Ciocia leśniczanka

Miałem 18 lat i zbliżały się wakacje, a ja nie miałem żadnych na nie planów. Kumple namawiali mnie na wypad w góry, ale dopiero po poł. Sierpnia, a wtedy miałem być z rodzinką na Krymie. Niespodziewanie zadzwoniła do nas ciocia Iza z prośbą czy nie pomógłbym jej w leśniczówce. Okazało się, że wujek, który jest leśniczym, wyjeżdża na 6 tyg do Niemiec na zarobek jako cieśla, a ciocia nie chce zostawać sama, a pojechać z nim nie może, bo praca jest tylko dla cieśli, no i kto opiekował by się koniem, krową i drobiem. Trochę się wahałem, bo to nudny, ale pamiętam jak miałem 5-7 lat to spędzałem tam najfajniejsze wakacje. Namawiali mnie i w końcu się zgodziłem – wujek skusił mnie obietnicą, że będę mógł dosiadać klaczy oraz jego Łady Nivy, ale tylko po lesie. Kiedy przyjechałem wuj wszystko mi pokazał i wprowadził w zakres moich obowiązków tzn. dojenie krowy, odpas jej, cielaka, czyszczenie i karmienie konia i wyprowadzanie go na padok itp. Wieczorem wspominaliśmy nasze pobyty u nich. Pamiętałem wyprawy na grzyby, jagody. Byłem z nim na prawdziwych łowach i jak zasadzaliśmy się na jelenia, albo z ambony na dziki, które czyniły szkody w uprawach. Najbardziej utkwiły mi w pamięci święta i nowy rok – z prawdziwym Gwiazdorem jak to w Wielkopolsce, którym okazał się nadleśniczy i kulig z saniami, dzwoneczkami, ogniskiem z pieczonymi kiełbaskami i prosiakiem i ten nocny powrót przy pochodniach. Długo wspominaliśmy przy grzanym winie i oglądaniu zdjęć. Dwa dni później wujek wyjechał. Rozpocząłem gospodarowanie. Konno objechałem stare kąty – okazało to się dużo przyjemniejsze niż objazd samochodem. Z niego ciocia korzystała tylko robiąc większe zakupy w miasteczku. Ich dom położony był ok. pół km za wsią na skraju lasu, a właściwie już 100 m w lesie. Na szczęście był prąd, telewizja, zasięg i Internet. Kiedyś mieszkała na poddaszu jeszcze jedna rodzina, ale kilka lat temu się wyprowadzili. Teraz ja tam miałem swój pokój. Właściwie moglibyście urządzić tutaj „agrowczasy” – macie ładne obejście, duży staw z kaczkami, konia – nie musiał by wujek wyjeżdżać za zarobkiem – powiedziałem. Tak ale on nie lubi by mu obcy kręcili się – odparła ciocia. I ja już przywykłam do tej głuszy – dodała. Rzeczywiście miało to swój urok. Nie mieli dzieci – już wtedy jak byłem mały traktowali mnie jak swojego. Ciocia młodo wyszła za mąż – miała 20 lat, a teraz po 13-stu latach wciąż była młodą i atrakcyjną kobietą.
Tego dnia od rana zanosiło się na burzę. Parne powietrze, sine chmury nie zwiastowały niczego dobrego. Wieczorem zerwał się wiatr i lunęło. Co chwilę niebo rozdzierały błyskawice i grzmiało. W nocy nawałnica się wzmogła – nie mogłem spać i nasłuchiwałam odgłosów. Wystraszona ciocia wpadła do mojego pokoju i wtulała się drżąc ze strachu. Pod kocem tuliłem ją i uspokajałem. Mocno przywierała do mnie ciałem. Mój mały się obudził i zaczął wwiercać się w jej udo. Miękkie ciepłe ramiona i wzdęte piersi napierały coraz silniej. Nie wiem kiedy nasze usta się skrzyżowały, a ciała splotły. Nagle znalazłem się na niej nagi, a jej nocna koszulka podwinięta odsłoniła nie tylko łono, ale i obfity biust z bordowymi sutkami. Na dworze nastawała cisza, przerywana coraz dalszymi i słabszymi błyskami, a tutaj nasze szaleństwo dopiero wzbierało na sile. Cudownie atłasowe i ciepłe ciało dotykało mojego, powodując niespotykaną erekcję i wrażliwość. Pierwsze dotknięcie czubkiem jej napiętego brzuszka, a potem śliskiej i mokrej szparki, było jak porażenie prądem – ledwie to wytrzymałem, a już podniecone do granic ciało domagało się kolejnego kontaktu. Główka naparła na coś, co się zapraszająco rozchyliło stawiając tylko lekki opór i wśliznąłem się w kobiecą jaskinię rozkoszy. Tego uczucia i odczucia nie byłem już w stanie powstrzymać i wystrzeliłem w nią całą skumulowaną namiętność. To był mój pierwszy kontakt cielesny z kobietą!, ale mimo ulgi jaką poczułem w jądrach, ciągle mi było mało. Poruszałem się w niej – mokrej, lepkiej i gorącej, czując wzbierające podniecenie. Jej ruchy i skurcze odpowiadały moim. Szybko odnaleźliśmy wspólny rytm i dogadzaliśmy swoim chuciom. Nie trwało to długo, gdy mocno przycisnęła moje pośladki zapraszając bym wtrysnął w nią kolejną porcję gorącego nasienia. Całowaliśmy się żarliwie. Spoceni miłosnymi zapasami, przytuleni zasnęliśmy. O świcie nasze pożądanie znów domagało się zaspokojenia, co uczyniliśmy dwukrotnie. Pukanie i nawoływanie zbudziło nas – był piękny letni ranek. Ciocia zbiegła otworzyć drzwi natrętowi, którym okazał się nadleśniczy p. Józek. Pytał czy burza nie wyrządziła jakiś szkód. Ciocia powiedziała, że długo nie mogła zasnąć i teraz trochę zaspała, ale nie widzi by coś się stało niedobrego, a nawet raczej przeciwnie – widząc jego zdziwioną minę dodała że chodzi jej o odświeżone powietrze.
Od tego dnia sypialiśmy razem, współżyjąc kiedy tylko przyszła nam na to ochota, a ta nawiedzała nas często i to nie tylko nocą!. Kiedy zapytałem o zabezpieczenie – odparła iż nie ma takiej potrzeby , bo od lat starają się o dziecko i nic z tego nie wychodzi i to raczej z jej powodu. A jednak po ok. pół roku dowiedziałem się iż spodziewa się dziecka. Uspokoiła mnie – bo zaszła w dwa mies. Po moim wyjeździe, ale jak sama stwierdziła być może nasze figle ją odblokowały i udało się. Zastanawiała się czy mógłbym być chrzestnym, ale sama doszła do wniosku że to nie jest dobry pomysł.
Wystarczy że byłam twoją pierwszą nauczycielką – dodała.
Dziękuję Ci ciociu leśniczanko.

Scroll to Top