Do przerwy 2:0

Wracałam tramwajem od kumpeli gdy nagle na przystanku dosłownie wparował dziki tłum kiboli i rozwrzeszczany śpiewał i skandował na cześć Kolejorza i jakiegoś Murasia, który w ostatniej sekundzie zdobył decydującego o awansie gola. Byłam wściekła, bo wszyscy głośno skandowali i podskakiwali, a ja byłam ściśnięta i nie mogłam się ruszyć. Co gorsza na udach poczułam czyjeś dłonie, które jakimś cudem wśliznęły się pod moją mini i zmierzały ku górze!, a jednocześnie między pośladkami wzbierał i pęczniał czyjś penis! . Stałam i bałam się poruszyć – choć nie bardzo mogłam, ale i też nie krzyczałam – pewnie nikt by nie usłyszał. Palce intruza dotarły już do majteczek i przez materiał pieściły cipkę, a ta mimo sprzeciwu mojej woli zmoczyła się obfiym śluzem. Byłam coraz bardziej podniecona i przerażona zarazem!. Po chwili na karku i obojczyku czyjeś usta delikatnie mnie całowały, a ja nawet nie mogłam odwrócić głowy by zobaczyć tego nachalnego gostka. Miałam wysiąść i nie mogłam!. Kiedy zbliżaliśmy się do kolejnego przystanku, zebrałam siły i krzyknęłam że wysiadam. I o dziwo ten mój prześladowca ryknął i mimo olbrzymiego ścisku udało się!. Miałam tzw. mieszane odczucia – byłam w lekkim szoku po tym co mnie spotkało. Zorientowałam się że wysiadłam o jeden przystanek za daleko i teraz musiałam zdecydowac czy czy czekać na powrotny tramwaj, czy iść pieszo na skos przez park. Mimo ciemności postanowiłam iść. Alejka była oświtelona. Gdy ruszyłam, zorientowałam się że ktoś idzie za mną, przyspieszyłam – wtedy usłyszałam jak on podbiega i chwyta mnie za rękę, jednocześnie powiedział – nie bój się!- nic Ci nie grozi – i jeśli pozwolisz odprowadzę Ciebie do domu. Uspokoiłam się i poznalam jego głos – to był ten chłopak z tramwaju!. Nagle ( przypomniały mi się jego usta na karku) zapragnęłam się z nim całować! – stanęłam o odwróciłam się tak że wpadł na mnie. Schwyciłam za szyję i pocałowałam w usta!. Lekko oszołomiony oddał i wsunął język, znów poczułam mokro w majtkach. Zaczęłam je ściągać a on mi pomagał i uniósł spódniczkę . Szybko rozsuwałam jego rozporek i wydobyłam naprężony, gotowy organ. Chwycił mnie za biodra i podniósł wysoko i powoli opuszczając nadziewał mnie na sterczącego penisa. Objęlam go udami i chwciłam za klubowy szalik, pozwalając na dogłębną penetrację. Jego delikatne, ale rytmiczne ruchy doprowadziły mnie na skraj szaleńczej ekstazy – przeżywałam orgazm za orgazmem!. Odchyliłam się, a jego reka już pieściła moje cycuszki i wtedy poczułam jego gorące spełnienie. Przycisnął do swojego torsu i najpierw namiętnie, a potem coraz czulej całował. Delikatnie opuszczałam nóżki nie będąc pewna czy na nich ustoję. Kiedy dotknęłam ziemi wirowało mi w głowie jak po solidnej dawce alkoholu. Poczułam też na udach łaskotanie ściekających z cipki owoców naszych figli. Pomału szliśmy co chwilkę przerywajac spacer pieszczotami i całuskami. Pobiegłam do domu i przez uchyloną firankę obserwowałam go jak stał, a potem niespiesznie się oddalił. Całą noc rozpamiętywałam swoją przygodę z nieznajomym kibicem Lecha. Jeszcze przez kilka następnych dni, gdy paluszek wędrował do cipki, przywoływałam jego obraz. Było to dużo rozkoszniejsze przeżycie niż mój pierszy raz, a właściwie razy. Dwa mies. wcześniej uwiódł mnie ojciec mojej koleżanki – byłam z nią umówiona, a ona zadzwoniła że się spóźni i jej tato ugościł mnie, a potem jakoś tak doszło do pieszczot, pocałunków i w końcu do zbliżenia. Był czuły i delikatny, a ja bardzo podniecona i ciekawa i przeżyłam wspaniały orgazm, a potem pozwoliłam jemu na stosunek z wytryskiem we mnie – powiedział że mnie zabezpieczy po. Przez tydzień przychodziłam do niego i współżyliśmy, a potem nasz romans wygasł. Teraz wspomniałam swój erotyczny debiut i porównywałam go z obecną przygodą. Po kilku dniach wszystko było tylko miłym wspomnieniem. Aż do czasu, gdy zaczął mi się spóźniać okres!. Nie mogłam się go doczekać i wpadałam w panikę. Nie mogłam spać – cały czas myślałam o tym że mogę być w ciąży!. A na dodatek nie znałam ani jego imienia, ani nic – nie wiedziałam gdzie go szukać!. Wydawało mi się że wszyscy wiedzą o mojej ciąży. Chwilami miałam nadzieję że to tylko zły sen, wmawiałam sobie że to niemożliwe, że to się nie dzieje naprawdę. Ale okres się nie pojawił, a dotychczas miałam go regularnie jak w zegarku. Przecież miałam dopiero za dwa miesiące 16 lat i już miałabym zostać mamą?. Fakt poniosło mnie wtedy i nie zrobiłam nic by temu zapobiec, a mogłam tak jak wtedy wziąć tabletki „po”. Ale ich nie miałam, a do ginekologa bałam, a raczej wstydziłam się pójść. Nie sądziłam że mogę wpaść. Teraz było za późno – by się upewnić postanowiłam zrobić sobie test. I znów wstydziłam się go kupić w aptece, pojechałam do innej dzielnicy, by nie spotkać nikogo znajomego, ale nawet wtedy długo czekałam, aż będę sama, a i tak kupując miałam wrażenie, że pani wszystkiego się domyśla, mało tego że widziała jak „to” robię!. Miałam już jakieś zwidy, nic do mnie nie docierało, aż mama zauważyła że jestem jakaś nieobecna, dziwna. Uspokoiłam ją, choć sama byłam kłębkiem nerwów. Wreszcie zrobiłam ten test i z nadzieją wpatrywałam się w pasek – niestety pojawił się i drugi. To koniec wątpliwości – byłam w ciąży!!!. Co robić?! Myśli kotłowały się – uczepiłam się nadzieii że może test się pomylił? Niestety powtórny test wykazał ciążę. Ostatnia nikła nadzieja odpłynęła. Zastanawiałam się co mam teraz począć, skoro już zaszłam. Przychodziły mi różne myśli – by uciec, ale dokąd? , a może zabieg? – nie chciałabym tego, nie mam nań pieniędzy, a poza tym mogłabym zniszcyć sobie całe życie. Słyszałam że można po tym już nigdy nie mieć dzieci, a przecież jak chyba każda dziewczyna marzyłam o dzieciach, mężu, rodzinie – ale nie teraz. Ale cóż zrobić? Musiałam działać – co powiem rodzicom – że jestem w ciąży i nie wiem nawet z kim?!. Znów pomyślałam o skrobance – może znajdzie się jakiś lekarz, który przeprowadzi zabieg za usługi sexualne?, albo zdobędę pieniądze świadcząc takież usługi bogatym panom w galeriach handlowych,lub znajdę bogatego sponsora, który wybawi mnie z kłopotu?!. Ale musiałabym zrobić to natychmiast, a na to nie byłam gotowa. Najpierw postaram się go odszukać i powiedzieć o wpadce. Łatwo powiedzieć – trudniej zrobić i co jak się wyprze – nie byłam przecież dziewicą i chyba to wyczuł?, albo będzie kazał usunąć?. Wyglądał raczej na porządnego no i był starszy – odpowiedzialny jakkolwiek w tej sytuacji by to nie brzmiało. Zaczęłam chodzić na mecze kolejorza, ale to wyglądało na szukanie igły w stogu siana. Jak go odnaleźć wśród 15 -20 tys ludzi?. Na stadionie nie patrzyłam na boisko, a na trybuny. Specjalnie wypatrywałam go w tzw.kotle, ale bez rezultatu. Po trzech meczach straciłam nadzieję na odszukanie go. Minął miesiąc i niedługo będę musiała powiedzieć mamie o moim stanie. Bałam się jej reakcji. Rodzice myśleli że mają grzeczną dziewczynkę, dla której seks jeszcze nie istnieje, byli pewni że jestem jeszcze dziewicą!. Powiedziałam sobie, że jeśli na kolejnym meczu go nie odnajdę powiem wszystko. Postanowiłam że poproszę spikera zawodów o pomoc. Wiem że to było szaleństwo. Jak kończyła się I polowa przedostałam się przez ochronę tłumacząc że mam pilną sprawę i o dziwo po chwili po zwykłych komunikatach w przerwie usłyszałam płynącą z megafonów moją prośbę by zgłosił się kibic, który odprowadzał po meczu w dniu… fankę na ulicę Ketlinga. Wypatrywałam go, ale na próżno i gdy już straciłam wszelką nadzieję, stał się cud!!!. To on zobaczył mnie pierwszy, podbiegł i wyściskał i wycałował. Jak długo Ciebie szukałem! powiedział. Przychodziłem pod twój dom wielokrotnie w nadzieii, że spotkam Ciebie, ale pomyliłem ulice, bo zamiast na Ketlinga stałem na Kmicica!, a domki są prawie takie same. Ale bałwan ze mnie!- dodał. Teraz odetchnęłam trochę z ulgą – przynajmniej dziecko będzie znało ojca – to już coś. Jesteś sama? – zapytał – no nie odparłam – to chodźmy, bo zaraz zaczyna się druga połowa. Ale ja chciałabym z Tobą porozmawiać – dobrze – po meczu odprowadzę Ciebie – o ile pozwolisz? – zgoda. Przez całą połowę nic z boiska nie docierało do mnie, cały czas myślałam o tym jak mu powiedzieć o moim stanie i jak on na to zareaguje?. Wyprze się, porzuci, … dlatego najpierw muszę go wypytać o imię, nazwisko, co robi, gdzie mieszka itp. Mecz się skończył wymęczoną wygraną, a on – Artur nie był zadowolony z gry ale wygrana poprawiła jemu humor. Idąc do domu rozmowa się nie kleiła, wyczuł że chcę powiedzieć mu coś ważnego. Cała moja taktyka wzięła w łeb – powiedziałam mu wprost że jestem w ciąży. Stanął jak wryty, uśmiechnął się – nie wiedziałam jak to zinterpretować – to były najgorsze chwile w moim życiu – a on chwycił mnie w pół i wyściskał!!!. Teraz już mi nie uciekniesz! – teraz już jesteś moja! krzyczał z radością na całą ulicę. Przechodzący kibice patrzyli na nas ze zdziwieniem. W tym momencie byłam najszczęśliwszą dziewczyną w Polsce!. On chciał natychmiast iść do moich rodziców i oświadczać się!. Musiałam go powstrzymać i wyjaśnić całą sytuację – że nikt nic jeszcze nie wie, że mam dopiero 16 lat itd. Popatrzył na mnie z niedowierzaniem. Artur miał 24 lata i kończył właśnie studia na Politechnice i ma zapewnioną pracę – pracował tam będąc studentem. Postanowiliśmy przygotować nasze rodziny – zwłaszcza moją- do tego że zostaną dziadkami i teściami. Od tego dnia spotykaliśmy się codziennie – czasami te nasze kontakty kończyły się w łóżku, o ile oczywiście były ku temu warunki. Mama natychmiast zauważyła moją przemianę – chyba się zakochałaś córciu? – wyglądasz na szczęśliwą!. Kiedy Artur poznał moich rodziców i zrobił na nich dobre wrażenie, uznaliśmy że trzeba powiedzieć im prawdę. Byli mocno zaskoczeni, a tatko miał do Artura pretensje, że mnie uwiódł i wykorzystał mój młody wiek i brak doświadczenia ( on to taktownie przemilczał, za co jestem mu wdzięczna), ale w końcu pogodzili się z faktami tym bardziej że Artur oświadczył iż pragnie jak najszybszego ślubu, by dziecko przyszło na świat w normalnej, pełnej rodzinie. Była drobna przeszkoda – musiałam skończyć 16 lat, a to dopiero za dwa mies., no i uzyskać zgodę sądu i rodziców. Mama natychmiast zaprowadziła mnie do swojego ginekologa – b. sympatycznego, starszego pana, który jak się okazało opiekował się mną, gdy byłam jeszce w brzuszku mamy, a teraz przyjmie na świat kolejne pokolenie. Dwa dni po 16-tych urodzinach zostałam panią Roztocką. Zamieszkaliśmy w moim domu, Artur obronił pracę, a ja uczyłam się w liceum. Szkoła wyraziła zgodę na moją dalszą naukę. Kiedy byłam w 5 mies. i zacząl być widoczny mój mały jeszcze brzuszek miało miejsce ważne wydarzenie. Leżeliśmy z mężem w łóżku po miłosnych uciechach, gdy zadałam mu pytanie czy wiedział że nie był moim pierwszym? i czy jest pewien że to on jest ojcem naszego dziecka?. Odparł że domyślał się tego, ale mnie kocha i mi ufa, a poza tym jak tylko zobaczyłem Ciebie w tym tramwaju wiedziałem że będziesz moja. A jeżeli uważasz że powinienem znać Twoją erotyczną przeszłość, to mi ją sama wyznasz – nie będę do tego nakłaniał. Opowiedziałam jemu ze szczegółami swoje doświadczenia, a on wyznał mi swoje. Miał romans ze starszą o 20 lat panią, która szukała przygód, a nie miłości. Powiedział też coś, co szczegulnie mnie ujęło – że nie ma do mnie pretensji, czy ,żalu, że nie byłam dziewicą, ale nawet że jest wdzięczny temu mojemu kochankowi, za to jak wprowadził mnie w świat erotyki!?. Chwilę później nasze dzieciątko dało znać o sobie pierwszy raz – coś zabulgotało i załaskotało w łonie, a on też to wyczuł. Z każdym dniem obserwowaliśmy mój zmieniający się stan i rosnący brzuszek. Po następnej wizycie u lekarza okazało się, że będziemy rodzicami chłopczyka. Artur szalał z radości, a tatko pękał z dumy. Wpadli też na pomysł – jako że Artur był v-ce prezesem klubu kibica- by poprosić któregoś z piłkarzy by był ojcem chrzestnym malucha. Wybór padł na „Murasia”, a on się zgodził. Poród trwał 6 godz. i Artur był przy mnie i dzielnie mnie wspierał oraz odciął pępowinę. Mały Rafcio – imię dostał po kapitanie drużyny – chował się wspaniale i szybko został maskotką zespołu – otrzymał w prezencie od chłopaków klubowy szalik i czapeczkę. Chodziliśmy z nim na mecze, a pierwsze słowa jakie wypowiedział, to nie była mama, ani tata, tylko GOL!. Jak miał dwa latka krzyczał na stadionie Kolejorz! wzbudzając sympatię i salwy śmiechu. W trzy lata po ślubie ja zdałam maturę, Artur awansował i pomyśleliśmy o kupnie mieszkania. Mąż postawił przed nami zadania – ja na studia, mały do przedszkola ( przy ostrym proteście obu babć), no i rodzeństwo dla Rafcia. Trochę mu się opierałam, ale ostatnio jakby ciut mniej. W każdym bądź razie, tej ciąży nie będę się tak bała i sprzeciwiała, jak to miało miejsce wcześniej. Wyprowadziliśmy się od rodziców i intensywnie „pracujemy” nad powiększeniem rodziny, a obawy jakie miałam związane z poprzednią ciążą są już tylko miłym wspomnieniem.
Kiedy porównuję swoje życie do meczu, to mi wychodzi b. korzystny rezultat. Mam cudownego męża, wspaniałego synka i obiecujące perspektywy – czyli jak w meczu – początkowo kilka groźnych i niebezpiecznych sytuacji pod własną bramką, ale potem dwa szybkie ataki zakończone zdobyciem bramek i wyraźna przewaga w polu, kilka sytuacji na podwyższenie wyniku i obiecujące zmiany w rezerwie. Do przerwy prowadzimy 2:0 i oby tak dalej!

Scroll to Top