Bal karnawałowy 2011r.

Bal karnawałowy 2011

W końcowych dniach lutego miałam spotkanie z Adamem, moim kolegą z poprzedniej pracy, który zaprosił mnie na Bal Karnawałowy. Wróciłam do domu, patrzę na kalendarz, a tu tylko dwa tygodnie. Miałyśmy iść na ten Bal razem z koleżanką, z którą pracuję, Iwoną, to też kiedyś, wykorzystując moment, że byłyśmy we dwie, pytam, jak się mam ubrać.

A Iwona, w sposób absolutnie bezpośredni powiedziała – licz się z tym, że będziemy rżnięte, ja zakładam pończochy samonośne. Spojrzałam, pytając – a dalej, ona spojrzała na mnie mówiąc – tak jak Ty, zwykłą bluzeczkę w serek, abyś odpowiednio eksponowała dekolt i krótką, zwiewna spódniczkę, abyś ją mogła łatwo podciągnąć. Dodała – Tobie jest dobrze w czerwonym kolorze.. Powiedziałam – dobrze i uznałam, że sprawę ubioru mamy załatwioną. Pytam dalej – a gdzie to jest, usłyszałam – to Cię nie interesuję, o 18-tej przyjedzie po nas samochód. Uznałam sprawę za załatwioną i czekałam na tę sobotę. Rzeczywiście, o 18-tej przyjechał samochód, wysiadł z niej postawny mężczyzna ubrany na czarno, ale zobaczyłam Iwonę, wsiadłam i pojechałyśmy. Jechałyśmy około dwóch godzin, gdzie, nie jest to w żaden sposób istotne, było ciemno, i tak niczego nie rozpoznawałam. Zapamiętałam tylko, że w pewnym momencie zjechaliśmy z głównej drogi, a po pewnym czasie w las i tą leśną drogą dojechaliśmy na miejsce. Był to jakiś ośrodek, Iwona wzięła mnie za rękę i poszłyśmy na piętro, jakimś korytarzem, tam wprowadziła do pokoju, mówiąc – ten jest Twój, przebierz się, spotkanie zaczyna się o 20-tej. Jechaliśmy co prawda klimatyzowanym samochodem, ale i tak czułam się nieświeżo, weszłam pod natrysk, opłukałam się, w pokoju był czajnik i zastawa, zrobiłam sobie kawy. Ubrałam się zgodnie z sugestia Iwony w czerwona bluzeczkę z dużym dekoltem, wzięłam do tego odpowiedni pólstanik, założyłam czerwone pończochy i czerwone majteczki. Niestety, nie miałam żadnej tego koloru spódniczki, wzięłam czarną, ale taką bardzo zwiewną. Do tego czerwone korale i klipsy oraz szpilki, ósemki. Iwona przyszła po mnie, popatrzyła, mówiąc – bomba. Ja natomiast zdziwiłam się, że ona jest ubrana w typowy strój sportowy – bluzka, szorty, getry. Jedyne, co miała „zasadnicze” to buty. Zeszłyśmy na parter, po prawej stronie korytarza była salka, w której były ustawione stoliki w podkowę, nakryte i zastawione już potrawami, a dalej, za przesuwanymi drzwiami następna salka z kominkiem, jakby naszykowana w tym momencie na tańce, tyle tylko, że w tym momencie stał w niej na środku stolik, a na nim kieliszki z szampanem. Popatrzyłam po sali i szybko policzyłam, było nas osiem par, czyli 16 osób i ja. Ze znanych mi osób byli to tylko Adam, Czesław i „oficerowie”. Reszty nie znałam, kiedy weszłam do tej sali okazało się, że praktycznie wszyscy są ubrani bardziej lub mniej sportowo, tylko ja znacznie odbiegam. Spojrzałam na Iwonę – a ona mi mówi – bo Ty jesteś pierwszą dama tego balu. Nie bardzo wiedziałam, co to oznaczało, ale póki co zaczynała się zabawa. Na środku, przy tym stoliku z szampanem stanęła para, jak się później okazało, właściciele tego pensjonatu, Małgorzata i Roman, wzięli kieliszek ręce kieliszki, po czym padło kilka zdań na temat, że jest to już 4 sobota karnawałowa, że na każdej wszyscy się bardzo dobrze bawili i oby tak było tym razem. Skończył – wszystkiego najlepszego. Pojawiło się dwóch kelnerów, wszyscy stali, oni zebrali kieliszki, po czym Roman podszedł do mnie i powiedział – każdy z naszych bali miął swoja „gwiazdę” tym razem, dzięki Adamowi i Czesławowi, jest to Basia. Brawo. Rozległy się oklaski, po czym rozległa się muzyka, wszyscy jednak ruszyli ku stolikom, bo wszystkim chciał się jeść. Zasiedliśmy, każdy coś tam pojadał, na stołach była wódeczka. Wykorzystując moment, że Iwona była wolna zapytałam co oznacza to oświadczenie Romana, że jestem „gwiazdą” balu. Iwona spojrzała, po czym spokojnie mi wyjaśniła – ma cię prawo zerżnąć jak chce każdy z obecnych tu mężczyzn, a Ty nie masz prawa protestować. W tym momencie wszystko było jasne, powiodłam wzrokiem po sali, uznając, że jest to wszyscy granicach moich możliwości. Trwała konsumpcja, ale pojawiła się w głośnikach muzyczka. Wówczas podszedł do mnie Adam, mówiąc – chodź ze mną. Weszliśmy na piętro, Adam otworzył drzwi, weszliśmy do środka. Adam wyjaśnił – jest to apartament właściciela ośrodka, a kiedy kończył weszli Roman i Małgosia. Na pierwszy rzut oka, równolatkowie ze mną, ale znacznie wyżsi, no ja jestem szczególnie niska, po czym Adam przedstawił ich – Roman i Małgorzata, właściciele Ośrodka. Przywitaliśmy się, w tym czasie Adam zrobił po drinku, a kiedy już były gotowe, zasiedliśmy przy stoliku, stuknęliśmy się szklaneczkami i został wzniesiony toast – za miłe spotkanie. W tym momencie Małgorzata stwierdziła – nasz ośrodek jest w środku lasu, nad rzeką, w bardzo zacisznym miejscu. Wokół są lasy, a niezbyt daleko rozlewiska rzeczki, jest wcale nie mało ryb. Tego typu spotkanie to rzadkość, najczęściej mamy tu spotkania typu klubowego przy zdecydowanie mniejszym udziale osób. Nie miałaś możliwości się zapoznać, ale jest tutaj również zaplecze do ćwiczeń oraz sauna. Myślę, że następnym razem, kiedy przyjedziecie z Adamem i Czesławem, będziesz miała możliwość z niej skorzystać. A teraz, Basiu, ja bardzo lubię patrzeć, jak mój mąż pierdoli takie szprotki. Spojrzałam, po chwili nie miałam już wątpliwości, Adam odsunął drzwi i ukazała się sypialnia, z dużym łóżkiem na środku. Adam szepnął mi do ucha – sama zdejmiesz spódniczkę, czy Ci ja mam zdjąć. Spojrzałam, po czym stwierdziłam – sama, jednym ruchem zdjęłam ją razem z majteczkami. Odłożyłam na bok, po czym nie czekając już na zaproszenie położyłam się na łóżku. No i tu konsternacja, bo „na wierzch” wypłynęły moje znaczki. Pierwsza podeszła Małgorzata, przyglądała się przez chwile, po czym stwierdziła – słuchajcie, mamy tutaj do czynienia z bardzo doświadczoną w tej „branży” partnerką,, skąd je masz. Popatrzyłam, mówiąc – dostałam w prezencie. Małgorzata stwierdziła – takich prezentów nie daje się byle komu, musiałaś się czymś zasłużyć lub wykazać. Teraz będzie się wykazywał Roman, a Ty chodź ze mną, powiedziała do Adama. Oni wrócili do saloniku, a Roman zrzucił z siebie spodenki i zaczął się zbliżać do mnie. Jęknęłam, kiedy zobaczyłam tego jego kutasa, bo do małych nie należał. Wszedł we mnie, mocno wypełniając. Było widać jego doświadczenie, nie robił tego zbyt szybko, ale za to, można powiedzieć, precyzyjnie, wsuwał się wolno, ale bardzo mocno, co w zdecydowany sposób czułam na wargach. To zbliżenie nie trwało wcale krótko, jęczałam z dużego podniecenia, kiedy się we mnie spuszczał. Wysunął się, ja zwinęłam się w „fasolkę” i kątem oka widziałam, jak Adam odbywa zbliżenie od tyłu z Małgorzatą. Nie ruszałam się do momentu, kiedy skończyli, Adam podszedł do mnie mówiąc- umyj się i zejdź na dół. Mój pokój był niedaleko, długo stałam pod natryskiem, o dziwo, dość mocno czując to zbliżenie. Ubrana tylko w spódniczkę, bez majteczek zeszłam, podeszłam do stolika, łapczywie pijąc sok, Czesław pokazał gestem na nalany kieliszek wódki, podniosłam i wypiłam go z nim. Podczas powitania zostałam przedstawiona wszystkim tym, którzy mnie nie znali, wszyscy to „branżą prawnicza”. Wśród nich wyróżniał się jeden, dość wysoki, a przede wszystkim bardzo mocno zbudowany, z tzw. szeroką klatką piersiową. Był mężem jednej z pań adwokat, zawodowo inżynier budownictwa. Kiedy wróciłam, zdążyłam co nieco zjeść, właśnie on się pojawił, prosząc mnie do tańca. Był ubrany w białe kimono, jak do zapasów, przepasany paskiem, z gołymi nogami, ale za to białe, krótkie skarpetki i czarne lakierki. Kiedy stanęłam przy nim spokojnie mogłam przejść pod jego ramieniem. Pomimo to tańczyło nam się do pewnego momentu bardzo dobrze. Jednak w pewnej chwili było już jasne, ze jemu nie o taki taniec chodzi. Trzymając mnie jedną ręką, drugą rozwiązał pasek, kimono się rozchyliło i ujrzałam sterczącego między jego nogami ogromnego kutasa. On wówczas wsunął mi rękę pod spódniczkę, kiedy zorientował się, że nie mam majtek, lekko się pochylając, powiedział – chwyć się mnie za szyję i rozsuń nogi. Wsunął mi ręce pod spódniczkę, chwycił za pośladki, uniósł do góry, a po chwili zaczął opuszczać, ja wówczas zaczęłam nadziewać się na tego olbrzyma. Przy tej dysproporcji ciał nie miął żadnych problemów, żeby mnie utrzymać, napierając na pośladki nabił mnie na siebie, aż do końca. Ja natomiast od samego początku bardzo głośno jęczałam, czując, jak się na niego nabijam. Wbił główkę, a zaraz lekko unosząc mnie, wbił dalszą część. I tak, systematycznie mnie lekko unosząc i opuszczając, wbiłam się w niego do samego końca, już bardzo głośno potwierdzając ten fakt. Przeżyłam nie jedno zbliżenie z niejednym dużym kutasem, ale w tej pozycji po raz pierwszy. Od pewnego momentu wyrzuciłam głowę do tyłu, włosy opadły mi na ramiona, a on, na środku tej sali odbywał ze mną wspaniały taniec „namiętności”. Za każdym razem, kiedy mnie nabijał, ja jęczałam coraz głośniej, aż prawie krzycząc potwierdziłam nasze spełnienie się. Wokół rozległy się oklaski, postawił mnie na nogach, a za chwile na podłodze pokazały się krople wypływającego ze mnie płynu. Wsunęłam między nogi spódniczkę, poszłam się umyć. Kiedy wróciłam, okazało się, że „moich’ panów nie ma, przy stoliku siedziały tylko Anna i Dorota, żony moich „wojaków”. Ucieszyły się, widząc mnie, spytałam, gdzie oni, pokazując wolne miejsca, dziewczyny tylko się uśmiechnęły, mówiąc – zmęczyli się. To też same wypiłyśmy po kieliszku, po czym dziewczyny zapytały – a dalszą część wódeczki nie mogłybyśmy wypić u Ciebie w pokoju. Nie podejrzewając niczego zgodziłam się, zwinęłyśmy i wódeczkę, i coś do popicia, szklaneczki i kieliszeczki, poszłyśmy do mnie. Zamknęłyśmy drzwi, Anna ponalewała, po czym wzniosłyśmy toast – za Bal Karnawałowy. Po chwili nalała „na druga nogę, kieliszeczki na szczęście były właśnie takie „damskie”, po czym dziewczyny zapytały, gdzie ćwiczyłam taką pozycję. Śmiejąc się powiedziałam, że to było pierwszy raz, przyjęły to z niedowierzaniem, mówiąc jednocześnie, że, jak do tej pory, był to najwspanialszy występ „gwiazdy”. Uśmiechnęłam się tylko, mówiąc, że jest mi bardzo miło, po czym zapytały, czy mogła bym pokazać te swoje ozdoby. Spojrzałam, Anna czując sprawę, nalała ponownie do kieliszków, wypiłyśmy, popiłam jakąś colę, po czym rozebrałam się i położyłam na łóżku, szeroko rozsuwając nogi. Obie nachyliły się, po czym zaczęły przesuwać po nich rękoma, jedna z jednej strony, druga z drugiej strony. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale to ich dotykanie zaczęło mnie podniecać. One to zauważyły, Dorota przesunęła palcami po wargach, mówiąc – tu jest piątka i zero. Wyjaśniłam, że kiedy kończyłam 50 lat, poprosiłam o taki tatuaż Wówczas Anna spojrzała na mnie, mówiąc – to Ty masz 50 lat, uśmiechnęłam się, wyjaśniając, że było to trzy lata temu. Wówczas Anna, najpierw dłuższą chwilę patrzyła na mnie, po czym przesunęła rękę na piersi, zaczęła je głaskać. Na ich reakcję nie musiałam zbyt długo czekać, po chwili zaczęły się powiększać, Anna stwierdziła – jakie duże brodawki. W tym samym czasie Dorota najpierw dotykała moich warg, jakby sprawdzając ten tatuaż, który tam jest, a po chwili wsunęła palec między nie, dotykając łechtaczki. Jęknęłam, bo byłam już bardzo podniecona, ona to odebrała to jako moją aprobatę, pieszcząc ją jeszcze mocniej Nie wiem, czy one to kiedyś ćwiczyły na sobie, ale Anna pochyliła się i zaczęła pieścić moje piersi ustami, Dorota nadal pieściła łechtaczkę. Nie gustuje w pieszczotach z kobietami, tym razem jednak zaczęłam „odpływać”. Jęczałam coraz głośniej, Anna coraz intensywniej pieściła piersi, natomiast Dorota wyjątkowo delikatnie wsunęła mi dwa palce w cipkę, sięgając szyjki. Wyrzuciłam ręce za siebie, o dziwo wypinając biodra w jej stronę, a ona coraz szybciej zaczęła wsuwać te palce i wysuwać. Moje podniecenie osiągnęło poziom orgazmu, kiedy Dorota nie dość, że wsuwała, ale również minimalnie obracała tymi palcami, co w pewnym momencie spowodowało mój tak mocny orgazm, że aż „chlusnęłam” swoimi sokami. Dziewczyny uznały, że wystarczy, poszły. Była chyba trzecia nad ranem, zmęczona tańcem z „zapaśnikiem” i pieszczotami dziewczyn leżałam na łóżku odpoczywając, kiedy pojawiła się Małgorzata, właścicielka tego pensjonatu, wzięła za rękę, zaprowadziła na zaplecze. Był tam dość duży pokoik, jakby pokój socjalny dla personelu. Na środku stał niezbyt wysoki, średniej wielkości stół, wokół jakieś szafki, kilka krzeseł. Weszliśmy, w środku stało sześciu mężczyzn, Małgorzata ich przedstawiła – to są nasi kierowcy – pierwszych czterech, dwóch to kelnerzy, poza tymi zajęciami jest to również nasza ochrona. Od tego momentu, przez godzinę jesteś do ich dyspozycji. Spojrzałam, ona tylko puściła do nich zdanie – wiecie, co do Was należy, oni odpowiedzieli gromkim = taaaak, po czym wyszła. Pierwszy zbliżył się do mnie kierowca, powiedzmy nr jeden, z którym jechałam, stwierdzając- jak tylko wsiadałaś, już miałem chęć na Twoją dupcię, rozbierzesz się sama, czy mamy Cię rozebrać. W tym momencie było jasne, Małgorzata mnie tu przyprowadziła „na wykończenie”, bo przecież takich 6 byczków, niech zrobią ze mną chociaż po dwa zbliżenia, to mi cipkę zmaltretują całkowicie. Myśląc tak rozbierałam się, zbyt dużo na sobie nie miałam, oni też natychmiast się rozebrali i zobaczyłam te ich sterczące kutasy. Gdy tylko się rozebrałam „pierwszy” kierowca ułożył się na tym stoliku, wystawiając tego swojego kutasa, mówiąc – siadaj na nim. Ktoś podstawił mi stołeczek, ja chwyciłam za pośladki i zaczęłam ustawiać się nad tym kutasem. Poczułam go na dziurce, na szczęście był posmarowany, zaczęłam się na niego wsuwać. Oparłam się rękoma o jego uda, a gdy tylko siedziałam już na nim podeszło dwóch następnych, chwyciło za nogi, unosząc je do góry i na boki. Wówczas pojawił się trzeci, trzymający w ręku swojego kutasa i kierującego go prosto w dziurkę. Jęknęłam, kiedy mi zaczął go wsuwać, przecież w pupie siedział tamten pierwszy, to jęczenie nic nie dało, po chwili już był cały we mnie i bardzo mocno się we mnie wsuwał. Pochylił się tak, że oparł ręce o stół, tym sposobem miał możliwość swobodnych ruchów biodrami, wbijając się we mnie z całej siły. Zaczęłam jęczeć, bo o dziwo, zaczęłam odczuwać narastające podniecenie, akcentując je dość głośnym jękiem w chwili, kiedy się we mnie spuszczał. Po chwili nastąpiła zmiana i zaraz wszedł we mnie następny. Nie miałam wątpliwości, oni to już kiedyś „ćwiczyli” bo ta zmiana była bardzo płynna, za chwilę miałam następnego kutasa w sobie. Ustawił się w tej samej pozycji, co pierwszy, tym sposobem wbijał się we mnie bardzo energicznie. Ja jęczałam, on się wsuwał i wysuwał, aż osiągnął swój cel. Trzeci wytarł cipkę ręcznikiem i za chwilę był we mnie. Byli to potężnie zbudowani mężczyźni, to też ich ruchy na były bardzo mocne, szczególnie czułam to na wargach. Jęczałam już mocno, on wsuwał się we mnie coraz mocniej, aż się spuścił. Przy czwartym już jęczałam non stop, ale im chyba było mało tego jęku, bo Ci, co skończyli wcześniej podeszli i chwycili mnie za piersi mocno je ściskając. Mój jęk już był na pograniczu płaczu, bolały mnie piersi, a bolała mnie już cipka. Na szczęście skończył i wbił się we mnie piąty. Sytuacja powtórzyła się, nie tak bolała mnie cipka, co ściskane piersi, prawie krzyczałam, a on robił swoje, aż do końca. Kiedy się spuścił, wysunął się, pozostali pomogli mi się obrócić, wylądowałam na brzuchu na stole, a pierwszy doprowadził się do końca, spuszczając mi się w pupę. Wówczas pozwolili mi pójść do łazienki umyć się. Dłuższą chwilę stałam pod natryskiem, kiedy wyszłam, okazało się, że oni już sobie „ostrzą” na mnie swoje kutasy. Nawet nie wiem który rozłożył się na fotelu, wystawiając swojego kutasa do góry, mówiąc – masz na nim usiąść, ale tyłem. Odwróciłam się, lekko pochyliłam, szeroko rozsunęłam nogi, zrobiłam dwa kroki do tyłu i poczułam go na dziurce. Jęcząc, wsunęłam go głęboko w siebie. W tym momencie pojawił się inny przede mną, podtykając mi swojego kutasa do ust. Oparłam ręce na jego biodrach i wsunęłam, wówczas oni zaczęli zabawę, siedzący unosił biodra, przez co ja cała się unosiłam, a ten drugi mocniej na mnie napierał, głębiej wsuwając mi swojego kutasa. Oba miałam maksymalnie w sobie, cipka opierała się o uda tego, na którym siedziałam, a usta opierały się na wzgórku łonowym tego, który mi go do nich wsadził. Była to tylko zabawa, bo ewidentnym było, że w tej pozycji ani jeden, ani drugi nie spuści się. Oni też to wiedzieli, ale „zabawa” przez pewien czas trwała. Zrezygnowali, kiedy inny dal im znać. Puścili mnie, ale tylko po to, aby położyć na stole. Dwóch uniosło mi nogi do góry, rozsuwając jednocześnie na boki, tym sposobem następny miał swobodne wejście w cipkę. Tyle tylko, że ułożyli mnie w poprzek stolika, był on na tyle wąski, że z drugiej strony głowa opadła za jego krawędź. Wykorzystał to inny, po chwili miałam pełne usta następnego kutasa, a w tej pozycji wsunął mi go bardzo głęboko. Po chwili tym razem dwóch innych znowu się we mnie wbijało, jeden siedząc głęboko w ustach, ale drugi swobodnie wypełniając cipkę. Chwycił za biodra i wsuwał się mocno i do końca, co szczególnie czułam na miażdżonych przez niego wargach. Robił to dość powolnie, ale na tyle skutecznie, że w pewnym momencie poczułam, jak się spuszcza. Mój jęk był na pograniczu krzyku, to nic nie dawało, panowie się tylko zmienili i następny już był we mnie. Ten, niestety, był bardzo „agresywny” wsunął się i zdecydowanie mocno wsuwał się we mnie. Ja jęczałam coraz mocniej, nie było to zbytnio słyszalne, bo w usta miałam wypełnione kutasem, on coraz mocniej wsuwał się we mnie, aż dobił do celu. Niestety, po nim pojawił się trzeci, ten, ponownie jak pierwszy wsuwał się w sposób dość spokojny, ale za to bardzo precyzyjny i mocny. Każde jego pchnięcie czułam głęboko w sobie, ale również na swoich wargach. Nie wiem, jak oni to robią, ale ten też się we mnie spuścił. Kiedy się wysunął, wysunął się również ten, którego miałam w ustach, opuścili nogi, pozwalając iść do łazienki. Opadłam na podłogę, dopiero po dłuższej chwili któryś podał mi rękę, wstałam i poszłam. Celowo przedłużałam to mycie, aby mieć chwile odpoczynku. Kiedy wyszłam, oni byli bardzo rozbawieni, widziałam w ich rękach szklaneczki z piwem, nawet nie pytając o zgodę wzięłam od pierwszego i wypiłam cała do dna. Uznali, ze już odpoczęłam, ponownie położyli mnie na stole, tym razem na brzuchu, tak, że z tyłu wystawały moje biodra, rozsunęli nogi i zaraz jeden z nich wszedł we mnie. Już nie miałam siły jęczeć. Przy takiej dysproporcji ciała, prawie „fruwałam” do góry, kiedy się we mnie wbijał, a na pewno bardzo mocno czułam jego kość łonową. Trzymał nie mocno za biodra i systematycznie wchodził. Nie wiem który był to jego raz, ale trwało to dobrą a chwilę, za nim się we mnie spuścił. Po nim wszedł następny i tak wszyscy inni po kolei. Muszę przyznać, że wykazali się bardzo dużą sprawnością i aktywnością, bo praktycznie za każdym razem spuszczali się we mnie. Przy tej ostatniej „serii” czułam, jak ich sperma sączy się po moim podbrzuszu, jak spływa po jednej i drugiej nodze. Było to nawet dość mile. Nie liczyłam tych zbliżeń, ale na szczęści kończył się już czas mojego z nimi spotkania. Wówczas nastąpiło coś, co się zdarza bardzo rzadko. Jeden z nich zaprowadził do łazienki i za nim zdążyłam puścić wodę pod natryskiem, on mnie odwrócił, polecił wypiąć pupę i wdarł się w nią z całej siły, ja się rozdarłam, bo mnie to bolało, on natomiast chwycił za biodra, można powiedzieć zastygł na moment, a za chwilę poczułam, jak mnie wypełnia swoim złotym płynem. Jęknęłam, ale zrobiło mi się dobrze, czując ten ciepły płyn wypełniający moje wnętrze. Skończył, wysunął się, a ja zaczęłam się myć. Tak skończyła się moja „godzina” z kierowcami i kelnerami. Wychodząc od nich miałam nadzieję, że to już koniec tej „zabawy”, tym bardziej, że byłam bardzo mocno zmaltretowana, bolała mnie cipka, praktycznie ledwo trzymałam się na nogach. Pojawili się w drzwiach Małgosia i Adam, Adam wziął mnie pod rękę i zaprowadził do pokoju, mówiąc – umyj się, chwilę odpocznij, przyjdę po ciebie.  Weszłam pod natrysk i stałam pod nim dobra chwilę, po czym owinięta w ręcznik położyłam się na łóżku, przykryłam kołdra i tak leżałam. Nie wiem, jak długo, ale przyszedł Adam, mówiąc – chodź. Próbowałam coś na siebie założyć, Adam powiedział – okryj się ręcznikiem, to wystarczy. Spojrzałam, nie mówiąc już nic zeszliśmy do salonu, wchodząc do niego Adam zaczął uderzać w dzwonek, jakby kogoś przywoływał. Bo rzeczywiście przywoływał, w salonie nadal grała muzyka, niektórzy tańczyli, ale części osób nie było. Po tym dzwonku zaczęli się pojawiać, ale było widać, że wszyscy są już dość mocno zmęczeni. Kiedy tak czekaliśmy kelnerzy wsunęli na sale lokomotywę, autentyczną lokomotywę wykonaną z blachy i wcale nie taką małą. Przednie koła miały ok. 80cm, duże około metra. Całość wyglądała jak najbardziej autentycznie. Wówczas Adam powiedział na głos – szanowni Państwo, rozpoczynamy procedurę przyjęcia Basi do naszego Klubu, a zwracając się do mnie – otrzymałaś od nas miniaturkę lokomotywy, jako symbolu naszej organizacji. Teraz „przejedziesz” się tą lokomotywą, a właściwie na tej lokomotywie. W tym momencie podeszła do mnie Małgosia i pokazała mi, że na kominie tej lokomotywy jest jakby osadzona kula. Spojrzała na mnie mówiąc – ta kuleczka ma się znaleźć w Twojej pizdeczce, siadaj na niej, jednocześnie przesuwając mnie tak, żebym okrakiem stanęła nad tym kominem, lekko przykucnęłam, poczułam tę kulkę pod cipką. Spojrzałam, nie problem usiąść, ale ta kulka miała moim zdaniem około 5cm średnicy. Przesunęłam się tak, że kroczem oparłam się na tym kominie, a cipką usiadłam na tej kulce. Od razu poczułam, że jest bardzo duża, będę miała poważne problemy, aby ją sobie wsadzić. Adam podszedł do kabiny, włączył „motor” bo coś zaczęło w tej maszynie szumieć, nacisnął jakiś guzik, po którym rozległ się klasyczny gwizd lokomotywy, a za chwilę autentyczne odgłosy jej pracy. Słychać było charakterystyczne – puf, puf, puf, po czym poczułam, że ta kulka, którą miałam pod sobą zaczyna unosić się do góry. Po prostu ta kulka była zakończeniem rurki teleskopowej, która była w środku i która na skutek pompowania powietrza zaczęła unosić się do góry Ja zaczęłam się unosić razem z nią, ale przyszedł moment, że ja się już wyprostowałam, a ona nadal napiera. Zaczęłam jęczeć, bo zorientowałam się, ze ona napiera i chce się we mnie wsunąć. Po chwili to nastąpiło, chwyciłam się rękoma za brzuch, głośno jęcząc, czując, jak się wolniutko we mnie wsuwa, widziałam, jak ta część podbrzusza się uwypukla. Trudno mi ocenić, jak dużo tego „komina” weszło we mnie, ale czułam ją mniej więcej w połowie pomiędzy łechtaczką a pępkiem. Na szczęście zatrzymała się, ale i tak czułam go bardzo głęboko w sobie, a przede wszystkim miałam bardzo mocno wypełnioną przestrzeń na wysokości wzgórka łonowego. To spowodowało, że w szczególny sposób były eksponowane moje „obrazki, która na nim miałam. Wszyscy się przez chwile im przyglądali, a ja tak stałam i jęczałam. Pojawił się Czesław w towarzystwie Małgorzaty i Romana. Roman podszedł do mnie, wziął za ręce mówiąc – od dziś możesz się uważać pełnoprawnym członkiem naszej fundacji, abyś jednak o nas nie zapominała, otrzymujesz mały znaczek. Spojrzałam, a Adam kontynuował – jesteśmy Klubem prawniczym, a symbolem prawników jest „paragraf”, pokazując trzymany w ręku metalowy znak paragrafu, pomazany na czarno, który w pozycji poziomej zbliża do mojego wzgórka. Zaczęłam się drzeć, ale Roman mnie mocno przytrzymał, a Adam przyłożył ten „stempelek” na szczęście tuż nad „Kwiatem Lotosu”. Rozdarłam się, bo mnie parzyło, ten stempel był bardzo gorący i przykładając mi go do ciała wtopił go we mnie, pozostawiając na ciele wyraźny ślad. Odłożył go na bok, po czym ogłosił – proszę państwa, nasz Bal karnawałowy a.d. 2011r uważam za zakończony. W tym momencie ktoś zwolnił ciśnienie i „kominek” zaczął się obniżać, aż się całkiem ze mnie wysunął. Wówczas pojawiła się Iwona, mówiąc – chodź się ubrać, za chwile wracamy. Chwiejąc się na nogach doszłam do swojego pokoju, ubrałyśmy się , a po paru minutach siedziałyśmy w tym samym samochodzie, z tymi samymi panami, którzy nas przywieźli, a teraz odwozili. Kiedy już wjeżdżaliśmy do miasta Iwona powiedziała – najpierw odwiozą Ciebie, później mnie. Specjalnie się nie zdziwiłam, przecież tak wyjeżdżaliśmy. Podjechaliśmy pod dom, na dość chwiejnych nogach doszłam do bramy, drugi mężczyzna, który siedział obok kierowcy pomógł mi wyjąć z samochodu torbę i odjechali. Ja weszłam, nawet się nie myjąc położyłam się na łóżku i nie wiem kiedy usnęłam. Kiedy się obudziłam, pierwsze co poczułam, to pieczenie na brzuchu. Wstałam i nie miałam żadnych wątpliwości, miałam bardzo „ładny” znak paragrafu na swoim wzgórku łonowym, posmarowałam maścią, trochę zelżyło i poszłam spać dalej, myśląc, czy zaproszą mnie za rok na bal. Ale to dopiero za rok. Zaczęłam się krzątać po mieszkaniu, kiedy zadzwonił telefon. Dzwoniła Iwona, mówiąc, że Ci dwaj odwieźli ją do domu, weszli z nią do środka i zerżnęli. Tak definitywnie skończył się nasz bardzo dziwny „Bal Karnawałowy 2011r”.09 marca 2011r

Scroll to Top