Deszczowe historie (9/10)

Historia Lenki​

– Opowiem wam, co mi się przytrafiło, gdy miałam piętnaście lat.
– Czyli całkiem niedawno – zauważył pan Marcjan.
Lenka zamiast odpowiedzi posłała swój cudowny uśmiech, niestety nie mnie, tylko panu Marcjanowi i mówiła dalej:
– Chociaż najpierw powiem, co działo się, gdy miałam czternaście lat. Trochę się tego wstydzę. Otóż chyba po rodzicach odziedziczyłam wadliwy gen seksu – powiedziała to przez śmiech – bo strasznie ciągnęło mnie do seksu. Właściwie, gdy miałam trzynaście to już troszeczkę… nieważne… po prostu musiałam robić sobie dobrze, bo inaczej chyba bym wybuchła – zachichotała. – Nie robiłam tego aż tak często, jakieś trzy razy w tygodniu, ale bywało codziennie… Chociaż gdy zbliżałam się powoli do piętnastki, to gdzieś tak przez kilka tygodni brałam do szkoły zapasowe majtki. Na przerwie szłam do łazienki, robiłam sobie dobrze, aby się uspokoić i zakładałam nowe majtki. No wiecie, jak siedziałam na lekcji cały czas podniecona, to zaczynały przesiąkać. Jej, jak to dobrze, że wtedy żaden chłopak się nie zorientował, w jakim byłam stanie, bo miałby na mnie używanie… Mógłby mnie przelecieć, jak stałam, nie dałabym rady się oprzeć. Na szczęście dość szybko mi przeszło, bo już się bałam, że coś ze mną nie tak… Pewnego dnia, ale wcześniej, zanim dostałam takiej chcicy, hi, hi, tak zawzięcie robiłam sobie dobrze, że niechcący się rozdziewiczyłam. Początkowo się przestraszyłam i przez prawie tydzień tego nie robiłam, ale potem uznałam, że to nawet lepiej, bo nie muszę już się hamować, no i mogę używać bez obaw różnych przedmiotów, no wiecie… eh… – westchnęła – jakby tego wszystkiego było mało, bo nie dość, że jak każda w tym wieku borykałam się z różnymi dziewczyńskimi problemami, nie dość, że musiałam walczyć ze swoimi hormonami, to jeszcze miałam jeden problem. Prawdę mówiąc, nie tylko ja, inne dziewczyny też, hi, hi. Był w naszej szkole pewien wuefista. Młody piękny, te bary, klata – rozmarzyła się Lenka przy tych słowach – po prostu młody bóg, supermen albo po prostu, jak go nazywałyśmy, trener. Bo trenował drużynę szkolną. Wszyscy się zastanawiali, dlaczego na jego zajęciach WF-u z dziewczętami zawsze był komplet. Żadna nie opuszczała zajęć z trenerem, no, chyba że naprawdę musiała, a i wszystkie osiągały najwyższe oceny. Potrafił z nas wycisnąć siódme poty, a my zziajane, spocone, niemiłosiernie „przeczołgane” byłyśmy jeszcze szczęśliwe, bo uśmiechnął się do nas z wyrazem aprobaty. Czasami miałam wrażenie, że specjalnie dodatkowo nas gania, widząc, jak ochoczo to robimy. Wobec trenera wszystkie byłyśmy uległe. – Zadowolona z dwuznaczności wypowiedzi Lenka zachichotała. – No po prostu leciałyśmy na niego. Kilka dziewczyn nawet było gotowych wskoczyć mu do łóżka, gdyby tylko kiwnął palcem. Problem w tym, że nie kiwał. Trochę wstyd się przyznać, ale ja też byłam gotowa wskoczyć. Jednak w odróżnieniu od większości z tych, które tylko gadały, że dałyby mu się przelecieć, ja byłam zdecydowana naprawdę to zrobić. Widzicie? Tak byłam nim zauroczona! Próbowałam, jak mogłam, dając znaki, wykorzystując cały swój arsenał, ale on zupełnie tego nie zauważał. W ogóle nie zauważał, jak dziewczyny na niego lecą. Krążyły różne plotki. Że ma piękną młodą żonę, którą bardzo kocha. Niektórzy mówili, że jest gejem. Ja tę drugą plotkę odrzucałam, bo przecież taki facet nie może być gejem! Niemożliwe. Stawiałam na romantyczną miłość. Niestety rok szkolny się skończył i mój pobyt w szkole, skończyłam ósmą klasę. Pochwalę się, że z WF-u miałam pięć plus, ten plus oczywiście nieoficjalnie, ale to o czymś świadczy. Kilka dni po tym, jak zaczęły się wakacje, przechodziłam obok swojej starej szkoły. Postanowiłam jeszcze raz zajrzeć na stare śmieci, w końcu spędziłam tam osiem lat… Szczerze mówiąc, oszukiwałam sama siebie. Miałam nadzieję zobaczyć jeszcze raz trenera. Wiedziałam, że nauczyciele, przynajmniej niektórzy, nie mają od razu wakacji, tylko muszą jeszcze jakieś tam sprawy pozamykać. Spróbowałam zajrzeć na salę gimnastyczną, ale była zamknięta. Podeszłam z bijącym sercem do pokoju w którym „urzędował”. Nigdy nie byłam strachliwa, ale teraz naprawdę… serce mi waliło… Właściwie to nie był pokój, ale raczej pakamera, z takim niskim stolikiem i dwoma taboretami, no i z takimi tam różnymi rupieciami. Z tej pakamery przechodziło się do magazynku sportowego. Nacisnęłam klamkę i nieznacznie uchyliłam drzwi. Był! – Lenka położyła rozwartą dłoń na piersi, prostując ciało i robiąc wielkie oczy, jakby działo się to w tym momencie. – Teraz to naprawdę myślałam, że serce mi wyskoczy… Weszłam do środka, oczywiście się przywitałam.

– Lenka, moja najlepsza uczennica – uśmiechnął się do mnie – ale co ty tu robisz? Zdaje się, że skończyłaś już szkołę?
– No tak… – odpowiedziałam, też się uśmiechając – wpadłam tak… zobaczyć… – nie bardzo wiedziałam z tego wrażenia co powiedzieć.
– Jeszcze raz popatrzeć na stare śmieci – dokończył za mnie, a ja z ulgą kiwnęłam potakująco głową. – Rzeczywiście spędziłaś tu całe osiem lat życia. Przyszłaś jako mała dziewczynka, a teraz proszę bardzo, jaka wyrosła z ciebie śliczna pannica.
– Nie cierpiałam określenia „pannica”, moja ciocia tak do mnie mówi, ale z jego ust łyknęłabym każdy komplement. Trochę o czymś rozmawialiśmy, nawet dokładnie tego teraz nie pamiętam, rozmowa niezbyt się kleiła, ale nieważne… trener robił jakieś porządki… ja próbowałam go czarować, już chyba bez nadziei, bo jak zwykle tego nie zauważał albo nie chciał zauważyć… W pewnej chwili stanął, coś porządkując przy stoliku. Ja za nim, przyklejając się cycuszkami do jego pleców – w tym momencie Lenka dotknęła koniuszkami palców swoich piersi – udając, że patrzę, co robi. Trwało to dłuższą chwilę, gdy odwrócił się do mnie i powiedział, wskazując ręką przeciwległy kąt pomieszczenia:
– Lenka, możesz mi podać tamto pudło?
– Ochoczo pognałam we wskazanym kierunku i zaraz wróciłam z naprawdę ciężkim pudłem, ale cała w skowronkach, szeroko się uśmiechając, że mogłam mu pomóc. Wziął pudełko, odstawiając je na bok. Wtedy obciął mnie wzrokiem dokładnie od góry do dołu i z powrotem, aż ciarki po mnie przeszły. Spojrzał uważnie w oczy. Dłuższą chwilę tak mi się przyglądał, ja nawet nie drgnęłam z tego wrażenia, że tak mi się przygląda, też patrząc mu w oczy. W pewnej chwili sięgnął po klucz i podając mi go na otwartej dłoni, powiedział:
– Zamknij drzwi, jeśli chcesz.
– Dobitnie zaakcentował „jeśli chcesz”, aby nie było wątpliwości. Ja w lot pojęłam, o co chodzi. Złapałam klucz i dosłownie podbiegłam do drzwi, szybko przekręcając go w zamku. Gdy wróciłam, byłam już tak podniecona, że z pewnością było to po mnie widać. Nie miałam jednak pojęcia co dalej. Stanęłam, opierając się rękami i tyłeczkiem o ten nieszczęsny stolik. On podszedł, położył ręce mi po bokach, złapał w talii, i przesunął kilkakrotnie w górę i w dół zjeżdżając na biodra i lekko, bardzo przyjemnie, ugniatając przy tym tyłeczek. To było tak podniecające, że aż mrużyłam oczy. No i cała drżałam od tego dotyku. – W tym miejscu Lenka pewnie przypominając sobie ten moment z jej życia, na chwilę przerwała, zamykając oczy, by zaraz w jednej chwili je otworzyć, kontynuując emocjonalnie: – Nagle gwałtownie szarpnął mną; niczym szmacianą lalkę odwrócił tyłem do siebie, aż pisnęłam zaskoczona. Złapał za włosy, znowu pisnęłam, tym razem z bólu, tak mocno to zrobił, nacisnął ręką na plecy, tak że opadłam rękami na stolik, tym samym wypinając tyłeczek. Jejku! Jak mi się podobało to wszystko, co ze mną wyprawiał! Prawie mdlałam z podniecenia! Drugą ręką, od tyłu, sięgnął do zameczka moich spodenek, zręcznie rozpiął je i zaraz ściągnął. A ja już od tego rozbierania o mało co nie dostałam orgazmu! Wyobrażacie to sobie? Ostatnią moją linią obrony były już tylko majtki. Domyślacie się oczywiście, że nie zamierzałam się bronić, więc i one zaraz zniknęły z mojej pupy i nie tylko z pupy, hi, hi. Byłam już całkowicie dostępna – wygłaszając to ostatnie zdanie, zapewne dla lepszego efektu ściszyła głos, ponownie robiąc wielkie oczy i krótką pauzę. Oglądałem ten spektakl gestykulacji, mimiki i modulowanego głosu z uśmiechem na twarzy, podobnie jak pozostali zgromadzeni. Co jak co, ale do opowiadania to Lenka talent miała, choć może robiła to nieco chaotycznie.

– Wtedy – kontynuowała – ściągnął mi jeszcze przez głowę bluzkę, po drodze energicznie łapiąc za cycki, tak od spodu, lekko unosząc i kilkukrotnie ściskając. Przez stanik, ale i tak było to dla mnie niewyobrażalnie cudowne przeżycie, aż nie dałam rady, aby chociaż cicho nie pisnąć z wrażenia. Żaden facet jeszcze mnie tak nie złapał. I to nie byle kto, sam trener! Wyobrażacie sobie, co przeżywałam? – Lenka zrobiła krótką przerwę na złapanie oddechu.
– Zaraz potem, jak moja bluzka poszła gdzieś w kąt – ciągnęła spokojniej, ale nie na długo – wsunął mi rękę między nogi, nie wiem, może chciał sprawdzić, czy jestem już wystarczająco podniecona, a może czy jeszcze jestem dziewicą, bo zaraz wsunął palec a może dwa, z tego podniecenia już nie pamiętam, prosto do pochwy – tajemniczo ściszyła głos przy ostatnich słowach, zawieszając go na moment – aż jęknęłam z podniecenia. No naprawdę, nawet nie byłam wilgotna, tylko po prostu mokra, aż prawie ze mnie kapało. A może i kapało, hi, hi. Chwilkę jego paluszki, a właściwie paluchy, bo miał duże, rozrabiały w mojej pochwie, a ja już prawie nie wyrabiałam z tego podniecenia no i wrażenia, że trener mi to robi. Byłam tak napalona, że mógłby mnie obracać, jak tylko by chciał, a ja nawet bym nie pomyślała, aby w jakikolwiek sposób mu się przeciwstawić. Pod tak silnym wrażeniem trenera byłam! Dał mi krótką chwilę wytchnienia, gdy wyjął je ze mnie, ale niezadługo poczułam, jak wsuwa się we mnie swoim członkiem. Aż nie mogłam się powstrzymać, aby głośniej nie jęknąć. Omal w tym momencie, gdy tak się zagłębiał w mojej pochwie, znowu nie dostałam orgazmu, takie to było przyjemne! Pierwszy raz w życiu czułam, jak facet wchodzi we mnie. Co prawda wcześniej zabawiałam się podobnie sama ze sobą, ale wierzcie mi, to nie to samo! – Zaakcentowała to w sposób, wykonując adekwatny ruch ręką z wyciągniętym palcem wskazującym, jakby był to wykład dla początkujących kochanków. – Najpierw zaczął przesuwać się ostrożnie, powoli, może badał moją reakcję, ale szybko przyspieszył i robił to dość mocno. Strasznie mi się spodobało, że tak dopadł mnie od tyłu i w ogóle podobało mi się wszystko, co ze mną wyprawiał. To, że nie pytał, tylko robił, co trzeba, hi, hi. Nie trwało to długo, byłam tak mocno podniecona, że chyba już po minucie, a może wcześniej dostałam orgazmu. On jednak nie przestawał, nawet zaczął jeszcze mocniej mnie rż… mmm… posuwać. Najgorsze w tym wszystkim było, że nie mogłam się wydzierać. Byliśmy przecież w szkole i ktoś mógłby usłyszeć. Mogłam tylko cicho pojękiwać, ale to było trochę za mało jak na mnie. Cóż, nie można mieć wszystkiego – uśmiechnęła się do zgromadzonych jak zwykle uroczo. – Ale to i tak był najcudowniejszy seks w moim życiu – rozmarzyła się, biorąc głęboki wdech. Przy okazji zauważyłem, iż po raz pierwszy zaciskała nogi. „Oj chyba ją samą ta opowieść mocno podkręciła”, pomyślałem, patrząc na jej bardziej niż zwykle zaróżowioną twarz. Hm, nic dziwnego. Nie miałem jednak czasu na dalsze dywagacje, bo po wspomnianym głębokim oddechu Lenka kontynuowała swoją historię:

– Ja już z tej rozkoszy nie dawałam rady, a on nie przestawał! Robił to tak mocno i szybko, że byłam już pewna, iż z mojego tyłka lecą już iskry – zaśmiała się. – W pewnym momencie zatrzymał się, a ja poczułam, jak jego członek drży i niemal równocześnie tak przyjemne ciepło zrobiło mi się tam, między nogami, a nawet gorąco. Po raz pierwszy poczułam, jak wygląda prawdziwy wytrysk i gdy to dotarło do mnie, przyszła druga fala orgazmu, znacznie potężniejsza. Nawet gdybym chciała, to pewnie nie dałabym rady wydobyć z siebie głosu. Zrobiło mi się ciemno w oczach, gdyby trener mnie nie podtrzymywał, to pewnie padłabym na podłogę jak kawka. Nie miałam pojęcia, że może to być aż tak przyjemne. Gdy sama sobie robiłam dobrze, to miałam orgazmy, ale wypadały blado w porównaniu do tego, co przeżywałam z trenerem, tak stojąc, w cudownie przyjemny sposób z nim złączona – ponownie się rozmarzyła.
– Nie pamiętam, jak długo tak staliśmy, pewnie kilkanaście sekund, może minutę, a dla mnie, a ja prócz przeżywania tego niesamowitego orgazmu… były to jeszcze długie sekundy dodatkowej równoległej przyjemności, jaką czerpałam, z tego, że czułam w sobie jego członka, że był we mnie. – Ostatnie słowa wypowiedziała niemal szeptem z dłońmi splecionymi na piersi, zawieszając na koniec głos.

Gdyby nie hałas padającego deszczu ciszę w tym momencie przerywałby tylko bardziej intensywny niż zwykle oddech Lenki, której twarz z całą pewnością nabrała mocniejszych rumieńców. Szybkim ruchem sięgnęła po szklankę z mineralną, wypijając prawie całą zawartość duszkiem. Z lekkim uśmiechem, ocierając usta, omiotła spojrzeniem całe towarzystwo, sprawdzając chyba, jaki efekt wywarła jej historia, po czym już spokojniej kontynuowała:
– Gdy tylko się rozłączyliśmy, ja opadłam, dysząc, na taboret przy stoliku, świecąc gołą cipką. I to chyba dosłownie świecąc. Moja cała cipkа i uda, szczególnie od wewnątrz były upaćkane śluzem, tak obficie go wydzielałam! Musiałam wyglądać okropnie, bo trener zapytał, czy dobrze się czuję. Spojrzałam na niego, pewnie maślanymi oczami, bo przeżywałam jeszcze niedawne wydarzenie, które mnie spotkało i którego wcześniej nie miałam nadziei już przeżyć. Nadal ledwo mogłam w to uwierzyć. Spełniło się moje marzenie. Zrobiłam to z trenerem! Sapnęłam tylko cichutko:
– Jeszcze nigdy w życiu nie było mi tak dobrze…
– I to była prawda!
– Cieszę się – odpowiedział z uśmiechem, który natychmiast słabo odwzajemniłam, bo zupełnie opadłam z sił, i rzucając domyślnie mi duży ręcznik, zaraz dodał – nie śpiesz się.
– Byłam cała mokra, spocona, a upał, jaki panował, też swoje zrobił. W pierwszym odruchu chciałam iść pod prysznic, ale przypomniałam sobie, że w czasie wakacji, jeśli nie ma jakieś imprezy sportowej, to prysznice są nieczynne. Byłam wdzięczna trenerowi za to zdjęcie mi bluzeczki na początku, teraz na pewno można byłoby ją wyżymać. Ściągnęłam stanik i zaczęłam się wycierać. Trochę się wstydziłam, gdy tak gapił się na mnie, jak się wycieram. To znaczy, nie wstydziłam się nagości, nawet specjalnie zdjęłam stanik, by mógł obejrzeć cycuszki, ale tego, że byłam cała spocona i pewnie w kompletnym nieładzie. Przeszło mi, gdy powiedział:
– Teraz, taka wilgotna – tu mrugnął okiem – wyglądasz jeszcze bardziej seksownie.
– Oczywiście domyśliłam się, o jaką wilgoć prócz mojego spoconego ciała jeszcze mu chodziło. W końcu jakoś się pozbierałam, ubrałam i jeszcze przy drzwiach powiedziałam „dziękuję”, a miałam za co, cmoknęłam w policzek i wybiegłam cała niesamowicie szczęśliwa. Po drodze zahaczyłam jeszcze o łazienkę, no tak, włosy miałam w nieładzie, ale to i kilka innych drobiazgów dało się szybko naprawić. Gdy wychodziłam ze szkoły, jeszcze nogi mi drżały – zakończyła opowieść Lenka, wzdychając i delikatnie pokręcając głową zapewne ze zdziwienia nad swoją przygodą.

* * *​

– Cóż za efektowne zakończenie nauki – skomentował, uśmiechając się pod wąsem, pan Marcjan.
– Opłaciło się być najlepszą uczennicą – dodałem żartem.
– No tak… – odezwała się pani Jola – na tak młodej i niedoświadczonej dziewczynie musiało to zrobić ogromne wrażenie.
– Żebyście wiedzieli! I to jakie! – ponownie odezwała się emocjonalnie Lenka. Złożyła dłonie w piąstkę i lekko uderzając się w piersi, powiedziała: – Do dziś, gdy o tym pomyślę, robi mi się dobrze, tak mnie wtedy wyłomotał!
Przed słowem „wyłomotał” nieco się zawahała. Być może zamierzała użyć bardziej dosadnego określenia i w ostatniej chwili złagodziła swoją wypowiedź, a może po prostu szukała słowa, które najlepiej oddałoby towarzyszące jej w tej chwili emocje. Myślałem, że to już koniec, ale niespodziewanie Lenka jeszcze coś dopowiedziała.
– Rozmawiając kiedyś w szkole z dziewczynami, byłyśmy pewne, że nie ma takiej możliwości, aby chłopak zajeździł dziewczynę „na śmierć”. Po tym wydarzeniu nie byłam już tego pewna – jak zwykle uroczo zachichotała na koniec.

Gdyby nie deszcz, w tym momencie zapadłaby kamienna cisza.
– Czy wiecie która godzina?! – Z przerażeniem w głosie odezwała się pani Ala. – Za osiem minut kolacja!
Rzeczywiście, dochodziła osiemnasta, czas było się zbierać.
– To dziękuję wszystkim za fascynujące popołudnie – powiedział pan Marcjan, tajemniczo się uśmiechając, a może było to tylko moje wrażenie.
– Dziękujemy – odezwało się kilka damskich głosów.
Powoli wszyscy wstali, udając się czy to do stołówki, czy do swoich pokoi, tylko Lenka podeszła do drzwi wyjściowych i patrzyła w dal, jakby chciała przebić się przez ścianę wody.
– Chyba powoli przestaje padać – odezwałem się do Lenki, stając obok.
Rzeczywiście, deszcz wydawał się mniej rzęsisty, wyraźnie się przerzedził.
– Tak, na to wygląda, przecież niedługo wracają – zażartowała Lenka, mając na myśli wycieczkę autokarową.
– W sumie odważna jesteś – kontynuowałem rozmowę.
– Czemu? – zdziwiła się.
– Tak uprawiać seks z żonatym facetem i to jeszcze w wieku piętnastu lat…
– Byłam szalona, prawda? – Uśmiechnęła się. – Ale nie żałuję. To był jeden z najlepszych moich „numerków”, jaki przeżyłam. Tylko… tylko trochę się wstydzę… ze względu na okoliczności, dlatego nie chciałam, aby to dotarło do mojej mamy.
– Kochasz mamę? – To było bardziej stwierdzenie niż pytanie.
– Bardzo – potwierdziła, to co już praktycznie i tak wiedziałem.
– Zauważyłem, że podnieciłaś się tą swoją opowieścią, prawda?
– To było widać? – z lekkim przestrachem odpowiedziała.
– Może nie aż tak bardzo, ale było…
– To było siedem lat temu, a, nie będę ukrywać, nadal na mnie mocno działa.
– Idziesz na kolację Lenka? – zachęciłem dziewczynę.
– Nieee… jeszcze chwilę zaczekam, może zaraz mama wróci. Już niedługo powinni być… poza tym muszę trochę ochłonąć – spojrzała na mnie porozumiewawczo.
Odpowiedziałem uśmiechem, na moment unosząc brwi w geście zrozumienia i udałem się w kierunku jadalni, zostawiając Lenkę sam na sam z deszczem. Nie ma co ukrywać, byłem już mocno głodny.

Przez te kilka dni do końca turnusu nic szczególnego już się nie wydarzyło, może poza tym, że następnego ranka deszcz przestał padać, a przed południem nawet wyjrzało słońce.

Scroll to Top