Czy zdarzyło ci się kiedyś zapomnieć? Zapomnieć o tym, kim według siebie jesteś? Puścić w niepamięć to, co sądzą o tobie inni? Odciąć się od całego gówna, które cię otacza i od wszystkich pięknych efemerycznych drobiazgów. Czy zdarza ci się wypuścić demona, który starannie ukrywa się w tobie? Nie? A może po prostu nie chcesz pamiętać? Może starannie wypierasz ze świadomości wszystko, co nie pasuje do obrazka, jaki stworzyłaś na własny i cudzy użytek.
Czy zgodziłabyś się poddać się hipnozie, mając świadomość, że z twojego wnętrza będą wydzierane tylko mocne akcenty seksualne, fantazje, których się brzydzisz, bo tak trzeba i treści do jakich nigdy w życiu świadomie byś się nie przyznała?
Jakaś obawa, zaprzeczenie? Czego się boisz? Milczysz zapatrzona, gdzieś w zaciek na suficie, którego tak naprawdę nie ma. Chcesz? Powiem ci, czego się tak naprawdę obawiasz. Nie chcesz? I tak ci powiem.
Pamiętasz tamten dzień, gdy pierwszy raz patrzyłaś na pieszczącą się parę? Niechcący, przez przypadek, tylko parę sekund. Najzwyczajniej w świecie pomyliłaś drzwi pokojów w domku letniskowym. Byłaś dzieckiem. Szybko o tym zapomniałaś. Ale tylko na chwilę. Wspomnienie o tym wróciło jak bumerang w okresie dojrzewania. Przypominasz sobie już, że trąc wargami o grzbiet książki myślałaś o tamtej parze i czułaś, że porywa cię fala przyjemności. To nic, że obtarłaś się przy tym tak, że gdy siusiałaś wszystko nieznośnie szczypało. To nieznośne uczucie przynajmniej przypominało o przyjemności. O zadowoleniu, z którego nie chciałaś już rezygnować. Odtąd twoje myśli krążyły w koło tego czym się posłużyć, aby przywołać znowu ten żar ogarniający ciało.
Pamiętasz jak straciłaś całkowicie niewinność? Tak, wiem. Gdy temat jest wywoływany bąkasz coś nieśmiało o jakimś D. Opowiadasz, że to z miłości, że cholernie bolało, ale on był taki czuły. Gówno prawda! Głupio się przyznać, że straciłaś cnotę ze świecą, a w zasadzie ze świeczką, prawda? Do gromnicy przymierzałaś się dużo później. Co prawda z nią było dość niewygodnie, bo jej długość nie sprzyjała zabawie, do której ją przeznaczyłaś, ale grubość…Ta zdecydowanie była odpowiednia. Wbijasz wzrok w ziemię, zatykasz uszy… To nie mogłaś być ty, prawda? I to nie ty zlizywałaś z gromnicy swoje soki, chcąc sprawdzić jak smakuje orgazm. Odtąd zawsze kojarzył ci się z zapachem wosku.
Pamiętasz, jak chodziłaś głodna ulicami? Jak twój wzrok taksował każdy napotkany rozporek? Nieważny był wiek, strój, wygląd. Myślałaś tylko o tym jaki **** wyskoczyłby z tych spodni. Śliniłaś się do swoich myśli i byłaś nadal głodna. Gdyby ktoś wziął cię w takim momencie za dłoń i wciągnąłby w ciemny kąt oddałabyś mu się jak tania uliczna ****a. Tylko ty zamiast skasować delikwenta, dziękowałabyś mu obrabiając jego kutasa.
Pamiętasz zdumienie swojego pierwszego chłopaka, gdy on już dawno czuł się usatysfakcjonowany seksem, a ty chciałaś więcej i więcej? Patrzył ciebie jak na niewyżytą sukę, przerażałaś go. Chyba wtedy też pierwszy raz zorientowałaś się, że nie możesz się tak odsłaniać. Zrozumiałaś, iż zawsze już będziesz głodna, że nigdy nie najesz się do syta. To był trudny moment, prawda? Zaczęłaś stwarzać pozory dla siebie i swoich kochanków. Tak było wygodniej, bezpieczniej, ale nie satysfakcjonująco.
Pamiętasz, co robiłaś, aby wreszcie zaspokoić żądze i zachować pozory? No nie patrz tak wyzywająco – jakbyś mi miała zaraz przyłożyć – nie mogę o tym nie wspominać. To było nawet zabawne, gdy ledwo zdążyłaś zejść z jednego kutasa i biegłaś na spotkanie z kolejnym, którego pożerałaś równie zachłannie, co tego pierwszego. Gdy minęła pierwsza euforia pojawiały się wyrzutu sumienie. Starałaś się przekonać samą siebie, że tak nie można, to nie w porządku. Przecież kochałaś go…Tak, wiem przecież seks i emocje to dwie różne sprawy. Zastanawiam się tylko kiedy przyznasz się, że JĄ kochałaś zawsze mocniej niż kolejnych nieszczęśników, zaplątanych w twoje sieci. Zaprzeczasz? Dobrze, zatem ponownie odświeżę twoją wybiórczą pamięć.
Pamiętasz wieczór, gdy P. wrócił wcześniej do domu, a ty właśnie skakałaś na fiucie R.? Dukałaś, iż to nie tak, że wszystko mu wytłumaczysz. Tymczasem ścianki pochwy dalej zaciskały się na nabrzmiałym kutasie. Nawet wtedy nie potrafiłaś się zatrzymać, stwarzając pozory naciąganej przyzwoitości. Nie przeszkadzało ci, że P. patrzy na ciebie z pogardą i odrazą. Przez chwilę nawet miałaś nadzieję, że dołączy do Was przenosząc twoją przyjemność w nowy wymiar. Nie zatrzymał cię dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Skakałaś nadal po obolałym ***** R. czekając na swoje prywatne mini trzęsienie ziemi.
I ziemia drżała wyciskając z Twojego gardła okrzyki, które musiały stawiać na nogi wszystkich sąsiadów. Jednak to było za mało, prawda? Miałaś ochotę uderzyć R., gdy powiedział, że on już dzisiaj nie da rady, iż ewentualnie strzeli ci jakąś szybką palcóweczkę. Z niezadowoleniem, wzięłaś co dawał i niekompletnie ubranego wyrzuciłaś za drzwi.
Pamiętasz jak chciałaś z tym skończyć? Jak oszukiwałaś się, że może kobieta lepiej zrozumie Twoje potrzeby? Przypominasz sobie siniejącą buzię A. umazaną twoimi sokami? Jej łzy? Nie chciałaś słyszeć jej wołania, że musisz przestać, że zaraz ją udusisz. Potrzebowałaś jeszcze kilku sekund by odpłynąć. Tylko kilku sekund… A ta głupia suka nie mogła wytrzymać tej chwilki. Wszystko zniszczyła. Z obrzydzeniem ściągałaś kosmyk jej owiniętych wokół twoich palców włosów. Potem przepraszałaś, ale nadal czułaś buzującą we wnętrzu złość i nienasycenie. Zamknęłaś się w łazience z wibratorem. Wiedziałaś, że A. byłaby zazdrosna o to. Wiem, głupie to. Jednak spójrzmy prawdzie w oczy. Zdradziłaś ją z wielkim gumowym c***em. Najbardziej bałaś się, że odklei się od glazury i będziesz musiała choć na chwilę przerwać. Atakowałaś go ze zdwojoną mocą, aby zdążyć się zaspokoić w odpowiednim czasie. A potem przez tydzień miałaś problemy z siedzeniem, a z podbrzusza pulsował nieznośny ból. Niczego nieświadoma A. biegała za tobą z termoforem próbując złagodzić twój ból. Podejrzewała, że to jakieś zapalenie jajników. Przecież nie mogłaś jej powiedzieć prawdy…
Tak, najłatwiej tłumaczyć to wszystko tym, że zbłądziłaś, albo szukałaś. Nie oszukuj się. Nie byłaś jak dziecko we mgle. Ona zawsze prowadziła cię za rękę. Zawsze docierała prosto do celu. Twierdzisz, że wyzwoliłaś się spod jej wpływu, gdy poznałaś Kajetana? Nie rozśmieszaj mnie.
Pamiętasz tydzień poprzedzający wasze pierwsze spotkanie? To górskie schronisko, do którego pojechałaś ze znajomymi? Dziwnym zbiegiem okoliczności to byli trzej faceci, prawda? Pamiętasz jak przeskakiwałaś z łóżka do łóżka, *******ąc się na zmianę z każdym z nich? Byłaś na niezłym haju. Pierwsze trzy dni jakoś wytrzymali to tempo. Potem wypad na szlak był nie tylko zaplanowanym punktem wyjazdu, ale również sposobem na ucieczkę przed twoim rozbuchanym pożądaniem. Byłaś ślepa z pożądania. Nawet tam, po drodze, próbowałaś łapać ich prowokująco za schowane w spodniach kutasy. Ciągle otwarta, gotowa, chętna…
Tak, wiedziałam, że to nie ty. Trudno się przed sobą przyznać do takich rzeczy prawda?
Może jednak pamiętasz inną sytuację, gdy poszłaś do łóżka z dwójką prawie nieznanych facetów? Próbowałaś nad tym zapanować, wiem. Wtedy postawiłaś sobie za cel nauczyć się tego. No cóż, nie udało się. Gdy opowiadali ci jak będą równocześnie wypełniać twoje dziurki mocne postanowienia wzięły w łeb, prawda? Ale nie było tak różowo. Przecież tłumaczyłaś, że ty nigdy nie próbowałaś analnie. Miało być delikatnie, a okazali się zwykłym sukinsynami. Wtedy też dowiedziałaś się, że i ból fizyczny może być przyjemny. Przecież ten psychiczny znasz od tak dawna. Kiedy darłaś się w niebogłosy ten za tobą zatykał ci dłonią usta. Gryzłaś jego dłoń przy każdym kolejnym pchnięciu, a on śmiał się tylko dodając, że nigdy wcześniej nie trafił na taką napaloną cizię jak ty, że pięknie się *******isz i masz takie ciasne, przyjazne dziury. Topiłaś ból w wódce, nastawiając się na maksimum przyjemności. Nawet nie wiedziałaś kiedy odpłynęłaś. Jeden z nich zaproponował, abyś się przyłączyła do nich, gdyż już zaczęli jeść śniadanie, gdy spałaś. Nie chciałaś na nich patrzeć. Wyszłaś na ulicę w porozpinanym płaszczu. Był siarczysty mróz. Nie czułaś zimna, czułaś tylko nienawiść do samej siebie.
Tak, ależ oczywiście…Nie zaprzeczę, że miałaś okresy abstynencji, tej narzuconej przez samą siebie. Zawsze, gdy czułaś, że mocno przesadziłaś i przestawałaś siebie lubić, uciekałaś. Bałaś się znowu zobaczyć tamte twarze, uciekałaś od tych, którzy znali twoje prawdziwe oblicze, a potem czekałaś, aż czas wyprze z pamięci to, co niewygodne. Jak zaklęcie powtarzałaś: „To nie działo się naprawdę”.
Nie płacz…Po prostu taka jesteś. Wiem, że teraz, gdy jesteś żoną Kajetana, prawie udało ci się nad tym zapanować. Tylko to prawie… Pomyśl, ile czasu zajmuje ci podtrzymywanie tych pozornie niewinnych kontaktów z kilkoma byłymi kochankami. Przecież wiesz, że ja wiem… Karmisz ich wspomnieniami i obietnicami. Wszystko to pod sztandarem przyjaźni. Poznajesz ich najskrytsze fantazje, kolekcjonujesz najmilsze momenty, aby później użyć jako broni przeciwko nim samym. Muszą być uzależnieni, musza być gotowi, gdy ty stracisz kontrolę nad NIĄ, gdy znowu dopuścisz JĄ do głosu. Znowu będziesz miała ten mętny wzrok, chaos w głowie, bezwstydność ciała, zalotny uśmiech. Znowu będziesz miała wrażenie, że jesteś jak Matka Ziemia: gorąca, żyzna, wilgotna, gotowa przyjąć w siebie całe nasienie świata. Znowu będziesz czuła głód, który trzeba zaspokoić. Wtedy skorzystasz ze swoich dobrowolnie więzionych w sieci niewolników. Spełnisz perwersyjne obietnice, byleby tylko znowu gotowi byli przejść do rezerwy i czekać na kolejne wezwanie.
Ale dość już tych pogawędek. ONA znowu domaga się ofiary. Popatrz na nią. Spójrz jak rozkwita, jak jej płatki przybierają coraz bardziej purpurowy odcień, jak rosa osadza się na pęczniejącym kwiecie. Czujesz ten żar? Już czas. Widzę, że wpadasz w euforię, tak jest dobrze. Ale co się stało?…Co cię zasmuciło?… Ach, chodzi o Kajetana? Przecież wiesz, że musisz to zrobić, dla NIEJ, dla siebie. Przecież ONA to ty. Jesteś teraz wielką, rozedrganą, głodną, wilgotną cipą.
Musisz, już iść, odłóż to lusterko. Może później zapomnisz, ale nie oszukuj się. To wróci. Głód wróci. Wcześniej, czy później poczujesz, że Twoje ciało to wielka wagina, która rządzi się swoimi prawami.