej do ust i zaczęła drażnić zwinnym językiem. Zabawiała się tak przez krótką chwilę, po czym wyjęła go żeby po chwili włożyć bardzo głęboko. Jej dłoń pracowała we wspólnym rytmie z gorącymi ustami, które pochłaniały jego męskość aż do gardła.

Powoli zaczęła zwalniać, co wywołało jęk zawodu Pawła. Jęk ten jednak zaraz przerodził się w okrzyk rozkoszy ponieważ Weronika zaczęła namiętnie ssać główkę jego twardego kutasa przyspieszając ruchy ręką. W końcu odnalazła dłoń chłopaka, i położyła ją na swojej głowie i teraz on nadawał tempo jej ruchom. Wpychał jej swojego penisa tak głęboko że aż chwilami się krztusiła. Wytrzymała jednak czując zbliżający się wytrysk. Zacisnęła mocniej usta i pieściła go jak umiała najlepiej. Po chwili usłyszała głośne westchnienie Pawła i poczuła w ustach smak jego spermy. Nie było jej zbyt wiele więc połknęła wszystko i oblizała to co wyciekło jej kącikiem ust. Lizała jeszcze przez moment opadającego powolutku penisa aż nie było na nim śladu spermy.

Wyprostowała się i pocałowała namiętnie jego usta. Czuła wyraźnie wilgoć między nogami. Była już bardzo napalona, a język Pawła drażniący jej język tylko potęgował to uczucie. Chwycił ją za pośladki i przycisnął do siebie. Miała wielką ochotę na ostry sex z Pawłem w windzie, ale zwyciężył zdrowy rozsądek. Z trudem oderwała się od niego. Popatrzył na nią zawiedziony zapinając spodnie.

Odwróciła się do jednego z luster pokrywających ściany małego pomieszczenia i próbowała uspokoić się i doprowadzić do porządku. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Fryzura trochę jej się zniszczyła przy obciąganiu, ale poprawiła ją szybko. Jedynymi widocznymi śladami wydarzeń, które tak ją rozpaliły, była mała kropelka spermy na podbródku, którą zaraz starła, lśniące z pożądania oczy, nabrzmiałe usta oraz wyraźnie rysujące się pod bluzką sterczące sutki. Wyjęła z torebki błyszczyk i pociągnęła nim usta. Teraz wyglądała idealnie, tak jak powinna.

Paweł tymczasem, nadal lekko oszołomiony szczęściem jakie go spotkało, pozbierał rzeczy należące do kobiety, o której fantazjował od roku. Weronika zarzuciła na ramię płaszcz i założyła rękawiczki. Nacisnęła guzik windy. Znów jechali w górę.

– Czy… – zaczął Paweł, ale urwał widząc, że namiętna, przystępna kobieta zniknęła, a na jej miejsce pojawiła się dawna Weronika, zimna, elegancka i wyniosła. Idealna.

Weronika spojrzała na niego wyczuwając w jego głosie nieśmiałe pytanie i nadzieję na kontynuację ich przygody. Wyjęła z kieszeni płaszcza długopis i chwyciła go za rękę. Na wewnętrznej stronie dłoni napisała mu swój numer telefonu. Schowała długopis, wspięła się na palce i jeszcze raz pocałowała zdezorientowanego Pawła, zostawiając na jego ustach odrobinę błyszczyka. Winda stanęła.

– Zadzwoń po nowym roku – powiedziała i wyszła z windy.

Weronika położyła dłoń na klamce i odetchnęła głęboko, zamykając oczy. Po chwili podniosła głowę, zwilżyła językiem wargi i uśmiechnęła się z wysiłkiem. Nacisnęła klamkę i weszła do przestronnego wnętrza. Salon był pogrążony w ciemności. Tylko z otwartych drzwi do gabinetu jej narzeczonego sączyło się ciepłe światło. Za szybą ogromnego okna, zajmującego niemalże całą ścianę, połyskiwały niezliczone światła miasta, widzianego z wysokości kilkunastu pięter. Ze wzrokiem utkwionym w panoramę za oknem, Weronika powiesiła płaszcz na wieszaku i podeszła do czarnego fotela, kładąc na nim torby z zakupami. Obcasy jej wysokich butów zastukały na jasnym drewnianym parkiecie.

– Wróciłaś.
Weronika drgnęła i odwróciła się. Adam stał w drzwiach gabinetu opierając się o framugę w niedbałej pozie. Widać było tylko zarys jego wysokiej, nienagannej sylwetki i błysk kryształowego kieliszka, napełnionego do połowy czerwonym winem. Twarz pozostawała w cieniu, jednak Weronika mogła sobie z łatwością ją wyobrazić. Zimne, stalowoszare oczy, prosty nos, usta skrzywione w wyrazie dezaprobaty. Jej codzienność już od roku.
Zdusiła w sobie gorycz i uśmiechnęła się.

– Tak, kochanie – odpowiedziała tonem, który miał w jej zamierzeniu brzmieć pogodnie a jednak takim nie był.
Adam podniósł kieliszek do ust po czym odwrócił głowę tak, że Weronika zauważyła, iż wpatruje się on w torby leżące obok niej na fotelu. Uniósł pytająco brwi.
– Kupiłam ci prezent gwiazdkowy. Mam nadzieję że ci się spodo…
– Idź pod prysznic i przyjdź do sypialni – przerwał jej nie znoszącym sprzeciwu tonem i wszedł z powrotem do gabinetu.
– Znasz zasady – dobiegł ją jeszcze jego zimny jak lód głos kiedy powoli szła w stronę łazienki.
Oczywiście, znała.

Chłodny prysznic ostudził trochę jej wzburzone emocje. Natłok myśli doprowadzających ją do granic szaleństwa teraz jakby trochę przycichł. Delektowała się delikatnym dotykiem wody spływającej po jej nagim ciele. Pod wpływem wilgoci kilka kosmyków wymknęło się z jej eleganckiej fryzury i, wijąc się, oblepiało długą szyję i pokryty piegami dekolt.

Wiedziała, że musi się spieszyć, ale nie mogła sobie odmówić tej ostatniej chwili relaksu tuż przed kolejnym wieczorem w towarzystwie Adama. Jej myśli krążyły wokół młodego lift boya, nie mogącego teraz pewnie dojść do siebie po ich małej przygodzie w windzie. Uśmiechnęła się na to wspomnienie. Dotknęła dłońmi swoich pełnych piersi, których delikatną skórę przecinały teraz cienkie strumyczki wody. Uniosła je lekko, tak że teraz chłodna woda gładziła jej sutki. Tak, szkoda że była to tylko mała przygoda, pomyślała przesuwając jedną dłoń między nogi. Pogładziła delikatne rude włoski, tworzące wąski paseczek, po czym wsunęła palce między jedwabiste płatki swojej muszelki. Była wilgotna. Muskała leniwie lekko nabrzmiałą łechtaczkę. Powolne okrężne ruchy sprawiały że czuła przyjemne mrowienie gdzieś głęboko w sobie.

Nagle przypomniała sobie o Adamie. Z żalem przejechała ostatni raz po śliskiej muszelce wyobrażając sobie przy tym, że jest tu przy niej teraz ten apetyczny przystojniak ze sklepu z bielizną. Położyłaby mu ręce na tych cudownych pośladkach i…
Z niechęcią otrząsnęła się z silnie erotycznego transu. Z ciężkim westchnieniem sięgnęła po leżący na półeczce ekskluzywny żel pod prysznic o intensywnym różanym zapachu. Przeźroczystą kabinę wypełnił słodki aromat, kiedy Weronika namydlała po kolei jędrne piersi, kształtne ramiona pokryte, tak jak dekolt, drobnymi piegami… jej ciało było ukształtowane niczym rzeźba klasycznych greckich mistrzów, proporcjonalne, ze skórą gładką niczym jedwab. Długie i smukłe nogi, płaski brzuch i te niezwykłe pośladki, które doprowadzały mężczyzn do wrzenia, wszystko to było stworzone jakby specjalnie do uprawiania miłości. Weronika była niemal idealna.

Miękkim ręcznikiem ozdobionym wyhaftowanymi inicjałami Adama wytarła całe ciało. Żel pozostawił na jej skórze subtelny aromat, a zaróżowiona skóra lśniła w świetle kilku świec, które zapaliła przed kąpielą. Weronika stanęła przed dużym kryształowym lustrem i spojrzała obojętnie na swoje odbicie. Patrzyła na siebie jak na kompletnie obcą osobę. Przyglądała się jak ta obca osoba ociężałym ruchem wyjmuje z włosów spinkę podtrzymująca rozpadającą się już fryzurę. Kaskada wijących się miedzianych włosów rozsypała się po jej ciele, lekko muskając sterczące sutki, a na plecach sięgając za łopatki. Weronika przeczesała je szybko palcami i potrząsnęła głową odrzucając niesforne kosmyki do tyłu. Spojrzała jeszcze raz w lustro. Wbrew sobie poczuła dreszczyk podniecenia. Była gotowa.

Adam czekał na nią siedząc w czarnym skórzanym fotelu tuż obok marmurowego kominka. Wpatrywał się w migające czerwone światełko samolotu przelatującego nad miastem. Nie poruszał się, tylko jego palec leniwie gładził zakrzywiona linię niemal pustego kieliszka. Powietrze w sypialni było jakby naelektryzowane, niespokojne.
Weronika stanęła w drzwiach. Pod bosymi stopami czuła chłód drewnianej podłogi. Znów przeszył ja dreszcz. Oczekiwania? Podniecenia? Strachu? Nie potrafiła tego określić. Jej zmysły szalały, myśli były splątane i niejasne. Przez chwilę również śledziła miarowo błyskające światła samolotu. W końcu odważyła się, odwróciła od nich wzrok i od razu napotkała przeszywające spojrzenie Adama. Jego jasne tęczówki lśniły zimnym blaskiem. Objął spojrzeniem całe jej ciało. Czuła jego wzrok na sobie bardziej niż gdyby jej dotykał. Chyba nigdy w życiu nie czuła się tak naga jak teraz.

Mijały długie sekundy. Weronika słyszała cichutkie tykanie zabytkowego zegara stojącego w salonie, odległy dźwięk sygnału karetki pogotowia pędzącej gdzieś po ulicach miasta. A przede wszystkim słyszała szaleńcze bicie swojego serca. Czuła, że Adam jest na nią z jakiegoś powodu wściekły. Czyżby dowiedział się o jej planach? Zalała ją fala strachu.
Wtedy on się odezwał.
– Znasz zasady.
W jego głosie nie było jednak wściekłości. Tylko pożądanie, ukrywane starannie za fasadą zimnego wyrachowania.
Tak. Kiwnęła potakująco głową. Znała zasady.

Podeszła do niego. Patrzył na nią głodnym wzrokiem. Śledził zmysłowy ruch języka przesuwającego się po jej miękkich wargach, piersi, kształtne i pełne, zwieńczone idealnymi różowymi kręgami sutków. Pieprzyk tuż pod lewą piersią i jeszcze jeden, nisko, u zbiegu jej nóg, jakby zapraszający do pieszczot jej muszelki. Coś się zmieniło w jego zachowaniu. Wyczuła, że samo patrzenie na nią, na jej czysta linię bioder, podnieciło go do tego stopnia że miał ochotę rzucić się na nią. Po raz pierwszy poczuła, że ma nad nim jakąkolwiek władzę.

Nozdrza Adama niedostrzegalnie drgnęły, gdy poczuł znajomy zapach róż. Kiedy stanęła tuż przed nim nadal nie wykonał żadnego ruchu. Tylko patrzył. Weronika położyła dłonie na jego kolanach, rozsuwając je szerzej. Powoli klęknęła między nimi przesuwając rękoma po jego umięśnionych udach. Odważnie spojrzała mu w oczy. Podniósł kieliszek do ust i wypił ostatni łyk wina. Wciąż patrząc hipnotyzująco w jej oczy odstawił kieliszek na stojący obok fotela stolik. Delikatne szkło stuknęło głucho o blat.

Ręce Weroniki powędrowały w górę po ciele Adama, muskając przy tym napięte wybrzuszenie w spodniach. Zaczęła rozpinać guziki czarnej koszuli, dotykać twardych, pięknie ukształtowanych mięśni jego torsu. Jeden po drugim, coraz niżej… W końcu sięgnęła do zapięcia spodni. Rozpięła je, opuściła odrobinę bokserki i uwolniła z nich mocno już stwardniałego członka. Adam nie odzywał się, tylko wpatrywał się w nią intensywnie, kiedy zdecydowanie zacisnęła na nim dłoń. Weronika oblizała usta i przejechała językiem wzdłuż imponującej męskości. Jej ręka powędrowała w stronę jąder. Wzięła go głęboko do ust i zaczęła mocno ssać, dokładnie tak jak lubił. Odchylił głowę na oparcie fotela i pozwolił jej robić mu loda. Miała dużą wprawę, jej pełne, czerwone usta mocno go obejmowały powodując przyspieszenie jego oddechu i coraz większe napięcie w lędźwiach.

Niespodziewanie odepchnął ją od siebie i wstał. Jakby nic się nie stało podszedł do dużego łóżka zdejmując po drodze ubranie. Siedziała na zimnej podłodze i mimowolnie podziwiała jego szalenie pociągające pośladki i smukłą sylwetkę. Sterczący dumnie członek dopełniał całości.

Ciało boga, dusza szatana – pomyślała wstając w pośpiechu z podłogi.
Wciąż czuła w ustach smak jego męskości. Przeszła obok Adama zdejmującego nieśpiesznie buty i położyła się na pachnącej ciemnej pościeli. Na plecach, z lekko rozchylonymi udami czekała aż do niej przyjdzie, tak jak to robił codziennie od roku. Pochyli się nad nią, rozchyli szeroko jej nogi i brutalnie przesunie dłonią po jej delikatnej muszelce. Włoży w nią palec i zobaczy, że nie jest wystarczająco wilgotna. I, jak zwykle, nic go nie będzie to obchodziło. Rozsunie jej uda jeszcze szerzej i wejdzie w jej ciasną dziurkę sprawiając wyłącznie ból. Westchnęła. Sama się na to zgodziła.

Adam skończył się rozbierać i stał teraz przy łóżku pożerając wzrokiem jej ciało. Wzrok przyciągały przede wszystkim, widoczne teraz doskonale, kuszące różowe płatki między jej nogami.

– Odwróć się – wydał polecenie, a Weronika posłusznie uklękła na łóżku i wypięła w jego stronę swój słodki tyłeczek.
Drgnęła poczuwszy dotknięcie zimnych palców poszukujących wejścia do jej dziurki. Gdy musnęły łechtaczkę jęknęła cicho. Po chwili dwa palce znalazły się głęboko w niej. Znów jęknęła, ponieważ wcale nie było to nieprzyjemne. Adam cofnął jednak palce, położył dłonie na jej pośladkach i jednym mocnym ruchem wszedł w nią od tyłu. Krzyknęła głośno. Posuwał ją głębokimi pchnięciami. Odsunął jej rękę gdy chciała pomasować łechtaczkę i przyspieszył jeszcze swoje ruchy sięgając do jej piersi.

W pierwszej chwili czuła wyłącznie ból, gdy duży członek zagłębiał się rytmicznie w jej ciasnej dziurce, zaraz jednak zalała ją potężna fala podniecenia. Sutki stwardniały pod palcami Adama, a uda zrobiły się wilgotne. W tej pozycji czuła się wspaniale i na chwilę zapomniała…
Nagle znalazła się znów na plecach. Odruchowo rozchyliła szeroko nogi i wyrzuciła biodra do góry w oczekiwaniu na kolejne pchnięcie. Adam ułożył się między jej nogami i znów miała go głęboko w sobie. Słyszała jego urywany oddech, kiedy ją ostro posuwał, widziała dłonie ugniatające szaleńczo jej piersi. Chwyciła rękami stalową ramę łóżka i jęczała głośno przeczuwając początek cudownego orgazmu…

I wtedy wszystko się skończyło. Adam wyślizgnął się z niej pozostawiając uczucie przejmującej pustki. Była już o krok od spełnienia i jej ręce odruchowo sięgnęły do nabrzmiałej łechtaczki. Zanim zdążyła jednak to zrobić Adam chwycił ją i ściągnął z łóżka. Znów klęczała przed nim na zimnej posadzce.

– Dokończ to co zaczęłaś – powiedział przyciągając jej twarz do swojego członka.
Wzięła go do ust czując nieznośne pulsowanie między nogami. Chciała żeby w nią wszedł, żeby dokończył to co zaczął. Uda miała śliskie od wypływających z niej soków. Ale przecież znała zasady.

Adam chwycił ją za włosy i nadawał tempo. Członek ledwo mieścił jej się w ustach, sięgając do gardła. Próbowała zwolnić, ale Adam na to nie pozwolił. Odchylił jej głowę i przyspieszył zbliżając się do wytrysku. W końcu Weronika poczuła znajomy smak jego spermy. Wypływała jej kącikami ust gdy Adam wyjął w końcu z niej penisa. Nie mogła się zmusić żeby chociaż na niego spojrzeć, po tym wszystkim co jej zrobił, ale Adam chwycił ja mocniej za włosy i zmusił, żeby wylizała całą spermę. Kiedy już to zrobiła, spojrzał na nią bez emocji i wyszedł do łazienki.

Weronika siedziała bez ruchu. Dopiero, gdy usłyszała szum wody dobiegający z pomieszczenia obok, wstała i położyła się na łóżku. Rękę wsunęła między nogi, gładząc łagodnie łechtaczkę.

Już niedługo, po nowym roku – wyszeptała myśląc o krótkiej liście w małym notesiku spoczywającym bezpiecznie w jej torebce. – wszystko będzie inaczej. Wszystko.

Scroll to Top