Bieg Ewy

Ewa weszła do szatni jako ostatnia. W środku przebierały się tylko jakieś 2 dziewczyny z innej klasy, których imion nie znała. Prawdę mówiąc, nie kojarzyła nawet ich twarzy. Przed chwilą zadzwonił dzwonek, szybko więc zdjęła plecak i wyjęła z niego torbę z ciuchami od wfu. W czasie gdy zdejmowała spodnie, dziewczyny wyszły na lekcję, zostawiając ją samą. Nie żeby czyniło jej to jakąkolwiek różnicę, po 10 latach edukacji zdążyła przyzwyczaić się do przebierania w obecności innych dziewcząt. Sięgnęła do torby i wyjęła ciemno zielone spodenki, których nogawki ledwo sięgały jej do łydek, a całość ściśle przylegała do ciała, nie krępując jednak ruchów. Szybko pozbyła się góry swego ubrania i poprawiła stanik, który odsłaniał sutek jednej z jej niedużych piersi. Westchnęła lekko.

Nie raz w szatni zdarzało jej się rzucić zazdrosne spojrzenie na Malwinę, swoją najlepszą przyjaciółkę, która miała chyba największy biust ze wszystkich dziewczyn w klasie. No, może poza Izą, ale ona ogólnie była duża, pod każdym względem. Ewa natomiast, owszem, była wysoka, ale za to bardzo szczupła. Przypadkowemu obserwatorowi mogłaby się nawet, ze względu na wzrost, wydać lekko wychudzona. Jednak gdyby przypadkowy obserwator podszedł na tyle blisko by zamienić z nią słowo lub kilka, dostrzegłby, że jej bluzeczka, zgodnie z modą sporo za krótka, odsłania lekko zaokrąglony brzuch, a spodnie opinają się na nie małych, ale jakże miękkich pośladkach. Niestety, tego ostatniego nasz obserwator raczej nie byłby w stanie określić. A już na pewno nie podczas zwyczajowej wymiany zdań. Poza wzrostem, wrażenie wychudzenia powodowały długie, chudziuteńkie ręce o proporcjonalnie długich palcach, burza kręconych, brązowych włosów i tonąca w nich twarz, dość blada, o pięknych, zielonych oczach, lekko zadartym nosie i często występującym uśmiechu. Ewa była osobą wyjątkowo żywą, towarzyską i wesołą.

Dlatego też dziwić może, dlaczego ledwo zdążyła na zbiórkę, zamiast przyjść na nią niespiesznym krokiem, prowadząc z sobą chichot kilku lub kilkunastu dziewczęcych ust. Odpowiedź nie jest jednak zbyt trudna do wywnioskowania. Oczywiście, chodziło o wyższy stopień kontaktów towarzyskich. Otóż Ewa zagadała się ze swoim chłopakiem, Mariuszem. Nie zdarzyło jej się to zresztą po raz pierwszy. Uwielbiała z nim rozmawiać i poświęcała się tej czynności na każdej przerwie, o ile udało się jej wpierw pozbyć zbyt natrętnych koleżanek.

Mariusz był trochę wyższy od Ewy i szczupły. Miał ładną, chłopięcą twarz, rozmarzone oczy i włosy sięgające poniżej uszu. Jego twarzy nie brakowało pryszczy, ale Ewie bynajmniej to nie przeszkadzało. Nic jej w nim nie przeszkadzało. Potrafili ze sobą rozmawiać godzinami, o życiu, religii, czasem o nauce czy filozofii. Te rozmowy, na poły intelektualne, na poły towarzyskie był dla niej czymś zupełnie nowym, a jednocześnie tym, o czym marzyła od dawna. Z jej dotychczasowymi znajomymi (zarówno dziewczętami jak i chłopcami) rozmowy sprowadzały się do pogaduszek zawierających niewiele treści, opowiadania sobie dowcipów, czy zwykłych plotek. Ewa owszem, lubiła sobie tak czasem pogaworzyć, jednak cały czas brakowało jej pewnego stopnia powagi, zarówno w poruszanych tematach, jak i w wypowiedziach kolegów.

Mariusz natomiast reagował w sposób zawsze odpowiedni. Jak gdyby czytał w jej myślach, zawsze umiał dostosować się do jej nastroju i reagować tak, jak tego oczekiwała. Potrafił ją niezawodnie rozbawić, ale i zaintrygować, zadając pewne pytanie, na które żadne z nich nie umiało odpowiedzieć.
Dziś jednak było inaczej niż zwykle. Dzisiejsza rozmowa sprawiła, że poczuła ulgę widząc opuszczoną szatnię. Wiedziała, jaką aferę zrobiłaby Malwina. Ona na pewno dostrzegłaby wypieki na jej twarzy. Wypieki, które wywołał on… właśnie on.

Zaczęło się zwyczajnie. Rozmawiali o szkole. Nagle spytał, czy podoba jej się któryś z czterech chłopców z jej klasy. Szybko pokręciła głową. Jakby miała jakiś wybór… Karola, który wciąż kręcił się przy Malwinie, nie znosiła. Jego poczucie humoru, polegające na powtarzaniu każdemu 20 razy dziennie „hola” i czasem „que tal” było dla niej… patheticzne. (Tak, może i trafiła do tej słabszej grupy z angielskiego, ale swoje wie!) Robert i Piotrek – wiecznie nierozłączni, wszędzie łazili razem, zupełnie jak para. Praktycznie nie zdarzało się, by spotkała jednego nie widząc w pobliżu drugiego. Wiele razy podśmiewała się z nich z koleżankami. Obaj byli w miarę niebrzydcy, ale i tak samo niemęscy. Kuba natomiast był całkiem nieźle zbudowany. Jednak poza tym sprawiał wrażenie kobieciarza, tym różniącego się od Karola, że jego dowcipy były czasem zabawne. Robert i Piotrek sprawiali raczej wrażenie odludków. Trzymali się głównie pozostałych dwóch chłopaków, z dziewczynami gadali z rzadka. Widać było, że Piotrkowi nie szło to najlepiej. Taka nieporadność, połączona ze sporą inteligencją, o której chłopiec dawał raz po raz znać błyskotliwymi żartami i dobrymi stopniami, nawet ją pociągały… na swój sposób. Może bardziej bawiły, czy intrygowały, ale w efekcie, gdyby miała sobie dobrać partnera z pośród wymienionej czwórki, byłby to właśnie on. Nie zdradziła się z tym jednak Mariuszowi. Zresztą, w porównaniu do niego Piotrek zdawał się małym, zagubionym dzieckiem, któremu miło jest wskazać drogę do domu, ale wejść z nim do środka już niekoniecznie.

Tymczasem rozmowa nie skończyła się na tym. Mariusz zaczął mówić, co podoba mu się w kobietach. Długie, rozpuszczone włosy, skupione, trzeźwe spojrzenie, długie nogi, kształtne pośladki… Z razu Ewa poznała, że wkraczają na grunt zupełnie jej obcy. Znaczy nie żeby nie słyszała nigdy, lub sama nie robiła podobnych, a może i śmielszych wyliczanek, jednak dotąd nie zdarzyło jej się słyszeć czegoś takiego z ust mężczyzny, mówiącego wyłącznie do niej, nie chwalącego się przed kolesiami. Zaraz też zdziwienie zastąpił strach. Mariusza wprawdzie wszyscy już nazywali jej chłopakiem, mimo, że ona uważała go tylko za przyjaciela. Dużo ze sobą rozmawiali i tyle. Dopiero od niedawna zaczęli całować się na przywitanie i pożegnanie. Czuła, że powinni to robić, chociaż nie sprawiało jej to większej fizycznej przyjemności. Jeśli idzie o inny rodzaj kontaktu fizycznego – nawet nie poruszali tego tematu. Aż do dziś, do jego dziwacznego pytania i tej „spowiedzi”. Szczęśliwie, nie musiała w żaden sposób odpowiadać na jego wypowiedź, bo gdy tylko skończył mówić, zadzwonił dzwonek. Wstali spod okna, wymienili ciepłe spojrzenia i poszli w przeciwnych kierunkach. Ona w lewo, on w prawo. Ona na dół, on na górę.

Schodząc do szatni zdała sobie sprawę z jeszcze jednego wydźwięku słów Mariusza. Wyraźnie pominął tak ważny dla każdego chłopaka element kobiecego ciała – piersi. Skarciła się w myślach za próżność. Ale uszczypnięcie jakie przyniósł ze sobą ten wniosek było dużo bardziej bolesne, niż racjonalne upomnienie. Czerwieniejąc, zeszła do szkolnej piwniczki.
Gdy wyszła, inne dziewczyny biegły już w ramach rozgrzewki dookoła szkoły. Przyłączyła się więc do nich, biegnąc co jakiś czas mijając chłopców. Poznała między nimi Kubę, dalej Karola. Czuła jak jej włosy powiewają lekko na wietrze. Lubiła biegać. Czuła się wtedy, jakby wraz z wysiłkiem i prędkością pozbywała się zmartwień czy złego humoru. Czasem gdy biegała dla przyjemności doznawała wręcz uczucia euforii, czuła że mogłaby nie zwalniać przez wiele godzin, by tylko czuć ten przyjemny pęd.

I podczas gdy tak zapominała się podczas zwyczajowej rozgrzewki, poczuła czyjąś rękę na swoim pośladku. Ręka ta, mimo że nie przestała biec, twardo trzymała się jej ciała, zaczęła nawet lekko je ugniatać. Obejrzała się w bok. Zaraz za nią biegł Piotrek. Miał lekko zakłopotaną minę gdy ich oczy się zetknęły. Zabrał rękę.

-Tak pięknie wyglądasz, gdy biegniesz… – powiedział wpatrując się w jej oczy, po czym wyprzedził ją i odbiegł.
Ewa chciała go dogonić, ale nie dała rady. Zbyt była roztrzęsiona tym co przed chwilą zaszło. Niemal obcy chłopak złapał ją za tyłek. I to w momencie gdy mogło ich widzieć tyle osób. Wyglądało na to, że zachowywał się kompletnie spontanicznie i sam nie zdawał sobie faktycznie sprawy z tego co się dzieje.
Przez to, co zaszło Ewa nie była w stanie zebrać myśli do końca w-fu. Wykonywała ćwiczenia z opóźnieniem i zupełnie od niechcenia. Zachowanie Piotrka wytrąciło ją z równowagi. Nie rozzłościło… bardziej przestraszyło i zaskoczyło. Prędzej już spodziewała by się takiego czynu po Karolu czy nawet Robercie, który lubił być czasem bezpośredni, szczególnie względem dziewczyn. Piotrek zawsze wydawał jej się bardziej skryty.

Po zajęciach, już w szatni, przebierała się nie spiesznie cały czas mając na myśli uczucie cudzej dłoni na jej pośladkach. Zawsze myślała, że ma za dużą dupę, ale nie potrafiła nic z tym zrobić. Chyba jednak nie każdy podchodził do jej kształtów tak krytycznie… Zdała sobie sprawę z tego, że właśnie przeżyła jedno z bardziej erotycznych przeżyć swojego życia. Jak na szesnastolatkę chwaliła sobie stoickie podejście do spraw seksu i nigdy nie uważała go za coś wymaganego czy nawet pożądanego w związku. Wolała szczere, ciekawe rozmowy, co odstraszało większość jej chłopców. Teraz jednak, gdy poczuła męską, bądź co bądź, dłoń na swoim ciele, zdała sobie sprawę ile przyjemności może dać cudza siła złączona z jej delikatnością…

Znów zrobiło jej się gorąco. Poczekała, aż wszystkie dziewczyny wyjdą z szatni, udając że nie widzi naglących spojrzeń Malwiny. Gdy została sama, włożyła sobie rękę za spodnie i ścisnęła pośladek, który przed chwilą poznał zupełnie obcą dłoń. Włożyła sobie palec wskazujący w rowek między półdupkami. Wiedziała, że nikt nie ma teraz wfu i może liczyć na trochę samotności. Dotknęła wejścia do swojej cipki. Choć nie myślała dotąd o pieszczeniu się z chłopcami, sama robiła to od kilku miesięcy. Wiedziała, jakie ruchy i kiedy dają jej najwięcej przyjemności, co w pełni zaspokajało jej potrzeby. Do dziś.
Wyjęła rękę, zsunęła spodenki do kostek. Pośliniła palec wskazujący i zaczęła kręcić nim wokół wypukłego punktu nad wejściem do piczki. Lewą ręką zdjęła koszulkę i zaczęła dotykać nabrzmiałych sutków. Jęknęła cichutko, wsadzając sobie palec do środka dziurki.

Jęk musiał być głośniejszy niż myślała, bo w tym momencie drzwi szatni otworzyły się. Ewę po prostu wryło z przerażenia, nie była nawet w stanie wyjąć z siebie palca. Tymczasem do szatni wszedł Piotrek. Nie wydawał się zdziwiony tym co zobaczył. Zamknął za sobą drzwi i zbliżył się do dziewczyny.
-Teraz jesteś jeszcze piękniejsza – wyszeptał i dotknął jej twarzy. Ewa nie była w stanie zareagować. Jedyne co zdołała zrobić to unieść prawą rękę. Piotrek złapał ją szybko i zaczął oblizywać palec którym przed chwilą penetrowała swe wnętrze. Wziął go całego do ust i zaczął delikatnie ssać. Dla Ewy było to coś zupełnie nowego i podniecającego. Lewą ręką znowu zaczęła jeździć po brzuchu i piersiach, nie zastanawiając się nawet nad kuriozalnością sytuacji w jakiej się znalazła. Tymczasem Piotrek wyjął jej palec z ust, ucałował wnętrze jej dłoni. Następnie powoli położył je na własnych spodenkach.

Ewa przestraszyła się grubego, ciepłego drąga, który się na nich odkształcał. Nie cofnęła jednak ręki. Piotrek natomiast zbliżył swoją twarz do jej ust i pocałował ją . Najpierw delikatnie zbliżył swe usta, objął nimi jej dolną wargę. Następnie przycisnął mocniej i wsadził jej język do ust, liżąc tak wnętrze jej prawej wargi, a potem odnajdując jej język. Otaczał go, podnosił. Ona krótko pozostawał pasywna i sam zaczęła okrążać jego narząd mowy. Podniecając się jeszcze bardziej, ścisnęła prawą dłoń, która cały czas znajdowała się na jego spodniach. Piotrek przerwał pocałunek i westchnął. Zniżył głowę i pocałował ją w szyję. Krążył po niej językiem, łapiąc zębami co i raz za płatek jej ucha. Ona na przemian ściskała i puszczała wypukłość na jego spodniach.

Piotrek lewą ręką zsunął spodenki razem z majtkami. Następnie objął nią dziewczyną w pasie, łapiąc za prawy pośladek. Znowu zaczął go ugniatać. To doprowadziło ją na skraj szaleństwa. Lewą ręką objęła go za szyję i ściągnęła na wysokość piersi. Momentalnie poczuła na prawym sutku jego język, usta i zęby. Prawą ręką pieścił jej drugą pierś, na przemian uciskając to pierś, to pupę. Ewa spróbowała dosięgnąć jego ptaka, ale nie dała rady. Zaczęła więc błądzić dłonią po jego torsie, podczas gdy jego głowa zsunęła się z piersi i teraz pieściła okolice pępka. Lewa ręką przeniosła się na lewy pośladek i zaczęła go pieścić jeszcze silniej niż prawy, natomiast drugą ręką chłopak gładził jej nogę. Wodził po całej jej długości, szczególną uwagę poświęcając stopie. Wtedy Ewę olśniło

Powoli uniosła drugą nogę tak, by stopą dotknąć kutasa. Gdy jej się to udało, zaczęła delikatnie wodzić po jego długości, okrążać główkę. Poczuła mokrość na dużym palcu, dotknęła go ręką i powąchała. Zachęcona i mocno podniecona wzięła palec do ust, zlizując lekko słonawą wydzielinę kutasa swego kochanka. Dalej pieściła stopą jego ptaka, wykonując coraz szybsze ruchy, biorąc go między palce, ściągając skórkę. Więcej wydzieliny zrosiło jej nogę i również ta porcja znalazła się w jej ustach.

Nagle jednak przestała pieścić coraz głośniej jęczącego chłopca. Poczuła, że jego szorstki język otacza jej łechtaczkę. Poczuła na tym słodkim punkcie ciepło jego ust. Do jej dziurki zbliżył się obcy palec. Delikatnie wszedł do środka. Ewa odpłynęła. Zaczęła ruszać się synchronicznie do ruchów jego ręki i jęczeć coraz głośniej. Przekonał ją do tego dzwonek, który rozdzwonił się oznajmiając początek lekcji polskiego. Piotrek jakby zawahał się, spojrzał na piękna dziewczynę.
-Zwariowałeś? Teraz… nie przerywaj, nie myśl o nawet o przerywaniu… całuj mnie, proszę!

Piotrek wwiercał się językiem w guziczek, włożył drugi palec do jej pochwy. Przyspieszył. Ewa zaczęła wić się z rozkoszy, ściskała jego głowę, pieściła swe piersi. Ściskała sutki aż do bólu. Czuła że to już.
-Aaaahh!
Ciepło rozlało się po całym jej ciele. Fala za falą rozpryskiwały się po łączeniach nerwowych każdej jej kończyny. Nigdy dotąd nie przeżyła czegoś tak intensywnego. Sama nigdy nie osiągnęła czegoś tak pięknego. Ekstaza wycisnęła jej łzy z oczu. Przyciągnęła Piotrka do siebie i objęła go rękami i nogami.
-Jesteś wspaniały…
-Staram się dla wspaniałej dziewczyny
-Niech ci się odwdzięczę…

Zeszła z ławki i pchnęła na nią chłopaka. Mogła w końcu przyjrzeć się kutasowi, którego dotąd czuła tylko pod palcami. Był dość długi i gruby. Nie widziała dotąd żadnego ptaka, nie wiedziała więc czy jest on większy czy mniejszy od średniego. Wiedziałą natomiast, że ma ochotę się nim pobawić.
Wzięła go delikatnie do ręki i ścisnęła. Przesunęła lekko dłoń do góry. Piotrek głaskał jej złote włosy, podczas gdy ona przyśpieszała ruchy ręki. Na czubku czerwonej główki dostrzegła kolejną kropelkę słonego płynu. Przybliżyła do niej język. Przełknęła. Polizała znowu. I jeszcze raz. Nie przerywając masowania zaczęła lizać penisa po całej długości, nie pozostawiała też woreczka pod nim. Czując narastające podniecenie wzięła go całego do ust. Zaczęła poruszać głową do góry i w dół, jak wcześniej ręką, która teraz masowała jądra. Ssała główkę pragnąc więcej płynu, który tak dobrze jej się kojarzył. Piotrek zaczął sapać, podczas gdy Ewa przyśpieszyła ruchy głową. W jej ustach język oplatał główkę kutasa i nie pozwalał zmarnować się spermie, której krople wyciekały coraz częściej.
-To już…!

Przytrzymał jej głowę przy kutasie i zaczął ruszać się w jej ustach. Nie protestowała. Czuła skurcze żył na gorącej pale i nie mogła doczekać się wylewu smacznego płynu. Takiej fali jednak nie spodziewała się. Z silnym pchnięciem chłopak wystrzelił w jej usta strugę, która bez jej świadomości poleciał gardłem prosto do żołądka. Zaraz po niej przyszła druga, trzecia i kolejne. Ewie sperma wyciekła kącikami ust, mimo że starała się połknąć wszystko, co dawał jej on. Nie zważając na spływające po szyi gęste krople, ssała czule kutasa swojego kochanka, ściskając go jedną ręką a drugą głaszcząc jego jądra.

Piotrek sapał ciężko, po największym orgazmie swego życia. Nie był to wprawdzie pierwszy raz, gdy dziewczyna pieściła ustami jego członka, ale nigdy nie robił tego w szkole, w miejscu do którego w każdej chwili mógł ktoś wejść. I nigdy nie robił tego z kimś takim jak Ewa. Położył czule dłonie na jej głowie, głaszcząc jej cudowne, długie włosy. Rozkoszował się ich gęstością, przyjemną miękkością, ciepłem. Oddawał się uczuciu spełnienia. Kochał ją. Teraz i zawsze.

Głaszczące jej głowę ręce nagle oderwały Ewę od penisa, którego lizała lekko, nie mogąc oprzeć się jego kuszącej, choć chwilowo trochę oklapłej, posturze. Spojrzała Piotrkowi w oczy. Zobaczyła w nich nieznany jej dotąd obraz spokoju, ciepła. Wiedziała, że pragnie już patrzeć tylko w te oczy. Poczuła się niewymawialnie szczęśliwa i bezpieczna. Kochała go. Teraz i zawsze.
Przytulił ją mocno do siebie, ona oplotła go rękoma. Nikt nie mógłby ich rozerwać, bo tylko ich połączenie było teraz ważne. Byli nadzy, a ich ciała kleiły się do siebie od soków ich rozkoszy. Byli najjaśniejszym punktem we wszechświecie.

* * *

Wszystkie imiona poza tym głównej bohaterki zostały zmienione (moje również). Tak więc – życzcie mi szczęścia 🙂

Scroll to Top