Cali w spermie

Wracałem sam z Austrii do domu samochodem. Była wiosna, słońce już ogrzało powietrze po zimie, zieleń była soczysta i różnorodna, a widok mieszanych lasów zachwycał kalejdoskopem barw. Nie chciałem jechać autostradą, nigdzie się nie spieszyłem, a w domu nikt na mnie nie czekał. Jechałem przez wsie i miasteczka, wszędzie było leniwie jak to w sobotę. Po drodze w Austrii poprzedniego dnia zatrzymałem się w miasteczku Wels, gdzie wpadłem na koncert moich ulubionych kapel. Po północy wsiadłem w auto, ruszyłem w powrotną drogę, po drodze się przespałem na stacji benzynowej ze trzy godziny i jak tylko na niebie rozlał się świt, po kawie odpaliłem auto i ruszyłem przed siebie.

Dawno już nie byłem z facetem, a raczej z chłopakiem, bo zawsze wolałem młodszych. Mój ostatni przyjaciel, Kamil, miał wtedy 22 lata stał się strasznie zazdrosny i rozeszliśmy się w końcu. To było dwa lata temu, a teraz mam 44 lata i siedzę w aucie, jadę przed siebie i męczę kutasa przez spodnie. To były fajne czasy.

Tego dnia, kiedy poznałem Kamila wróciłem jakoś później do domu, wziąłem prysznic i usiadłem na czat pogadać. Zupełnie nie zamierzałem na nikogo specjalnie polować, spotykać się, czy walić z kimś na kamerce. Miałem to w dupie. Zawsze, kiedy zasiadałem cały rozpalony mając w myślach jedynie czyjegoś kutasa, kończyło się na zwałce, bo nie było z kim ani pogadać ani się spotkać. Nie zawsze się udaje. Tego dnia byłem zupełnie sceptycznie nastawiony do spotkań, ale jakaś fajna gadka z kimś obcym byłaby fajną rozrywką.

Nawet nie zauważyłem kiedy, jak moja rozmowa z Kamilem zaczęła się kleić. Fajnie nam się gadało. Też był z Warszawy, mieszkał na Woli, ja w Śródmieściu i od słowa do słowa zgadaliśmy się na sex. Chciał, abym go posunął. Pisał, że przeżywa najlepszą rozkosz kiedy ma kutasa w dupie. Nawet nie wymieniliśmy zdjęć tylko opis. Miał 168cm wzrostu, 58 kilo i 14cm w spodniach- to wystarczyło. Umówiliśmy się na przystanku pod Feminą. Szybko znów wziąłem prysznic głęboko penetrując swoją dziurkę, aby nie było obciachu, dogoliłem się na kutasie, na twarzy, wskoczyłem w spodenki, podkoszulkę i poszedłem na przystanek autobusowy.

W ogóle po drodze nie myślałem o Kamilu, spotkanie jak spotkanie- luźna gadka, macanko po kutasach, kutas w ustach i co więcej? W sumie mógłbym zwalić sobie sam. Ale teraz już stałem na przystanku, a Kamil nie kazał na siebie długo czekać. Od razu go poznałem. Drobny, ładny, delikatny chłopak. Spojrzałem na jego nogi- szczupłe, zgrabne i zupełnie gładkie. Przywitaliśmy się, a mi uśmiech i zadowolenie nie schodziło z twarzy po tym jak się pojawiło. Już bym go rozebrał na pasach, zerznął w kiblu w KFC, byle szybciej, byle bliżej być przy nim. Zupełny odjazd. Kompletnie mi się pomieszało w głowie, chcica pulsowała jak oszalała, chciałem go objąć, lizać, całować, wziąć jego kutasa całego do ust… a tymczasem szliśmy do mnie i gadaliśmy.

Był fryzjerem, mieszkał sam w kawalerce przy Górczewskiej, nie spotykał się często, jak mnie zapewniał, był miły i bardzo grzeczny, nie pozował na kogoś kim nie jest, był spokojny i pewny siebie. Weszliśmy do mieszkania. Przepuściłem go przyglądając się jego pośladkom pod spodniami- kształtne, wąskie, pyszne. Nie wiem co nagle we mnie wstąpiło, stałem się taki nieśmiały, jakieś obawy zaczęły mi krążyć po głowie, tak bardzo go pożądałem, a on rozpalał mi zmysły, był idealny, drobny, gładki, ładny- moje marzenie. A jednocześnie obawiałem się, że za szybko się to wszystko skończy, chciałem zatrzymać czas, najlepiej w momencie, kiedy moja sperma będzie wlatywać w jego dupę.

Zgasiłem światło z sufitu i zapaliłem dwie lampki dla fajniejszego nastroju. Przyniosłem piwo. Położyliśmy się na materacu, który był dość spory i wygodny. Każdy się jakoś ułożył pomagając sobie poduszkami. Pogadaliśmy chwilę o naszych ostatnich podbojach, o pierwszym razie i tak gadając zaczęliśmy się dotykać, wpierw po łydkach, kolanach, potem wyżej i wyżej i kiedy już i on i ja czuliśmy nasze kutasy przez spodnie, zaczęliśmy się całować. Jedną ręką pieściliśmy kutasy, drugą obejmowaliśmy się za głowy przyciskając usta do ust, pozwalając językom penetrować nasze usta, języki, głęboko, słodko.

Kamil był tak wspaniały, że mógłbym go zjeść, zbranzlować się jego ręką, kolanami, kostkami, stopami, dupą, plecami, włosami. Wszystko w nim było cudowne. Czułem jak dotyka mojego kutasa, jak rozpina spodnie i zsuwa je. Byłem tak przejęty, że kutas mi nie stawał do końca. Zdjąłem jego spodnie- leżał teraz przed mną w samych gatkach i podkoszulce.

Położyłem się na jego nogach powoli, delikatnie, ciesząc się dotykiem jego nóg. Sam już nie miałem spodni na sobie. Zmierzałem do gatek, pod którymi rysował się kutas Kamila. Był sztywny, a ja chciałem go jak najszybciej mieć. Uniosłem gatki od spodu i dołem wysunąłem twardego kutasa. Pozwoliłem też wyjść kulkom, gatki były dość luźnie i nie cisnęły go. Zsunąłem skórkę i polizałem tego boskiego kutasa, a po chwili miałem już go w ustach. Zamknąłem oczy, aby bardziej poczuć go w ustach, dymałem go ustami po całej długości od czubka do końca, prawie mi wchodził do gardła. To nie mogło być prawdziwe! Cudowny twardy, a zarazem delikatny kutas. Nie jakaś żylasta pulsująca maczuga, która w ustach się nie mieści, ale śliczny, fajny, prosty, idealny kutas i ja go miałem w ustach.

Pieściłem go po drobnych kulach, dotykałem jego pośladków, a jednocześnie lizałem najpiękniejszego kutasa świata. Kamil podciągnął mnie, zdjęliśmy gatki i koszulki, zmieniliśmy pozycję, teraz on też mógł ssać mojego kutasa, a ja obciągać od drugiej strony. Jak tylko Kamil wziął mojego do ust, ten lekko zwiotczał, ale zaraz znów stanął sprężycie. Ja zaś zachłysnąłem się cudownym kutasem Kamila. Naciągnąłem skórkę i trzymając za kutasa dłonią penetrowałem językiem wnętrze delikatnej skórki, powoli naciągałem ją biorąc całą główkę do ust, liżąc ją z każdej strony, spijając pojawiające się przezroczyste słone soki. Zachwycałem się workiem, który skrywał dwie delikatne kulki, ssałem je ostrożnie jedną po drugiej, sięgałem dalej, lizałem między workiem a dziurką, a Kamil w tym czasie trzepał mojego kutasa i ssał.

Znów zmieniliśmy pozycję, teraz leżeliśmy koło siebie twarzami przy sobie i całowaliśmy się namiętnie macając, się po udach, kutasach, brzuchach, piersiach. Chwyciłem Kamila za szyję i przycisnąłem do swoich ust nie pozwalając mu na żaden ruch. Puściłem, widziałem, że mu się spodobało.

Mój kutas znów stał się miękki, sam zacząłem go trzepać, ale nic nie dawało. Byłem porządnie zestresowany paradoksalnie zupełnie. Nigdy nie byłem z tak ślicznym chłopcem, chyba ostatnio w ósmej klasie z kolegą ze szkoły. Jednocześnie byłem nieziemsko podniecony i pełen obaw, czy niczego nie spierdolę. Kamil spytał się, co ze mną się dzieje? Odpowiedziałem, że wiesz, czasami tak mam za pierwszym razem, ale strasznie mi się podobasz.

– To zerżnij mnie- powiedział cicho i sięgnął po lubryfikant, a mi podał gumkę. W czasie gdy zakładałem gumkę na kutasa klęcząc przed Kamilem, on nawilżał dziurkę masując ją. Wiedziałem, że robi to od dawna, doskonale wiedział, czego potrzebuje jego ciało. Ja sobie ze swoim poradzić nie mogłem. Zakładałem gumę, ale chuj nie był twardy, zacząłem się stresować coraz bardziej i bardziej. Widząc to Kamil uniósł nogę i dotknął wierzchem stopy moje kule, zaczął masować worek, masować kutasa, który momentalnie stwardniał. Rozłożył nogi szeroko, spojrzałem na jego piękną twarz. Dłonią walił konia powoli. Cicho powiedział- Wchodź.

Miał już poduszkę pod biodrami, na dupie śladu po włosach nie było, a dziurka była luźna i spragniona. Powoli przymierzyłem wiedząc, że zaraz nastąpi ten magiczny moment, kiedy kutas wchodzi do dupy, kiedy się w niej zagłębia, kiedy robimy coś tak bardzo intymnego i przepięknego, kiedy jeden koleś daje drugiemu przyjemność czerpiąc z niej nieopisane przeżycia. Jeszcze bardziej mnie to podniecało, bo było zakazane, a ja śmiałem się wszystkim na przekór robiąc to z chłopakiem.

Nachyliłem się nad Kamilem i po chwili poczułem jak przechodzę barierę i jestem już w nim, w ciasnej, słodkiej, namiętnej, napalonej wąskiej dupie mojego niedawnego nieznajomego. Posuwałem go starając się nie zlać za szybko, dlatego nie rżnąłem mocno, byłem już tak napalony, że nie wiele brakowało. Wiedziałem, że to nie będzie najdłuższe ruchanie stulecia, ale przecież możemy spotykać się i znów dochodzić w ekstazie.

To było cudowne czuć kutasa w dupie Kamila, widzieć jego rozłożone gładkie nogi, gładką dupę i gładkiego kutasa którym się zabawiał i twarz, na której rysowały się wszystkie emocje. Nie było czasu na zmianę pozycji, na przerwę, na nic. Kamil znów odezwał się cicho:

– Kończ, ja zaraz dojdę- i w tym momencie z jego kutasa wystrzeliły salwy spermy na jego brzuch, z ust wydobył się jęk przyjemności, a ja trzymając się za jego rozłożone nogi pchnąłem głębiej, spojrzałem jak mój kutas wszedł cały w dupę Kamila, powtórzyłem i mało się nie rozdarłem wrzeszcząc z rozkoszy, kiedy z ogromną siłą moja sperma przelatywała przez kutasa kończąc w gumie. Jaka szkodzą, że nie w środku, w dupie…

Opadłem na Kamila, powoli wyciągnąłem kutasa, zdjąłem gumę i wylałem ją na jego brzuch. Przytuliłem się do niego i najpierw palcem, a potem całą dłonią rozmazałem naszą spermę po jego brzuchu i udach całując go delikatnie w szyję, wciągając jego zapach zmieszany z zapachem spermy. Leżeliśmy tak przez chwilę dając spermie zaschnąć. Kamil też masował swój brzuch spermą i po chwili odwrócił się do mnie przybliżając usta i całując, a dłonią w spermie gładził moją twarz i szyję.

Położyłem się na nim ślizgając się brzuchami, byliśmy cali w spermie i bardzo szczęśliwi. Całowaliśmy się, pieściliśmy. W końcu opadłem z sił, położyłem się koło niego. Leżeliśmy bez słów, popijaliśmy piwo- dwóch kolesi, nagich, z opadającymi, ale wciąż nabrzmiałymi kutasami, zupełnie bezwstydnie, naturalnie. Po chwili, skłoniłem się dotykając ustami kutasa Kamila, był cały w spermie, pachniał spermą. Wziąłem do ust jego cudownego kutasa, był teraz mały, miękki i wciąż podniecający. Bardzo chciałem dokładnie zlizać rozkoszny nektar, by wypolerować mu pałę, by mieć w ustach jego spermę. Byłem już wyczerpany, ale strasznie chciałem to zrobić.

-Na razie mi nie stanie- odezwał się Kamil.

-Nie szkodzi, nie musi, chcę go tylko czuć w ustach- odrzekłem.

Mój kutas też był bezużyteczny. Zmęczony i wyeksploatowany. W gumie nagromadziło się mnóstwo spermy, sam nie wiem skąd, bo przecież ostatniej nocy waliłem konia. A teraz tyle spermy! Zaczęliśmy rozmawiać dotykając się i całując delikatnie. To nie miał być seks, ale niesamowita czułość, bliskość i radość ze wspólnego przeżycia tak wspaniałych chwil.

– Jesteś z kimś?- spytał

– Nie, już nie. Jestem bi- przyznałem się. Rozstałem się z żoną dwa lata temu.

– Okazało się, że wolisz facetów?- spytał uśmiechając się

– Nie- odparłem- tylko ciebie.

Scroll to Top