Biurowa (nie)codzienność – epizod 2

Przez kolejny tydzień Marek próbował przejść do porządku dziennego nad swoją weekendową przygodą. Przychodziło mu to z trudem, gdyż praktycznie każdego dnia natykał się w biurze albo na Rafała, albo na Agatę, albo na nich oboje. Zwyczajowe „cześć” wystarczyłoby może do zeszłego tygodnia, ale w obecnej sytuacji przy każdym przypadkowym spotkaniu zaczynała działać wyobraźnia Marka. Kłopot był zwłaszcza z Agatą – mijając ją wyobrażał sobie z detalami podejrzane kilka dni wcześniej sceny: widział jej pełne usta, jej drobne, ale kształtne, nagie piersi, widział jak, podniecona, zaciska dłonie, jak klęka i bierze do ust, niemal słyszał jak jęczy… Po kilku dniach takich męczarni, Marek doszedł do wniosku, że rozmowa z Rafałem dobrze mu zrobi. Nie planował się przyznać do swojego przypadkowego podglądactwa – liczył raczej na to, że to jego kolega zechce się pochwalić swoim podbojem i trochę wspólnych żartów na ten temat rozładuje napięcie.

Na koniec tygodnia złapał Rafała w kuchni i upewniwszy się wcześniej, że są sami, postanowił go zagadnąć.
– Cześć Rafał, jak tam leci? Nie gadaliśmy już chyba ze sto lat! – zaczął Marek luźnym tonem.
– Czołem chłopie! Faktycznie, chwila minęła. Ano, u mnie wszystko po staremu, kolejne projekty, kolejni klienci, kolejne kawałki software’u do napisania, i tak w kółko – odparł Rafał.
– Ty robisz ten projekt dla eXtenda od początku roku, nie? Dalej was tak cisną z terminami?
– A żebyś wiedział, nawet jeszcze gorzej niż na początku – pożalił się Rafał. – Zbierasz zjebkę za zjebką, choćbyś nie wiem co robił. Powiem ci w zaufaniu – zszedł do konspiracyjnego szeptu – że górę chyba pojebało, jeśli wyobrażają sobie, że przy takim traktowaniu pracowników mogą skończyć ten projekt w terminie i budżecie. Za chwilę sam zarząd będzie kodował, bo się wszyscy zwolnią.
– No to masakra, jak widzę – porozumiewawczo stwierdził Marek.
– Nie inaczej – pokiwał głową Rafał.
– Ale przynajmniej firma ma inne zalety – Marek postanowił sprowadzić rozmowę na właściwe tory. – Widziałeś tę laskę, którą ostatnio przyjęli do biura zarządu? Aż miło popatrzeć.
– Czy widziałem?!? – Rafał uśmiechnął się z wyższością. – Dobre sobie, czy widziałem Agatę Sobejko, ha ha ha! Chłopie, ja ją od dwóch tygodni oglądam baaardzo dokładnie – tu nastąpiło porozumiewawcze mrugnięcie, jak na reklamie piwa bezalkoholowego.

– No chyba każdy ją ogląda dokładnie, ma takie ciało, że głowa odpada – Marek udał, że nie złapał aluzji. Udało mu się sprowokować oczekiwaną reakcję. Rafał pochylił się w jego stronę i szepnął:
– No być może każdy się na nią gapi, ale ja się z nią przespałem zanim jeszcze zdążyła zapamiętać imiona i nazwiska wszystkich członków zarządu – Rafał spojrzał na Marka, jakby szukając uznania.
– Nie no, jaja sobie ze mnie robisz?!? – udawał zaskoczenie Marek.
– Skądże znowu! Robiliśmy to już dwa razy i liczę na więcej, bo to dupa, jakich mało.
– Zalewasz…
– No udowadniał ci nie będę. Chcesz to wierz, nie chcesz to nie. Powiem ci tylko, że nie było to wielkie osiągnięcie, bo to chyba jakaś nimfomanka jest. O ile mi wiadomo, daje każdemu, kto tylko chce a wręcz się sama naprasza. Może i tobie się uda – zakończył jowialnym tonem Rafał.

Po tym stwierdzeniu Markowi zrobiło się gorąco. Szybko pożegnał się z kolegą i wrócił do swojego pokoju. Nie mógł pracować – zamiast tego zastanawiał się, czy Rafał rzeczywiście mógł mówić prawdę. Los nie zetknął go nigdy z kobietą, która rozkładałaby nogi dla każdego, ale też specjalnie do tego nie dążył. Tym razem też nie zamierzał skorzystać, nawet gdyby chciała. Był w końcu żonatym mężczyzną. Fantazje Marek jednak traktował inaczej, to nie miało nic wspólnego ze zdradą. Seks mocno go kręcił i samo wyobrażanie sobie różnych sytuacji dawało mu satysfakcję. Postanowił poobserwować Agatę i sprawdzić, czy dostrzeże jakieś sygnały potwierdzające wersję Rafała o nadzwyczajnie dużym wyzwoleniu seksualnym nowej asystentki.

Pierwsza poszlaka pojawiła się już w poniedziałek. Dziewczyny w biurze zarządu zastępowały recepcjonistkę i Marek poszedł tam z samego rana pod pretekstem wzięcia kilku długopisów i nowego segregatora na dokumenty. Agata siedziała za biurkiem na prawo od drzwi i to do niej skierował swoje kroki. Ubrana w czarną spódniczkę sięgającą kolan i białą, kontrastową bluzkę, wyglądała oszałamiająco. Marek poprosił ją o materiały biurowe. Dziewczyna odwóciła się lekko na obrotowym krześle i sięgnęła do szuflady. Zniżył wzrok i ujrzał coś, co sprawiło, że dłonie oparte na biurku zaczęły mu się momentalnie pocić. Dwa górne guziki bluzki miała rozpięte a kołnierzyk rozchylony na tyle, że wyraźnie było widać biały stanik pod spodem.

Kiedy jednak Agata sięgnęła głębiej do szuflady, to miseczka lekko się odchyliła i Marek ujrzał z boku całą pierś razem z sutkiem. Dziewczyna miała niewielki biust i najwyraźniej nieco zbyt duży stanik, co w sumie zaowocowało tą szczęśliwą dla niego sytuacją! Marek szybko podniósł oczy tylko po to, żeby napotkać wzrok Agaty. „Zauważyła? Jest zła? Nie, uśmiecha się. Uff…” – pomyślał szybko mężczyzna.
– Niegrzeczny chłopczyk – stwierdziła, ale zdawało mu się, że zamiast przygany usłyszał żart w jej głosie. – Czy to już wszystko, czego potrzebujesz? – spytała, nie śpuściwszy oczu ani przez chwilę.
– Taa… tak – odpowiedział drżącym głosem. Nie mógł wytrzymać jej wzroku. – Dzięki, Agata – odwrócił się i poszedł w stronę drzwi.
– Nie ma sprawy, gdybyś czegokolwiek jeszcze potrzebował, wiesz, gdzie mnie szukać – dobiegł go głos zza pleców.

Marek szybko szedł korytarzem. W myślach analizował całą sytuację. Zastanawiał się, czy ona z nim flirtowała, czy też był to po prostu standardowy tekst na stanowisku asystentki zarządu. Byłoby to tym bardziej uzasadnione, że przecież Agata była nowym pracownikiem i jeśli ktoś miał się starać w pracy to właśnie ona. Ale z drugiej strony ten „niegrzeczny chłopczyk”… Marek wrócił do swojego biurka i starał się zająć projektem, ale nie mógł się skupić. Ta sytuacja zupełnie wyprowadziła go z równowagi i postanowił zrobić coś, o czym wiedział, że pomaga w takich sytuacjach. Wyszedł na klatkę schodową i przeszedł na piąte piętro biurowca. Tutaj też były toalety, ale ludzi było znacznie mniej niż na jego piętrze. Mieściło się tu raptem kilka jednoosobowych firm – dla odmiany jego firma zajmowała w całości piętro drugie i trzecie – gdyż właściciel biurowca dopiero co je wyremontował i teraz szukał najemców. Marek szybko skierował się do męskiej toalety i zablokował drzwi od środka. Z trudem wyjął swojego członka, który od sytuacji sprzed kilkunastu minut był w stanie permanentnego wzwodu i zaczął się onanizować.

Widział w myślach Agatę, która wchodzi do toalety, klęka przed nim, widział jej odsłonięty sutek, jej kuszący uśmiech, rozdzierał jej bluzkę, zrywał stanik, wsuwał członka do ust, spuszczał się na… Marek doszedł szybciej, niż kiedykolwiek. Czuł się naprawdę nabuzowany, ale teraz napięcie zaczynało z niego schodzić. Zrobił to już wcześniej kilka razy w toalecie i nie obawiał się specjalnie tego, że ktoś go może nakryć, ale zawsze czuł potem lekkie wyrzuty sumienia. „Ale w końcu każde zwierzę po stosunku jest smutne…” – pocieszał się zapamiętaną ze szkoły sentencją. Nie martwiła go kwestia żony – masturbacja nie jest zdradą, zresztą jego Ania podchodziła dość wyrozumiale zarówno do tej kwestii jak i do sprawy jego czasopism czy filmów. Czasem w takich chwilach rodziła się w nim jednak obawa, czy postawiony w prawdziwej sytuacji, gdy okazja będzie w zasięgu ręki, oprze się pokusie. Czy pozostanie wierny żonie, czy też ulegnie zwierzęcemu instynktowi. Skoro nie jest w stanie nawet spokojnie usiedzieć przy biurku, tylko biegnie do łazienki trzepać konia na widok pierwszej lepszej dupy… Marek ze złością zatrzasnął drzwi toalety i wrócił do siebie, obiecując skupić się tylko i wyłącznie na pracy.

Kolejne dni upłynęły Markowi na próbach zapomnienia o całej sytuacji. Próbach zdecydowanie nieudanych. Mimo że nie powtórzyła się sytuacja z poniedziałku i nie miał z Agatą bezpośredniej styczności, to każde minięcie jej w korytarzu – a tego uniknąć się praktycznie nie dało – sprawiało, że jego wyobraźnia wrzucała najwyższy bieg. Czasem uspokajał się przed komputerem oddając się pracy intensywniej niż kiedykolwiek, ale czasem kończyło się to na piątym piętrze. Onanizował się teraz w biurze regularnie. Raz dziennie na początku wystarczało. Ale do czasu. W kolejnym tygodniu, gdy częściowo odprężony wychodził ze swojego przymusowego przybytku rozkoszy, mignęła mu żeńska postać znikająca w sąsiednich drzwiach damskiej toalety. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale gdy je mijał w drodze do windy, usłyszał dźwięk przypominający stłumiony chichot. Zaintrygowany wrócił do męskiej toalety, zablokował drzwi i przyłożył ucho do ściany. Nasłuchiwał przez kilka minut, ale nic nie usłyszał. Już miał wychodzić, kiedy dobiegł go dźwięk otwieranej zasuwki. Ostrożnie otworzył drzwi, wyjrzał i zobaczył charakterystyczne blond włosy Agaty, która podążała za jakimś mężczyzną w stronę windy. Nie rozpoznał go, ale to na pewno nie był Rafał! Marek zaczął głęboko oddychać zdając sobie sprawę, że właśnie znalazł potwierdzenie słów swojego kolegi. Wyglądało na to, że Agata naprawdę dawała komu popadnie. Podniecony tym odkryciem ponownie zamknął drzwi od środka i po chwili zaspokajał się po raz drugi w ciągu kilkunastu minut.

*****
– Rżnij mnie! Aaa… Mocniej, słyszysz?!? Chcę poczuć twojego kutasa, taaaak… jeszcze… szybciej, pieprz mnie szybciej! – Agata wyrzucała z siebie zbitki słów przerywane jękami, gdy członek Marka osiągał największą głębokość, a jego uda stykały się z jej pośladkami. Leżała na łóżku z lekko rozchylonymi nogami, na brzuchu, a on, wsparty na rękach wchodził w nią od tyłu.

– Pieprz mnie, Marek, dalej… pieprz mnie jak swoją sukę, chcę usłyszeć jak to mówisz! – mężczyzna uniósł się, cofnął, uwalniając ręce, i pociągnął ją za biodra. Teraz jej tyłek był lekko uniesiony do góry a on klęczał za nią. Jedną ręką przyciągnął ją do siebie a drugą złapał za włosy i gwałtownie szarpnął.
– Chcesz usłyszeć jak co mówię, dziwko?!? – spazm rozkoszy wstrząsnął Agatą tak, że nie dało się zrozumieć jej odpowiedzi. Wyraźnie lubiła ostry seks, a i Marka coraz bardziej podniecała ta gra. Postanowił bardziej wczuć się w rolę.
– Nic nie odpowiadasz?!? Odjęło ci mowę, suko?!? Potrafisz tylko jęczeć i wiercić tyłkiem?!? Dobrze ci to wychodzi, wiesz? – kolejny jęk Agaty podpowiedział mu, że uderzył we właściwą nutę. – Pieprzysz się jak tania kurewka a ja mam sposoby na takie jak ty! – Marek uderzył ją dłonią w pośladek. Potem w drugi, jeszcze raz w pierwszy, znowu i znowu. Jęki zamieniły się w ciągłe wycie aż w pewnej chwili ciało Agaty stężało w potężnym orgazmie. Opadła bez sił na łóżko odracając się jednocześnie na plecy i sprawiając, że jego sztywny członek wysunął się z niej.

– Gdzie, suczko? Myślisz, że to koniec? Zabierasz mi swoją cipkę?!?
– Taaaaak… – odpowiedziała cicho, ale figlarny uśmiech zagrał na jej twarzy, gdy zrozumiała, co się za chwilę stanie.
– Skoro nie ma cipki, to będę musiał znaleźć sobie inną dziurkę! – Marek przysunął się do niej i usadowił tuż przed twarzą, tak, że jego pośladki dotykały jej drobnych piersi a członek ust. Lewą ręką sięgnął do tyłu między jej nogi. Prawą ujął swojego penisa i zaczął się szybko onanizować. W podobnym tempie zanurzał środkowy palec w jej cipce. Dziewczyna zaczęła szybciej oddychać.
– Chcesz się spuścić na moją twarz? Przyznaj się, że tego właśnie pragniesz!
– Taaak… – role się odwróciły, teraz on mógł ledwo opanować głos z podniecenia a ona grała pierwsze skrzypce.
– No to dalej, spuść się… daj mi swoje nasienie, swoją spermę, zalej mi nią całą twarz, usta, oczy, policzki… aaaa… śmiało, wiesz, że uwielbiam twoją spermę, chcę ją całą wylizać, ale wcześniej chcę, żeby znalazła się na mojej twarzy… – ta manifestacja uwielbienia Agaty dla wytrysku na twarz to było więcej niż Marek mógł znieść.

Zaczynał dochodzić.
– Marek. Marek! – ostry głos zaczynał przywracać mu świadomość. – Co się dzieje, Marku?!?
– Ale… o co chodzi? – zapytał równie inteligentnie jak bohater starego dowcipu. Jego żona odpowiedziała:
– Jęczałeś przez sen, dość długo, właściwie prawie krzyczałeś, więc postanowiłam cię obudzić. Coś ci się śniło? – spytała.
– Niiieee – odpowiedział z wahaniem. – To znaczy, nie pamiętam zbyt dobrze – plątał się w zeznaniach nie wiedząc, co odpowiedzieć, gdyż tak naprawdę miał jeszcze przed oczami obraz rozkosznie rozchylonych, wyczekujących ust Agaty.
– Idę się napić wody, zaraz wrócę – stwierdziła Ania i wyszła z sypialni.

Marka zastanowiła nutka złości w jej głosie i zaczął się zastanawiać, czy nie powiedział przez sen więcej, niż sądził. W pewnym momencie spojrzał w dół i ujrzał swojego członka w pełnym wzwodzie. W mig zrozumiał, że ten widok musiał Ani powiedzieć o charakterze jego snu więcej, niż słowa. Marek wstał z łóżka i poszedł za swoją żoną do kuchni. Stała przy blacie, tyłem do niego, chyba wyciskając sobie cytrynę do wody. Miała na sobie cieniutką koszulę nocną. Jedwabny materiał kończył się w połowie uda, pozostawiając sporo pracy wyobraźni. Marek zacisnął zęby próbując odsunąć od siebie wspomnienie snu i zastąpić wizję szybkiego i wyuzdanego seksu obrazem seksu powolnego i subtelnego. Cicho podszedł do żony. Objął ją w pasie opierając brodę na jej głowie. Nie zareagowała, więc pochylił się i pocałował ją w ramię. Raz, drugi i trzeci. Zaczął powoli przesuwać usta w stronę karku, wciąż całując jej skórę raz z tyłu, raz z przodu. Ominął cieniutkie ramiączko koszuli nocnej, przerwał na chwilę, po czym pocałował ją w sam środek karku, w miejsce gdzie jeden z kręgów charakterystycznie zaburza regularną linię pleców i szyi.

Ania uwielbiała tę pieszczotę. Westchnęła i jeszcze bardziej pochyliła głowę. Przeszedł z pocałunkami na drugie ramię. Tym razem przesunął na chwilę na bok lewe ramiączko, żeby nie zostawić bez pocałunków ani kawałka jej cudownego ciała. Dłońmi sięgnął w dół, objął jej pośladki i lekko ścisnął. Odwróciła się gwałtownie i przylgnęła do niego, szukając ustami jego ust. Ich języki splotły się w pocałunku; długim, dokładnym, penetrującym i odkrywającym na nowo każdy zakamarek ust. Po chwili Ania położyła mu dłonie na ramionach i lekko popchnęła w dół. Zrozumiał sygnał, klęknął przed nią, ale zamiast zatrzymać się na wysokości łona, pochylił się prawie do samej ziemi i zaczął całować jej łydkę. Pomału przesuwał się w górę, aż doszedł do miejsca, gdzie kończyła się jej koszula nocna. Wtedy znów się pochylił i zaczął całować drugą łydkę, potem wyżej, trochę z boku, naciskając jednocześnie lekko palcami charakterystyczne zagłębienie z tyłu kolana. Przesuwał się dalej, kiedy zobaczył kątem oka, że jego żona ściąga koszulę nocną. Pozbawiony tej przeszkody nie zatrzymał się już w połowie uda, ale dotarł do jej kobiecości. Okrył pocałunkami całe łono, z początku celowo omijając łechtaczkę. Przeciągnął językiem z lewej i prawej strony jej warg, po czym musnął ustami wieńczący je charakterystyczny kapturek.

Ania ponownie westchnęła i przyciągnęła jego głowę bliżej. Teraz już się nie powstrzymywał, przesuwał język po jej łechtaczce utrzymując niezmienione tempo i starając sie wyczuć reakcje żony. Podniósł dotychczas bezczynne ręce. Lewą sięgnął do jej piersi a wskazującym palcem prawej przesunął lekko od łechtaczki w dół. Dochodząc do dziurki przycisnął mocniej palec tak, że jego opuszek znalazł się w środku. Marek uśmiechnął się do siebie wyczuwając wyraźną wilgoć i podniósł się z klęczek.

Przez chwilę niemal zobaczył w swej wyobraźni jak Ania klęka i bierze do ust jego wzwiedziony członek. Nie mógł jednak liczyć na taki rewanż, więc putulnie dał się wziąć za rękę i zaciągnąć z powrotem do sypialni. „Minetka w kuchni – to tyle ekstrawagancji na dziś…” – szybko stłumił tę myśl i skupił się na ich wspólnych doznaniach. Ania położyła się na łóżku i zachęcająco rozchyliła nogi. Odchyliła ręce do tyłu chwytając się wezgłowia łóżka. Przy tym ruchu górna połowa jej ciała wygięła się lekko w górę jeszcze bardziej eksponując jej pełne piersi. Marek wczołgał się na łóżko i pochylił nad ciałem żony. Poślinił palce i sięgnął w dół, aby lekko zwilżyć swojego członka przed wejściem do środka. Pochylił głowę i pocałował Anię jednocześnie obniżając całe ciało i dotykając członkiem jej kobiecości.

Zadrżała, gdy musnął jej łechtaczkę i wpiła się ustami w jego usta. Marek wszedł w nią jednym płynnym ruchem czując jak lekko zaciska zęby na jego dolnej wardze. Kochali się powoli, delektując się jednocześnie smakiem swoich ust, pieszcząc wzajemnie swoje twarze, szyje i ramiona. Ciszę przerywały tylko odgłosy pocałunków i coraz szybsze oddechy i westchnienia. Ania doszła pierwsza; z cichym jękiem szarpnęła głową w bok i zacisnęła nogi wokół jego pośladków. Przerwał na chwilę czekając aż spojrzy na niego przytomnym wzrokiem. Uśmiechnęła się a on rozpoczął ostatni akt przyjemności. Teraz już kochał ją szybciej, nie czekał jak wcześniej, pilnując, żeby nie dojść przed nią. Skończył po niecałej minucie zalewając jej wnętrze swoim nasieniem. Opadł na nią wtulając głowę w prześcieradło nad jej lewym ramieniem. Tak zasnęli…

Scroll to Top