Brakowało mi ciebie…

Cały dzień męczyła go niezaspokojona żądza. Gdy leżał na łóżku czytając książkę jego ręka mimowolnie spoczywała na udach i gładząc je wsuwała się pod bokserki. Dotykał penisa i gdy ten stwardniał obciągał skórkę, aby poczuć rozkoszne ciepło nadchodzącego orgazmu. Wtedy mitygował się wyszarpując rękę i wmawiając sobie, że powinien panować nad sobą i nie czas teraz na masturbację. Jednak, po chwili, znowu kładł rękę na pośladkach, masując je ciepłą dłonią i pozwalając palcom wsunąć się między uda i poczuć pod opuszkami szczelinę na styku pośladków, taką samą jak u kobiety.

Narastająca od wielu godzin żądza ogarniała jego myśli i podsycała pragnienie erotycznego spełnienia, podsuwając najbardziej perwersyjne możliwości. Czuł, że pragnienie rozkoszy jest tak silne, że nie zaspokoi go kładąc się na kobiecie i wcisnąwszy twarz w poduszkę poruszając biodrami. Potrzebował wyszukanej przyjemności płynącej z wielu zmysłów i angażującej rozpaloną wyobraźnię.

Zadzwonił do niej i zapytał, czy może przyjść.
– Tak, jestem sama w domu i mam wolny wieczór. Mąż pojechał do Warszawy w interesach. Przyjdź, będzie mi raźniej.

Wsiadł w samochód i pojechał. Otworzyła mu drzwi w szlafroku.
– Przepraszam cię za ten strój, właśnie robiłam porządki…
– Nie przejmuj się.
– Zaraz coś narzucę…
– Daj spokój, nie rób sobie kłopotu. I tak ładnie wyglądasz.
– Zawsze potrafiłeś mnie rozśmieszyć. Wchodź, rozgość się.
Zdjął buty i wszedł do pokoju. Na stole stał talerzyk z ciastkami.
– Siadaj, zaraz przyniosę herbatę.

Po chwili wróciła z kuchni niosąc na tacy dwie filiżanki. Usiadła obok niego, na kanapie, założyła nogę na nogę i oplotła dłońmi kolano.
– Co u ciebie słychać? Znalazłeś wreszcie kandydatkę na żonę?
– Gdzie tam! Chyba nie ma na świecie drugiej kobiety, która mogłaby ci dorównać. Uśmiechnęła się.
– Nie możesz wciąż żyć przeszłością. Musisz ułożyć sobie życie beze mnie. Mam męża, dom, nie mogę się z tobą spotykać.
– Nie tęsknisz do dawnych czasów?

Milczała przez chwilę, wahając się z odpowiedzią.
– Wiesz, czasem tęsknię. Mój mąż to dobry człowiek, ale… bywa… oschły…
– Zwłaszcza w łóżku? – domyślił się.
Spojrzała na niego uważnie.
– Tak, to prawda. Nie daje mi tyle rozkoszy, co ty, ale jestem z nim, bo daje mi coś, na co z tobą nie mogłam liczyć. Stabilizację. Chcę mieć dom, urodzić dziecko…
– Zmieniłaś się. Kobieta, którą znałem, potrafiła czerpać z życia pełnymi garściami. Wiem, jak mocno potrafisz przeżywać rozkosz. Nie brakuje ci tego?
– Brakuje… – położyła dłonie na swoich udach, odsuwając na boki poły szlafroka.
– Jak bardzo? – zapytał przysuwając się bliżej.
Spojrzała mu w oczy.
– Bardzo.

Położył swoją dłoń na jej dłoni i nachylił się do jej ust, żeby ją pocałować. Zetknęli się wargami i czuł ciepło jej warg. Wsunął język w jej usta, ale ona zerwała się przestraszona.
– Nie, nie mogę. Mam męża, mam inne życie…
Wstał i podszedł do niej. Cofnęła się aż pod ścianę.
– Ale ciało masz te same – powiedział patrząc jej w oczy.
Rozwiązała pasek szlafroka. Ukazał się jej brzuch i białe majtki. Patrzyła na nie, jakby nie dowierzając, że rzeczywiście to jest jej ciało.
– Daj mi rozkosz – szepnęła.

Przywarł do jej ust. Jego ręce wsunęły się pod poły szlafroka chwytając jej pełne piersi. Zsunął dłonie i położył na jej szerokich biodrach, przyciskając je do siebie. Zarzuciła mu ręce na szyję i nachyliła się do jego ucha.
– Daj mi rozkosz, jakiej jeszcze nie czułam.

Odwrócił ją do siebie plecami. Położył dłoń na jej kroczu, czując miękkie włosy łonowe pod śliskim materiałem majtek. Pochylił ją do przodu, aż oparła się rękami o ścianę. Zarzucił tylną połę szlafroka na jej plecy. Gładził szerokie biodra, które tak bardzo go podniecały. Ukląkł, żeby mieć jej pupę na wysokości twarzy. Cienki materiał majtek opinał krągłe pośladki. Niżej był grubszy materiał od strony krocza, skrywający pod wypukłością jej srom i włosy łonowe. Przejechał językiem wzdłuż brzegów bielizny, po wewnętrznej stronie ud i otarł się policzkiem o jej pupę. Następnie zsunął jej majtki odsłaniając jędrne pośladki. Pieścił je dłońmi rozchylając je i ukazując odbyt. Zanurzył twarz w rowie między nimi i szukał językiem otworu. Poczuł pulsujące zwieracze i zaczął lizać, wpychając język najgłębiej jak mógł. Potem lizał cały rów, schodząc aż do jej wydatnych warg sromowych. Jej biodra falowały, gdy rozkoszne ciepło rozlewało się po całym ciele. Czuła jego dłonie na swoich biodrach, jego język i gorący oddech.

Zanurzał twarz w jej wydatnych wargach sromowych i spijał słodki sok rozkoszy, aż poczuł, że jego męskość zaraz rozerwie spodnie. Wstał i zaczął gorączkowo się rozbierać. Wtedy ona odwróciła się, przyklęknęła przed nim i ściągnęła mu spodnie razem z bokserkami, uwalniając sterczącego członka. Objęła go ustami i pieściła napletek językiem. Zaczęła go drażnić delikatnymi ruchami głowy. Pomagała sobie ręką obciągając skórkę u nasady. Widok jej, klęczącej i robiącej mu loda podniecił go do granic, naprężył mięśnie ud i przytrzymując jej głowę, wytrysnął nasieniem wprost do jej gardła. Impuls orgazmu uniósł go na palce, by po chwili opaść wraz z ulgą po wytrysku.

– Już wiem, jak bardzo mi cię brakowało – podniósł ją z klęczek i przytulił. – Chodźmy do łóżka, teraz ja ci przypomnę rozkosz.

Jeszcze w progu sypialni przywarli do siebie ustami. Po omacku położyli się na łóżku i rozpoczęli magiczny taniec języków. On drapieżnie atakował, wdzierając się do jej gardła, ona broniła się i jednocześnie chwytała ustami jego język, jakby chciała dłużej zatrzymać go w sobie. Całował jej usta, nos, policzki. Wsunął język do jej ucha, smoktał płatki uszu, wywołując iskry rozkoszy rozchodzące się od szyi aż do nóg. Lizał podbródek i szyję, wyczuwając bijący puls w tętnicy. Ściskając jej ramiona sunął w dół, zanurzając usta w jędrnych piersiach. Kąsał nabrzmiałe sutki i gdy je ssał, prężyła się od przenikających ją impulsów. Przygniatał ją swoim ciężarem i zsuwał się na podbrzusze. Chwycił jej nogi i lizał wewnętrzne krawędzie ud, jako preludium przed wtargnięciem w jej jaskinię rozkoszy. Wreszcie przesunął językiem wzdłuż szparki, zlizując strumień słodkich soków. Rozchylił wargi sromowe i odszukał łechtaczkę. Bawił się nią, jak landrynką w ustach, tak jak robił to za dawnych czasów.
– Taaak, właśnie tak… – jęknęła.
Ściskała jego głowę udami. Masując sobie sutki prężyła się na łóżku i jęczała jak kotka, ale jego silne dłonie trzymały ją mocno. Poczuł, jak szarpią nią skurcze orgazmu. Krzycząc, tłukła go nogami w ekstazie, ale on wciąż trzymał. Wreszcie opadła, i tylko drżała od ostatnich, zanikających impulsów rozkoszy.

Położył się obok niej i przykrył ją kołdrą. Patrzył, jak wtulona w niego zasypia. Jej spokojny oddech sprawił mu największą przyjemność tego wieczora.

Scroll to Top