Koledzy Wiesi.
W styczniu odbyła się, zorganizowana przez moją sąsiadkę Wiesię sesja zdjęciowa. Jest z niej dosyć obszerna relacja. Ale podczas tego spotkania Wiesia wyjawiła mi, że „zespół fotograficzny”, to nie tylko fotografia, ale również seks. Kiedy miała zamiar wychodzić stwierdziłam – jak chcesz, to chętnie pójdę z Tobą na takie „większe” spotkanie.
Wiesia dała mi siostrzanego buziaka, też się ubrała, a wychodząc stwierdziła, a może będę miała dla Ciebie jeszcze inną niespodziankę”. Tak się rozstałyśmy. Równo w tydzień po „Sesji zdjęciowej” zadzwoniła wieczorem, czy może przyjść „na ploty”. Nie miałam nic specjalnego w planie, wyraziłam zgodę, przygotowałam małą kolację zasiadłyśmy, popijając mojego ulubionego „Bolsa”. Najpierw zrelacjonowała mi reakcję swoich kolegów dotycząca mojej osoby, po czym zapytała mnie wprost, skąd mam „kwiatuszka”. Popijając przynajmniej trzy kolejki wódeczki wyjaśniłam jej co to jest Hamburg i klub „Kwiat Lotosu”. Stwierdziła, że jest to intrygujące, gdyż być może miała by chęć na coś takiego. W tym momencie wyjaśniła mi, że ma „wiecznie dużą chcicę” na mężczyzn, dlatego spotyka się z kilkoma, bo jeden nie jest w stanie ją zaspokoić. Ale „pochwaliła” się również, że pewnego razu, zupełnie przypadkiem znalazła mężczyznę, niskiego wzrostu, niezbyt dużej urody, ale za to z bardzo dużym, a przede wszystkim grubym kutasem. Niestety nie jest on z naszego miasta, dlatego ma dla mnie propozycję. W następnym tygodniu ja pójdę do „małego”, jak go nazywała, a ona ponownie do swoich kolegów. Wówczas Wiesia powiedziała, że „mały” to jest mężczyzna około 30 lat, bardzo sympatyczny i wesoły. Na dodatek spotkała u niego drugiego mężczyznę, „dużego”, ten za to ma prawie 190cm wzrostu i 140 w klatce piersiowej oraz dobre 22cm między nogami. Taki Pat i Patachon. Mnie prawie rozerwali, takie dwa kołki to dopiero coś. Jak chcesz, możesz do nich jechać. Nie da się ukryć, propozycja była nęcąca. Tym bardziej, że Wiesia jest zdecydowanie „mocniej” zbudowana niż ja. To też od razu został wykonany odpowiedni telefon i już byłam umówiona. Otrzymałam odpowiednią „instrukcję” jak dojechać. Tym razem umówiłam się na sobotę, aby „za dnia załatwić sprawę” i wieczorem wrócić do domu. To też zgodnie z umową w wsiadłam w pociąg, dojechałam do wskazanej stacji, tam już czekał na mnie „mały”, miał na głowie umówiony kapelusz i pojechaliśmy do zupełnie niepozornego domku na peryferiach tej miejscowości. Po wejściu zaprowadził mnie do małego pokoiku, mówiąc – tutaj możesz się rozgościć, tam jest łazienka, a jak będziesz już gotowa, przyjdź tam do pokoju, wskazując mi ręką drzwi. Rozebrałam się z „cywilnych ciuchów” założyłam na siebie lekką podomkę, nie do końca zapiętą, włożyłam w kieszeń paczkę chusteczek, wzięłam torebkę płócienną z dwiema butelkami i przeszłam do wskazanego mi pokoju. Moi „Panowie” przywitali mnie bardzo serdecznie, kiedy „małemu” przekazałam „załącznik” 0,7 Bolsa zaczął coś mówić, że nie trzeba było, po chwili „duży” dostał 1,5 lita, to ich trochę zaskoczyło. Ale odstawili butelki na barek zasiedliśmy przy przygotowanym przez nich stoliczku popijając drinka i zaczęła się rozmowa. Obawiam się, że drink dla mnie był „specjalnie” przygotowany. Spytali wprost, dlaczego się zgodziłam na to spotkanie, przecież taka drobna osoba, jak ja powinna się obawiać takich spotkań. Stwierdziłam, że oczywiście mam obawy, ale powiedziałam również, że seks w różnych formach uprawiam już dosyć dawno, miałam w tym zakresie różne spotkania, co może potwierdzić taki znaczek. W tym momencie rozchyliłam podomkę, lekko się wysunęłam do przodu, żeby było widać mój „kwiatuszek”. Spojrzeli i chyba ich zatkało, po chwili stwierdzili, że chcieli by to zobaczyć lepiej. Zapytałam, a macie jakieś łóżko. Jakby się ocknęli, mówiąc – tak, tak, po czym przeszliśmy do średniej wielkości pokoju, gdzie całkiem na środku stało dosyć duże łóżko. Wówczas już nie krępując się, zdjęłam sukienkę i położyłam na łóżku, lekko rozsuwając nogi. Ponownie zaczęli oglądać mój „kwiatek”, ale zauważyli również inne moje „ozdóbki”. Kiedy już się tak napatrzyli, stwierdziłam – według tego, co mówiła Wiesia mówiła, macie potężnych rozmiarów kutasy, a ja przyjechałam po to, abyście mi je we właściwe miejsce wsunęli. Od razu zaznaczam, nie ma najmniejszego znaczenia moje darcie, wy jesteście profesjonalistami i macie mnie odpowiednio zerżnąć. Po takim moim oświadczeniu zdjęli z siebie dresy i zobaczyłam te ich kutasy. Praktyczne doświadczenie wskazuje, że jeżeli da się kutasa włożyć w usta, wejdzie on również w pizdę. To też przyklękłam przy „małym” aby to sprawdzić, okazało się że to nie jest takie bardzo proste. Pierwsze, co zauważyłam i co powtarza się już u wielu mężczyzn. Był on kompletnie wygolony, ani jednego włoska. Mało tego, musiał to zrobić niedawno, bo nie było czuć nawet odrostów. Ale przez to ten jego kutas był o ten moment owłosienia większy. Owszem, w usta maksymalnie otwarte to go wzięłam, ale żeby go wsunąć dalej, to już problem. Wsunęłam „główkę i niewiele poza główkę i miałam już pełne usta. Pomyślałam sobie, że w piździe będzie też taki gruby. To też nie czekając już dłużej podciągnęłam się na łóżku wyżej, dając mu możliwość zbliżenia się do mnie. Nie czekał zbyt długo, po chwili przystawił tego swojego kołka do mnie i zaczął napierać. Ja przez ten moment pieszczenia go podnieciłam się na tyle, że byłam już mocno wilgotna, to też zaczął się po mału we mnie wsuwać. Słowo „po mału” jest jak najbardziej zasadne, gdyż on napierał w sposób ciągły, przesuwając się, jak by po przeciwnej stronie była ściana oporowa. Może wsunął pół głowy, kiedy trochę zluzował i ponownie naparł. Tym razem już trochę łatwiej się wsuwał, ale było to cały czas powolne przesuwanie „tłoka w strzykawce”. Moment i główka przeszła, zaczął się wpychać głębiej. Nie wiem, jak daleko wszedł, ale poczułam, że jestem już pełna. On to też wyczuł i od tego momentu zaczęło się „wbijanie”, lekko luzował i ponownie napierał. Ja byłam już wypełniona, a on miał jeszcze „znaczącą” rezerwę, którą postanowił we mnie wbić. Już jęczałam czując go bardzo głęboko w sobie, każde takie jego pchnięcie kwitowałam coraz głośniejszym jękiem, bo coraz go więcej miałam w sobie. Aż przyszedł moment, kiedy już prawie krzyczałam, jak wbił się cały, po czym zaczął „pompowanie” w przód i w tył. Jęczałam bardzo głośno, bo czułam go bardzo mocno w sobie, miałam wrażenie, że za chwilę ten taran wjedzie mi w brzuch. Na szczęście to taranowanie nie trwało zbyt długo, pouczyłam, jak się pręży i za chwilę wyrzuca z siebie strumień swoich soków. Jeszcze chwilę tkwił we mnie, po czym wysunął się, a ja zwinięta w kłębek, zaczęłam zastanawiać, w co ja się wbiłam. Ale już teraz nie było się nad czym zastanawiać. Podniosłam się poszłam się umyć, a kiedy wróciłam „mały” śmiał się, że jak na początek, to nieźle mnie powoził, podali mi szklaneczki, łyknąłem sporo, po czym „duży” stwierdził, teraz kolej na mnie. Zaczęła się niby tak samo, z tą jednak różnicą, że „duży” miał zdecydowanie większą przewagę masy ciała nade mną. Miął też zdecydowanie większą siłę „naporu”, pchnął mnie trzy razy i już był w środku, On był w środku, ale prawie połowa jego kutasa była jeszcze na zewnątrz. Teraz było coś, co można nazwać wbijaniem gwoździa. Każde jego pchnięcie i miałam wrażenie, że jest znowu głębiej. Tak wbijał się aż poczułam jego kość łonową. Wówczas można powiedzieć, nastąpiło „klepanie schabowego”. Jego wzgórek doszedł do mojego i systematycznie napierał na niego z całej siły. Tym razem trwało to zdecydowanie dłużej, ja darłam się, bo już czułam go bardzo mocno w sobie, a przede wszystkim, czułam to „sklepywanie” mojej pizdy. Przyszedł jednak moment ulgi, kiedy się we mnie spuścił. Tym razem już leżałam na łóżku zdecydowanie dłużej. Dwa zbliżenia, ale jakie mocne, już mnie wszystko bolało. A co będzie dalej. Nie było się co zastanawiać, umyłam się i przysiadłam się przy stoliku. Przysiadłam się, to jest lekka przesada. Oparłam pośladki o krawędź krzesła, a nogi miałam już szeroko rozsunięte, bo już czułam obolałą pizdę. Kilka łyków drinka, zaczęło mi już lekko szumieć w głowie kiedy „mały” powiedział – chodź ze mną. Poszliśmy do sypialni, poprosił mnie, abym ustawiła się na kolanach. Dłuższą chwilę dotykał ręką moje krocze, za nim rozsunął mi szeroko nogi i zaczął się we mnie wdzierać. Myślałam, że po tych dwóch zbliżeniach pizda się trochę rozluźni. A gdzie tam, czułam, jak by jakiś taran się we mnie wdzierał. Moment, po którym chwycił mnie za biodra i zaczął dobijać się do końca. Ja już się darłam, bo miałam wrażenie, że we mnie chodzi walec papieru ściernego, tak ciężko przesuwał się po mnie wewnątrz. Aż w końcu wbił się we mnie do końca no i teraz zaczął pokazywać swoją klasę. Minimalnie się wysuwał i wbiła. Nie dość, ze był bardzo głęboko we mnie, miałam wrażenie, że już mam go w brzuchu, to na dodatek „sklepywał” pizdę z zewnątrz, jak by chciał zrobić naleśniki z moich warg sromowych. Po chwili pizda trochę poluzowała się, pojawiło się trochę moich soków i zaczął się rozchodzić ten charakterystyczny odgłos odbijanych od siebie ciał. Ja już bardzo głośno jęczałam, a on jeszcze i jeszcze się we mnie wbijał. Aż przyszedł ten moment, kiedy strzelił strumieniem swoich soków. Jeszcze chwilę we mnie tkwił, wysunął się i poszedł. Tym razem już ledwo trzymałam się na nogach, więc kiedy tylko wyszedł, osunęłam się na łóżko cała odrętwiała. Minęła dłuższa chwila, kiedy leżałam na łóżku, przyszedł ponownie „mały” mówiąc – chodź, jednocześnie podając mi rękę. Poprowadził do łazienki, stanęłam pod natryskiem, wziął na rękę żel i zaczął go rozsmarowywać po moim ciele. Wszystko było w porządku, dopóki nie dotknął pizdy. Syknęłam, a od niego usłyszałam, wypnij się. Oparłam ręce o ściany natrysku, a on niby myjąc mnie, wsunął mi ręce między nogi, po czym przesunął palec od przodu do tyłu, a kiedy wyczuł brązową dziurkę, wsunął mi go do środka. Jęknęłam, bo ten jego paluszek nie był wcale taki mały, ale on nic z tego sobie nie robił, tylko ruszał nim, to w przód, to w tył, napierając również na boki. Po chwili wysunął, kapnął sobie żelu na rękę, czuję, a on wpycha mi dwa palce. Odruchowo cofnęłam biodra do przodu, ale poczułam drugą rękę na pośladku i usłyszałam – wypnij się, kurwa, mocniej. Posłusznie wypięłam się do tyłu, a on jeszcze mocniej zaczął ruszać tymi palcami, to w przód, to w tył, to na boki. Spojrzałam, pojawił się „duży”, po chwili „mały” wysunął swoje palce, wziął od dużego wcale nie małych rozmiarów sztucznego kutasa i zaczął mi go wsuwać w dupę. Prawie przylgnęłam twarzą do ściany, wypinając mocno dupę, w którą wbijali mi tego kutasa. Przyszedł moment, że poczułam go mocno w sobie i głośno jęknęłam, wówczas nastąpiły trzy mocniejsze pchnięcia i już go miałam całego w sobie. Ale to wypełnienie spowodowało, że prawie odrętwiałam i zaczęłam osuwać się tyłem na posadzkę. Kiedy opadłam sama jeszcze mocniej nabiłam się na niego. Dłuższą chwilę tak siedziałam, po czym uniosłam się na kolana, wyjęłam tego kutasa z dupy, obmyłam się i szeroko rozstawiając nogi poszłam do pokoju. Bolała mnie pizda, bo była już mocno sklepana, ale czułam też dupę po tym „kołku”. Dali mi pić, wypiłam całą szklankę, aczkolwiek miałam świadomość, że jest „wzmocniona”, po czym „duży” stwierdził, no to teraz na mnie kolej i już mnie prowadził do sypiali. Pokazał mi, że też mam się wystawić od tyłu. Dłuższą chwilę oglądał mnie od tyłu, poprawił mi rozsunięcie nóg i przystawił się do pizdy. Już kiedy tylko się przystawił wrzasnęłam, a kiedy się we mnie wbijał darłam się, bo miałam wrażenie, że za chwilę mnie rozerwie. Ale „duży” to nie „mały”, ten miął nade mną obłędną przewagę masy ciała, więc jak się we mnie wbijał, to prawie podrywał mi biodra do góry, przez co bardzo mocno „sklepywał moje wargo sromowe. To też się darłam niesamowicie, a on coraz mocniej wbijał się we mnie. Aż doprowadził się do pełnego podniecenia i się mnie spuścił. Trzymał mnie długo przy sobie, aż się wysunął, a ja opadłam kompletnie wyczerpana na łóżko. Cała drżałam z tego wysiłku i minęło sporo czasu, za nim miałam siłę ruszyć pod prysznic. ledwo puściłam wodę, ponownie pojawił się „mały” i zaczął mnie myć. Już wiedziałam, że za chwilę będzie mi „rozwiercał” dupę. Ale zaniepokoiłam się, kiedy się pojawił „duży”. Stał dłuższą chwilę, a kiedy wydawało się, że już jestem opłukana i mogę wyjść, „duży” powiedział – obróć się twarzą do ściany, rozstaw nogi i mocno wypnij dupę. Spojrzałam kątem oka, a on trzyma w ręku naprawdę dużego sztucznego kutasa i zaczyna go zbliżać do mojej dupy. Wcześniej „mały” chwycił pośladki o mocno je rozsunął, a „duży” najpierw lekko przyłożył, a po chwili mocno pchnął. Rozdarłam się, bo poczułam, jak się we mnie wdziera. Pchnął dwa razy, nie wiem, ile go weszło, ale po chwili poczułam, że chwycił mnie za biodra, bardzo się do mnie przybliżył i oparł wystającą część tego kutasa o swoje udo, mówiąc do mnie – siadaj. Już mi zaczynały drżeć nogi, więc, można powiedzieć, nie siadałam, a wręcz opadłam na to jego udo, tym bardziej, że mnie do siebie przyciągnął, a kiedy się oparłam, zaczął dociskać, lekko je unosząc. Tym sposobem zaczął coraz mocniej mi go wbijać. Ja czując go coraz mocniej w sobie, darłam się, ale on w końcu oparł mnie na nim całkowicie. Po czym powiedział, odchyl się do tyłu, a kiedy ja się odchylałam, a właściwie byłam odciągana do tyłu przesunął prawą rękę na brzuch, sprawdzając, czy wyczuwa teko „kołka”. rzeczywiście był wyczuwalny. Wówczas osunął mnie na podłogę i obaj wyszli. Na szczęście osuwając się nie opadłam na dupę, tylko na bok. Po chwili prawie przekręciłam się na bok i chwytając stopkę tego kutasa wyciągnęłam go z siebie. Jeszcze dłuższą chwilę leżałam, za nim ponownie się opłukałam. Byliśmy umówieni na trzy zbliżenia, to też pocieszałam się, że przede mną jeszcze po jednym zbliżeniu. Była to prawda, ale nie do końca. Wypita ilość alkoholu i zmęczenie spowodowały, że do pokoju weszłam bardzo chwiejnym krokiem. Nie byłam w stanie usiąść, więc na stojąco wypiłam zawartość szklanki i od razu poszłam do sypialni. Długo leżałam, za nim pojawili się obaj, trzymając w ręku swoje sztywne kutasy. Nie wiedziałam, jak oni to robią, że w tak krótkim czasie są w stanie ponownie podniecić się tak mocno. Podeszli do mnie, dłuższą chwilę się na mnie patrzyli, po czym „duży” przeszedł na bok łóżka, położył się w poprzek, ale tak, że miał nogi na podłodze, postawił na sztorc tego swojego kutasa mówiąc – siadaj na nim dupą, twarzą do ściany. Jeszcze nie zdążyłam wziąć oddechu, kiedy wyciągnęły się do mnie ręce „małego”, który pomagał mi przemieścić się na brzuch „dużego” a następnie na nim usiąść. Ale dupa był obolała po tych ich „kołkach” więc ja się na nią nadziewałam, rozdarłam się niesamowicie. „Mały” chwycił mi nogi, pomógł wysunąć je do przodu, po czym już było wszystko jasne. Rozsunął mi je na bok, mówiąc – trzymaj, a samemu zaczął wbijać się swoim kutasem w pizdę. To było już nie do wytrzymania, w dupie siedział jeden potężny kołek, teraz w pizdę wpychał się drugi. Puściłam nogi i prawie opadłam do tyłu, podpierając się z tyłu rękoma. To niestety, jeszcze bardziej odsłoniło pizdę a „mały” wdzierał się w nią z dwojona siłą. Darłam się, miałam wrażenie, że za chwile mnie rozerwą. W dupie siedział jeden kołek, teraz w pizdę wdzierał się drugi. Wdzierał się i wlazł, i to całkiem mocno. Pochylił się w moim kierunku, złapał mnie w pasie i zaczął dalsze wbijanie, aż się spuścił. Przez chwilę tak we mnie tkwił, po czym wysunął się, „duży” trzymając mnie za brzuch, razem ze mną się obrócił , położył na łóżku i zerżnął swoim kołkiem w dupę. Jęczałam bardzo głośno, a on systematycznie się wbijał, aż się spuścił. Leżałam tak na krawędzi tego łóżka, nie mając kompletnie siły się ruszyć. Ale po udach sączyła się sperma wyciekająca z pizdy, więc musiałam wstać i iść do łazienki. Zastanawiałam się, czy czegoś jeszcze nie wymyślą, ale tym razem już nie. Już pozwolili mi się umyć, a kiedy przeszłam do pokoju, dostałam szklaneczkę, wypiłam, po czym usłyszałam – myśmy swój program na dzisiaj zrealizowali. Możesz się ubrać i wracać do domu, zaraz odwiozę Cię na stację. Ale zapraszamy następnym razem, ale na ‘nockę” wówczas zaprezentujemy Ci „bogatszy program”. Podziękowałam za drinka, podziękowałam za zaproszenie, mówiąc, ze wezmę je pod uwagę, ubrałam się, samochód, pociąg, dom. Tak skończyłam pierwsze spotkanie z kolegami Wiesi. jestem mocno obolała, ale czas robi swoje i może kiedyś umówię się z nimi na „nockę”. 15 luty 2009r. Baska.