Higienistka

Było to dawno temu w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Uczęszczałem wtedy do szkoły podstawowej i jak dobrze pamiętam byłem w siódmej klasie. Zakwalifikowano mnie do badań przesiewowych w wyniku, czego co parę lat poddawany byłem różnego rodzaju pomiarom mającym na celu sprawdzenie mojego rozwoju. Pamiętam, że w czwartej klasie również badano mój rozwój pod względem płciowym, lecz wtedy dla takiego dzieciaka, prócz poczucia wstydu z powodu konieczności rozebrania się przed kobietą nie odczuwałem nic. Teraz jednak jako czternastolatek miewałem pierwsze polucje i zauważyłem, że drażnienie penisa powoduje nastrój błogości,a w późniejszym czasie prócz przyjemności dodatkowo mój ptaszek wypluwa białawy płyn.
Badania na wyznaczonej grupie przeprowadzała higienistka a może pielęgniarka, po tylu latach ciężko spamiętać. Była kobietą w średnim wieku około trzydziestki. Wysoka brunetka ładnie zbudowana, z piersiami średniej wielkości. Prawdę powiedziawszy przeciętna kobieta, jakie spotkać można było wszędzie. Na drugiej godzinie lekcyjnej weszła do klasy i wyczytała trzy nazwiska chłopców (w tym moje) oraz dwa nazwiska dziewcząt. Jednocześnie powiedziała, aby wyczytane osoby udawały się pojedynczo do jej gabinetu w pierwszej kolejności dziewczęta a później chłopcy. Nie powiem abym nie odczuwał jakiegoś podniecenia zmieszanego z wstydem. Wiedziałem, że jeśli będę musiał stanąć przed nią nago z pewnością mój ptaszek przyjmie postawę „na baczność” a ja obleje się rumieńcem i wbije wzrok w ziemię. Dlatego też postanowiłem odwlekać tę chwilę do końca i iść na samym końcu.
Pierwsza z dziewczyn wróciła po jakiś 15 może 20 minutach, podobnie powróciła druga. Nastąpiła przerwa i szybko ulotniłem się do ubikacji, aby nikt mnie nie znalazł. Odczekałem chwile po dzwonku obwieszczającym koniec przerwy, gdyż zdawałem sobie sprawę, że nauczycielka wyśle pierwszego z chłopaków i przynajmniej już będę drugi. Przeciągnąłem dobre trzy może cztery minuty i wparowałem do klasy.
-Gdzie ty się podziewałeś – skwitowała mój powrót nauczycielka.
-Przepraszam, ale byłem w ubikacji i nie zdążyłem – skłamałem starą śpiewką
– Siadaj już – odparła, a ja szybko usiadłem.
Siedziałem na lekcji jak na szpilkach. Z jednej strony ciekawy byłem, co powie kolega, który wróci z drugiej zaś strony obmyślałem plan jak zakwalifikować się jako ostatni.
Kolega powrócił po około 20 minutach, lecz siedział z przodu w innym rzędzie niż ja. Nie zauważyłem, aby zachowywał się inaczej, więc trochę się uspokoiłem. Nauczycielka jakby czytając w moich myślach skierowała do higienistki kolegę. Westchnąłem z ulgą. Moje myśli błądziły gdzieś daleko, nie słuchałem, co mówiła nauczycielka. Pragnąłem tylko tego, aby usłyszeć dzwonek obwieszczający przerwę i zaspokoić swą ciekawość u kolegi, który był pierwszy. Co parę chwil spoglądałem na zegarek.
-Jeszcze trzy minuty i przerwa – pomyślałem w duchu.
I wtedy do sali wszedł kolega, który poszedł jako drugi….
Wiedziałem, że ociąganie się nie ma żadnych szans. Wstałem i wolno skierowałem się w kierunku wyjścia.
-I jak – zapytałem szeptem druha w momencie, gdy go mijałem.
-Sam zobaczysz – odpowiedział zdawkowo szeptem.
– Nie rozmawiać – zganiła nas nauczycielka
Gabinet higienistki był blisko,praktycznie prawo skos od klasy. Dosłownie dziesięć, jedenaście kroków od klasy. Podszedłem do drzwi, zapukałem, usłyszałem „proszę”. Delikatnie otworzyłem drzwi i zniknąłem w wnętrzu gabinetu.
Pani higienistka siedziała za biurkiem. Odłożyła kartę badań mojego poprzednika i wyciągnęła moją. Podniosła wzrok i uśmiechnęła się do mnie.
-Proszę za parawan – zaprosiła wskazując mi kierunek ręką.
Powoli skierowałem się w wskazane miejsce.
– Rozbierz się do naga, ubranie połóż na fotelu – dodała, gdy ją mijałem.
Ubrana była w pielęgniarski biały fartuch, na nogach miała klasyczne pielęgniarskie drewniaki. Fartuch zasłaniał jej zgrabne nogi nieco poniżej kolan. Ot, taki zwyczajny fartuch.
Stanąłem za parawanem. Znajdowała się tam leżanka, waga wraz z miarką do mierzenia wzrostu i fotel. Rozpiąłem fartuszek, następnie koszulę i wtedy zadzwonił dzwonek. Przerwałem czynności mając nadzieję, że wypuści mnie na przerwę.
– No, na co czekasz? – zapytała zaglądając za parawan.
Zrzuciłem koszulę i kontynuowałem proces obnażania się. Pani higienistka w tym czasie zadawała szereg pytań dotyczących imienia. nazwiska, przebytych chorób itp. Podczas zdejmowania spodni mój ptaszek zaczął gwałtownie rosnąć. Dyskomfort, jaki poczułem nie należał do przyjemnych.
– Jakaś obca baba będzie mnie oglądać na golasa – myślałem wściekły.
Wreszcie ściągnąłem slipki. Mój ptaszek sterczał jak nigdy. Golutki gdyż owłosienie dopiero, co zaczynało się „wykluwać” wydawał się nieproporcjonalnie duży. Starałem się na niego nie patrzeć, gdyż myślałem, że w ten sposób ochłodzę swoje podniecenie. Ułożyłem na fotelu swoje ubrania, a buty wsunąłem pod leżankę. Nagi czekałem na nią. Ona jednak wypełniała jeszcze jakieś papierzyska. Usiadłem na leżance i wtedy stało się……..
Drzwi od gabinetu otworzyły się nagle i usłyszałem głos mojej wychowawczyni, która jednocześnie była nauczycielka z matmy.
– O Grażynko jak dobrze, że jesteś – rozpoczęła moja wychowawczyni.
Poderwałem nogi z podłogi jak opętany. Działałem szybciej niż mózg mógł pomyśleć. Podciągnąłem nogi pod podbródek i praktycznie wstrzymałem oddech. Usłyszałem hałas przesuwanego krzesła. Wychowawczyni najprawdopodobniej usiadła za stolikiem przy higienistce. Chwilę wcześniej usłyszałem szelest papierzysk. Z pewnością higienistka zsunęła papiery na jedną kupkę i wsadziła do biurka.
– Słuchaj coś mi wlazło w krzyż…. – rozpoczęła trajkotać wychowawczyni.
Co plotła dalej nie wiem. Przez głowę przeleciało ze sto myśli. „Boli ją krzyż, tu jest leżanka… i nagi ja…..
Popatrzyłem na siebie. Podkulony miałem wrażenie, że zakrywam swe klejnoty. Tak tylko mi się wydawało. Ptaszek sterczał jeszcze mocniej, napletek delikatnie się zsunął odkrywając główkę a jądra pięknie komponowały się pomiędzy udami. Sytuacja nie do pozazdroszczenia.
– Założyć majtki, albo spodnie i będzie sukces – pomyślałem rozglądając się gdzie są.
Były…pięknie ułożone na fotelu, który był kawałek od leżanki. Aby tam się dostać należało zrobić ze trzy kroki po podłodze a parawan nie maskował ruchów stóp. Każdy gwałtowny ruch na leżance mógł spowodować szelest a po drugie zasięg moich rąk był za krótki, aby sięgnąć nawet z rogu leżanki.
Panika sięgnęła zenitu. Nerwowo zacząłem się rozglądać wokół. Wychowawczyni coś mówiła, że ten ból promieniuje w dół aż do pięt a ja uzmysłowiłem sobie, że teraz to jest długa przerwa.
Obróciłem głowę w prawo i na parapecie zauważyłem jakiś zwitek.
-Dobre i to- pomyślałem – przynajmniej tym się opasam -przeszło przez myśl.
Z leżanki zwitek był na wyciągnięcie ręki. Najostrożniej jak mogłem wyciągnąłem rękę i chwyciłem zawiniątko. Poczułem,że jest to miłe w dotyku, delikatne i dość lekkie. To były kobiece rajstopy…. Zwyczajne kobiece rajstopy koloru białego, takie, jakie noszą pielęgniarki w szpitalach podczas pracy pod fartuszkiem.
Nie myślałem racjonalnie. Doszedłem do wniosku, że lepiej okryć się tym niż niczym. Brałem pod uwagę fakt, że trajkocząca wychowawczyni za chwilę będzie się chciała zwalić na leżankę a higienistka nalepi jej jakiś plaster lub nasmaruje ją maścią nie zwracając uwagę na nagiego chłopca. Ostrożnie położyłem się na leżance. Widziałem nieraz jak siostra zakłada rajstopy, więc jakieś pojęcie miałem. Zwinąłem obie „nogawki” i leżąc na plecach podciągnąłem obie nogi do klatki piersiowej. Trzymając rajstopy w obu rękach naciągnąłem je na stopy i delikatnie i ostrożnie począłem naciągać je na nogi. Wszystko to na totalnym bezdechu. Dojechałem nieco powyżej ud i tu zaczął się problem. Ptaszek sterczał jak drut, pośladki oparte o leżankę blokowały dalsze nakładanie rajstop. Podparłem się jedną ręką, a drugą naciągnąłem, później zrobiłem podobnie podpierając się drugą ręką. Tył rajstop okrywał mój tyłek. Delikatnie podniosłem się na plecach i naciągnąłem przód zakrywając nylonową powłoką moje jądra i penisa. I wtedy poczułem dziwną przyjemność….
Popatrzyłem w dół. Przedni szew centralnie ułożył się na moim sterczącym ptaszku drażniąc odkrytą główkę. Z ptaszka popłynął płyn, lecz nie była to sperma. Wybrzuszenie tam gdzie był mój ptaszek było znaczące i momentalnie zrobiło się w tym miejscu wilgotno. Zawstydziłem się i spróbowałem przesunąć szew na bok. Poczułem znaczącą przyjemność oraz wzrost podniecenia. Postanowiłem nie drażnić ptaszka, który stał się nagle bardzo podatny na tego rodzaju bodźce.
I wtedy zadzwonił dzwonek……
– Mam teraz ostatnią lekcję, Grażynko to wpadnę później – usłyszałem głos wychowawczyni.
Odgłos przesuwanego krzesła, trzask zamykanych drzwi i stukot drewniaków.
Pani higienistka śmiałym krokiem dotarła za parawan
-Przepraszam, że tyle czekałeś…. – rozpoczęła, gdy minęła parawan.
Gdy skierowała na mnie wzrok głos uwiązł jej w gardle. Stanęła zaskoczona. Ja cały w purpurze, z podkulonymi do klatki piersiowej nogami owleczonymi w białe rajstopy nie mogłem wydusić z siebie słowa.
– Co Ty robisz – wyrzuciła z siebie gdyż na tyle było ją na razie stać.
-Ja…proszę Pani….Ja bardzo się wstydziłem….myślałem, że tu wejdziecie…nie mogłem dostać się do ubrań – dukałem z wzrokiem wbitym w ziemię
– Popatrz na mnie – powiedziała zmieniając ton na dobrotliwy’
Podniosłem wzrok do góry i nieśmiało spojrzałem na nią. Ptaszek jeszcze bardziej stężał. Uśmiechnęła się do mnie.
-Wstań głuptasie, dobrze – poprosiła
Wykonałem polecenie bez zawahania, Stałem przed nią w tych rajstopach, z których za wszelką cenę chciał oswobodzić się mój penis. Mój ruch spowodował, że szew rajstop ponownie podrażnił główkę, która ponownie wypuściła porcje płynu. W podbrzuszu zrobiło się przyjemnie.
-Ściągniemy te rajstopy – powiedziała i powoli zaczęła zsuwać je w dół.
Nie było to jednak takie proste, Sterczący penis uniemożliwiał sprawne ściągnięcie ich w dół. Pociągnęła przednią górną część rajstop jedną ręką a drugą chwyciła za ptaszka dociskając go do brzucha. Ptaszek był cały mokry, skórka ściągnęła się znacząco, dodatkowo bodźce pochodzące od nylonu i szwu spowodowały nagły przypływ fali ciepła i………….. stało się.
Wytrysk nasienia był niekontrolowany i gwałtowny.
-Ojej, co….. – szepnęła w momencie, gdy sperma chlusnęła na mój brzuch oraz jej rękę przytrzymująca ptaszka.
Jęknąłem z rozkoszy i mimowolnie zacząłem poruszać tyłkiem do przodu i do tyłu. Penis uwięziony w jej ręce wyrzucał z siebie kolejne porcyjki spermy. Ona przestała ściągać ze mnie rajstopy.
-Już dobrze, już dobrze,spokojnie – szepnęła
Wykonałem jeszcze parę ruchów. Serce biło jak szalone, oddech przyśpieszony.
-Poczekaj przyniosę gazę – szepnęła i zniknęła za parawanem
Stałem tak z opuszczonymi rajstopami do wysokości ud upaprany spermą, ale szczęśliwy.
powróciła za chwilę z zwitkiem gazy. Chciałem wziąć ją od niej, ale odsunęła moją rękę, Wprawnie chwyciła penisa, odciągnęła skórkę i wytarła pozostałości spermy z ptaszka a później z brzucha.
– Ubierz się, a te rajstopy wyrzuć do kosza. Myślę, że na dzisiaj zakończymy badanie, co – stwierdziła.
-Yhm, tylko niech Pani nic nikomu nie mówi – poprosiłem zakładając majtki.
-Oczywiście mężczyzno, to będzie tajemnica – odparła
Scroll to Top