Podrywacz na zlecenie

Jestem Tomek i mam 26 lata. Jestem od takim zwyczajnym facetem, przystojnym ale nie na tyle by kobiety ciągnęły do mojej urody. Odróżnia mnie jednak coś od innych facetów – swoim zachowaniem które zawsze jest odpowiednie, mową ciała, tonem głosu potrafię uwieść każdą kobietę.

Tego wieczoru siedziałem w jednym z luksusowych krakowskich klubów, który moim zdaniem w ogóle nie różnił się od innych, no może poza tym że za drinka trzeba słono zapłacić. Siedząc przy barze rozglądałem się w około oglądając ludzi kompletnie mi nie znanych w poszukiwaniu ofiary. Ofiara, hm nie najlepiej to zabrzmiało, ale ja tak to czuję. Kobiety są dla mnie zwierzyną, trofeum, zawieszoną głową na ścianie. Do żadnej nie podchodzę jak do przyszłej żony, w zasadzie nie wiem czy potrafiłbym zrezygnować z tylu piękności dla jednej do końca życia. To chyba nudne kochać się ciągle z tą samą kobietą, chodź może kiedyś gdy poznam tą jedyną, kto wie, no ale czy istnieje ta jedyna? Dla mnie nie, jest to czysty żart i śmiech na sali.

Cholera jasna, nie zdążę, no ale co tam przecież i tak poczekają – pomyślałam kontynuując nakładanie makijażu – będę dziś królową, zresztą jak zwykle.
Jestem Ewa i mam 23 lata. Jestem studentką 2 roku pedagogiki. Kierunek ciężki ale nie dla mnie, nie żebym była jakaś nie wiadomo jak mądra, po prostu jestem piękna: opalone ciało, długie nogi, zgrabny tyłeczek, sterczące piersi, kuszące usta, można by wymieniać bez końca, ale co najważniejsze potrafię to wykorzystać. Kokietując mężczyzn można osiągnąć wszystko, myślą że kontrolują sytuację chodź grubo się mylą. Wystarczy parę spojrzeń, zalotny uśmiech a gdy to nie skutkuje lekko rozłożone nóżki podczas wykładu i już jedzą mi z ręki. Gorzej z profesorkami, no ale od czasu do czasu można coś pokuć by „zaliczyć” te szmaty.

Tryyy, tryyy… – rozległ się dzwonek. Zdążyłam, hurra.
– Cześć, gotowa – bardziej stwierdziła, jak zapytała urocza blondynka.
– Cześć, wyglądacie cudnie – odparłam, poczym wyszłam z mieszkania.
Podczas jazdy trochę rozmowy na temat chłopaków, kosmetyków i nowych ciuszków – miło mijał nam czas, dzięki czemu jakby w mgnieniu oka znalazłyśmy się w naszym ulubionym klubie.

Rozglądając się tak po dużej sali, zauważyłem ją, weszła do klubu wraz z dwoma koleżankami. Cud natury, długie nogi, zgrabna figura, piękna twarz, ciemno brązowe włosy po ramiona. Kobieta marzeń każdego faceta. Ubrana bardzo wyzywająco, długi obcas, krótka czarna miniówa, biała bluzeczka nie zakrywająca pępka w którym tkwił niebieski, odbijający światło kolczyk. Wyglądała jak anioł schodzący z niebios. Wszyscy faceci siedzący nie opodal przyglądali się jej, każdemu jej ruchowi. Kobiety zaś spoglądały na nią z zazdrością, szepcząc między sobą nie miłe słowa na jej temat.
Przy Piękności w ułamku sekundy znaleźli się czterej kolesie. Wszyscy na żelowani, w drogich strojach, typowe placki z dyskotek który myślą że swoją bryką zawojują świat. Widać że się znali, zamienili parę słów, Piękność jednak była dla nich oschła, dało się to dostrzec, spoglądała na nich jakby z góry, spoglądała tak na każdego.

– Siema, dziewczyny wyglądacie dzisiaj wyjątkowo pięknie – stwierdził jeden z czterech kolesi, którzy podeszli do dziewczyn.
– Cześć – odpowiedziały chórem.
Znowu te palanty. Czy oni nie mogą dać nam spokoju. Co oni myślą że są zabawni, przystojni? Dla mnie to zwykle cioty, zresztą jak każdy w tym lokalu. Żaden z nich nie zasługuje na taką kobietę jak ja. Jestem dla nich za dobra. Czy chodź raz mógłby mnie zaczepić miły, przystojny chłopak, który zapragnął by mnie poznać a nie tylko przelecieć. Eh takich facetów chyba nie ma, każdy to bydlak pragnący tyłeczka.

Dziewczyny po krótkiej zamianie zdań z czwórką „przystojniaków” skierowały się ku wolnemu stolikowi.

Od razu poznałem ten typ kobiety. Typowa bogata, zapatrzona w swój ideał laska która wszystkich traktuje jak swoich podwładnych. Ucieszyłem się wiedząc że dziewczyny siadają trzy ławeczki ode mnie, nie będę musiał zmieniać krzesła by być blisko niej.

Koleżanki rozmawiały chwilę, kokietująco co rusz przesuwając dłońmi po włosach, jakby wiedziały że wszyscy na nie patrzą. I nie myliły się, wzrok mężczyzn był na nie skierowany, one dobrze to wiedziały, nie mogły pozwolić sobie na żaden błąd by nie stracić w oczach swoich widzów.

Rozmowa jak zwykle: chłopcy, kosmetyki, ciuszki, plotki na temat innych dziewczyn – niby nudne a takie ciekawe. Rozglądałam się po klubie, widziałam pary oczu skierowane na mnie. Również na nich patrzyłam, co za wraki, nawet nie potrafią nawiązać kontaktu wzrokowego. Gdy tylko patrzę w ich oczy, odwracają wzrok, co za cioty, czy oni nie wiedzą że ja widzę ich strach. W życiu bym się z takimi nie umówiła.

Siedziałem i patrzyłem na nią, dla mnie nie istniały jej koleżanki, moim celem była Ona, czekałem na odpowiedni moment, na moment gdy jej wzrok spocznie na moim. Bez bezpośredniego kontaktu wzrokowego byłem bezsilny, nie mogłem od tak sobie podejść do niej i zaproponować drinka, o nie musiałem to rozegrać, to była wojna, moja wojna którą musiałem wygrać.
Kobiety jak ona uwielbiały uwodzić, uwielbiały testować, uwielbiały być w centrum uwagi, sprawiać by każdy był nią zainteresowany, dlatego często spoglądały niby to ukradkiem na mężczyzn, by się z nimi bawić, by dawać im złudną nadzieję, by wzbudzać w nich pożądanie, wiedziałem o tym i byłem na to przygotowany.
Nareszcie, jej wzrok spoczął na moim, patrzyłem jej głęboko w oczy, wzrokiem zdecydowanego i pewnego siebie mężczyzny. Nie mogłem odwrócić wzroku, musiałem wygrać ten pojedynek, być pewnym siebie by wiedziała że gdy patrzy na mnie swoimi pięknymi oczkami nie wywołuje to na mnie żadnej reakcji, że jest mi obojętna, że to ja kontroluje sytuację, nie ona.

Co jest do cholery, twardy zawodnik, już ja go zniszczę – patrzyłam obcemu, siedzącemu naprzeciwko mnie mężczyźnie prosto w oczy. On jednak był inny, nie peszył go mój wzrok. Patrząc na niego przetarłam lekko językiem po swoich czerwonych ustach. Co jest? Żadnej reakcji z jego strony, nadal na mnie patrzy, prosto w oczy, czy my się znamy? Nie na pewno nie, pamiętałabym go. Ten pojedynek zaczyna mnie męczyć, cholera, czyżbym nie była dla niego atrakcyjna? A może to pedał? O tak, zdecydowanie pedał, ciota, gej. Cholera…

Dziewczyna, jakby speszona odwróciła wzrok do swoich koleżanek.

Wygrana! Wygrałem tą bitwę. Jak zwykle zresztą, pierwszy etap planu zakończony. Nadszedł moment oczekiwania na drugą część, która była najtrudniejszą częścią mojego planu. Musiałem być cierpliwy i poczekać na odpowiedni moment by być pewnym że jej koleżanki nie będą nam przeszkadzać. Chyba każdy wie jak kobieta jest inna sam na sam a gdy jest z koleżankami. Całkiem inna osoba, ja potrzebowałem tej pierwszej, nie popisującej się smarkuli. Dziewczyny zaczęły się krzątać jakby do wyjścia, wiedziałem jednak że nie wychodzą, było za wcześnie.

– Chodźmy potańczyć, co wy na to? – spytała blondynka swoje koleżanki.
– Jasne, chodźmy – przytaknęły dwie pozostałe.

Wstając by przystąpić do ataku modliłem się by nie szły do toalety, tylko nie toaleta powtarzałem. Skierowałem się w jej stronę, szedłem pewnym krokiem, patrząc na nią bez ustanku, chciałem znów przyciągnąć jej wzrok. Dziewczyny już wyszły z ławy i chciały ruszyć na przód, gdy nasz wzrok znowu się spotkał. Tym razem byłem już tuż obok niej. Zaatakowałem.
– Cześć – standardowo rozpocząłem rozmowę patrząc głęboko w jej oczy.
– Cześć – o to ten pedał.
– Jestem już – powiedziałem zdecydowanym głosem.
– Słucham? – odparłam nie wiedząc o co mu chodzi.
– Przyszedłem po tego drinka – kontynuowałem patrząc na nią z poważną minął.
– Jakiego drinka? – trochę się zdziwiłam.
– Tego którego chcesz mi postawić, widziałem to w Twoich oczach gdy na mnie patrzyłaś – mówiąc to uśmiechnąłem się do niej.
– Haha, naprawdę to widziałeś? – wow oryginalny hehe.
– Tak, to i jeszcze wiele innych rzeczy, prawdę mówiąc dowiedziałem się o Tobie wszystkiego – uśmiechnąłem się.

– Hej chodźmy już na parkiet – odezwała się jedna, dotychczas stojąca obok z niecierpliwą miną.
– Parkiet nie ucieknie a ja mogę wyparować, zostań ze mną i porozmawiaj chwilę, chciałbym się przekonać czy to co widziałem jest prawdą – wtrąciłem swoje trzy grosze nie odwracając wzroku od Piękności.
– Za chwilę do was dojdę – powiedziałam odwracając się do koleżanek. Ciekawe co niby widział, zaintrygował mnie, może jednak nie jest pedałem? Zdecydowanie nie. Pewnie kolejny chcący moje majteczki do kolekcji. Poflirtuje z nim troszeczkę a potem odejdę, o tak to na pewno go zaboli. To będzie moja zemsta za tamten wzrok, niech żałuje że już wtedy nie poległ.

Jak zwykle zadziałało. Wyprostowana postawa, pewny wzrok, zdecydowana mowa, uśmiech i jestem z laską sam na sam. Dziewczyna usiadła na swoim miejscu, ja zająłem miejsce naprzeciwko jej, by wciąż móc kontrolować ją wzrokiem.

– No więc co takiego zobaczyłeś w moich oczach? – zapytałam z lekką nutką ciekawości.
– Prawie wszystko, wiem że jesteś inteligentną, wrażliwą osobą. Pod pięknem zewnętrznym masz równie piękną osobowość którą pragnę poznać – typowy bajer na wnętrze, czy one naprawdę są aż tak głupie.
Dziewczyna zaczerwieniła się i prawą dłonią przeczesała fryzurę by ją poprawić.

– Naprawdę? Jesteś bardzo miły – uśmiechnęłam się do niego. W końcu facet który chce mnie poznać i wie że nie jestem pustą lalką do dymania.
– Naprawdę, ale wpierw postaw mi tego drinka – musiałem być konsekwentny w tym co mówię.

Rozmawiałem z nią niemalże na wszystkie tematy, opowiadałem o sobie, o tym że przyjechałem tu na parę dni i mieszkam w hotelu, wysłuchiwałem co ona ma do powiedzenia, żartowałem i komplementowałem. Wiedziałem że dziewczyna podchwyciła przynętę, że się jej spodobałem, musiałem jedynie wytrzymać jeszcze chwilę i dobrze to rozegrać.

Niesamowity facet, taki miły, przystojny i szarmancki. Jeszcze nigdy takiego nie spotkałam. Jest niesamowity. Nie rozmawia ze mną o nie wygodnych tematach czy seksie. Wydaje się być obojętnym na mój wygląd. Chyba się zakochałam.

Rozmawiali tak dłuższą chwilę. Do stołu wróciły jej koleżanki, zostali sobie przedstawieni. Ochoczo we czwórkę rozmawiali pijąc drinki.

– Może zatańczymy? – spytałem Piękność, wstałem i chwyciłem jej dłoń. Wiedziałem że nie odmówi, więc nie czekałem na jej aprobatę.

Po chwili byliśmy już na parkiecie. Objął mnie delikatnie w pasie. Czułam jego gorące dłonie, które powoli zataczały kółeczka na moich plecach. Nie schodził niżej co bardzo mi schlebiało a zarazem irytowało. Byłam gotowa się z nim całować i dotykać. Nie żebym była łatwa.

Cóż za cudowny zapach. Zmysłowe, drogie perfumy. I te jej włosy delikatnie muskające moją twarz. Byłbym wstanie przetańczyć z nią całą wieczność. Powolutku gładziłem jej nagie plecy, gdyż bluzeczkę miała krótką odsłaniającą krzyż. Czułem pod palcami gęsią skórkę zapewne od mojego delikatnego muskania.

Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Chciałam by mnie pocałował, on jednak cały czas zwlekał choć dobrze wiedziałam że tego chce. To całe oczekiwanie na jego pieszczoty strasznie mnie drażniła a zarazem bardzo podniecało.

Chyba już czas ją pocałować. Patrząc jej prosto w oczy, uchwyciłem dłonią jej kark i delikatnie zbliżyłem twarz. Patrzyła na mnie zauroczona poddając się mojemu zabiegowi. Nasze usta spotkały się, mocno trzymałem jej głowę delikatnie muskając językiem jej język. Tkwiliśmy w delikatnym pocałunku a świat w około wirował nie zwracając na nas uwagi.

Jego pocałunek był taki delikatny a zarazem twardy. Trzymał moją głowę władczo, tak że nie mogłam uciec a całował bardzo delikatnie, ledwo odczuwałam jego usta. Języki wirowały między sobą w tanecznym kroku. Było cudownie. Uchwycił moją dłoń i skierowaliśmy się do wyjścia, nie protestowałam, pragnęłam go najmocniej na świecie. Po drodze oznajmiłam dziewczynom że wychodzimy.

Podszedłem z nią do mojego samochodu. Audi A3, gdy tylko go zobaczyła uśmiechnęła się szeroko. Wiedziałam że ta pusta lala jak nie na mnie poleci już na pewno na samochód, który w zasadzie nie był mój, pożyczyłem go od kumpla „gangstera” na parę dni. Otworzyłem jej drzwi, za co dostałem buziaka w policzek i już po chwili jechaliśmy do mojego pokoju hotelowego.

Jechaliśmy ulicami miasta, niesamowity samochód, mówił że mu się powodzi ale to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Wokół ciemność, błysk reflektorów, nieznani mi ludzie. Widziałam jak patrzy na moje długie nogi, był bardzo opanowany. Rozmawialiśmy o jego pracy, ja jednak byłam myślami gdzie indziej. Chciałam go poczuć, wtulić się w jego ramiona, pragnęłam być już w jego pokoju.

Wjechaliśmy windą na 4 piętro jednego z bardziej luksusowych hoteli Krakowa. Cały czas trzymałem jej dłoń, czułem jak się poci, była rozpalona. Kolejny raz otworzyłem jej drzwi, weszła pierwsza i rozejrzała się.
– Napijesz się? – spytałem widząc jej fascynację pokojem.
– Jasne – odparłam. Pokój był niesamowity, idealnie dopasowane kolory, wielkie łóżko, duży żyrandol, telewizor, łazienka. Pierwszy raz byłam w takim hotelu, jedna noc musi tu kosztować majątek, ucieszyłam się wiedząc że słono zapłaci za moją bliskość.
Podszedł do mnie powoli, lecz zdecydowanie i wręczył kieliszek z szampanem.
– Za nowe, niesamowite znajomości by przerodziły się one w niezapomniane chwile na wieki – powiedziałem spokojnie i stuknąłem w jej kieliszek.

Po wypiciu łyka, Tomek wziął mój kieliszek i położył na blacie stołu leżącego nieopodal, poczym wrócił i mocno wbił się w moje usta. Całowaliśmy się mocno, mocniej niż w klubie chodź nadal bardzo zmysłowo. Facet potrafił wyczyniać cuda swoim językiem doprowadzając mnie do pełnej ekstazy. Czułam jego dłonie ocierające się o moje pośladki skryte delikatnym materiałem miniówki. Był tak delikatny swoją siłą jak żaden wcześniejszy. Oddawałam się jego pieszczotom bez pamięci.

Opuściłem jej wilgotne usta i skierowałem twarz na jej kark. Wiedziałam że kobiety to lubią. Całowałem delikatnie nie przestając masować jej pośladków i pleców. Słyszałem jak lekko pojękuje. Chwyciłem jej bluzeczkę od dołu i zacząłem ją ściągać. Dziewczyna podniosła ręce do góry pozwalając się wyswobodzić.

Całował moje sutki, brał je do ust i próbował wyssać sprawiając mi tym wielką rozkosz. Jego rączki rozsunęły suwak miniówki która opadła na podłogę między moimi nogami. Przez czarne stringi czułam jego dłoń, ocierał palcami o mokre miejsce delikatnej bielizny. Znów wbił się w moje usta.

Stojącą w samych stringach rozgrzaną dziewczynę wziąłem na ręce i zaniosłem do łóżka kładąc na plecach. Rozłożyła nóżki. Położyłem się obok niej i zacząłem pieścić. Lekko przegryzałem jej sutki, głaskałem cipeczkę przez wciąż nie zdjęte stringi. Dziewczyna wierciła się w spazmach rozkoszy. Było jej dobrze. Poczułem jej dłoń na spodniach w miejscu naprężonego penisa.

Był twardy jak stal. Ugniatałam go przez spodnie. On w tym czasie odchylił na bok paseczek stringów i włożył w moją mokrą cipkę palec. Poruszałam biodrami stymulując się jego wyprostowanym paluszkiem. Było niesamowicie.
Nagle przerwał, wyciągnął paluszek i wyprostował się.
– Mam dla Ciebie małą niespodziankę – powiedziałem do zawiedzionej dziewczyny, poczym wyciągnąłem dwie jedwabne przepaski z szafki obok.
– Po co to? – spytałam.
– Jedna na Twoje oczka, druga na rączki – uśmiechnąłem się do niej – gwarantuję że nie zapomnisz tego wieczoru do końca życia.
– Do końca życia? No dobrze – zgodziłam się, chodź nie pewnie, jeszcze nigdy tak tego nie robiłam, wiedziałam że będę zdana na jego łaskę i to mnie podkusiło.

Ścisnąłem jej rączki i zawiązałem jednym końcem jej dłonie w nadgarstkach, drugi zaś przywiązałem do żelaznych poręczy łóżka od strony ściany. Dziewczyna wygięła się w łuk i zamruczała jak kotka.

Po związaniu rączek, przepaską zawiązał mi oczy. Nic nie widziałam. Byłam całkowicie zdana na jego łaskę, czułam się jednak bezpiecznie.
Znów zabrał się do pieszczenia mojego ciała. Jego paluszek ponownie wylądował w cipce a język w ustach. Byłam rozpalona do granic możliwości. Pragnęłam go tak bardzo. Pierwszy facet któremu na mnie zależało, zależało na sprawieniu rozkoszy a nie prostym, szybkim wydymaniu. Czułam jego dłonie na całym ciele, całował mnie gdzie tylko mógł. Płonęłam.

Puk, Puk, Puk – usłyszałam gdzieś daleko.
– Zaczekaj kotku, zobaczę kto to – szepnąłem jej do ucha by ją uspokoić.

Zamarłam ze strachu. Któż to może być? Czego chce. Byłam tak bezsilna w tym momencie. Po ciele przeszły mnie dreszcze. Słyszałam kroki Tomka które cichły z każdym ruchem. Skrzypienie otwieranych drzwi.

– Witam panowie – szeptałem by mnie nie słyszała.
– Wszystko w porządku?
– Jak najbardziej, leży przywiązana na łóżku, ma zasłonięte oczy nie zobaczy was.
– Dobrze więc, tu są pieniądze – odparł inny i wręczył mi wypchaną kopertę.
– Życzę miłej zabawy – rzuciłem do stojących obok sześciu chłopaków, „kolegów” z roku Ewy i skierowałem się długim korytarzem.
– Teraz dziwka pożałuje – usłyszałem jeszcze, gdzieś daleko za plecami.

– Tomek? Tomek? Jesteś tu? – pytałam cichutko słysząc kroki i stukot zamykanych drzwi.
– Nie ma tu żadnego Tomka – powiedział jeden zdejmując spodnie.

Zszedłem na dół, wsiadłem do Audicy i z wyrzutami sumienia ruszyłem do domu. Miałem do przejechania ponad 600 kilometrów.

Scroll to Top