Żywiciel

*Opowiadanie fikcyjne*

Cześć! Mam na imię Tomek, jestem 31-letnim mężczyzną o dość specyficznym trybie życia. Nigdy nie ciągnęło mnie do zakładania rodziny, a dopiero w wieku 21 lat zrozumiałem to, że jestem gejem. Mało tego, jako gej zwykły, tradycyjny seks mi nie wystarczał, od razu ciągnęło mnie w stronę ostrzejszych klimatów. I pod znakiem ostrego seksu minęło mi kilka lat. Warto dodać, że jestem pasywny, a wręcz uległy, więc ssanie i oddawanie się samcom było na porządku dziennym.

Z czasem stwierdziłem, że potrzebuję jakiejś stabilizacji i do tego kontakt z tak dużą liczbą facetów może być ryzykowny dla zdrowia. Nie miałem na myśli oczywiście związku, bo nie czułem, że się nadaję, ale bardziej jakiś stały układ… no może też coś więcej niż układ. Od kilku lat prowadzę dużą firmę, mam całkiem spore mieszkanie, więc postanowiłem, że po prostu załatwię sobie fajnego młodziaka, który u mnie zamieszka. Mam przecież jeden pusty pokój.

I tak poznałem Piotra, zgadaliśmy się na jakimś portalu, po kilku owocnych spotkaniach zaproponowałem mu, żeby zamieszkał u mnie. Nie będzie musiał pracować, ja za wszystko płacę i wszystko zapewniam, on ma tylko ruchać, często i ostro, musi mnie zaspokajać. Tutaj oczywiście ujawniała się moja pewna uległość, zawsze lubiłem być wykorzystywany, a to był układ wręcz idealny.

Sam Piotrek, 23-letni student (w sumie potem studia rzucił), mojego wzrostu (ok. 185 cm), co do budowy ciała to powiedziałbym, że coś pomiędzy przeciętną a umięśnioną – po prostu samiec, który dopiero co dojrzał. Miał niebieskie oczy, ciemnie włosy i lekkie wąsy. Ze spojrzenia trochę taki cwaniaczek – no a sumie to kto inny zgodziłby się na taki układzik jak nie cwaniak. No i oczywiście miał zajebistą pałę, ok 19 cm, lekko owłosiona z ładnym żołędziem, na spusty też nie było co narzekać.

Co ciekawe, mam ciało dużo bardziej wysportowane niż Piotr, jest trochę mięśni, krótko ścięty, lekki zarost i do tego sporych rozmiarów tatuaż na lewym ramieniu. Tak na pierwszy rzut oka, gdyby ktoś miał nas ocenić, pewnie mnie wziąłby za aktywa. No może z pozoru tak się wydawać, ale Piotr ma mocniejszy charakter i do tego nie mam co się równać swoimi 16 centymetrami do jego maczugi.

Co do naszej relacji to jest dość specyficzna, w trakcie seksu bardzo bliska i zarazem ostra, natomiast poza łóżkiem dość neutralna, nie wchodziliśmy sobie w drogę. Kiedy chciałem, wchodziłem do niego, ssałem, on spuszczał się w moje usta i wychodziłem. Czasem razem jedliśmy śniadanie albo obejrzeliśmy jakiś film, ale tak każdy miał swoje sprawy, po prostu relacja koleżeńska, nawet nie przyjacielska. Tym bardziej, że miałem na głowie całą firmę, a konkurencja dość ciężka.

I tak mieszkaliśmy ze sobą przez kilka miesięcy. Z czasem jednak dużo zaczęło się zmieniać. Piotr zdawał sobie sprawę, że ma mnie w garści. Ja miałem kasę, ale to do niego należało ostatnie słowo. W ten sposób rozpoczął się pewien proces, w którym ja coraz bardziej traciłem wpływ na swój własny dom. Zaczęło się od łóżka, z każdym dniem seks był przekierowywany bardziej na jego przyjemność, a nie moją, tak jak to było w zamyśle. Mało tego, stał się dużo bardziej wulgarny, zarówno podczas seksu, jak i w stosunku do mnie. Podchodził mnie psychologicznie i urabiał. To była po prostu tresura, ale co gorsza, byłem za słaby, by móc się jej oprzeć. Miał jeden, ale bardzo silny argument, a raczej broń – spermę, którą uwielbiałem zawsze. Bardzo często mnie szantażował, że jej nie dostanę, jeśli nie będę posłuszny. No więc musiałem być, bo jakżeby inaczej? Po pewnym czasie też słowo „Pan” nabrało nowego znaczenia, nie wystarczało mu już w łóżku i coraz częściej domagał się, abym tak do niego mówił na co dzień. Tak mijał pierwszy etap tych dziwnych „zmian”.

Drugi etap rozpoczął się po jednym z moich powrotów z pracy. Wchodząc do domu, zobaczyłem Piotrka stojącego nago w przedpokoju – wyraźnie czekał na mnie. Ostatnie dni były dla mnie wtedy dość frustrujące, bo w ogóle nie uprawialiśmy seksu, jedyne co robił, to lizał mój tyłek i wkładał w niego dildo, ale sam nie chciał włożyć, po chwili już wiedziałem dlaczego. Gdy tylko zdjąłem płaszcz, pokazał mi przezroczysty pojemniczek, ale w środku była biała substancja – zbierał spermę kilka dni, tylko po co?

– Widzisz to? Może być twoje – po czym wylał kilka kropelek na parkiet. Na moją reakcję nie trzeba było długo czekać, w niebieskiej koszuli, spodniach od garnituru i pantoflach rzuciłem się na ziemie i w szybkim tempie zlizałem całe nasienie. Podniosłem głowę i zobaczyłem z dołu patrzącego się na mnie Piotra – jego wyraz twarzy to był jeden wielki triumf.

-Hehe, no dobrze, dobrze. Smakuje? – zapytał. Ja skinąłem głową.

-To jeżeli chcesz więcej, musisz się trochę poświęcić – podszedł do szafki, kupił obrożę, była czarna z małymi kolcami.

– Masz minutę na rozebranie – powiedział chłodno. Ja w mgnieniu oka rozebrałem się do rosołu.

Wyjął trochę spermy i nałożył na swojego półtwardego kutasa, a obrożę zawiesił na smyczy pomiędzy mną a swoim żołędziem.

– Głodny? – zapytał z przekąsem

– Bardzo… Panie – dodałem onieśmielony

– Dobrze, więc masz pozwolenie – oznajmił.

Ale ta obroża i sperma to nie była tylko zwykła zabawa, ja wiedziałem co to znaczy – on chce pełnej dominacji, jeśli przepuszczę przez to głowę dobrowolnie, to znaczy, że mu się oddaję. Ale.. czy tego chcę? Nie wiem, ale wiem, że chcę spermy. Szybkim ruchem przełożyłem głowę przez obrożę i dobrałem się do spermy na jego kutasie. Kiedy zajmowałem się polerką, on zacisnął obrożę na mojej szyi – ma mnie. Zabrał mnie do sypialni.

W pomieszczeniu było ciemno, godzina około 1 w nocy. Kazał mi usiąść na środku pokoju. Kiedy już to zrobiłem, założył mi opaskę na oczy.

– Po tej nocy nie będziesz już taki sam – oznajmił

Najpierw starannie wyssałem jego palce pojękując. Chwilę pojeździł kutasem po mojej twarzy, byłem w siódmym niebie. Potem poszło kilka klapsów, rzucił mnie na kanapę i dobrał się językiem do dziurki. Jęczałem bardzo głośno, wbił się w moją męską cipkę po królewsku, była bardzo mokra i śliska. Prawdziwa gejowska mineta! Po chwili zrobiło się jakoś jaśniej. Posadził mnie na kolanach.

– Zdejmuj opaskę – powiedział swoim niskim głosem

– Tak, panie – powoli opuściłem opaskę i moim oczom ukazał się półtwardy chuj, był czymś wypolerowany, bo trochę się świecił

– A teraz patrz, suko. To będzie twój cel już zawsze – bezceremonialnie wylał powoli większość spermy z pojemniczka. Ta biała masa zaczęła spływać od pępka, przeszła przez ogolone pachwiny, część przeszła na owłosione jądra, a część spłynęła po członie i zaczęła skapywać z żołędzia. Było jej naprawdę dużo, klęczałem jak zahipnotyzowany.

– Głodny..znów? – zapytał po raz kolejny z przekąsem – w tym czasie w mojej głowie odbywała się walka, coś mi mówiło „nie rób tego, nie rób tego, jesteś poważnym biznesmenem!”, ale ja nie dałem rady i nieśmiało odpowiedziałem

– Ttak..

– Tak, co?

– Ttak, panie…

– No to zlizuj piesku – powiedział z wyższością

Rzuciłem się bez opamiętania na jego ciało, najpierw wciągnąłem kutasa na raz, a potem zacząłem chaotycznie jeździć językiem po jego ciele. Złapał mnie za szyję, to był pierwszy tak namiętny pocałunek. Przeruchał moje gardło, zalewałem się śliną patrząc mu w oczy. Na sam koniec zasadził mi zwycięską penetrację i zaraz po spuście dodał:

– Teraz jesteś mój

****

Minął miesiąc, bardzo intensywny miesiąc w pracy i w domu. W pracy cały czas dużo się działo, trzeba było walczyć o klientów. Natomiast w domu już od miesiąca miałem codzienną tresurę, w zasadzie już jej koniec, bo byłem praktycznie wytresowany, zaakceptowałem jego kontrolę. Role się odwróciły diametralnie, od teraz dawałem mu wypłatę i to on robił wszystkie rachunki. Teraz to ja też miałem swój pokój. Nie wiem, jak mu się to udało, ale nawet zaczął uczyć mnie pewnych znaków i komend. Trzykrotne machnięcie nadgarstkiem oznaczało, że ma ochotę na loda, najczęściej używał tego znaku w miejscach publicznych i bardzo często zdarzało się, że ssałem mu w kiblu w galerii, komendą natomiast było pstryknięcie palcami, na taki znak miałem otwierać usta i wystawiać język, tego najczęściej używał, gdy już dochodził. Po prostu on nie za bardzo lubił rozmawiać, więc tak było dla niego łatwiej. Raz nawet złapałem się na tym znaku na jednym ze spotkań biznesowych, kiedy ktoś pstryknął palcami, a ja otworzyłem usta i wystawiłem język, niektórzy byli trochę zmieszani. Ogólnie coraz ciężej było mi oddzielać życie domowe od zawodowego, straciłem częściowo pewność siebie, przez co spadły trochę obroty firmy. Mało tego, trochę powagi odbierał mi kolczyk w lewym uchu, który Piotr..em, to znaczy Pan, kazał mi zrobić.

Jednak jeszcze wtedy nie wiedziałem, że trzeci etap to nie koniec…

Scroll to Top