Gwałt – scenariusz filmu erotycznego

“GWAŁT” – Film erotyczny

OSOBY

DANIEL – 20 lat; blondyn, ale włosy trochę za długie
jak na chłopaka, średniego wzrostu; banalna twarz;
ubrany zwyczajnie, przeciętnie – niebieskie jeansy i T-shirt; mówi lekko skrzeczącym głosem; pozornie nieśmiały,
ale silne czoło wskazuje na zdecydowanie; odstaje trochę
od reszty grupy (wyglądem i zachowaniem), widać że wybrał się z nimi do sanatorium po raz pierwszy; jest lekko zaniepokojony, ponieważ pozostali nie powiedzieli
mu wszystkiego, a jeśli coś powiedzieli, to on nie bardzo
im uwierzył.

MAGDA – 24 lata; jasno ruda, kręcone włosy, dosyć krótkie,
nie sięgające do ramion; wysoka, ale się nie garbi; ma ładną twarz, ale zbyt zaokrąglone rysy, co dodaje jej bezmyślności (co zresztą podkreślają blisko osadzone oczy), ale tylko
na pierwszy rzut oka; ubrana w jasnoniebieską spódniczkę mini i białą bluzeczkę na ramiączkach; jest atrakcyjna, może się podobać i dobrze o tym wie; w tej grupie jest liderką,
to ona przewodzi ich poczynaniom, najpewniej dlatego,
że reszcie nie chce się aż tyle myśleć.

ANKA – 23 lata; brunetka, krótkie włosy; niska, szczupła, drobna; ładna twarz, ale nie piękna; ma ciemną cerę;
ubrana w niebieską bluzeczkę i trochę dłuższą spódniczkę
niż MAGDA, ale w kolorze bladofioletowym, celowo nosi
białe podkolanówki, żeby wyglądać jak dziewczynka; wciąż
się uśmiecha, ponieważ lubi dobrą zabawę, co sprawia wrażenie, że jest młoda i niedojrzała (na pierwszy rzut oka wygląda jak nastolatka), ale gierki, jakie uprawia,
wcale nie są dziecinne.

MARCIN – 24 lata; brunet; wysoki, silny, dobrze zbudowany, przystojny; regularne rysy, spojrzenie typu „macho”; ubrany elegancko, nowocześnie, w jasne spodnie, białą koszulkę
i rozpiętą błękitną koszulę z guzikami; pewny siebie, swobodny, ale nie dominujący, ponieważ nie bardzo go interesuje bieg spraw i okoliczności – on tu przyszedł
się zabawić, ważne dla niego sprawy pozostawił na zewnątrz;
w skrócie – jest bardziej obecny ciałem niż duchem.

MARTA – 19 lat; szatynka, długie, proste włosy; podobnego wzrostu co DANIEL, szczupła, by nie powiedzieć chuda, pozbawiona seksapilu; jest po prostu nieatrakcyjna;
podłużna twarz, zbyt szerokie usta, niezbyt intensywne spojrzenie, nosi okulary w metalowych oprawkach; ubrana jest w zwykłą białą koszulę nocną; raczej pozbawiona inicjatywy.

LEKARZ – ma na imię Marek, ma ok. 30 lat, brunet, średniego wzrostu, nijaka twarz; ubrany w biały kitel, ale jakoś
do niego nie pasuje; właściwie nie lekarz, tylko tak wygląda, zresztą trudno powiedzieć; pracuje tu, w sanatorium,
więc jest swobodny i pewny siebie; czuje się zadowolony
i bezkarny.

PACJENT – po pięćdziesiątce, lekko łysawy, przygarbiony, ogólnie nie wygląda najlepiej, typowy przypadek „zmory szpitalnej”, ubrany w szpitalną pidżamę w nieokreślonego koloru kratkę (jasnobrązową?); niewyraźnie mówi, ma słaby wzrok i nie bardzo jest obecny duchem.

MIEJSCE

Historia dzieje się w sanatorium wyglądającym jak szpital.
Jest to stary, wręcz zabytkowy budynek z wysokimi sufitami, przestronnymi korytarzami, zdobioną klatką schodową. Ściany
i sufity są bladożółte lub białe, lamperie żółte
lub bladozielone, posadzki z szarego linoleum, na korytarzach lastrico. Budynek sprawia wrażenie wręcz nieużywanego, ponieważ na korytarzach nie widać ani pacjentów,
ani personelu. Mebli i wyposażenia prawie nie ma, gdzieniegdzie tylko stoi jakieś łóżko na kółkach czy biała szafa. Korytarze rozjaśnione są bladym światłem świetlówek. Sale mają białe ściany, więc gdy zapala się światło,
jest w nich rażąco jasno.

Jest wczesny wieczór ciepłego, pogodnego, letniego dnia. Do sanatorium wchodzą MAGDA, ANKA, MARCIN i DANIEL. Zatrzymują się w obszernym holu wejściowym, jakby na kogoś czekali. Tylko DANIEL rozgląda się z zaciekawieniem, pozostali już znają to miejsce. Z głębi korytarza nadchodzi swobodnym krokiem LEKARZ. Trzyma ręce w kieszeniach fartucha.

MAGDA
(wychodzi mu na przeciw)
Marek.

LEKARZ
(z przekąsem)
Widzę, że macie nowego, hmm… kolegę. Gdzie go znalazłaś?

MAGDA
Nieważne, potem ci opowiem. A ty masz coś dla nas?

LEKARZ
Sala 214, jak zwykle.

MAGDA
(zniżając głos)
A ta druga… sprawa?

LEKARZ
(także ciszej, ale nieco łobuzerskim tonem)
Też jest, piętro niżej.

MAGDA
(wpada mu w słowo)
Dobra, wystarczy. Na razie.
Odwraca się i zmierza w kierunku schodów. Mówi do pozostałych.

MAGDA
Idziemy.

LEKARZ
(na odchodnym)
No!

ANKA i MARCIN podążają za MAGDĄ, na końcu DANIEL. LEKARZ patrzy na nich, ale przygląda się głównie DANIELOWI. Gdy są już w połowie schodów, DANIEL odwraca się i pytająco spogląda na przypatrującego się mu LEKARZA, który wciąż patrzy na niego nieruchomym wzrokiem. DANIEL lekko się waha, zwalnia, ale widząc, że pozostali są już na piętrze, dogania ich, żeby się nie zgubić. LEKARZ, uśmiechając się w sposób nieodgadniony, odchodzi w głąb korytarza.

MAGDA, ANKA, MARCIN i DANIEL wchodzą na drugie piętro i idą do sali 214. Sala jest pomalowana na biało, po lewej stoją dwa łóżka, na wprost wysokie okna bez zasłon, ściana
po prawej jest prawie pusta, tylko bliżej okien są drzwi prowadzące do przyległej łazienki. Jako ostatni do sali wchodzi DANIEL i ostrożnie zamyka za sobą drzwi. MAGDA patrzy na niego pobłażliwie, po czym mówi do wszystkich, chociaż patrzy na DANIELA.

MAGDA
Idę się wykąpać.
Wychodzi do łazienki.

ANKA i MARCIN siadają na łóżku bliżej drzwi. MARCIN zaczyna szeptać jej na ucho zbereźne słówka, na co ANKA co chwilę wybucha głośnym śmiechem i podryguje jak zawstydzona.

Siedzą blisko siebie, MARCIN kładzie rękę na kolanie ANKI, muska jej ucho ustami, nie przestając szeptać. ANKA poddaje się jego naciskom, ale wyraźnie bawi ją udawanie nieśmiałości. Lubi być podrywana, a MARCIN doskonale czuje się w roli uwodziciela młodszych dziewcząt. Są całkowicie zajęci sobą i nie zwracają uwagi na DANIELA. W tym czasie DANIEL niespokojnie krąży przy oknie, jest lekko zażenowany sytuacją, ale próbuje się zachowywać. Udając spokój, oparty o parapet obserwuje ANKĘ i MARCINA. Zaczyna rzucać niespokojne spojrzenia na drzwi do łazienki. Gdy MARCIN wsuwa rękę ANCE pod spódnicę, ona, w odruchu
rozejrzenia się, dostrzega DANIELA. Patrząc znacząco na DANIELA, rozsuwa nogi, wpuszczając głębiej rękę MARCINA. DANIEL nie wytrzymuje jej spojrzenia i wybiega do łazienki.

DANIEL wchodzi do łazienki, zamyka za sobą drzwi i niepewnie zatrzymuje się po paru krokach. Łazienka jest wyłożona białą glazurą. Na lewo od drzwi jest okno z zamalowanymi do połowy na biało szybami, na wprost są na ścianie umywalki, a po prawej, na przeciwko okna, jest prysznic i wanna. Przy ścianie, obok drzwi, stoi drewniana ława, leżą na niej ubrania MAGDY, jej torebka i ręcznik. Łazienka jest lekko zaparowana. MAGDA stoi pod prysznicem i mydli nogi.

MAGDA
(dostrzega DANIELA i uśmiecha się)
Będziesz tak stał?

Ruchem głowy wskazuje na ławę. DANIEL podchodzi do niej i siada. MAGDA, widząc to, wybucha śmiechem. Po chwili poważnieje, odwraca się przodem do DANIELA i zaczyna mydlić całe ciało. Lubieżnie gładzi piersi, masuje uda. DANIEL nie może oderwać wzroku od jej rąk. Wreszcie wstaje i idzie w jej kierunku. Chce wejść pod prysznic, ale MAGDA go odpycha.

MAGDA
Ubranie tam połóż, a nie siadasz.

DANIEL wraca i rozbiera się przy ławie. W tym czasie MAGDA spłukuje z siebie pianę. DANIEL wchodzi pod prysznic i przywiera do MAGDY, całuje ją. Pieszczą się przez chwilę, po czym MAGDA gwałtownie przyciska DANIELA do ściany i zaczyna go całować, schodząc coraz niżej. Wreszcie kuca, jej pieszczoty stają się intensywniejsze, ale od razu przerywa.

MAGDA
(wstaje i muska DANIELA ucho)
Jeszcze nie teraz.

MAGDA wychodzi spod prysznica, bierze z ławy ręcznik
i zaczyna się wycierać. DANIEL wciąż stoi pod prysznicem, oparty o ścianę.

MAGDA
Zakręć wodę, po co ma lecieć.

DANIEL, jak wyrwany ze snu, rozgląda się za kurkami, zakręca wodę i wciąż milcząc podchodzi do ławy. Bierze od MAGDY ręcznik i wyciera się. MAGDA stoi naga obok i patrzy na niego z zaciekawieniem.

MAGDA
(gładzi jego policzek i patrzy mu w oczy)
Zaczekaj na mnie na zewnątrz. Mam dla ciebie niespodziankę.

DANIEL też patrzy jej w oczy, ale nie bardzo wie co powiedzieć, więc mówi tylko:

DANIEL
Dobrze, zaczekam.

Bierze swoje ubranie i wychodzi z łazienki. MAGDA patrzy za nim.
DANIEL wychodzi z łazienki. Na jego widok ANKA i MARCIN podnoszą głowy. Oboje leżą na łóżku, ANKA na plecach, MARCIN obok niej, oparty na łokciu. MARCIN ma na sobie tylko kolorowe bokserki, ANKA tylko białe figi. DANIEL podchodzi do łóżka przy oknie, kładzie na nim ubranie i sam siada, zwrócony w stronę drzwi do łazienki. ANKA i MARCIN zerkając co chwilę na DANIELA szepczą i śmieją się do siebie. MARCIN gładzi małe piersi ANKI, ona podkurcza nogi, jakby miała łaskotki, dokazuje. DANIEL udaje obojętność, ale jest nieco zawiedziony tym, jak potraktowała go MAGDA. Nie lubi tak czekać i być manipulowany. Za oknem jest już prawie ciemno, w sali panuje półmrok. Po dłuższej chwili z łazienki wychodzi MAGDA.

Zatrzymuje się jak modelka na wybiegu, prezentując całą sylwetkę. Chociaż w półmroku niewiele widać, jest oświetlona nikłym blaskiem zza okna. Ma na sobie białą, koronkową bieliznę i białe pończochy. Wygląda bardzo seksownie i podniecająco. Bielizna dodaje jej kobiecości i dojrzałości, zwłaszcza w porównaniu, do dziewczęcych fig ANKI. DANIEL siedział do tej pory lekko zgarbiony, teraz prostuje się, sztywnieje, zaskoczony i zauroczony jej widokiem. Wtem otwierają się drzwi na korytarz i w progu staje PACJENT. Przez sekundę szuka włącznika, po czym zapala światło. Salę zalewa jaskrawe światło jarzeniówek. Jego oczom ukazuje się niezwykły widok. Na łóżku bliżej drzwi, na tle białej pościeli wyraźnie odcinają się ciała barczystego, opalonego chłopaka i jakby dziewczynki o ciemnej cerze, oboje prawie nadzy, spleceni ze sobą. Na łóżku przy oknie siedzi nagi, blady chłopak, który w odruchu wstydu zakrył przyrodzenie leżącym na łóżku ubraniem. Po prawej zaś, stoi w wyzywającej pozie, ubrana w seksowną bieliznę, wysoka, ładna dziewczyna. Wszyscy mrużą oczy, oślepieni światłem.

PACJENT także mruży oczy, ale dlatego, że jest krótkowidzem. Pyta najzupełniej spokojnie, jakby niczego nie zauważył.

PACJENT
Czy jest tu pan doktor?

MAGDA
(wcale nie speszona)
Nie ma. Szukaj piętro niżej.

PACJENT
Aha…

Rozgląda się niewidzącym wzrokiem, po podłodze, jakby czegoś chciał. Zastanawia się. Chwyta za klamkę, chce wychodzić i zamknąć drzwi, ale waha się, zatrzymuje, zastyga w pół obrotu. Ciszej powtarza.

PACJENT
Aha…

Odwraca się do końca i wychodzi, zamykając za sobą drzwi.
MAGDA, ANKA i MARCIN wybuchają śmiechem. Bawi ich dziwaczne zachowanie PACJENTA i jego nieświadomość sytuacji. DANIEL patrzy z niedowierzaniem na MAGDĘ. Wydawało mu się, że jest fajną dziewczyną, że warto się do niej zbliżyć, teraz widzi ją w innym świetle. Obserwuje tkwiące w niej zło i nie podoba mu się to. Zaczyna się zastanawiać co on właściwie tutaj robi. Widać na jego twarzy wahanie, chęć ucieczki z tego miejsca. Ma pochmurną minę. MAGDA, powstrzymując śmiech, idzie w kierunku drzwi. DANIEL wstaje z łóżka, patrzy na nią z napięciem, wciąż zasłaniając się swoim zwiniętym ubraniem. Jednak ona gasi tylko światło i zawraca w stronę DANIELA, kieruje się w stronę jego sylwetki, widocznej na tle okna. Obok MARCIN kładzie się na ANCE, zaczynają się całować.

MAGDA podchodzi do DANIELA, wyjmuje mu z ręki jego ubranie i odrzuca na bok. Popycha go na łóżko. Staje przed nim i zdejmuje stanik. Pochyla się, żeby go pocałować. Na tle okna widać jak zwisają jej pełne, krągłe piersi. DANIEL chwyta ją za ręce i chce pociągnąć na łóżko, ale ona prostuje się. DANIEL też się podnosi, siada. MAGDA, stojąc tuż przed nim, zsuwa majteczki i zdejmuje z nóg. Zostaje w samym pasie do pończoch i pończochach. Wchodzi na łóżko i klęczy tuż przed nim tak, żeby mógł zanurzyć twarz w jej łonie. Gdy ją całuje, ona gładzi go po głowie. MAGDA znowu wybucha śmiechem, przypominając sobie śmieszne zachowanie PACJENTA. Wreszcie DANIEL chwyta ją silniej za biodra i chce posadzić na sobie tak, żeby mógł w nią wejść. Jednak MAGDA opiera się, wykręca. DANIEL naciska coraz bardziej, rozjuszony rozbudzonym pożądaniem, którego MAGDA przez cały wieczór nie pozwala mu zaspokoić. Szarpią się. MAGDA zrywa się z łóżka i odskakuje. DANIEL zrywa się za nią.

Chwyta ją za ramiona i przypiera do ściany, jednak ona wije się, zaciska nogi, odwraca głowę i wciąż śmieje się, jakby jemu na złość. Wreszcie ma dosyć i odpycha DANIELA. Osłaniając piersi i łono rękami, krzyczy z wyrzutem.

MAGDA
Wynoś się!

MAGDA podbiega do włącznika przy drzwiach i zapala światło. ANKA i MARCIN podnoszą się i zaciekawieni patrzą na DANIELA. DANIEL stoi nagi i patrzy z nienawiścią na MAGDĘ. Nie wie co się dzieje. Sądził, że ta trójka zaprosiła go tu, żeby uprawiać seks. Że potraktują go jak kompana miłosnych igraszek, że będzie miło. Nie rozumie zupełnie reakcji MAGDY, przecież nic jej złego nie zrobił, a do łóżka sama go wepchnęła, więc dlaczego go teraz odtrąca i każe się wynosić? Dyszy ze złości i niezaspokojonej żądzy, z trudem panuje nad sobą. Jego konsternację pogłębia widok ANKI i MARCINA, którzy wciąż mają na sobie bieliznę.

Cały wieczór pieszczą się ze sobą i jeszcze się nie rozebrali? DANIEL jest całkowicie skołowany. Mechanicznie nakłada spodnie i koszulkę i rusza do drzwi. Mijając ANKĘ i MARCINA widzi, jak MARCIN wsuwa rękę w majtki ANKI, a ona znów spogląda na DANIELA tym znaczącym wzrokiem, poddając się pieszczotom MARCINA. DANIEL zaciska pięści i odwraca głowę. Podchodzi do MAGDY. MAGDA już się nie zasłania. Otworzyła DANIELOWI drzwi i stojąc w wyzywającej pozie krzyczy.

MAGDA
Wynoś się, nigdy mnie nie będziesz miał!

DANIELA ogarnia złość, chce wybiec z sali, ale zatrzymuje się w drzwiach, odwraca się do nich i krzyczy z pasją.

DANIEL
Zboczeńcy!

Odpowiada mu śmiech całej trójki. DANIEL wybiega na korytarz. Biegnie w zapamiętaniu, ciężko dyszy. Ściga go echo ich śmiechu.

DANIEL wbiega na schody. Jest już na podeście pierwszego piętra gdy widzi, że niższa część schodów, prowadząca na parter, jest zablokowana. Wchodzi po nich LEKARZ i prowadzi kilku pacjentów w tym jednego na wózku, windując go stopień za stopniem. DANIEL, widząc że nie przebiegnie, a poza tym nie chcąc spotykać LEKARZA, który tak podejrzliwie na niego patrzył, skręca w korytarz na pierwszym piętrze. Nieco spokojniejszy, zwalnia kroku i kieruje się na drugi koniec, szukając innych schodów. Zbliżając się do końca korytarza, mija otwarte drzwi do jednej z sal. Na korytarzu pali się co druga świetlówka, ale sala jest jasno oświetlona. Zagląda zaciekawiony do środka. Sala jest taka sama jak 214, tylko na łóżku bliżej okna siedzi MARTA. Nogi ma okryte kołdrą i czyta książkę. DANIEL staje przy drzwiach i patrzy na MARTĘ. Zaczyna głębiej oddychać. Po chwili wahania rozgląda się po korytarzu i nikogo nie widząc, uspokojony panującą ciszą, wchodzi do środka. MARTA dopiero teraz go zauważa. Podnosi głowę znad książki i patrząc na niego, odruchowo poprawia okulary. DANIEL, widząc, że MARTA nie reaguje, zamyka za sobą drzwi, gasi światło i podchodzi do jej łóżka. MARTA wciąż siedzi nieruchomo, zaskoczona zjawieniem się dziwnego, milczącego chłopaka i trochę przestraszona. DANIEL siada na łóżku, MARTA odsuwa się, wtedy on nagle pochyla się i łapie ją za ramiona usiłując położyć. Książka pada na podłogę. MARTA zaczyna krzyczeć, ale DANIEL zatyka jej usta jedną ręką, dusząc krzyk. Kładzie się na niej, przygniatając ją swoim ciałem. Wolną ręką zrywa z niej kołdrę i kolanami rozchyla jej nogi. MARTA usiłuje się wywinąć spod niego, ale on jest zbyt silny. DANIEL zbliża twarz do jej twarzy i patrząc jej w oczy, mówi z naciskiem.

DANIEL
Będę ciebie miał.

MARTA, widząc jego wzrok, przestraszona nieruchomieje. DANIEL ostrożnie zdejmuje rękę z jej ust. Wciąż patrząc MARCIE w oczy, podnosi jej koszulę nocną pod samą szyję, odsłaniając najpierw białą bieliznę, potem małe piersi bez stanika. Wsuwa rękę w jej majtki i obserwuje jej reakcję. Ale ona nie patrzy na niego jak ANKA. Wprost przeciwnie, zamyka oczy i zaciska usta. Widząc to, pośpiesznie ściąga swoją koszulkę, rozpina i zsuwa do kolan spodnie razem ze slipami, zdejmuje MARCIE majtki i kładzie się na nią. Gdy w nią wchodzi, słyszy jej ciche jęki, czuje jak z bólu zaciska na prześcieradle ręce. Widząc, jak z kącików jej zamkniętych, ściśniętych oczu spływają łzy, przyciska głowę do jej szyi i zaczyna się zaspokajać. Po dłuższej chwili, otwierają się drzwi i zapala się światło. Do sali wchodzą MAGDA z LEKARZEM i MARCIN z ANKĄ. Obie pary obejmują się i lubieżnie dotykają. W jasnym świetle wyraźnie widać żałosną scenę gwałtu – DANIELA nienaturalnie ściskającego MARTĘ i ją, wygiętą, leżącą pod nim nieruchomo, z dłońmi zaciśniętymi na prześcieradle.

Jednak DANIEL nie może zareagować na ich wejście, ponieważ zaczyna dochodzić. Pręży się, nieruchomieje, po czym ciężko opada i z trudem oddychając leży bezwładnie na MARCIE. Pozostała czwórka śmieje się z nich, podniecają się upadkiem DANIELA i bawi ich dramat MARTY. Sycą się żałością widoku. DANIEL, słysząc ich drwiny, zaciska zęby, powstrzymuje się, żeby nie zapłakać. Dopiero teraz zrozumiał, że przez cały wieczór ta czwórka bawiła się nim. Napuścili go na tą samotną dziewczynę, a wcześniej podniecili do granic, żeby nie mógł powstrzymać się od gwałtu.

MAGDA
(głaszcząc LEKARZA, wtulona w niego)
A nie mówiłam? Ta była wyjątkowo brzydka, ale i tak ją zgwałcił.

Zbliżenie na twarz MARTY. Jest wykrzywiona od płaczu i mokra od łez. W tle słychać głos MAGDY.

MAGDA
(dobitnie)
Oni zawsze gwałcą.

KONIEC

Scroll to Top