Historia lipcowego gwałtu

Jestem Adam i jestem nikim.

W zasadzie tyle by wystarczyło do scharakteryzowania mojej osoby.
Zacznę jednak od początku by pomęczyć Cię trochę mój Drogi Pamiętniku.

Urodziłem się w niewielkiej około 60 tysięcznej miejscowości o jakże wdzięcznej nazwie … gdzieś na Podkarpaciu w miarę normalnej rodzinie, to znaczy ojciec pił i się awanturował zaś matka zajmowała się domem i pracowała w sklepie. Miałem dwóch starszych braci w zasadzie to nadal mam jednak nie utrzymuję z nimi żadnego kontaktu więc stwierdzenie miałem jest w tym przypadku jak najbardziej na miejscu.
Dorastałem sobie pomalutku wychowywany przez samego siebie gdyż rodzicie nie zwracali na mnie żadnej uwagi.
Gdy dorosłem ukończyłem szkołę zawodową pod kierunkiem ślusarz. Byłem od tak zwykłym chłopcem nie wyróżniającym się w tłumie, w miarę przystojny, jak na zawodówkę to nawet mądrym ale bardzo nieśmiałym. Od dziewczyn nie stroniłem ale nie potrafiłem z nimi nawiązać żadnej konwersacji dlatego nie dziwiło mnie że przez bardzo długi okres byłem samotny. Bracia już dawno się pożenili i porozjeżdżali po kraju ja zaś nadal mieszkałem z rodzicami.
W wieku 26 lat ożeniłem się z pewną jak ją nazywałem w myślach „paskudą” o imieniu Magda. Było to małżeństwo z przymusu, jedna noc, jeden seks, jedno dziecko. W tamtych czasach nie miałem wyboru, narozrabiałem, musiałem „odpokutować”. A miała to być tylko jedna „szalona” noc, w końcu byłem desperatem, oj gdybym tylko umiał cofnąć czas.

Inna jednak noc zmieniła mój świat po wsze czasy.

43 lata, frustrat to cały ja. Codzienna harówa po 8 godzin w zakładzie ślusarskim za marne 700zł miesięcznie do ręki. Jak ja bym chciał by powróciła komuna. Żyje z dnia na dzień byle by do wypłaty, mam paskudną żonę o przysłowiowych rozmiarach 2 na 2, która jedynie umie się wydzierać i grozić że mnie zostawi choć dobrze wie że bez mojej wypłaty z jej zarobkami długo nie pociągnie. Mój syn to 17 letni hip hopowy dres z wygoloną glacą który nie ma do mnie żadnego szacunku. Czasami tygodniami nie zamieniam z nim słowa, nie żebym nie chciał, kocham go ale jest między nami pewna przepaść której nie da się przeskoczyć czy ominąć, on żyje jakby w innym świecie.

Jak na swój wiek wyglądam bardzo dobrze, staram się codziennie golić, mieć ładnie ułożone włosy i ładnie przystrzyżony wąsik. Brak u mnie pokaźnego piwnego mięśnia, można by powiedzieć że jestem w sam raz, nie za chudy, nie za gruby.

Moje życie tyczy się wokół pracy, telewizora i wysłuchiwania żony. Jest jednak jeden dzień, jeden dzień w miesiącu, w mojej marnej egzystencji który kocham. 10 dzień każdego miesiąca, tak to mój dzień, dzień wypłaty. Jedyny dzień w którym czuję się bogaty, w którym
czuję że jestem kimś innym, kimś wyjątkowym.

Tak ta noc wydarzyła się 10 dnia miesiąca lipiec.

Jak zwykle z samego rana pobudka, toaleta, brak śniadania i mamrolenie żony bym nie wrócił pijany. Jej słowa jak zwykle miałem w szerokim i głębokim poważaniu. Następnie w czerwonego malucha i do pracy. 8 godzin ciężkiej, siłowej pracy w głodzie i pocie czoła. Potem po wypłatę, 700zł do ręki, jak miło. Powrót do domu, brak obiadu jednak na mojej twarzy odczuwalny jest uśmiech, jędza na drugiej zmianie w supermarkecie, nikt nie wnerwia, nikt nie mamroli jedynie to dudnienie za drzwi pokoju syna, cholera jak ja nienawidzę tych białych murzynów. Parę chwil w kuchni i jestem po obiedzie. Wybija 19, ubrałem się w najlepsze ciuchy i ruszyłem w drogę.

Szedłem jak zwykle dobrze mi znaną ulicą, co rusz mijają mnie obcy ludzie, samochody o których jedynie mogę pomarzyć i piękne dziewczyny które nie odwzajemniają mojego uśmiechu w ich stronę. Życie- powtarzam w myślach nie zwalniając ani na krok.

Nareszcie – mój ulubiony PUB, ten w którym jestem królem każdego 10 dnia miesiąca. Jak zwykle pełno ludzi, parę niezłych lasek, dresy i panowie w podobnym do mojego wieku, którzy pijąc piwo wesoło rozmawiają. Ja jednak nie mam z kim tu rozmawiać, nie mam przyjaciół, ba nie mam nawet kolegów.

Usiadłem jak zwykle przy barze i od razu zamówiłem piwo płacąc grubą 100 złotową gotówką. Nie wiem po co noszę zawsze wszystkie ciężko zarobione pieniądze ze sobą, mogli by mnie napaść i nie miałbym nic, jednak stało się to jakby moim rytuałem, dzięki temu czuję że mogę mieć tu wszystko, choć i tak zawsze nie wydaję więcej jak 40zł a kolejnego dnia cała wypłata ląduje na opłaty.

Drugie piwo już obalone, wpatruję się w niemy telewizor, rozmyślam o swoim przegranym życiu, rozglądam po sali w poszukiwaniu zgrabnego tyłeczka którym to mógłbym nacieszyć troszkę oczy i wsłuchuję się w rozmowy innych.
– Cześć – dało się słyszeć gdzieś obok mnie.
– Powiedziałam cześć – kolejny raz ten sam aksamitny głos. Odwróciłem głowę w bok i zastygłem w bezruchu.

Obok mnie siedziała śliczna na oko 18 letnia dziewczyna. Ciemno brązowe proste włosy za ramiona z przedziałkiem na boku i opadającymi paroma kosmykami na prawe niebieskie oko. O tak niebieskie oczy – zaśmiałem się w duchu – oczy niebieskie życie królewskie – z takim wyglądem życie nie może być inne. Ciemna karnacja idealnie komponowała się z jej błękitnymi oczami, ideału dodawały kuszące czerwone usta które pomalowane błyszczącą szminką robiły z niej gwiazdę. No i ten nosek, mały, zgrabny, idealny. Po prostu cudo. Jeżeli miałbym opisać anioła na pewno miałyby jej twarz.

Dziewczyna wpatrywała się we mnie z lekkim uśmiechem na twarzy spod którego dało się dostrzec idealnie białe zęby.
– Przepraszam, mówiłaś do mnie? – palnąłem głupio, starając się by zabrzmiało to elegancko i poważnie.
– Tak do pana – uśmiechnęła się jeszcze szerzej – oj przepraszam chyba nie powinnam nazywać cię per pan, w końcu nie jesteś aż taki stary – uśmiechnęła się tym razem bardzo kusząco, lekko zwilżając wargi.
– Młody też nie jestem…
– Ania – przerwała mi i w sumie dobrze bo nie wiedziałem co dalej powiedzieć.
– Adam, bardzo miło mi cię poznać – nadal próbowałem być szarmancki – i wysunąłem swoją dłoń w jej stronę.
Ania również wysunęła dłoń i już po chwili czułem jej delikatną skórę. Zaraz po tym gdy nasze dłonie puściły powitalny uścisk nastała niezręczna cisza, tak bardzo mi znana z młodości.

– Postawisz mi piwo? – odezwała się nie odrywając ode mnie wzroku..
– Przyszłaś bym kupił ci piwo a potem po prostu odejdziesz bez słowa? – znałem takie numery i nie chciałem być kolejnym jeleniem który zaślepiony nadzieją spędzenia z takim pięknem chwili wychodzi na głupka i pozwala jej triumfować.
– Nie, podeszłam bo wydałeś mi się sympatyczny i widząc Twoją bezradność chciałam Ci troszeczkę pomóc, ale widać pomyliłam się co do oceny Twojej osoby – dziewczyna poruszyła się jakby do wstania.
– Przepraszam – odezwałem się szybko – po prostu dziwi mnie że tak śliczna dziewczyna zamiast kokietować jakiegoś przystojniaka zawraca sobie głowę mną.
– Za śliczną dziękuję – dało się jakby zauważyć lekki rumieniec na jej policzku – a nie przyszło Ci Adamie do głowy że Ty jesteś przystojny?
– Przystojny? – uśmiechnąłem się – no nie wiem.
– Ale ja wiem i kto ma tutaj rację? – dziewczyna uśmiechnęła się i oparła łokciem o blat. Jej włosy usunęły się teraz na bok odsłaniając kark – to jak będzie z tym piwem?
– A nie wolisz drinka? – zdziwiło mnie że taka dziewczyna chce zwykłe piwo.
– Ty pijesz piwo, więc i ja poproszę, tylko z sokiem.

Dalej potoczyło się wszystko jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przez godzinę siedzieliśmy rozmawiając, w zasadzie to ona mówiła a ja jedynie przytakiwałem czasem o coś pytając. Dowiedziałem się że studiuje w tutejszej szkole, że ma młodszą o 2 lata siostrę, że pół roku temu rzuciła chłopaka bo mimo że był od niej starszy o 4 lata zachowywał się jak dzieciak.
Jej usta wręcz się nie zamykały, wpatrywałem się w nią, jak przez jej gardło przepływa piwo, jak mruga rzęsami, jak przeczesuje rączką swoje włosy. Była spełnieniem moich marzeń sennych, tym czego pragnąłem od zawsze, wiedziałem jednak i byłem świadom rozumu że nie mam na co liczyć, od tak dziewucha nie miała do kogo pogadać.

– Troszkę mnie pupa rozbolała od siedzenia, może pójdziemy się przejść? – powiedziała zaraz po skończeniu przemówienia na temat jej głupiej koleżanki z roku.
Cóż mogłem odpowiedzieć, zgodziłem się.
– Poczekaj chwileczkę, pójdę do ubikacji, zaraz wracam – dziewczyna uniosła się z krzesła, stanęła na wyprostowanych nogach i ruszyła w stronę toalet.

Dopiero teraz dostrzegłem że nie tylko jej twarz jest idealna. Miała ubrane czarne buciki na obcasie, diabelnie długie nogi skryte za jasno żółtawą spódnicą za kolana, płaski brzuszek, i okrągłe jędrne piersi okryte cienką białą bluzeczką na której to dało się zauważyć lekki zarys sutków. Na pewno nie miała stanika, no i ta karnacja, musiała spędzić wiele godzin na opalaniu. Istna seksbomba.

Osobiście również skierowałem się do toalety, bo cisnęło mnie już od dłuższego czasu ale bałem się że gdy stracę ją z oczu choćby na chwilę już nigdy jej nie zobaczę.
Spotkaliśmy się po wyjściu z ubikacji i ruszyliśmy w stronę tabliczki „wyjście ewakuacyjne”.

Było po 22, noc piękna, mnóstwo gwiazd na niebie, księżyc błyszczący niczym słońce i ona, szła obok mnie wpatrując się w czarne niebo.
– Troszkę mi zimno – poczułem jak obejmuje moją rękę i przytula się mocno.
Momentalnie poczułem woń jej perfum, takich delikatnie zmysłowych idealnie do niej pasujących. Od jej bliskości i drażniącego moje zmysłu zapachu naprężyło mi się w spodniach. Próbowałem jednak się opanować co wcale przy takiej dziewczynie nie było łatwe.

– A może pójdziemy do Ciebie? – wypaliła nagle.
Kolejny raz mnie zaskoczyła, nie spodziewałem się takiego pytania i nie wiedziałem co powinienem odpowiedzieć.
– Niestety nie możemy – odparłem po chwili namysłu.
– A co żona czeka? – Ania zaśmiała się całkiem głośno i szeroko uśmiechnęła.
– Niestety – czułem że zaczyna brakować mi słów.
– Dlaczego niestety? Wolałbyś spędzić tę noc ze mną? – patrzyła tym razem na mnie maślanymi oczami.
Zatkało mnie całkowicie, bałem się że każda moja odpowiedź będzie błędna i przekreśli moją znajomość z nią.
– To może do hotelu? – nie mogłem uwierzyć w jej słowa – jeszcze wczesna pora, rodzice wiedzą że nie wrócę na noc, posiedzimy sobie do późna i porozmawiamy – na jej twarzy zawitał bardzo zmysłowy uśmiech, uśmiech który widziałem pierwszy raz na jej twarzy, taki dwuznaczny a zarazem bardzo kokietujący.

Patrzyłem w jej oczy i bez słowa skręciłem na przecznicy w stronę najbliższego hotelu. Ania uśmiechnęła się kolejny raz tego wieczoru i puściła do mnie oczko. Wiedziałem że coś się święci, nie wiedziałem jednak co.

Po dojściu do hotelu Ania ochoczo podbiegła do recepcjonisty i poprosiła o jeden pokój z dwoma łóżkami. Czyli jednak nici z seksu. Troszkę się zawiodłem bo gdzieś tam głęboko miałem taką małą iskierkę nadziei, że jednak, teraz prysła ona wraz z kładzionymi pieniędzmi na blat.

Nikt i uwodzicielska Ania cz. 2

Skierowaliśmy się do windy, drugie piętro, pokój 73. Całkiem przyjemny, na środku pod oknem niewielki stolik, dwa fotele no i dwa łóżka oddzielone od siebie metrową przestrzenią.
Ania usiadła na łóżku i klepiąc rączką prześcieradło zaprosiła mnie bym usiadł obok niej.

– Podobam Ci się? – odezwała się gdy tylko usiadłem i popatrzyła mi głęboko w oczy.
– Tak, bardzo… jesteś piękna – odparłem szczerze.
– Ty również bardzo mi się podobasz, lubię starszych mężczyzn – jej wzrok tym razem powędrował na podłogę niczym speszony choć ja dobrze wiedziałem że tylko udaje.

Postanowiłem zaryzykować. Raz kozie śmierć, moje życie i tak było przegrane, nie miałem już nic do stracenia. Pomału prawą dłonią uchwyciłem ją w karku i zbliżyłem swoje usta by ją pocałować.
– Nie – odrzuciła moją dłoń.
– Przepraszam – było mi strasznie głupio, pochyliłem swoją głowę w dół i usiadłem wyprostowany, położyłem dłonie na swoich kolanach. Zapanowała cisza, oboje patrzyliśmy przed siebie, przynajmniej ja patrzyłem bo w tym momencie nie wiedziałem co ona robi, było mi zbyt głupio by teraz na nią patrzeć czy się odezwać.

Ania wstała i zrobiła dwa kroki przed siebie. Stała do mnie tyłem, mój wzrok wylądował na jej zgrabnych pośladkach.
– Możesz tylko patrzeć, rozumiesz? – odwróciła się na piętach przodem do mnie.
Skinąłem głową w geście mówiącym tak.

Ania pomalutku swoimi rączkami przejechała wzdłuż i wszerz brzuszka, by po chwili głaskać swoje młode jędrne piersi. Zaczęła delikatnie ruszać biodrami i coraz mocniej dłońmi uciskać piersi. Jej rączki ponownie zjechały na brzuszek i lekko ponad pępek podwinęły bluzeczkę. W pępku miała niewielki, okrągły niebieski kolczyk który na jej idealnie płaskim brzuszku wyglądał niczym perła. Jej dłonie zaczęły powolutku podnosić się wraz z bluzeczką odsłaniając piersi, jeszcze chwila i szybkim ruchem zdjęła ją całkiem. Nie mogłem uwierzyć że taka piękność obnaża się przed takim starym prykiem jak ja, nawet w najśmielszych marzeniach nie miałem takich fantazji. Przyglądałem się jej z mocno naprężonym penisem w spodniach gdy tylko zaczęła zsuwać spódniczkę która po chwili bezwładnie upadła na podłogę hotelowego pokoju.
Stała przede mną w czarnych skąpych stringach bardziej przypominających związane sznureczki aniżeli bieliznę. Zaczęła głaskać swoją skórę od karku po uda, bardzo zwinnie omijając jej najdelikatniejsze miejsca. Ja w tym czasie patrzyłem jak zahipnotyzowany.
Obróciła się do mnie tyłem i pochyliła do przodu wypinając tyłek. Powoli zsunęła stringi odsłaniając mi swój rowek między pośladkami oraz różowiutką cipeczkę. Czułem moje serce w żołądku walące niczym rozpędzony pociąg.
Wyprostowała się i w stroju Ewy obróciła przodem do mnie. Miała idealnie opalone ciało bez białych części oraz wygoloną na zero cipeczkę która momentalnie przyciągnęła mój wzrok.

Ania zbliżyła się do mnie i chwytając za moją koszulę szybkim ruchem zdjęła ją. Wiedziałem już że na patrzeniu się nie skończy. Chwyciłem ją za pośladki, ona jednak odrzuciła moje dłonie.
– Miałeś tylko patrzeć, nie możesz mnie dotykać – skarciła mnie głosem nie znoszącym sprzeciwu.

Dziewczyna uklęknęła przede mną i zaczęła rozpinać moje spodnie które już po chwili znalazły się na kostkach. Przez bokserki ugniatała moją męskość i uśmiechała się wesoło patrząc mi prosto w oczy. Jeden ruch i również bokserki znalazły się na wysokości kostek. Ania spojrzała na mojego naprężonego penisa i przetarła językiem usta. Nie był za wielki, 11 centymetrów więc przestraszyłem się trochę gdyż miałem kompleks na jego punkcie.
Ani jednak moja wielkość w cale nie przeszkadzała i pochyliwszy się nad nim jednym ruchem włożyła go całego do ust. Poczułem jej język wędrujący po moim żołędziu. Jęknąłem z rozkoszy jaką mi dawała i zaledwie po 4 ruchach jej głowy wystrzeliłem prosto do jej ust. Dziewczyna ani na chwilę nie przestała nią jednak poruszać przełykając całą moją dawkę spermy i rozpoczynając zabawę jakby na nowo. Idealna kobieta – pomyślałem i położyłem rękę na jej głowie wplątując palce między jej włosy. Ania jednak ręką odepchnęła moją dłoń i powróciła do zabawy. Jej język wędrował na całej długości, czułem jak wkłada go całego do ust i językiem jeździ po jądrach, niesamowite uczucie, pierwszy raz odczuwałem taką przyjemność. Ponownie położyłem dłoń na jej głowie.

– Odwal się z tą ręką, kurwa! – wrzasnęła a w jej oczach zobaczyłem wielką złość.
Zdziwiła mnie a zarazem bardzo przestraszyła. To ona była tutaj panią a ja jedynie marnym narzędziem na drodze jej rozkoszy. Nie byłem głupi, nie ryzykowałem żadną odpowiedzią, mogłem przecież w każdej chwili ją stracić. Odchyliłem się do tyłu i opierając na łokciach patrzyłem jak łapczywie oblizuje mojego penisa. Jak każdego mężczyzny tak i ten widok był dla mnie najpiękniejszym ze wszystkich, cóż w końcu może być lepszego od widoku pięknej dziewczyny pochylonej nad twoją męskością i wkładającą ją do swoich wilgotnych ust.

– Wystarczy – odchyliła się w tył i z zadowoleniem spojrzała na naprężonego do granic możliwości penisa.
Ania wskoczyła na łóżko i kładąc się na plecach mocno rozwarła nogi ukazując mi idealnie ogoloną, różowiutką cipeczkę.
– Liż! – wrzasnęła i opadła głową na łóżko.

Szybko ułożyłem się na brzuchu i przywarłem ustami do jej skarbu. Lizałem każde jej miejsce, wkładałem język do środka i drażniłem jej łechtaczkę. Ania w tym czasie pojękiwała ugniatając swoje piersi. Włożyłem jej jeden, potem drugi i trzeci palec, mocno nimi poruszając nie przestając w tym czasie lizać jej łechtaczki. Pragnąłem jej sprawić jak
największą rozkosz, tak by zapamiętała mnie na długie lata.

– Mocniej! – kolejny raz wrzasnęła i przygniotła łapiąc za włosy moją głowę do łona.
Nie mogłem oddychać, ale nie przejmowałem się tym, liczyła się tylko jej rozkosz. Do uszu wpływały mi coraz to mocniejsze jęki, jej biodra wiły się na wszystkie strony a z cipki wypłynęła masa soków, przeżywała orgazm.

Gdy tylko przestała się wić i jęczeć mocno chwyciła moje włosy i ciągnąc z całych sił podciągnęła głowę tak wysoko że miałem jej usta na wysokości moich. Zaczęliśmy się całować, bardzo mocno, ona wręcz przegryzała moje wargi, czułem lekki smak krwi. Kolejny raz szarpnęła za moje włosy i rozkazała położyć się na plecach co uczyniłem w mgnieniu oka.
Usiadła na mnie okrakiem wbijając mojego naprężonego penisa prosto do wilgotniej cipki. Była bardzo ciasna, czułem jak mnie wypycha. Ania zaczęła z całych sił podskakiwać i opadać na mnie biodrami. Wbiła swoje paznokcie w moją klatkę piersiową i drapała z całych sił. Czułem ogromny ból ale i rozkosz co w tym momencie dawało niesamowity efekt. Mocno uchwyciłem jej podskakujące piersi i ścisnąłem z całym sił. Jęknęła głośno, widać lubiła ból podczas stosunku.
Czując jak na mnie opada wyszedłem jej naprzeciwko i zacząłem ruszać biodrami to w górę to w dół. Podskakiwałem teraz na łóżku wbijając się w nią z ogromną siłą, dziewczyna krzyczała bym robił to jeszcze mocniej używając bardzo wulgarnych słów i uderzając w moją twarz otwartą dłonią. W łóżku była całkiem inną osobą, wstąpił w nią demon seksu, ruszała całym ciałem oddając mu się bez pamięci.

Wtem strząsnął nią kolejny ogromny orgazm, poczułem na penisie skurcze jej pochwy, podskakiwałem teraz najmocniej jak tylko mogłem, Ania wrzeszczała wijąc się niczym marionetka pod wpływem moich ruchów.
Jej orgazm wpłynął i na mnie bo już po chwili w jej spazmach ogromna ilość spermy strzeliła wprost do jej wnętrza. Opadła na mnie bezwładnie wtulając swoje piersi w moją klatę i dysząc w mój kark. Byliśmy wycieńczeni i przemoczeni potem.

– Należy się 500zł – wydyszała po chwili.
– Co?! – warknąłem zdziwiony.
– Dawaj kasę, dziadu – powiedziała już stanowczo.
– Ja nie… – próbowałem coś wymamrotać.
– Żartowałam – zaśmiała się robiąc wesołą minę poczym przyłożyła palec wskazujący do moich ust bym już nic nie mówił.

Usnęła w mych ramionach.

Obudziłem się o 8 rano. Obok mnie nie było już Ani, byłem sam podrapany do krwi na klacie, z przegryzioną wargą i śmierdzący potem. Na podłodze leżały moje porozrzucane ciuchy, zobaczyłem moje spodnie na które od razu się rzuciłem. Ufff – pomyślałem patrząc do portfela, nie zniknął żaden pieniądz choć w sumie za taką noc byłbym wstanie oddać jej wszystko.
Ubrałem się i pojechałem do domu, na szczęście była sobota. Myślałem w kółko o tym co mi się przydarzyło. Nie myślałem że na stare lata, po tym całym paśmie porażek w moim życiu wydarzy się taki cud. Pierwszy raz poczułem że nie jestem nikim, tylko wartościowym facetem który może coś osiągnąć w życiu i podobać się komuś.

O 14 gdy jadłem skromny obiad zadzwonił dzwonek od drzwi.
– Otworzę – rzuciłem do siedzących obok szlachciców i ruszyłem w stronę drzwi.

– Co mogę dla panów zrobić? – spytałem stojąc w uchylonych drzwiach.
– Pan Adam …?
– Tak.
– Jest pan aresztowany. Proszę zachować milczenie, wszystko co pan powie może być wykorzystane przeciwko panu.
– O co niby jestem oskarżony? – pytałem gdy dwaj policjanci zapinali w kajdankami moje dłonie.
– O gwałt – odparł jeden z wyrazem politowania na twarzy.

Tak, tak mój Drogi Pamiętniku ta suka oskarżyła mnie o gwałt. Gdy Cię piszę odsiaduję 2 rok z 8 letniej kary pozbawienia wolności. Siedzę w oddzielnym skrzydle wraz z pedofilami i gwałcicielami. Choć tak nie wiele miałem straciłem i to, nie mam już nic. Żona mnie opuściła, syn się wyparł a mi czyli nikomu została już tylko zemsta i perfekcyjnie budowany plan każdego dnia.

Scroll to Top