Kłopoty z Fizyką

W czwartej klasie liceum, fizyki uczył nas nowo przyjęty nauczyciel. Podobał się większości uczennic. Miał około 30 lat, był bardzo przystojny, pięknie zbudowany, zawsze zadbany i ładnie pachnący. Jednym słowem „towarek”, na którego miło było popatrzeć.

Niestety nigdy nie byłam mocna z fizyki, a w czwartej klasie zupełnie mi nie szło. Kiedy zbliżał się koniec semestru zaczęło robić się gorąco. Nasz profesor starał się pomóc wszystkim jednak i wtedy z kilku odpowiedzi mi nie poszło i nie wyglądało to najlepiej.

W styczni przed terminem wystawiania ocen postanowił zostać po lekcjach z kilkoma osobami, którym nie najlepiej szło i postarać się im pomóc. Na tym zebraniu porozmawiał z każdym z nas, podał tematy zaliczenia i dał kilka dni na przygotowanie się do kartkówki.

Był czwartek. Po ostatniej godzinie lekcyjnej zebraliśmy się w sali fizyki i zaczęła się kartkówka. Większość dość szybko uporała się z zadaniami i po oddaniu testu dowiedzieli się na miejscu, jaką ocenę otrzymają na semestr. Niestety nie mogłam się skupić. Byłam strasznie zestresowana i za każdym razem wychodził mi inny wynik. Kiedy zostałam już tylko ja postanowiłam oddać to co udało mi się wypocić i poczekać, na werdykt.

Profesor Adam długo sprawdzał moje wypociny, a ja siedziałam w ławce i modliłam się o zaliczenie. Kiedy skończył zawołał mnie, do biurka.
-Twój tok myślenia jest prawidłowy – powiedział – ale robisz błędy przy podstawianiu do wzoru i zmianie jednostek. Stąd te niepoprawne wyniki.
-To znaczy, że nie zaliczyłam? – Spytałam.
-Niestety nie mogę zaliczyć ci tego. Chyba, że chcesz spróbować jeszcze raz przy tablicy?
-Jeżeli mogę to bardzo proszę.
-Oczywiście, że możesz – odpowiedział i zapisał na tablicy zadanie.
Zaczęłam je obliczać, ale znowu w pewnym momencie utknęłam i to był koniec.

Profesor próbował nakierować mnie na właściwy trop. Podpowiadał i zaczynał dopisywać jednostki, ale w końcu zacięłam się i nie mogłam wybrnąć.
Podszedł do mnie stanął za mną i spytał.
-I co dalej? Chyba się gdzieś zaplątałaś?
-Niestety – odpowiedziałam.
-I co ja mam z tobą zrobić?
-Może mogłabym jeszcze raz spróbować?
-Chyba to nie ma sensu. Sama widzisz, że się gubisz.
-Po prostu nie rozumiem fizyki. Przedmioty humanistyczne potrafię opanować bez problemu, z matematyką też jakoś daje sobie radę, ale fizyka to duży problem.
-Do końca semestru już niewiele czasu i chyba nie opanujesz tego materiału w ciągu kilku dni?
-Muszę zaliczyć ten przedmiot, bo tata nie da mi spokoju.
-Tak zależy ci na pozytywnej ocenie z mojego przedmiotu?
-Bardzo.
-Więc jak chcesz to załatwić?
-Sama nie wiem. Myślałam o korepetycjach, ale teraz to chyba już za późno, chyba żeby pan profesor zechciał się zgodzić? Cena nie ma aż tak wielkiego znaczenia.
-Myślisz, że opanujesz ten materiał w kilka dni?
-Nie mam innego wyjścia.
-Nie mam zbyt wiele czasu, ale może da się coś zrobić – powiedział.

Podszedł do mnie i zaczął mi się przyglądać. Potem obszedł mnie na około i usiadł przy biurku.
-Spójrzmy na twoje oceny. Żeby otrzymać mierną musisz zaliczyć test na ocenę dostateczną. Podejdź proszę.

Podeszłam i oparłam się dłońmi o biurko.
-Czy to ci wystarczy, czy masz wyższe aspiracje? – Spytał.
-Szczerze mówiąc wolałabym dostateczną – odpowiedziałam – a najlepiej to dobrą – zdobyłam się na żart.
-Ocena dostateczna lub dobra – powtórzył – Musiałabyś się nieźle postarać.
To mówiąc położył swoją dłoń na moich dłoniach i spojrzał mi prosto w oczy.

Na początku nie wiedziałam, co ma na myśli i byłam zaszokowana jego dotknięciem, ale w końcu doszło do mnie, co ma na myśli.
-To znaczy, że mogłabym dostać lepszą ocenę w zamian za….
-To znaczy, że mogę udzielić ci prywatnych korepetycji, jeśli oczywiście nadal zależy ci na dobrej ocenie z mojego przedmiotu.
-Co ma pan konkretnie na myśli?
-Nie udawaj, że nie rozumiesz.
-Wydaje mi się, że rozumiem, ale…
-Jak chcesz. Dzisiaj jest czwartek, jeśli zależy tobie na dobrej ocenie bez kartkówki to czekam jutro po szóstej lekcji u siebie w gabinecie. Jeśli wolisz zdawać to zapraszam na piątą godzinę lekcyjną na klasówkę. Wybór należy do ciebie.
-Rozumiem. Do widzenia.
-Do widzenia i zastanów się.

Wróciłam do domu i zaczęłam się głęboko zastanawiać czy zgodzić się na tę niedwuznaczną propozycję. Szczerze powiedziawszy pan Adam bardzo mi się podobał jak większości dziewcząt z mojej i nie tylko mojej klasy. Był naprawdę bardzo seksy i na samą myśl robiło mi się gorąco. Jednak był moim nauczycielem i być może miał żonę.

Nauka fizyki nie szła mi najlepiej, a tak naprawdę to wcale i nie miałam ochoty na dalsze wkuwanie. W końcu postanowiłam, choć z wielkim ociąganiem i ogromnym niepokojem przyjąć jego propozycję.

Miałam 19 lat i kochałam się już kilka razy, ale to było jak sprzedaż własnego ciała, jak prostytucja – oddanie się facetowi w zamian za… poprawienie ocen.
Mimo wszystko nie zastanawiałam się więcej i postanowiłam się troszkę przygotować.

Następnego dnia rano wstałam wcześniej niż zwykle. Wzięłam kąpiel, nabalsamowałam całe ciało, nałożyłam delikatny makijaż i ubrałam seksowną bieliznę. Zastanawiałam się nad sukienką, ale w końcu rozsądek zwyciężył i ubrałam dżinsy i białą bluzkę sznurowaną z przodu.
W czasie przerwy widziałam profesora kilka razy i on tez mnie zauważył jednak nie dałam po sobie nic poznać, jeśli chodzi o decyzję.

Po szóstej lekcji poszłam do gabinetu przyległego do pracowni fizyki. Zapukałam i weszłam do środka. Siedział tam sam nad jakimiś kartkówkami i nawet na mnie nie spojrzał.
-Usiądź proszę zaraz skończę – powiedział.
-Dobrze dziękuję – odpowiedziałam. Zdjęłam płaszczyk i powiesiłam go na wieszaku.
On jak zawsze był w dżinsach, białej koszuli, krawacie i marynarce. Siedziałam na krześle w rogu pokoju i przyglądałam się mu. Był naprawdę bardzo przystojny, ale i dużo starszy ode mnie. W trakcie przerw dowiedziałam się, że ma prawie 30 lat, choć wyglądał na najwyżej 25 może 26.

Po kilku minutach odłożył kartkówki i spojrzał na mnie.
-Ładnie dzisiaj wyglądasz – powiedział – Zawsze przyciągałaś moją uwagę, ale dzisiaj jesteś naprawdę śliczna.
-Dziękuję panie profesorze – odpowiedziałam.
-Jaką decyzję podjęłaś w związku z korepetycjami?
Poczułam, że się czerwienię i robi mi się bardzo gorąco.
-Postanowiłam zgodzić się na nie – powiedziałam.
-No to cudownie.

Wstał podszedł do drzwi i zamknął je na klucz. Potem podszedł do mnie i podał mi rękę abym wstała. Podałam mu swoją dłoń i podniosłam się z krzesła. Potem doprowadził mnie do biurka. Usiadł na krześle, a ja stałam przed nim. Cały czas patrzył mi w oczy.
-Jesteś pewna, ze chcesz zaliczać?
-Tak.

Powoli rozwiązał mi bluzkę i rozchylił ją. Potem przyglądał się stanikowi i piersiom. Trwało to chwilkę i znów spojrzał mi w oczy.
-Na pewno?
-Tak panie Adamie.
Powolutku cały czas patrząc mi w oczy zaczął rozpinać moje spodnie. Guzik po guziku je odpinał, a następnie delikatnie zsunął tak, że stałam tylko w bieliźnie i rozwiązanej bluzeczce.
-Czy mam kontynuować?
-Tak panie profesorze.
Zaczął całować moje ciało. Najpierw brzuszek i ręce. Potem zdjął mi bluzkę i rozpiął staniczek. Powoli zsunął ramiączka i odkrył piersi. Potem wstał i stanął za mną.
Jego ręce i usta błądziły po moim ciele. Muskają kark, szyję, ramiona i piersi.
-Na jaką ocenę chcesz zdawać Kornelio? – spytał
-Chciałabym na jak najwyższą.
-To znaczy?
-Przynajmniej dostateczną, a może na dobrą z minusem?
-Wysoko mierzysz. Jesteś pewna?
-Tak.

Jego dłonie powoli przesuwały się w kierunku majteczek. Kiedy w końcu do nich dotarł delikatnie przesunął jedną dłoń na moją pupę i zaczął ją gładzić. Jego palce zaczęły sięgać od tyłu aż do mojej muszelki w tym czasie drugą ręką najpierw gładził moje futerko, a potem zaczął pieścić piersi. Potem znów przesunął rękę do przodu i delikatnie, powolutku drażnił łechtaczkę. Poczułam, że robię się wilgotna i zaczyna mi się to podobać. Jego palce powolutku kawałeczek po kawałeczku zaczęły zagłębiać się we mnie. W tym czasie drugą dłonią masował mi kark, aż w końcu przesunął dłoń do mojego policzka i wsunął i palec do ust. Najpierw delikatnie wodził po moich wargach, a potem sam koniuszek palca wskazującego wsunął mi do usta.

Delikatnie objęłam go wargami i koniuszkiem języczka wodziłam po nim. Potem wsunął go głębiej i zaczęłam go delikatnie ssać.
Nagle to wszystko się skończyło. Przestał mnie dotykać i pieścić. Obróciłam się do niego.
-Chcesz ocenę dobrą z minusem, tak?
-Chciałabym.
-Wiesz, że to nie jest takie proste?
-Wiem.
-….. No dobrze. Ubieraj się.
-Ale… Co ja zrobiłam?
-Nic.
-Wstawi mi pan ocenę?
-Wstawię, ale nie tak od razu.
-A kiedy?
-Przecież jeszcze na to nie zasłużyłaś.
-Nie?.
-Nie moja panno. Na ocenę powyżej dostatecznej nie mamy tyle czasu.
-To znaczy?
-To znaczy, że przyjdziesz do mnie na korepetycje do domu.
-Do pana domu?
-Tak do mojego domu.
-…….
-Nie myślałaś chyba, że na taką ocenę załatwimy to tutaj na miejscu?
-No… Tak właśnie myślałam.
-Niestety nie. Gdyby to była ocena mierna lub dostateczna to, kto wie, ale na lepszą musisz jeszcze trochę popracować.
-To znaczy ile?
-Zadzwonisz do mnie jutro rano około 10.30 to powiem ci, kiedy. Dobrze?
-Dobrze.
-Nie muszę ci chyba przypominać, żeby o tym nikomu nie opowiadać?
-Nie. Nie musi pan.
-No to dobrze. – podał mi swoją wizytówkę – Tu masz mój telefon. Czekam na telefon. Oczywiście jeśli nadal tego chcesz? A teraz proszę ubierz się i zmykaj do domu mam jeszcze masę pracy.
-Dobrze panie profesorze – odpowiedziałam, szybko ubrałam się i wróciłam do domu.
Wieczorem zastanawiałam się co zrobić dalej. Musiałam przyznać, że był bardzo czuły i delikatny. Wiedział jak sprawić kobiecie przyjemność. Ciekawe tylko czy i dalej byłoby tak samo. Długo nie mogłam zasnąć.

Rano okazało się, że spałam dłużej niż planowałam. Była godzina 10.50. Szybko usiadłam w łóżku wzięłam telefon i wykręciłam numer nauczyciela.
-Dzień dobry. Czy mogę rozmawiać z panem profesorem Adamem.
-Tak przy telefonie.
-Dzień dobry panie profesorze. Przepraszam, że tak późno, ale zaspałam.
-Chciałem właśnie wychodzić. Myślałem, że się rozmyśliłaś.
-Nie po prostu zaspałam.
-Rozumiem. Jaką podjęłaś decyzję? Chcesz zaliczać fizykę?
-Tak chciałabym, jeśli to możliwe.
-To dobrze. Możesz rozmawiać z tego telefonu?
-Tak. To oddzielna linia w moim pokoju.
-To dobrze. Posłuchaj.
-Słucham.
-Przyjdziesz do mnie dzisiaj o 20.00 dobrze?
-…. Dobrze.
-Czekam na panią panno Agnieszko do 21.00 potem wychodzę.
-Rozumiem
-W domu powiedz najlepiej, że idziesz na dyskotekę, bo może będą się martwić.
-Załatwię to.
-No to do zobaczenia. Czekam.
-Do zobaczenia. – Odłożyłam słuchawkę.
Miałam przyjść do niego wieczorem. Troszkę się bałam, ale i też byłam odrobinę podniecona i podekscytowana.

Zbliżał się wieczór. Była styczniowa sobota.
Rodzicom powiedziałam, że wieczorem wybieram się z przyjaciółmi na prywatkę i mogę być trochę później.

Wzięłam gorącą kąpiel i umalowałam się. Założyłam koronkowe stringi i cieniutki, prześwitujący biustonosz. Na ten wieczór postanowiłam ubrać granatową sukienkę z króciutkim rękawkiem zapinaną na suwak z tyłu. Potem do kompletu założyłam jeszcze samonośne, czarne pończoszki i granatowe szpileczki.
W końcu krytycznie spojrzałam w lustro poprawiłam odrobinkę makijaż i poszłam powiedzieć dobranoc rodzicom. Życzyli mi dobrej zabawy. Żeby oni wiedzieli gdzie miałam zamiar się udać.
Była 19.50 kiedy taksówką wyruszyłam z pod domu. Na miejscu byłam 10 minut po 20.
Samochód zatrzymał się przed niedużym, ale bardzo ładnym domkiem.
Zadzwoniłam domofonem. Po chwili słyszałam brzęczyk otwierający furtkę i drzwi wejściowe do domu uchyliły się.

Stał w nich mój nauczyciel. Ubrany w czarne spodnie, białą koszulę – tym razem bez krawata – i wiśniową kamizelkę.
-Dobry wieczór panno Kornelio. Proszę wchodzić, bo na dworze mróz i ciepło ucieka.
-Dobry wieczór panie Adamie.
Weszłam do środka. Korytarz dyskretnie oświetlało światło padające z pokoju. Profesor pomógł zdjąć mi płaszcz i powiesił go na wieszaku.
-Ślicznie dziś wyglądasz, inaczej niż w szkole.
-Jest sobota.
-To zrozumiałe. Proszę zapraszam do pokoju.

Weszłam do środka. W pokoju było dużo zieleni. Prosty kredens – prawdopodobnie Ikea – stół z sześcioma krzesłami, sofa, stolik do kawy i telewizor. Prosto, ale bardzo przytulnie i ładnie.
-Napijesz się czegoś? – Spytał
-Sok pomarańczowy, jeśli można prosić panie Adamie.
-Dajmy sobie spokój z tym panem. Jesteśmy sami, więc mów mi Adam. Zgoda.
-Zgoda.
Po chwili przyniósł mi napój, a sobie przygotował drinka.
-Nie rozmyśliłaś się?
-Raczej nie.
-Chciałem tylko wiedzieć.
-Rozumiem.

Przyglądał mi się jak piłam.
-Sam mieszkasz?
-Teraz tak. Dlaczego pytasz?
-Zastanawiam się, kto to urządził?
-Moja znajoma. Jest projektantką i czasami testuje u mnie swoje nowe koncepcje.
-Bardzo ładnie.
Siedziałam na kanapie, a on cały czas mi się przyglądał. W pokoju grała cicho muzyka. Światło było przytłumione. Cały pokuj oświetlały kinkiet i stojąca za sofą lampa.
Kiedy dopił drinka podszedł do mnie. Podał mi rękę i pomógł wstać.
-Nadal chcesz ocenę dobrą minus?
-Nadal.
-Przepraszam, ale musze zapytać. Czy jesteś dziewicą? Wydaje mi się, że nie, ale muszę się upewnić?
-Nie. Nie jestem.
-Zabierzmy się, więc za naukę. Zgoda?
-Zgoda.

Najpierw powoli poruszaliśmy się w takt muzyki. Potem on zaczął błądzić rękoma po mojej sukience. Pieścił mnie przez materiał. Potem powolutku rozpiął suwak i sukienka wylądowała na podłodze. Nogą odsunął ją na bok. Zaczął całować mój kark i szyję. Stanął za mną i odpiąwszy stanik zsunął go na ziemię – on też znalazł się tam gdzie sukienka. Stałam przed nim prawie naga tak jak poprzedniego dnia w szkole. Stanął przede mną i patrzył mi w oczy.
Zdjęłam mu kamizelkę i zaczęłam rozpinać koszulę. Kiedy się z nią uporałam zobaczyłam jego tors. Mocny i ładnie umięśniony, bez jednego włoska.

Jego dłonie znów zaczęły błądzić po moim ciele. Głaskał, pieścił, całował i ugniatał moje piersi, w końcu także przygryzał brodawki.

Kiedy jego dłonie zaczęły pieścić moje futerko zrobiło mi się cudownie. Było doskonale.
Wziął mnie na ręce i posadził na stole. Kiedy już na nim siedziałam patrząc mi prosto w oczy pomalutku zaczął ściągać moje majteczki. Czułam troszkę zażenowania, ale kiedy już je zdjął, rozchylił moje uda i wsunął pomiędzy nie swoją głowę i zaczął pieścić mnie ustami wszystko nagle odeszło, a moje ciało zaczęło ogarniać pożądanie.

Czułam jego gorący oddech między udami. Językiem zaczął lizać moją łechtaczkę. Drażnił ją językiem i wargami. Potem, kiedy jego usta zajęte były moja muszelką pocierał ją opuszkami palców. Jego pieszczoty były cudowne. Językiem wodził wzdłuż mojego otworku. Potem zaczął zagłębiać się nim wewnątrz mnie. Ssał i lizał moją cipkę tak, że myślałam, że oszaleję.
Poczułam, że zbliża się orgazm. Zaczęłam głębiej oddychać, ale w końcu nie wytrzymałam i zaczęłam wzdychać. Najpierw po cichutku, a potem coraz głośniej. W końcu mimowolnie mocniej złapałam go za włosy, przyciągnęłam do swoich ud i wydałam głośne westchnienie. Leżałam jakiś czas na stole, a on przyglądał się mi i uśmiechał.
-Zauważyłem, że podobało się to tobie?
-O tak.
-Cieszę się. Nie ruszaj się proszę.

Leżałam dalej na stole i zauważyłam, że Adam rozpina spodnie. Odrzucił je na bok. Był naprawdę ładnie zbudowany. Stał w samych slipach w dodatku bardzo wypchanych.
Pomału cały czas patrząc na mnie zdjął je. Starałam się także patrzeć mu w oczy, ale nie mogłam się powstrzymać. Bezgłośnie nabrałam powietrz na ten widok, bo jego penis był naprawdę duży i bardzo gruby. Stał tak przede mną z tym zadartym do góry kogutem i patrzył na mnie.

W końcu schylił się i z kieszeni spodni wyjął prezerwatywę. Zbliżył się do mnie i stojąc pomiędzy moimi rozchylonymi udami zaczął ją sobie zakładać. Oparta na łokciach przyglądałam się temu. Potem, kiedy już skończył złapał mnie za uda, rozchylił je jeszcze bardziej, poślinił dłoń i zmoczył moją cipkę. Oparł moje nogi na swoich ramionach i jedną ręką trzymając swojego penisa, drugą ręką rozchylił troszkę muszelkę i powoli zaczął się we mnie wsuwać.

Poczułam jak zaczyna się dostawać do środka kawałek po kawałku. Wpychał go troszeczkę by za chwilę wyciągnąć go na zewnątrz i znowu wsunąć do środka tym razem troszkę głębiej.
Każde jego pchnięcie czułam bardzo wyraźnie. W końcu po kilkunastu takich posunięciach jednym mocniejszym pchnięciem zagłębił się we mnie cały. Westchnęłam, a on zaczął już teraz mocniej i szybciej suwać się we mnie.

Złapał mnie mocniej za uda, rozchylił je mocno na boki i tak przyciągając do siebie przelatywał moja muszelkę. Widziałam jak przygląda się mi i patrzy jak od tych jego pchnięć moje piersi poruszają się w górę i w dół. Powoli zaczął jeszcze bardziej przyśpieszać, a ja wzdychałam przy każdym jego ruchu coraz głośniej. W końcu złapał mnie rękoma za biodra i uniósł je nad stołem. Trzymając je tak przelatywał mnie coraz szybciej aż w końcu wykonał trzy bardzo mocne pchnięcia, potem zwolnił i wyciągnął za mnie swojego penisa.

Prezerwatywa pełna była spermy. Spojrzał na mnie i powiedział.
-Bardzo ładnie Kornelio. Właśnie zaliczyłaś na ocenę dostateczną.
-Na dostateczną?
-Tak. Jak chcesz możesz zaliczać dalej.
-Chcę.
-Świetnie. Jednak, aby otrzymać ocenę dobrą musisz się więcej postarać.
-Co mam zrobić?
-Chwileczkę. Napijesz się czegoś. Może lampkę Martini?
-Chętnie.
Wyszedł z pokoju jednak po chwili wrócił i podał mi szlafrok.
-Ubierz to, bo się rozchorujesz. Zaraz wracam.

Po kilku minutach wrócił z kieliszkiem w dłoni także ubrany w szlafrok. Podał mi wino, a sam zrobił sobie kolejnego drinka. Usiadł przy mnie na sofie i zaczęliśmy je sączyć.
-Jak samopoczucie? – Spytał.
-Dziękuję dobrze.
-Na początku byłaś bardzo spięta, teraz się już rozluźniłaś.
-Sam rozumiesz. To dosyć nietypowa sytuacja.
-Dlatego, że jestem nauczycielem? A gdybyśmy tak byli rówieśnikami z jednej klasy?
-To byłoby na pewno całkiem inaczej.
-Dlaczego?
-….. Sama nie wiem. Po prostu to zmieniłoby sytuację i już.
-Rozumiem. A gdybym tak chciał się z tobą spotykać po szkole?
-To ma być propozycja?
-Załóżmy, że tak.
-Musiałabym się zastanowić.
-Jesteś bardzo śliczną dziewczyną, przepraszam kobietą. Niegłupią, choć nie idzie ci najlepiej z mojego przedmiotu, ale z innymi nie masz problemów i gdyby nie fizyka miałabyś szansę na wyróżnienie. Nie muszę poza tym ukrywać, że bardzo mi się podobasz.
-Ty także jesteś atrakcyjny. Przystojny i inteligentny. Wiesz na pewno, że wzbudzasz zainteresowanie u większości uczennic w naszej szkole.
-Więc gdybym się chciał z tobą umawiać, jaką dostałbym odpowiedź?
-Musiałabym się zastanowić.
-Rozumiem. Nie będę nalegał.
Siedzieliśmy jakiś czas w milczeniu popijając drinki. Kiedy Adam skończył zmienił muzykę na troszkę inną. Była to ścieżka dźwiękowa z jakiegoś filmu, ale nie mogłam sobie przypomnieć tytułu.

Zaczął się znowu mi przyglądać. Kiedy dopiłam wino odebrał ode mnie kieliszek i usiadł obok. Zaczął dotykać moje włosy muskając od czasu do czasu kark i ramiona.
-I jak przejdziemy do dalszych zajęć?
-Dobrze. – Odpowiedziałam.
Zbliżył się do mnie jeszcze bardziej i zsunął ze mnie szlafrok. Zaczął całować moje ciało skupiając się tym razem głównie na piersiach.
-Uprawiałaś kiedyś miłość francuską? – Spytał.
– Tak. Dwa razy.
-I jak podobało się tobie?
-Sama nie wiem. Chyba tak.
-Chciałbym żebyś teraz ty popieściła mnie ustami. Zgoda?
-Dobrze.

Wstał i zdjął szlafrok. Jego kogut sterczał przed moimi oczami. Podszedł do mnie i stanął ze skierowanym w moją stronę penisem.
-Wolisz żebym nałożył prezerwatywę?
-Nie wiem. A jak ty wolisz?
-Oczywiście wolę bez. Tak jest dużo bardziej przyjemnie.
-Zgoda.
Usiadłam na skraju sofy i ujęłam w dłonie jego penisa. Odgarnął moje włosy i przyglądał się temu, co będę robiła.

Powoli zbliżyłam usta do jego żołędzi i polizałam ją samym koniuszkiem języka.
-Nie śpiesz się – powiedział, – czym wolniej tym przyjemniej. Możesz go najpierw oblizać nawet całego, łącznie z jajkami.
Jeszcze raz polizałam koniec jego żołędzi, tym razem znacznie śmielej. Potem uniosłam go całego i zaczęłam wodzić języczkiem po jego spodzie, od nasady po samą żołądź. Powolutku oblizywałam także boki i wierzch jego instrumentu. Adam zaczął głębiej oddychać.

Ja nie przestawałam i powoli wodziłam językiem po całej żołędzi. Jego kogut urósł chyba jeszcze bardziej i stał się bardzo błyszczący. Adam błądził rękoma po moich włosach.
W końcu wsunęłam sobie jego męskość do ust. Najpierw powolutku tylko samą główkę, a potem coraz więcej. Zacisnęłam wargi na jego penisie i poruszając głową do przodu i do tyłu wsuwałam go sobie do ust z każdym ruchem coraz głębiej. Nie było mowy o tym abym mogła wsunąć go sobie do buzi całego, był po prostu zbyt duży. Pieściłam go tak jakiś czas. Potem przestałam i zajęłam się jego jajkami. Najpierw zaczęłam je lizać i dotykać językiem. Potem wzięłam do ust jedno jądro i delikatnie ssałam je i w ustach dotykałam językiem.

Trwało to jakiś czas i znowu zajęłam się jego kogutem. Tym razem już od razu wsunęłam go sobie do ust i zaczęłam pieścić. Chciałam, aby wywołać maksimum przyjemności i chyba mi się udało, bo Adam zaczął najpierw po cichu, a potem coraz głośniej wzdychać. Trzymał mnie teraz mocniej za włosy, ale niczego nie wymuszał. W końcu odsunął się ode mnie i musiałam przerwać pieszczoty.
-Jesteś naprawdę niezła.- Powiedział.
Nic nie odpowiedziałam.
-Musiałem przerwać, bo byłem bliski wytrysku, a nie chciałabyś chyba żebym wytrysnął ci na twarz albo do ust?
-Nie raczej nie.
-A może to by tobie wcale nie przeszkadzało?
-Nie wiem. Nigdy nie próbowałam.
-A chciałabyś spróbować?
-Nie wiem. Może.
-Jeśli chcesz to byłoby przyjemnie.
-Sama nie wiem. Chyba raczej nie.
-Jak uważasz.

Podszedł na chwilę do kredensu i wyciągnął nową prezerwatywę. Bardzo szybko ją sobie założył i zbliżył się do mnie. Złapał mnie za dłonie i pomógł wstać. Potem obrócił mnie.
-Uklęknij proszę na sofie i oprzej się o oparcie.
-Jak chcesz – odpowiedziałam i zrobiłam jak chciał.
-Dobrze teraz pochyl się troszkę i wypnij pupę.
-Jeżeli masz ochotę na sex analny to nie zgadzam się.
-Nie. Skądże. Chciałbym tylko wejść w ciebie od tyłu. To wszystko.
Bardzo podobała mi się ta pozycja, więc zrobiłam, co chciał.
-Świetnie.

Zbliżył się do mnie i złapał mnie za biodra. Delikatnie kolanami rozszerzył nieznacznie moje nagi tak, aby mógł między nimi stanąć i powoli ręką zaczął pieścić moja muszelkę. W tym czasie drugą ręką gładził moje plecy i pośladki. Kiedy stwierdził, że stałam się wystarczająco wilgotna dwoma palcami rozszerzył moją cipkę i wprowadził we mnie swojego penisa.

Najpierw tylko sam czubek, potem delikatnie wsunął go do połowy. Następnie prawie go ze mnie wyciągnął, po czym jednym powolnym głębokim pchnięciem wprowadził go aż do końca. Poczułam delikatny, ale przyjemny ból i jego mocny uścisk dłoni wokół tali. Z każdym pchnięciem pociągał mnie ku sobie, aby wejść jeszcze bardziej potem troszkę zwolnił i jedną ręką zaczął masować moje piersi. Nie był jednak już tak delikatny jak na początku. Jego suwy były gwałtowne. Za każdym razem, kiedy we mnie wchodził czułam jak moje pośladki uderzają w jego uda. Potem znowu przyspieszył i jego ręce objęły moją talię i biodra.

Zaczął głęboko oddychać i pojękiwać.

Mi też zaczęło to sprawiać coraz większą przyjemność i cichutko wzdychałam. Musiał uznać to za przyzwolenie na ten sposób, bo jeszcze bardziej wzmocnił uścisk za same tym razem biodra i przyśpieszył jeszcze bardziej. Wbijał się za każdym razem we mnie coraz mocniej, aż w końcu zwolnił troszkę potem jeszcze raz przyśpieszył i znowu zwolnił stękając przy tym coraz głośniej. W końcu wyciągnął swojego penisa ze mnie, szybko zerwał z niego prezerwatywę i wytrysnął mi na plecy i pośladki. Jego gorąca sperma spływała mi z boków i pośladków po nogach. Wodził powoli swoim penisem po mojej pupie.

Trwało to chwilę i myślałam, że to już koniec, ale on znowu wszedł we mnie. Tym razem od razu zagłębiając się aż po nasadę. Nie byłam pewna czy założył prezerwatywę. Pochylił się nade mną i mocno złapał za piersi cały czas wpychając we mnie swego kutasa.
Po chwili wyciągnął go i obrócił mnie tak, że znalazłam się na sofie w pozycji półleżącej.
Uklęknął przede mną, rozwarł maksymalnie na boki moje nogi i znowu wszedł we mnie.
Wydawało mi się, że nie zauważyłam prezerwatywy.

Uśmiechał się do mnie i znów gwałtownie wepchnął w moja muszelkę swojego koguta.
Jego dłonie ugniatały moje piersi. Potem już tylko jedna dłoń, drugą przytrzymywał moje biodra. W końcu obiema rękoma zapał mnie za rozchylone nogi i tak trzymając wsuwał się we mnie.

Nagle zaczął głośno oddychać i pot wystąpił mu na czole. Zaczął przyspieszać i przeniósł uchwyt z okolic łydek na uda i przyciągał mnie do siebie przy każdym pchnięciu.
W końcu wyciągnął ze mnie swojego penisa – i mogłam zauważyć, że faktycznie nie miał założonej prezerwatywy – podniósł się odrobinę nade mną i wytrysnął prosto na moje piersi.
Obfity potok spermy zaczął spływać z moich cycuszków na brzuszek.
Kiedy skończył wstał i wyszedł.

Leżałam tak chwilę na sofię. Czułam gorąco jego nasienia spływające po moim ciele.
Adam wrócił po około minucie.
-Jesteś naprawdę cudowna – powiedział – Naprawdę.
-Dlaczego to zrobiłeś?
-Co?
-Dobrze wiesz, co! Kochałeś się ze mną bez prezerwatywy?
-Przepraszam. Ale kiedy to robiliśmy bardzo zachciało mi się wsunąć się w ciebie bez żadnego kaptura. To naprawdę wielka różnica.
-Mogłeś, chociaż zapytać.
-Przepraszam, ale masz takie cudowne ciałko i tak kuszącą cipkę, że nie mogłem się powstrzymać. Jeszcze raz przepraszam. Naprawdę bardzo rzadko używam prezerwatyw i tak jakoś wyszło.
-W porządku. Ale mogłeś najpierw spytać.
-Jeszcze raz przepraszam.
-Ok. Pójdę się teraz umyć i ubrać, jeśli nie masz nic przeciwko.
-Nie. Proszę bardzo. Łazienka jest w korytarzu na prawo.
-Dziękuję.

Poszłam do łazienki zabrawszy najpierw ubrania i torebkę. Zajęło mi chwilę zanim umyłam się i doprowadziłam do ładu włosy i makijaż. Kiedy wróciłam do pokoju on czekał z lampką wina.
-I jak zdałam egzamin?
-Ależ oczywiście. Nawet z wyróżnieniem.
-Na czwórkę z minusem?
-Na czwórkę bez minusa.
-Dziękuję panie profesorze.
-To ja dziękuję. A jeśli chodzi o naszą rozmowę?
-To znaczy?
-Czy nie zechciałabyś spotykać się ze mną poza szkołą?
-Powiedziałam musiałabym się zastanowić.
-Rozumiem. Mogę liczyć na odpowiedź?
-Oczywiście. Mógłbyś teraz zamówić mi taksówkę. Muszę wracać do domu.
-Tak nie ma problemu. Zadzwonisz do mnie jak się zastanowisz?
-Może lepiej ty do mnie? Albo porozmawiamy o tym po lekcjach jak już podejmę decyzję. Dobrze?
-Dobrze.

Przyjechała taksówka. Adam odprowadził mnie do drzwi i pocałował w policzek na dobranoc.
-Dziękuję. To było naprawdę niesamowite.
-Dla mnie też. Dobranoc.
Wsiadłam do samochodu i wróciłam do domu.
Była godzina 23.00
W poniedziałek na lekcji fizyki Adam odczytywał wyniki poprawek i stopnie na semestr.

Kiedy doszedł do mnie kazał mi wstać. Troszkę mnie to zaniepokoiło, ale wstałam jak przystoi uczennicy.
-A oto – zaczął – największy leń w klasie. Dopiero, kiedy przycisnął termin panna Agnieszka wzięła się do roboty i potrafiła się zmobilizować. Kto by przypuszczał, że potrafi fizykę tylko nie chce się jej uczyć. Mam nadzieję, że teraz będzie systematycznie przykładać się do przedmiotu i na koniec roku będę mógł postawić podobną albo i lepszą ocenę. Proszę państwa pani Agnieszka postarała się i na semestr mogę z czystym sumieniem postawić jej ocenę dobrą. Proszę brać z niej przykład i także wziąć się do nauki.

To powiedziawszy uśmiechnął się i wstawił mi 4 do dziennika.
-Dziękuję panie profesorze. Będę się na pewno starała, aby pana nie zawieźć.
-Mam taka nadzieje.
Uśmiechnęłam się do niego i nieznacznie skinęłam głową.

Tak zakończyły się moje problemy z Fizyką.

Scroll to Top