Klara V

Pani Lena przerwała Karolkowi i powiedziała do swoich przyjaciółek dość satysfakcjonującym głosem:
– Nie uważacie moje drogie panie, że nasz chłopaczek staje na wysokości zadania i opowiada coraz ciekawsze rzeczy?
W podobnym tonie do dyskusji przystąpiła pani Marta:
To wręcz rzecz nieprawdopodobna, co one z nim wyprawiały?! I Marcelina i Cecylia chyba były niesamowitymi kobietami, skoro udało im się zrobić takiego kochanka z dwunastoletniego chłopca! Niespotykane! – nie mogła wyjść z podziwu.
– No właśnie! One go po prostu wykorzystały – dodała z tym samym zacięciem pani Nina.
– Och – żachnęła się pani Sabina, – a wy co takie święte? Do zrobienia kochanka z naszego Karolka była przecież droga jeszcze daleka. Zresztą,wiecie co mam na myśli, prawda? – i uśmiechnęła się porozumiewawczo, po czym kontynuowała: – spoglądając na to zagadnienie z jego strony, musiało mu przecież być całkiem przyjemnie, gdy tak sobie leżał na tym wspaniałym biuście siostry Cecyli – i spoglądając na niego nieco drwiącym wzrokiem dodała: – Prawda Karolku?
Chłopiec na samo tylko wspomnienie o tym znów poczerwieniał i jakoś wcale nie popierał optymizmu w tej sprawie pani Sabiny. Stał i po prostu milczał, zupełnie nie wiedząc, co powiedzieć.
Ale pani Lena, jak zawsze, była bardzo czujna w takich sytuacjach i zareagowała natychmiast:
– No i czego stoisz jak słup soli? Odpowiadaj! Miło się spało z siostrą Cecylią?
Trwało chwilę nim odpowiedział cichutkim głosem:
– Tak.. proszę pani…
– A nie mówiłam? – ucieszyła się pani Sabina. – Wiedziałam, że tak będzie. To przecież sama przyjemność dla takiego dwunastolatka, jak nasz chłopaczek, móc sobie poleżeć i przytulić się do tak wspaniałego biustu, jakim szczyciła się siostra Cecylia i Marcelina!
– A skąd ty wiesz że siostra Cecylia i siostra Marcelina miały tak wspaniałe biusty? Co taki dwunastolatek – wskazała na Karolka – może wiedzieć o wielkości i zarazem wspaniałości biustu u każdej z kobiet? – to pani Nina tak szczerze powątpiewała.
– Skoro masz takie wątpliwości, zaraz postaramy się je rozwiać – i pani Sabina zwróciła się niby poważnym tonem do zawstydzonego chłopca: – Jak sądzisz wedle tego mniemania, czy siostry miały duże biusty?
Po tym pytaniu zapadła dość długa chwila milczenia, która była przede wszystkim bardzo kłopotliwa dla Karolka. Czuł, jak robi się jeszcze bardziej czerwony, ale jednocześnie wracając wspomnieniami do tamtych chwil, niespodziewanie poczuł jak robi mu się dziwnie przyjemnie, gdy oczyma wyobraźni przenosił się swą twarzą w te wielkie, miękkie i ciepłe piersi.
Ale panie nie miały zamiaru czekać w nieskończoność. Pani Lena pomogła mu oprzytomnieć:
No no, z tego co widzę, nasz chłopaczek bardzo się rozczulił wspominając tamte biusty – zaczęła kpiącym tonem i gdy wszystkie panie cichutko zachichotały, zaproponowała wszem i wobec: – Moje drogie panie. Sądzę, że powinnyśmy ułatwić mu odpowiedź na to pytanie.
– A to niby w jaki sposób?- zapytała pani Nina, wykazując spore zainteresowanie.
– Ustawmy się w szeregu i niech nasz chłopczyk dokona osobiście porównania naszych biustów z biustami owych sióstr. Co wy na to?
Jestem jak najbardziej za! – przytaknęła pani Sabina, stając w szeregu jako pierwsza.
W ślad za nią poszły pozostałe panie, uśmiechnięte! Każda z nich starała się wyeksponować swój biust maksymalnie spod materiału dość mocno obcisłych sukienek. Pani Lena spojrzała na niego i wesoło powiedziała:
– No Karolciu, przyjrzyj się dobrze naszym biustom i powiedz, która z nas ma taki sam, lub też najbardziej podobny biust do biustu siostry Cecyli!
Wszystkie panie miały wesoły wyraz twarzy, ale Karolkowi jakoś nie było specjalnie do śmiechu. Był po prostu coraz bardziej zawstydzony, stojąc przed czterema parami piersi. Jednak mimo wszystko zdawał sobie sprawę z tego, że prędzej czy później musi udzielić jakiejś odpowiedzi. Starał się więc skupić i w końcu westchnął ciężko i rzekł:
– Pani… Sabina.
Nie wiadomo czemu, wszystkie się roześmiały a pani Sabina wyciągła w jego kierunku ręce i powiedziała do niego nad wyraz czule:
– No chodźże do mnie ty mój słodziutki chłopczyku. Muszę cię naprawdę czule i mocno przytulić za tak nieoczekiwane wyróżnienie! No chodź! – wciąż zapraszała go do siebie dłońmi.
Ociągał się i drżał, gdy podchodził do pani Sabiny. W końcu jednak znalazł się w zasięgu jej rąk, które natychmiast go pochwyciły i mocno przytuliły do swego dużego i jędrnego biustu.
Karolek od razu znów poczuł tę dziwną przyjemność ogarniającą całe jego ciało. Identyczne odczucia jak wówczas, gdy znajdował się twarzą na biuście siostry Cecyli.
Pani Sabina dość długo go tak mocno przytulała do swego biustu, aż w końcu pani Lena odezwała się niby zaniepokojonym głosem:
– Sabino, wypuść go już wreszcie z tego swojego wyróżnionego biustu. Chłopak się nam jeszcze udusi! – i wszystkie panie roześmiały się w głos.
– Nie obawiajcie się. Na pewno go nie uduszę i to choćby z jednej prostej przyczyny: przecież ma nam jeszcze tyle ciekawych i niesamowitych historii do opowiedzenia, że aż hej! – i uwolniła Karolka z objęć swych piersi, ale przytrzymała jeszcze na chwilę dłonie na jego ramionach i rzekła do niego: – A poza tym, Karolek zapewne bardzo lubi, gdy jest przytulany do piersi, prawda? – spojrzała na niego tak przenikliwym wzrokiem, że emocje spotęgowały się u niego!
Trwało chwilę, nim ogromnie zawstydzony z towarzyszących mu emocji, odpowiedział cichutkim głosem:
– Tak… proszę pani… – i wlepił wzrok w podłogę.
– No widzisz sama, droga Leno. Już ja dobrze wiem co lubią tacy chłopcy jak nasz Karolek – powiedziała uśmiechnięta pani Sabina.
– Mimo wszystko – zaczęła niespodziewanie pani Marta nad wyraz poważnym tonem, – uważam, że zakonnice powinny nie dopuścić do tego, by ta Weronika wyczyniała z nim takie rzeczy. Potem się dziwicie, że nie dość, że lubią być przytulani do kobiecych biustów, to w dodatku zapewne jeszcze lubią gdy dotyka się ich piptaczki, czyż nie tak? – spojrzała nieco surowym tonem na Karolka.
Ku zaskoczeniu samego Karolka, w jego obronie stanęła ponownie pani Sabina:
– A ty znowu swoje Martusiu – roześmiała się. – Co ty jesteś taka święta? A poza tym, nie podzielam twojej opinii.
– A to niby, dlaczego? – zaciećwierzyła się pani Marta.
– Już ci przedstawiam swoje argumenty. Po pierwsze, siostra Weronika wcale nie jest już dziewczyną, a młodą zakonnicą…
– A to jest jakaś różnica w wieku? – obstawała przy swoich racjach pani Marta.
– Och Marto, daj jej skończyć – wtrąciła pani Nina.
– No właśnie – przytaknęła pani Sabina i kontynuowała: – Nie będę się teraz rozwodzić nad tym problemem. A drugi mój argument to fakt, iż przecież ona wcale go nie pieściła Bóg wie jak długo! To tylko kilka chwil trzymania jego piptaczka, czyż nie tak właśnie było?
Do rozmowy włączyła się pani Lena:
– Sabina ma rację. Przecież siostra Amelia nie dopuściła by to tego, by w klasztorze przebywały jakieś dziewczęta z nowicjatu.
– A to niby dlaczego? – znów wtrąciła pani Marta.
– Z bardzo prostej przyczyny: przecież przez całly czas zawsze w klasztorze przebywało kilku, a nawet kilkunastu chłopców i siostra Amelia nie mogła by sobie pozwolić na jakieś niebezpieczeństwo, ryzyko, które mogło by się przyczynić do złej reputacji klasztoru. A skoro siostra Weronika miała już święcenia i była… jakby to powiedzieć pełno prawną zakonnicą, to w takim razie musiała być już co najmniej dwudziestoletnią kobietą! – zakończyła swoją kwestię pani Lena.
Dopiero po tych argumentach pani Marta nieco się zadumała i po chwili innym już tonem powiedziała:
– No, chyba przekonały mnie wasze argumenty. Przyznaję wam rację.
Pani Lena jakby w ogóle nie słuchając swojej przyjaciółki, powiedziała po chwili:
– A wiecie co? Tak właśnie sobie pomyślałam teraz, że byłoby bardzo interesujące kazać takiemu chłopaczkowi jak nasz Karolek ściągnąć majty przed gronem jakiś młodych dziewczyn. Nie sądzicie?
Zapadła chwila ciszy. Karolek słysząc te słowa, aż cały zadrżał z przerażenia!
– Wiesz Leno? To byłaby chyba świetna zabawa! – powiedziała pani Nina ze śmiechem.
– O tak! Byłoby to niezłe widowisko! – poparła myć równie zachwycona pani Sabina.
Pani Marta podeszła do tej propozycji bardziej sceptycznie, mówiąc spokojnym głosem:
– Chyba przesadzacie wszystkie. Myślicie, że takie młode dziewczyny, mające po szesnaście, siedemnaście lat, nie wiedzą co tacy chłopcy noszą w majtach? Mogę się założyć, że doskonale wiedzą jak wyglądają takie młode piptaczki.
– Wcale nie przeczę, że widziały, ale jestem chyba wręcz pewna tego, że u tak młodego chłopca jak nasz Karolek, nie miały okazji obejrzeć sobie sopelka. A gdyby im tak urządzić taki niecodzienny pokaz, to mogę się założyć, że miały bo mokro w majteczkach z emocji – skomentowała pani Nina.
– Ależ moje drogie, po co się kłócić i przegadywać? Nie lepiej po prostu urządzić taki pokaz i przekonać się po ich reakcjach? Nie sądzicie?
– Tak! Właśnie tak! To jest myśl! – ucieszyła się pani Nina.
– A jakby miało to wyglądać od strony technicznej? – zaciekawiła się pani Sabina.
Lena wyjaśniła szybko:
– Bardzo prosto. Modela już mamy – wszystkie spojrzały za nią na przerażonego Karolka, – a za kilka dni u mnie w szpitalu rozpoczynają praktykę dziewczyny z szkoły pielęgniarskiej. Wybiorę powiedzmy trójkę z nich i zaproszę pod jakimś pretekstem do mnie do domu. A zorganizuje się to tak, że przyjdą w tym samym czasie co nasz Karolek na zastrzyk. I wówczas zrobimy sobie pokaz i poznamy jego rezultaty! – pani Lena była bardzo zadowolona z swego pomysłu.
– O, to fantastyczny pomysł! – rozradowała się bez granic pani Lena.
– Ale będzie widowisko?! – poszła w jej ślady pani Sabina, a po chwili i pozostałe panie.
Gdy panie nieco ochłonęły, pani Nina jako pierwsza spojrzała na Karolka uważnie i po chwili rzekła:
– O, zobaczcie moje drogie, nasz chłopiec strasznie pobladł! – i zachichotała.
– Pewnie chce siusiu, prawda Karolku? – zapytała pani Sabina troskliwym tonem.
– Oj Sabinko, ciągle nieodparcie starasz się go uwieźć do łazienki – powiedziała wesoło pani Marta i zaraz też dodała: – On zbladł wcale nie od siusiania, a od zapowiedzi Leny. Przecież dla niego to będzie straszne upokorzenie obnażyć się przed gronem dziewczyn i zaprezentować swoje klejnociki w majtach – również zachichotała.
A pani Sabina od razu dodała w tym samym tonie:
– Nie dość tego, to jeszcze będą miały przecież wyaśmienitą zabawę, gdy zobaczą w jakich majtach chodzi nasz chłopczyk! – i wszystkie parsknęły kpiącym śmiechem.
Gdy nieco ochłonęły, znów odezwała się pani Sabina:
– Karolku, powiedz nam szczerze, czy już kiedyś miałeś okazję ściągać swoje majty przy dziewczynach?
Karolek nie odpowiedział, bowiem właśnie wróciły mu wspomnienia z kilkudniowego pobytu w sanatorium, gdzie przebywał na dość szczegółowych badaniach.
– No odpowiadaj! – ponaglała pani Lena.
Opamiętał się i odpowiedział cichym głosem:
– Nie… proszę pani… – skłamał, po prostu skłamał. Nie miał po prostu odwagi pryznać się, że właśnie w sanatorium przeżywał takie upokorzenia , połączone z wielkim zawstydzeniem.
– No to rzeczywiście będziemy miały wykwintną zabawę – stwierdziła dobitnie pani Sabina, po czym zwróciła się do pani Leny: – Postaraj się moja droga wybrać odpowiednie dziewczyny. Takie najlepiej w wieku siedemnastu lat, bo to byłby chyba najlepszy wiek dla naszego Karolcia.
– I takie właśnie będą! – potwierdziła pani Lena i kontynuowała: – Już chyba nawet wiem, które z nich to będą. Pamiętam z zeszłego roku kilka dziewczyn, którym bardzo podobało się na oddziale dziecięcym, a nad wyraz opiekuńcze były wobec takich chłopców jak nasz Karolek!
– No to rzeczywiście muszą być dziewczyny z odpowiednimi predyspozycjami – stwierdziła wesoło pani Nina.
– Wystarczy chyba tych planów – zmieniła nagle kierunek pani Lena. – Zapomniałyśmy o naszym Karolciu. No – zwróciła się do niego, – opowiadaj dalej swoje przygody w klasztorze.
Panie wróciły na swoje miejsca, a Karolek po krótkiej chwili wytchnienia, zaczął opowiadać dalej… .
– Gdy wyszli na korytarz, siostra Cecylia nagle się zatrzymała i powiedziała:
– Och, zupełnie bym zapomniała. Musimy go przecież jeszcze zaprowadzić na zastrzyk.
– No tak – przytaknęła siostra Marcelina. – Ma dostawać dwa zastrzyki dziennie. Zaprowadź go więc, a potem zabierz do kuchni.
– Karolek aż zadrżał, gdy usłyszał o zastrzyku. Nie miał jednak sporo czasu na zastanawianie się nad tym, bowiem już po chwili znaleźli się pod gabinetem.
– W środku oczekiwały go już siostra Maria i siostra Sylwestra.
– Przyprowadziłam wam pupę do zastrzyku! – wesoło oznajmiła siostra Cecylia.
– Jak to miło! Już nie m mogłyśmy się doczekać! – odrzekła w tym samym tonie siostra Maria.
– Pochichotały jeszcze przez chwilę, zawstydzając tym samym chłopca jeszcze bardziej, po czym siostra Cecylia rzekła:
– Zostawiam go wam więc. Po zastrzyku zaprowadźcie go do kuchni, do siostry Teresy.
– Oczywiście oczywiście – odpowiedziała siostra Sylwestra.
– Gdy siostra Cecylia opuściła gabinet, siostra Maria zaczęła przygotowywać zastrzyk. Chyba już tradycyjnie przeciągała całą tę procedurę jak poprzedniego dnia.
– Po dłuższej chwili uniosła przed siebie strzykawkę i z uśmiechem na twarzy powiedziała:
– No Karolku, dawaj pupę!
– Ja mu pomogę – zaoferowała się siostra Sylwestra i zwróciła się bezpośrednio do Karolka: – Chodź do mnie.
– Mimo narastającego z ogromną szybkością strachu przed bólem, podszedł do niej posłusznie. Doskonale pamiętał jak boli taki zastrzyk.
– Ledwie znalazł się przed siostrą Sylwestrą, złapała go za kark, pochyliła stanowczo w dół i lokując jego głowę między swymi udami, uzupełniła polecenie: – Ręce na plecy!
– Gdy wykonał jej polecenie, podniosła mu habit na plecy i spoglądając na jego majty, powiedziała ze śmiechem:
– Zobacz Mario, Cecylia z Marceliną założyły mu piękne majty, jak zwykle różowe. A ciekawe, co pod nimi?
– W mgnieniu oka ściągła mu pierwsze majty i przypatrując się drugim, rzekła nie mniej wesołym tonem:
– O, dziś niebieskie! I jakie grube!
– Nie mniejsze zainteresowanie wykazała siostra Maria. Podeszła bliżej i po chwili bardzo zainteresowanego spojrzenia, powiedziała z uznaniem:
– Rzeczywiście! Bardzo gustowne majtochy – i po chwili dodała nieco bardziej kpiącym głosem: – Kinga z Weroniką będą miały co oglądać! – i obie zachichotały.
– Karolek czuł jak narasta w nim coraz większe zastraszenie, wymieszane z zawstydzeniem, ale nic nie mógł na to poradzić.
– Gdy siostry nieco opanowały swój chichot, siostra Maria powiedziała:
– A teraz przemyjemy pupcię naszemu chłopczykowi.
– Po chwili poczuł dotknięcie namoczonego wacika, a już w następnej chwili, rozpoczął się kolejny koszmar zastrzyku! Nie dość, że igła była naprawdę gruba i samo jej wbicie sprawiało wielki ból, to aplikacja zastrzyku zdawała się nie mieć końca! Początkowo starał się zapanować nad łzami, ale w końcu nie wytrzymał i popłynęły strumyczkami. A ból wciąż zdawał się nie mieć końca!
– Gdy siostra Maria w końcu wyjęła igłę z pupy, dała mu w to samo miejsce dość solidnego klapsa, po czym z drwiącym uśmieszkiem powiedziała:
– No i po wszystkim!
– Siostra Sylwestra uwolniła go z swych udowych objęć i widząc jego zapłakaną twarz, powiedziała:
– Popatrz siostro, nasz chłopaczek rozpłakał się!
– Siostra Maria stanęła obok siostry Sylwestry i przez chwilę bacznie mu się przyglądała, po czym nie ujmując drwiny w swoim głosie, oświadczyła:
– No, nie ma już co płakać. Przyzwyczaisz się z czasem do tych zastrzyków. A tak przy okazji, to radzę ci nie płakać. Gdy siostra Justyna dowie się o tym, a nie daj Boże sama zobaczy jak płaczesz za każdym razem, to może się tak zdenerwować, że zrobi ci zastrzyk w samego… piptaczka! – i obie parsknęły śmiechem!
– Karolek z taką wizją, rozpłakał się jeszcze bardziej!
– No wciągaj majtochy i idziemy do kuchni! – poleciła siostra Sylwestra.
– W kuchni czekały już na niego z wielkim utęsknieniem Kinga z Weroniką.
– Ledwie Karolek wszedł, od razu zauważyły, że jest zapłakany. Weronika natychmiast zapytała:
– Co mu się stało?
– Siostra Maria uśmiechnęła się i wyjaśniła:
– Och, nic takiego się nie stało. Dostał tylko zastrzyk i chyba nieco zbyt bardzo go boli pupcia…
– Boli cię? – wpadła jej w słowo Kinga, zwracając się do wciąż marzącego się Karolka.
– Pokiwał głową i cichym głosem odpowiedział:
– Tak…
– Siostra Maria dodała jeszcze kpiąco:
– Musicie dzisiaj więc uważać na jego pupsko podczas tych waszych zabaw! – i wszystkie roześmiały się, co jeszcze bardziej upokorzyło Karolka.
– Gdy siostry Maria i Sylwestra pożegnały się i wyszły, Weronika zaproponowała Kindze:
– Słuchaj, może zabawimy się trochę? Mamy jeszcze trochę czasu.
– A siostra Teresa?
– Ach, na pewno nie wróci wcześniej jak za godzinę. Więc co? Zabawimy się?
– Kinga zastanowiła się przez chwilę, po czym rzekła:
– No dobra. Co chcesz zrobić? – i po chwili znów jakby zatroskanym głosem dodała: – Ale wiesz przecież, że siostra Teresa kazała nam oszczędzać jego pupę. Pamiętasz jak mówiła, że jest niezadowolona, gdy zabawiamy się z nim podczas jej nieobecności.
– Wiem wiem, ale przecież nie musimy wcale grać w rozbieranego. Można przecież coś innego wymyśleć.
– Na przykład?
– Możemy na przykład sprawdzić jakie ma majty dzisiaj i jak wygląda jego pupsko po zatsrzyku.
– Dobry pomysł! – ucieszyła się Kinga. – Wiesz co? Lepiej może zamknę drzwi, by przypadkiem nie weszła jakaś młoda siostrzyczka i nie zgorszyła się zawartością majtów Karolka! – i obie się roześmiały.
– Ależ ty się troszczysz o niego Kingo! – drwiła sobie Weronika. – Ale prędzej czy później i tak się dobiorą do niego. Zobaczysz. Ale nie traćmy czasu.
– Rozsiadły się wygodnie i przez dłuższą chwilę uporczywie wpatrywały się w niego, co go jeszcze bardziej deprymowało.
– W końcu z uśmiechem na ustach Weronika powiedziała:
– No, chodź tu do nas. Podejdź bliżej.
– Mimo sporych i chyba wręcz przerastających go obaw, podszedł niezdecydowanym krokiem do zakonnic.
– Podnieć habit i trzymaj go tak w górze – uzupełniła swoje polecenie.
– Drżącymi dłońmi uniósł wolno habit w górę. Weronika przyciągnęła go bliżej i powiedziała:
– Zobacz Kingo. Znów ma różowe majty. Ciekawa jestem, która to tak jest zakochana w tym kolorze, Cecylia czy Marcelina? – i obie zachichotały.
– Czerwieniąc się do granic, po chwili poczuł, jak Weronika kładzie mu dłoń na pupie i głaszcze ją przez majty! Zadrżał cały, ale na tym nie było koniec. Po chwili przeniosła dłoń na jego… krocze i znów przez majty zaczęła głaskać jego klejnociki. To było tak „odurzające” dla niego, że natychmiast zwarł uda!
– Weronika porozumiewawczo spojrzała na Kingę i pchając go w jej stronę, powiedziała:
– Zobacz sama, jakie grube ma te majty!
– Kinga prawie w tej samej chwili zupełnie niespodziewanie wpakowała mu dłoń między uda, oczywiście lokując ją na jego klejnocikach!
– Karolek znów odruchowo zwarł uda, co wywołało w nich rozbawienie!
– Po chwili Kinga powiedziała:
– Rzeczywiście grube te majtochy, ale przyznać trzeba, że w dotyku naprawdę miłe!
– Był tak zawstydzony, że wciąż wpatrywał się w podłogę, co postanowiła wykorzystać Weronika:
– Karolku, dlaczego nie patrzysz na nas? Czyżby nie podobałyśmy ci się? – zapytała kpiącym tonem.
– Zmusił się do podniesienia głowy, ale gdy ujrzał rozbawione na całego twarze zakonnic, poczuł się jeszcze bardziej upokorzony.
– Popatrz Kingo, nasz chłopiec znów się bardzo zawstydził! – i po kolejnej parti szyderczego śmiechu, Weronika powiedziała: – Kingo, ściągnij mu te majty i zobaczmy wreszcie co też tam ma pod spodem!
– Kinga w jednej chwili złapał za gumkę majtochów i jednym sprawnym pociągnięciem opuściła mu je do kolan! Gdy ujrzała przed sobą następne niebieskie, w ułamku sekundy ponownie ulokowała dłoń między jego udami w kroczu!
– Karolek aż zesztywniał cały!
– Kinga przez kilka chwil sprawdzała materiał majtochów, po czym popychając go w stronę Weroniki, powiedziała:
– Zobacz te! Też chyba takie grube.
– Weronika złapała go jedną dłonią za pupę, a drugą wpakowała mu między uda, oczywiście oddając się namiętnemu sprawdzaniu ich grubości przez kilka dłuższych chwil.
– Karolek cierpiał straszne psychiczne męki, ale nie był w stanie nic przeciwdziałać! Naprawdę nic!
– Po chwili powiedziała:
– Rzeczywiście, te też są takie grube – i nie przerywając „badania dodała: – Marcelina z Cecylią chyba nieco przesadzają z grubością tych majtochów. Przecież wystarczyłaby jedna taka gruba para. A co dopiero będzie zimą?
– Będą zakładały mu po trzy pary! – wypaliła Kinga i obie parsknęły głośnym śmiechem.
– A to by dopiero zabawnie wyglądało! – dodała jeszcze Weronika i kolejna salwa śmiechu!
– Trwało chwilę nim się opanowały z tym szyderczym śmiechem.
– No, czas najwyższy zajrzeć, co też tam nasz chłopaczek ma w majtach – stwierdziła Weronika.
– Zaczęła powoli ściągać majty, a gdy były już na jego kolanach, odsunęła go nieco od siebie, by mieć jak najlepsze pole widzenia. Ledwie ulokowała na jego skarbach swój wzrok, Karolek doznał kolejnego paraliżu. Weronika umyślnie przeciągała to badawcze spojrzenie. W końcu jednak rzekła:
– Wszystko na swoim miejscu i chyba w porządku. Zobacz sama Kingo.
– Kinga przeciągnęła go przed siebie i znów przez kilka upokarzających chwil dla niego, wpatrywała się uporczywie w jego skarby. Jej ocena była jednak bardziej skrótowa:
– Masz rację. Sopelek dynda jak należy! – i znów się roześmiały drwiąco.
– Karolek był już tak upokorzony, że aż ponownie w jego oczach pojawiły się łzy!
– Weronika przeciągła go na powrót do siebie i obracając go tyłem, powiedziała:
– No, zobaczymy jak tam wygląda pupa po zastrzyku!
– Już po chwili kolejne kilkadziesiąt upokarzających sekund, gdy to Weronika z Kingą z wielką uwagą przyglądały się jego pupie!
– Pierwsza odezwała się Kinga:
– coś mi się zdaje, że siostra Maria nieco przesadziła z tym zastrzykiem…
– Jak Marcelina z Cecylią z tymi majtami – dodała wesoło Weronika.
– Właśnie. Zobacz, pupa w miejscu po zastrzyku jest zaczerwieniona, ale… – zadumała się na chwilę, – nie będzie to chyba w niczym przeszkadzać, byśmy jednak zagrały w rozbieranego. Kilka klapsów żadnej krzywdy mu przecież nie zrobi!
– Weronika zaraz dodała:
– A co będzie, jak narazi się siostrze Teresie? Wtedy już dla jego pupska nie będzie żadnych względów, tak jak wczoraj.
– No właśnie Karolku. Musisz dzisiaj bardzo uważać, albo też raczej bardzo się starać, by nie podpaść siostrze Teresie. Bo jak podpadniesz to będzie „Przeoryszą” na gołe pupsko! – dodała Kinga z wielką troską w głosie.
– Zachichotały jeszcze przez chwilę, po czym Weronika powiedziała wesoło:
– No wystarczy tych pokazów. Wciągaj majty! Trzeba ci dać śniadanie.
– Gdy Karolek właśnie kończył jeść, do kuchni weszła siostra Teresa. Spojrzała na Kingę i Weronikę nieco tajemniczym wzrokiem, po czym zapytała je:
– A wy co takie zadowolone? Pewnie już dobierałyście się do niego, co?
– Weronika chciała coś powiedzieć, ale widząc, że siostra Teresa siada za stołem i przywołuje do siebie Karolka, zaniechała tego zamiaru.
– Siostra teresa wyciągnęła w jego stronę dłoń, gdy podchodził do niej. Karolek oczywiście okazał jej należyty szacunek, całując jej dłoń.
– Gdy uznała jego gest za zadawalający, oznajmiła mu:
– Wracam właśnie od siostry Przełożonej. Zmieniła nieco twój rozkład obowiązków. Od dziś będziesz przychodził do kuchni tylko w czasie posiłków, najpierw będziesz pomagał w jadalni a potem zajmiesz się uprzątnięciem kuchni. Potem będziesz sprzątał pokoje sióstr, a po południu będziesz chodził na lekcje do siostry Łucji. Zapamiętałeś?
– Tak proszę siostry – odpowiedział cicho.
– Karolek nie wiedział co sądzić o tych zmianach. Instynktownie przeczuwał, że z tymi zmianami wiążą się jakieś kolejne niespodzianki. Jednak z jednej strony był zadowolony, że nie będzie musiał przebywać tyle czasu w kuchni. Z drugiej zaś strony podejrzewał, że szczególnie na lekcjach siostry Łucji może mu się co nieco przytrafić niechcianego. Nie miał już jednak czasu do kolejnych rozmyślań, bowiem siostra Teresa zagoniła go do zmywania naczyń, a na koniec powiedziała:
– I radzę ci pamiętać o Przeoryszy. Dziś już będzie na pewno na gołe pupsko!
– Karolka aż przeszył dreszcz, gdy wyobraził sobie urzeczywistnienie usłyszanych słów.
– Siostra Teresa zapytała Weronikę:
– Dlaczego przyprowadziłyście go już do kuchni?
– Musiał wpierw iść na zastrzyk i zaraz potem siostra Maria go przyprowadziła.
– Siostra Teresa przez moment zamyśliła się, po czym powiedziała tonem nieco niezadowolonym:
– One to by najchętniej w ogóle nie wypuszczały.
– Siostra Maria przekazała nam jeszcze, by uważać na jego pupę – dodała Kinga.
– A to niby, z jakiej okazji? – siostra Tersa była naprawdę zaskoczna tą informacją.
– Miał dość bolesny zastrzyk, i… – nie zdążyła dokończyć, bowiem siostra Teresa teraz już naprawdę była oburzona!
– Co takiego?! Ja mam uważać na jego pupsko bo dostał zastrzyk?! – Weronika z Kingą obserwowały, jak złość siostry Teresy kumuluje się na jej twarzy. – Jak sobie zasłuży to JA mu zaaplikuję TAKI zastrzyk, że pupsko mu spuchnie do tak wielkich rozmiarów, że w żadne majty się nie zmieści!
– Weronika z Kingą zachichotały dyskretnie, a przerażonemu Karolkowi omal nie wypadła z rąk filiżanka! Jednak zdołał opanować swoje przerażenie i bez „stłuczki” dokończyć zmywanie.
– Potem musiał się jeszcze uporać z brudną podłogą w kuchni.
– Po zakończeniu kuchennych prac, siostra Teresa kazała mu iść umyć ręce. Gdy wrócił, poleciła Weronice:
– Zaprowadź go teraz do siostry Brygidy.
– Po tych słowach Weronika z Kingą znów zachichotały, a siostra Teresa także się tajemniczo uśmiechnęła. Widząc to, Karolek nabrał sporych obaw, co do osoby siostry Brygidy.
– Nim wyszedł, siostra Teresa powiedziała jeszcze:
– A wieczorem… porozmawiamy sobie. Opowiesz nam o badaniach u siostry Justyny. Oczywiście z wszystkimi szczegółami! – i ponownie zachichotały.
– Gdy pod spojrzeniem siostry Teresy Weronika z Kingą uspokoiły się, powiedziała:
– Idź już i zaprowadź go do siostry Brygidy. Na pewno nie może się już doczekać na przyjście naszego chłopca.
– Weronika wzięła Karolka za rękę i wyszli z kuchni.
– Po drodze, Weronika pouczyła Karolka:
– Radzę ci dobrze się postarać u siostry Brygidy. Ona bardzo nie lubi leniwych chłopców. Zresztą sam się przekonasz, że lepiej ci było u nas w kuchni.
– A Karolek miał przecież nadzieję, że właśnie mniejsza obecność w kuchni będzie dla niego pozytywnym spędzaniem czasu?
– Ledwie weszli na piętro, gdzie znajdowały się pokoje zakonnic, od razu natrafili na trzy młode zakonnice, które jak szarańcza otoczyły ich.
– O, nasz chłopiec. Dokąd go prowadzisz Weroniko?
– Weronika postawiła Karolka przed sobą, po czym przyciągnęła do siebie i kładąc mu dłonie na klatce piersiowej, chciała jakby pokazać, że to ona ma nad nim pełną władzę. Odpowiedziała młodym zakonnicom:
– Właśnie prowadzę naszego chłopca do siostry Brygidy. Będzie tam sprzątał.
– Biedactwo – żachnęła się jedna z nich. – U siostry Brygidy jest już siostra Matylda i siostra Regina.
– Zupełnie niezrozumiale dla Karolka, wszystkie się głośno roześmiały.
– A kiedy przyjdzie do nas sprzątać? My też chcemy się z nim bliżej zapoznać? – dopytywała się druga.
– I znów wszystkie się roześmiały, co spowodowało jeszcze większe zaczerwienienie Karolka! Aż spuścił głowę!
– No widzicie? Karolek tak się zawstydził, że aż cały zaczerwienił! – powiedziała Weronika.
– Och wspaniale! – ucieszyła się kolejna. – My przecież bardzo lubimy wstydliwych chłopców!
– A zwłaszcza sprawdzać i poznawać przyczyny ich wstydliwości! – dodała pierwsza i znów się wszystkie roześmiały.
– Wierzę ci Urszulo, że nie możesz się doczekać, aż dobierzesz się do naszego chłopaczka, ale musisz uzbroić się jeszcze w trochę cierpliwości. Ale na pocieszenie mogę wam powiedzieć, że od dzisiaj Karolek będzie nas obsługiwał przy wszystkich posiłkach – oznajmiła Weronika.
– No, przynajmniej tyle. Przez pół godziny będziemy chociaż miały go pod ręką – powiedziała wysoka i dość gruba zakonnica.
– Karolek domyślił się, że to jest właśnie owa siostra Urszula. A że nieco wyglądem przypominała siostrę Marcelinę, na trwale utkwiła mu w pamięci.
– Zakonnice znów zaczęły wesoło chichotać. Niespodziewanie na końcu korytarza otworzyły się drzwi i wyjrzała z nich zakonnica. Otaczające Karolka natychmiast umilkły, a owa zakonnica zapytała je dość chłodnym tonem:
– A wam siostry co tak wesoło? – a po chwili dodała: – Siostro Weroniko, jak długo mam jeszcze czekać na chłopca? Proszę natychmiast przyprowadzić go do mnie!
– Już idę, już idę! – odpowiedziała Weronika głośno, a szeptem dodała do pozostałych zakonnic: – Widzicie? Siostra Brygida już nie może się doczekać na naszego chłopca! – i wszystkie dyskretnie zachichotały.
– Weronika ujęła dłoń chłopca i powiedziała:
– Chodźmy już Karolku. Siostra Brygida już się bardzo niecierpliwi, a to może ją zdenerwować, co z kolei może się dla ciebie źle skończyć.
– Gdy weszli do pokoju siostry Brygidy, na kanapie siedziały trzy starsze zakonnice.
– Siostro Brygido, przyprowadzałam chłopca wedle zaleceń siostry Przełożonej – i szturchnęła Karolka i poleciła szeptem: – No, przywitaj się!
– Dzień dobry… – wybąkał ledwie słyszalnym głosem.
– Siostra Brygida wstała i podeszła do nich, po chwili pytając chłodnym tonem:
– Kiedy siostra ma go zabrać?
– Ma pomagać podczas obiadu w jadalni – odrzekła Weronika.
– No to mamy trochę czasu. Przyjdzie siostra po niego przed samym obiadem, ale nie wcześniej.
– Tak siostro. Do widzenia – odpowiedziała Weronika i posyłając jeszcze Karolkowi ukradkiem uśmieszek, wyszła.
– Siostra Brygida ponownie zajęła miejsce na kanapie między dwoma zakonnicami i powiedziała:
– No, co tak stoisz? Chodź no tu bliżej!
– Karolek niepewnym krokiem podszedł bliżej. Był i wystraszony i zawstydzony, toteż spuścił głowę w dół.
– A więc to ty jesteś tym nowym chłopcem, którego mamy wychować… patrz na nas, jak mówię! – upomniała go groźnym tonem.
– Podniósł głowę i teraz dokładnie przyjrzał się zakonnicom. Wszystkie zakonnice były w zbliżonym wieku do siostry Przełożonej, a siostra Brygida zdawała się być nawet nieco starszą. Za to wszystkie były korpulentne jak siostra Teresa. Przyglądały mu się przez dłuższą chwilę, po czym siostra Brygida wyciągnęła dłoń i powiedziała:
– Ja jestem siostra Brygida.
– Karolek natychmiast ucałował jej dłoń.
– A to jest siostra Regina i siostra Matylda – przedstawiła pozostałe siostry.
– I jedna i druga podała dłoń do ucałowania, co Karolek natychmiast uczynił.
– No, widzę, że wreszcie cię już czegoś nauczono – powiedziała z nieco chłodnym zadowoleniem siostra Brygida i z nieco większym entuzjazmem dodała: – Więc jak siostry? Może sobie popatrzymy jak sprtząta, czy też najpierw sobie z nim troszkę porozmawiamy? – teraz już nawet się uśmiechnęła drwiąco.
– Mamy sporo czasu, a do sprzątania nie ma aż tak dużo, więc możemy chyba sobie z nim trochę porozmawiać – stwierdziła siostra Regina.
– Ale wpierw zdejmiemy mu ten habit, bo i tak będzie przeszkadzał mu w sprzątaniu – dodała siostra Brygida. – No na co czekasz? – zwróciła się bezpośrednio do Karolka. – Zdejmuj ten habit!
– Mimo najszczerszych chęci, Karolek niezdarnie ściągać habit.
– Widząc to, siostra Brygida wstała i powiedziała:
– Podnieś ręce!
– Karolek posłusznie uniósł ręce, a siostra Brygida jednym ruchem ściągła z niego habit.
– Połóż go na krześle! – poleciła, podając mu go.
– Karolek grzecznie podszedł do krzesła, poskładał habit i ułożył go starannie.
– A teraz chodź tu do nas – poleciła siostra Brygida.
– Czerwony ze wstydu, czując na sobie spojrzenia zakonnic, podszedł do nich, czerwieniąc się jeszcze bardziej z każdym krokiem. Zdawał sobie sprawę z tego, jak musi śmiesznie wyglądać w różowej koszulce i różowych majtach, które musiał założyć na polecenie siostry Marceliny i siostry Cecylii. Znów spuścił głowę, na co od razu ostro zareagowała siostra Brygida:

– Patrz na nas! Głowa do góry! Jeszcze raz spuścisz głowę w dół, to możesz być pewien, że będziesz musiał spuścić majty i dostaniesz solidnie rózgą w wypiętą i gołą pupę, byś wiedział, jak należy się odpowiednio zachowywać!
– Siostra Brygida jakby na potwierdzenie swych słów, zaprezentowała Karolkowi naprawdę okazałą rózgę, na której widok, zamarł na chwilę w bezdechu, więc…
– Karolek natychmiast podniósł głowę po takim ostrzeżeniu. Widząc jednak wpatrzone w niego oczy zakonnic, zawstydził się jeszcze bardziej!
– Teraz rozpoczęła się dla niego kolejna lekcja upokorzenia. Siostry upodobały sobie dyskusje nad jego wyglądem.
– Rozpoczęła siostra Matylda:
– Jak sądzicie, moje drogie siostry, czy aby przypadkiem nie było by mu bardziej do twarzy w innym kolorze bielizny?
– Hm… – zadumała się na chwilę siostra Regina, z nie ukrywaną kpiną w swoim zachowaniu i późniejszych słowach: – Wiesz, moja droga, uważam, że różowy kolor to jak najbardziej dziewczęcy kolor, a skoro nasz chłopiec ma być po części dziewczynką, oczywiście bardzo grzeczną dziewczynką, jestem skłonna twierdzić, iż w różu mu najbardziej do twarzy!
– Po tych słowach wszystkie zachichotały i to przez dobre kilka chwil!
– Oczywiście tylko Karolkowi nie było wcale do śmiechu! Czerwienił się jeszcze bardziej i coraz bardziej czuł się upokorzony, będąc przez zakonnice przyrównywany do grzecznej dziewczynki!
– A co ty w tym temacie sądzisz? – siostra Regina zapytała siostrę Brygidę.
– Siostra Brygida przez dłuższą chwilę wpatrywała się uporczywie w Karolka. Tym samym, omal ponownie nie spuścił głowy w dół, a to przecież oznaczałoby tylko jedno: RÓZGA! Ale jakby w ostatniej chwili siostra Brygida odezwała się:
– Moim zdaniem, przed podjęciem tak ważnej decyzji, jaką jest stały dobór bielizny dla niego, powinno się wypróbować wszystkich możliwych kombinacji i to zarówno kolorystycznych jak i w kroju.
– Bardzo słuszna propozycja – zauważyła siostra Regina i dodała: – Byłaby to zapewne istna rewia mody! – i znów wszystkie się roześmiały!
– Karolek nawet nie starał sobie wyobrazić tego, o czym mówiła siostra Brygida. Jemu robiło się słabo na samą tylko myśl o przymierzaniu niesamowicie sporej kolekcji ciuszków i bielizny, a że już o chodzeniu w niej nie wspominając!
– Tak mu się przyglądam – zaczęła z ciekawym tonem siostra Matylda – i zastanawiam się, ileż to też on nosi par majtochów?
– Sądzisz, że więcej niż jedne? – natychmiast podchwyciła siostra Regina.
– Nie wiem właśnie i nie było by zbędną rzeczą sprawdzić ten fakt przy najbliższej okazji – stwierdziła.
– Słysząc te słowa, Karolek aż cały pobladł!
– Z opresji „wyratowała” go siostra Brygida:
– No, muszę się zgodzić z wami, że równie jestem tego faktu ciekawa. Ale myślę, że będzie ku temu sposobniejszy moment. Teraz nasz chłopiec powinien zająć się sprzątaniem. Bierz Karolku ścierkę i zabieraj się do sprzątania! Wpierw kurze!
– Tu, niejako z radością, Karolek zajął się wycieraniem kurzy, tym samym oddalając od siebie wizję sprawdzania ile to też nosi par majtochów!
– Po kurzach, przyszła kolej na:
– Nie potrafisz szybciej sprzątać? – ponaglała siostra Brygida. – W takim tempei to z pół roku zajęłoby ci sprzątanie w całym klasztorze! – i znów się wszystkie roześmiały.
– Ale już po chwili, otrzymał kolejne polecenie:
– Teraz zajmij się podłogą. Ma tu wręcz lśnić czystością! – instruowała dalej.
– W najprawdziwszym pocie czoła Karolek zajął się szorowaniem podłogi. Ciągle jednak był szyderczo popędzany, a to z kolei wprawiało zakonnice w coraz lepszy nastrój.
– Gdy skończył, siostra Brygida wstała i oznajmiła:
– No, skoro twierdzisz że zakończyłeś swoją pracę, czas najwyższy, by to dokładnie sprawdzić.
– Przyglądając się jej, jak sprawdza wręcz z przesadną dokładnością milimetr po milimetrze każdy kąt, drżał coraz bardziej, że znajdzie się mimo wszystko jakieś pominięte miejsce. I…? Miał rację!
– Na jednej z półek, siostra Brygida przetarła palcem i pokazując mu tuż przed oczyma ubrudzony czubek palca, z nieukrywaną złośliwością oznajmiła mu:
– A to co ma być? Co to jest? I ty śmiesz twierdzić, że wszystko wysprzątałeś? O nie mój drogi chłopcze! Ta zakrawa na solidną karę! Na co jeszcze czekasz? Ale już ściągaj mi majty! W tej chwili! Słyszałeś, co mówię?!
– Siostra Brygida już po chwili stała z wcześniej mu zaprezentowaną rózgą przy nim i stanowczym głosem ponagliła:
– Nie każ mi czekać!
– W tej chwili odezwała się siostra Matylda, poniekąd stając w obronie (?) Karolka:
– Ależ siostro Brygido, czy to trzeba tak od razu się denerwować i unosić?
– A co? Może mam mu jeszcze przyklasnąć za niechlujstwo?! – i zwracając się do Karolka, dodała: – No ściągaj te majty i wypinaj pupsko pod rózgę!
– Siostra Matylda oponowała dalej:
– Ulituj się choć troszkę nad nim. W końcu przytrafiło mu się to po raz pierwszy.
– Ulituję się raz, będzie myślał, że zawsze ujdzie mu to płazem – obstawała przy swoim siostra Brygida.
– Och, nie przesadzaj. Myślę, że na początek wystarczyłoby mu skromne lanie w pupsko, ale przez majty.
– Po tych słowach, siostra Brygida zaczęła się zastanawiać, a stojący przed nią przerażony Karolek, wpatrywał się w nią litościwym spojrzeniem.
– Siostra Brygida w końcu westchnęła i oznajmiła:
– No dobrze, ale w zamian dostanie pełne trzydzieści uderzeń!
– Chodź tu Karolku do mnie – siostra Matylda wyciągła ku niemu dłonie, ale w jej głosie było sporo kpiny.
– Karolek niezbyt chętnie podszedł do niej, ale w sumie… i tak nie miał innego wyjścia. Z kpiącym uśmieszkiem na twarzy, zupełnie niespodzianie siostra Matylda złapała go za uszy i już po chwili miał głowę ulokowaną między jej nogami, tym samym, chcąc nie chcąc, wypinając swój tyłek w stronę siostry Brygidy.
– Tak jak zapowiedziała, dostał równe trzydzieści rózg! Oczywiście o odpowiedniej sile! Już pod koniec pierwszej dziesiątki w jego oczach pojawiły się łzy, choć nikt tego nie widział. Ale pod koniec kolejnej, wszystkie zakonnice już doskonale wiedziały, że płacze! Było to dla niego, prócz piekącej z bólu pupy, wielkim upokorzeniem! A po wszystkim…
– Wstań ślamazaro i płaczku! Chyba nie muszę ci przypominać, że wypada podziękować za otrzymanie pouczającej lekcji.
– Zapłakany Karolek z nie małym trudem wstał i stanął przed siostrą Brygidą. Ujął wyciągniętą dłoń, ucałował i gdy myślał, iż to koniec, siostra Brygida zatrzymała go słowami:
– A kto podziękuje rózdze? Może ja? – zapytała drwiącym tonem i z takim samym uśmieszkiem.
– Cóż mu innego pozostało, jak ująć bijący koniec rózgi i wciąż popłakując, grzecznie i z pełnym szacunkiem go ucałować!
– Gdy siostra Brygida wróciła na miejsce, odezwała się siostra Regina:
– Muszę ci powiedzieć Brygido, że mimo wszystko, to bardzo niewychowawcze takie karanie przez majty. Jak będzie sprzątał u mnie i nie będzie się należycie starał, to może być pewien, że dostanie jak należy, czyli na gołe pupsko! – podkreśliła.
– Oj Regino, nie strasz go już teraz, bo jeszcze będzie nam tu gotów zlać się w majty ze strachu! – odrzekła siostra Regina i wszystkie się roześmiały, a Karolek, popłakując, był jeszcze bardziej przerażony.
– Gdy już nieco się uspokoiły, siostra Brygida przywołała go do siebie:
– A teraz, moje drogie siostry, chyba nadszedł czas najwyższy, byśmy sobie dokładnie obejrzały naszą pokojówkę! Chodź no tu bliżej!
– Choć z wielkim trudem ( i piekącym tyłkiem!), podszedł do siedzących na kanapie zakonnic.
– Najpierw sobie obejrzymy te piękne majtochy, a potem sprawdzimy, co też ciekawego w nich ma! – dodała z uśmiechem.
– Przyciągła go bardziej do siebie i jakby byli zupełnie sami, bez żadnych ceregieli, zaczęła jak najbardziej jawnie obmacywać jego majty!
– Czerwień zawstydzenia momentalnie przeistoczyła się w purpurę, gdy tylko poczuł, jak siostra Brygida kładzie na jego majtach swoje dłonie! A po chwili dodała:
– Trzeba przyznać, że Marcelina z Cecylią założyły mu porządne, grube majtochy. Zobaczcie same! – popchnęła lekko Karolka w ich stronę.
– Gdy tylko wpadł w ich „szpony”, od razu obie od razu także zupełnie bezceremonialnie zaczęły go obmacywać! I co gorsza, po chwili siostra Matylda włożyła mu dłoń między nogi i z uśmiechem powiedziała:
– O! Chyba jednak coś tam ma w środku!
– Wszystkie się roześmiały, a siostra Regina powiedziała:
– No a teraz trzeba zobaczyć te drugie majty!
– Złapała za gumkę różowych majtochów i jednym szarpnięciem opuściła mu je do kostek. Oczom zakonnic ukazały się niebieskie majty, co siostra Regina skomentowała niezbyt optymistycznie:
– No, Marcelina i Cecylia mogły bardziej się postarać w doborze tych majtochów!
– Znów wszystkie się roześmiały, a siostra Brygida dodała:
– No, rzeczywiście. Bardziej w tym przypadku pasowałyby białe, albo drugie różowe! – i kolejny wybuch śmiechu!
– Teraz to właśnie siostra Brygida przyciągnęła go do siebie i równie bezceremonialnie wsadziła mu dłoń między uda, chwilę potrzymała, po czym rzekła:
– No rzeczywiście, coś tam ma w środku!
– Daj mi go, ja też muszę to sprawdzić! – niecierpliwiła się siostra Regina.
– Znów przez lekkie pchnięcie Karolek znalazł się tym razem w „objęciach” siostry Reginy. Przyciągła go do siebie i jedną ręką mocno chwyciła go w pasie, a drugą ulokowała między jego nogami, od razu mocno ją zaciskając!
– Karolek w pierwszej chwili zesztywniał, a zaraz potem cały zadrżał!
– Natychmiast zauważyła to siostra Matylda i skomentowała drwiącym tonem:
– Uważaj Regino, bo jeszcze mu tam coś uszkodzisz!
– Bez obaw, nic mu nie uszkodzę. Przecież nie jest pierwszym, który przechodzi takie oględziny w moich rękach, prawda?
– Znów wszystkie zaśmiały się głośno, a siostra Brygida dodała zaraz:
– Moje drogie, trzeba w końcu mu wreszcie zajrzeć w te majty i sprawdzić, czy rzeczywiście coś tam ma!
– Ponieważ Karolek nadal stał jak sparaliżowany, ponagliła go dość stanowczym głosem:
– No co, na co ty czekasz? Nie słyszałeś? Masz natychmiast ściągnąć majty!
– Niech się rozbierze do golasa! Przynajmniej obejrzymy go sobie całego! – zaproponowała siostra Regina.
– Bardzo dobrze! – poparła myśl siostra Regina i znów stanowczo zwróciła się do Karolka: – Słyszałeś co powiedziała siostra Regina? Szybko! Do golasa!
– Przerażony jej stanowczym głosem, posłusznie ściągnął wpierw koszulę, a potem i… majty! Stał teraz zupełnie nagi przed trzema zakonnicami!
– Przez dłuższą chwilę panowała zupełna cisza. Zakonnice bacznie przyglądały się Karolkowi, który robił się coraz bardziej czerwony ze wstydu i upokorzenia! I to tak bardzo, że odruchowo spuścił głowę w dół!
– Siostra Brygida zareagowała natychmiast:
– Tego już za wiele! Chodź tu do mnie!
– Wystraszony, a właściwie bardziej przerażony, podszedł do niej i gdy tylko znalazł się w zasięgu jej chwytu, złapała go, położyła na swoich kolanach i wymierzyła mu kilkanaście siarczystych klapsów na gołą pupę! Mówiła przy tym:
– To cię nauczy! A jeśli jeszcze raz spuścisz głowę, to tak ci dołożę rózgą, że przez kilka dni nie będziesz w stanie usiąść na pupsku!
– Jeszcze parę klapsów i puściła go.
– Bardzo dobrze Brygido. Nie ma się z nim co cackać! – dodała siostra Regina.
– Po chwili musiał ponownie stanąć przed obliczem zakonnic. Przez kilka kolejnych chwil wpatrywały się w niego, po czym siostra Regina powiedziała:
– No, rzeczywiście coś tam ma między nogami! – i kolejna salwa śmiechu!
– Siostra Matylda dodała:
– Masz rację Regino. Coś mu tam dynda, jakby jakiś sopelek, trzeba się temu przyjrzeć!
– Znów wybuchnęły śmiechem, a po chwili znów siostra Matylda powiedziała: – No chodź do mnie Karolku. Muszę obejrzeć ten twój „klejnocik”!
– Z wielkim trudem Karolek podszedł do niej. Ulokowała go sobie między udami. Jedną dłonią objęła go w pasie, a dwoma palcami drugiej, ujęła jego sopelek i przez kilka dłuższych chwil, podczas których Karolek przeżywał upokarzające katusze, przyglądała mu się z zaciekawieniem.
– W końcu stwierdziła:
– Coś marny ten twój sopelek. Ledwie można dopatrzyć się tego twojego piptaczka!
– Znów wszystkie roześmiały się, a po chwili siostra Brygida dodała nie mniej wesoło:
– Trzeba powiedzieć siostrze Justynie, by znalazła jakiś skuteczny sposób i powiększyła mu go!
– A siostra Regina wciąż się śmiejąc, powiedziała:
– Co ty mówisz Regina? Przecież siostra Justyna to najchętniej by mu go obcięła!
– Zakonnice dosłownie zanosiły się od śmiechu, a Karolek ze wstydu i upokorzenia, popłakiwał.
– Siostra Brygida jakby zaskoczona tym faktem, powiedziała:
– Patrzcie siostry! Nasz chłopaczek się rozpłakał! – a po chwili ostrym tonem do niego: – Przestań mi tu ryczeć, bo zaraz dostaniesz rózgą w pupsko na uspokojenie!
– Siostra Matylda dodała zaś:
– Jak on już tu płacze, to co dopiero będzie się działo, jak dorwą go nasze młode siostrzyczki?!
– Karolek już nie płakał, pod słowną groźbą siostry Brygidy, a siostra Matylda kontynuowała:
– Wiecie, mamy trochę czasu, to może opowie nam o badaniach u siostry Justyny?
– No właśnie! – poparła pomysł siostra Regina.
– W takim razie Karolku, będziesz nam teraz opowiadał! – oznajmiła mu wesoło, ale i zarazem stanowczo siostra Brygida.
– Karolek na samo tylko wspomnienie aż się wzdrygnął, a tu teraz ma jeszcze opowiadać, stojąc przed zakonnicami zupełnie nago!
– Musiał jednak odpowiadać na pytania, by znów nie narazić się na złość siostry Brygidy i nie oberwać po pupsku!
– Pierwsza zapytała siostra Matylda:
– Czym cię badała siostra Justyna?
– Przełknął głośno ślinę i odpowiedział niezgrabnie:
– No… no tym… takie… no…
– Nie jąkaj się i odpowiadaj! – upomniała go siostra Brygida stanowczym głosem.
– Karolek wziął głęboki oddech i starał się w miarę spokojnie odpowiedzieć:
– To było takie… jak słuchawki z czymś takim płaskim… zimnym…
– Był to możestetoskop? – zapytała siostra Regina.
– Tak tak – potwierdził szybko.
– A gdzie cię badano? – zapytała znów siostra Matylda.
– No… tu, tu, i tu… – pokazywał różne miejsca na swym ciele, a siostra Regina niespodziewanie złapała go przez moment za piptaka i wesoło zapytała:
– A tu? Też?
– Karolek znów poczerwieniał, zastygł i odpowiedział dopiero po dłuższej chwili cichym głosem:
– Tak…
– I co ci jeszcze robiła siostra Justyna? – dociekała siostra Matylda.
– Karolek jakoś nie mógł nic powiedzieć, ale z „pomocą” przyszła mu jak zwykle w tej sytuacji siostra Brygida. Niespodziewanie świsnęła rózgą nieopodal jego klejnocików i ostrzegła go chłodnym tonem:
– Odpowiadaj, albo oberwiesz rózgą po tym swoim małym sopelku!
– Tak tak! Taki mały, że trzeba by go było szukać podmikroskopem! – nie mogła się oprzeć tej drwiącej opinii siostra Regina.
– Karolek będąc praktycznie upokorzony do granic wytrzymałości, zaczął jakby popłakiwać, choć łzy nie popłynęły mu po policzkach.
– W końcu jednak zaczął odpowiadać:
– Bardzo wiele rzeczy… znaczy się, badała mnie na wiele sposobów…
– A siostra Maria i siostra Sylwestra? – nie mogła już wytrzymać z pytaniem siostra Regina.
– One… znaczy się siostra Maria i siostra Sylwestra… przeważnie pomagały siostrze Justynie przy owych badaniach, a także… – i tu zawiesił głos.
– Wystarczyło jednak jedno stanowcze spojrzenie siostry Brygidy, a Karolek „odzyskał” dar mowy:
– A także… robią mizastrzyki… – wyznał z naprawdę dużym trudem i zarazem upokorzeniem.
– I jak, miłe? – zapytała kpiąco siostra Regina.
– Nie był po prostu w stanie odpowiedzieć na to pytanie.
– Biedactwo – drwiła sobie z niego siostra Matylda.
– I dziennie musisz chodzić na zastrzyki? – tym razem zapytała siostra Brygida.
– Tak… codziennie… – wyznał bez krzty entuzjazmu.
– Ależ nam cię szkoda, nasz chłopczyku! – drwiły sobie, śmiejąc się do rozpuchu!
– Po kolejnych kilku chwilach tej wypytywanki, siostra Brygida oznajmiła:
– No siostry, musimy powoli kończyć. Zbliża się czas na naszego chłopca. Za niedługo, zjawi się po niego Weronika.
– Ależ ten czas ucieka? – stwierdziła nieco załamana siostra Matylda.
– Mile spędzony czas – dodała siostra Brygida, po czym surowym tonem zwróciła się do Karolka: – No i co tak stoisz jak słup soli? Ubieraj się! Chyba że chcesz, aby Weronika zaprowadziła cię do kuchni gołego! – i znów wszystkie się roześmiały.
– „Troskliwa” siostra Matylda powiedziała do niego:
– W takim razie Karolku, chodź tu do mnie bliżej. Pomogę ci się ubrać.
– Gdy siostra Matylda ubrała już Karolkowi koszulę i majty, mając w dalszym zamiarze założenie mu habitu, siostra Brygida powiedziała:
– Zaczekaj Matyldo, mam jeszcze dla niego prezent.
– Podeszła do komody i zaczęła czegoś energicznie szukać w dolne szufladzie. Po chwili odwróciła się i oznajmiła:
– Zobacz Karolku co dostaniesz ode mnie!
– Karolek spojrzał i… załamał się! Siostra Brygida trzymała w dłoniach wielkie, różowe majty!
– Siostra Matylda i siostra Regina gdy je ujrzały, roześmiały się, a siostra Matylda skomentowała ten jakże uroczy gest:
– To wspaniały prezent dla naszego chłopca, Brygido.
– A siostra Regina dodała:
– Ale chyba będą ciut za duże.
– Zaraz przymierzymy – rzekła wesoło siostra Brygida i dodała w chłodniejszym tonie: – Chodź do mnie Karolku!
– Karolek podszedł do niej wolnym krokiem i przez kilka chwil musiał przyglądać się trzymanym majtom. Potem usłyszał z jej ust:
– Zobacz, jakie piękne i grube majty będziesz nosił! – dotknęła majtami jego twarzy, co wywołało znów ogólne rozbawienie, a siostra Matylda wesoło zapytała:
– Co ty Brygido? Masz zamiar założyć mu te majty na głowę, a nie na pupsko?
– Pewnie że na pupę, chociaż… – chwilę się zastanowiła – tak się teraz zastanowiłam, że to by była bardzo dobra i bardzo pouczająca kara dla naszych wychowanków, nie wyłączając z tego oczywiście naszego Karolka. Najlepiej by było rozebrać chłopca do golasa, założyć mu majty na głowę i postawić go tak na korytarzu, by wszystkie siostry mogły mu się dokładnie przyjrzeć!
– To wspaniały pomysł Brygido! – powiedziała siostra Matylda i dodała: – Ale czyje majty będzie mu się zakładało na głowę? Chyba nie jego własne?
– Oczywiście że nie! – odezwała się siostra Regina. – Jeśli któraś z sióstr postanowi założyć mu w tym celu majty na głowę, zrobi to swoimi! Ten pomysł jest naprawdę godny uwagi. Trzeba wspomnieć o tym siostrze Amelii. Zapewne będzie zachwycona taką nową propozycją kary!
– Też tak sądzę – powiedziała siostra Brygida, – ale trzeba przymierzyć mu mój prezent. Obawiam się, że trzeba będzie poprawić gumkę. Nie sądzicie?
– Oj tak, to jest pewne Brygido – roześmiała się siostra Matylda.
– Siostra Brygida założyła Karolkowi majty i tak jak przewidywały, były za szeroki. Siostra Brygida od razu więc zabrała się do skracania gumy. Po chwili, majty były gotowe. Znów mu je założyła i mocno wciągnęła do góry, co wywołało wesołe rozbawienie. Majty sięgały Karolkowi prawie pod pachy i całkowicie zasłaniały te majty, które kazały mu włożyć rano siostra Marcelina i siostra Cecylia. Były bardzo grube i długie. A gdy założył habit, okazało się, że są trochę za długie i wystawały spod niego. Po chwili siostra Brygida podniosła mu habit i ponownie bezceremonialnie wsadziła mu dłoń między nogi i powiedziała:
– No, teraz to będzie ci naprawdę ciepło i w pupę i w piptaczka!
– Oczywiście dwie pozostałe zakonnice uczyniły identycznie to samo!
– Gdy wreszcie przestały się śmiać, siostra Regina powiedziała:
– Gdy jutro do mnie przyjdziesz Karolku, także otrzymasz jakiś ładny prezent!
– Siostra Matylda również obiecała mu to samo.
– Wreszcie pozwoliły mu opuścić habit i w tym samym momencie rozległo się pukanie.
– Do pokoju weszła Weronika. Karolek pożegnał się z zakonnicami całując je w dłoń i wraz z Weroniką, udał się do kuchni.

Scroll to Top