Dla Oliwii

„…behemoth_23: zastygamy tak przez chwilę w bezruchu…słyszymy tylko nasze nierówne sapiące oddechy…
behemoth_23: obejmujemy się czule i nie licząc czasu, siedzimy tak w siebie wtuleni…w przymierzalni…w sklepie…w dużym centrum handlowym…
behemoth_23: KONIEC…”.
Te ostatnie słowa czytała jakby wolniej, cedząc każde z nich. Jej oczy utkwione w ekranie komputera błyszczały jak gwiazdy w pogodną letnią noc. Opowiadanie, na które zupełnym przypadkiem natrafiła w Internecie rozbudziło jej zmysły do granic, o których położeniu miała się dopiero przekonać… Czuła podniecenie tak silne i tak rzeczywiste, jak gdyby jej wymarzony kochanek stał tuż za jej plecami, lekko gładząc miękką skórę podbrzusza i muskając gorącymi i rozchylonymi wargami jej szyję…
Wstała od komputera i ruszyła w kierunku uchylonego okna. Wychyliwszy się przez nie wzięła powolnie głęboki oddech… Chciała ułożyć sobie w głowie to wszystko czego właśnie doświadczyła za sprawą opowiadania… czy aby jednak tylko opowiadania? W jej głowie kłębiły się setki chaotycznych myśli, jednego wszakże była pewna – ktoś, kto to opowiadanie napisał, ujął słowami całą jej erotyczną wrażliwość w taki sposób, iż czytając je czuła się jak główna bohaterka. Być może nawet nie do końca zdawała sobie sprawę z faktu, że to opowiadanie mogło być o niej… o kobiecie wrażliwej na subtelne bodźce, erotycznie rozbudzonej, świadomej swych pragnień, a ponad wszystko pragnącej uniesień niebanalnych. Tak – nabrała przekonania, iż napisanie opowiadania w taki sposób nie może być dziełem przypadku…
Ochłonąwszy nieco, usiadła ponownie przed ekranem komputera. Powolnym ruchem najechała na odpowiednie pole strony internetowej, by już za chwilę w kilku słowach pogratulować autorowi jego dzieła. „To tylko Internet”, pomyślała zdobywając się na szczerość w komentarzu. „Jesteśmy w nim anonimowi, każdy ma prawo wyrazić swoją opinię, której pewnie i tak w efekcie nikt nie przeczyta”…
Mijały dni, a w głowie Oliwii zajętej sprawami życia codziennego, co jakiś czas jedynie jawił się krótki przebłysk, fragment obrazu, reminiscencja przeżytych emocji pod wpływem znalezionego w Internecie opowiadania. Pochłonięta dniem powszednim, podświadomie czuła gdzieś, iż przeżycie jakiego doświadczyła otworzyło przed nią zupełnie nowy obszar jej samej oraz zmieniło optykę postrzegania pewnych aspektów życia. Ulotność tego wspomnienia oraz jego intymny charakter stanowiły jednak łatwy cel dla wszechogarniającej codzienności… Tego wieczora jednak Oliwia poczuła nieodpartą ochotę przeczytania raz jeszcze ulubionych fragmentów opowiadania. Robiła to powoli, dbając by jej wyobraźni nie umknął żaden opisany szczegół. Błądziła powolnie wzrokiem po kolejnych wersach, zatrzymując się co jakiś czas przy opisach, trafiających w samo sedno jej wyobrażeń o intymnych chwilach z mężczyzną… Pochłonięta całkowicie imaginacją, kątem oka spostrzegła tuż pod tekstem, iż pierwszy z wyświetlanych komentarzy nie należy do niej… Serce mocniej zabiło… Przełknęła ślinę, wytężyła wzrok i przeczytawszy raz jeszcze treść owego komentarza, nie potrafiła naprędce rozstrzygnąć czy ma do czynienia ze zwykłym żartem pobudzonego internauty czy też… nieuchwytny i nierealny dotychczas niemalże autor tekstu, tekstu który tak bardzo przypadł jej do gustu, właśnie odpowiedział na jej komentarz. Nie miała wyboru – ciekawość to siła tak wielka jak rozbudzone libido… Musiała się o tym przekonać… Kilka zdań tytułem wstępu, odpowiednio dochowana ostrożność, wyrazy sympatii i szacunku, „wyślij”, „zamknij”… i już nie było odwrotu…

***

Raz jeszcze ogarnąłem wzrokiem treść komentarza. Opowiadanie zasadniczo się podoba – wiedziałem to nie od dziś. Wiedziałem to dobrze – czasem zaglądałem na tą stronę i czytałem nowe opinie na jego temat. Zdarzyło się już wiele pochlebnych, ale ta jedna była jakby inna… Gdzieś głęboko wewnątrz poczułem, że napisała ją osoba, która znalazła w moim opowiadaniu właśnie to i dokładnie to co ja w nim zawarłem. „Pewnie więcej tu nie zajrzy… z resztą Internet jest anonimowy – a co mi szkodzi…” – pomyślałem, siadając wygodnie w fotelu. Odetchnąłem głęboko, starannie układając ręce na klawiaturze…
„…co jakiś czas odwiedzam tą stronę i czytam Wasze opinie. Inspiruje mnie to do pisania kolejnych – choć najbardziej inspirują mnie czyjeś fantazje. Droga Oliwio (i być może inni) – można mnie poznać – wystarczy napisać maila na adres, który wyświetla się po najechaniu na moje imię powyżej tego komentarza :] pozdrawiam serdecznie :]”.
Już po chwili mogłem przeczytać treść swojego komentarza bezpośrednio pod treścią opowiadania. Wodząc oczyma po dotychczas zamieszczonych opiniach zastanawiałem się po co to zrobiłem… Po co zamieściłem odpowiedź, dlaczego przyznałem się tak zuchwale do autorstwa i w jakim celu udostępniłem być może wielu osobom swój adres email… Przecież każdy mógłby na takiej stronie wyszukać dobrze ocenione opowiadanie i podać się poniżej za jego autora – tylko kto w to uwierzy? I w jakim celu? Wiele myśli kłębiło się w mojej świadomości… podświadomość jednak wewnętrznie dawała poczucie spokoju i przekonania, że błędu nie popełniłem.

Minęło kilka dni. Jak co dzień opróżniałem skrzynkę pocztową z nikomu nie potrzebnych reklam. Już miałem zaznaczyć wszystkie nowe wiadomości celem usunięcia, gdy nagle jeden z wyświetlonych adresów wydał mi się ‘niekomercyjny’… a jednak! Intuicja mnie nie zawiodła, pomimo, iż rozsądek wystawiał mnie na ciężką próbę – jednak weszła na tę stronę raz jeszcze, przeczytała komentarz i… napisała! Pospiesznie pochłonąłem wzrokiem treść emaila, sięgnąłem po stojącą obok butelkę zimnej wody i przełknąwszy kilka łyków, przeczytałem wiadomość raz jeszcze. Nie miałem wątpliwości – to dotarło do mnie z całą swą mocą – moje opowiadanie zrobiło na pewnej kobiecie tak wielkie wrażenie, iż nie dość, że postanowiła przeczytać je raz jeszcze, to jeszcze zadała sobie trudu i postanowiła skorzystać z nadarzającej się okazji i nawiązać kontakt z jej autorem… Byłem mocno podekscytowany. Na myśl przychodziły mi dziesiątki mniej lub bardziej istotnych pytań, wynikających z targającej mną wręcz ciekawości tej kobiety… Co ją urzekło w moim opowiadaniu najbardziej? Czy wrażenie wynikało z formy czy z jego treści? Czy może opisana historia jest jej w jakiś sposób bliska? A może tak dalece pochlebna opinia jest wynikiem pokrewnej wrażliwości erotycznej? Czas pokazał, iż wymiana zaledwie kilku emaili wystarczyła mi aby znaleźć odpowiedź na co ważniejsze pytania…

Zapadał już zmrok… siedziałem wygodnie w fotelu przed komputerem popijając gin z tonikiem. Okno było otwarte na oścież, a z zewnątrz dobiegały cichnące głosy zapadającego w porę nocną miasta. Lekki, ożywczy wiatr raz po raz owiewał moją twarz, zwróconą w kierunku ekranu komputera. Wreszcie znalazłem czas by spokojnie się zrelaksować… i napisać do Oliwii. Że praca ciężka, że czasu mało, że wiele w rozjazdach ostatnimi czasy… Składałem kolejne zdania coraz bardziej rozluźniony działaniem ulubionego drinka, po którego leniwie sięgałem. Głosy na ulicy przykuły chwilowo moją uwagę. Przymknąłem oczy, wsłuchując się w miejski szum… oparłem głowę w wygodnym oparciu fotela, a mój oddech z każdą chwilą stawał się bardziej miarowy…
Przede mną stanęła Ona. Ubrana w zwiewną białą letnią sukienkę, utkaną z niezwykle cienkiego materiału. Wpadający do pokoju wiatr delikatnie rozwiewał jej włosy. Jej oczy błyszczały blaskiem zmysłowego pożądania, a usta, nabrzmiałe i czerwone, rozchylone były jak gdyby gotowe do namiętnego pocałunku. Opierając się lekko o filar antresoli bawiła się niedbale kosmykiem swych włosów, przypatrując mi się bacznie z zalotnym uśmiechem. Pokój wypełniał cudowny zapach perfum, których przeznaczeniem było powstać tylko po to, by dopełnić w tej właśnie chwili jej zmysłowego piękna. Odwróciłem się na fotelu przodem w jej kierunku. Patrząc jej prosto w oczy, bez najmniejszego wstydu i z całą męską pewnością siebie, uniosłem się z siedzenia i powolnym ale zdecydowanym krokiem zbliżyłem się do niej na wyciągnięcie ręki. Nasze spojrzenia połączone były tak silną więzią, iż wszelkie słowa, których i tak nie wypowiadaliśmy, stały się w tamtej chwili zbyteczne. Czułem ją. Każdym swoim zmysłem, każdą częścią siebie chłonąłem aurę, jaką roztaczała wokół siebie. Delikatnie wysunięty język spomiędzy jej rozchylonych ust musnął subtelnie wargę, dając mi jednoznaczny sygnał. Zbliżyłem się najbardziej jak to było możliwe, zamknąłem oczy, otworzyłem usta wykonując ruch w kierunku jej ust… Mym ciałem wstrząsnął nagły dreszcz… Obudziłem się na fotelu przed komputerem. Przez otwarte okno wpadały krople wiosennego deszczu, które pod wpływem silniejszego wiatru skrapiały moją twarz i tors. Wstałem pospiesznie, zamykając okno. Zdjąłem wilgotną koszulę, przewieszając przez oparcie stojącego przede mną krzesła. Spojrzałem w wygaszony monitor komputera. Po chwili ze spowijających go ciemności wyłoniła się treść niemalże ukończonego emaila do Oliwii. Nie czytałem go drugi raz. Kliknąłem „wyślij”. Czułem, że ona czeka na moją wiadomość… a we śnie, który nawiedził mnie z powabem budzącej się do życia wiosny, chciała mi tylko w tak oto zmysłowy sposób o sobie przypomnieć…

***

Moje serce biło niezwykle mocno… Oczy utkwione w ekran monitora z wielką atencją dostarczały mej wyobraźni kolejne obrazy… obrazy wykreowane w wyobraźni Oliwii. Czytałem z zapartym tchem, zmierzając z jednej strony do upragnionego spełnienia, podsycanego niezwykłą atmosferą, tak wiernie oddaną przy pomocy słów, z drugiej jednak rozkoszując się każdą kolejną sceną jej fantazji. Czułem podniecenie ogarniające każdą część mojego ciała… Jej słowa rodziły się w moich oczach, dojrzewały w mej głowie, a swe ujście znajdowały w rozbudzonym do granic ciele. Jakże bardzo prawdziwa, niemalże namacalna była jej fantazja. Wrażliwość erotyczna? Na to pytanie odpowiedź poznałem już wcześniej – teraz z całą mocą zgłębiałem jej zakamarki, posłusznie podążając za jej słowami… Ileż bym dał, by w tejże właśnie chwili stanęła przede mną jak we śnie… I niech byłby to najcudowniejszy sen, jaki może zrodzić się w ludzkiej egzystencji… Skończyłem czytać. Otarłem pot z czoła, biorąc głęboki wdech. Przymknąłem oczy, czując, iż nie jestem w stanie odmówić sobie ponownej lektury. Przeczytałem uważnie opowiadanie raz jeszcze, skupiając się wyjątkowo na wybranych opisach… Skąd wiedziała? Skąd mogła wiedzieć, że opisane przez nią pieszczoty rozpalają moje zmysły bardziej niż cokolwiek innego na świecie. Skąd mogła wiedzieć kiedy zwolnić, a kiedy należy przyspieszyć? Skąd mogła wiedzieć… czego mi potrzeba?
Wiedziałem, że to ryzykowne. Wiedziałem, że idealny świat potrafi prysnąć jak bańka mydlana w chwili, w której jesteśmy na to najmniej przygotowani. Wyraziwszy cały swój podziw dla wytworu jej niepohamowanej wyobraźni, raz jeszcze otworzyłem swoje konto pocztowe… Czułem się zahipnotyzowany wdziękiem słów, jakie dla mnie ułożyła w postać najintymniejszego zwierzenia… Moje palce dotknęły miękko klawiatury… „ Nie pomyśl o mnie źle. To co dla mnie stworzyłaś trafiło w sedno moich wyobrażeń o istocie zespolenia dwojga zafascynowanych sobą ludzi. Pragnę tego zetknięcia. Pragnę go NAPRAWDĘ…”. „Wyślij”, „zamknij”… ponownie nie było odwrotu…

***

Dojeżdżałem do celu. Całą drogę myślałem o wszystkim co wyznaczało w tejże chwili moją rzeczywistość, zdając sobie sprawę, iż owa rzeczywistość jest omal nierzeczywista. Oto dwoje ludzi, których połączyły ezoteryczne niemal doznania rodem z najgłębszych zakamarków wyobraźni, zmierzało na zaplanowane spotkanie w samym sercu polskich Tatr. Każde z nich wiozło ze sobą niemały bagaż najpotrzebniejszych w ten jeden weekend drobiazgów, przeplecionych znacznie większym bagażem swego codziennego życia, swych doświadczeń, zobowiązań i wszelkiej odpowiedzialności za racjonalność własnego bytu. Każde z nich jednak podskórnie czuło, iż cięższy z tych bagaży zostanie zdeponowany w przechowalni umiejscowionej przy tabliczce drogowej z napisem „Zakopane”.
Do punktu zakwaterowania dotarłem pierwszy. Wystrój apartamentu potęgował atmosferę niecodzienności i oczekiwania. Pospiesznie ułożyłem swe rzeczy w odpowiednich miejscach. Sięgnąłem po telefon… Zamyśliłem się spoglądając w czarny wyświetlacz. „Jestem na miejscu. Czekam na Ciebie”, wystukałem pospiesznie na klawiaturze i niezwłocznie po wysłaniu wiadomości wyłączyłem aparat. Nie chciałem akurat teraz, akurat tutaj i w takiej scenerii otrzymać zwrotnej wiadomości: „wybacz, to zbyt szalone… ja na miejsce nie dotrę”. Wyszedłem na zewnątrz i usadowiłem się wygodnie w ogrodowym fotelu, stojącym nieopodal parkingu. Słońce oślepiało mnie w swoim zenicie, pomimo nasuniętych na nos okularów przeciwsłonecznych. Przymknąłem oczy, wsłuchując się w błogą ciszę, panującą na obrzeżach stolicy polskich gór… Z przyjemnego letargu wyrwał mnie odgłos parkowanego w pobliżu samochodu. Uniosłem głowę próbując zlokalizować jego położenie. Dźwięk ucichł. Wstałem z fotela, przyglądając się bacznie nowemu pojazdowi na parkingu. Moje serce znów zabiło mocniej. Z samochodu wysiadłaś Ty… Stałem nie ruszając się z miejsca. Patrzyłem jak wdzięcznym ruchem wydobywasz swoją walizkę z bagażnika i ciągnąc ją za sobą zmierzasz w kierunku recepcji. Z chęcią pomógł bym Ci z tym bagażem, jednakże prawdziwość tej chwili, jaka zastała mnie w tym jednym miejscu nie pozwalała się z niego ruszyć. Gdy zniknęłaś wewnątrz budynku, otrząsnąłem się z pierwszych, jakże silnych emocji. Ruszyłem w kierunku budynku… Zapukałem delikatnie w zamknięte drzwi pokoju. Nikt nie odpowiedział. Uczyniłem to raz jeszcze, tym razem mocniej. Usłyszałem Twój wdzięczny głos, uprzejmie oznajmiający: „otwarte”. Nacisnąłem klamkę i popchnąłem ustępujące przede mną drzwi do wewnątrz. Mym oczom ukazałaś się Ty, stojąca pośrodku pokoju z telefonem w ręku.
– Witaj Oliwio. Jest mi niezmiernie miło – powiedziałem najspokojniejszym głosem na jaki stać mnie było w tamtej chwili…
– Witaj – odpowiedziałaś – mnie również jest bardzo miło… – wpatrywałaś się we mnie swoimi błyszczącymi oczami. Nasze spojrzenia spotkały się na dłuższą chwilę, wypełniając energią całe wnętrze otaczającego nas pomieszczenia. Byłaś ubrana w zwiewną letnią sukienkę, której wdzięk nie mógł pozostawić mnie obojętnym. Uśmiechnąłem się ostrożnie podchodząc do Ciebie i całując Cię w policzek na powitanie.
– Mam nadzieję, że droga minęła spokojnie – starałem się rozładować napięcie, którego nie sposób było uniknąć w takiej chwili…
– Dziękuję, podróż przebiegła bez zakłóceń – odparłaś z szerokim uśmiechem. Nie mogłem oderwać wzroku od Twoich błyszczących oczu. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym, uśmiechając się do siebie raz po raz. O tym, że przyjemnie jest zrobić sobie 2 dni urlopu w górach, że apartament bardzo sympatyczny, że położenie niemal wymarzone oraz o wszystkim tym, czego wymagał bezwzględny protokół zapoznawczy. Choć wiedzieliśmy o sobie tak niewiele, nie mieliśmy żadnych trudności z nawiązaniem kontaktu. Ośmieleni miłą rozmową postanowiliśmy udać się na obiadokolację w związku z późno – popołudniową porą. Restauracja nieopodal pensjonatu ugościła nas w bardzo miły sposób. Oprócz znakomitego jedzenia, zadbano, by w naszych kieliszkach nie brakowało dobrego czerwonego wina. Z każdym kolejnym łykiem spoglądaliśmy sobie głębiej w oczy i uśmiechaliśmy się do siebie tajemniczo…
– Co powiesz na krótką przechadzkę w stronę lasu? – zapytałem ochoczo, gdy wstaliśmy od stołu.
– Bardzo chętnie, szczególnie, że niebawem zajdzie słońce – odparłaś subtelnym głosem, uśmiechając się do mnie. Chwyciłaś mnie pod rękę, poczym udaliśmy się na zaplanowaną przechadzkę. „To nie do wiary” – myślałem w jej trakcie. Kobieta, która idzie ze mną pod rękę widzi mnie pierwszy raz w życiu, tym niemniej rozmawiamy ze sobą jak gdybyśmy znali się od lat. Wsłuchując się w Twój wdzięczny głos, co chwila spoglądałem na Ciebie ukradkiem. Przez myśl przeszły mi te wszystkie wiadomości, które wymieniliśmy ze sobą przez Internet… Te słowa, nieraz zupełnie zwyczajne, nieraz jednak wypełnione pasją i pożądaniem. „To nie do wiary”, pomyślałem raz jeszcze…

Poczułem nagle krople deszczu na swojej twarzy. W jednej chwili rzęsista ulewa przerwała naszą spokojną przechadzkę. Pospiesznie zawróciliśmy w kierunku pensjonatu, biegnąc pod koniec drogi co tchu i trzymając się za ręce. Wpadliśmy przemoczeni do pokoju. Spojrzałem na Ciebie. Wyglądałaś pięknie. Krople wody spływające Ci po twarzy uwydatniały tylko urok, który nieodmiennie towarzyszył Twojemu obliczu odkąd Cię ujrzałem.
– Muszę iść do łazienki przebrać się w coś suchego. Otworzysz wino? – zapytałaś.
– To zależy jak szybko do mnie wrócisz – odparłem bez zastanowienia. Uśmiechnęłaś się szeroką patrząc mi w oczy, sięgnęłaś po swoje rzeczy do walizki i już po chwili zniknęłaś za drzwiami łazienki. Korzystając z okazji zdjąłem z siebie przemoczone ubranie, rozwieszając je starannie w korytarzu. Sięgnąłem po suchą koszule i spodnie, które bez namysłu na siebie założyłem. Z barku wyjąłem dwa kieliszki i butelkę czerwonego wina. Otworzyłem ją i nalałem odpowiednią porcję do obu naczyń. Długo nie wracałaś z łazienki… Usiadłem więc wygodnie w fotelu ze swoim kieliszkiem w dłoni i powolnie rozkoszowałem się bukietem pitego trunku… Z leniwej błogości wyrwał mnie trzask otwieranych drzwi od łazienki…
Stanęłaś w nich, ubrana jedynie w zwiewną białą letnią sukienkę, utkaną z niezwykle cienkiego materiału… Zupełnie jak we śnie, który nawiedził mnie pewnego wiosennego wieczoru… Twoje kręcone blond włosy, osuszone jedynie ręcznikiem, swobodnie opadały na ramiona. Oparłaś się delikatnie o brzeg futryny, patrząc na mnie uważnie i uśmiechając się zalotnie. Patrzyłem na Ciebie bez ruchu. Gdybym mógł zastygnąć na wieczność w jednej tylko chwili, wybrałbym tę chwilę. Sukienka, którą miałaś na sobie wdzięcznie podkreślała Twe piękne kształty, których podziwianie od dłuższej chwili absorbowało całkowicie moją uwagę. Uniosłem się ze swego siedzenia, podnosząc ze stolika oba stojące na nim kieliszki. Podszedłem powoli w Twoim kierunku, patrząc głęboko w Twoje oczy, podałem Ci wino. Sięgnęłaś po nie, nie opuszczając wzroku. Panującą wokół ciszę przerwał cichy stuk szkła i Twój głos:
– Za tu i teraz…
Wypiliśmy zawartość do samego dna. Spojrzałem Ci w oczy jeszcze głębiej niż dotychczas. Płonęły blaskiem tysiąca gwiazd. Ująłem Twoją dłoń, wyjmując z niej kieliszek i odstawiając na stojący za nami stolik. Obserwowałaś każdy mój ruch, nie ruszając się z miejsca. Podszedłem o krok bliżej, tak, że czułem na sobie Twój oddech. Wyciągnąłem dłoń w Twoim kierunku i delikatnie pogładziłem jej zewnętrzną częścią Twój policzek. Przymknęłaś zmysłowo oczy i rozchyliłaś wargi… Przylgnąłem do Ciebie całym ciałem, obejmując drugą ręką. Nasze usta spotkały się w długim i powolnym pocałunku. Czułem Twój język muskający delikatnie raz po raz wnętrze moich ust. Objęłaś dłońmi moją głowę, wplatając palce we włosy. Pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Dotykałem Cię subtelnie, gładząc szyję i delikatnie drapiąc w kark. Czułem narastające podniecenie, które z czasem musiałaś poczuć i Ty na swojej nodze… Odwróciłem Cię do siebie tyłem, odgarnąłem Twoje piękne kręcone włosy na bok i moimi rozpalonymi już wargami całowałem Twoją szyję, zataczając na niej kręgi językiem. Westchnęłaś głęboko, chwytając moje dłonie i obejmując nimi krągłości swoich piersi. Gładziłem je, czując twardniejące pod mymi palcami sutki. Wzwiedzionym członkiem napierałem mocno na Twoje kształtne pośladki, co spotykało się z coraz głębszymi westchnieniami podniecenia z Twojej strony. Nagle odsunęłaś się ode mnie i powolnym ruchem zsunęłaś najpierw jedno, a potem drugie ramiączko sukienki, tak że już po chwili sunąc zmysłowo po Twoim ciele, opadła swobodnie do Twych stóp… Odwróciłaś się do mnie zupełnie naga… Stałem zauroczony pięknem Twego gotowego na wszystko ciała. Rozpięłaś moją koszulę, zdejmując ją jedną ręką, drugą zaś gładziłaś mój tors, wzdychając głęboko. Zaczęłaś całować moją klatkę piersiową, wodząc z upodobaniem językiem po moich sutkach. Pod wpływem ogarniającej mnie rozkoszy, wplotłem dłonie w Twoje włosy, szarpiąc je delikatnie i masując skórę Twojej głowy. Twoje pocałunki schodziły coraz niżej i niżej… Odpięłaś pasek moich spodni, a następnie rozsunęłaś rozporek i opuściłaś je do ziemi. Twoim oczom ukazał się mój wzwiedziony członek, przykryty jedynie cienkim materiałem bielizny. Ujęłaś go dłonią, wykonując miarowo ruchy w górę i w dół. Oniemiałem z podniecenia. Zmrużyłem oczy i odchyliłem głowę do tyłu. Nawet nie zdałem sobie sprawy z chwili, w której opuściłaś moje bokserki… Poczułem przeszywające mnie ciepło i wilgoć na swoim przyrodzeniu. Trzymając je mocno u nasady jedną ręką, wodziłaś zmysłowym językiem po całej długości w górę i w dół, miarowo przyspieszając. Czułem Twoje rozpalone usta, przylegające do mojego penisa na całym jego obwodzie. Czułem, że moje podniecenie narasta w niesamowitym tempie. Chciałem dojść… Chciałem skończyć w Twoich zmysłowych ustach, dzieląc się z Tobą ładunkiem, nagromadzonym podczas wielotygodniowej korespondencji mailowej, w czasie niejednych fantazji na Twój temat… ale powstrzymałem się. Ująwszy Cię obiema rękami uniosłem ku górze, pocałowałem namiętnie w usta, a następnie wziąłem na ręce i zaniosłem na przygotowane łóżko… Ułożyłem Cię wygodnie na plecach. Nasze języki splatały się nieustannie w namiętnym tańcu, podczas gdy moje dłonie jak oszalałe drażniły Twoje nabrzmiałe i twarde sutki. Rozpalonymi wargami chwyciłem brzeg Twojego ucha, gryząc delikatnie i liżąc jego wnętrze. Zmrużyłaś oczy, odchylając głowę i eksponując całą potrzebną mi do pieszczot przestrzeń. Schodziłem coraz niżej, wodząc językiem po Twojej wyprężonej szyi i gładkim jak jedwab dekolcie. Zatrzymałem się dłużej na wysokości Twoich piersi, liżąc nabrzmiałe sutki i gryząc je raz słabiej raz mocniej. Twój oddech przyspieszył, a z ust unosić zaczęły się jęki rozkoszy. Nie przerywałem swych pieszczot, jednocześnie sięgając dłonią w dół, w kierunku Twojej rozpalonej już do granic kobiecości… Musnąłem ją delikatnie palcami… była już gotowa. Wypływające z jej wnętrza soki ociekały po wargach sromowych, zwilżając całą powierzchnię Twojego skarbu. Pod wpływem mojego dotyku wyprężyłaś całe ciało, rozchylając szerzej nogi. Coraz namiętniej pieściłem Cię ręką, masując wargi sromowe i wodząc palcami od wejścia do groty rozkoszy aż do nabrzmiałej i gorącej łechtaczki. Skupiłem się na niej przez dłuższą chwilę, zataczając palcami kręgi i ujmując ją raz po raz pomiędzy dwa palce. Twoje jęki stały się bardzo głośne, a oddech przyspieszył wraz z biciem serca. Wsunąłem delikatnie palec do Twojego rozgrzanego wnętrza… Poczułem podniecającą ciasnotę i wilgoć oraz lekkie skurcze. Wsuwałem i wysuwałem palec w rytm Twoich ruchów biodrami, masując jednocześnie Twoją łechtaczkę… Twoje oczy szkliły się, a usta stały się nabrzmiałe. Po chwili wysunąłem palec z Twej pochwy, zbliżając dłoń do Twoich ust. Objęłaś go ustami, wodząc zmysłowo językiem po całej jego powierzchni. Chwyciłem Cię za szyję i pocałowałem głęboko w usta, czując w nich Twój zniewalający smak… To skłoniło mnie do powrotu w niższe partie Twojego ciała… Rozchyliłem szerzej Twoje nogi i z początku delikatnie, a następnie mocno i zdecydowanie przywarłem ustami do Twojej muszelki, liżąc ją i ssąc wargi sromowe. Wiłaś się jak wąż, szarpiąc dłońmi moje włosy. Nie przestawałem. Tą pieszczotą chciałem doprowadzić Cię na szczyt. Ująłem rękoma mocno Twoje biodra, a ruchy języka nakierowałem wyłącznie na nabrzmiałą już do granic swych możliwości łechtaczkę. Twoje ciało przeszył potężny skurcz… Uniosłaś pośladki ku górze, eksponując przede mną cały swój dający Ci właśnie rozkosz skarb. Jedną dłoń trzymałaś na mojej głowie, wbijając mi mocno paznokcie w skórę, drugą zaś wsparłaś się na łóżku, by wytrzymać w przybranej pozycji aż do końca orgazmu. Kołysałaś uniesionymi biodrami, głośno krzycząc z rozkoszy. Twoim ciałem wstrząsały kolejne potężne skurcze. Wtedy i ja nie wytrzymałem z podniecenia… Uniosłem głowę znad Twego łona, pocałowałem Cię głęboko w usta, a dłonią nakierowałem swego członka wprost na wejście do Twej pochwy. Jednym zdecydowanym ruchem znalazłem się w środku. Objęłaś mnie mocno rekami za szyję, tuląc twarz do mej twarzy… Jedną nogę uniosłaś ku górze, oplatając mnie nią zmysłowo, podczas gdy ja miarowo poruszałem się w Tobie, dostarczając nam coraz to potężniejszych doznań. Nie byłem w stanie już dłużej kontrolować swego uniesienia. Kochając się z Tobą jak szalony, raz po raz wchodziłem i wychodziłem z Twego ciała, czując na swym członku stymulujące tarcie ścianek Twojej ciasnej i mokrej szparki. Wsunąłem jedną dłoń pod Twoje pośladki i ścisnąwszy je najmocniej jak potrafiłem, wystrzeliłem wprost w Twoje wnętrze pierwszą falę gorącego nasienia, a tuż za nim kolejne… Mym ciałem targały spazmy, nie potrafiłem przestać się w Tobie poruszać, pomimo kolejnych, potężnych fal orgazmu. Opadłem w końcu na Ciebie, całując namiętnie w usta… Zastygliśmy na chwilę w tej pozycji… Nasze oddechy powoli usiłowały wrócić do normalnego tempa, a nasze ciała do rzeczywistości… Zasnęliśmy w tej pozycji, do cna wycieńczeni, a obudziły nas dopiero pierwsze promyki wpadającego przez okno słońca…

Scroll to Top