Duszące piętno

Duszące piętno. (fragment mojego opowiadania Alter Li(f)e)

– Ile?
– Sto osiemdziesiąt, jak dla ciebie sto dwadzieścia przez wzgląd na dawne czasy.

Pieniądze lądują w kieszeni Puszkina a Tatiana nachyla się nad umywalką i wciąga kreskę różowego proszku. Otwiera drzwi od łazienki, idzie po omacku do pokoju i zanurza się w dymie marihuany.

Z głośników uderza szybki beat tantrycznego techno-punku. Stiepan kaszle, podaje lufkę Andriejowi i wychyla kieliszek do dna.

– Rób jej zdjęcia zanim wyląduje pod stołem- syczy Stiepanowicz

Tatiana tańczy jak opętana. Z lekkim trudem zdejmuje kozaki i z pomocą Stiepana wchodzi na masywny, szklany blat. Tańczy, delikatnie podciągając sukienkę z fioletowych cekinów. Błyska flesz.

– Myślisz, że będziesz miała takie imprezy w Moskwie?!
Dziewczyna nawet go nie słyszy.

Andriej jest biernym obserwatorem, ale zahipnotyzowany nie może przestać robić zdjęć. Tatiana przewraca kieliszki, resztki wódki ściekają na dywan. Dym wiszący w powietrzu rozprasza światło swoją słodyczą.

– Andriej, pokaż ten aparat, zobaczysz jak się robi zdjęcia! – krzyczy Stiepan i wyciąga mu go z rąk.
Pozbawiony zasłony Andriej wychodzi do łazienki. Mijana Tatiana śmieje się zamknięta w swoim własnym, kolorowym świecie. Andriej jest mocno skuty. W trakcie oddawania moczu muzyka cichnie. Opiera się o umywalkę i patrzy w swoje odbicie w lustrze, wąskie od światła oczy. Dłonią wyczuwa pozostawione na umywalce drobinki różowego proszku.

Pokój rozświetlają flesze. W trakcie przepychanki Tania ląduje na kanapie. Śmieje się nie dając im rady.

– Muszę do łazienki – prosi

– Fotograf rozmawia z wielkim uchem – śmieje się Stiepan
– Słyszysz mnie Soczołgin?! – pyta i podciąga cekiny wyżej odsłaniając jej pupę.

– Nie rób, nie rób – Tatiana powtarza przez paniczny śmiech w poduszkę, zaciskając na niej palce.
– Zeszczam się! – wyje gdy Stiepan zaczyna gryźć jej pośladki.
Udaje jej się wyrwać, przekręcić na plecy i gdy próbuje wstać unosząc biodra, jej zwieracze puszczają. Raptownie zsuwa majtki i w tej samej chwili wraz z drżącym jękiem zażenowania strumyk ciepłego moczu oblewa kanapę. Jej nagła utrata kontroli odbiera Stiepanowi mowę.
Ciche „ja pierdolę” wyrywa się Puszkinowi.

Jej twarz oblewa rumieniec wstydu ale nie może już nic zrobić. Wciąga majtki i zaczyna przepraszać, śmiejąc się. Zamknięty w łazience Andriej składa się w pół i wymiotuje. Tatiana mamrocze coś pod nosem o tym, że musi już iść i że tak jej głupio.

– Obszczałaś to zapłacisz – śmieje się Puszkin.
Stiepanowicz wynosi mokrą narzutę do kuchni.

– Nie zapłacę, czego chcesz?
– Rozwiąż sukienkę.
– Tego chcesz Stiepan? – pyta wracającego.
– Masz i wychodzę.

Sięga za szyję i rozwiązuje tasiemki, po czym opuszcza cekiny. Puszkin bierze aparat a błysk flesz rozświetla jej białe ciało i opięty na nim czarny stanik. Chwilowe oślepienie wykorzystuje Stiepan. Słychać jej śmiech i już tylko drobne dłonie niezdarnie próbują okryć wypełniające je po brzegi ciało.

– Zadowolony? Nic więcej i oddaj mi go bo muszę już iść.

Dłonie Stiepy sięgają jej nadgarstków.
– Nie – Tatiana opiera się.
Na próżno – jedno szarpnięcie rozchyla jej ręce. Błysk flesza na ułamek sekundy odziera ją ze wszystkich tajemnic. Tatiana ma spuszczone oczy, dyszy obnażona, świadoma ich wzroku. Czuje go niemal materialnie pełzającego po skórze jej brzucha, gładkich brodawek.

– Tak lepiej, jesteś śliczna.

Zawstydzona, szarpie całym ciałem próbując wyrwać nadgarstki. Na daremno. Puszkin sięga z tyłu i zatrzymuje taniec jej biustu, zanurzając w nich dłonie i tuląc do jej ciała.

– Moje maleństwa – cedzi przez zęby a Tatiana zaczyna spazmatycznie oddychać.
Pieści je a one się zmieniają. Coraz bardziej czuje dwa mięsiste kołeczki gniecione w miękkim ciele.

– Zostaw je – szepce, ale słowa jej się łamią i tylko mruczy tym swoim niskim, seksownym głosem a miękkości lekko tężeją wypluwając twardości na powierzchnię.
Zamykając oczy, raz jeszcze traci swoje człowieczeństwo i zwierzęco wije się niczym pieszczona kotka.

– Przestań – prosi cichnącym szeptem. Jest świadoma jak działają na nią jego dłonie.
Puszkin zamyka je i modelując ciało prowadzi palce. Wilgotna skóra umyka spod opuszków, aż zostają w nich jedynie jej nabrzmiałe brodawki sutkowe.

– Przestań…

Obraca je w palcach a ona jęczy i osuwa się na dywan. Andriej słyszy to z łazienki ale nie potrafi się ruszyć. Wie, że powinien wyjść i zabrać ją ale nie może. Wraz z podnieceniem rośnie mu w gardle wielka gula.

Dziewczyna jest tak pijana, że nie da rady wstać. Leży na dywanie a jej sutki prowokująco sterczą w powietrze. Nagle czuje uderzenie czegoś zimnego.

– Reszka, masz pecha Puszkin.

Sięga do brzucha i znajduje tam monetę.

Chwila ciszy, czy już po wszystkim? – zastanawia się Andriej i z trudem naciska na klamkę. W lustrze widzi mały wycinek pokoju ograniczany szparą. Nie widzi Tatiany a na pustym przed chwilą fotelu siada Puszkin i zapala papierosa. Słychać opór dziewczyny i po chwili narastające w swojej amplitudzie stęknięcia. Lustro w łazience zachodzi parą.
Podniecenie jest zbyt silne, żeby powstrzymać dłoń. Ta sytuacja – bezbronny anioł profanowany niemal na jego oczach, jej opór i rozkosz, sprawiają mu ból. Zazdrość wzmaga podniecenie.

Puszkin staje się nerwowy. Nagle, po niespełna kilkunastu sekundach wszystko milknie.
Chcąc wyjść, Andriej otwiera szerzej drzwi, odsłaniając widok którego niespodziewał się ujrzeć. Tatiana pełznie na czworaka w kierunku Puszkina. Jej sukienka jest zsunięta, piersi kołyszą się przy każdym kroku. Dobrowolnie zbliża się do niego, rozpina mu spodnie i wyciąga penisa w pełnym wzwodzie.

Pojękując, z wielką zapalczywością zaczyna go całować i pieścić ustami. Coś w głębi Andrieja pęka. Dziewczyna podnosi się, odwraca tyłem i zsuwa sukienkę z bioder, po pończochach aż do kostek, wypinając pośladki w stronę Puszkina. Tamten nie czeka na większą zachętę. Ciska niedopałkiem w ciemność i ściąga ją na siebie.

Z zagryzionymi wargami zawisa chwilę nad nim po czym zostaje brutalnie przyciągnięta. Jej ciało reaguje wijąc się w spazmach , szlocha i jęczy aby zamilknąć pętana jego ramionami.

Wtulony w jej włosy, zjeżdża dłonią po jej twarzy, rozchylonych ustach, jakby delektował się złapaną zwierzyną.

Jej palce o długich paznokciach lądują na jego dłoni. Pozwala jej oprowadzić się po swoim ciele. Opuszcza jego dłoń na biodro i prowadzi w górę, po żebrach. Unosi swoją pierś aż do cichego jęku, pozwalając Puszkinowi poczuć jej wagę i rozmiar. Następnie zjeżdża w dół po wilgotnej skórze swojego brzucha, zatrzymując palce u nasady jego członka, jakby upewniając go, że dosiadł jej całkowicie.

Wtedy Puszkin przejmuje inicjatywę zanurzając palce w jej mokrym sromie czym zwodzi jej uda ku sobie i wykrzywia twarz w cichym westchnieniu.
Palce brną w jej soczystej szczelinie i rozchylają nabrzmiałe wargi wokół utkwionej tam pestki. Tatiana szarpie i jęczy, ta nieznośna tortura doprowadza ją do szaleństwa.

– Rżnij mnie! – błaga

Ale Puszkin jedynie wkłada palce drugiej ręki w jej usta, które to zaczynają impulsywnie je ssać aby po chwili sięgnąć nimi jej odsłoniętej łechtaczki. Tatiana umiera z rozkoszy rzucając się na nim. On dopiero wtedy pozwala jej unieść się do góry, wysuwając z niej na kilka centymetrów i ponownie ściąga na siebie. Każdy milimetr jej ciała rozpaczliwie pragnie penetracji.

Wcześniej kiełkujący gdzieś w środku pierwotny niepokój teraz eksploduje duszącym bólem.
Jego dusza przybiera na wadze, zamienia się w czarną dziurę i zaczyna wysysać wszystko wokół. Wstając z fotela Puszkin popycha ją na podłogę nie wychodząc z niej. Bierze ją ostro od tyłu gdy ta leży na czworaka.

Obraz traci ostrość, jej jęki rezonują w łazience uderzając falą powrotną, odbitą, wzmocnioną. Ogłuszają. Czarna dziura pochłania powietrze i lubieżne mlaskanie mokrej pochwy milknie, światło i obraz gaśnie. Ostatnia zostaje wciągnięta świadomość.

„Żyjemy w kłamstwie, umieramy na prawdę” – Alter Li(f)e

Scroll to Top